Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 203
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Fan Fiction
»»» [NZ] Evans, Początek (Rozdział I)
Drukuj temat · [NZ] Evans, Początek (Rozdział I)
~Peepsyble F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 15-01-2010 20:00
Użytkownik

Awatar

Dom: Hufflepuff
Ranga: Dziedzic Hufflepuff
Punktów: 6158
Ostrzeżeń: 2
Postów: 1,068
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Po kilku namowach wynalazłam gdzieś zagrzebany tekst z dwoma rozdziałami - nie mam pojęcia, czy uda mi się go kontynuować, czy nie.
Uwaga! Zawiera śladowe ilości cytatów z siódmego tomu - wspomnienia Severusa.

Dedykuję to opowiadanie kochanej About oraz niezastąpionej Mol, bo wiem, że by chciały. Nie wiem czy długo to pociągnę... W każdym razie, jeśli miałabym to komukolwiek dedykować to właśnie im.


Evans
Początek


W miasteczku Crawley, przy Deerswood 3, mieszkała średnio bogata rodzina Evansów. Pan i pani domu posiadali dwie młode córki, z czego byli bardzo dumni. Evansowie byli szczęśliwą i kochającą się rodziną. Nie wyróżniali się niczym szczególnym spośród innych w tej okolicy, aczkolwiek mieli też swoją tajemnicę. Wszystko zaczęło się pewnego słonecznego dnia...

Rozdział I

Był koniec czerwca. Dni robiły się coraz gorętsze. Temperatura często sięgała trzydziestu paru stopni Celsjusza i jakoś nikt z sąsiednich domów nie kwapił się do opuszczenia przyjemnie chłodnych mieszkań. W tak parne dni córki Evansów wylegiwały się w łóżkach do południa, a potem włóczyły się po pustych ulicach, głównie rozprawiając o wakacjach. Tego roku miały nowy temat do rozmowy - pierwszego września Lily miała pójść do innej szkoły, Gimnazjum Reynolds. Petunia uczyła się tam już drugi rok.
Siostry, pomimo niewielkiej różnicy wieku, były swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Lily, miała burzę, lekko pofalowanych, cynamonowo - rudych włosów, które okalały jej zgrabną twarz o delikatnych rysach i opadały aż do połowy pleców. Migdałowo-zielone, duże, jasne oczy błyszczały w słońcu, tworząc świetliste iskierki, co tylko dodawało jej uroku.
Natomiast Petunia, starsza o dwa lata, wyglądała nieco inaczej,
można by powiedzieć, niezgrabnie w porównaniu do młodszej siostry. Nieco wyższa, miała jasno brązowe, krótkie włosy, ciemnoniebieskie oczy oraz szyję zbyt długą, jak na prawie trzynastoletnią dziewczynkę. Nie była brzydkim dzieckiem, lecz jej siostra była zdecydowanie ładniejsza.
Dziewczynki nie tylko różniły się wyglądem, ale miały też odmienne charaktery. Lily, na pozór spokojna, była bardzo żywym dzieckiem. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu, rozsadzała ją energia. Petunia natomiast, w przeciwieństwie do siostry była opanowana, rozgarnięta, choć strasznie niecierpliwa.
W jeden z gorących dni jak zwykle dziewczynki ruszyły w stronę niewielkiego placu zabaw, mieszczącego się kilka ulic dalej. Szły środkiem ulicy, Petunia nieco z boku, a Lily nuciła jakąś przyjemną piosenkę, raz po raz obracając się wokół własnej osi.
Po środku skwerku, skrytego w cieniu kilku wierzb płaczących stała karuzela, nieopodal zjeżdżalnia, a nieco dalej dwie huśtawki. Trawa pokryta była różnokolorowymi kwiatami. Gdzieniegdzie rosły małe krzaki dzikiej róży. Wszystko to wyglądało bardzo pięknie, mimo obdrapanych z lakieru, metalowych poręczy huśtawek i ławek.
Za placem, płynęła dosyć szeroka, aczkolwiek spokojna rzeka.
Tu kończyło się Crawley, a nieco dalej za po drugiej stronie zaczynało się Spinner's End - zapomniana przez wszystkich, brudna, niezbyt przyjemna, biedna i brzydka dzielnica. Ani Lily, ani Petunia nigdy tam nie były, gdyż zabraniał im tego ojciec. Mówił, że może być tam niebezpiecznie i żadna z dziewczynek się tam nie zapuszczała.
Dotarły w końcu do placu zabaw i obie wskoczyły na huśtawki. Lily natychmiast rozhuśtała się bardzo wysoko, zamykając oczy i chłonąc zapach kwiatów, Petunia natomiast spokojnie i nisko, rozglądając się bacznie. Obie zupełnie nie zauważyły, że ktoś je obserwuje.
Młodsza z sióstr huśtała się coraz wyżej chichocząc cichutko.
- Lily, nie rób tego! - krzyknęła Petunia.
Ale Lily jej nie posłuchała, machając nogami jeszcze mocniej, aż nagle wyskoczyła w powietrze, wybuchając radosnym śmiechem, jednak zamiast zwalić się z łoskotem na asfalt, którym wylany był plac zabaw, zawisła w powietrzu jak artystka pod kopułą cyrku, po czym wylądowała lekko, na pewno zbyt lekko jak na taką wysokość.
- Mama ci mówiła, żebyś tego nie robiła!
Petunia zatrzymała huśtawkę, szorując sandałami po asfalcie. Zeskoczyła z niej i stanęła, trzymając się pod boki.
- Lily, mama mówiła, że ci nie wolno!
- Przecież nic mi się nie stało! - odparła Lily chichocąc. - Tuniu, popatrz na to. Zobacz co potrafię.
Petunia rozejrzała się. Wydawało jej się, że oprócz nich nie ma na placu nikogo. Lily podniosła kwiatek opadły z krzaka róży. W Petunii ciekawość najwyraźniej zwyciężyła strach, bo podeszła do niej. Lily wyciągnęła rękę. Kwiat leżał na jej dłoni, rozchylając się i zwijając płatki jak jakaś dziwna ostryga.
- Przestań! - krzyknęła Petunia.
- Przecież to cię nie boli - odpowiedziała Lily, ale zamknęła dłoń i odrzuciła kwiat na ziemię.
- Tego nie wolno robić - powiedziała Petunia, ale jej oczy
powędrowały za opadającym powoli kwiatem. - Jak ty to robisz?
- zapytała, a w jej głosie wyraźnie zabrzmiała zazdrość.
Lily nie zdążyła siostrze odpowiedzieć, gdy za ich plecami rozległ się chłopięcy głos:
- To chyba oczywiste, nie? - zapytał mały, wychudzony chłopiec
o długich, brudnych, czarnych włosach sięgających ramion, który wyskoczył zza krzaka. Nie był ubrany zbyt gustownie: miał przykrótkie dżinsy, dziwaczną, przypominającą damską bluzkę koszulę i obszerną, wyświechtaną pelerynę, która śmiało mogła należeć do dorosłego.
Petunia wrzasnęła i szybko uciekła w stronę huśtawek, ale Lily, choć trochę wystraszona, nie ruszyła się z miejsca. Na ziemistych policzkach chłopca pojawił się blady rumieniec.
- Co jest oczywiste? - zapytała Lily.
Chłopiec zerknął ukradkiem na Petunię, pochylił głowę ku Lily i zniżył głos.
- Wiem, kim jesteś.
- O co ci chodzi?
- Jesteś... jesteś czarownicą.
Lily zrobiła obrażoną minę.
- Nie wolno tak przezywać!
Uniosła dumnie głowę i ruszyła w stronę siostry.
- Nie! - zawołał za nią chłopiec teraz już cały czerwony na twarzy. Ruszył powoli i ostrożnie w stronę dziewczynek. Siostry zmierzyły go krytycznym spojrzeniem, trzymając się jednego słupka huśtawki, jakby dawało im to poczucie bezpieczeństwa.
- Bo jesteś - zwrócił się do Lily. - Jesteś czarownicą. Obserwuję cię od pewnego czasu. Ale nie ma w tym nic złego. Moja mama też jest czarownicą, a ja jestem czarodziejem.
Petunia parsknęła drwiącym śmiechem.
- Czarodziejem, akurat! - zawołała, odzyskując odwagę po
wstrząsie, jakim było jego nagłe pojawienie się na placu zabaw.
- Wiem, kim jesteś. Jesteś chłopakiem od Snape'ów. Oni mieszkają w Spinner's End, nad rzeką - wyjaśniła, zwracając się do Lily, a po tonie jej głosu można było poznać, że taki adres źle świadczył o chłopcu. - Dlaczego nas szpiegujesz?
- Wcale nie szpieguję - odrzekł. - W każdym razie ciebie na pewno nie - dodał złośliwie. - Jesteś mugolką.
Petunia nie wiedziała co oznacza to słowo, ale wystarczył jej ton jakim to powiedział.
- Lily, chodź, idziemy! - powiedziała ostro.
Lily ruszyła za siostrą nią posłusznie, na pożegnanie obrzucając chłopca wyzywającym spojrzeniem. Ten ostatni stał, patrząc zawiedzionym spojrzeniem jak dziewczynki idą przez plac. Pokręcił z niedowierzaniem głową i z głośnym pacnięciem opadł na jedną z huśtawek.

* * *

Lily wiele razy zastanawiała się nad swoimi zdolnościami, ale nigdy nie interesowała się tym za bardzo, aż do teraz. Od kilku dni nie myślała o niczym innym, a wieczorami leżąc w łóżku analizowała dokładnie każde słowo wypowiedziane przez tego chłopaka, Snape'a, jakby miały one jakieś głębsze znaczenie. W końcu, trzy dni po tym jakże dziwnym spotkaniu nastawiła wieczorem budzik na siódmą i postanowiła, że rano wymknie się z domu i wyruszy samotnie do parku. A nuż spotka Snape'a... A on wyraźnie nie lubił Petunii. Tak, musi być sama... Następnego ranka Lily obudziła się za dziesięć siódma, tak spokojnie i normalnie, jakby robiła to każdego dnia. Wyłączyła pospiesznie budzik zanim zadzwonił, żeby broń Boże nie obudził Petunii i ruszyła do łazienki. Gdy wróciła do pokoju, otworzyła ostrożnie skrzypiące drzwi szafy i nałożyła jasnozieloną, zwiewną sukienkę. Przeczesała rozczochrane włosy, marszcząc swój przyozdobiony piegami nosek do swojego odbicia w lustrze.
W końcu była gotowa i udało jej się jakoś dostać do drzwi frontowych, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Gdy znalazła się na dworze, wreszcie odetchnęła z ulgą.
Chciała biec, biec, biec... I choć czuła palącą ciekawość, zmusiła
się do spokojnego kroku. Gdy w oddali zobaczyła skwerek, przyspieszyła, a serce zaczęło jej bić jak szalone. Na huśtawce, tyłem do ulicy siedział samotny chłopiec. Głowę miał puszczoną, nogami szurał po asfalcie, leniwie, jakby od niechcenia kopiąc mały kamyczek.
Lily, choć już kilka razy układała w myślach rozmowę jaką odbędzie ze Snape'em, poczuła się bardzo onieśmielona, ale i ucieszona. Bezszelestnie dotarła do huśtawek - chłopiec nawet jej nie zauważył.
- Cześć - powiedziała cicho.
Snape podskoczył jak oparzony i tak szybko odwrócił głowę w jej stronę, że ta aż podskoczyła i odsunęła się nieco.
- Cześć - odpowiedział jej nieufnie. - Po co tu przyszłaś?
- Chciałam... chciałam porozmawiać. Miałam...
- Jesteś tu sama? Bez tej mugolki? - zapytał Snape,
wykrzywiając wargi w krzywym uśmiechu.
- Nie nazywaj jej tak - odparła nieco obrażona Lily. - Zresztą... co to oznacza? Chciałam się dowiedzieć... Tak właściwie to kim jesteś?
- Jestem Severus Snape - odparł chłopiec wzruszając ramionami. - A ty, Lily...
- Evans. Lily Evans. Powiedz mi... Mówiłeś prawdę wczoraj, popołudniu? To o... magii?
- Oczywiście - odrzekł wyniośle Severus. - Jesteś czarownicą, a ja czarodziejem.
Dziewczynka pokręciła głową.
- Nabijasz się ze mnie - powiedziała oskarżycielskim tonem.
Chłopiec się zarumienił, ale wyszeptał z mocą:
- Ani mi się śni. To prawda. Czarodzieje istnieją. Moja matka jest jedną z nich.
Lily spojrzała na niego podejrzliwie.
- Dlaczego miałabym ci wierzyć?
- Zaufaj mi - powiedział Severus, a oczy mu się zaświeciły. Było coś w jego spojrzeniu, że Lily przestała się sprzeczać. Zamyśliła się na chwilę.
- A twój ojciec?
- Co mój ojciec? - zapytał zdziwiony chłopiec.
- Twój tata jest...
- Nie jest magiczny - przerwał jej wpół słowa. - Tak jak i twoja siostra... - dodał złośliwie. - To są mugole. Niemagiczni ludzie.
Lily usiadła na drugiej huśtawce.
- Moi rodzice też nie potrafią czarować, przynajmniej ja nic o tym nie wiem. A wiedziałabym, prawda? Powiedzieliby mi. A twój ojciec wie o tobie i twojej mamie?
Znowu cisza.
- Tak - powiedział w końcu nieco zmieszany Severus. - Oni... ciągle się kłócą. Głównie o... zresztą nieważne. Chociaż, gdyby ojciec trochę się nie bał, że mama zamieni go w wielką ropuchę, to... - urwał i zarumienił się lekko, uparcie wpatrując się w woje buty.
- Opowiedz mi coś więcej...
- Ile masz lat? - zapytał mrużąc oczy.
- Jedenaście, a co? - odparła zaniepokojona Lily. - Co to ma do rzeczy?
Severus się rozpromienił.
- A to, że czarodziejom i czarodziejkom w wakacje, w roku, w którym kończą jedenaście lat przysyłają list!
- Co za list? - zapytała Lily, marszcząc nos.
- List z Hogwartu! A w liście piszą, że cię przyjęli do szkoły i tego typu rzeczy...
Lily otworzyła usta ze zdumienia.
- To jest szkoła magii?!
- Ciiicho! Nie krzycz tak. - Snape spiorunował ją wzrokiem. -
Hogwart to szkoła, w której będą nas uczyć magii. Wszyscy najlepsi czarodzieje ją skończyli!
- Ooooch... - Lily zrobiła wielkie oczy. - Opowiadaj, opowiadaj! W ciągu kilku godzin Lily dowiedziała się masy ciekawych rzeczy o różdżkach, zaczarowanych kociołkach, książkach z zaklęciami, goblinach i skrzatach domowych. Snape opowiedział jej o banku Gringotta, Ulicy Pokątnej, sowiej poczcie i wielu, wielu innych magicznych rzeczach. Choć minęło zaledwie parę godzin, jak to dzieci oboje się polubili. Może by powiedzieć, że nawet zaprzyjaźnili...
- ... i jak z Azkabanu ktoś chce uciec, to są tam dementorzy...
- Dementorzy? Co to takiego?
- To są tacy... strażnicy. Nie są ludźmi, tylko takimi widmami,
jak upiory, wysysają z ludzi szczęście...
- Szczęście? - pisnęła cichutko Lily. - Co to znaczy?
- No, nie zabijają... oni tylko... ach, opowiem ci później. Ale nam
nic nie grozi.
- A Azkaban... - powiedziała powoli Lily.
- ... to więzienie czarodziejów - dokończył Snape.
Na chwile zapadała cisza. Lily rozmyślała nad czymś usilnie, aż w końcu westchnęła i podjęła przerwaną rozmowę.
- A ty... ile masz lat?
- Tyle co ty - odrzekł spokojnie Severus. - W tym roku też dostanę list.
Lily wstała i zaczęła się przechadzać po placu. W pewnym momencie zrobiła piruet i wykrzyknęła z radością:
- I będziemy się uczyć w Hogwarcie...!
- Owszem - odparł Snape. - A listy dostaniemy już niedługo, pewnie za parę tygodni. Może trochę wcześniej.
- Sev, spotkamy się jutro? - zapytała Lily uśmiechając się do niego promiennie. - Opowiesz mi więcej...
- Może - zgodził się chłopiec. - Spotkajmy się tutaj o tej samej porze co dzisiaj, dobra?
Lily wyraziła swoją zgodę, mając nadzieję, że Petunia będzie jutro spała tak mocno jak dzisiejszego dnia. W sumie ona nie miała nic przeciwko temu... Wolałaby fascynować się opowieściami nowego kolegi razem z siostrą, ale Snape najwyraźniej nie chciał zdradzać sekretów komuś niemagicznemu...
W końcu pożegnała się z Severusem i ruszyła do domu rozmyślając nad tym co usłyszała. W jej głowie aż huczało od myśli. Kociołki, zaczarowane myszy, miotły... a Severus obiecał, że jutro jej powie co to jest quidditch. Ach, jakże była szczęśliwa! Ten dzień, taki pełen wrażeń... Po drodze przypomniała sobie, że zapomniała zapytać Snape'a jak można dostać się do Hogwartu. Zapamiętując by zapytać go o to jutro, z uśmiechem na twarzy, skręciła w boczną ulicę i ruszyła w stronę domu.

* * *

Petunia już czekała na siostrę, mając nadzieję, że ta wytłumaczy się gdzie była. Gdy Lily tylko weszła do domu, Petunia rzuciła się na nią z pytaniami, ciągnąc ją do swojego pokoju.
- Lily! Gdzieś ty była? Nie mogłam cię znaleźć, nawet mama się
denerwowała! Nie zostawiłaś nawet kartki! Gdzieś ty była?! - ryknęła jej do ucha Petunia, sadzając Lily na łóżku i przysuwając sobie krzesło. - No?
Lily zarumieniła się lekko.
- Tuniu, ja... byłam... na placu. I...
- Tak?
- No więc byłam na placu. Cały, cały czas.
Petunia spojrzała na siostrę podejrzliwie.
- Spotkałaś Snape'a?
Lily zarumieniła się jeszcze bardziej, placami zaczęła skubać rąbek sukienki.
- Przepraszam - wyszeptała - że ci nie powiedziałam. Nie chciałam, żeby Severus się złościł. On mi mówił fantastyczne rzeczy, ja...
- Severus? - wysyczała ze złością Petunia. - Severus?
Fantastyczne rzeczy, tak? A wiesz, co ja ci powiem? - nachyliła
się nad Lily i spojrzała jej głęboko w oczy. - Nie ma czegoś
takiego jak magia. Nie ma! A ty... jesteś zbyt łatwowierna.
Petunia odwróciła się i wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami.

________________________________________________________

Do Mol!
Poprawiłam. ; }
Te przecinki mnie dobijają. Jedyne czego nie mogę w pełni opanować w pisaniu to właśnie one. Może się zgłoszę na korepetycję do Ciebie, Mol. ; }

Ło... to jest jedno zdanie!Szok! Przed "wybuchając" dałabym przecinek. A od "lecz" zaczęła nowe zdanie, bo człowiek się gubi;p

Ja wiem. ^^ Specjalnie patrzyłam do "Insygniów", bo to jest właśnie kawałek z nich, ze wspomnień Snape'a. Nie wiem czemu nieco miałam zmienione to zdanie, więc przepisałam słowo w słowo jak jest w książce i owszem - własnie takie długie jest. Usunęłam parę dodanych przeze mnie słów i powinno być bardziej w porządku.
Dziękuję Molu, dla Ciebie postaram się jeszcze bardziej. ; } Ostrzegam, że to pisałam już jakiś czas temu, kilka miesięcy wstecz. Teraz robiłam tylko poprawki. Mam drugi rozdział, który wstawię... Nie wiem jeszcze kiedy. Chciałabym coś dalej napisać, by mieć w zanadrzu kolejną część, ale w dodawaniu jestem jak w gorącej wodzie kąpana - jak mam to już od razu mam chęć wstawić. W każdym razie czy będzie tego dużo więcej to nie wiem. Być może coś tam naskrobię, ale co do tego nie mam pewności. Może, może. ; }

Edytowane przez Peepsyble dnia 16-01-2010 15:26
Wyślij prywatną wiadomość
^Lady Holmes F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 15-01-2010 21:57
Administrator

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 29123
Ostrzeżeń: 1
Postów: 1,889
Data rejestracji: 21.11.09
Medale:
Brak

Nieco wyższa, miała jasno brązowe, krótkie włosy, ciemnoniebieskie oczy oraz szyję zbyt długą, jak na prawie trzynastoletnią dziewczynkę.

Postawiłabym w tym miejscu przecinek.
Lily, na pozór spokojna, była bardzo żywym dzieckiem.

Tez bym tu postawiła przecinek.
Gdzie nie gdzie rosły małe krzaki dzikiej róży.

Razem "gdzieniegdzie".
Petunia zatrzymała huśtawkę[color=#66cc00], szorując sandałami po asfalcie.[/color]
Brakuje mi przecinka.
- Tuniu, popatrz na to.

J.w.
W Petunii ciekawość najwyraźniej zwyciężyła strach, bo podeszła do niej.

(W tym tekście jest więcej tych przecinkowych błędów, więc nie będę ich dalej wymieniać).
A nóż spotka Snape'a...

Uh-oh! "U", a nie "ó".
Snape opowiedział jej o banku Gringotta, ulicy Pokątnej, sowiej poczcie i wielu, wielu innych magicznych rzeczach.

Z dużej.
Lily rozmyslała nad czymś usilnie, aż w końcu westchnęła i podjęła przerwaną rozmowę.

***
Nareszcie Peepsyble coś opublikowała i ja się bardzo cieszę.
Tekst mi się spodobał, było trochę błędów, ale proszę cię, zrób coś z tymi przecinkami.
Kolejne opowiadanie o Lily, ale jest ono zaczęte od początku (czyli od dostania listu) i to mnie cieszy. I mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy.
Pozdrawiam i życzę Weny, przyjaciółki pisarzy.
Edytowane przez Lady Holmes dnia 16-01-2010 09:05
Wyślij prywatną wiadomość
*mooll F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 16-01-2010 10:35
Super Owadzik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Śmiertelna Relikwia
Punktów: 10619
Ostrzeżeń: 1
Postów: 1,380
Data rejestracji: 28.09.09
Medale:
Brak

Peepsyble napisał/a:
Po kilku namowach wynalazłam gdzieś zagrzebany tekst z dwoma rozdziałami - nie mam pojęcia, czy uda mi się go kontynuować, czy nie.

Już my się postaramy... ;)

Dedykuję to opowiadanie kochanej About oraz niezastąpionej Mol, bo wiem, że by chciały. Nie wiem czy długo to pociągnę... W każdym razie, jeśli miałabym to komukolwiek dedykować to właśnie im.

Aaaa!!! xd Uwielbiam Ci, Peep ;*
Nie, no jak się cieszę, że ktoś mi coś dedykuje! Myślę, że my popędzimy Wena, jak będzie trzeba. ;p

Powiem Ci tak... mam teraz taki zej**, że na hogs jestem teraz bardzo rzadko. Pewnie początkiem lutego będę miała sporo do nadrobienia. Ale jak przyszłam i zobaczyłam, kto tu coś wstawił, stwierdziłam, że musze znaleźć ten czas, i Ci go skomentować! ;]

Ale Lily jej nie posłuchała, machając nogami jeszcze mocniej, aż nagle wyskoczyła w powietrze wybuchając radosnym śmiechem, lecz zamiast zwalić się z łoskotem na asfalt, który wylany był pod huśtawką by dzieci nie niszczyły trawy nogami, zawisła w powietrzu jak artystka pod kopułą cyrku, po czym wylądowała lekko, na pewno zbyt lekko jak na taką wysokość.

Ło... to jest jedno zdanie!Szok! Przed "wybuchając" dałabym przecinek. A od "lecz" zaczęła nowe zdanie, bo człowiek się gubi;p

W końcu, trzy dni po tym jakże dziwnym spotkaniu, nastawiła wieczorem budzik na siódmą i postanowiła, że rano wymknie się z domu i wyruszy samotnie do parku.

Po spotkaniu... chyba nie powinno być przecinka. W sumie ... po co?

- Evans. Lily Evans. Powiedz mi... mówiłeś prawdę wczoraj, popołudniu?

"Mówiłeś" z dużej litery, bo to chyba jakby nowe zdanie, nie? ;)

A wiedziałabym prawda?

Przed "prawda" - przecinek ;p

Chociaż, gdyby ojciec trochę się nie bał, że mama zamieni go w wielką ropuchę to..

Przed "to", przecinek.

- Ciiicho! Nie krzycz tak - Snape spiorunował ją wzrokiem.

Po "tak" - kropka ;]

Choć minęło zaledwie tylko te parę godzin

Jak dla mnie, to "zaledwie" = "tylko". I raczej się tego łączyć nie powinno... jak podwójne przeczenie - nie brzmi zbyt dobre ;d

A wiesz co ja ci powiem?

Po "wiesz" - przecinek.

No i skończyłam. Rzeczywiście, czasem brakuje przecinków, ale od tego się nie umiera. Popracuj nad tym, a jak Ci się nie uda, to są gdzieś strony z tym - i już - z głowy ;p.

A co do treści - początek... chyba ktoś już o tym zaczał pisać tutaj. Mam wrażenie, że gdzieś to czytałam. W sumie na razie akcja jest przewidywalna, bo rozgrywa się w ramach fabuły wymyślonej jeszcze przez Jo. Dlatego ocena tresci i jej ciekawości może nastąpić najprędzej po drugim odcinku ;p.
Styl... ładny i taki... odzwierciedlający myslenie jedenastolatka. Wydaje się nieco infantylny, ale w końcu narrator jest ukierunkowany na Lily, która jest dzieckiem i współodczuwa z nią i na jej poziomie. Pasuje więc znakomicie. Oczywiście czekam na ciąg dalszy. Im głębiej w FF, tyle lepiej oceniać.

U mnie masz absolutnie pewnego komentatora i może...fana, ale nie uprzedzajmy faktów, zanim nie pojawią się kolejne części.

Weny, Słońce! ;D
__________________
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.


Oscar Wilde


* * *

Mol pisze swój Fick: James Potter - Ostatnia Szansa [35/?]
http://hogsmeade....ad_id=2444
Wspieraj artystów pisarzy - dobrowolne datki w postaci komentarzy są bardzo pożądane.
Wyślij prywatną wiadomość
*mooll F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 16-01-2010 13:30
Super Owadzik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Śmiertelna Relikwia
Punktów: 10619
Ostrzeżeń: 1
Postów: 1,380
Data rejestracji: 28.09.09
Medale:
Brak

Peepsyble napisał/a:
[small]Poprawiłam. ; }
Te przecinki mnie dobijają. Jedyne czego nie mogę w pełni opanować w pisaniu to właśnie one. Może się zgłoszę na korepetycję do Ciebie, Mol. ; }

Jesteśmy tylko ludźmi. Jeden zobaczy to, drugi tamto a trzeci zwróci Ci uwagę na coś jeszcze innego ;). Ja też nie jestem mistrzem, jak widać ;p. Ale zawsze do dyspozycji z przecinkami.

Ło... to jest jedno zdanie!Szok! Przed "wybuchając" dałabym przecinek. A od "lecz" zaczęła nowe zdanie, bo człowiek się gubi;p

Ja wiem. ^^ Specjalnie patrzyłam do "Insygniów", bo to jest właśnie kawałek z nich, ze wspomnień Snape'a. Nie wiem czemu nieco miałam zmienione to zdanie, więc przepisałam słowo w słowo jak jest w książce i owszem - własnie takie długie jest. Usunęłam parę dodanych przeze mnie słów i powinno być bardziej w porządku.

A to mnie Jo zaskoczyła. Może po prostu nie jestem zwolennikiem takich długich zdań. Ale teraz, to rzeczywiście nie da się temu nic zarzucić, skoro słowo w słowo.

Wiem, też tak mam, z tym dodawaniem ;). Choć już się nauczyłam, że jednak warto specjalnie nie kończyć rozdziału, by mieć pretekst do jeszcze jednego przeczytania i sprawdzenia siebie.

Powodzenia, raz jeszcze! Ja tu będę gorącym orędownikiem, być kontynuowała. ;)
__________________
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.


Oscar Wilde


* * *

Mol pisze swój Fick: James Potter - Ostatnia Szansa [35/?]
http://hogsmeade....ad_id=2444
Wspieraj artystów pisarzy - dobrowolne datki w postaci komentarzy są bardzo pożądane.

Edytowane przez mooll dnia 03-02-2010 23:19
Wyślij prywatną wiadomość
~Doru Arabea F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 19-01-2010 19:16
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Animag Lew
Punktów: 556
Ostrzeżeń: 1
Postów: 142
Data rejestracji: 28.10.09
Medale:
Brak

No, no no... Dobre! Jak na początek, to mnie zaciekawiło, a kontynuować powinnaś, bo zaczyna się ciekawie. Petunie to przedstawiłaś znakomicie. I Lily i Severusa też! Baaardzo mi się podoba Uśmiech I ja też dołączam sie do grona orędowników! Weny życzę Uśmiech
Wyślij prywatną wiadomość
~Nigellus_Black F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 03-02-2010 22:43
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Członek Wizengamotu
Punktów: 1476
Ostrzeżeń: 0
Postów: 131
Data rejestracji: 30.01.10
Medale:
Brak

Bardzo ładny początek, nie powiem... czyta się miło i przyjemnie. Świetnie przedstawiłaś Petunię, poświęciłaś jej dość sporo uwagi. Czekam na ciąg dalszy, na razie jest wszystko w porządku (jeśli chodzi o styl, fabułę i poprawność). Mogłabyś tylko czasami zwrócić uwagę na interpunkcje, ale to w sumie wszystko co znalazłem jeśli chodzi o błędy.
Edytowane przez Nigellus_Black dnia 03-02-2010 22:44
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny Wybitny 0% [Brak oceny]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 100% [1 głos]
Zadowalający Zadowalający 0% [Brak oceny]
Nędzny Nędzny 0% [Brak oceny]
Okropny Okropny 0% [Brak oceny]
RIGHT