Nowe informacje ujawnione przez J.K. Rowling na portalu Pottermore na temat wszystkich tych elementów magicznego świata, które związane są z Hogwartem.
- Nic się nie stało! - zawołała Hermiona, podbiegając, żeby jej pomóc. - Masz... - Stuknęła w złamaną wagę, mówiąc - Reparo.
Dziewczynka nawet jej nie podziękowała, tylko stałą jak wrośnięta w ziemię, patrząc na nich, kiedy ją mijali. Ron zerknął na nią przez ramię.
- Przysięgam, że są coraz mniejsze.
- Tak, nabyliśmy ten naszyjnik w dziwnych okolicznościach. Przyniosła go młoda kobieta, tuż przez Bożym Narodzeniem... och, wiele lat temu. Powiedziała, że bardzo potrzebuje złota, to z resztą było widać gołym okiem. W łachmanach, w zaawansowanej ciąży... Powiedziała, że medalion należał do Slytherina. No cóż, często słyszeliśmy takie opowiastki... "Och, to należało do Merlina, z całą pewnością, to był jego ulubiony kubek do herbaty"... Ale kiedy mu się przyjrzałem, stwierdziłem, że jest na nim właściwy znak, a parę prostych zaklęć utwierdziło mnie w przekonaniu, że to autentyk. (...)
- O kim ty mówisz?
- A o kim TY mówisz? - zapytał Harry, nabierając przekonania, że ta rozmowa prowadzi w jakimś dziwnym kierunku.
- O Romildzie Vane - powiedział cicho Ron, a twarz mu się tak rozjaśniła, jakby ugodził w nią promień słońca. Patrzyli na siebie chyba z minutę, zanim Harry zapytał:
- To żart, prawda? Żartujesz?
- Harry... ja... ja ją chyba kocham - wyznał Ron zduszonym głosem.
Na szczęście akurat w tym momencie Ron jęknął:
- Nie widzę jej, Harry... Czy on ją ukrywa?
- Czy eliksir miłosny był zdatny do spożycia? - zapytał Slughorn, obserwując Rona z zawodowym zainteresowaniem.
- Bo im dłużej się go trzyma, tym staje się mocniejszy.
- To by wiele wyjaśniało - wydyszał Harry (...)
Molly i Artur
Sytuacja,w której pan Weasley sprawdza tożsamość żony..
- Molly! Powinienem najpierw zadać ci pytanie!
- Arturze, naprawdę, to po prostu głupie..
- Jak lubisz, żebym cie nazywał, kiedy jesteśmy sami?
Nawet w słabym świetle lampy można było dostrzec, że na twarzy pani Weasley zakwitły rumieńce..
- Dygotka - szepnęła udręczona pani Weasley w szparę miedzy drzwiami a framugą.
Monolog Fleur
Monolog Flegmy, chwilę póżniej przerwany przez panią Weasley.
(...) uzgodnili, Bill i ja, że będą tylko dwie druhny, Ginny i Gabriel. One będą razem widać bardzo slodko. Ja myślę o ubraniu ich w bladi zloto... róż jest taki okropny dla Ginny...
- Gdzie idziesz? - zapytał Harry.
- Tak, na pewno ci powiem, bo to twój interes, Potter - zadrwił Malfoy. - Lepiej się pospiesz, pewnie już czekają na kapitana Wybrańca... Chłopca, Który Strzelił... czy jak cię tam teraz nazywają.
- Arturze, to ty?
- Tak - rozległ się znajomy głos. - Ale odpowiedział bym tak i wtedy, gdybym był śmierciożercą. Zadaj mi pytanie!
- Och naprawdę...
- Molly!
- No dobrze... Czego byś najbardziej pragnął?
- Dowiedzieć się, dlaczego samoloty nie spadają.
- Czarny Pan zabronił mi o tym mówić - ciągnęła, nie otwierając oczu. - Nie chcę by ktokolwiek dowiedział się o tym planie. To... ścisła tajemnica. Ale...
- Jeśli Ci zabronił nie powinnaś mówić - przerwał jej Snape. - Jego słowo jest prawem.
- Ale, Harry - przerywała mu Hermiona - przecież Borgin mówił, żeby to wziął,a Malfoy powiedział "nie"...
- Bo nie chciał tego dotknąć, to chyba oczywiste!
- Powiedział dokładnie tak: "Jak bym wyglądał, idąc z tym ulicą?"
- No, chybaby wyglądał jak palant, idąc ulicą z naszyjnikiem - wtrącił Ron.
- Panie profesorze, dlaczego nie teleportowaliśmy się do domu pańskiego kolegi?
- Ponieważ byłoby to równie niegrzeczne, jak wywalenie frontowych drzwi kopniakiem - odparł Dumbledore. Uprzejmość wymaga, by dać innym czarodziejom możliwość, by nas nie przyjęli.
Następnego dnia wcześnie rano [Harry] wyjechał z Ronem do Nory, więc zdążył tylko złożyć jej [Hermionie] życzenia świątecznie i powiedzieć, że kiedy wrócą, przekaże jej bardzo ważne nowiny. Nie był jednak pewny, czy w ogóle to usłyszała, bo akurat w tym czasie Ron i Lavender żegnali się ze sobą w sposób całkowicie niewerbalny.
- Nie zdałeś jeszcze egzaminu umożliwiającego teleportację - stwierdził.
- Nie - odparł Harry. - Chyba trzeba mieć siedemnaście lat?
- Zgadza się - przyznał Dumbledore. - Będziesz więc musiał bardzo mocno trzymać mnie za ramię. Lewe, jeśli łaska, jak zauważyłeś, ręka, która ma moc jest w tej chwili nieco delikatna.
Harry złapał wyciągnięte przedramię Dumbledore'a.
- Dobrze - powiedział Dumbledore. - Ruszajmy.
Harry miał wrażenie, że ręka Dumbledore'a mu ucieka, więc wzmocnił uścisk, potem wszystko stało się czernią, poczuł napór ze wszystkich stron, nie mógł oddychać, wokół jego klatki piersiowej zaciskały się żelazne obręcze, gałki oczne zostały wciśnięte w głąb głowy, bębenki słuchowe wpychane były do środka czaszki i wtedy...
Nabrał głęboko chłodnego, nocnego powietrza i otworzył łzawiące oczy. Czuł się zupełnie tak, jakby właśnie przeciągnięto go przez bardzo ciasną, gumową rurę. Dopiero po kilku sekundach zorientował się, że Privet Drive zniknęła.
- Zgrdek nie spał już od tygodnia! - oznajmił z dumą Zgredek, zataczając się w miejscu.
Hermiona była oburzona.
- Nie spałeś Zgredku? Harry, chyba nie powiedziałeś mu, żeby nie...
- Nie, pewnie że nie - wtrącił szybko Harry. - Zgredku, możesz spać, rozumiesz?
HARRY JAMES POTTER OTRZYMAŁ
Astronomia... Z
Eliksiry... P
Historia magii... O
Obrona przed czarną magią... W
Opieka nad magicznymi stworzeniami... P
Transmutacja... P
Wróżbiarstwo... N
Zaklęcia... P
Zielarstwo... P
- Pilnuj swojego interesu.
- Jaka błyskotliwa odpowiedź! - pochwalił go Fred. - Aż mnie zatkało. Ale nas nie obchodzi twój interes, chcemy tylko wiedzieć... jak do tego doszło?
- Niby co?
- Miała jakiś wypadek, czy co?
– Tak, Harry? – zapytał Dumbledore, widząc, że Harry nagle się zatrzymał.
– Nie ma tego pierścienia – powiedział Harry, rozglądając się po gabinecie. – Ale... pomyślałem, że może ma pan tutaj te organki czy coś innego.
Dumbledore uśmiechnął się, zerkając na niego sponad swoich okularów-połówek.
– Jesteś bystry, Harry, ale organki zawsze były tylko organkami.
- A "wróżba" też nie pisze się przez "u" zwykłe. Co ty masz za pióro?
- To jedno ze samosprawdzających pisownię piór Freda i George'a... ale chyba się już zużyło...
- Chyba na pewno - powiedziała Hermiona, wskazując na tytuł eseju - bo mieliśmy napisać, jak sobie poradzić z dementorami, a nie z demonstrantami, i nie przypominam sobie, żebyś zmienił swoje imię i nazwisko na Roonil Wazlib.
Jedno proste zaklęcie i już jesteś w wysokiej jakości, superrealistycznym, trzydziestominutowym śnie na jawie, który idealnie wpasuje się w czas typowej lekcji i jest właściwie niewykrywalny (wśród skutków ubocznych obserwuje się nieobecny wzrok i lekkie ślinienie). Nie do sprzedaży poniżej szesnastu lat.
Jedyną osobą w sali, która wyglądała na bardziej rozwścieczoną od Hermiony był Malfoy, który jak z przyjemnością zauważył Harry miał szaty poplamione czymś, co przypominało kocie wymiociny. Zanim Hermiona i Malfoy zdołali wyrazić swoją wściekłość spowodowaną faktem, że Harry stał się najlepszy z eliksirów nic nie robiąc, zadzwonił dzwonek.
- Znam kogoś gorszego od Umbridge - dobiegł głos od wejścia. Młodsza siostra Rona weszła do pokoju, wyglądając na poirytowaną. - Cześć, Harry. - Co się dzieje? - spytał Ron. - To ona - odparła Ginny, opadając na łóżko obok Harry'ego. - Oszaleć można. - Co tym razem zrobiła? - spytała Hermiona współczująco. - Sposób, w jaki ze mną rozmawia... jakbym miała trzy lata! - Wiem - zgodziła się Hermiona, ściszając głos. - Jest taka zarozumiała. Harry był zdumiony, słysząc, jak Hermiona mówi o pani Weasley, i nie mógł winić Rona za gniewną odpowiedź: - Możecie się od niej odczepić na pięć sekund? - Och, jasne, broń jej - warknęła Ginny. - Wszyscy wiemy, że ty nie masz jej dość. To wydawało się dziwnym komentarzem na temat matki Rona. Z wrażeniem, że coś przeoczył, Harry spytał: - O kim wy...?
[Harry] Na schodach wpadł na Ginny, która wracała do swojego pokoju z naręczem świeżo upranych ubrań.
- Nie radzę teraz wchodzić do kuchni - ostrzegła go. - Pełno w niej Flegmy.
- Będę uważał, żeby się nie pośliznąć - zażartował Harry.
A Odona dzielnego wnet do domu ponieśli,
Do miejsca, które znał jako chłooopię,
I złożyli go tam, z kapeluszem na piersiach,
Różdżkę mu przełamali na prooogiem.
[Harry] Sięgnął po podręcznik i zaczął go gorączkowo wertować w poszukiwaniu właściwej strony. W końcu ją znalazł i odczytał słowo zapisane maczkiem pod formułą zaklęcia. Modląc się, by było to przeciwzaklęcie, krzyknął w myślach "Liberacorpus!"
Znowu błysnęło i Ron bezwładnie zwalił się na łóżko. - Przepraszam - wymamrotał Harry, podczas gdy Dean i Seamus wciąż ryczeli ze śmiechu.
- Jutro - powiedział Ron stłumionym głosem - nastaw po prostu budzik.
- Tak, mówiła mi o twoich podejrzeniach.
- I czy pan...
- Podejmę wszelkie odpowiednie środki, by wyśledzić kto mógł maczać w tym palce. Teraz jednak, Harry, obchodzi mnie przede wszystkim nasza lekcja.
Rekord OnLine: 5422 Data rekordu:
10 September 2024 23:44
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi UĂĹĄÄšĹytkowniku, w ramach naszej strony stosowane sÄÂĂ pliki cookies. Ich celem jest ĂĹĄĂÂwiadczenie usĂĹĄĂÂug na najwyĂĹĄÄšĹszym poziomie, w tym rĂÂÄšÂwnieÝ̊dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawieĂĹĄĂ przeglÄÂĂ darki dotyczÄÂĂ cych cookies oznacza, ĂĹĄÄšĹe bÄÂĂÂdÄÂĂ one umieszczane w Twoim urzÄÂĂ dzeniu. W kaĂĹĄÄšĹdej chwili moĂĹĄÄšĹesz dokonaÄÂĂ zmiany ustawieĂĹĄĂ przeglÄÂĂ darki dotyczÄÂĂ cych cookies - wiÄÂĂÂcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatnoĂĹĄĂÂci.