Nowe informacje ujawnione przez J.K. Rowling na portalu Pottermore na temat wszystkich tych elementów magicznego świata, które związane są z Hogwartem.
No to co?! - ryknął prosto w twarz jednej z zakapturzonych postaci. - No to co? Wysłaliście dementorów, to ja ściągnąłem mojego patronusa! To moja ulica! Nie będą mi się tu szwendać, powiedziałem wam, na to nie pozwolę! - To nie był twój patronus! To był jeleń, patronus Pottera! - Jeleń! - ryknął barman i wyciągnął różdżkę. - Jeleń! Ty kretynie... expecto patronum! (...) To koza, ty matole!
Podręcznik
Używany podręcznik do eliksirów od Slughorna
Slughorn mógł mnie dać tę książkę, ale nie, ja dostałem taką, w której nikt nic nie dopisał. NARZYGAŁ NA NIĄ, owszem, sądząc z wyglądu strony pięćdziesiątej drugiej, ale...
(...) - A więc - powiedział Harry - dziennika już nie ma, pierścienia nie ma. Czara, medalion i wąż wciąż istnieją, no i horkruksem może być jeszcze jakiś przedmiot należący do Ravenclaw albo Gryffindora, tak? (...)
- Do widzenia - powiedział Harry.
Byli przy frontowych drzwiach, gdy dobiegł ich krzyk z tyłu.
- W porządku, w porządku, zrobię to!
Dumbledore odwrócił się i ujrzał Slughorna stojącego bez tchu na progu bawialni.
- Porzucisz emeryturę?
- Tak, tak - zawołał niecierpliwie Slughorn. - Muszę być szalony, ale tak.
- Cudownie - oznajmił rozpromieniony Dumbledore. - W takim razie, Horacy, zobaczymy się pierwszego września.
- Tak, tego możesz być pewien - burknął Slughorn.
Kiedy szli ścieżką przez ogród, doleciał ich głos Slughorna:
- Będę chciał podwyżkę, Dumbledore!
Dumbledore zachichotał.
W końcu, straciwszy cierpliwość, podbiegł do do ściany i kopnął w nią z całej siły.
- AUUU!
(...)
- Harry?
Obrócił się na pięcie, runął na posadzkę i ku swojemu najwyższemu zdumieniu zobaczył Tonks, idącą ku niemu spokojnie, jakby codziennie przechadzała się korytarzami zamku.
- Co ty tu robisz?- zapytał, podnosząc się niezdarnie.
" Dlaczego ona zawsze musi się pojawiać, kiedy ja leże na podłodze?", przemknęło mu przez głowę.
Ich spojrzenia spotkały się nad kamienną misą; obie, blade twarze oświetlało to dziwne, zielone światło. Harry milczał. A więc po to został zaproszony do udziału w tej wyprawie-żeby siłą wlewać Dumbledore'owi eliksir do ust, który może wywołać ból nie do zniesienia?
- Chyba pamiętasz - powiedział Dumbledore - pod jakim warunkiem zabrałem cie ze sobą?
Harry zawahał się, patrząc w jego niebieskie oczy , które w blasku bijącym z misy zrobiły się zielone.
- Ale jeśli...
Harry wszedł do kominka, stanął w szmaragdowych płomieniach i krzyknął Hogwart. On jako ostatni zobaczył kuchnię oraz zapłakaną Panią Weasley. Zwrócił również uwagę na pozostałe pokoje, lecz rozmazały się w jego oczach. Po chwili poczuł, że zwalnia i w tym samym momencie znalazł się w biurze Profesor McGonagall. Oderwała się od pracy, po czym spojrzała w górę i zobaczyła Harry’ego wychodzącego z kominka.
- Dobry wieczór, Potter. Jak będziesz wychodził, uważaj by nie zostawić popiołu na dywanie.
-Postaram się… odpowiedział Harry.
(...) i jakąś wilgotną, zalatującą pleśnią paczuszkę z napisem: "Dla Pana, od Stworka". (...) Chwilę później Harry wrzasnął i wyskoczył z łóżka: w paczuszce było peło wijących się białych robaków.
- Miluuuutkie! - zawołał Ron, rycząc ze śmiechu. -Bardzo zmyśle.
- Wolę to od twojego naszyjnika - odpowiedział Harry, co od razu otrzeźwiło Rona.
- Severusie, czy przysięgasz, że będziesz strzegł mojego syna Dracona, kiedy będzie próbował spełnić wolę Czarnego Pana?
- Przysięgam. (...)
- I czy przysięgasz, że będziesz go chronił od wszelkiego nieszczęścia, ze wszystkich swoich sił i wykorzystując wszystkie swoje uzdolnienia?
- Przysięgam. (...)
- I jęsli okaże się to konieczne... jeśli Draconowi się nie powiedzie... (...) - czy przysięgasz, że dokończysz dzieła, które Draconowi zlecił Czarny Pan?
(...)
- Przysięgam - powiedział Snape.
- TAK, SNAPE OFEROWAŁ MI POMOC! Powiedział, że obiecał to matce Malfoya, że złożył jej Przysięgnę Wieczystą, czy coś w tym rodzaju...
- Przysięgę Wieczystą? - powtórzył Ron z niedowierzaniem. - Nie, to niemożliwe... Jesteś pewny?
- Tak, jestem pewny. A co to znaczy
- No, nie można złamać Przysięgi Wieczystej...
- Wyobraź sobie, że sam zdołałem się tego domyślić.
- Proszę, niech pan wejdzie i usiądzie, panie ministrze! - powiedziała rozdygotanym głosem pani Weasley, poprawiając sobie kapelusz. - Może pan zje trochę puddyka albo indyngu... to znaczy...
- Przestań - jęknęła Jęcząca Marta z jednej z kabin. - Przestań... powiedz mi, co cię dręczy... mogę ci pomóc...
- Nikt mi nie może pomóc - odrzekł Malfoy, dygocząc na całym ciele. - Nie mogę tego zrobić... nie mogę... to nie działa... a jeśli szybko tego nie zrobię... on powiedział, że mnie zabije...
I Harry zdał sobie sprawę, że Malfoy płacze, naprawdę płacze: łzy spływały po jego bladej twarzy i skapywały do brudnej umywalki. A potem westchnął, przełknął głośno łzy, wzdrygnął się, spojrzał w lustro i ponad swoim ramieniem zobaczył Harry`ego.
Prawą witrynę pokrywał olbrzymi plakat, fioletowy jak plakaty z ministerstwa, na którym płonęły żółcią litery układające się w napis: CZEMU CIĘ MARTWI SAM-WIESZ-KTO? ZATROSZCZ SIĘ LEPIEJ O Q-PY-BLOK - POWSZECHNE ZATWARDZENIE ŚCISKAJĄCE SIEDZENIE
Harry zaczął się śmiać. Usłyszał za sobą cichy jęk, a kiedy się odwrócił, ujrzał oniemiałą panią Weasley, wlepiającą oczy w plakat. Poruszała ustami, powtarzając bezgłośnie: "Ku-py-blok".
- Widzisz? - rozległ się pełen napięcia głos. Tonks patrzyła groźnie na Lupina. - Ona nadal chce za niego wyjść, chociaż został ukąszony! Ją to nie obchodzi!
- Jest różnica - odrzekł Lupin, prawie nie poruszając ustami, nagle jakiś spięty. - Bill nie będzie prawdziwym wilkołakiem. Oba przypadki są zupełnie...
- A mnie to wcale nie obchodzi,rozumiesz?! - zawołała Tonks chwytając go z przodu za szatę i potrząsając nią. - Mówiłam ci milion razy...
[...]
- A ja milion razy mówiłem TOBIE - powiedział Lupin, starając się nie patrzeć jej w oczy - jestem dla ciebie za stary, za biedy... zbyt niebezpieczny...
- Chyba nic, Hermiono - odrzekł zdławionym głosem Hagrid, starając się powstrzymać potok łez. - Bo widzisz, reszta jego plemienia... rodzina Aragoga... jakoś dziwnie się zachowują, odkąd on choruje... są trochę niespokojni...
- Taak, chyba ich trochę poznaliśmy od tej strony - mruknął Ron.
- Ale to, co powiedział Harry, jest najważniejsze, gdy chcemy je od siebie odróżnić! - odezwał się Ron. - Kiedy w ciemnej alejce stajemy twarzą w twarz z czymś takim, chcemy przede wszystkim zobaczyć, czy to coś jest materialne, a nie pytamy: "Przepraszam, czy jesteś może odciskiem duszy, która opuściła ciało?"
- SWOJEGO POZWOLENIA! - zadrwiła Ginny. - A odkąd to muszę cię prosić o pozwolenie, jak chcę coś zrobić? W każdym razie sam powiedziałeś, że wolisz, że to jest Harry, a nie Michael czy Dean.
- No pewnie - burknął Ron. - I dopóki nie zaczniecie się ślinić publicznie...
- Ty wstrętny hipokryto! A co robiłeś z Lavender?
Obściskiwaliście się wszędzie jak para węgorzy.
- Byliśmy już u niego wieczorem - zauważył Harry. - Tak, ale chyba nie z takiego powodu, prawda? Wiele zaryzykowaliśmy, żeby pomóc Hagridowi, ale w końcu... Aragog już nie żyje. Gdyby chodziło o uratowaniu mu życia...
- ...to tym bardziej bym nie poszedł - oświadczył stanowczo Ron (...)
- Zaraz to naprawię - powiedział Harry, lądując obok dziewczyn. Wycelował różdżką w usta Demelzy, mówiąc "Episkey". - Ginny, nie nazywaj Rona palantem, nie jesteś kapitanem drużyny...
- No wiesz, tak często sam nazywałeś go palantem, że chciałam cię wyręczyć.
- Był tu płaczący chłopiec? - zainteresował się Harry. - Mały chłopiec?
- Nie twój interes! - odpowiedziała Marta, utkwiwszy swoje małe oczka w Ronie, który teraz już rechotał na całego.
- Obiecałam, że nikomu nie powiem i zabiorę jego sekret do...
- ...chyba nie do grobu? - przerwał jej Ron, parskając śmiechem. - Może do zlewu...
- Spotykam się o ósmej z Cormakiem i (...) pójdziemy razem na to przyjecie.
- Cormac? Masz na myśli Cormaca McLaggena?
- Tak - odpowiedziała Hermiona słodkim głosem. - Tego, który o MAŁO CO - te ostatnie słowa wymówiła z naciskiem - nie został obrońcą w drużynie Gryfonów.
- To co, chodzisz z nim? - zapytała Parvati, wytrzeszczając oczy.
- Och, tak... nie wiedziałaś? - Hermiona zachichotała tak, jakby nie była Hermioną.
- Nie! - Parvati była wyraźnie podekscytowana tą wiadomością. - Łau, kręcą cię gracze quidditcha, nie? Najpierw Krum, teraz McLaggen...
- Ona jest siostrą Rona.
- Ale zerwała z Deanem.
- To nie zmienia faktu, że jest siostrą Rona.
- Jestem jego najlepszym kumplem!
- To pogarsza sprawę.
- Gdybym najpierw z nim pogadał...
- Toby mnie rąbnął.
- No to co?
- On jest moim najlepszym kumplem!
- Słyszałaś, że ma się pojawić wampir?
- Rufus Scrimgeour?- zapytała Luna
- Co?! - zdziwił się Harry
- Tak, on jest wampirem - stwierdziła Luna rzeczowym tonem. - Ojciec napisał o tym długi artykuł, kiedy Scrimgeour objął stanowisko po Korneliuszu Knocie, ale ktoś z ministerstwa zmusił go, żeby tego nie drukował. Po prostu nie chcieli, żeby prawda wyszła na jaw!
Weszli do razu do małego saloniku, który sprawiał wrażenie ciemnej, dusznej celki. Ściany były całkowicie zastawione regałami pełnymi książek o starych, skórzanych grzbietach. Wytarta kanapa, stary fotel i rachityczny stolik stały razem w przyćmionym kręgu światła, padającego z lichtarza zawieszonego pod sufitem. Pokój sprawiał wrażenie zaniedbanego, jakby zazwyczaj nikt w nim nie mieszkał.
- Grałem jak worek smoczego łajna - oświadczył Ron martwym głosem, kiedy zamknęły się drzwi za Ginny.
- Wcale nie - zaprzeczył stanowczo Harry. - Jesteś najlepszym bramkarzem, jakiego testowałem, Ron. Masz tylko problem z nerwami.
Większą część strony zajmowało duże, czarno-białe zdjęcie mężczyzny o lwim wyglądzie, grubych włosach i zniszczonej twarzy. Zdjęcie było magiczne - mężczyzna wskazywał na sufit.
Rufus Scrimgeour, były Szef Biura Aurorów w Departamencie Przestrzegania Prawa, objął stanowisko Ministra Magii po ustępującym Korneliuszu Knocie. Wybór ten spotkał się z dużym entuzjazmem wśród czarodziejskiego społeczeństwa. Niezależnie od poparcia, plotki o sprzeczce między nowym Ministrem a Albusem Dumbledore'em - przywróconym na stanowisko Głównym Magiem Wizengamotu - obiegły świat już kilka godzin po tym, objęciu przez Scrimgeoura urzędu. Rzecznicy Scrimgeoura przyznali, że spotkał się z Dumbledore'em, gdy tylko objął stanowisko. Nie ujawnili jednak tematów, o których panowie dyskutowali. Albus Dumbledore znany jest z... (więcej, strona 3, kolumna 2.)
Sectumsempra
Przestroga przez nieznanymi zaklęcami...
- SECTUMSEMPRA! - Ryknął Harry z podłogi, wymachując dziko różdżką.
Z twarzy i piersi Malfoy'a buchnęła krew, jakby ktoś ciął go na odlew niewidzialnym mieczem. Zachwiał się do tyłu i z głośnym chlupnięciem upadł na zalaną wodą posadzkę, wypuszczając różdżkę z ręki.
- Nie... - wydyszał Harry.
Ślizgając się i chwiejąc, zdołał jednak powstać i rzucił się ku Malfoy'owi, którego twarz połyskiwała teraz szkarłatem; białe dłonie błądziły po mokrej od krwi szacie na piersiach.
- Nie... ja nie...
Harry nie wiedział, co mówi. Upadł na kolana obok Malfoy'a, który dygotał w kałuży własnej krwi.(...)
Rekord OnLine: 5422
Data rekordu:
10 September 2024 23:44
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.