Dom:Ravenclaw Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 327 Ostrzeżeń: 0 Postów: 110 Data rejestracji: 02.12.11 Medale: Brak
Harry Potter , czarodziej pracujący w Biurze Aurorów ze swoim przyjacielem Ronaldem Weasleyem , (pracowała też z nimi żona Ronalda , Hermiona , tylko że w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów) kończył pracę. Miał czarne włosy , na co dzień rozczochrane , w pracy zaczesane żelem do tyłu , a na nosie okrągłe okulary. W domu czekała na niego żona Ginewra. W Hogwarcie miał trójkę dzieci - Jamesa Syriusza i Albusa Severusa w Gryffindorze , miał też córeczkę , która zaczynała pierwszy rok w barwach Ravenclawu. Codziennie w pracy , musiał zwalczać czarnoksiężników , rzucać zaklęcia i je identyfikować , tuszować magię przed mugolami. Pewnego dnia w pracy jego przyjaciel , wpadł na niego zdenerwowany.
- Stary! Nieudany zamach na Shacklebolta! Błysnęło zielone światło , a potem rozbłysł czarny dym. Deportowali się!
- Mamy się tym zająć? - zapytał Harry
- Tak ... - mruknął Ron , wyjmując coś z kieszeni - ULICA ŚMIERTELNEGO NOKTURNU - odczytał
- Co , Nokturn? - zdziwił się Harry
- Tam aportowali się urzędnicy z ministerstwa.
- To po co mamy się tym zajmować?
- Bo nie dali rady ...
Wyszli przez drzwi w mugolskich ubraniach i już znaleźli się na Londyńskiej Ulicy , przez budkę Telefoniczną.
- Dobra , na trzy się teleportujemy , jeden ... dwa...
- Za dużo mugoli - powiedział Harry - musimy iść pieszo
Więc dwaj przyjaciele poszli do małego pubu , niewidocznego dla Mugoli Dziurawego Kotła i w ruchu Ron zamówił dla nich po dwa kufle , pozostawiając dwanaście galeonów na ladzie. Gdy byli przy drzwiach Harry zawołał: -Accio!
Kufle poleciały w ich kierunku , na trawniku przy tylnym wejściu , wypili je , a potem:
- Reducto!!! - Kufle zniknęły, a Ron uderzał różdżką w cegły przy murze , które się rozstąpiły.
Szli przez parę minut , gdy błysnęło białe światło... Hermiona aportowała się na stopie Rona.
- Mamy wolne , więc wam pomogę.
- Musisz za mną łazić? - powiedział Ron
- Bo beze mnie nie dasz sobie rady - powiedziała Hermiona - Drzwi do Nokturna chroni Bogin , więc wszyscy czmychają.
Potem podeszli do bramy z napisem ŚMIERTELNY NOKTURN , pod nią leżał kuferek. Gdy Hermiona podeszła do kuferka z różdżką wyskoczył z niego otyły mężczyzna mówiący: JESTEŚ ZWOLNIONA!!! R-Riddikulus! - krzyknęła Hermiona , a paplający mężczyzna ugryzł się w język , który mu odpadł. Alohomora! - brama zaskrzypiała i drzwi się otworzyły, nie usłyszeli tego trzej mężczyźni w czarnych szatach , którzy rozmawiali. Jeden z czarnymi włosami gruby, Drugi był krótkowłosym murzynem , a trzeci , był wychudłym blondynem , z włosami zaczesanymi tak jak Harry. On rozpoznał w nim... Dracona Lucjusza Malfoya...
__________________
Jestem Gregman i jestem w Ravenclaw
A więc tak:
Moja różdżka to: Brzoza, głos wili, 10,5 cali, giętka
Dosiadam Zmiatacza
A moje ulubione zaklęcia to: Eelliarmus, Levicorpus
Dom:Gryffindor Ranga: Trzecioroczniak Punktów: 143 Ostrzeżeń: 0 Postów: 45 Data rejestracji: 31.01.12 Medale: Brak
Moim skromnym zdaniem wyszło Ci bardzo ciekawe FF!
Czekam na dalszy ciąg ( który mam nadzieję, będzie za niedługo).
Ciekawie się zaczyna. Zrobił eś/aś bardzo fajny opis postaci
Mam tylko jedną uwagę: Przerwę robi się tylko po przecinku, a nie po i przed. To tak na przyszłość:-)
Życzę dużo Weny. Daję Ci... narazie P
__________________
Harry007
ZAPRASZAM do przeczytania mojego pierwszego FF !
http://hogsmeade.pl/forum/viewthread.php?thread_id=6177
Chętnie pomoge jeszcze kilku Potterominiakom z pisaniu FF. Jeżeli brakuje Wam kogoś, kto sprawdzi, otaguje, zamieści, czy wytłumaczy- PISAĆ!
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
Hmm, ciężko znaleźć oryginalny pomysł na FF. Dalszych ciągów HP krąży po Internecie mnóstwo, ale takie opisywanie pracy Pottera zapowiada się ciekawie, jeśli tylko wykonanie będzie dobre. Właśnie - jeśli.
Harry Potter_, czarodziej pracujący w Biurze Aurorów ze swoim przyjacielem Ronaldem Weasleyem_, (pracowała też z nimi żona Ronalda , Hermiona_, tylko że w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów) kończył pracę.
Raz - spację stawia się za przecinkiem, nie przed.
Dwa - ten drugi przecinek przenieść za nawias.
Trzy - ta wzmianka w nawiasie w ogóle mi nie pasuje. Lepiej byłoby "Harry Potter, czarodziej pracujący w Biurze Aurorów razem ze swoim przyjacielem Ronaldem Weasleyem, kończył pracę. Żona Rona i wieloletnia przyjaciółka Pottera Hermiona, również była zatrudniona w Ministerstwie Magii, lecz w przeciwieństwie do swych przyjaciół piastowała urząd w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów."
W domu czekała na niego żona Ginewra.
A na mnie, po powrocie ze szkoły, czeka kubek z kawą i kolejne FF do sprawdzania między zadaniem z historii a referatem z religii.
W Hogwarcie miał trójkę dzieci - Jamesa Syriusza i Albusa Severusa w Gryffindorze , miał też córeczkę , która zaczynała pierwszy rok w barwach Ravenclawu.
Oprócz niepotrzebnych spacji przed przecinkami nie ma praktycznie żadnych błędów ortograficznych czy interpunkcyjnych. Ale stylistyczny, owszem, jest. Plus powtórzenie.
"Do Hogwartu uczęszczała trójka jego dzieci. James i Albus zostali przydzieleni do Gryffindoru, ale Lily trafiła do Ravenclowu, gdzie stawiała pierwsze kroki w Szkole Magii i Czarodziejstwa."
Dalej są przecinki, których nie mam ochoty wytykać.
Błysnęło zielone światło , a potem rozbłysł czarny dym.
O.o To dym błyszczy? Od kiedy? Pomijając fakt, że był czarny... nie, dym na sto procent nie błyszczy.
Mamy się tym zająć? - zapytał Harry
Bo przecież na co dzień popijali pączki kawą i wcale nie zajmowali się nieudanymi próbami zamachu na ministra magii. Po co? Przecież to nie należy do pracy aurora, niech Filch się tym zajmie.
ULICA ŚMIERTELNEGO NOKTURNU - odczytał.
- Co , Nokturn? - zdziwił się Harry
Nie, Mickiewicza. -.-
Więc dwaj przyjaciele (...)
Nie zaczyna się zdania od "więc".
(..) niewidocznego dla mugoli Dziurawego Kotła i w ruchu Ron zamówił dla nich po dwa kufle , pozostawiając dwanaście galeonów na ladzie.
O.o A jaki to był ruch? Jednostajnie przyspieszony? Lol, jakie drogie te kufle. Tak bajdełej, to na co dwóm aurorom, ścigającym zamachowców dwa kufle za dwanaście galeonów?
Gdy byli przy drzwiach Harry zawołał:
-Accio!
Kufle poleciały w ich kierunku , na trawniku przy tylnym wejściu , wypili je , a potem:
- Reducto!!! - Kufle zniknęły, a Ron uderzał różdżką w cegły przy murze , które się rozstąpiły.
Czyli było tak:
Dwóch facetów wchodzi przez drzwi do pubu. Jeden z nich, będąc w ruchu, zamówił dwa kufle i zapłacił za nie dwanaście galeonów. Znalazłszy się ze swoim przyjacielem przy drzwiach, drugi z nich przywołał kufle zaklęciem. Faceci, jak się okazało, byli przy tylnym wejściu, chwycili kufle, wypili znajdujące się w nim powietrze i zredukowali wyżej wymienione naczynia. Ron uderzał w cegły, które zamiast wchodzić w skład muru, leżały obok niego (prawdopodobnie leżały, choć mogły tańczyć sambę lewitując w powietrzu - w tym FF wszystko jest możliwe). Po dotknięciu ich różdżką w dowolnej kombinacji rozstąpiły się, nie wiadomo w jakim celu. Fascynujące.
Hermiona aportowała się na stopie Rona.
Albo Hermiona jest rozmiarów chomika, albo stopa Rona ma około pół metra kwadratowego.
R-Riddikulus! - krzyknęła Hermiona , a paplający mężczyzna ugryzł się w język , który mu odpadł.
Bogina pokonuje się śmiechem, ale nie wszystkich bawi koleś odgryzający sobie język. Piszę nie wszystkich, bo ja mam dziwne poczucie humoru i prawdopodobnie zaczęłabym się śmiać.
Alohomora! - brama zaskrzypiała i drzwi się otworzyły
Jedno zaskrzypiało a drugie się otworzyło.
Dalsza część jest pełna błędów logicznych i należy ją przerobić.
Nie ocenię, bo widać, że beta w tym nie maczała palców. Radzę ci takową znaleźć, ludzie (na przykład ja) nie będą się czepiać. Mam nadzieję, że nie zrazisz się do mnie i nie zakończysz tego FF po jednym rozdziale. Beta, beta i jeszcze raz beta!
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Coś spóźniona jestem, skoro Evans już od dawna strzeliła tutaj komentarz.
Pierwsze co rzuca mi się w oczy, to odstępy przed interpunkcją. Kiedyś sama popełniałam taki błąd, teraz, jak widać - już nie, lecz widząc coś takiego, okropnie mnie to denerwuje. Tekst ujdzie, jeśli załatwisz sobie betę. Teraz kilka nieścisłości:
Gregman napisał/a:
Harry Potter , czarodziej pracujący w Biurze Aurorów ze swoim przyjacielem Ronaldem Weasleyem , (pracowała też z nimi żona Ronalda , Hermiona , tylko że w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów) kończył pracę.
Nie wspominając już o odstępach przed interpunkcją, to zdanie dziwnie brzmi. Między ''kończył'', a ''pracę'' wstawiłabym słówko ''właśnie'' aby nadać spójności tekstowi.
Pewnego dnia w pracy jego przyjaciel , wpadł na niego zdenerwowany.
To zdanie także brzmi jakoś dziwnie. ''Pewnego dnia, gdy Harry był w pracy, zdenerwowany Ron wpadł na niego.''
- Stary! Nieudany zamach na Shacklebolta! Błysnęło zielone światło , a potem rozbłysł czarny dym. Deportowali się!
Dym nie błyszczy. Zwłaszcza czarny.
- Mamy się tym zająć? - zapytał Harry
Coś strasznie nierozgarnięty, ten Harry.
- Co , Nokturn? - zdziwił się Harry
Nierozgarnięty Harry - część druga.
Wyszli przez drzwi w mugolskich ubraniach i już znaleźli się na LondyńskiejUlicy , przez budkę Telefoniczną.
No, chyba dziwnie by wyglądało, gdyby wyszli przez okno... Pominęłabym te drzwi. Poza tym - ''ulicy'' - od małej, ''londyńskiej'' - także, jest to przymiotnik, który piszemy od małej, ''telefoniczną'' - również.
Więc dwaj przyjaciele poszli do małego pubu , niewidocznego dla Mugoli- Dziurawego Kotła (...)
Tam powinien być myślnik, a mugoli od małej.
-_Accio!
Odstęp po myślniku.
[- Reducto!!! - Kufle zniknęły, a Ron uderzał różdżką w cegły przy murze , które się rozstąpiły.
Łoho, ze stali chyba ta różdżka, skoro się nie złamała, przy tym uderzaniu.
Szli przez parę minut , gdy błysnęło białe światło... Hermiona aportowała się na stopie Rona.
Uuu, twardziel z niego, że nie powiedział chociaż, że go to boli.
Gdy Hermiona podeszła do kuferka z różdżką wyskoczył z niego otyły mężczyzna mówiący: JESTEŚ ZWOLNIONA!!!
Hola, hola! To w końcu kuferek miał różdżkę, czy Hermiona?... Proponuję inny układ zdania.
Alohomora! - brama zaskrzypiała i drzwi się otworzyły
To tam była brama, czy drzwi?...
Jeden z czarnymi włosami gruby, Drugibył krótkowłosym murzynem , a trzeci , był wychudłym blondynem , z włosami zaczesanymi tak, jak Harry. On rozpoznał w nim... Dracona Lucjusza Malfoya...
Po pierwsze - powtórzenia słowa ''był''.
Po drugie - wolałabym określenie ''czarnoskóry'', niż ''murzyn''.
Po trzecie - ''drugi'' od małej.
Po czwarte - przecinek.
Ech, zaczyna się fajnie, a kończy z masą błędów. Przykro, bo po okrojeniu tekstu, jest on całkiem, całkiem. No dobrze, czekam na następny rozdział. Pozdrawiam, i niech wena przybędzie.
AHA! Dłuższe rozdziały wyglądałyby o wiele lepiej. ;]
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 327 Ostrzeżeń: 0 Postów: 110 Data rejestracji: 02.12.11 Medale: Brak
-Murumtrahit!* - wydarł się Malfoy , a Trio podskoczyło i zostało przyciągnięte do najbliższej
ściany , za ręce i nogi. Ronowi i Hermionie wypadły różdżki , ale Harry był przyzwyczajony trzymać różdżkę mocno.
- Widzicie? - Malfoy podwinął szatę ,a Goyle i Zabini odsunęli się z odrazy. Jego przedramię było sinę , zapewne od szorowania - Odkąd Potter , zabiłeś Czarnego Pana , ten wzorek można było zmyć.
- To ty za tym stoisz ?! - wydarł się Ron
- Maribcrest! - krzyknął Blaise, a nos Rona , powiększył się tak , że przykrył usta.
- Dzięki Blaise...
- Skąd wziąłeś bogina?
- Venitterror! - pojawiły się trzy boginy. Były jak duchy , tylko ze mozna było stwierdzić , gdzie są, bo falowały.
Jeden wyglądał jak Voldemort. Drugi zamienił się w zwłoki Freda Weasleya , a trzeci w mężczyznę , wydzierającego "JESTEŚ ZWOLNIONA!!!".
- Życzę , wam miłej zabawy... - Malfoy z poplecznikami , deportowali się.
- Finite... - mruknął Harry i wszyscy troje spadli na ziemię.
- Riddikulus!!! - Voldemort zmienił się w przerażająco brzydką dziewczynkę.
- Te głupki zapomniały zabrać nam różdżek - powiedział Ron , chwytając różdżkę i zamieniając Riddikulusem zwłoki w żywego Freda. Hermiona znowu spowodowała brak języka u gderającego faceta.
- Słuchaj , Ministerstwo , tego nie rozgłosi , że to Malfoy - powiedział Ron - Ginny , jest redaktorką "Proroka" , nie?
- No tak , ale o co chodzi? - spytał Harry
- Aportujemy się w Norze! - powiedział Ron i wyparował w białym dymie , to samo zrobiła Hermiona. I Harry też to zrobił.
Kiedy weszli do Nory powitała ich wesoła starsza pani i bezwłosy dziadek (Pan i Pani Weasley)
- Ginny , to Malfoy - rzekł Harry gdy weszli do salony
- Eelliarmus!!! - Ginny rozbroiła Rona
- Eelliarmus! - Pan Weasley trafił Harry'ego
-Eelliarmus! - Pani Weasley trafiła Hermionę
- Znowu się aportujemy! - wydarł się Ron. Kiedy aportowali się na polu , myśleli.
- Byli pod Imperiusem , widzieliście ich puste twarze? - stwierdziła Hermiona
- Ale byli normalni jak weszliśmy - powiedział znowu Ron.
- Czyli ten ktoś musiał być w domu...
* Zaklęcie wymyślone przeze mnie. Z łaciny : Murum - ściana , Trahit - przyciąga
* j.w. Maribus - nos - Crescit - powiększa
* jw. venit in terrore - ,Chodź Strachu
__________________
Jestem Gregman i jestem w Ravenclaw
A więc tak:
Moja różdżka to: Brzoza, głos wili, 10,5 cali, giętka
Dosiadam Zmiatacza
A moje ulubione zaklęcia to: Eelliarmus, Levicorpus
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Już drugi rozdział, a pierwszego nie poprawiłeś. Przykro mi, bo wygląda mi to na olewanie czytelników. Trudno. No to bierzemy się do oceny drugiego:
Gregman napisał/a: -Murumtrahit!* - wydarł się Malfoy _, a Trio podskoczyło i zostało przyciągnięte do najbliższej
ściany , za ręce i nogi. Ronowi i Hermionie wypadły różdżki _, ale Harry był przyzwyczajony trzymać różdżkę mocno.
Po pierwsze: znów błąd w postaci spacji przed przecinkiem.
Po drugie: kto ich tam ciągnął? O.o bawoły?... Korekta.
Po trzecie: a co, ktoś mu tą różdżkę wyrywał, że teraz ją trzymał mocno? Pomijając to, proponuję: (...) lecz Harry był przyzwyczajony, aby różdżkę mocno trzymać.
- Venitterror! - pojawiły się trzy boginy. Były jak duchy , tylko ze mozna było stwierdzić , gdzie są, bo falowały.
Stop, stop, stop. Nie wiadomo, jaką postać ma bogin, do póki nie zamieni się w coś, co aktualnie najbardziej przeraża daną osobę. Ale już się tego nie czepiam, mogłeś to wymyślić. I jeszcze jedno. Pojawiły się, lecz skąd możemy to wiedzieć, skoro nie wiadomo, gdzie były, bo falowały? O.o .
- No tak , ale o co chodzi? - spytał Harry
Kocham tego nierozgarniętego Harry'ego.
- Ginny , to Malfoy - rzekł Harry gdy weszli do salony
- Eelliarmus!!! - Ginny rozbroiła Rona
- Eelliarmus! - Pan Weasley trafił Harry'ego
-Eelliarmus! - Pani Weasley trafiła Hermionę
- Znowu się aportujemy! - wydarł się Ron. Kiedy aportowali się na polu , myśleli.
A tego to już w ogóle nie rozumiem...
I czy ten Ron cały czas musi się drzeć? O.o
- Byli pod Imperiusem , widzieliście ich puste twarze? - stwierdziła Hermiona
- Ale byli normalni jak weszliśmy - powiedział znowu Ron.
- Czyli ten ktoś musiał być w domu...
Ten ktoś był w domu, a oni zamiast powstrzymać zaklęciami Ginny i resztę, deportowali się z miejsca, zamiast zbadać, kim jest ten ktoś, kto ich zaczarował? o.o'
Jest naprawdę mnóstwo błędów logicznych, załatw betę. Nie myśl więc, że w twoim FF dostrzegam tylko błędy. To nie tak. Doceniam, np. to, że wymyślasz własne nazwy zaklęć. Większość osób tego nie robi, pisząc FF. Lecz widząc tą oprawę, szkoda, że nie masz kogoś, kto by to zbetował. Pozdrawiam, i niechaj pióro ci lekkim będzie.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
Totalna olewka. Skoro nie ruszyłeś się i łaskawie nie znalazłeś sobie kogoś do sprawdzania, to licz się z tym, że będę się czepiać, dopóki nie zatrudnisz porządnej bety. Nie żartuję.
wydarł się Malfoy , a Trio podskoczyło i zostało przyciągnięte do najbliższej
ściany , za ręce i nogi.
Znowu te spacje. Człowieku, czy tak trudno zapamiętać, że przed znakami interpunkcyjnymi nie robi się spacji? Btw. to co ich przyciągnęło za te ręce i nogi? Sprecyzować.
sinę
Sine
Odkąd, Potter , zabiłeś Czarnego Pana , ten wzorek można było zmyć.
Ten "Potter" w ogóle mi tu nie pasuje. Jeśli już koniecznie musi tu byś, to brak przecinka za "odkąd".
To ty za tym stoisz ?! - wydarł się Ron
(...)
Znowu się aportujemy! - wydarł się Ron.
A skąd się wydarł? Z gazety?
pojawiły się trzy boginy. Były jak duchy , tylko że mozna było stwierdzić , gdzie są, bo falowały.
Jeden wyglądał jak Voldemort. Drugi zamienił się w zwłoki Freda Weasleya , a trzeci w mężczyznę , wydzierającego "JESTEŚ ZWOLNIONA!!!".
Raz - bogina nie widać, dopóki się nie zmieni w coś, czego człowiek boi się najbardziej.
Dwa - zwłoki Freda to bogin Rona a Voldemort - Harry'ego, tak? O ile dobrze pamiętam, to Weasley najbardziej bał się pająków a Potter dementorów, więc ich boginy przybierały właśnie taką postać. No, ale większość FF nie zachowuje kanonu (a szkoda), więc do tego aż tak bardzo pretensji nie mam.
Trzy - mniej wykrzykników.
- Słuchaj , Ministerstwo , tego nie rozgłosi , że to Malfoy - powiedział Ron - Ginny , jest redaktorką "Proroka" , nie?
- No tak , ale o co chodzi? - spytał Harry
- Aportujemy się w Norze! - powiedział Ron i wyparował w białym dymie , to samo zrobiła Hermiona. I Harry też to zrobił.
Raz - Ron nie wie, gdzie pracuje jego siostra? Też mam rodzeństwo i wiem, czym się każde z nich zajmuje O.o.
Dwa - Potter jest na jakichś lekach, czy co?
Trzy - " (...) powiedział Ron i zniknął w białym dymie razem z Hermioną a Harry poszedł w ich ślady."
- Ginny , to Malfoy - rzekł Harry gdy weszli do salony
- Eelliarmus!!! - Ginny rozbroiła Rona
- Eelliarmus! - Pan Weasley trafił Harry'ego
-Eelliarmus! - Pani Weasley trafiła Hermionę
Yyy, WTF?
Byli pod Imperiusem , widzieliście ich puste twarze? - stwierdziła Hermiona
Chyba zapytała.
Ale byli normalni jak weszliśmy - powiedział znowu Ron.
Trudno, by normalni ludzie tańczyli rytualny taniec głodnych kanibali, prawda?
Czyli ten ktoś musiał być w domu...
A oni zamiast zablokować czarami atakujących i znaleźć tego Ktosia, dali nogę na pole i myśleli. Litości.
Przez te błędy aż nie chce się czytać, tym bardziej komentować. Znajdź sobie kogoś do sprawdzanie i pamiętaj - przed znakami interpunkcyjnymi NIE STAWIA SIĘ SPACJI!
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
...ale Harry nagle zaczął się bać Voldemorta, którego już dawno temu zmiótł z powierzchni ziemi. Taak, w to już łatwiej uwierzyć, niż że Ronald przestał się bać pająków a zaczął obawiać się śmierci brata, który już dawno umarł.
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Ravenclaw Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 672 Ostrzeżeń: 0 Postów: 213 Data rejestracji: 26.01.12 Medale: Brak
Bardzo mi się podoba twoje FF nie mam żadnych zastrzeżeń co do twojego dzieła. Nie zabieram się za interpunkcję i ortografię gdyż nie wiedzę sensu w wytykaniu tych samych błędów. Życzę weny.
Ocena: PO
__________________
Od cnót Gryfonów, Przebiegłości Ślizgonów i Kretynizmu Puchonów, CHROŃ NAS RAVENCLAWIE!
Dom:Ravenclaw Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 327 Ostrzeżeń: 0 Postów: 110 Data rejestracji: 02.12.11 Medale: Brak
Interpunkcja !
- Słyszałaś Malfoya?- powiedział Ron
- Tak, nie musisz przypominać , panie Pozytywnie-Myślący!- krzyknęła Hermiona - Gdybyś się nie wydarł to byśmy wiedzieli co on planuje!
- Oboje się zamknijcie! - uciszył ich obu Harry
- MALFOY CHCE ZOSTAĆ NASTĘPCĄ VOLDEMORTA! - podniósł głos Ronald
- Spokojnie, Ron - powiedziała Hermiona - Zniszczyliśmy Voldemorta, to z nim nie będziemy mieli problemów.
Kiedy Hermiona i Ron dyskutowali, Harry myślał nad tym gdzie mogła by być siedziba Malfoya... Dwór Malfoyów...Może... Tak... Napewno!
- Mam pomysł! - oznajmił Harry - Co powiecie na dwór Malfoyów?
Pomysł został przyjęty pozytywnie , przez przyjaciół i aportowali się w ogródku Malfoya. Przed drzwiami stali na warcie Goyle i drugi mężczyzna.
- Murumtrahit, Maribcrest!- Harry załatwił Goyle'a ,jednak drugi mężczyzna obezwładnił Hermionę.
CO JEST W DWORZE MALFOYA? DOWIECIE SIĘ W NASTĘPNEJ ODSŁONIE "KARIERY ZAWODOWEJ HARRY'EGO"
__________________
Jestem Gregman i jestem w Ravenclaw
A więc tak:
Moja różdżka to: Brzoza, głos wili, 10,5 cali, giętka
Dosiadam Zmiatacza
A moje ulubione zaklęcia to: Eelliarmus, Levicorpus
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Kolejny rozdział, a ja znowu się czepiam. Zwłaszcza długości. Aha, nie wiem o co chodzi ci z tym:
Gregman napisał/a: Interpunkcja !
O.o
Jak tam beta?...
- Słyszałaś Malfoya?- powiedział Ron
Chyba zapytał.
- Tak, nie musisz przypominać , panie Pozytywnie_-_Myślący!- krzyknęła Hermiona - Gdybyś się nie wydarł, to byśmy wiedzieli co on planuje!
Spacje i przecinek. Ach, ten Ron. Ciągle się wydziera.
- Oboje się zamknijcie! - uciszył ich obu Harry
Nie ma potrzeby AŻ TAK podkreślać, że uciszył ich OBOJE. Poza tym, z tego wynika, że raz Hermiona i Ron są różnej płci, a potem tej samej o.o poprawić...
Kiedy Hermiona i Ron dyskutowali, Harry myślał nad tym gdzie mogła by być siedziba Malfoya... Dwór Malfoyów...Może... Tak... Na_pewno!
Oho, Potter znów coś brał. Na pewno osobno.
- Mam pomysł! - oznajmił Harry - Co powiecie na dwór Malfoyów?
A my na to, jak na lato...
Pomysł został przyjęty pozytywnie , przez przyjaciół i aportowali się w ogródku Malfoya. Przed drzwiami stali na warcie Goyle i drugi mężczyzna.
Niepotrzebny przecinek, a już na pewno spacja przed nim. A poza tym, czy oni tak sobie mogli się tam aportować?... Skoro Malfoy miał plany stać się drugim Voldemortem, to chyba powinien zabezpieczyć jakoś swój dwór, yeah?...
- Murumtrahit, Maribcrest!- Harry załatwił Goyle'a ,jednak drugi mężczyzna obezwładnił Hermionę.
O spacji już nie powiem, bo to nudne się robi. Hermionę.
Bajdełej, nie ma potrzeby tak wielką czcionką pisać co czeka nas w następnej części. No to czekamy, czekamy...
Edytowane przez Laufey dnia 30-04-2012 13:39
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
Och, kolejna część FF które tak kocham komentować! Mmm, to najlepszy prezent pod słońcem.
Interpunkcja !
Twarożek!
- Słyszałaś Malfoya?- powiedział Ron
Zapytał. ^^
- Tak, nie musisz przypominać , panie Pozytywnie-Myślący!- krzyknęła Hermiona - Gdybyś się nie wydarł to byśmy wiedzieli co on planuje!
Raz - ten myślnik nie ma sensu. Nie było potrzeby go wstawiać, chyba że stado głodnych flamingów Cię do tego zmusiło, w co powątpiewam.
Dwa - Skąd Ronald się wydarł? Z "Proroka Niedzielnego"? Przestań pisać ciągle i w kółko o wydzieraniu się, to nudne.
- Oboje się zamknijcie! - uciszył ich obu Harry
Nie trzeba aż tak bardzo zaznaczać kogo Potter uciszał. Chyba że wymienione wyżej flamingi nalegały na tą formę, jeśli tak to się nie czepiam. Poza tym raz jest oboje a po chwili obu. Hmm. Szybka zmiana tożsamości?
Kiedy Hermiona i Ron dyskutowali, Harry myślał nad tym gdzie mogła by być siedziba Malfoya... Dwór Malfoyów...Może... Tak... Na_pewno!
Nierozgarnięty Potter part kolejny? Niech zmieni dilera, coś go w bambo robi.
- Mam pomysł! - oznajmił Harry - Co powiecie na dwór Malfoyów?
Ee tam - powiedziała Hermiona. - Ja myślę, że Malfoy nie siedzi w swoim domu (bo i co by tam robił?), jest pewnie w tym monopolowym na rogu.
Czemu piszesz o rzeczach tako oczywistych? Trudno pisać oryginalnie?
Pomysł został przyjęty pozytywnie , przez przyjaciół i aportowali się w ogródku Malfoya. Przed drzwiami stali na warcie Goyle i drugi mężczyzna.
Ten przecinek jest potrzebny jak drzwi w lesie. A tak btw. to o ile dobrze pamiętam, Dwór Malfoy'ów był zabezpieczony zaklęciem anty-teleportacyjnym, jeśli mi nie wierzysz, sprawdź w VII tomie HP, gdy Trójca była uwięziona w domu Lucjusza.
Ignorujesz nas. Nie stosujesz się do porad, które Ci dajemy, m.in. te o spacjach i znakach interpunkcyjnych. I wspominałam, że będę się czepiać, prawda? Przykro mi, stary, masz Evans558 na ogonie ^^.
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Ravenclaw Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 327 Ostrzeżeń: 0 Postów: 110 Data rejestracji: 02.12.11 Medale: Brak
- Jestem Teodor Nott - rzekł drugi mężczyzna.
- Nie obchodzi mnie to - powiedział Harry - Obchodzi mnie tylko to żeby się ciebie pozbyć z drogi.
- AVADA KEDAVRA! - błysk zielonego światła chybił. Ale było widać że mężczyzna celował w oszołomioną Hermionę.
- Avada Kedavra!!! - zalany łzami Ron użył morderczej klątwy. Na jego szczęście (aurorzy stracili prawo do Zaklęć Niewybaczalnych), chybił.
- Ron, i tak dostanie mu się - pocieszył go Harry i szepnął mu coś do ucha.
- Będziecie tak stać i gadać? Czy może zamierzacie walczyć? - pytał głupkowato Nott
- SECTUMPSEMPRA! - podczas gdy Ron ranił Notta, Harry ożywiał Hermionę.
Kiedy weszli do domu, był on w pajęczynach. Nikogo tu nie było i śmierdziało stęchlizną.
- Hermiona! Harry! - zawołał Ron i wszyscy zebrali się w salonie - Patrzcie co znalazłem.
Ron trzymał w dłoni kartkę z napisem: Za pamięci, spotkamy się w Komnacie Tajemnic.
- Żeby się tam dostać, trzeba znać mowę wężów. Ale skąd Malfoy ją zna?
- Nie wiem, ale może się nauczył? Pracował u Voldemorta, a jego rodzina była w Slytherinie - wyliczał Harry - Domie Węża.
- Schowaj to - powiedziała Hermiona - patrzcie, co jest na tapczanie.
Tam była karta z czekoladowych żab. Napis głosił DRACO MALFOY.
- Że co?
- On jest stuknięty - powiedział Ron - Zobacz osiągnięcia. Odwróć!
- DRACO LUCJUSZ MALFOY - odczytała Hermiona - NAJWIĘKSZY CZARNOKSIĘŻNIK W DZIEJACH ŚWIATA. ZNANY GŁÓWNIE ZE ZWYCIĘSTWA NAD MINISTERSTWEM MAGII I WPROWADZENIEM NOWEGO REŻIMU W HOGWARCIE.
- Hogwart, łezka się w oku kręci - rzekł Ron.
Po tych słowach deportowali się. Postarałem się zadbać o interpunkcję. Redfoo, zaskoczyłem cię z domem Malfoya, nie?
__________________
Jestem Gregman i jestem w Ravenclaw
A więc tak:
Moja różdżka to: Brzoza, głos wili, 10,5 cali, giętka
Dosiadam Zmiatacza
A moje ulubione zaklęcia to: Eelliarmus, Levicorpus
Dom:Slytherin Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1246 Ostrzeżeń: 0 Postów: 286 Data rejestracji: 28.12.11 Medale: Brak
Hahaha, o mój Boże, dawno się tak nie uśmiałam. Jedyny plus tej nowej części to rozbawienie mnie do łez ^^.
- Jestem Teodor Nott - rzekł drugi mężczyzna.
Ooo, jak miło, że nawet podczas walki zachowuje się dobre maniery.
- Avada Kedavra!!! - zalany łzami Ron użył morderczej klątwy. Na jego szczęście (aurorzy stracili prawo do Zaklęć Niewybaczalnych), chybił.
Więcej wykrzykników się nie dało?
- Ron, i tak dostanie mu się - pocieszył go Harry i szepnął mu coś do ucha.
Yoda mistrz gramatyki uczył Cię?
- Będziecie tak stać i gadać? Czy może zamierzacie walczyć? - pytał głupkowato Nott.
Kropkę coś zjadło? Pewnie te flamingi.
Nott zachowuje zasady rycerskości - zamiast zaatakować przeciwników z zaskoczenia, czekał aż ci będą gotowi walczyć. Zaiste, prawy z niego mąż.
- SECTUMPSEMPRA! - podczas gdy Ron ranił Notta, Harry ożywiał Hermionę.
Wszyscy na luzie, Ron ze spokojem używa klątwy a Harry ożywia Hermionę. Btw - Hermiona była martwa? o.O
Kiedy weszli do domu, był on w pajęczynach. Nikogo tu nie było i śmierdziało stęchlizną.
Przepraszam bardzo, ale kto był w pajęczynach? I gdzie jest to "tu"? Powinno być chyba "tam". ^^
Ron trzymał w dłoni kartkę z napisem: Za pamięci, spotkamy się w Komnacie Tajemnic.
Ty to piszesz dla babć na emeryturze? Nie jesteśmy ślepi, zwykła czcionka by wystarczyła. I co to ma znaczyć te "Za pamięci"? Dla mnie to nie ma sensu ^.-.
- Schowaj to - powiedziała Hermiona. - Patrzcie, co jest na tapczanie.
Brak kropki i, co za tym idzie, dużej litery.
Tam była karta z czekoladowych żab. Napis głosił DRACO MALFOY.
Raz karta z czekoladowych żab, potem jakiś napis nie wiadomo skąd, nie no, ja się tak nie bawię. :<
- Że co?
A kto to mówi? Dałeś flamingom rolę incognito?
- Hogwart, łezka się w oku kręci - rzekł Ron.
Po tych słowach deportowali się.
Ech, aż się sama wzruszyłam ... łzy ze śmiechu są najlepsze.
Oni nic tylko się teleportują. Na buty nie mają, czy co?
Postarałem się zadbać o interpunkcję. Redfoo, zaskoczyłem cię z domem Malfoya, nie?
Nie powiem, cieszę się z tego, że postarałeś się zadbać o interpunkcję. Ale do doskonałości brakuje Ci odpowiedniego stylu. A propos stylu - zwracając cię do kogoś i używając zaimka pisz go w formie grzecznościowej, jak w liście. Ja pisząc co Ciebie używam dużej litery, widzisz? Aha, pisz też pełne nicki, bo o ile dobrze pamiętam jest Panna Redfoo. I myślę, że tak, zaskoczyłeś ją, ale w nieco inny sposób, niż tego oczekiwałeś. Dobrze myślę? ^^
fenix napisał/a:
Pomysł dobry, ale nie da się czytać.
Podpisuję się pod tym.
Beta, beta, beta, beta...
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
Dom:Gryffindor Ranga: Śmiertelna Relikwia Punktów: 10619 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,380 Data rejestracji: 28.09.09 Medale: Brak
- Avada Kedavra!!! - zalany łzami Ron użył morderczej klątwy. Na jego szczęście (aurorzy stracili prawo do Zaklęć Niewybaczalnych), chybił.
Więcej wykrzykników się nie dało?
Tylko wstąpiłam. Miałam się nie wypowiadać, ale jednak uderzyło mnie jak zbulwersowała Cię liczba wykrzykników, których jest... całe trzy sztuki. Dla Twojej wiadomości: w języku polskim wzmocnienie małe i średnie zaznaczamy jednym wykrzyknikiem. Jeśli jednak ktoś się wydziera, krzyczy - to znak, że należy użyć innego, dostępnego wzmocnienia - trzech wykrzykników. Tutaj nie użyto określenia "zawył", "ryknął", "krzyknął" ale wypowiadał je zalany łzami Ron. Co więcej, to zaklęcie najgorsze z niewybaczalnych: nie można go wypowiedzieć ot tak. Jak pamiętasz z książek: trzeba naprawdę bardzo chcieć tego, czego oczekuje się od Niewybaczalnych. Jeden wykrzyknik mógł nie wystarczyć, znając Rona.
PS. Oburzałabym się, jakby wykrzykników było 5 (lub więcej) albo 2 (irytujące gg). Tyle.
Do autora: w kwestii wykrzykników (li i jedynie), fraza napisana dobrze.
__________________
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.
Oscar Wilde
* * *
Mol pisze swój Fick: James Potter - Ostatnia Szansa [35/?] http://hogsmeade....ad_id=2444 Wspieraj artystów pisarzy - dobrowolne datki w postaci komentarzy są bardzo pożądane.
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
No, nieźle. Kolejna część i kolejny komentarz.
Gregman napisał/a:
- Jestem Teodor Nott - rzekł drugi mężczyzna.
Po co nam to wiedzieć?...
- AVADA KEDAVRA! - błysk zielonego światła chybił. Ale było widać że mężczyzna celował w oszołomioną Hermionę.
Błyski nie mogą chybić. Chyba...
- Ron, i tak dostanie mu się - pocieszył go Harry i szepnął mu coś do ucha.
- Będziecie tak stać i gadać? Czy może zamierzacie walczyć? - pytał głupkowato Nott
Harry szepce coś Ronowi do ucha, na pocieszenie. Ach, jakiż nastrój w czasie walki.
podczas gdy Ron ranił Notta, Harry ożywiał Hermionę.
Bring me back to life.
Kiedy weszli do domu, był on w pajęczynach.
To mnie rozwaliło.
- DRACO LUCJUSZ MALFOY - odczytała Hermiona - NAJWIĘKSZY CZARNOKSIĘŻNIK W DZIEJACH ŚWIATA. ZNANY GŁÓWNIE ZE ZWYCIĘSTWA NAD MINISTERSTWEM MAGII I WPROWADZENIEM NOWEGO REŻIMU W HOGWARCIE.
Hey, hey, hey. Draco wprowadził nowy reżim w Hogwarcie, a Harry o tym nic nie wie?...
Postarałem się zadbać o interpunkcję. Redfoo, zaskoczyłem cię z domem Malfoya, nie?
Och, tak, bardzo. Dziękuję, Evans, Ty zawsze wszystko dobrze wiesz. Poza tym, nie jesteśmy na ty, więc wolałabym, abyś zwracał się do mnie pełną nazwą, bo to chyba nie takie trudne, prawda?...
__________________
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.