Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1185 Ostrzeżeń: 0 Postów: 210 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Temat o wychowawcach nasunął mi właśnie ten.
Wśród rówieśników z klasy spędzamy zazwyczaj 5 dni w tygodniu. To wystarczająco dużo czasu, aby w ciągu 6 lat w podstawówce, 3 w gimnazjum i kolejnych lat w szkole ponadgimnazjalnej, poznać się, polubić lub nie polubić. ^^
Jakie są wasze klasy: czy jesteście zgraną paczką czy grupą kompletnie różnych ludzi? Spotykacie się tylko w szkole, czy tez razem organizujecie jakieś wspólne wypady? Czy znaleźliście w swoich klasach tylko przyjaciół czy może też wrogów? Którą ze swoich klas wspominacie najlepiej? Piszcie.
Dom:Hufflepuff Ranga: Sprzedawca w Miodowym Królestwie Punktów: 1387 Ostrzeżeń: 0 Postów: 72 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ja jak na razie spędzam ostatni rok w mojej "cuudownej" podstawówce. Moja klasa liczyła kiedyś w sumie 27 osób, lecz aż 9 z nich odeszło. Została jak mi się wydaje najbardziej zgrana paczka. W klasie mam takiego wroga, że po prostu nie mogę bez docięcia jej odejść tak po prostu No i.. każdy jest na swój sposób wyjątkowy, inny. Owszem zdarzają się takie same hobby itp., ale to rzadkość. Czasami wyskoczymy gdzieś razem, ale zależy kiedy, bo tylko weekendy mamy wolne. No i potrafimy jednoznacznie przekonać nauczycielki, by nie robiły sprawdzianu z różnych powodów To by było na tyle?
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Uczestnik Klubu Ślimaka Punktów: 470 Ostrzeżeń: 1 Postów: 126 Data rejestracji: 24.01.09 Medale: Brak
No ja juz mam ostatnią klase gimnazjum... 3, mam ferie, po feriach kolejne półrocze..drugie, cóż, Co do kolegów/koleżanek/przyjaciół, to większośc lubie ale jest kilka osob za ktorymi nie przepadam bo po prostu i tyle;d
Ja tam sie trzymam z paczka qmpli i jest git ,, teraz kolega odchodzi do innej szkoly , szkoda :< smutno bo go bardzo lubilem, przyjaciel... a przyjaciel to wiecej niz kolega ; (
__________________
Nigdy nie miałam jakichś radykalnych zmian w składzie klasy. Z początku, od pierwszej do trzeciej podstawowej, były dwie klasy, potem w kolejnych trzech latach nas połączyli, a następnie, w gimnazjum, znowu rozdzielili, dodając kilka osób z sąsiedniej wsi. Czy jestem obecnie zadowolona z mojej klasy? Hmm, po części tak, po części nie. Nie, gdyż jesteśmy chyba jedyną klasą w szkole, która jest tak okropnie problemowa. Po prostu zawsze mamy jakiś problem, jakieś pretensje, jedno wielkie "ale". Jednakże mimo to, wyłączywszy może parę osób, jesteśmy bardzo zgraną grupą i lubimy się, mimo że dość często zdarzają się spięcia i kłótnie. Ale już taka nasza natura. ;P
Spotykacie się tylko w szkole, czy tez razem organizujecie jakieś wspólne wypady?
Mwahaha. Kolejna nasza wada - nie umiemy niczego wspólnie zorganizować tak, by wszystkim to odpowiadało. Jednak jeśli już się uda, to zazwyczaj wypady te są wypadami niezapomnianymi, obojętne, czy w sensie pozytywnym czy negatywnym. ^^
Którą ze swoich klas wspominacie najlepiej?
Najlepsza jest zdecydowanie ta obecna. W swojej pierwszej byłam wyrzutkiem, za to druga była zbyt liczna i trudno było w niej odnaleźć swoje miejsce.
Czy znaleźliście w swoich klasach tylko przyjaciół czy może też wrogów?
Wroga miałam w poprzedniej klasie, ale na szczęście przydzielono ją do klasy przeciwległej. A w mojej obecnej tak w zasadzie nie ma wrogich sobie osób. Albo się lubią, albo się mniej lubią, ale żeby się nie lubili - nie, to się nie zdarzyło. Ja w tym gronie znalazłam przyjaciółkę, dwie bliskie koleżanki i dwóch dobrych kolegów, ale z resztą też mam niezły kontakt. I jak tak sobie myślę, to aż żal mi będzie po zakończeniu gimnazjum porzucić tę klasę (szkołę już niekoniecznie) i najchętniej wzięłabym parę osób ze sobą.
Ogólnie, to ja lubię swoją klasę. ;]
Edytowane przez Fantazja dnia 07-02-2009 23:58
Dom:Ravenclaw Ranga: Mistrz Zaklęć Punktów: 2809 Ostrzeżeń: 0 Postów: 520 Data rejestracji: 09.08.08 Medale: Brak
Ja w każdej szkole miałam inną klasę. Z jednej strony to fajnie - męczy mnie długie przebywanie wśród tych samych ludzi, ale z drugiej, jak przypomnę sobie wrzesień 2003 albo wrzesień 2006 to... nie chciałabym wrócić do tych dni.
Jeżeli chodzi o klasę z podstawówki - na szczęście nic mnie z tymi ludźmi nie łączy i nie wróciłabym do podstawówki za żadne, ale to żadne skarby świata. Niby się lubiliśmy, niby to, pstro, tamto i owamto... ale jednak - teraz z perspektywy czasu wiem, że to byli ludzie albo raczej dzieci z innej bajki.
Moją klasę z gimnazjum uwielbiałam z całych sił i chociaż na początku - kiedy sama jak palec pojawiałam się w klasie, gdzie prawie wszyscy się znali - łatwo nie było to w końcu wszystko poszło w dobrą stronę. Co prawda mieliśmy kilka osób, które lubiane nie były, ale ja do nich nie należałam. Wręcz przeciwnie - aż za bardzo angażowałam się w życie klasy, zdobyłam zaufanie i chyba zaskarbiłam sobie sympatię większości... niczym dobrym się to nie skończyło, bo rozstanie z tą klasą wspominam naprawdę tragicznie.
W związku z tym, że tęskniłam za moją klasą gimnazjalną na początku LO postanowiłam, że będę się do mojej nowej klasy trzymać z daleka. Już w wakacje założyłam sobie, że będzie to grupa beznadziejnych ludzi, których nie będzie się dało polubić. Przez pierwszy miesiąc totalnie ich olewałam. W końcu jednak popukałam się po głowie i stwierdziłam, że nie mogę sobie zepsuć trzech lat tylko przez jakieś głupie uprzedzenia. Nie żałuję. Moją licealną klasę również bardzo lubię, bo to w większości fantastyczni ludzie. Może nie we wszystkim się zgadzamy, może wiele osób się różni ale jednak jak przyjdzie co do czego to potrafimy się zgrać. Przeżyłam z nimi wiele wspaniałych, cudownych chwil. Znalazłam kilku wspaniałych przyjaciół, wrogów nie mam aczkolwiek kilka osób czasami gra mi na nerwach. Spotykać się specjalnie często nie spotykamy, ale i tak jest spoko. Za trzy miesiące rozstanie... będę za nimi tęsknić.
Najlepiej wspominam chyba tę z gimnazjum aczkolwiek ta z LO niewiele do niej traci. Chciałabym chociaż na jeden tydzień wrócić do gimnazjum i przypomnieć sobie, jak to wtedy było - w całym "składzie". Bo jak dotąd wszyscy razem "spotkaliśmy się" na... pogrzebie kumpla... w sumie to cały "skład" już nie istnieje. ;(
Edytowane przez Ariana dnia 14-03-2009 22:53
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 323 Ostrzeżeń: 0 Postów: 151 Data rejestracji: 02.01.09 Medale: Brak
Uważam, że mam w miarę fajną klasę. Może nie jesteśmy jakoś super zgrani, ani wszyscy nie pałamy do siebie miłością, ale jestem paczką dobrych znajomych. Dużo o sobie wiemy tak mi się wydaje.
Spotykacie się tylko w szkole, czy tez razem organizujecie jakieś wspólne wypady?
Z niektórymi osobami często po szkole. Lubimy organizować jakieś spotkania itp. Jednak nie wszyscy są na to chętni. To komuś nie pasuje czas, osoba, miejsce. Mieszkamy w małej miejscowości, więc dużo, właściwie wcale, nie ma miejsce gdzie moglibyśmy zobaczyć się po szkole. Jak już coś planujemy to albo u kogoś w domu, albo w najbliższym cywilizowanym dla nas mieście, czyli Poznaniu. A, i jak jest ciepło to u mnie na działce.
Czy znaleźliście w swoich klasach tylko przyjaciół czy może też wrogów?
Większość to dobrzy znajomi, bardzo dobrzy. Przyjaźnię się z kilkoma osobami. Wydaje mi się, że jestem lubiana w klasie i nie mam wrogów. Owszem, mogę się z kimś posprzeczać, ale to zwykle nic poważnego. Uwielbiam tych ludzi i będzie mi trudno się z nimi rozstać w czerwcu.
Którą ze swoich klas wspominacie najlepiej?
Myślę, że moją obecną, tj. z gimnazjum. W podstawówce nie było najgorzej, ale nie tak jak w gimnazjum. Mogę śmiało powiedzieć, ze w gimnazjum się odrodziłam i tyle.
Dom:Slytherin Ranga: Mistrz Eliksirów Punktów: 2914 Ostrzeżeń: 0 Postów: 439 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Raz na wozie, raz pod wozem - różnie to bywało. Niektóre lata wspominam lepiej, inne gorzej - niektórych nawet nie chcę pamiętać.
Podstawówkę wspominam całkiem nieźle - każdy miał swoją grupę przyjaciół, wychowawca nas organizował, więc nie było sporów. Oczywiście, były osoby, które mnie irytowały, ale raczej się z nikim nie kłóciłam. Z połową klasy miałam świetne relacje, z drugą połową - zerowe. Równowaga. Gimnazjum to koszmar. Klasa składała się osób z naszej części miejscowości, a że było nas za mało na samodzielną klasę, to dołożono tych, których żaden inny wychowawca nie chciał - czyli osoby nadające się tylko do resocjalizacji. Całe gimnazjum w klasie były kłótnie, wciąż coś komuś nie pasowało, ktoś kogoś nie lubił, przyjaźnie zmieniało się jak rękawiczki - panował jeden wielki fałsz, beznadziejna atmosfera - myślałam, że nie wytrzymam. W trzeciej klasie trochę odsunęłam się od tego wszystkiego i zamknęłam w swoim gronie przyjaciół, i się z tego cieszę.
W liceum na początku jakoś nie pałałam chęcią przyjaźni do nikogo. Miałam dwie znajome osoby z gimnazjum i właściwie to z nimi się trzymałam. Ulicę dalej była szkoła moich przyjaciółek i tam latałam na każdej dłuższej przerwie, zamiast spędzać ją z klasą - po jakimś czasie jednak poznałam wszystkich lepiej i mogę z czystym sercem powiedzieć, że to paczka naprawdę świetnych osób. Zawiązały się nowe przyjaźnie i znajomości bliższe, dalsze... Wspólne wyjazdy, wycieczki, imprezy, dyskoteki - planowaliśmy nawet nagranie filmu ("Jaś i Małgosia" w trochę ostrzejszej wersji ;d), ale nie mogliśmy znaleźć lokum do nagrywania.
I właśnie klasa licealna będzie tą, za którą będę tęsknić najbardziej. Już mi smutno na myśl, że za dwa miesiące trzeba będzie się rozstać... Mam nadzieję, że większość pójdzie do Krakowa i tam się spotkamy. ;]
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Minister Magii Punktów: 2042 Ostrzeżeń: 0 Postów: 175 Data rejestracji: 09.08.08 Medale: Brak
Moja klasa z podstawówki z tego co pamiętam była dość zabawna, zawsze jakieś cyrki się odstawiały, nie pamiętam za wiele z tamtego okresu bo to już z 10 lat temu było. Z tej klasy stały kontakt utrzymuje z 1 osobą, czasami zdarzy mi się pogadać z innymi.
Jeśli chodzi o klasę gimnazjalną to już pamiętam więcej i pamiętam, że nie wszyscy mi w niej pasowali w przeciwieństwie do tej z podstawówki. Z tej klasy to dalsze kontakty utrzymuję z dwiema osobami w tym z jedną o której wspominałem przy okazji opowiadania o podstawówce.
Klasa licealna chyba najmilej wspominana przeze mnie. Byliśmy dość zgrani, i dobrze nam się współpracowało. Jak przystało na biol-chem zawsze mieliśmy najwyższa średnia spośród wszystkich klas. Z kilkoma znajomymi z LO utrzymuje kontakty, a mniej więcej raz na rok spotykamy się większą paczką.
Na studiach też mam fajnych ludzi (może nie wszystkich), z niektórymi regularnie imprezuję i utrzymuję kontakty nie-akademickie.
__________________
Ksiądz Robak miał wyrzuty po mordzie.
Gdzie panieńskim rumieńcem cielęcina pała
Faraonowi wmurowano do grobowca jego najlepszą żonę.
Wmurowano mu ją na żywca.
Karusek lubił suczki, ale najbardziej wolał Anielkę
Czy Balladyna miała jakieś zalety?
-Balladyna była zaradna.
Lady Makbet opierała się na mordzie.
Stasia Bozowska była bardzo biedna i w domu wiało jej szparą.
Chory więzień nie dość, że nie był leczony, musiał jeszcze niekiedy umierać.
Oprócz zabitych na polu walki leżało wielu obrażonych.
Dom:Gryffindor Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 594 Ostrzeżeń: 0 Postów: 148 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Miałam kameralną klasę w gimnazjum, 16 osób dobrze się znaliśmy i dogadywaliśmy, w liceum jest nas dużo więcej ale generalnie jakoś się trzymamy. Z niektórymi mam większy kontakt z innymi mniejszy, normalne. A podstawówki nie pamiętam, niestety. Wspólne wypady jasne, co piątek aż do niedzieli wieczór ^^
__________________
Heathcliffie, to ja, twoja Cathy, wróciłam do domu, tak mi zimno, wpuść mnie swoim oknem
Heathcliffie, to ja, twoja Cathy, wróciłam do domu, tak mi zimno, wpuść mnie swoim oknem
Och, pozwól mi zdobyć
Pozwól mi zagarnąć swoją duszę
Och, pozwól mi zdobyć
Pozwól mi zagarnąć swoją duszę
Wiesz, że to ja, Cathy
Heathcliffie, to ja, twoja Cathy, wróciłam do domu, tak mi zimno
Dom:Ravenclaw Ranga: Wybraniec Punktów: 9487 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,562 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ja mogę co najwyżej wspominać 2 etapy szkolne - SP + gimnazjum i liceum.
Mogę jeszcze wydzielić 2 etapy podstawówki: od zerówki do 2 klasy uczyłam się w typowo wiejskiej szkole, gdzie na całą szkołę było 28 osób . Potem przenieśli nas do większej szkoły i tam uczyłam się do 3 klasy gim [z tą samą klasą].
I etap - stara szkoła - było nas zaledwie 6 osób w klasie i byliśmy dość zgraną paczką dzieciuchów, które prześcigały się, kto szybciej dobiegnie do huśtawki albo do karuzeli.
Potem doszliśmy do klasy w drugiej szkole i tam było nas różnie - ok. 24 osób [w gimazjum doszło 4 chłopaków].
Ten okres wspominam dosyć dobrze, ale nie chciałabym tam wrócić.
Moją klasę interesowały głównie dyskoteki w nie tak bardzo odległej 'słynnej dyskotece w północno-wschodniej Polsce!!!111', flirtowanie z byle kim i w byle jakim wieku [było nawet tak, że koleżanka kręciła z 25-letnim facetem ~~] i inne takie. Po prostu - wieś.
Nie miałam tam szczególnej przyjaciółki, jeśli nie liczyć mojej koleżanki z ławki - która jest moją siostrą cioteczną oraz kolegi - tak, to mój brat cioteczny. Właściwie tylko z nimi utrzymuje kontakt.
Trzymałam głównie z chłopakami, a w 3 klasie gim już praktycznie z nikim. Przestałam udawać, że to 'moje' towarzystwo.
Odrodziłam się w liceum. Przepraszam za określenie, ale 'miastowi' naprawdę okazali się równymi ludźmi, nie to co w SP i gimnazjum [tam był jakby 1 mózg - wszyscy robili i lubili to samo -.-].
Poznałam naprawdę fajnych ludzi i nie wyobrażam sobie zmienić tej klasy, nawet gdyby jakimś cudem przestał mi odpowiadać profil.
Zrobić karaoke na dzień nauczyciela, na każdej lekcji, zdjęcia z życzeniami na kartkach [na każdej kartce inna litera hasła 'wszystkiego najlepszego od klasy 2h'] dla każdego nauczyciela, zamawiać pizzę na lekcji, uciekanie z zastępstw i chowanie się w sali kominkowej z hasłem: 'Panie Franciszku, niech pan nas nie wyda!' [opiekun klubu szkolnego ;D], uciekanie do galerii handlowej w dniu rady pegagogicznej [czego skutkiem było na koniec roku tylko 1 wzorowe zachowanie] - to moja klasa.
__________________
W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak nieomylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
Dom:Gryffindor Ranga: Gajowy Hogwartu Punktów: 996 Ostrzeżeń: 1 Postów: 515 Data rejestracji: 07.12.08 Medale: Brak
No to tak.
W 1-3 miałam najbardziej niezgraną klasę z jaką kiedykolwiek się poznałam.
W 4-6 przeszłam do klasy sportowej i już nie chodziłam z żadnym matołem z 1-3. Była to niezapomniana klasa. Zgrana, lubiana. Nawet nauczyciele nas chwalili <cwaniak2>. Wycieczki 3-4 dniowe wychowawca robił nam z dużą przyjemnością, jak i każde inne wypady do kina czy do teatru.
Obecnie jestem w 2 kl. gimnazjum. Jesteśmy prawie całą klasą taką, jak z podstawówki. Tyle, że teraz doszło nam 3 kiblarzy. 2 z nich jest po prostu odpychających. No, ale teraz, to mamy status najgorszej klasy drugiej. Żadni nauczyciele nie chcą z nami jeździć na wycieczki i w ogóle nie mieć z nami do czynienia. Ja tam lubię moją klasę, ze względy na to, jak jest na lekcjach śmiesznie. ; ) Tak, wiem, czasem nie jest takie fajne, bo u nas jest zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, no i jak jeden oś nabroi to cała klasa obrywa... Teraz mamy jedyną wycieczkę w roku szkolnym do kina. <hahaha>. Świetnie prawda? Ale najważniejsze jest top, że jesteśmy zgrani i się lubimy : )
Nie zamieniłabym tej klasy, na żadną inną
__________________
Chociaż to, że nasze myśli skierowane są ku czymś innemu, że rozmawiamy i porozumiewamy się różnymi językami, nasze serca biją jednym rytmem.
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6020 Ostrzeżeń: 0 Postów: 635 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ja mogę wspominać póki co dwa etapy nauczania - podstawówkę i gimnazjum, bo do liceum idę dopiero od września.
W podstawówce miałam jedną klasę - od zerówki aż do szóstej klasy. I powiem Wam szczerze, że pomimo małych sprzeczek, jakiś zgrzytów, ten okres w moim życiu wspominam najmilej. To z nimi przeżywałam erę pokemonów, tazosów, to z nimi grało się w gumę, w nogę czy w zająca na tyłach szkoły. I choć dopiero naprawdę zgraną klasą staliśmy się w połowie czwartej klasy za sprawą nauczycielki, to ja i wcześniejsze lata spędzone z nimi bardzo dobrze wspominam. Nigdy nie zapomnę niektórych akcji w zerówce, gdy któraś z nas wchodziła pod ławkę z jednym z naszych kolegów - lovelasów. Nie było u nas też jakichś dziwnych i dziecinnych związków, nie tworzyły się obozy, zawsze stawaliśmy murem za jakąś poszkodowaną osobą. Kochane świry, aż mi się ciężko na sercu robi, jak to sobie przypominam. I choć z nas były istne dzieciuchy, to jednak wiele im zawdzięczam.
Gimnazjum... w gimnazjum już od początku wiedziałam, że trafiła mi się chyba najgorsza klasa, jaka trafić mi się mogła. Jako, że w podstawówce były dwie klasy (w tym jedna moja) i dorzucili do nas dzieciaków z innej szkoły, rozdzielono nas na trzy i do każdej z klas trafiła 1/3 z dawnej. Od razu dało się wyczuć między nami dziwną atmosferę. Każdy, a raczej większość stwierdzała nawzajem, że gorzej trafić nie mogła. Cóż, i ja tak myślałam. Z początku uważani byliśmy za lamusów przez połowę szkoły, ale sytuacja diametralnie się zmieniła, ponieważ chłopaki postanowili w nowatorski sposób zerwać z tym wizerunkiem - zaczęło się wlewanie octu do kwiatów nauczycieli, przeklinanie do nich, robienie na przekór wychowawczyni, kłótnie w klasie i tak z nudnej klasy staliśmy się najbardziej nieobliczalną. Druga klasa gimnazjum... ciężko mi o tym myśleć. Powiem tak: byłam w beznadziejnej sytuacji i cała (no, większość) klasy była przeciwko mnie, bo mieli taki kaprys. Nie miałam w zasadzie prawdziwej koleżanki, ale dwie z nich zaczęły mnie jakoś w marcu wspierać i było coraz lepiej. Teraz w trzeciej klasie z większością klasy utrzymuję poprawne stosunki, żeby nie nazwać ich nie wiadomo jak dobrymi, w tym z około pięcioma osobami jestem bliżej. Mam dwie przyjaciółki, z którymi spotykam się niejednokrotnie po szkole. I mam jednego, a raczej dwójkę wrogów - dwie dziewczyny, niegdyś moje bliskie koleżanki, które obgadują, patrzą się i próbują być strasznie ważne w naszej klasie (problem w tym, że teraz one mają przeciwko sobie znaczną większość). Zamierzam jednak z tą klasą zerwać stosunki, jak tylko się da - idę do takiego liceum, gdzie nikt nie idzie - wolę być sama i poznać nowych ludzi, aniżeli ktoś miałby opowiadać o mnie jakieś wzięte z kosmosu historie.
Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1105 Ostrzeżeń: 1 Postów: 207 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ha, wy macie już za sobą co najmniej 2 etapy (SP + gimnazjum), ja od 10 lat tkwię w tej samej. W mojej szkole nie ma rozdzielności klas tego samego rocznika - jest nas tylko 22.
Moja klasa, w tej chwili 3 gimnazjum, jest najmniej zgraną klasą w szkole.
Jednakże że znamy się jak łyse konie, w końcu 10 lat to kawał czasu staramy się nie wchodzić sobie w drogę.
Jesteśmy ze sobą od zerówki, przez 1-3, 4-6 żarliśmy się strasznie, nie było tygodnia bez sprzeczki, w gimnazjum się to trochę uspokoiło.
Przed 1 i 2G mieliśmy opinie najgorszej klasy w szkole, żaden nauczyciel nie chciał byś naszym wychowawcą, tym bardziej zabierać nas na wycieczki - a wszystko przez jednego chłopaka, na szczęście w tym roku został on przeniesiony do innej szkoły i teraz nie jest źle.
Mimo to nasza klasa nadal jest podzielona na obozy.
W tym roku kończę gimnazjum i nie będę tęskniła. Mam zamiar iść do liceum, gdzie nie pójdzie nikt z tej klasy, chcę zacząć wszystko od początku.
__________________
Twórczość bywa rekompensatą, choć czasem bardzo utajoną, z bardzo skrywanych braków i utrat płynącą jak z podziemnego źródła.
Dom:Ravenclaw Ranga: Nauczyciel w Hogwarcie Punktów: 2702 Ostrzeżeń: 0 Postów: 298 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
W podstawówce i gimnazjum miałam tą samą klasę, świetną i fantastyczną. W podstawówce jak to w podstawówce często bywa (przynajmniej w tych pierwszych klasach) był sobie podział na dziewczyny i chłopaków. Dziewczyny się trzymały razem, chłopaki razem i było dobrze. Potem porobiły się w klasie różne grupki, jedni byli lepsi, a drudzy gorsi. Ale na szczęście nie trwało to długo. Przez całe gimnazjum byliśmy świetnie zgraną klasą, gdzie już wszyscy byli równo traktowani. Czasy spędzone z tymi ludźmi wspominam wspaniale, nasze wycieczki, na których zawsze się coś ciekawego działo, dyskoteki szkolne i różne wariactwa...
Wychodząc z gimnazjum oczywiście poryczałam się jak głupia i uznałam, że na pewno w liceum lepszej klasy mieć nie będę.
Ale się pomyliłam.
W pierwszej liceum było tak średnio, mało się znaliśmy, byliśmy trochę nieufni wobec siebie, chociaż lubiliśmy się od początku. Ale już pod koniec pierwszej, a przez całą drugą i trzecią klasę tak się zgraliśmy, tak wspaniale się uzupełnialiśmy (i uzupełniamy nadal oczywiście ;D), jesteśmy tak fantastyczną klasą, że lepszej nawet sobie wymarzyć nie mogłam. Wspólne imprezy i wycieczki jeszcze bardziej nas ku sobie zbliżały/zbliżają. Dla mnie to jest niesamowite, jak bardzo się ze sobą zżyliśmy i nie wyobrażam sobie co będzie w kwietniu, gdy wyjdziemy już ze szkoły i zapewne drogi wielu z nas się rozejdą. Na samą myśl o tym, że po wakacjach nie wrócimy do szkoły - do siebie, chce mi się płakać. Ale wiem, że takie wspaniałe znajomości nie zginą i że będziemy się nadal spotykać.
W liceum także poznałam moje dwie wspaniałe przyjaciółki, bez których sobie teraz nie wyobrażam jednego dnia.
Wiem jedno, że nigdy nie zapomnę twarzy tych osób, bo takiego wspaniałego czasu i tych wspaniałych chwil z nimi spędzonych nie da się zapomnieć.
__________________
Bo w ogrodzie rośnie pnącze
w dzikim winie świat się plącze,
bo w ogrodzie dzikie wino
kto je tutaj siał dziewczyno.
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1014 Ostrzeżeń: 1 Postów: 266 Data rejestracji: 04.01.09 Medale: Brak
No ja nie mam już klasy.......... no nie dosłownie..... mam swoją grupę czyli cały rok na studiach. Ludzie są różni. Jedni są świetni, można z nimi poszaleć a inni......... hm..... delikatnie mówiąc nieco nie z tej parafii. Czasem się zastanawiam co tak naprawdę oni tu robią i co ich skłoniło żeby iść na ten kierunek bo ze swoim wizerunkiem, sposobem bycia i podejściem kompletnie się nie nadają. Czasem wydaje się że są jedną wielką chodzącą pomyłką. Coś na wzór pacynek wystrojonych jak choinki.... Ale na szczęście większość grupy jest naprawdę w porządku. W poprzedniej szkółce miałam klasę taką sobie. nie była zbyt zgrana.... W podstawówce miałam chyba najlepszą. Ogólnie to były konflikty i to dużo ale jak przyszło co do czego to zawsze trzymaliśmy się razem i jeden drugiego bronił przed nauczycielami czy innymi klasami
__________________
PEOPLE LIKE YOU, ARE THE REASON PEOPLE LIKE ME. KILL PEOPLE <><><><><><><><><><><><><> Kiedy palec wskazuje niebo, głupiec patrzy na palec.. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Ej drogi Gościu pozdrawiam Cię A w szczególności pozdrawiam: Ami,
Lilly Luna Potter, Krzywołap 21, Emily Riddle, FeltonLover, Karola_94 ^^^ Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów, STRZEŻ NAS SLYTHERINIE! ...........................
___________ Ludzie od czasu, do czasu potykają się o prawdę,
ale większość z nich podnosi się i pędzi jakby nic się nie stało. [ Winston Churchill ] _._._._._._._. Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
(...) -Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
(...) -Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
(...) -Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
Dom:Ravenclaw Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1818 Ostrzeżeń: 2 Postów: 524 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
A ja do liceum za półtora roku. A jak narazie to moja klasa z podstawówki, była taka sobie. Podzieleni wszyscy byli na grupki. żadnej pomocy dla siebie nawzajem, każdy każdego obgadywał i wręcz moje "taka sobie" zamienia się w beznadziejna. A teraz w gimnazjum, mam naprawdę fajna klasę. Bardzo ją lubię. Niby jestes my podzieleni tez na takie grupki, ale jeste to mniej widoczne niż w podstawówce. Pomagamy sobie, o czywiście jedna czy dwie osoby się znajdą, które wszystkich wkurzają, ale tak to jest ok.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1185 Ostrzeżeń: 0 Postów: 210 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
To teraz moja kolej.
Moją pierwszą klasę, z którą spędziłam tylko rok, wspominam miło. Większość osób polubiłam i naprawdę wtedy żałowałam, że muszę zmienić szkołę. Straciłam z nimi kontakt po przeprowadzce, ale dzięki n-k, mogłam zobaczyć jak przez te wszystkie lata się zmienili i wymienić kilka miłych pw z niektórymi osobami z tamtej klasy.
W IIe pojawiłam się jako ta 'nowa' (zresztą nie jedyna), ale dość szybko się wśród nich odnalazłam. Tam właśnie poznałam moją najlepszą przyjaciółkę i sporo innych osób, z którymi spędzałam czas nie tylko w klasie. Bardzo często spotykaliśmy się po szkole, a w okresie wiosenno-letnim spędzałam z nimi niemal całe dnie, robiąc różne głupie rzeczy, które wspominam do dzisiaj. Właściwie cała nasza klasa była zgrana (ale jeśli chodzi o wspólne wagary, to nie mogliśmy się dogadać ;p) i mimo tego, że w kolejnych latach dochodzili coraz dziwniejsi ludzie, to bardzo miło wspominam tamte lata.
W gimnazjum już nie było tak fajnie. Moja klasa była podzielona na kilka grupek, z których niektóre osoby emigrowały, imigrowały, zostały wyrzucane. Przykładowo dziewczyna całą drugą klasę nie miała z kim gadać, bo została wykluczona ze swojej grupki. W trzeciej klasie została przywrócona do łask i jak gdyby nigdy nic, znowu się z nimi przyjaźniła. Jako całość oczywiście nie byliśmy zgrani. Spora część klasy spotykała się przede wszystkim na mocno zakrapianych alkoholem imprezach, co wtedy dla mnie nie było czymś do końca normalnym. Z tamtego okresu mam kilka osób, z którymi utrzymuję kontakt do dzisiaj i czasem się spotykamy.
W lo najmilej wspominam klasę pierwszą, kiedy to wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że nie chcemy żadnych grupek i głupich podziałów w klasie (które i tak się wytworzyły, ale i tak stosunkowo późno, bo dopiero po jakimś roku; wiadomo, że nie da się kumplować z 30 osobami, a już na pewno z 23 dziewczynami^^). Najgorzej jest chyba teraz, w klasie trzeciej. Podziały są najwyraźniejsze, wyszło na jaw kilka konfliktów, które osłabiły klasową więź. Parę osób się zupełnie odizolowało od klasy. Jeśli chodzi o spotkania poza szkołą, to mi wystarczą zeszłoroczne 18stki, bo imprezowanie w ogólnym gronie mojej klasy nie należy od moich ulubionych zajęć. W szkole moja klasa nie ma zbyt dobrej opinii u innych. Mają nas za kujonów i delikatnie mówiąc, dziwolągów. Szczerze się nie dziwię, bo ludzi w klasie mam naprawdę dziwnych, patrząc na resztę moich rówieśników. Mimo wszystko, większość jest miła, sympatyczna, było sporo fajnych momentów (są oczywiście osoby, których nie trawię) i pewnie smutno będzie mi się z nimi pożegnać za 3 miesiące. Tym bardziej, że są osoby, z którymi łączy mnie dużo więcej niż 3 lata w tej samej klasie, a dzieli wybór różnych kierunków studiów.
Moja najlepsza klasa, to chyba ta z podstawówki. Jak byliśmy dzieciakami to wszystko było prostsze. ;]
Edytowane przez Fiore dnia 08-02-2009 22:26
Dom:Slytherin Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1801 Ostrzeżeń: 3 Postów: 503 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Jestem w szóstej klasie, szkoły podstawowej i muszę przyznać, że ciężko będzie mi się rozstać z moją klasą. Jesteśmy bardzo do siebie przywiązani i świetnie się znamy. Czy jesteście zgraną paczką czy grupą kompletnie różnych ludzi?
Jesteśmy zgraną paczką. Wszystkie decyzje są ustalane. Konsekwencje zawsze ponosimy razem. "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Spotykacie się tylko w szkole, czy tez razem organizujecie jakieś wspólne wypady?
Poza szkołą spotykamy się bardzo często. Oczywiście nie całą klasą, bo to by było trudne. Wybieramy się do kina, na lody, czasami też do parku, żeby pograć w koszykówkę, piłkę nożną, czy też siatkówkę. Wyjeżdżamy też na Zielone Szkoły i wycieczki (to już całą klasą). Jesteśmy grzeczni i dobrze się uczymy, więc co roku mamy organizowane takie wypady . Czy znaleźliście w swoich klasach tylko przyjaciół czy może też wrogów?
Hm, wrogów to może zbyt dużo powiedziane, ale są takie osoby w mojej klasie, które generalnie innych olewają. Nie wiem dlaczego nie chcą przyjaźnić się z klasą. Nikt im nigdy nie dokuczał, ani nic. Jak już to raczej oni prześladowali resztę. Którą ze swoich klas wspominacie najlepiej?
Cóż, do tej pory miałam tylko jedną klasę, ale myślę, że to właśnie ją będę do końca życia najlepiej wspominała. Wiem, że w gimnazjum, a potem w liceum mogą trafić się równie dobre klasy, ale obecną będę kochała najbardziej.
__________________
W podstawówce nie byliśmy zbyt zgrani szczególnie jeśli chodzi o grono dziewczyn. Istniały dwie paczki i szczerze powiedziawszy z paroma dziewczynami zaczęłam rozmawiać dopiero w czwartej klasie podstawówki, teraz to dla mnie absurdalne . Obecnie jestem w pierwszej klasie gimnazjum i jesteśmy bardzo zgraną paczką. Jeśli chodzi o żeńską część naszej klasy to w większości znamy się z podstawówki. Jest nas tylko dziesięć w klasie ale świetnie się dogadujemy. Całą klasa często spotykamy się po lekcjach i organizujemy różne ogniska i imprezy. Chociaż jesteśmy jak już wcześniej mówiłam zgraną paczką to nie znaczy oczywiście, że jesteśmy takimi samymi ludźmi i to jest najfajniejsze. Każdy z nas ma swój gust i swoje zainteresowania, każda osoba wnosi coś innego do naszej klasy. Jestem pewna, że ciężko będzie nam się rozstać po ukończeniu gimnazjum ale na razie się tym nie przejmuję ale już wiem, że moja obecna klasa zapadnie mi w pamięci na zawsze
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1289 Ostrzeżeń: 2 Postów: 182 Data rejestracji: 25.08.08 Medale:
Aaaach, nasze klasy... Zbiorowa banda czubow od podstawowki po liceum...
Podstawowka: hm szesc lat z klasa E. Bylismy ponoc najgorsza klasa z calej podstawowki, na czele ktorej stalam ja... Kurcze, 4 lata bylam przewodniczaca i 2 w samorzadzie, ale moje ''sprawianie pieczy nad klasa'' polegalo na tym, ze stawalam sobie pod tablica i patrzylam z zalozonymi rekami wzrokiem z serii ''robcie co chcecie, ja bede patrzec czy pani nie idzie'' xD. Czyli standardowo byl wrzask, wlazenie sobie na glowy i rzucanie sie w siebie czymkolwiek. Kontakt jeszcze mam z paroma osobami; w sumie bylismy fajna grupa, nawet jesli niektore osoby wrecz prosily sie o zlanie mordy xD.
Gimnazjum: pierwsza klase przeszlam tutaj w Polsce. W gimnazjum zaczely byc bardziej widoczne ''grupki'', ktore czesto sterczaly na korytarzach miedzy lekcjami i plotkowaly ile wlazlo. W sumie malo czasu spedzilam z kolegami/kolezankami z gimnazjum zeby cos wiecej powiedziec... Jedyne co to to, ze dwoch moich kolegow zawsze doprowadzalo mnie do lez ze smiechu xD, nawet jesli nie lubilam ich za bardzo.
Do drugiej klasy nigdy nie uczeszczalam- po pierwszej klasie przeprowadzilam sie za granice, gdzie jest zupelnie inny system nauczania i zapisano mnie do trzeciej gimnazjum. Tam bylo dosyc dziwnie, bo bylam nowa w grupie, ktora od dluzszego czasu byla ze soba, w ktorej stworzyli sie juz przyjaznie i nienawisci... Takze bylam jakby na uboczu.
Liceum: heh, chyba najlepszy okres szkolny w calym moim dorobku. W klasie mam samych czubkow, ale za to trzymaja fason xD. Jak sie klocimy to sie klocimy, ale potem wszystko wraca do normy. Jak zwykle jest kupa smiechu, wymian pogladow, itd. Generalnie jednak jestesmy zlaczona grupa i nie mamy podzialu na ''grupke dziewczyn'' i ''grupke chlopakow''...
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi UĚźytkowniku, w ramach naszej strony stosowane sĂ pliki cookies. Ich celem jest ÄšÂwiadczenie usÄšÂug na najwyĚźszym poziomie, w tym rÄĹwnieĚź dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies oznacza, Ěźe bĂÂdĂ one umieszczane w Twoim urzĂ dzeniu. W kaĚźdej chwili moĚźesz dokonaĂ zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies - wiĂÂcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatnoÄšÂci.