Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 312 Ostrzeżeń: 0 Postów: 106 Data rejestracji: 14.03.12 Medale: Brak
Ostatnio miałam sporo wolnego czasu i napisałam troche opowiadań o Harrym w przyszłości.
Dziwne święta
Ulica Grimud Place była zaśnieżona, z nieba padał srebrzysty śnieg,
a wesołe i uśmiechnięte twarze przechodniów dawały się we znaki mieszkańcom
miasteczka. Albowiem był to dzień 25 grudnia, dzień Bożego Narodzenia, wszystkie dzieci
i dorośli bez względu na wiek kolędowało na ulicach. Z domów wydobywały świąteczne
Zapachy pieczeni, ryb, barszczy i innych świątecznych przysmaków. Niektórzy ludzie
przystawali na chwilę, aby zanurzyć się w unoszonej przez wiatr woni potraw.
Harry po raz kolejny czuł się cudownie, miał w końcu swoją wymarzoną rodzinę na
którą czekał przez te wszystkie lata. Leżał teraz na kanapie z Ginny, która odgarniała
mu włosy z czoła i nuciła szkolną kolędę, było tak wspaniale, że Harry myślał, że
to tylko wspaniały sen i że za chwilę się obudzi i nadal będzie walczył o dobro
stawiał czoła wyzwaniom, Voldemortowi, przerażającym dementorom i śmierciożercom.
Bał się otworzyć oczy, bał się stracić wszystko, co ma rodzinę, żonę i dzieci.
Borykał się z tym problemem jeszcze przez kilka minut, ale w końcu otworzył oczy i... Ujrzał
choinkę, dzieci i Hermionę nakładającą talerze do przystrojonego odświętnymi
obrusami, kawałkami jemioły, i świecami stół. W takich chwilach jak ta Harry czuł
się jak dawniej, kiedy przyjeżdżał do nory na święta. Jednak te święta różniły się trochę
od tych wszystkich poprzednich, były o wiele bardziej chłodne i ciemne. Oświetlone
światłami lampek i latarni uliczki nie miały tego świątecznego nastroju, jakie powinny mieć
w święta.
W pewnej chwili Harry wyobraził sobie nawet dementorów kontrolujących ulice i domy
Miał przy sobie różdżkę, ale jej nie wyciągnął. Myślał teraz o Dambyldo"rze i o Snayp"ie o tym
jak by teraz wyglądał świat jakby jednak postanowił umrzeć, wszystko by się zmieniło?
Owszem Voldemord by zginął jak mówiła przepowiednia,, Żaden nie morze żyć, gdy drugi
Przeżyje", ale to by wymagało i ofiar. Nikt by się nie dowiedział jak naprawdę zginą Albus
Dambyldor i wyszłoby na to, że Severus Sneyp jest mordercą, choć wcale tak nie było.
-Harry, Harry........Harry!
Dopiero, gdy Ginny zawołała trzeci raz jego imię obudzili się z transu myśli.
-Co się stało? O co chodzi?
-Co się z tobą dzieje? Chodzisz jakiś rozkojarzony, nie słuchasz jak do ciebie mówię!
-Ze mną jest wszystko w porządku nie martw się, porostu się zamyśliłem.
-Chodź, jemy.
Ginny trochę się uspokoiła, lecz kątem oka cały czas obserwowała Harrego kątem oka, choć
on tego nie zauważał to jednak zachowywał się trochę dziwnie.
Po odśpiewaniu kolęd, zjedzeniu pysznych potraw przygotowanch przez Hermionę, panią Wesley
i Ginny. Po podzieleniu się opłatkiem nadszedł czas na najmilszą dla Harrego część świąt.
Rozpakowywanie prezętów. W pewnej chwili, gdy Harry miał już pomoc małemu Albusowi
Rozpakować swój prezęt, rozległ się trzask. Lilly przestała chlipać ciepły barszcz, a Hugon
spadł z krzesła.
-To na dworze! - Zawołał James.
Harry już chciał wyjść zobaczyć, co się stało, ale nagle usłyszał dwa znajome mu głosy.
-Mówiłem, że lepiej się deportować z domu, ale ty oczywiście wiesz lepiej, ja już nie mam
tak dużo siły jak ty Ted!
-To Ted..?, Ted Lupin!!, tato otwórz szybko!
Harry wstał i podszedł do drzwi, ale zanim zdążył otworzyć drzwi same się uchyliły i do
pokoju wpadł Ted Lupin, a za nim matka Nimfadory, a jego babka Dromeda Tonks, była to starsza
kobieta o przenikliwym spojrzeniu, jej twarz pokrywały grube warstwy zmarszczek, a na nosie,
spoczywały nieco zbyt ozdobne okulary połówki.Na ogół wyglądała na miłą kobietę i mimo
swojego wieku zachowała zgrabną figurę.
Ted był zawsze promienny i wesoły mimo to, że nie poznał ojca jego matka
umarła, gdy on miał niecały miesiąc. Harry myślał zawsze, że są do siebie podobni, obydwaj
wychowywali się bez rodziców, którzy im umarli, ale i obydwaj potrafili się z tym pogodzić.
-Dobry wieczór Ted, dzień dobry Dromedo, cieszę się, że w końcu przybyliście!! - powiedziała na
jednym tchu pani Wesley.
-Dzień dobry Molly, witam wszystkich i wesołych świąt!! - powiedział ogarnięty szczęściem Ted.
-Już myśleliśmy, że nie przybędziecie - oświadczyła Ginny.
-Nie przegapilibyśmy takiej okazji, przecież...!
Buuuum bu bu bu bum bum bum bum, Rrrrrrrrrrrrrr! nagle rozległo się walenie, chrząkanie, tupotanie i wycie.
Tato to na pewno Mikołaj- i tym razem James sam pobiegł do otwartych drzwi, aby
zobaczyć, co sie stało i czy przypadkiem nie jest to ktoś "święty". Przed drzwiami stał zapalony skuter, worek a za skuterem stał Hagrid, wyglądał na prawdę na świętego mikołaja miał białawą brodę, swój okropny, lecz jedyny w swoim rodzaju płaszcz zimowy i wielkie ciężkie buty ze skóry.
-Cholipka, miałem przyjechać wcześniej nieco, ale jak widać musiałem troszkę zboczyć z drogi
po worki ze śmieciami - powiedział unosząc w ciężkiej dłoni dwa duże worki
W chwili, gdy Hagrid skończył mówić ostanie słowo wszystkie dzieci rzuciły się na niego wyrywając
muz ręki worek z napisem "Dzieci". Harry rozpoznał to pismo wiedział, że nie należy ono do
Hagrida, lecz do Pr. McGonagall. Ale zanim zdążył coś powiedzieć, Ginny go uprzedziła.
- A mi się zdaje ,że te worki jednak nie są ze śmietnika, są z Hogwartu prawda ?
-Tak, Cholibka , na zlecenie profesor MC.Gonagal.
- Nie musieliście sobie robić kłopotu.. - zaczęła Hermiona.
-MUSIELI!! - krzyknął Ron.
- Ron!! - zawołały razem Ginny, Hermiona i Pani Wesley.
- Jesteś gorszy od dziecka !!
- A gdzie Georg chciałem...
- Spędza święta z rodziną Fleur - powiedziała pospiesznie Pani Wesley.
- Nic dziwnego Bill chciał nieć przy sobie brata, a poza tym Harry, Ron, Hermina i Ginny-
powiedział Hagrid niższym tonem schodząc prawie do szeptu ,że Harry i reszta prawie wogule
go nie słyszeli, wyłapali jednak jedno słowo ".....chodźcie.."
-Nie chciałem was martwić w święta, ale w Hogwarcie nie dzieje się najlepiej.
Zaczęło się od tych zniknięć a potem to morderstwo...
-Jakie morderstwo Hagrid my nic nie wiemy, co się dzieje! - przerwała mu dość gwałtownie Hermiona.
-A prorok codzienny, nie czytaliście!
- Czytaliśmy...
-CHOLIBKA, wybaczcie ale to znowu robota ministerstwa, ukrywają prawdziwe informacje jak 19 lat
temu żeby ludzie nie panikowali.
-To skąd to wiesz?
--Niektórzy dostali prawdziwe , najprawdopodobniej! To znowu ta cholerna kobieta.
-Chyba nie mówisz o ..
-Tak o niej mówię, Umbridge znowu się wtrąca.
-A ja myślałem że została wywalona z ministerstwa po ostatnim wybryku z Komisją Rejestracji
Mugolaków- powiedział zdenerwowany Harry, pamiętał ją i jej bezczelność, cały czas miał blizny na
górnej części dłoni , miał ochotę ją zniszczyć ,czuł do niej taką nienawiść i gniew, ale to nie miało teraz znaczenia.
-Naradzie nic na to nie poradzimy, ale mówiłeś o jakimś zabójstwie prawda - wyjąkał Ron .
- Tak ,na pewno teraz chcecie o tym słuchać
-Hagrid ,my to musimy wiedzieć! - powiedziała Ginny która pierwszy raz od całej rozmowy wtrąciła
się do tematu, wyglądała jakby przed chwilą wypiła duży kieliszek Ognistej Whisky.
- NO DOBRA! Pamiętacie Stana Shunpike"a, tego którego Harry ... - nie zdążył powiedzieć do
końca bo Harry szybko mu przerwał
- Tak pamiętamy!
- Bez nerwów, został zamordowany w sklepie na ul. Śmiertelnego Nokturnu.
- U Borgina i Burkesa!
-Tak
-Ale co Stan robił u Borgina i Burkesa, przecież po wyjściu z Askabanu został od razu
przeniesiony.
-To kolejna plotka ministerstwa.
- To jednak go nie wypuścili?
- Całe 19 lat siedział w Azkabanie, wypuścili go dopiero w listopadzie.
- I przeżył, niesamowite Syriusz zawsze mówił ,że to miejsce jest nie do życia!
- Niesamowite jest co innego, kto wiedział kiedy go wypuszczą? No bo chyba przecież sam się nie
zamordował, przychodzi wam na myśl jakiś konkretny cel tego zabójstwa ?
- Nie, ale ja mam prożbe Harry- powiedziała znienacka Hermiona, która całą tę rozmowę nie
odezwała się w ogóle -idź zobacz co tam robi James, bo mi się zdawało że znowu krzyczeli z
Hugonem ,prosze!
-Hermiona ja mogę...-powiedziała Ginny.
- Nie, Harry idź!
Co myslicie? To nie zastapi Harrego ale tak z nudów
__________________
"We śnie człowiek znajduje się we własnym świecie. Czasem pływa w głębokim oceanie, a czasem robi pierwszy krok w chmurach"
"I believe that my heaven will by me entering Hogwarts and being welcomed by the golden trio in front of all the characters and as I walk up to them they will say to my "Welcome home" and I will know that is where I belong"[u]
Dom:Gryffindor Ranga: Dziedzic Gryffindora Punktów: 5622 Ostrzeżeń: 1 Postów: 633 Data rejestracji: 28.10.11 Medale: Brak
Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Nie widzę sensu wstawiania do tekstu więcej, niż jednego wykrzyknika na końcu zdania. Po między znakami interpunkcyjnymi typu przecinek, kropka, wielokropek, a słowami nie należy robić pauzy. Na końcu zdania takowy znak powinien się znaleźć w postaci kropki/wykrzyknika/pytajnika. Błędy w nazwach własnych. Weasley, nie Wesley. Azkaban, nie Askaban. McGonnagall, nie MC. Gonagal. I inne, których nie chcę mi się wymieniać. Nie wspomnę już o "cholipce", bo dałabym sobie głowę uciąć, że poprawnie brzmi to raczej "cholibka". Uuuuuuuu, znajdź betę kochana!
A tak ogólnie, to poleciłabym
Otagować tekst.
No, to tyle jeśli chodzi o czepianie się. Błędy nie są jakąś wielką katastrofą, pod warunkiem, że nie robi się ich po 10 w każdym zdaniu Pracuj nad stylem i dowiedz się koniecznie, jak się pisze nazwisko, nim dodasz coś jeszcze
Niech Ci pióro lekkim będzie, pozdrawiam
+ Jak dla mnie to trochę zbyt... mhmm... łatwy temat. Nic oryginalnego, bo tego rodzaju ficków dużo powstaje.
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.
to takie reumatyczne xxx
twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Po pierwsze, tekst należy otagować ^^.
Kolejne FF o przyszłości Harry'ego i reszty, oby okazało się interesujące. Pierwszy rozdział zaczyna się całkiem fajnie, a potem jest tylko gorzej i gorzej...
Błędy/poprawki:
Wikka1001 napisał/a:
Ulica Grimud Place była zaśnieżona, z nieba padał srebrzysty śnieg
A nie czasem Grimmuald? Nie wiem też do końca, jak to się pisze; sprawdź to.
a wesołe i uśmiechnięte twarze przechodniów dawały się we znaki mieszkańcom
miasteczka.
To zdanie zabrzmiało, jakby ''uśmiechnięte twarze przechodniów'' jakoś przeszkadzały mieszkańcom miasteczka; proponuję: '' (...) a wesołe i uśmiechnięte twarze przechodniów cieszyły mieszkańców''
Albowiem był to dzień 25 grudnia, dzień Bożego Narodzenia, wszystkie dzieci
i dorośli bez względu na wiek kolędowało na ulicach.
Kolędowali.
Leżał teraz na kanapie z Ginny, która odgarniała
mu włosy z czoła i nuciła szkolną kolędę, było tak wspaniale, że Harry myślał, że
to tylko wspaniały sen i że za chwilę się obudzi i nadal będzie walczył o dobro
stawiał czoła wyzwaniom, Voldemortowi, przerażającym dementorom i śmierciożercom.
Hola, hola! Zbyt długie to zdanie. Proponuję wstawić kropkę gdzieś, dla lepszej stylistyki.
W pewnej chwili Harry wyobraził sobie nawet dementorów kontrolujących ulice i domy
Miał przy sobie różdżkę, ale jej nie wyciągnął. Myślał teraz o Dambyldo"rze i o Snayp"ie o tym
jak- by teraz wyglądał świat jakby jednak postanowił umrzeć, wszystko by się zmieniło?
To mnie zabiło. Dosłownie. Dumbledore i Snape. A poza tym, jakby pisze się razem.
Owszem,Voldemord by zginął jak mówiła przepowiednia,, Żaden nie morze żyć, gdy drugi
Przeżyje", ale to by wymagało i ofiar.
Brakujący przecinek, NADAL brak rozeznania w tym, jak poprawnie pisze się imiona postaci i do tego beznadziejny błąd, którego nie popełniają dzieci z trzeciej klasy... Liczę, że to tylko literówka i pomyliły ci się litery na klawiaturze.
-_Co się stało? O co chodzi?
Odstęp po myślniku.
W pewnej chwili, gdy Harry miał już pomoc małemu Albusowi
Rozpakować swój prezęt
Prezęt. Prezent, raczej.
-Dobry wieczór Ted, dzień dobry Dromedo, cieszę się, że w końcu przybyliście!!
A co to?... Pora dnia zmienia się jak na dyskotece?...
Przed drzwiami stał zapalony skuter
No to pozdro, skoro się palił... Inne słowa bym dobrała.
-Cholipka, miałem przyjechać wcześniej nieco, ale jak widać musiałem troszkę zboczyć z drogi
po worki ze śmieciami -
O mój Boże. Cholibka.
Więcej nawet komentować mi się nie chce, bo błędy są takie same. Na początku myślałam, że to FF jeszcze jakoś ujdzie, ale teraz... Może gdyby była beta, wyglądałoby to inaczej, ale... ekhm. Życzę weny i dobrej, dobrej bety.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 312 Ostrzeżeń: 0 Postów: 106 Data rejestracji: 14.03.12 Medale: Brak
Oj wybaczcie że to wstawiłam. Owszem mam błedy, bo jestem dysylektykiem, i dwa razy przepuszczałam tekst przez program do sprawdzenia gramatyki i ortografi. I troche pozmienial nieznane wyrazy. Ja chciałam poznac wasza opinie a nie zobaczyć ciągle upominające mnie komentarze.
__________________
"We śnie człowiek znajduje się we własnym świecie. Czasem pływa w głębokim oceanie, a czasem robi pierwszy krok w chmurach"
"I believe that my heaven will by me entering Hogwarts and being welcomed by the golden trio in front of all the characters and as I walk up to them they will say to my "Welcome home" and I will know that is where I belong"[u]
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1273 Ostrzeżeń: 0 Postów: 350 Data rejestracji: 14.12.11 Medale: Brak
Ja chciałam poznac wasza opinie a nie zobaczyć ciągle upominające mnie komentarze.
Heej, trzeba nauczyć się przyjmować krytykę na klatę.
Co z tego, że jesteś dyslektykiem? Dobra beta i po sprawie. Powinnaś najpierw jej poszukać, a potem to cos wstawiać.
~Panna Redfoo już wytknęła ci błędy, także ja już robić tego nie będę. Czekam na dalszą część c:
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Wybacz, jeśli czymkolwiek Cię uraziłam, ale jak się zabiera do czegoś od tyłka strony... Najpierw trzeba było jakąś dobrą betę załatwić, ona okroiłaby tekst i byłoby okej. Nie mówię, że poza błędami tekst jest zły. Po prostu trudniej to dostrzec, kiedy cały czas rozpraszają cię byki. Wierzę, że znajdziesz kogoś odpowiedniego do betowania, pozdrawiam.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
O mój Boże.
Błędy aż gryzą po oczach, stylistyka woła o betę, temat oklepany jak ścieżka w lesie...
Myślał teraz o Dambyldo"rze i o Snayp"ie
Stwierdzam zgon bo umar.
Przed drzwiami stał zapalony skuter
Płonie motocykl i szumią knieje...
,, Żaden nie morze żyć, gdy drugi
Przeżyje"
Pierwsze primo - może, nie morze.
Drugie primo - nie używaj przecinka jako cudzysłowu.
Trzecie primo - od kiedy to "przeżyje" pisze się z dużej litery?
obudzili się z transu myśli.
Raz - obudził (l. poj.)
Dwa - błąd logiczny w zdaniu.
Radzę przemyśleć dokładnie czy warto dodawać następne części. Jeśli już zdecydujesz się na to, to przynajmniej załatw sobie betę.
EDIT
Oj wybaczcie że to wstawiłam. Owszem mam błedy, bo jestem dysylektykiem, i dwa razy przepuszczałam tekst przez program do sprawdzenia gramatyki i ortografi. I troche pozmienial nieznane wyrazy. Ja chciałam poznac wasza opinie a nie zobaczyć ciągle upominające mnie komentarze.
I ponownie.
Raz: dyslekcja to nie problem - dobra beta i spokój.
Dwa: programy komputerowe nie są idealne. Często robią więcej błędów niż było. Nic nie zastąpi doświadczonego, ludzkiego oka.
Trzy: widocznie wedle naszej opinii trzeba cię upomnieć.
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 310 Ostrzeżeń: 0 Postów: 187 Data rejestracji: 10.03.12 Medale: Brak
Jest sporo błędów, ale kto ich nie robi? Super FF. Jak napiszesz kolejną część to do mnie napisz, bo chcę się dowiedzieć co dalej.
Daję W
__________________
OD CNOTY GRYFONÓW KRETYNIZMU PUCHONÓW I WIEDZY-O-WŁASNEJ -WSZECHWIEDZY KRUKONÓW STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!!!
Pozdrowienia dla drogi Gościu
Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana... zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje... Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana, narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 312 Ostrzeżeń: 0 Postów: 106 Data rejestracji: 14.03.12 Medale: Brak
Ja także przepraszam za to że tak się uniosłam. Nikt z was mnie nie uraził i po dłuższym zastanowieniu macie rację. Mam błedy i faktycznie nie będę się mazgaić i przyjmę to na klatę. Dzięki za komentarze.
Jak napisze kolejna część wstawię, kto będzie chciał przeczyta.
Szczególne podziękowania dla EmilyClark, Panna Redfoo i oczywiście dla Ciebie HermionaTonks, oczywiście Cie poinformuje.
__________________
"We śnie człowiek znajduje się we własnym świecie. Czasem pływa w głębokim oceanie, a czasem robi pierwszy krok w chmurach"
"I believe that my heaven will by me entering Hogwarts and being welcomed by the golden trio in front of all the characters and as I walk up to them they will say to my "Welcome home" and I will know that is where I belong"[u]
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 312 Ostrzeżeń: 0 Postów: 106 Data rejestracji: 14.03.12 Medale: Brak
Kolejny wytwór mojego pióra:
Echo
Harry poszedł do pokoju, gdzie bez zgrzytów toczyła się dziecięca sielanka. Podszedł do Teda i Molly Weasley, ale tylko po to, aby od razu zawrócić i wyjść z domu. Ciemna aura miasta nie dawała mu dziś spokoju.
Nagle zauważył lecącą w jego stronę maleńką sówkę. Mieniła się niebywałą gamą kolorów i ozdób. Miała maleńkie oczy, które świeciły się tak jakby ktoś do nich dolał soku z pomarańczy, a pazurki pomalowane w różnych kolorach tęczy dorwały się do rękawa Harrego.
Gdy po krótkiej szamotaninie Harry odzyskał kontrole nad sytuacja, zauważył na nóżce sówki drobny liścik, zdobiony ręcznie cekinami i piórem. Na samej górze widniał napis:
Harry
PS bezmyślność, roztargnienie, nieuwaga.
Uważaj.
Bezwzględne, nieludzkie piękno jest wrogiem, jakiego nie da się spodziewać. Obawiać możemy się tylko zmysłu piękna, urody. Bo za każdym wdziękiem czai się przekleństwo.
Luna
Harry zaciekawiony liścikiem i jego tajemną właściwością, schował się w pokoju Syriusza, który teraz należał do niego, i zaczął delikatnie otwierać list. Gdy koperta została już perfekcyjnie oskubana, Harry wyjął kartkę pergaminu. Był w lekkim szoku tym, co zobaczył, na środku maleńkiej kartki widniał malutki paluszek dziecięcy odbity w kałamarzu. Po chwili obok znaku pojawił się napis, Dotknij. Gdy Harry miał już dotknąć odcisku na kartce, usłyszał ciche pochlipywanie, coraz ciszej i ciszej aż w końcu ustało. Harry poszedł do pokoju swojej najmłodszej córki Lily. Była to śliczna dziewczynka o gęstych rudych włosach i orzechowych oczach. Gdy Harry wszedł do pokoju drobne rączki objęły mu kolana.
- Tato, miałam zły sen. - Powiedziała Lily z oczkami pełnymi łez.
- Kochanie, tata cię kocha Lily, jesteśmy w domu, bezpieczni. - Wziął dziewczynkę na ręce i zaniósł do dużego łóżka z baldachimem z którego zwisały różne magiczne istoty. Harry jednym machnięciem różyczki nakręcił grającego na skrzypcach Hipogryfa i położył się obok córki.
- Tato, zostań ze mną na noc. Nie lubię spać sama. Albus i James mnie straszą.
- Twoi bracia są bardzo podobni do wujka Georga i jego zmarłego brata..
- Freda, wiem - powiedziała z podnieceniem wymalowanym na twarzy Lily.
Harry uśmiechnął się na dźwięk tego imienia.
- Oni może mniej się kłócili, ale zawsze coś knuli. To były takie rozrabiaki jak teraz James i Al.
- Gdzie teraz jest wujek Fred? - Zapytała Lily unosząc jedną brew, tworząc w ten sposób na czole falę maleńkich zmarszczek.
- Nie wiem. Nikt tego do końca nie wie. Jest na pewno tam gdzie chciałby być wiesz. - Mówiąc to Harry przypomniał sobie tą noc na King s Cross. - Na pewno jest tam gdzie chce być skarbie.
Zegar na ścianie wybił godzinę 23:00.
- Lily, jesteś dzielną dziewczynką. James i Al nie wejdą do twojego pokoju. Bo jeśli wejdą to pogonie ich z miotłą aż do Zakazanego Lasu.
- Co to Zakazany Las? - Zapytała, wyraźnie zaciekawiona Lily
- Oj, mała. To las otaczający błonia Hogwartu. Wstęp do niego jest zakazany. Gdyż las zamieszkują różne dziwne stworzenia, takie jak centaury, akromantule, jednorożce. Wiesz, na skraju lasu mieszka Hagrid, jest gajowym i strażnikiem kluczy, który opiekuje się różnymi magicznym zwierzętami. Z reszta sama to wszystko zobaczysz, gdy zaczniesz chodzić do Hogwartu.
- Ale, to dopiero za rok i..- Tu zatrzymała dwoje malutkie rączki w dziwnie nienaturalnej pozycji -..trochę miesięcy.
- Możesz zapytać Hagrida. On ci wszystko wytłumaczy, jeśli jesteś ciekawa, ale..- Już nie dokończył, bo jego córeczka na dobre zasnęła mu na ramieniu.
PS Wszystkie komentarze mile widziane
__________________
"We śnie człowiek znajduje się we własnym świecie. Czasem pływa w głębokim oceanie, a czasem robi pierwszy krok w chmurach"
"I believe that my heaven will by me entering Hogwarts and being welcomed by the golden trio in front of all the characters and as I walk up to them they will say to my "Welcome home" and I will know that is where I belong"[u]
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.