Nowe informacje ujawnione przez J.K. Rowling na portalu Pottermore na temat wszystkich tych elementów magicznego świata, które związane są z Hogwartem.
- PATRZ! - ryknął, podchodząc do stolika Hermiony. - PATRZ! - Podsunął jej prześcieradło pod nos.
- Ron, co to...?
- PARSZYWEK! PATRZ! PARSZYWEK!
Hermiona cofnęła się gwałtownie z przerażoną miną. Harry spojrzał na prześcieradło i zobaczyła jakieś czerwone plamy. Straszne plamy, wyglądające jak...
- KREW! - krzyknął Ron w głuchej ciszy. - A JEGO NIE MA! I WIESZ, CO ZNALAZŁEM NA PODŁODZE?
Siódmy tom cyklu J.K.Rowling o Harrym Potterze, "Harry Potter i Insygnia Śmierci", był, na długo przed swoją premierą, przedmiotem spekulacji czytelników, zastanawiających się w jaki sposób autorka zamknie poszczególne wątki, jak potoczą się losy bohaterów, a zwłaszcza czy Harry'emu uda się odnaleźć i zniszczyć wszystkie horkruksy i pokonać Lorda Voldemorta. Trzeba przyznać, że po złożonej, wielowątkowej uczcie, jaką pani Rowling uraczyła czytelników w sześciu poprzednich tomach, stanęła tu przed niełatwym zadaniem. Jak z tego wybrnęła? Opinie czytelników były i są podzielone- większość jest nastawiona entuzjastycznie, ale są i krytycy, twierdzący, że ostatni tom wypadł, w porównaniu z poprzednimi, płasko. Misja odnalezienia horkruksów okazała się być zbyt prosta, a Harry, jak w jakiejś bajeczce znajdował kolejną wskazówkę/uzyskiwał potrzebną pomoc akurat wtedy, gdy tego potrzebował, dzięki czemu wszystko zakończyło się (mimo okraszenia opowieści kilkoma trupami, których śmierć zostaje zresztą często jedynie zaszczycona wzmianką- Patrz-> Lupin, Tonks, Colin Creevey) cukierkowatym "Happy Endem", rodem z tandetnego amerykańskiego filmu.
Ja osobiście, aczkolwiek nie spisuję od razu całej książki na straty, również zaliczam się do grona osób nastawionych do "Insygniów Śmierci" krytycznie. Ale cóż- łatwo jest napisać, że książka mnie rozczarowała, trudniej sprecyzować co właściwie zostało zrobione źle, czego w książce zabrakło.
Po zastanowieniu się, dochodzę do wniosku, że głównym "grzechem" siódmego tomu jest fakt, że został on w pewnym sensie napisany "na łapu-capu", byle tylko domknąć wszystkie najważniejsze wątki, wykończyć Voldemorta i doprowadzić do triumfu "Jasnej Strony Mocy". Czy autorkę goniły terminy z wydawnictwa? Czy po prostu była już zmęczona serią i nie miała siły, by każdej postaci i wątkowi poświęcić odpowiednio dużo miejsca i uwagi?
Z pewnością problem częściowo wynika z faktu, że pani Rowling od początku założyła sobie, że zamknie historię Harry'ego w akurat siedmiu tomach (w końcu siódemka to najpotężniejsza magiczna liczba). Gdyby tak nie było, być może zdecydowałaby się rozbić opowieść na dwa tomy. Np. Harry Potter i Medalion Slytherina- zawierający historię odnalezienia horkruksa- medalionu, akcję w Ministerstwie Magii, początek odkrywania tajemnicy Dumbledore'a i jego rodziny- dajmy na to do wizyty w Dolinie Godryka i zobaczenia podpisu pod zdjęciem w książce Rity Skeeter, identyfikującego "jasnowłosego złodzieja" jako Gellerta Grindelwalda. Byłoby to podobne zamknięcie tomu przez wprowadzenie postaci-zagadki, jak R.A.B na końcu "Księcia Półkrwi"; oraz Harry Potter i Insygnia Śmierci- cała reszta- tym razem opisana wolniej, z większą ilością szczegółów, a nie wszystko "po sznureczku" , bez czasu na refleksję, czy pożałowania postaci, które giną.
Tym sposobem dałoby się również uniknąć tego, co jest wg mnie wielką wadą tej książki- że pewne wątki zostają w całości wprowadzone, rozwinięte (po łebkach, ze względu na konieczność zamknięcia wszystkiego w jednym tomie) i domknięte w jednej książce. Do tej pory w książkach o Harrym Potterze było tak, że watki ciągnęły się przez wiele tomów. Jeden wątek, mimo, że nawet miał w danym tomie jakieś zamknięcie, był istotny dla tomów następnych. Chociażby Harry rozmawiający z wężem w zoo w pierwszym tomie- okazuje się to być bardzo istotne w tomie drugim. Dowiadujemy się tam, że dar rozumienia mowy węży jest bardzo rzadki i że posiadał go Salazar Slytherin- tu pojawia się cały motyw podejrzeń o to kto jest dziedzicem Slytherina. Oprócz tego ten dar pozwala Harry'emu słyszeć bazyliszka i otworzyć Komnatę Tajemnic. Potem dostajemy pewne domknięcie wątku, w postaci pokonania bazyliszka i zdemaskowania prawdziwego dziedzica Slytherina- Toma Riddle'a/Lorda Voldemorta. Ale to zamknięcie nie jest całkowitym zakończeniem wątku- już pod koniec tomu drugiego Dumbledore sygnalizuje, że Harry zna mowę węży, gdyż znał ją Lord Voldemort. Wątek powraca potem w "Zakonie Feniksa" ("opętanie" Harry'ego- patrz rozdział "Oczami węża") i "Księciu Półkrwi" (rodowód Voldemorta, przypuszczenia odnośnie bycia horkruksem przez Nagini), aż w końcu znajduje zamknięcie w "Insygniach śmierci", gdzie dowiadujemy się, że ta "część swojej mocy", którą Voldemort przekazał Harry'emu, o której mówił Dumbledore pod koniec drugiego tomu, i która pozwala mu rozumieć język węży, to w rzeczywistości nienaumyślnie oddzielona cząstka duszy Voldemorta, pseudohorkruks.
Takich wątków jest więcej. A co dostajemy w "Insygniach Śmierci"? Oczywiście stare wątki (jak ten opisany powyżej) doczekują się domknięcia (nie zawsze najlepiej opisanego, czego najlepszym przykładem historia Snape'a, za którą wielu fanów serii ma ochotę rzucić na autorkę Avadę lub Cruciatusa), rozwiązane są "najświeższe" tajemnice (czytaj: te z poprzedniego tomu): tożsamość R.A.B-a, pozostałe horkruksy itp.
Ale oprócz tego dostajemy dwa całkowicie nowe, do tego olbrzymie wątki: historię rodziny Dumbledore'a i jego związków z "Ciemną Stroną" (czytaj: Gellertem Grindelwaldem). Oraz cały wątek Insygniów Śmierci.
Oczywiście można kłócić się, że Grindelwald był już wzmiankowany w pierwszym tomie, ale co to za wzmianka! (Jedno zdanie na karcie od czekoladowych żab!). Insygnia Śmierci niby również się pojawiały- w końcu Dumbledore cały czas miał tę samą różdżkę (Różdżkę z Czarnego Bzu), a w szóstym tomie widzimy go z pierścieniem Peverella, zawierającym kamień zmartwychwstania, na palcu. No dobrze, powiedzmy, że w tym drugim przypadku mieliśmy pewne wskazówki (aczkolwiek bardzo mgliste, w porównaniu ze sposobem wprowadzania i konstruowania nowych wątków w poprzednich tomach), ale ogólnie rzecz ujmując wygląda to tak, jakby autorka zaczęła dopiero wymyślać cały pomysł z Insygniami Śmierci na etapie szóstego tomu, a potem musiała cały ten pokaźny materiał upchnąć w tomie siódmym (zaznaczam- taki jest mój odbiór- być może Pani Rowling miała to wszystko zaplanowane wcześniej, ale w nic w tekście na to nie wskazuje).
Gdyby miało być inaczej, myślę, że już gdzieś wcześniej np. pojawiłby się Xenophilius Lovegood, noszący symbole Insygniów na szacie. (Najlepszym momentem byłby oczywiście Turniej Trójmagiczny, bo tam mielibyśmy Wiktora Kruma pojawiającego się w naturalny sposób, a nie tak jak w tomie siódmym- ni z gruszki ni z pietruszki: bo Fleur nagle postanowiła zaprosić wszystkich czempionów Turnieju na ślub.... jakież to wszystko wymuszone i naciągane!)
Ponieważ pani Rowling zdecydowała, że musi domknąć historię w tym tomie, siłą rzeczy i z wielką szkodą dla samej opowieści, wydarzenia prowadzące do odnalezienia i zniszczenia horkruksów przychodzą "po sznureczku". Coś jest potrzebne (np. miecz Gryffindora)- znajdzie się (Snape przyniesie). Harry zastanawia się, kim u licha jest Gregorovitch- i trzask- pojawia się Wiktor Krum, który ma zrobioną przez niego różdżkę, i tak dalej. Jednowymiarowo. Brak tu złożoności tkaniny o wielu przeplatających się wątkach, tak jak to ma np. miejsce w "Więźniu Azkabanu". Tam wątki, zdawałoby się, mało istotne, okazują się potem ważne ( kłótnia Rona i Hermiony o Krzywołapa zjadającego Parszywka- Parszywek okazuje się być Peterem Pettigrew, prawdziwym sługą Voldemorta, a Krzywołap nie tyle poszedł za zewem swej kociej natury, co wyczuł w nim oszusta. Dziwne zachowanie Hermiony-kujonki, uczęszczającej na fizycznie niemożliwą do zaliczenia ilość zajęć- rozwiązaniem zagadki okazuje się być zmieniacz czasu- konieczny do przeprowadzenia akcji uwolnienia Syriusza Blacka. Pozornie poboczny wątek Hipogryfa Hardodzioba pod koniec staje się jednym z najistotniejszych, gdyż splata się z wątkiem ratowania Syriusza przy pomocy cofnięcia się w czasie - i tak można wymieniać dłużej).
W "Insygniach Śmierci" tego po prostu brakuje.
Poprzednie tomy stanowiły tkaninę, gobelin. "Insygnia Śmierci" zbierają wysnute z tkanin poprzednich tomów nici wątków i splatają je z nowymi w... linę, w sznurek. W linię prostą.
Dom:Slytherin Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 679 Ostrzeżeń: 0 Komentarzy: 94 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Moim zdaniem bardzo dobra recenzja z ostatniej części opowieści o młodym czarodzieju.
Braków nie zauważyłam, chyba, że jeszcze się nie obudziłam co jest bardzo możliwe
Daję 'PO' ponieważ w niektórych momentach coś mi nie grało.
Dom:Slytherin Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1801 Ostrzeżeń: 3 Komentarzy: 151 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Niezły art. Szczerze, to ja nic nie mam do Insygniów Śmierci i podczas czytania któregokolwiek z rozdziałów (zwłaszcza tym o Snapie - bardzo mi się podobał) nie czułam potrzeby zabicia lub torturowania pani Rowling. Jednak Ty masz inne zdanie, a ja powinnam je uszanować, więc właśnie to robię - WYBITNY
Dom:Gryffindor Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -503 Ostrzeżeń: 3 Komentarzy: 3 Data rejestracji: 12.02.09 Medale: Brak
Po czesci sie z toba zgadzam.Rowling faktycznie chciala "upchnac" wszystko do tego jednego tomu.Cala ta akcja z odnalezieniem tych horkruksow byla za latwa nawet jak dla samego Harrego Pottera.Artykul mi sie podobal.Daje W
Dom:Slytherin Ranga: Trzecioroczniak Punktów: 156 Ostrzeżeń: 0 Komentarzy: 36 Data rejestracji: 18.11.08 Medale: Brak
TA KSIĄŻKA, czyli 7 część Harrego Pottera była najgorzej zrobiona z całej serii!
Porozpoczynane i głupio podokończane wątki!
Co to ma wogle być?
Właściwe i osoby na właściwym miejscu o właściwej porze? Czy to nie zbyt idealne? Płakać mi sie chce...
Nie wiem czemu Rowling napisała taki śmieć. Może dlatego że wszyscy ją poganiali? Bo chciala upchnąć wszystko do ostatniego tomu i się nie rozpisywać, bo miała dość? Może uznała że ma już wystarczająco dużo kasy i moze nic nie napisać porządnego bo i tak wszyscy to kupią?hę?
horkruksy łatwe do zdobycia. Harry znalazł 4, czy 5 horkrusów w ciągu kilku miesięcy, a Dumbledore przez lata chyba ze 2.;/
Dom:Ravenclaw Ranga: Więzień Azkabanu Punktów: -66 Ostrzeżeń: 1 Komentarzy: 11 Data rejestracji: 12.01.10 Medale: Brak
Słuchaj.. w niektórych momentach miałeś rację ale skoro pani Rowling zapragnęła zakończyć serię w tomie 7 to tak ma być i nie powinniśmy się temu sprzeciwiać. A skoro koniec historii Harrego od początku miał nastąpić w tym właśni tomie to nowe wątki , które pojawiły się w "Insygniach" powinny w tym właśnie tomie się zakończyć.
Oczywiście to jest twoja własna opinia i nie chcę się narzucać.
Dla mnie "Insygnia Śmierci" to świetna książka może nawet najfajniejsza, ponieważ w niej dowiedziałem się że Snape jest dobry i właśnie w "Insygniach" zakończyły się wszystkie wątki...
Przydałoby się parę pogrzebów (), aby opłakać Lupina, Freda, Collina i trochę stron refleksji, ale... jak dla mnie książka świetna.
Dam ci W bo chociaż mam od ciebie odmienne zdanie to do paru spraw zdołałeś mnie przekonać.Gratulacje.
Dom:Gryffindor Ranga: Uczestnik TT Punktów: 228 Ostrzeżeń: 0 Komentarzy: 9 Data rejestracji: 15.09.08 Medale: Brak
Co do książki to kilka spraw nie zostało wyjaśnionych. Tak mi się wydaje. Ja osobiście jestem nastawiona negatywnie. Książka wygląda jak napisana na odwal się. Nie zapada w pamięć. Musiała czytać ją drugi raz po kilku miesiącach, bo niektórych wydarzeń nie byłam w stanie sobie przypomnieć. Poprzednie części bardziej mi się podobały. Jednym słowem: jest się do czego przyczepić.
Artykuł jest wspaniały, ciekawy i po prostu mi się podoba. Daję wybitny.
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 256094 Ostrzeżeń: 2 Komentarzy: 1,385 Data rejestracji: 15.12.12 Medale: Brak
Ja niedługo po rz kolejny zamieram odświeżyć ten tom - bo czytałem go najmniej razy spośród wszystkich ( przy Księciu to niemal przepaść ) - a co do samej książki, to faktycznie w tej części miało wszystko się skończyć - nie można by chyba pisać o perypetiach Harrego w nieskończoność - bo i to w końcu by się znudziło - mi najbardziej podobał się rozdział "Opowieść Księcia", a najmniej Epilog - dla mnie taki faktycznie na odczepne...
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Rekord OnLine: 5422
Data rekordu:
10 September 2024 23:44
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.