Dom:Ravenclaw Ranga: Wybraniec Punktów: 9487 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,562 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Na poprzednim Hogs był temat 'Mama w szkole', ale nie każdy ma akurat mamę w szkole, więc..
W mojej podstawówce i gimnazjum [jeden budynek] uczy moja mama, nawet przez rok była moją wychowawczynią. Niestety, w żadnym przedmiocie pomóc mi nie może, bo ma nauczanie zintegrowane i zajęcia korekcyjne.
Oprócz mamy, w rodzinie mam 7 nauczycieli [dziadek, 3 wujków, 3 ciocie]. Niektórzy sądzą, że to takie fajne, mama pomoże w nauce, masz ulgi u innych nauczycieli [w tym także te ocenowe]..
Nic bardziej mylnego. Gdy dostajesz słabą ocene, mama wie zaraz po lekcji, a oceny są dobre, bo nauczyciel wie, jak zmotywować ucznia [lub w tym przypadku córkę] do nauki.
Miałam jednego kolege, który zawsze mi zazdrościł nauczycieli w rodzinie i sądził, że właśnie dzięki temu jestem od niego lepsza. Na egzaminie gimnazjalnym okazało się, że miałam ok. 15 punktów więcej niż on, a przecież tam żaden nauczyciel nie mógł mi pomóc.
Pytanie do Was: macie nauczycieli w rodzinie [lub także w szkole] i czy jest to dla Was udręka czy wręcz niesłychane szczęście, bo 'macie ulgi'? A może taka sytuacja jest u Waszego znajomego/sąsiada z ławki?
__________________
W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak nieomylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ja nie mam żadnego nauczyciela w rodzinie, ale moja przyjaciółka ma mamę, która pracuje w naszej szkole jako bibliotekarka. I nie jest to miłe, bo mama dowiaduje się o każdej ocenie zanim moja psiapsióła jej to powie. I ma przechlapane. Czasem nawet jeździ z nami na wycieczki i wtedy zawsze jesteśmy w grupie, którą ona się opiekuje.
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Slytherin Ranga: Opiekun Slytherinu Punktów: 3299 Ostrzeżeń: 0 Postów: 215 Data rejestracji: 07.08.08 Medale: Brak
Mam mamę, kuzyna i ciocię. Ciocia uczyła mnie przez 6 lat podstawówki angielskiego, zajęcia wspominam mile, bo mam i miałam z nią dobry kontakt.
Kuzyn od półtora roku również uczy mnie tego języka. Nie mam żadnych ulg, zajęcia to ciężka harówa, ale na nauczyciela nie narzekam, bo mimo ciężkiej pracy, na lekcjach zawsze jest świetna atmosfera.
Mama uczy historii, polskiego, wosu i rosyjskiego. Nauczała mnie przez trzy lata podstawówki, potem była nauczycielką w moim gimnazjum, chociaż na szczęście nie zajmowała się moją klasą. Teraz jestem w liceum, mama w gimnazjum i jest dobrze
Na pewno posiadanie nauczyciela w rodzinie daje wiele korzyści, z początku w liceum nawet mi tego brakowało. Co prawda automatycznie wie także o wszystkich ocenach, ale z kolei nie jestem aż tak beznadziejna w nauce by mieć co przed rodzicami ukrywać.
Gorzej było ze znajomymi, miałam ścisłe wytyczne, z kim wolno mi się kolegować. Jak wiadomo plotki w pokoju nauczycielskim rozchodzą się dość szybko, więc każdego dnia mama dostawała świeże informacje o moich znajomych. Inna sprawa, że do jej poleceń się nie słuchałam, czasy gimnazjum wspominam miło, choć z pewnością kilku z moich dawnych kolegów można było nazwać patologią.
__________________
Chciałem wyssać z życia całą kwintesencję. Wykorzenić wszystko, co nie jest życiem, by nie odkryć tuż przed śmiercią, że nie umiałem żyć. Henry Thoreau
Dom:Hufflepuff Ranga: Książe Półkrwi Punktów: 2208 Ostrzeżeń: 2 Postów: 999 Data rejestracji: 13.09.08 Medale: Brak
Tak, mam mamę nauczycielkę. Uczy j.polskiego . Niby pomoże w pracy domowej, na sprawdzian spróbuje poduczyć i zapyta z tematu. Jednak nic poza tym, moja mam uczy w liceum . Ogólnie mam jeszcze ciocię (chrzestną) która uczy chemii, wujka od WOS-u, inną ciotkę od angielskiego i koniec. Jednak nie zamierzam iść do liceum w którym moja mama uczy, od razu by o wszystkim wiedziała.
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6020 Ostrzeżeń: 0 Postów: 635 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Nie mam chyba żadnego nauczyciela w rodzinie, jeżeli o to chodzi. Moja mama chciała być pedagogiem w mojej szkole, ale zanim ona zgłosiła swoją propozycję, już przyjęto kogoś na to stanowisko.
A może taka sytuacja jest u Waszego znajomego/sąsiada z ławki?
W podstawówce do klasy chodziła ze mną jedna dziewczyna, dość w porządku, której mama uczyła w klasach kształcenia zintegrowanego. Co prawda, nie byliśmy jej wychowankami, ale i tak ta Patrycja miała wiele nieprzyjemności z tego powodu i do dziś ma. Uważano, że jeżeli ma się rodzica jako nauczyciela i do tego uczy w tej samej szkole, to z pewnością istnieją jakieś układy i to dziecko może mieć naciągane oceny. Przyznam, że momentami też tak uważałam, bo tak było naprawdę - dziewczyna miała praktycznie same czwórki z historii i jedną piątkę, ale na koniec semestru miała wystawioną ocenę bardzo dobrą... Nie było w tym przypadku sprawiedliwości.
A teraz, w gimnazjum, matka jednej mojej znajomej (dawna moja wychowawczyni) uczy wszystkich plastyki, ją również. I widać gołym okiem, że traktuje ją bardziej ulgowo, niewiadomo też, czy np. nie pomaga jej w pracach plastycznych, które potem ocenia; krótko mówiąc, zwyczajnie ją faworyzuje.
Żeby nie było, że uważam, że wszystkie dzieci nauczycieli tak mają, ale nie spotkałam się osobiście z przypadkiem, gdzie rodzic na równi traktuje swoje dziecko i innych uczniów. Cóż, bywa i tak.
Dom:Ravenclaw Ranga: Wybraniec Punktów: 9487 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,562 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ballaczka napisał/a:
Mama uczy historii, polskiego, wosu i rosyjskiego.
Dużo tego.
Kilka lat temu moja mama uczyła też muzyki i rosyjskiego w wiejskiej podstawówce [4 nauczycieli na szkołe, 3 klasy w jednym pomieszczeniu..], jednak teraz skupiła się tylko na uczeniu małych dzieci.
Co do innych nauczycieli w mojej rodzinie: dziadek uczył historii i WOSu [na emeryturze], ciocia - j. polskiego [i 6 lat była moją wychowawczynią ], druga ciocia - nauczanie zintegrowanie, trzecia ciocia - nauczanie zintegrowane, dawniej także j. polski; wujek - w-f, technika i informatyka [dawniej także geografia], drugi wujek - historii i w-fu [na emeryturze], trzeci wujek - matematyki i informatyki.
Jak zauważyła moja koleżanka z klasy - bardzo duża rozbieżność przedmiotów.
__________________
W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak nieomylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
Dom:Ravenclaw Ranga: Uczestnik Klubu Ślimaka Punktów: 474 Ostrzeżeń: 0 Postów: 68 Data rejestracji: 25.08.08 Medale:
Mama mojej koleżanki i jest nauczycielką i (mama jak i koleżanka ;P) jest bardzo miła.. Moja przyjaciółka cieszyła się że jej mama nie będzie jej uczyć polskiego.
Ostatnio na lekcji pani oddawała nam wypracowania. Dostałam 5 jak i moja przyjaciółka...W pewnej chwili ktoś się odezwał i powiedział " No mama ci napisała wypracowanie?"
w.g mnie złe jest takie "dokuczanie" osobą, których rodzice, ciocie itd. są nauczycielami. Bo jak i po co??
Dom:Ravenclaw Ranga: Książe Półkrwi Punktów: 2248 Ostrzeżeń: 0 Postów: 244 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
ekhem ekhem. nauczyciele w rodzinach kumpli:
-mama znajomej która chodziła do mojej szkoły uczy u nas niemieckiego. no cóż, dziewczyna nie miała miłej reputacji. powszechnie było uważane że ma naciągane oceny.
-w klasie mamy syna dyrektorki. oczywiście każdy się z nim "przyjaźni".
-mama kolegi z innej kalsy uczy nas geografii. tu nie jest tak źle. ona sama nie chciała uczyć kalsy do której jej syn chodzi.
-dziewczyna młodsza o rok ma to samo nazwisko co ksiądz dyrektor. zbieg okoliczności? nie sądzę. w każdym razie, na wszelki wypadek jest jedną z najbardziej lubianych dziewczyn w szkole;P
-przyjaciółki mama uczy... właściwie to nawet nie wiem czego, chyba geografii, wiec ta przyjaciółka choć ogólnie średnio się uczy, to z geografii i biologii ma naprawdę dobre oceny. i to nie podciągane, po prostu to umie.
jak jest ze mną? na szczęście, nieszczęscie, nie mam w bliższej rodzinie nauczycieli.oszczędza to wiele problemów. niby tam mam ciotkę co to uczy matematyki ale to jedenasta woda po kisielu i widzimy się może 1 raz na rok.
może i nauczycielska gwardia w rodzinie ma swoje plusy, jednak patrząc na to wszyskto, nie chciałabym mieć mamy nauczycielki.
__________________
Nie każde złoto jasno błyszczy, Nie każdy błądzi, kto wędruje. Nie każdą siłę starość zniszczy, Korzeni w głębi lód nie skuje. Z popiołów strzelą znów ogniska I mrok rozświetlą błyskawice. Złamany miecz swą moc odzyska, Król - tułacz wróci na stolicę.
Dom:Slytherin Ranga: Zastępca Ministra Punktów: 1745 Ostrzeżeń: 1 Postów: 588 Data rejestracji: 26.08.08 Medale:
Moja mama uczy w nauczaniu zintegrowanym, dziadek i babcia byli nauczycielami. Dziadek był dyrektorem i uczył matematyki, a babcia uczyła biologii i była na świetlicy. 3 rodzeństwa ze strony dziadka równierz było nauczycielami. Jakoś mi to nie przeszkadza
A moja ciocia uczy polskiego w liceum, w miescie oddalonym od Wrocławia o jakieś 200 kilometrów. Więc po żadnych ulg nie mam, to po pierwsze, a po drugie jestem dopiero w gimnazjum <:.
A może taka sytuacja jest u Waszego znajomego/sąsiada z ławki?
Mój kolega z podstawówki miał mamę - nauczycielkę dzieci z klas 1-3. Nie była naszą wychowawczynią, ale widac było, że wie mimo wszystko więcej od dzieci bez nauczycielek w najbliższej rodzinie. Ale nikt mu wyrzutów z tego powodu nie robił, bo później wszyscy o tym pozapominali .
Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1153 Ostrzeżeń: 2 Postów: 241 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Nie mam nauczycieli w rodzinie i jakoś nigdy tego nie pragnęłam.
Nie chciałabym, żeby uczyła mnie moja mama/tata czy jakikolwiek inny krewny.
Pojawiłyby się pewnie przykre komentarze, a żadnych ulg by nie było.
Nie mogłabym ukryć złych ocen (nie, żebym je miała. )
No i w ogóle chyba nie była by to zbyt komfortowa sytuacja, więc stanowcze nie. ;d
__________________
There is something
I see in you
It might kill me
I want it to be true
<3
Dom:Gryffindor Ranga: Auror Punktów: 2497 Ostrzeżeń: 1 Postów: 565 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Ja nie mam żadnego nauczyciela w rodzinie i jestem z tego bardzo zadowolona. Nie chciałabym, żeby moja mama lub ktokolwiek inny zaraz po lekcjach wiedział, jakie dostałam oceny. Nie chciałabym też mieć jakichś ulg z tego powodu (o, zgrozo, i tak jestem już powszechnie uważana za coś w rodzaju UFO).
Natomiast w mojej klasie jest taka dziewczyna, której rodzice uczą w jej szkole. I z tego powodu ona się wywyższa nad innymi, uważa za coś w rodzaju królowej. Jest przemądrzała i samolubna, a przyjaźni się tylko z modnie ubranymi To jest po prostu straszne! Poza tym, ona ma ulgi u nauczycieli, nigdy nikt nie pyta jej na wyrywki, każdy profesor stawia ją za wzór uczennicy. Ta, ona wzorem, akurat. Zawsze musi być przewodniczącą klasowego samorządu, a gdy ktoś dostaje lepszą ocenę niż ona, przez następny tydzień ma gwarantowane wściekłe spojrzenia spod przymrużonych oczu i obgadywanie za plecami...
W klasie nie znosimy tego dziewuszyska...
To między innymi ona utwierdziła mnie w przekonaniu, że rodzice - nauczyciele to kiepska sprawa...
__________________
[alt]
"Jeśli mówisz do Boga, jesteś religijny, jeśli Bóg mówi do ciebie - jesteś psychiczny" - House ;**
Dom:Ravenclaw Ranga: Nauczyciel w Hogwarcie Punktów: 2702 Ostrzeżeń: 0 Postów: 298 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Moja mama jest nauczycielką, ale uczy w szkole specjalnej. Żeby mi jakoś specjalnie pomagała to też nie powiem, bo uczy w klasie życia, czyli coś takiego jak nauczanie zintegrowane. I jeszcze w gimnazjum (też specjalnym) uczy chemii, ale ja z chemii akurat pomocy nie potrzebuje.
Moim zdaniem to przerąbane jest mieć nauczyciela rodzica czy jakiegoś krewnego w szkole, w której się człowiek uczy, bo jednak od razu o wszystkich ocenach, uwagach itp. od razu się dowiadują.
W gimnazjum i podstawówce miałam w klasie kolegę, którego matka uczyła nas polskiego. I nie było najgorsze dla niego to, że wszystko o tym, co robił w szkole wiedziała, ale raczej jak traktowali go inni nauczyciele. Dla nich syn nauczycielki powinien być chodzącą świętością i jak coś przeskrobał to liczyło się dwa razy bardziej niż jakby zrobił to ktokolwiek inny.
__________________
Bo w ogrodzie rośnie pnącze
w dzikim winie świat się plącze,
bo w ogrodzie dzikie wino
kto je tutaj siał dziewczyno.
Dom:Hufflepuff Ranga: Opiekun Hufflepuffu Punktów: 3271 Ostrzeżeń: 0 Postów: 27 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Moja mama uczy angielskiego w podstawówce do której ja kiedyś chodziłam. Ogólnie jak mnie uczyła przez rok to nie było źle, byłam prawie przez wszystkich lubiana i nie słyszałam aby mi nikt nie dokuczał z tego powodu zwłaszcza że moja mama uważała za odpowiednie abym na lekcji mówiła do niej "proszę pani", ja przyjęłam to normalnie, za to inni w klasie pytali się po co tak nazywam własną matkę. Gorsza strona tego że mama uczyła w tej samej szkole była taka że wiedziała kiedy zebranie, i w ogóle wszystko, w sumie jestem osobą samodzielną i czułam się głupio że mama zawsze płaci pieniądze a nie ja sama tak jak inni. Ale myślę że nigdy nie nadużyłam obecności mojej mamy w szkole, kiedyś nawet jedna dziewczyna z równoległej klasy nie wierzyła mi że to moja mama, co prawda nigdy tego specjalnie nie okazywałam ale mogła się chociaż po nazwisku domyślić
__________________
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny; Są one na kształt prochu
zatlonego, Co wystrzeliwszy gaśnie"Szekspir R&J
"Zegar uderzył raz jeszcze. Słońce doszło zenitu." New Moon
And you're singing the songs
Thinking this is the life
And you wake up in the morning and your head feels twice the size
Where you gonna go? Where you gonna go?
Where you gonna sleep tonight?
Dom:Slytherin Ranga: Niewymowny Punktów: 1667 Ostrzeżeń: 1 Postów: 371 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Dla mnie rodzic w szkole, to zło konieczne, choć z mojej rodziny nikt nie jest nauczycielem.
Wstyd odczuwam przy każdej wizycie rodziców w szkole. Tata odprowadza siostrę do pierwszej klasy, wraca i zawsze palnie do mnie i do moich koleżanek jakąś głupotę. Albo, jeszcze gorzej, do kolegów.
Nie lubię tego i nigdy nie polubię.
Z mojej klasy nikt nie ma rodzica nauczyciela. I dobrze. Za to w innych... Zawsze nauczyciele o wszystkim wiedzą. O złych ocenach, o przeklinaniu, o bójkach. A tak, najwyżej dowiadują się na zebraniu ^^.
Reasumując, w życiu nie chciałabym mieć nauczyciela w rodzinie.
__________________
Wilson: On każdego roku leczy tysiące ludzi, a ty ilu? Trzydziestu? House: McDonald robi lepsze hamburgery, niż twoja matka, bo robi ich więcej?
Dom:Ravenclaw Ranga: Prefekt Naczelny Punktów: 741 Ostrzeżeń: 0 Postów: 273 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Moja mama to nauczycielka. Uczy polskiego, historii i nauczania zintegrowanego. Pomimo, że chodzę do III gimnazjum, nawet zadania z matematyki czasem pomaga mi rozwiązywać.
Gdy byłam w piątej i szóstej klasie, mama uczyła mnie. Czasem ktoś dokuczał mi z tego powodu, ale przestali, gdy zobaczyli ilość punktów na moim egzaminie w 6 klasie. Udowodniłam, że mama wcale nie musi załatwiać mi ocen, żebym była najlepsza. Teraz moja mama już mnie nie uczy (na całe szczęście). Uważam, że jeżeli ma się wybór, najlepiej nie chodzić do tej samej szkoły, w której uczy rodzic/ciocia/wujek itd.
Dom:Slytherin Ranga: Mistrz Eliksirów Punktów: 2914 Ostrzeżeń: 0 Postów: 439 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
W rodzinie mam tylko jednego nauczyciela, a ściślej - nauczycielkę. Jest nią moja ciotka; uczy biologii. Przez dwa lata w gimnazjum uczyła moją klasę i, mówiąc szczerze, miałam gorzej niż reszta. Żeby zapobiec jakimkolwiek plotkom, jakoby traktowała mnie lepiej od innych, po prostu traktowała mnie gorzej. Już na pierwszej lekcji, kiedy pisaliśmy sprawdzian z tego, co mamy w głowie, zabrała mi kartkę i dostałam jedynkę, bo sięgnęłam po piórnik. Na nic zdały się tłumaczenia, że po prostu potrzebowałam korektora. Pokazywałam jej też wnętrze piórnika, w którym nie było ani kawałka ściągi - również nic nie uzyskałam - jedynkę wpisała, choć cała klasa zgodnie twierdziła, że było to jawnie niesprawiedliwe. W sumie, dostałam u niej jeszcze kilka niedostatecznych - za późno zebrałam się do pójścia do odpowiedzi, napisałam bzdury na kartkówce, zapomniałam przynieść do szkoły referatu (w którym sama mi pomagała i dobrze wiedziała, że go naprawdę przygotowałam). Z drugiej strony jednak, za aktywność na lekcji wciąż leciały mi piątki, nawet za banały, które mówiłam. Za jakieś pierdoły wpisywała mi szóstki.
Ogólnie rzecz biorąc - komedia. Po prostu komedia.
A najśmieszniejsze było to, że pod koniec drugiej klasy, mając w dzienniku mniej więcej po równo jedynek, co piątek i szóstek, dostałam ocenę bardzo dobrą.
Nie ma jak rodzina.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1265 Ostrzeżeń: 0 Postów: 187 Data rejestracji: 29.08.08 Medale: Brak
Rodziny nauczycielskie to dość dziwna sprawa. U mnie w bliskiej rodzinie nie ma żadnego nauczyciela. Dopiero dalsza krewna uczy j. francuskiego. Może przedstawię kilka sytuacji.
Moja koleżanka w podstawówce miała dość dziwną sytuację: jej mama była jej wychowawczynią, a ciocia dyrektorką. Ogólnie miała dobre stopnie, ale też była dość pilna i pracowita. Ona sama wydaje mi się (i nie tylko mi) lekko napuszona. Wywyższa się też nad innymi. :\ Może to natura, ale ta sytuacja też trochę ją ukształtowała.
Znowu moja sąsiadka jest nauczycielką w gimnazjum i liceum. Ma dwójkę dzieci: nadpobudliwego pięciolatka, który potrafi drzeć się na prawdę głośno oraz "przytulastą" trzylatkę. Dzieci są ogólnie bardzo mądre i, jak na swój wiek, używają dość dużego zasobu słów. To zasługa matki, ale wydaje mi się, że uczenie maluchów już w tym wieku to lekka przesada. Niech mają błogie dzieciństwo!
Znowu u mnie w liceum jest na innym profilu dziewczyna, której ciocia jest nauczycielką fizyki. Dziś słyszałam taki tekst: Ej, poproś ciocię, żeby nie robiła dzisiaj kartkówki!
Oczywiście każda sytuacja jest inna. Nie mówię, że, jeśli ktoś ma w rodzinie nauczyciela, jest niekoleżeński czy coś w tym stylu...
__________________
Profil jest już nieużywany. Nadal jestem wielką fanką HP, ale wyrosłam już z portali fanowskich.
Polecam "A Very Potter Miusical" i "A Very Potter Sequel" wyprodukowane przez StarKid. Aż szkoda, że w Polsce są tak mało popularni!
Dom:Gryffindor Ranga: Skrzat domowy Punktów: 23 Ostrzeżeń: 0 Postów: 5 Data rejestracji: 27.08.08 Medale: Brak
Nikt z mojej rodziny nie jest nauczycielem.
Mama mojej koleżanki z klasy jest nauczycielką, ma nawet z nami jedna lekcje w tygodniu. Dziewczyna nie wywyższa się, bo jej mama uczy w tej samej szkole, jest wręcz z tego niezadowolona, bo mama ją może kontrolować, wie jakie ma oceny, itp. Na lekcji mówi do niej "pani mamo".
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi UĹźytkowniku, w ramach naszej strony stosowane sÄ pliki cookies. Ich celem jest Ĺwiadczenie usĹug na najwyĹźszym poziomie, w tym rĂłwnieĹź dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawieĹ przeglÄ darki dotyczÄ cych cookies oznacza, Ĺźe bÄdÄ one umieszczane w Twoim urzÄ dzeniu. W kaĹźdej chwili moĹźesz dokonaÄ zmiany ustawieĹ przeglÄ darki dotyczÄ cych cookies - wiÄcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatnoĹci.