Dom:Hufflepuff Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1453 Ostrzeżeń: 3 Postów: 221 Data rejestracji: 22.11.08 Medale: Brak
3 warny -> [Z]
G.
Na podstawie mojego starego utworku, publikowanego pod innym nickiem.
Harry
Rozkruszane liście
Za każdym razem, kiedy Harry słyszał dźwięk rozkruszanych liści, cichy tupot zwierzęcych łapek i łamanych gałązek, miał wyrzuty sumienia. Dla wielu były to tylko typowe dźwięki lasu. Jemu przypominały o tym, że zawiódł. Miał przypilnować Petera, a jednak dał mu uciec. Po raz kolejny zawiódł. To właśnie przez niego cierpieli jego przyjaciele. W takich momentach nie chciał być już Wybrańcem, Chłopcem Który Przeżył. Zwykłego chłopca nie prześladowałby Lord Voldemort, to nie od niego zależała przyszłość świata magii. Nie powinien się mylić. A jednak to robił.
Za ten błąd płacił on i Syriusz - jedna z niewielu osób, na których mu zależało.
__________________
Dr. Chase: To był jeden pocałunek!
Dr. House: Właśnie dlatego nie możesz dotykać moich markerów.
House:Jeśli dostanę ten dyżur, to wskażę tego, kto rozpuszcza plotki o twojej rzekomej zmianie płci
Cuddy: Nie ma takich plotek.
House: Ale będą, jeśli nie dasz mi tego dyżuru
House : O, widze , że mamy trzech muszkieterów. Załatw murzyna, ja dziewczynę , a kangur przestraszy się i ucieknie.
Dr House: Ta tablica nie bez powodu jest BIAŁA
(chwila ciszy)
Dr House: Możesz oddać mi ten CZARNY pisak?
House: [do Cuddy] Aha, prawie zapomniałem, muszę dać 16-letniemu pacjentowi magiczne grzybki by wyeliminować bóle głowy. W porządku?
Cuddy: [sarkastycznie] Żaden problem.
[House uśmiecha sie i wychodzi. Cuddy w panice biegnie za nim]
Cuddy: To był sarkazm!
Dr Foreman: Saturacja w normie.
Dr House: Zmieniła się o jeden procent.
Dr Foreman: Mieści się w normie. To normalne.
Dr House: Gdyby jej DNA zmieniło się o jeden procent byłaby delfinem.
Dr. Chase: Nienawidzę tego dzieciaka.
Dr. House: Lubię tego dzieciaka.
Dr. Chase: Jeszcze go nie poznałeś.
Dr Cameron: Prosisz mnie, bym z tobą poszła?
Dr House: Jasne. Brzmi nieźle.
Dr Cameron: Coś w rodzaju randki?
Dr House: Dokładnie, tylko z wyjątkiem "randki".
Henry: Mój brat nie jest zbyt mądry.
Dr House: Moc genów jest potężna.
Dr House: Potrzebnym mi prawnik.
Vogler: Kogo zabiłeś?
Dr House: Nikogo, ale jest dopiero przed południem.
Wilson: Bądź sobą. Bądź opryskliwy, obojętny, niegrzeczny i arogancki.
House: Nie rób ze mnie świętego.
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2495 Ostrzeżeń: 1 Postów: 421 Data rejestracji: 30.08.08 Medale: Brak
Aaaangst. ANGST! W sumie nic w tym złego, bo my lubimy angst. Ale taki naturalny, prawdziwy. Nie angst-na-siłę-potnę-się-zaraz-ołówkiem. Tutaj mamy cierpienie, smutek, rozpacz, ale opisane tak, że czytelnik nie czuje absolutnie nic. Jest banalnie, jest sztampowo, jest bezuczuciowo. Potter nie-chcę-być-Złotym-Chłopcem-nikt-mnie-nie-pytał-o-zdanie nigdy mnie specjalnie nie wzruszał. Także tym razem (chyba już setnym) nie potrafię wykrzesać z siebie ani odrobiny współczucia.
Poza tym, wpadasz w przesadyzm. Potterowi, z jego wielkim, gryfońskim serduchem zależało na dość okazałej grupce osób (Ron, Hermiona, Weasleyowie, Lupin, koledzy z Gryffindoru, Hagrid). Wydaje mi się to zrozumiałe - Potter, niekochany w dzieciństwie, przywiązywał się do ludzi, którzy dali mu trochę ciepła.
Podoba mi się skojarzenie dźwięku szeleszczących liści z ucieczką Petera. Mam wrażenie, że taki był twój pomysł na drabbla i od tego zaczęłaś. Pomysł, sam w sobie dobry, ale... Ale cała sytuacja z Peterem działa się na wiosnę, więc skąd, na bieliznę Merlina, się tam wzięły suche liście? A musiały być one suche, bo, z doświadczenia wiem, że świeże ciężko rozkruszyć. Sam tupot łapek i łamane gałązki pasują, liście - według mnie, nijak.
Zakończenie jest niespodziewane, ale w innym znaczeniu niż zwykle bywają zakończenia w drabułkach. Czytam sobie, czytam, aż tu nagle CIACH!, koniec tekstu. Jakby zabrakło ci słów na zgrabny finisz. Przez to tekścik nie ma puenty, jest niepełny.
Młoda, ty wiesz, że ja cię lubię. Ale w innych formach. Z gatunku tych przytulaśnych albo zabawnych. Chociaż potrafisz pisać na poważnie (np. Herbata - wyszła ci o wiele lepiej). Kolejne odsłony będą o niebo lepsze, hm?
Ach, jeszcze to:
Kasztan napisał/a:
cichy tupot zwierzęcych łapek i łamanych gałązek
Chyba coś się stało z przecinkami, bo ja tutaj widzę cichy tupot łamanych gałązek.
Do następnego,
Al.
__________________
Czyś ty do reszty skwestorzył?
Przeskocz do forum:
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
RIGHT
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.