Dom:Hufflepuff Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1453 Ostrzeżeń: 3 Postów: 221 Data rejestracji: 22.11.08 Medale: Brak
3 warny -> [Z]
Kto powiedział, że kobiety w ciąży promienieją szczęściem? Olimpia w żadnym razie nie promieniała. Chyba, że złością.
Madame Maxime była zdenerwowana. Nic, ale to absolutnie nic poza samą postacią męża nie podobało się jej w skromnej chacie gajowego. Na miejscach arcydzieł sztuki pojawiły się truchła bażantów. Podłogi z włoskich kafelków stały się klepiskiem, co prawda już nie brudnym po interwencji różdżki Olimpii.
Przynajmniej pojawił się mąż.
I ciąża.
A razem z nimi rozstępy, spuchnięte kostki, wilczy apetyt i dodatkowe kilogramy.
Tak, Madame Maxime powinna być szczęśliwa jak ściśnięty nieśmiałek.
* * *
Hagrid czuł się bezpieczny w dwóch miejscach na ziemi - w swojej chatce i Zakazanym Lesie. Jednak ta pierwsza miejscówka przestała być centrum jego męskiego światka odkąd pojawiła się tam Olimpia. Nikt mu nie mówił, że kobiety "przy nadziei" odbierają tą nadzieję innym. A raczej wysysają ją razem z energią życiową, którą wykorzystuje się, niosąc im lody czekoladowe, zamienione potem pod wpływem kaprysu na waniliowe a wreszcie na pistacjowe, poprawianie poduszek, wymienianie pierza, które powinno być gęsie a nie kurze i na odwrót - było to zależne od dnia tygodnia. Nawet centaury, kiedy zobaczyły wściekłą Madame Maxime przestały nękać go, gdy pojawiał się w Zakazanym Lesie. Żaden konflikt nie powinien stawać ponad męską solidarnością. To jest to, co łączy płeć brodatą, (bo trzeba powiedzieć, że i ich przedstawiciele są czasem piękni ) - mecze quidditcha i żony w stanie "błogosławionym" (choć to zależało od punktu widzenia}.
* * *
Harry'ego, Rona i Hermiony już dawno nie było w Hogwarcie. Co prawda udawali, że o nim nie zapomnieli - wysyłali mu kartki na święta i czekoladki na urodziny - ale Hagrid i tak wiedział, iż nie mają dla niego czasu. Lubił czasem usiąść sobie przed kominkiem, otworzyć swój album, powodzić grubym paluchem po zdjęciach i powspominać stare czasy. Teraz do jego chatki zaglądało paru uczniów, ale po kilku nalotach Madame Maxime, wołającej "Chłoszczyść" za każdym razem, gdy znaleźli się w polu rażenia jej różanej różdżki z włosem z głowy wili i oni zaprzestali wizyt. Opuścili Hagrida i została mu tylko Olimpia. Na szczęście do porodu zostało mało czasu. Przeżyje.
Chyba.
* * *
- Aaaa! - krzyczała Olimpia.
- Aaaa! - wrzeszczał Hagrid, wpatrując się rozkochanym wzrokiem w czerwoną, błyszczącą, spoconą twarz żony. Postanowił, że będzie ją wspierać w tym porodzie, co oznaczało także krzyczenie z nią. Biorąc pod uwagę, że był to krzyk dwóch półolbrzymów, co dawało okrzyk jedno olbrzyma, był to dość głośny... odgłos. Pani Pomfrey, która jako dyplomowana położna miała odbierać poród, bała się zbliżyć do Madame Maxime.Biorąc pod uwagę to, że poród trwał zaledwie od kwadransa, a sama rodząca zdążyła połamać łóżko, krzesło, złamać rękę jednemu z pomocników i chyba uszkodzić trwale słuch drugiemu, zbliżenie się do Olimpii najwyraźniej groziło śmiercią lub kalectwem. A szczególnie tym pierwszym.
* * *
Po kolejnej porcji krzyków, zniszczonych krzesłach i dwóch omdleniach Poppy zauważyła główkę dziecka. A po półgodzinie Hagrid trzymał na rękach uroczą dziewczynkę - miała ją złapać położna, ale niestety. Dziecko mierzyło prwiee dwa metry i ważyło około pół tony, co stanowiło nieco ponad średnią ludzkich noworodków. Hagrid z zachwytem wpatrywał się w maleństwo.
- Cholibka, mam dziecko. - Mała już miała na głowie grzywę czarnych loków, podobną do tej, którą nosił na własnej czaszce, tak ubóstwianą przez jego żonę, co mogło stanowić dość poważny temat do dyskusji o dość specyficznym guście Madame. Jednak należy być pobłażliwym dla Olimpii - w końcu wiadomo, że była Francuzką, a te są dość wybredne. Prawdopodobnie pani Hagrid w swej wybredności lubiła rozkudłaczone, włochate i nieco nieokrzesane persony. A o gustach się nie dyskutuje, jak głosi makatka w gabinecie Dolores Umbridge.
* * *
Dziecko nie było urocze. W żadnym razie. Małe dzieci trochę wymiotują. Duże dzieci wymiotują więcej. Małe dzieci płaczą. Duże dzieci wyją niczym syreny przeciwmgielne. Małe dzieci są czyjeś tam. Duże dziecko jest Hagrida. I jest kochane.
Zajmowanie się córeczką przypominało opiekę nad nieśmiałkiem. Umiejętny czarodziej będzie miał drewno na różdżkę. Ten troszkę mniej obeznany może stracić oczy.
* * *
Nagle cały dom wypełnił zapach przypominający siarkę. Tylko, że siarka była przy tym perfumą. Madame Maxime z jękiem osunęła się na fotel, aby po chwili podskoczyć i nakrzyczeć na męża, który położył trupa koguta na fotelu.
Tymczasem szczęśliwa sprawczyni zapachu natury fizjologicznej próbowała zrobić z kociołka kauczuk, co skutkowało wgnieceniami w drewnianej podłodze. Olimpia znów się osunęła, jednak tym razem na łóżko przed uprzednim sprawdzeniem, czy Hagrid nie położył na nim czegoś w rodzaju nawozu smoka, nóżek pająków czy bobków jednorożca. Po dwóch latach mieszkania na terenie Hogwartu nie mogła się przyzyczaić do bardzo naturalnego sposobu bycia męża.
__________________
Dr. Chase: To był jeden pocałunek!
Dr. House: Właśnie dlatego nie możesz dotykać moich markerów.
House:Jeśli dostanę ten dyżur, to wskażę tego, kto rozpuszcza plotki o twojej rzekomej zmianie płci
Cuddy: Nie ma takich plotek.
House: Ale będą, jeśli nie dasz mi tego dyżuru
House : O, widze , że mamy trzech muszkieterów. Załatw murzyna, ja dziewczynę , a kangur przestraszy się i ucieknie.
Dr House: Ta tablica nie bez powodu jest BIAŁA
(chwila ciszy)
Dr House: Możesz oddać mi ten CZARNY pisak?
House: [do Cuddy] Aha, prawie zapomniałem, muszę dać 16-letniemu pacjentowi magiczne grzybki by wyeliminować bóle głowy. W porządku?
Cuddy: [sarkastycznie] Żaden problem.
[House uśmiecha sie i wychodzi. Cuddy w panice biegnie za nim]
Cuddy: To był sarkazm!
Dr Foreman: Saturacja w normie.
Dr House: Zmieniła się o jeden procent.
Dr Foreman: Mieści się w normie. To normalne.
Dr House: Gdyby jej DNA zmieniło się o jeden procent byłaby delfinem.
Dr. Chase: Nienawidzę tego dzieciaka.
Dr. House: Lubię tego dzieciaka.
Dr. Chase: Jeszcze go nie poznałeś.
Dr Cameron: Prosisz mnie, bym z tobą poszła?
Dr House: Jasne. Brzmi nieźle.
Dr Cameron: Coś w rodzaju randki?
Dr House: Dokładnie, tylko z wyjątkiem "randki".
Henry: Mój brat nie jest zbyt mądry.
Dr House: Moc genów jest potężna.
Dr House: Potrzebnym mi prawnik.
Vogler: Kogo zabiłeś?
Dr House: Nikogo, ale jest dopiero przed południem.
Wilson: Bądź sobą. Bądź opryskliwy, obojętny, niegrzeczny i arogancki.
House: Nie rób ze mnie świętego.
Dom:Ravenclaw Ranga: Barman w Dziurawym Kotle Punktów: 1332 Ostrzeżeń: 3 Postów: 519 Data rejestracji: 25.12.08 Medale: Brak
Przynajmniej pojawił się mąż.
I ciąża.
A razem z nimi rozstępy, spuchnięte kostki, wilczy apetyt i dodatkowe kilogramy.
Tak, Madame Maxime powinna być szczęśliwa jak ściśnięty nieśmiałek.
Cóż za porównanie! ^^
A raczej wysysają ją razem z energią życiową, którą wykorzystuje się, niosąc im lody czekoladowe, zamienione potem pod wpływem kaprysu na waniliowe a wreszcie na pistacjowe, poprawianie poduszek, wymienianie pierza, które powinno być gęsie, a nie kurze i na odwrót - było to zależne od dnia tygodnia
Takie długie zdanie, że musiałam szukać tego przecinka.
Nawet centaury, kiedy zobaczyły wściekłą Madame Maxime przestały nękać go, gdy pojawiał się w Zakazanym Lesie.
- Aaaa! - krzyczała Olimpia.
- Aaaa! - wrzeszczał Hagrid, wpatrując się rozkochanym wzrokiem w czerwoną, błyszczącą, spoconą twarz żony. Postanowił, że będzie ją wspierać w tym porodzie, co oznaczało także krzyczenie z nią
To mnie dobiło.
Pani Pomfrey, która jako dyplomowana położna miała odbierać poród, bała się zbliżyć do Madame Maxime._Biorąc pod uwagę to, że poród trwał zaledwie od kwadransa, a sama rodząca zdążyła połamać łóżko, krzesło, złamać rękę jednemu z pomocników i chyba uszkodzić trwale słuch drugiemu, zbliżenie się do Olimpii najwyraźniej groziło śmiercią lub kalectwem.
prwiee
prawie
Małe dzieci trochę wymiotują. Duże dzieci wymiotują więcej. Małe dzieci płaczą. Duże dzieci wyją niczym syreny przeciwmgielne. Małe dzieci są czyjeś tam. Duże dziecko jest Hagrida.
Bez wątpienia!
Hmmm... Ogólnie całkiem fajnie. Zdziwiło mnie trochę, że małe dziecko ma dwa metry wzrostu. Zdaje mi się, że sam Hagrid miał trochę ponad trzy, a on był już dorosłym olbrzymem.
Błędy już omówiłam. Stylistycznie też było dobrze. Podobał mi się poród. On był bezbłędny. Od razu skojarzyło mi się z "Taxi 3".
__________________
'Złota gwiazdka spłynęła bokiem po jego skroni i policzku, po czym wsiąkła w poduszkę'
- Córka Robrojka - M. Musierowicz
~ ~ ~
'Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje'
- Księżyc w nowiu - S. Meyer
~ ~ ~
'Życie jest różne, dobre i złe, naturalnie. Ale jak ktoś je widzi na czarno, to od razu stwierdza, że je zna, a jak na biało czy tam na różowo, to - że nie ma się o życiu pojęcia'
- Niespokojne godziny - I. Jurgielewiczowa
~ ~ ~
'Jeśli będziesz szanował tylko prawdę, nie będziesz miał wiele do szanowania. Dwa plus dwa równa się cztery, to będzie jedyny obiekt twojego szacunku. Poza tym będziesz stykał się z rzeczami niepewnymi: uczucia, normy, wartości, wybory - to wszystko konstrukcje delikatne i płynne. Nie ma w nich nic z matematyki. Szacunkiem darzy się nie to, co jest zatwierdzone, lecz to, co jest proponowane'
- Dziecko Noego - E. E. Schmitt
~ ~ ~
'To zabawne, do czego człowiek robi się zdolny, kiedy w grę wchodzi coś, czego nie można mieć'
- Przed świtem - S. Meyer
~ ~ ~
'Bo [wszystko] jest proste. Trzeba w to wierzyć. Wiedzieć czego się chce i do tego dążyć'
- Okularnica - E. Wojnarowska
~ ~ ~
'Miłość jest okrutna i bezwzględna. Trzeba stale mieć się przed nią na baczności. Strzec siebie przed jej otchłanią. I kochać świat. To wystarczy. By poczuć się szczęśliwym'
- Okularnica - E. Wojnarowska
~ ~ ~
'Najgorszy z życiowych błędów polega na tym, że jesteśmy tacy, jakimi chcą nas widzieć inni ludzie'
- Ja tego nie przeżyję! - R. Rushton
~ ~ ~
'Czasami musimy ludzi ranić, by się nie rozpaść. Ale musimy robić to z miłością, i tyle'
- Egzamin dojrzałości - L. Lowry
~ ~ ~
'Sława i wsparcie fanów oznacza, iż należy pomóc innym w realizacji ich marzeń. A to, że czyjeś marzenia niekoniecznie wiążą się z telewizyjnymi kamerami i mnóstwem pieniędzy , wcale nie oznacza, że są one mniej ważne'
Dom:Ravenclaw Ranga: Charłak Punktów: 10 Ostrzeżeń: 0 Postów: 2 Data rejestracji: 27.06.09 Medale: Brak
To z wymiarami noworodka faktycznie do poprawki. Poza tym ten wątek to fajny pomysł na wydanie może nie książki, ale np opowiadania wspólnie napisanych przez internautów - takie dalsze przygody ulubionych bohaterów HP
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1433 Ostrzeżeń: 0 Postów: 525 Data rejestracji: 11.06.09 Medale: Brak
Czy Hagrid nie był już trochę za stary na dziecko?
Ogólnie opowiadanie było bardzo fajne i ciekawe Tylko Hagrid będzie musiał pilnować córki, żeby wzorem tatusia w latach szkolnych nie przyprowadziła do szkoły czegoś w rodzaju Aragoga
No i scena z kogutem mnie rozwaliła
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 20057 Ostrzeżeń: 1 Postów: 705 Data rejestracji: 02.08.08 Medale:
Przeczytałem wczoraj to FF bo, nie ukrywam, tytuł przyciągnął moją uwagę. Zanim popatrzyłem na tagi wiedziałem, że to będzie o Hagridzie. ;d Co do błędów, to ich nie zauważyłem (możliwe, że powodem tego była zbyt wczesna pora + niewyspanie + coś jeszcze). Jeśli chodzi o treść to brawo, brawo, brawo. Podobało mi się i to bardzo. Hagrid ukazany jako ten niesforny, natomiast MM zyskała trochę kobiecości (np. we fragmencie o rozstępach). Jedyne, czego mogę się przyczepić to waga noworodka (Aż tyle? Ale nie dyskutuję bo może faktycznie tyle). Z niecierpliwością czekam na następną część i mam nadzieję, że będzie ich sporo.
A, jeszcze jedno. Popracuj trochę nad stylem. Zgrzytało w niektórych momentach, a wiem, że stać Cię na więcej. I zauważyłem to:
Harry'ego, Rona i Hermiony już dawno nie było w Hogwarcie. Co prawda udawali, że o nim nie zapomnieli - wysyłali mu kartki na święta i czekoladki na urodziny - ale Hagrid i tak wiedział, iż nie mają dla niego czasu.
Dom:Hufflepuff Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1453 Ostrzeżeń: 3 Postów: 221 Data rejestracji: 22.11.08 Medale: Brak
Jedyne, czego mogę się przyczepić to waga noworodka (Aż tyle? Ale nie dyskutuję bo może faktycznie tyle).
To wszystko przez gÓpiego Rona:< Zasugerował, że dziecko bd ważyło tonę i poszłam za tym tropem;d
A co do wzrostu... Zrobiłam coś b. ynteligentnego. Policzyłam, że DOROSŁE olbrzymy mierzą 22 metry a nie stopy I potem podzieliłam na pół, aby otrzymać wzrost półolbrzyma a to przez 3;d
__________________
Dr. Chase: To był jeden pocałunek!
Dr. House: Właśnie dlatego nie możesz dotykać moich markerów.
House:Jeśli dostanę ten dyżur, to wskażę tego, kto rozpuszcza plotki o twojej rzekomej zmianie płci
Cuddy: Nie ma takich plotek.
House: Ale będą, jeśli nie dasz mi tego dyżuru
House : O, widze , że mamy trzech muszkieterów. Załatw murzyna, ja dziewczynę , a kangur przestraszy się i ucieknie.
Dr House: Ta tablica nie bez powodu jest BIAŁA
(chwila ciszy)
Dr House: Możesz oddać mi ten CZARNY pisak?
House: [do Cuddy] Aha, prawie zapomniałem, muszę dać 16-letniemu pacjentowi magiczne grzybki by wyeliminować bóle głowy. W porządku?
Cuddy: [sarkastycznie] Żaden problem.
[House uśmiecha sie i wychodzi. Cuddy w panice biegnie za nim]
Cuddy: To był sarkazm!
Dr Foreman: Saturacja w normie.
Dr House: Zmieniła się o jeden procent.
Dr Foreman: Mieści się w normie. To normalne.
Dr House: Gdyby jej DNA zmieniło się o jeden procent byłaby delfinem.
Dr. Chase: Nienawidzę tego dzieciaka.
Dr. House: Lubię tego dzieciaka.
Dr. Chase: Jeszcze go nie poznałeś.
Dr Cameron: Prosisz mnie, bym z tobą poszła?
Dr House: Jasne. Brzmi nieźle.
Dr Cameron: Coś w rodzaju randki?
Dr House: Dokładnie, tylko z wyjątkiem "randki".
Henry: Mój brat nie jest zbyt mądry.
Dr House: Moc genów jest potężna.
Dr House: Potrzebnym mi prawnik.
Vogler: Kogo zabiłeś?
Dr House: Nikogo, ale jest dopiero przed południem.
Wilson: Bądź sobą. Bądź opryskliwy, obojętny, niegrzeczny i arogancki.
House: Nie rób ze mnie świętego.
Nie będę za bardzo oryginalna jak powiem, że podobało mi się. Zazwyczaj nie czytam FF, chyba że tytuł przyciągnie moją uwagę i tak się właśnie stało tym razem. Błędów nie zauważyłam, choć nawet gdy są to ich nie widzę więc nie będę oceniała poprawności pod tym kątem. Jeśli chodzi o treść to bardzo mi się podobała. Wszystko takie lekkie, przyjemne i z humorem. Naprawdę w paru momentach szczerze się zaśmiałam. Chciałabym pogratulować ci również pomysłu, bo nie ukrywam, że jest oryginalny. Co do wielkości noworodka to faktycznie jest być może trochę przesadzona, ale według mnie nie jest to jakiś poważny błąd. Zatem podsumowując powiem jeszcze raz: podobało mi się.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Minister Magii Punktów: 2047 Ostrzeżeń: 0 Postów: 264 Data rejestracji: 02.04.09 Medale: Brak
Jak napisał Guardian, po tytule od razu było widać, że opowiadanie jest o Hagridzie. Nie mam jednak nic przeciwko temu, bo w innym wypadku trudno byłoby zwrócić moją uwagę na ten twór. A wiele bym przez to stracił. Opowiadanie jest genialne. Czekałam z niecierpliwością, aż wyrwie się ktoś chętny i napisze o przyszłości Hagrida i madame Maxime. Wyszło Ci to bardzo dobrze. Nie zauważyłam żadnych błędów, tekst FF jest oryginalny, ciekawy, wciąga i łatwo się go czyta. Może trochę zbyt wiele przerw. Niekiedy zdarzyło mi się parsknąć śmiechem. W ankiecie oczywiście zagłosowałam na Tak. Świetny tekst. Czekam z niecierpliwością na kontynuację.
Dom:Slytherin Ranga: Goblin Punktów: 39 Ostrzeżeń: 0 Postów: 17 Data rejestracji: 07.08.09 Medale: Brak
bobków jednorożca. .
ZWALIŁO mnie z nóg.
Gdy przeczytałam tytuł ,myślałam , że chodzi o McGonagall
Nieźle przemyślane : Hagrid ojcem! Będą kolejkne części?
Jeśli tak, to dobrze
Dom:Ravenclaw Ranga: Goblin Punktów: 39 Ostrzeżeń: 0 Postów: 16 Data rejestracji: 24.05.10 Medale: Brak
FF super. Pomysł fajny, sformułowane dobrze, teksty świetne. Mało błędów (co się rzadko zdarza.) Jednak najlepszy był poród. Trzymaj tak dalej!
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1995 Ostrzeżeń: 0 Postów: 314 Data rejestracji: 27.12.09 Medale: Brak
Cudowne FF! Tytuł ma właściwości magnesu (przyciąga), gdyby nie on nigdy bym nie przeczytała tego wspaniałego FF, wiele zarazem tracąc. Nie mam zastrzeżeń, do wagi noworodka, co najwyżej do wzrostu. Poza tym szczegółem, który można śmiało porównać do rodzynka w serniku (zwykła, w tym wypadku przemyślana pomyłka), wszystko jest świetne, aby nie rzec idealne. Niezwykle lekka i przyjemna lektura na letnie (i zimowe) wieczory. Szkoda, że to opo jest już zakończone, bo miło byłoby poczytać o dalszym losie Hagrida - świeżo upieczonego ojczulka. W każdym razie brawa dla autorki za pomysł, tytuł i całokształt. Brawo!!!
__________________
Piekło to moja dzielnica.
Poluje nocą, bowiem ciemność jest moim żywiołem.
Jestem diabłem stróżem.
Dom:Ravenclaw Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1818 Ostrzeżeń: 2 Postów: 524 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
mlody_feniks napisał/a:
To z wymiarami noworodka faktycznie do poprawki. Poza tym ten wątek to fajny pomysł na wydanie może nie książki, ale np opowiadania wspólnie napisanych przez internautów - takie dalsze przygody ulubionych bohaterów HP
Antologia ff z Hogs jednym słowem
A co do samego rozdziału. Przyznam, że pomysł genialny Ironia pierwszego akapitu mnie rozbawiła, natomiast poród? Powalił Tylko nieco zastanowiły mnie makabryczne rozmiary "maleństwa" .
Fanie, ciekawie i bez wielkich zawiłości językowych ^.^ Podobało mi się, i ciekawa jestem dalszych losów rodziny Hagridów
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Barman w w Świńskim Łbie Punktów: 1390 Ostrzeżeń: 0 Postów: 220 Data rejestracji: 04.12.09 Medale: Brak
I co ja robię? Jest już tak późno, a ja tu sobie wielkie czytanie urządzam. Ale do rzeczy. Otóż, jeszcze nigdy nie spotkałam się ff o Hagridzie. A twój tekst jest świetny. Błędy były, drobniutkie, ja nie jestem w tej kwetii ekspertem, więc sobie zwyczajnie podaruję.
Co do treści, było lekko i przyjemnie. Pocięcie tekstu na drobne kawałki, według mnie jest fajnym rozwiązaniem, bo wyobrażałam sobie to wszystko, jako błyski z życia Hagrida i Olimpii. Uważam, że to w przypadku twojego tekstu jest oryginalnym rozwiązaniem.
Poziom humoru w tekście jest duży, ale wyważony. Opisałaś bardzo prawdopodobnie postać Hagrida, a i madame Maxime wyszła cudna.
Uśmiałam się, kiedy wyobraziłam sobie Popy Pomfrey odbierającą ten poród...
Końcówka trochę przypominała mi Shreka, to znaczy, nie żadną konkretną scenę, tylko miała tako shrekowy klimacik. Heh, ale może to przez tę późną porę?
Ale reansumując, tak, podoba mi się to ff.
Weny życzę i genialnych pomysłów
__________________
"Życie nie jest idealne, Człowieku-Wiadro" T. Pratchett
Dom:Ravenclaw Ranga: Niewymowny Punktów: 1507 Ostrzeżeń: 0 Postów: 489 Data rejestracji: 30.05.11 Medale: Brak
Dosyć fajne, ale te gwiazdki pokazują zakończenie myśli? Fajnie by było, jakbyś połączył/a to w jedną, bardzie spójną całość. Takie jest przynajmniej moje wrażenie.
__________________
-Etienne, nie sądzę, by monsieur Jeanowi potrzebne były twoje nauki, a zwłaszcza zarozumiałość!- włączył się Henri de Bar. - Jeśli już, być może to ty powinieneś nauczyć się od niego skromności.
-Dogadałeś się z moim bratem? - spytał Sancerre, marszcząc nos.- Dlaczego zawsze mówicie mi to samo, jakbyście mieli we dwóch jedne usta?
De Bar wyprostował się, nic więcej nie dodając.
-Panowie, proszę was, nie kłóćcie się z mojego powodu- poprosił Ian, który wciąż nie mógł się nadziwić przyjaźni między tak różnymi-zarówno z charakteru, jak i z wyglądu- rycerzami.
Sancerre uśmiechnął się.
-Och, ja i Henri kłóciliśmy się od zawsze, nawet wtedy, kiedy on był giermkiem mojego brata, a ja - giermkiem mojego kuzyna. A i tak to ja miałem zawsze ostatnie słowo.
-A ja miałem rację- odparł spokojnie de Bar.
Sancerre spojrzał na niego takim wzrokiem, że zarówno Ian jak i Grandpre uśmiechnęli się.
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1648 Ostrzeżeń: 2 Postów: 292 Data rejestracji: 05.01.11 Medale: Brak
Świetne, choć nie uniknęłaś kilku błędów, na szczęście zostały już one wypisane.
Pisz dalej! ^^
__________________
UROCZYŚCIE PRZYSIĘGAM, ŻE KNUJĘ COŚ NIEDOBREGO!
Wiedz, że coś się dzieje drogi Gościu.
HarryPotter3107 - ;D
Loa_Riddle - ;D
Ale że co? ;>
______________________________
"-Spójrz... na... mnie- wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome,puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył."
"-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbeldore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Eecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze."
''Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwale, a nawet powstrzymać śmierć... Jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać."
"- Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
- Tak.
- Tak, proszę pana.
- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze. "
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 262 Ostrzeżeń: 2 Postów: 151 Data rejestracji: 16.08.11 Medale: Brak
Fajnie napisałaś/eś.
Nigdy nie sądziłam by Harry Ron i Hermiona zapomnieli o Hagridzie.
No ale to ty pisałaś a nie ja.
__________________
Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
-Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
-Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
-Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
Bystrości Krukonów
Lojalności Puchonów
Sprytu Ślizgonów
Naucz nas Gryffindorze!
Przeskocz do forum:
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
RIGHT
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.