Nowe informacje ujawnione przez J.K. Rowling na portalu Pottermore na temat wszystkich tych elementów magicznego świata, które związane są z Hogwartem.
Rozmowa Harry'ego z Ronem podsłuchana przez Snape'a
- Może jest chory! - szepnął Ron z nadzieją.
- Może sam odszedł - mruknął Harry - bo znowu nie dali mu obrony przed czarną magią!
- Albo może go wylali! – zawołał Ron. – Przecież nikt go nie znosi, więc...
- A może - rozległ się lodowaty głos tuż za nimi - czeka, żeby usłyszeć, dlaczego wy dwaj nie przyjechaliście pociągiem razem z innymi.
- Znakomicie. A więc jeszcze tylko jedno.
I zwrócił się do Dursley'ów: - Jak zapewne jesteście świadomi, za rok Harry osiągnie pełnoletność...
- Nie, przerwała mu ciotka Petunia, odzywając się po raz pierwszy od przybycia Dumbledore'a.
- Słucham? - zapytał uprzejmie.
- Nie, nie osiągnie. Jest o miesiąc młodszy od Dudleya,
a Dudziaczek skończy osiemnaście lat za dwa lata.
- Ach... ale w świecie czarodziejów osiąga się pełnoletność
po ukończeniu siedemnastu lat.
Wuj Vernon mruknął: "To śmieszne", ale Dumbledore puścił to mimo uszu.
- Wiesz? Ty po prostu nie możesz się pogodzić z tym, że dziewczyna może być taka mądra - powiedziała ze złością Hermiona.
- Tak? - Harry poczuł się dotknięty. - I co, mógłbym z tobą wytrzymać przez pięć lat i nie dowiedzieć się, że dziewczyny są mądre?
- To jest na pewno Felix Felicis, tak? - zapytała z niepokojem Hermiona, podnosząc flakonik i oglądając go pod światło. - Nie miałeś jakiejś innej buteleczki z... no, nie wiem...
- Z esencją szaleństwa?
Po chwili zza regału wyłoniła się sępia sylwetka pani Pince. Niosła lampę, której mdłe światło padało na jej zapadnięte policzki, pergaminową skórę i długi, haczykowaty nos. - Biblioteka jest już zamknięta - powiedziała. - Nie zapomnijcie odłożyć książek na właściwe... COŚ TY ZROBIŁ Z TĄ KSIĄŻKĄ, ZDEPRAWOWANY CHŁOPAKU?! - Ona nie jest z biblioteki, to moja książka! - odrzekł szybko Harry, porywając ze stołu swój egzemplarz "Eliksirów dla zaawansowanych", po który pani Pince już wyciągała swoją szponiastą rękę. - Splądrowana! - zasyczała. - Zbezczeszczona! Splugawiona!
Ten młodszy Albus Dumbledore też miał długie włosy i brodę, ale nie siwe, tylko kasztanowe. Przeszedłszy na drugą stronę ulicy, ruszył długimi krokami chodnikiem, ściągając na siebie wiele zaciekawionych spojrzeń, jako że ubrany był w ekstrawagancki garnitur ze śliwkowego aksamitu.
- Ładny garnitur, panie profesorze - powiedział Harry, zanim ugryzł się w język, ale Dumbledore tylko zachichotał.
Zawsze myślałam, że będziesz mój. Zawsze. Nigdy nie traciłam nadziei... Hermiona mi mówiła, żebym się cieszyła życiem, żebym zaczęła chodzić z kimś innym, żebym się trochę wyluzowała, bo ja nigdy nie potrafiłam się odezwać, jak ty byłeś w pokoju, pamiętasz? Uważała, że może zwrócisz na mnie uwagę, gdy będę trochę bardziej... bardziej sobą.
- Nie jestem twoim sługą! - pisnął, unikając wzroku Snape'a. - Doprawdy? Odniosłem wrażenie, że Czarny Pan oddał mi cię do pomocy. - Do pomocy, tak, ale nie żebym ci przynosił drinki, albo... sprzątał mieszkanie! - Nie wiedziałem, Glizdogonie, że nadajesz się także do innych zadań - odparł Snape łagodnie. - Ale jeśli pragniesz się wykazać... To się da załatwić, porozmawiam z Czarnym Panem... - Sam z nim mogę porozmawiać, jeśli będę chciał! - Ależ oczywiście, że możesz. - Snape uśmiechnął się szyderczo. - Ale w międzyczasie podaj nam coś do picia. Polecam skrzacie wino domowej roboty.
- Dopadł cię gnębiwytrysk? - zapytała ze współczuciem Luna, zerkając na Harry'ego przez swoje bajecznie kolorowe okulary.
- Co?...
- Gnębiwytrysk... One są niewidzialne, wlatują przez uszy i mieszają ci w mózgu. Zdawało mi się, że poczułam, jak któryś lata po przedziale.
Pobiegł więc schodami w górę, zwolniwszy dopiero tuż za rogiem korytarza, po czym zaczął się skradać powoli w stronę tej samej dziewczynki trzymającej wagę, której Hermiona pomogła dwa tygodnie temu. Kiedy był tuż z nią, pochylił się nisko i wyszeptał:
- Hej... jesteś ładniutka, wiesz?
Goyle wrzasnął ze strachu, cisną wagę w powietrze i rzucił się do ucieczki, znikając za rogiem korytarza, zanim ucichło echo toczących się po posadzce mosiężnych szalek i szczątków potrzaskanego korpusu.
- Tak, tak byłeś wspaniały - powiedziała Hermiona; wyglądała na rozbawioną. - W każdym razie byłem lepszy od tego McLaggena - powiedział Ron z wyraźną satysfakcją. - Widzieliście, jak przy piątym strzale poleciał w złą stronę? Jakby ktoś go skonfundował...
(...) On ma wrodzony talent dio sporządzania eliksirów! Chyba jeszcze nigdy nie widziałem kogoś, kto by już się urodził z takimi zdolnościami! - łypnął czule na Harry'ego nabiegłymi krwią oczami. - On ma wrodzony instynkt... jak jego matka! Mówię ci, Sybillo, uczyłem tylko paru, którzy mieli takiego zdolności... ba, nawet Severus...
I ku przerażeniu Harry'ego wyciągnął rękę i zagarnął Snape'a, jakby go wyczarował z powietrza.
- Przestań się dąsać, Severusie, i przyłącz się do nas!
- Nie wszyscy śmierciożercy musza być czystej krwi, nie ma już tylu czystej krwi czarodziejów - upierała się Hermiona. - Wcale bym się nie zdziwila, gdyby większość z nich była mieszańcami udającymi czarodziejów czystej krwi. Oni nienawidzą tylko tych, którzy się urodzili w mugolskich rodzinach, ciebie i i Rona chętnie by przyjęli.
- Na pewno nie! - zdenerwował się Ron; wymachiwał w stronę Hermiony widelcem tak gwałtownie, że tkwiący na nim kawałek kiełbaski wyleciał w powietrze i ugodził Erniego MacMillana prosto w głowę. - Moja cała rodzina to zdrajcy krwi! Dla śmierciożerców to po prostu mugolaki!
- A mnie przyjęliby z otwartymi ramionami! - powiedział z ironią Harry. - Bylibyśmy najlepszymi kumplami, gdyby wciąż nie próbowali mnie wykończyć.
- Czy mógłbyś mi poświęcić minutkę, Harry? - zachęcił Slughorn z nadzieją w głosie.
- Niestety nie, wybieram się do Hogsmeade - odpowiedział Harry.
- No przecież nie możesz mnie ciągle unikać - ciągnął Slughorn.
- Potter, to jest twój egzemplarz Eliksirów dla zaawansowanych, tak?
- Tak - odpowiedział Harry, wciąż oddychając z trudem.
- Jesteś tego pewny, tak?
- Tak - odpowiedział Harry lekko wyzywającym tonem.
- To jest egzemplarz Eliksirów dla zaawansowanych, który nabyłeś w Esach i Floresach?
- Tak - odpowiedział stanowczo Harry.
- Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko "Roonil Wazlib""
W Harrym na moment zamarło serce.
- To moja ksywka.
- Twoja ksywka - powtórzył Snape.
- No tak... tak mnie nazywają moi przyjaciele.
- Wiem co to jest ksywka - wycedził Snape
- Och, daj spokój, Harry - żachnęła się Hermiona. - Przecież to nie quidditch zrobił się taki popularny, tylko TY! Jeszcze nigdy nie byłeś tak interesującą postacią i mówiąc szczerze, nigdy nie byłeś taki pociągający.
Ron zakrztusił się dużym kawałkiem wędzonego śledzia.
- Chcesz mi powiedzieć, że chcesz tam wrócić...
- I wziąć tę książkę? Tak zamierzam - oświadczył z naciskiem Harry. Zastanów się, przecież bez Księcia nie zdobyłbym Felix Felicis! Nie wiedziałbym, jak uratować Rona, kiedy się zatruł, nie...
- ...zdobyłbyś opinii najlepszego z eliksirów, na którą nie zasługujesz! - powiedziała zjadliwie Hermiona.
- No cóż, teraz widzę, że odniósł sukces, w każdym razie jeśli chodzi o ciebie - rzekł Scrimgeour, wpatrując się w Harry' ego chłodno i twardo przez swoje okulary w drucianej oprawie - Jesteś jego człowiekiem na dobre i na złe, prawda Potter?
-Tak, jestem. Dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy.
Następną rzeczą, jaką sobie uświadomił, było to, że leży w ciepłym, wygodnym łóżku i patrzy na lampę wiszącą u sufitu i rzucającą krąg złotego światła. Uniósł niepewnie głowę. Po lewej stronie zobaczył znajomą, piegowatą i rudowłosą postać leżącą na łóżku.
- Fajnie, że wpadłeś - powiedział Ron, szczerząc zęby.
Ale w końcu zrozumiał co Dumbledore próbuje mu powiedzieć. Chodziło o róznicę, między daniem się zaciągnąć na arenę, by stoczyc na niej śmiertelny bój, a wkroczeniem na arenę z podniesioną głową. Niektórzy być może powiedzieliby, że to niezbyt wielka różnica, ale Dumbledore wiedział, a teraz wiem i ja- pomyślał Harry z nagłym poczuciem dumy- i wiedzieli to moi rodzice, że to największa różnica pod słońcem.
- Nie wiem, skąd Ci to przyszło do głowy - zaperzył się Harry - Gdybym był początkującym Śmierciożercą, nie chwaliłbym się że jestem półkrwi, prawda.?
- Nie wszyscy śmierciożercy muszą być czystej krwi - upierała się Hermiona. - Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby większość z nich była mieszańcami udającymi czarodziejów czystej krwi. Oni nienawidzą tylko tych którzy są urodzeni w mugolskich rodzinach. Ciebie i Rona chętnie by przyjęli...
- Na pewno nie - zdenerwował się Ron; wymachiwał w stronę Hermiony widelcem, tak gwałtownie, że tkwiący na nim kawałek kiełbaski wyleciał w powietrze i ugodził Erniego Macmilliana prosto w głowę - Moja cała rodzina to zdrajcy krwi. Dla śmierciożerców to po prostu mugolaki!
- A mnie przyjęliby z otwartymi ramionami - powiedział z ironią Harry - Bylibyśmy najlepszymi kumplami, gdyby wciąż nie próbowali mnie zabić.
Hermiona zwróciła się do Harry'ego, cała rozpromieniona, i szepnęła:
- Naprawdę powiedziałeś mu, że jestem najlepsza w klasie? Och, Harry!
- No i co w tym takiego nadzwyczajnego? - szepnął Ron, który nie wiadomo dlaczego był wyraźnie rozdrażniony.
- Przecież JESTEŚ najlepsza... Gdyby mnie zapytał, też bym mu tak powiedział.
Hermiona o Cormacu.
Rozmowa Hermiony z Harrym na przyjęciu bożonarodzeniowym.
- Och, właśnie się wyrwałam... to znaczy, właśnie zostawiałam Cormaca... Pod jemiołą - wyjaśniła. Harry wciąż patrzył na nią pytającym wzrokiem.
- Widzę, że nieźle się z nim bawisz - powiedział poważnie.
- Ach, chciałam rozzłościć Rona - stwierdziła beznamiętnie. - Przez chwilę myślałam o Zachariaszu, ale uznałam, że...
- MYŚLAŁAŚ O SMISIE?
- Tak, i zaczynam żałować, że nie wybrałam jego, przy tym McLaggenie to chyba nawet Graup jest dżentelmenem.
Hermiona wstała z miejsca i była w połowie drogi do biurka Slughorna, kiedy reszta klasy zorientowała się, że już czas się ruszyć. Kiedy Harry, Ron i Ernie wrócili do swoich stołów, Hermiona była już w trakcie wkraplania zawartości swojej fiolki do kociołka i rozniecała pod nim ogień.
Horkruks
Rozmowa Toma Marvola Riddla z profesorem Slughornem
Byłem kiedyś w bibliotece w dziale Ksiąg Zakazanych i tam przeczytałem bardzo dziwną, niezrozumiałą nazwę i uznałem, że mógłby pan mnie oświecić. Jeśli się nie mylę to słowo brzmi "horkruks"
- Poprzez akt zła... akt największego zła. Przez dokonanie morderstwa. Morderstwo rozdziera duszę. Czarodziej, który zamierza stworzyć horkruksa, wykorzystuje to rozdarcie do swoich celów: zamyka oddartą część...
-Zamyka? Ale jak...?
-Jest jakieś zaklęcie. Nie pytaj mnie, bo go nie znam!
- Tak, Harry, jestem obdarzony nadzwyczajną inteligencją i zrozumiałem wszystko, co mi powiedziałeś. (...) Możesz nawet rozważyć możliwość, że zrozumiałem więcej od ciebie.
Rekord OnLine: 5422
Data rekordu:
10 September 2024 23:44
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.