Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1282 Ostrzeżeń: 0 Postów: 188 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Pisz dalej. Bo przyjdę po ciebie. O północy w nocy.
Jeśli to ma mnie wybawić od sprawdzianu z angielskiego to przyjdź, możesz mnie gdzieś porwać (do M. najlepiej) to wtedy się zgadzam
Tak więc, Martyno droga, nie bądź sadystką
Obawiam się że znasz mnie już od tej sadystycznej strony, zwłaszcza kiedy opisywałam, co zrobię pani Nem :<
Jeśli jej nie dodasz, to zorganizuję rebelię i z ogniem na ciebie!
To ja już wolę umrzeć jak Geralt oO'
Wen niewierny wrócił.
__ Ponarzekaliśmy, popłakaliśmy, wysmarkaliśmy nosy w jednorazówki i się kapnęliśmy, że mimo wszystko jednak chyba pamiętamy, czym jesteśmy.
- Zzzzimno - syknął Dołohow, opatulając się ciaśniej futrem. Bracia spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Kiedyś weźmiemy cię na Syberię - obiecał Rudolfus, rozdeptując niedopałek papierosa na ziemi. - Wtedy zobaczysz, co to znaczy prawdziwe zimno! - zaśmiał się. Antonin wzdrygnął się odruchowo. Dawno go nie słyszał. Upiornego chichotu, w którym szaleństwo mieszało się ze smutkiem. Jedno pozostało niezmienione; Choć usta rozciągnięte były w uśmiechu, oczy były zimne i taksujące, jak zawsze.
Ale oni w gruncie rzeczy mieli tak samo.
- O, proszę, już się szykuje do wyjścia - mruknął Rabastan, sięgając do kieszeni.
- A on gdzie? W tej dziurze nawet nie ma gdzie się schować - zauważył Dołohow. - I zachowujcie się ciszej, na litość bos... - zamarł. Co ja właściwie chciałem powiedzieć? Na litość boską? Przecież nie wierzę w boga. Odwrócił się ode mnie dawno temu... Gdyby chociaż był, nie pozwoliłby mi zostać tym, kim jestem teraz.
Pocieszam się świadomością, że w piekle nie może być gorzej.
- No w każdym razie ciszej trochę - rzucił półgłosem. Widział, że im się to nie spodobało; Ale mimo wszystko on tu rządził i póki co tak miało pozostać.
- Tak jest, panie kapralu - burknął Rudolfus i wyszedł z tyłów domu, kopniakiem otwierając tylne drzwi. Uchylił się przed avadą w dosłownie ostatniej chwili.
Karkarow wyglądał nie tyle jakby zwariował, co raczej jakby go coś opętało. Miało się szczęście oglądać parę widowiskowych egzorcyzmów...
- Crucio! - Rabastan okazał nieco lepszy refleks. Wykorzystał moment, kiedy Karkarow spróbował wylecieć przez drzwi frontowe. Bułgar upadł na ziemię, wijąc się, jak to zwykle bywa, pod wpływem bólu. Gdyby tak się nie stało, to dopiero byłoby nad czym się zastanowić.
Zabijesz swojego brata krwi? - zapytał wewnętrzny Vlad, chichocząc złośliwie. - Okażesz coś takiego jak miłosierdzie i pozwolisz mu odejść, czy też postąpisz jak to zwykły, straszny, ZŁY śmierciożerca po prostu i się go pozbędziesz?
Dołohow podszedł bliżej i trącił stopą Karkarowa. Monokl leżał rozbity na podłodze, bródka znacząco się przerzedziła... W błękitnych oczach widniało szaleństwo.
- On już zwariował ze strachu - stwierdził z rozczarowaniem Rudolf. - Szkoda. Wariata nie da się ześwirować jeszcze bardziej.
- Co, kusiło cię na kolejne Sztuczki Umysłu? - rzucił z ożywieniem jego brat.
- Przestańcie komentować tylko weźcie się do roboty! - syknął Antonin. - Długo mam czekać, aż go zobaczę martwego?
Obaj spojrzeli na niego spode łba.
- Skoro tak się nie możesz doczekać, paniczu, to sam go zabij - warknął Rabastan i odmaszerował. Rudolfus wzruszył ramionami i podążył za bratem, nie omieszkawszy poczęstować Karkarowa porządnym kopniakiem.
- Wiedziałem... Bracie... - Karkarow oparł się o ścianę.
- Bracie? - Dołohow wybuchnął śmiechem. - Nie jestem twoim bratem.
- Nadal łączy nas wszystkich Mroczny Znak.
- To tylko symbol z przeszłości. Kiedyś coś znaczył. Teraz już nie.
- Nigdy chyba jeszcze nie byłeś tak szczery - zauważył Karkarow. Nie byłem. I nie będę.
- To tylko prawda.
- Morsmordre chyba możecie rzucić bez uszczerbku na psychice? - odezwał się uszczypliwie Dołohow, wycierając starannie różdżkę. - Czy może to za dużo szanownym panom? No i wreszcie się go pozbyłem.
Ale trudno było - zauważył Vlad. Przeszłość wiąże zbyt mocno.
__
Eh... Patrzę i coraz głupsze mi się wydaje.
Dom:Slytherin Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 597 Ostrzeżeń: 0 Postów: 54 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Obiecałam (a raczej zostałam zmuszona ), więc komentuję. Czy ja muszę coś mówić? Tego nie wyrażą żadne słowa, och, ach! No ale chyba muszę, bo będzie spam... To ff jest świetne, cudowne, wspaniałe i długo by tak wymieniać... Po prostu boskie! Dlaczego nie można czegoś takiego czytać w szkole, zamiast jakichś nudnych lektur? To jest sto razy ciekawsze i w ogóle, aż nie wiem jak to powiedzieć... Ma w sobie to COŚ, o. Kocham czytać wszystko, co ty napiszesz. Nawet jakbyś napisała paragon w sklepie, to by się fajnie czytało
I musisz kiedyś napisać książkę. Bo jak nie, to cię łopatą ukatrupię, jak wiesz kto
__________________
Ha! Kocham cię! Bez skojarzeń. Mam na myśli miłość... hmm... siostrzaną? ;d
No to jest cudne. A że wydaje Ci się głupie, to to nie znaczy, że jest głupie, nawet jeśli faktycznie jest głupie, a mi się tylko wydaje, że nie jest... Nie będę Ci tu solić głupot, że fajnie się czytało, bez błędów itepe, tylko powiem, że przez całą tą (niestety krótką) lekturę machinalnie i mimo własnej woli zeżarłam pół polowy kartki z zeszytu, którą to używałam jako zakładki do książki, a którą to książkę miałam ponoć czytać, ale jak dorwałam Tośka, to stwierdziłam, że mi się nie chce. A, i warto dodać, że obok leżała najzwyczajniej w świecie nietknięta jeszcze paczka delicji i ja nie zwróciłam na nią uwagi... A to źle. Znaczy źle dla mnie, bo mimo wszystko delicje lepiej układają się w żołądku niż średniej jakości papier. I tak kończąc, to Ci powiem, że jeśli jeszcze raz zatniesz mi to FF, to ja osobiście coś Ci zrobię. I będzie źle. O.
Ach, ach i jeszcze coś!
Przecież nie wierzę w boga. Odwrócił się ode mnie dawno temu... Gdyby chociaż był, nie pozwoliłby mi zostać tym, kim jestem teraz.
Ja naprawdę nie wiem, dlaczego wpadła mi w tym momencie na myśl pewna osoba... :>
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.