Nowe informacje ujawnione przez J.K. Rowling na portalu Pottermore na temat wszystkich tych elementów magicznego świata, które związane są z Hogwartem.
- Znam kogoś gorszego od Umbridge - dobiegł głos od wejścia. Młodsza siostra Rona weszła do pokoju, wyglądając na poirytowaną. - Cześć, Harry. - Co się dzieje? - spytał Ron. - To ona - odparła Ginny, opadając na łóżko obok Harry'ego. - Oszaleć można. - Co tym razem zrobiła? - spytała Hermiona współczująco. - Sposób, w jaki ze mną rozmawia... jakbym miała trzy lata! - Wiem - zgodziła się Hermiona, ściszając głos. - Jest taka zarozumiała. Harry był zdumiony, słysząc, jak Hermiona mówi o pani Weasley, i nie mógł winić Rona za gniewną odpowiedź: - Możecie się od niej odczepić na pięć sekund? - Och, jasne, broń jej - warknęła Ginny. - Wszyscy wiemy, że ty nie masz jej dość. To wydawało się dziwnym komentarzem na temat matki Rona. Z wrażeniem, że coś przeoczył, Harry spytał: - O kim wy...?
"- Och... - Uśmiech Rona nieco przygasł. - Taki jesteś słaby w całowaniu?
- Czy ja wiem - odrzekł Harry, który do tej pory nie rozważał takiej możliwości, a teraz poczuł lekki niepokój. - Może.
- Wcale nie jesteś słaby w całowaniu - powiedziała Hermiona rzeczowym tonem, nadal pisząc swój list.
- A ty skąd wiesz? - zainteresował się Ron."
Cóż... wydaje mi się, że ulegasz pewnemu złudzeniu, Korneliuszu. Wydaje ci się, że ja... zaraz, jak to się mówi... aha, że „oddam się dobrowolnie w ręce władz”. Obawiam się, że wcale nie oddam się dobrowolnie w niczyje ręce, Korneliuszu. Nie mam najmniejszego zamiaru dać się wysłać do Azkabanu. Oczywiście mógłbym z niego uciec, ale to zbyteczna strata czasu, a szczerze mówiąc, mam mnóstwo spraw na głowie.
- Bajeczne - szepnął [Weasley], wskazując automat do biletów. - Wprost genialne.
- Ale nie działają - zauważył Harry, wskazując na wywieszkę.
- No tak, ale mimo to... - Pan Weasley przypatrywał im się z lubością.
Neville, z językiem między zębami, podniósł roślinkę na wysokość swoich oczu, przymierzył się i dźgnął ją końcem pióra. Z każdego bąbla trysnęła gęsta, kleista, cuchnąca ciecz. Ciemnozielone kropelki obryzgały sufit, okno, drzwi i magazyn Luny. Ginny, która w ostatniej chwili zasłoniła twarz rękami, wyglądała, jakby miała na głowie oślizgły zielony beret, za to Harry'ego, który miał ręce zajęte powstrzymywaniem Teodory od ucieczki, trafiło prosto w twarz. A śmierdziało jak sfermentowany gnój.
Barman zamarł, trzymając w rękach szklankę i szmatę tak brudną, że wyglądała, jakby nigdy jej nie prano. Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu widział tyle osób w swojej gospodzie.
- Ja... ee... - wyjąkał. - Och, w porządku... Jak nie chcesz... - powiedziała, wyglądając na zażenowaną. - Nie przejmuj się. Z-zobaczymy się jakoś.
I odeszła. Harry gapił się za nią, a mózg pracował mu gorączkowo. Potem coś w nim zaskoczyło.
- Cho! Hej, CHO!
Dopędził ją w połowie marmurowych schodów. - Ee... chciałabyś wyprawić się ze mną do Hogsmeade w walentynki? - Ooooch, tak!
- Chciałabym, żeby mi pani przepowiedziała przyszłość - oświadczyła dobitnie profesor Umbridge. (...) - Wewnętrzne oko nie jest na rozkaz! - oświadczyła oburzonym tonem. - Rozumiem - powiedziała cicho prof. Umbridge, robiąc jeszcze jedną notatkę. - Ja... ale... ale... zaraz! - wyrzuciła nagle z siebie profesor Trelawney (...) - Ja... chyba coś WIDZĘ... coś co dotyczy PANI... Tak, coś wyczuwam... coś mrocznego... coś śmiertelnie groźnego... (...) Obawiam się, że jest pani w śmiertelnym zagrożeniu! skończyła prof. Trelawney dramatycznym tonem. Zapadło milczenie. Profesor Umbridge nadal miała na twarzy ironiczny uśmiech i uniesione brwi. - Słusznie - powiedziała cicho (...) - Cóż, jeśli to naprawdę wszystko, na co panią stać...
Najpierw weszli Neville, Dean i Lavender, a za nimi Parvati i Padma Patil z Cho (Harry'emu coś podskoczyło w żołądku) i jedną jej zwykle rozchichotanych przyjaciółek, potem Luna Lovegood (sama z tak rozmarzoną miną, jakby weszła tu przez przypadek), a po niej Katie Bell, Alicja Spinnet i Angelina Johnson, Colin i Dennis Creeveyowie, Ernie Macmillan, Justyn Finch-Fletchley, Hanna Abbott i jakaś nieznana Harry'emu z nazwiska Puchonka z długim warkoczem, trzech Kurkonów: Anthony Goldstein, Michael Corner i Terry Boot, Ginny z wysokim, chudym chłopakiem z jasnymi włosami i zadartym nosem, w którym Harry rozpoznał jednego z członków drużyny Puchonów, wreszcie Fred i George Weasleyowie ze swoim kumplem Lee Jordanem; wszyscy trzej nieśli duże papierowe torby z reklamą sklepu Zonka.
Na Polecenie Wielkiego Inkwizytora Hogwartu
niniejszym rozwiązuje się wszystkie uczniowskie organizacje, stowarzyszenia, drużyny, grupy i kluby. Za organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę lub klub uważa się regularne spotkania trojga lub większej liczby uczniów. O pozwolenie nowej organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy lub klubu można się starać u Wielkiego Inkwizytora (Profesor Umbridge). Żadna uczniowska organizacja, stowarzyszenie, drużyna, grupa lub klub nie mogą istnieć bez wiedzy i zezwolenia Wielkiego Inkwizytora. Każdy uczeń, który samowolnie utworzy organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę czy klub lub wstąpi do jakiejś organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy czy klubu nie posiadających zezwolenia Wielkiego Inkwizytora, Zostanie wydalony ze szkoły.
Powyższe zarządzenie wydano na podstawie Dekretu Edukacyjnego Numer Dwadzieścia Cztery.
Podpisano:
Dolores Jane Umbridge
Wielki Inkwizytor
- Ale kim są ci dementoidzi? - przerwał mu ze złością wuj Vernon. - Co oni ROBIĄ?
- Już wam mówiłem: wysysają z ofiary szczęście... a jak im się uda, całują ją i...
- Całują?! - Oczy wuja Vernona zaczęły wychodzić z orbit. - Całują?
- Tak to się nazywa... kiedy wysysają z ofiary duszę. Przez usta.
Poczuł się tak szczęśliwy, że chętnie przyłączyłby się do Syriusza, który własie przechodził pod ich drzwiami, zmierzając do pokoju Hardodzioba i wyśpiewując: "Do szopy, hipogryfy, do szopy wszyscy w raz!"
"Wiem,że ta niepewność musi być dla ciebie męcząca... Nie pakuj się w kłopoty, a wszystko będzie dobrze... Bądź ostrożny i nie rób niczego pochopnie...''
- No cóż - pomyślał Harry - chyba stosuję się do rad Syriusza. W każdym razie nie przywiązałem swojego kufra do miotły i nie poleciałem do Nory. (...) Ale mimo wszystko było coś bardzo irytującego w radach Syriusza. "Bądź ostrożny i nie rób niczego pochopnie...''. I to mu radzi człowiek, który przesiedział 12 lat w Azkabanie, (...) potem z niego uciekł, próbował dokonać morderstwa o które był uprzednio oskarżony, a w końcu, wyjęty spod prawa, wyruszył w świat na kradzionym hipogryfie!
- Nie wiedziałem, że coś takiego się stanie. To niesprawiedliwe! - dodał, zwracając się do Harry'ego, kiedy rozchichotane dziewczyny zniknęły w dziurze pod portretem. - Hermiona może sobie przychodzić do naszego dormitorium, kiedy chce, a nam nie wolno...
- Bo to jest taki staroświecki przepis - powiedziała Hermiona, która zjechała zgrabnie na leżący przed nimi dywanik, podniosła się i stanęła przed nimi.
- Sowy nie przynoszą mi wiadomości - powiedział bezbarwnym tonem.
- Nie wierzę - oświadczyła natychmiast ciotka Petunia.
- Ani ja - rzekł stanowczo wuj Vernon.
- Wiemy że coś knujesz - syknęła ciotka Petunia.
- Przyjmij do wiadomości, że nie jesteśmy tacy głupi - powiedział wuj Vernon.
- No, to dopiero jest dla mnie zupełnie nowa wiadomość - rzekł Harry, czując, jak narasta w nim złość , i zanim Dursleyowie zdążyli zareagować, odwrócił się na pięcie, przeszedł przez trawnik, przeskoczył niski murek ogrodowy i zaczął się oddalać.
Fred i George
Reakcja Freda i George'a na reakcję Zachariasza. ^^
"Przecież wszyscy przyszliśmy tu, żeby się czegoś od niego nauczyć, a teraz nam mówi, że nic nie potrafi...
-Wcale tego nie powiedział- warknął Fred Weasley
-Może chcesz żebyśmy ci trochę przeczyścili uszy?- Zapytał George, wyciągając z torby jakiś metalowy instrument przypominający narzędzie tortur.
Albo jakąś inną część ciała, bo nam specjalnie nie zależy gdzie ci to wsadzimy- dodał, Fred"
Gabinet Snape'a.
Czyli co Mistrz Eliksirów przechowuje w swoim gabinecie.
"Był to mroczny pokój z szeregami półek pod ścianami zawalonych setkami szklanych słoi, w których w różnobarwnych eliksirach kisiły się oślizgłe części zwierząt i roślin. W rogu stał kredens pełen ingrediencji, o których kradzież oskarżył go kiedyś - nie bezpodstawnie - Snape."
Może byś już w końcu przestał, co? - odezwał się w końcu Syriusz, kiedy James złapał znicza w wyjątkowo widowiskowy sposób, a Glizdogon krzyknął z podziwu.
- Bo Glizdogon posika się z wrażenia.
- Przecież chyba nie myślisz, że to, co ta krowa... przepraszam panie profesorze - dodał szybko, spojrzawszy na Dumbledore' a. - Miałem właśnie napad głuchoty i nie mam pojęcia, co powiedziałeś, Harry - rzekł Dumbledore, kręcąc młynka kciukami i gapiąc się w sufit...
Harry nie chciał zdradzić innym, że on i Luna mają takie same halucynacje, bo na to wyglądało, więc nie powiedział już nic kiedy usiadł i zatrzasnął za sobą drzwiczki powozu. Nie mógł jednak powstrzymać się od patrzenia przez okienko na poruszające się sylwetki koni.
- A kto według Ciebie, miałby zaatakować takie dzieci jak wy? - spytala profesor Umbridge przesłodzonym tonem.
- Hmmm... pomyślmy.. - tym razem w glosie Harry'ego jawnie zabrzmiała kpina. - Moze LORD VOLDEMORT?
Rekord OnLine: 5422 Data rekordu:
10 September 2024 23:44
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.