Nigdy jakoś nie miałam takich marzeń, których nie mogłabym spełnić. Jestem raczej osobą twardo stąpającą po ziemi, która rzadko kiedy buja w obłokach i jakoś rzadko się zdarzało, ażebym myślała o czymś, co praktycznie nigdy nie nastąpi. Moje marzenia w takim razie to bardziej cele aniżeli marzenia.
Przede wszystkim, teraz postawiłam sobie za najważniejsze dobre zdanie egzaminu na koniec III gimnazjum i dostanie się do wymarzonego liceum. I wiem, że jeżeli się do tego przyłożę, będę miała o wiele większe szanse na spełnienie tego.
Drugie, o czym już pisałam w postanowieniach noworocznych, to zapisać się do szkoły językowej, gdzie będę mogła uczyć się francuskiego. Poza tym, biegła znajomość angielskiego, bo wiem, że to też jest podstawa, jeśli chce się coś osiągnąć.
I kupić drugiego psa, najlepiej tej samej rasy, co ten, którego już mam. ^^, W każdym bądź razie będę musiała naprawdę przyłożyć się do tego, żeby namówić rodziców. Nie dość, że ja będę usatysfakcjonowana, to i jeszcze Russell będzie miał towarzystwo. ;]

Nie będę pisała jednak o innych planach i moich założeniach - marzeniach, bo jeżeli o to chodzi, jestem dość przesądną osobą. Rzadko kiedy mówię o swoich marzeniach komukolwiek, bo czuję, że jak powiem, to się nie spełnią. Wiem, możecie powiedzieć, że to dziecinne i infantylne, ale ja i tak wolę zachować je dla siebie. ;p