Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 247
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Fan Fiction
»»» [NZ] Wyżeracze Hogwartu - potyczki Huncwotów i... (rozdział 12)
Drukuj temat · [NZ] Wyżeracze Hogwartu - potyczki Huncwotów i... (rozdział 12)
~93asia93 F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 29-08-2008 20:56
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

1. Syriusz
W pociągu do Hogwartu

Dzień zapowiadał się wspaniale, mimo że był 1 września. Słońce jeszcze świeciło mocno, a niebo było bezchmurne. Stacja King's Cross była tak zatłoczona, że Syriusz z wielkim trudem przepychał się przez tłum ludzi, pchając przed sobą wózek. Spieszył się, choć była dopiero 10:20. miał nadzieję poznać kogoś fajnego jeszcze zanim wsiądzie do pociągu.
- Syriuszu! - usłyszał surowy głos matki.
Odwrócił się i w tym samym momencie poczuł, że na coś wpadł. Siła uderzenia zwaliła go z nóg. Wstał powoli, klnąc pod nosem. Rozejrzał się. Ludzie wokoło nie zwracali na niego najmniejszej uwagi. Tylko kilka starszych kobiet z niesmakiem pokręciło głowami. Syriusza jednak bardziej zainteresowało to, na co wpadł. Był to wózek bagażowy. Pełny wózek bagażowy. Więc gdzieś tu musi być jego właściciel, pomyślał. Przeszedł na prawą stronę swojego wózka. Nie mylił się. Na ziemi klęczał chłopak, na oko w jego wieku, z wyjątkowo rozczochranymi czarnymi włosami. Chyba czegoś szukał.
- A niech to! - powiedział ze złością chłopak.
- Szukasz czegoś?
- Moje okulary... Powinny gdzieś tu być...
Syriusz natychmiast je zauważył. Leżały kilka stóp dalej. Podniósł je i podał chłopakowi.
- Dzięki - powiedział zakładając je. Wstał, otrzepał ubranie i wyciągnął rękę w kierunku Syriusza. - Jestem James Potter.
- Syriusz Black.
Uścisnęli sobie dłonie. Popatrzyli na swoje wózki, a potem znów na siebie i zgodnie wybuchnęli śmiechem. Wtedy podbiegła do nich kobieta o krótkich czarnych włosach i orzechowych oczach. Miała bardzo podobne rysy twarzy do Jamesa.
- Och, na miłość Boską, James! Gdzie ty się włóczysz? Pełno tu mugoli, nie wiem, jak przejść przez barierkę, żeby nikt nic nie zauważył, a ty gdzieś znikasz! - mówiła roztargnionym głosem.
- Mugoli? - powtórzył Syriusz. Kobieta zamarła. - Czyli ty też jedziesz do Hogwartu?
- Jasne! - uśmiechnął się James. - To moja mama - powiedział wskazują na kobietę. Uśmiechnęła się - Mamo, to jest Syriusz Black.
Uśmiechnął się. Chwycił swój wózek i razem z Jamesem poszli za panią Potter. Pierwsze pytanie zadał Syriusz.
- Pierwszy raz do Hogwartu?
- Nooo... A ty?
- Też.
- Kurczę, ale mnie wcześniej nastraszyłeś! Myślałem, że jesteś jednym z nich!
- Nie... Moja rodzina już wielu pokoleń jest czystej krwi - powiedział z goryczą.
- Moi to też czarodzieje.
Zapanowało milczenie. Jednakże trwało krótko.
- Chciałbym trafić do Gryffindoru... - rozmarzył się James i wtedy doszli do peronu dziewiątego.
- James, chodź. - powiedziała pani Potter. - Idźcie razem, zaraz po was wejdziemy ja tata.
Syriusz i James oparli się o barierkę i natychmiast znaleźli się na peronie numer 9 i ¾. Po nich państwo Potterowie.
- Chodźcie, znajdziemy wam przedział. r11; powiedział pan wysoki mężczyzna o bujnej, rozczochranej jasnej czuprynie.
Pan Potter pomógł chłopcom wtaszczyć kufry do pociągu. Zajęli miejsca w przedziale, w którym siedziały już dwie osoby - blady chłopak o czarnych tłustych włosach i ruda dziewczyna. Cicho rozmawiali. James i Syriusz wyszli z pociągu.
- Muszę pożegnać się z rodzicami - skrzywił się James. - Ty pewnie też, co?
- Ja... Szczerze mówiąc, to nie,.
- Świetnie! To pójdziesz ze mną. Moja mama na pewno by się rozpłakała.
Syriusz zaśmiał się serdecznie. Jego mama musiałaby być pod działaniem zaklęcia Confundus albo Imperius, żeby jakoś po ludzku się z nim pożegnać. Nie myślał nawet o tym, że ona kiedykolwiek by się rozpłakała... Na pewno przed odjazdem udzieliłaby mi reprymendy za zachowanie i znów by mi powiedziała, co myśli o moim stosunku do "szlachetnego domu Slytherina", myślał. Ogarnęło go rozgoryczenie i złość. Co im do tego, że on wolałby być w Gryffindorze? Cała jego rodzina była w Slytherinie, jeszcze im mało?
Kiedy tak rozmyślał zjawili się przy nich pan i pani Potter. Do Syriusza nie docierało wiele ze słów matki Jamesa.
- ...i pamiętaj, żeby nie zbliżać się nawet do Zakazanego Lasu.
- Dobrze, mamo.
- Nie łam regulaminu i pilnie się ucz.
- Okay.
- I żebym nie dostała żadnej sowy ze skargą na ciebie!
- Alice, daj już spokój. Chłopak ma 11 lat i jedzie do Hogwartu. Da sobie radę. - przerwał jej wywody pan Potter.
- Tom, przecież wiesz, jaki on jest! - oburzyła się matka Jamesa. - Nie przepuści żadnej okazji, żeby coś zmajstrować!
- Niezła myśl! Dzięki, mamo.
Pani Potter chciała zabić go wzrokiem. Po chwili jednak uśmiechnęła się i objęła syna. Syriusz dostrzegł w jej oczach łzy. Kiedy wypuściła Jamesa z objęć, zwróciła się do Syriusza.
- Wyglądasz na rozsądną osobę, Syriuszu. - zaczęła pani Potter. - Dlatego chciałabym cię o coś prosić.
- Alice! - skarcił żonę pan Potter.
- A...ależ oczywiście. Słucham. - wykrztusił Syriusz i zerknął na Jamesa. Był równie blady, jak on.
- Kiedy będziecie w Hogwarcie, miej oko na Jamesa, dobrze?
- Mamo! - wykrzyknął James.
- Cicho. - ucięła kobieta, po czym znów spojrzała na Syriusza. - Dobrze? Zrobisz to dla mnie?
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Pani Potter patrzyła na niego tak intensywnie, że już powinien mieć na sobie wypaloną dziurę. Stał krótką chwilę oniemiały, gapiąc się na kobietę. Kiedy w końcu się zreflektował i chciał powiedzieć "Dobrze, pani Potter. Postaram się", rozległ się dźwięk gwizdka.
- Szybko, wsiadajcie! - krzyknął pan Potter wśród ogólnego hałasu.
Chłopcy wskoczyli do pociągu. Wyjrzeli przez okno i machali państwu Potterom, dopóki nie zniknęli za zakrętem.
- Fajnych masz rodziców. - powiedział Syriusz. James się rozpromienił.
- Dzięki. To co, idziemy do przedziału?
- Jasne.
Kiedy weszli do przedziału, ruda dziewczyna ocierała oczy chusteczką, a blady chłopak chyba ją pocieszał - miał bardzo niewyraźną minę. James i Syriusz nie zwracali na nich uwagi. Okazało się, że obaj są urodzonymi dowcipnisiami. Już zaczęli planować, co zrobią w Hogwarcie.
- Słyszałeś o Filchu? - zapytał James.
- No jasne! A co, wymyśliłeś coś?
- Jeszcze nie... Ale ojciec mi opowiadał, że...
James nie dokończył, bo chłopak siedzący z nimi w przedziale odezwał się na głos:
- To jest to! - powiedział do dziewczyny o rudych włosach. - Jedziemy do Hogwartu!
Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Rozpromieniony chłopak mówił dalej.
- Dobrze by było, żebyś trafiła do Slytherinu.
- Do Slytherinu? - odezwał się James. - Ktoś tutaj chce być w Slytherinie? Chyba się gdzieś przesiądę, a ty?
- Cała moja rodzina była w Slytherinie - zaśmiał się Syriusz rozłożony na siedzeniu naprzeciwko Jamesa.
- Jasny gwint! A ja myślałem, że z tobą wszystko w porządku! - Syriusz uśmiechnął się szeroko.
- Może zerwę z rodzinną tradycją. A ty gdzie byś chciał być, ja byś mógł wybierać?
James udał, że wznosi niewidzialny miecz.
- W Gryffindorze, gdzie kwitnie męstwo i cnota! Jak mój ojciec.
Blady chłopak prychnął pogardliwie. James zwrócił się do niego.
- Przeszkadza ci to?
- Nie. - odpowiedział uśmiechając się drwiąco. - Skoro wolisz mieć krzepę niż mózg...
- A ty gdzie byś chciał trafić, skoro brakuje ci i tego, i tego? - odparował Syriusz.
James wybuchnął niepohamowanym śmiechem, a rudowłosa dziewczyna wyprostowała się, z pogardą spojrzała na Syriusza i Jamesa i rzekła do chłopaka o tłustych włosach:
- Chodź, Severusie, znajdziemy sobie inny przedział.
- Oooooo...
James i Syriusz zaczęli przedrzeźniać jej wyniosły ton. James próbował podstawić chłopakowi nogę, gdy przechodził.
- Do zobaczenia, Smarkerusie! - zawołał James zatrzaskując drzwi.
Chłopcy śmiali się histerycznie i nie mogli przestać. Nawet, kiedy do ich przedziału wpadł mały gruby chłopak, mamrocząc coś o pomyłce, Syriusz i James chichotali. Uspokoili się dopiero wtedy, gdy wysiedli z pociągu i zobaczyli ogromną postać krzyczącą ponad tłumem:
- Pirszoroczniacy, do mnie! Pirszoroczni tutaj!
Syriusz i James podeszli do niego i popatrzyli w górę na jego twarz.
- Uau, ty pewnie jesteś Hagrid? - spytał James.
- A jak! - uśmiechnął się olbrzym. - A wy to pewnie... Potter, tak? I Black?
Chłopcy uśmiechnęli się szeroko.
- Znałem waszych rodziców. Albo krewnych.
Zapanowała cisz. Przerwał ją Hagrid, mówiąc:
- No, już chyba wszyscy. Idziemy!
Przepłynęli jezioro. Na niebie świeciły gwiazdy. Do szkoły weszli skąpani w blasku księżyca i niewiarygodnie przestraszeni. Blady chłopak i ruda dziewczyna z pociągu szli ramię w ramię.
Edytowane przez Alae dnia 09-08-2010 22:07
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~Dimrilla F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 30-08-2008 04:04
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Niewymowny
Punktów: 1501
Ostrzeżeń: 0
Postów: 268
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Bardzo ładne. Wciągnęło mnie, mimo że nie znoszę huncwotów, a Jamesa Pottera szczególnie. Jak rozumiem ciąg dalszy nastąpi? (Mam nadzieję Uśmiech )
__________________
Należy sobie powiedzieć uczciwie: Gdyby przestępstwo się nie opłacało, byłoby naprawdę niewielu przestępców.
http://gdynia.piusx.org.pl Wyślij prywatną wiadomość
~Red Crayon F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 30-08-2008 09:19
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 349
Ostrzeżeń: 1
Postów: 191
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Dlaczego jedna druga opowiadań zaczyna się pierwszego września i to na King's Cross?! To jest właściwie prawie sam dialog. Są też teksty samej Rowling. Masz ładny styl pisania, zgrabny i luźny. Pisz dalej...
__________________
Pessum Ire - Podążam ku zagładzie


]http://www.hogsme...rowstart=0 NOWY ODCINEK! REAKTYWACJA NA POWAŻNIE!
ZAPRASZAM CIĘ, drogi Gościu! ^^[/bcolor]
karola555@yahoo.de Wyślij prywatną wiadomość
~Bella F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 30-08-2008 18:06
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Czwartoroczniak
Punktów: 215
Ostrzeżeń: 3
Postów: 156
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Zapanowała cisz.

To jedyny błąd jakiego sie dopatrzyłam.
Ładnie piszesz, podoba mi sie ze są tu teksty Rowling, dzieki temu wydaje się tak jakby była to ta prawdziwa historia huncwoctów. Chętnie przeczytam kolejną część.
__________________
img118.imageshack.us/img118/7256/slyth1copyvf9.png
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.

img254.imageshack.us/img254/8708/slyth2copyil7.png
A przebiegły jak waż Slytherin
Wspiera żadnych władzy l ambitnych.

img360.imageshack.us/img360/1886/slyth3copyau8.png
Slytherin przyjmuje takich,
Co mają czystą krew,
Co mają więcej sprytu
Od uczniów domów trzech.

...Śmierć będzie ostatnim wrogiem , który zostanie zniszczony...
e-graphics.lua.pl Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 30-08-2008 22:23
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

Dziękuję serdecznie za te komentarze. Kolejne części oczywiście będą, choć ich napisane mam dopiero 8... Dziewiątą tworzę dopiero. Chociaż... narazie piszę "Mistrza Języka" na konkurs... Ale napewno fan fiction będę kontynuować. Zbyt mnie to wciąga, zeby zaprzestać OczkoOczkoOczko
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 02-09-2008 21:33
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

2. Lily
Nie szata zdobi człowieka


Wielka Sala jarzyła się blaskiem tysięcy świec wiszących w powietrzu nad czterema długimi stołami. Lily szła obok Severusa i trzęsła się ze strachu. Starsi uczniowie szeptali coś między sobą, gdy pierwszoroczniacy przechodzili koło nich. Nie polepszało to samopoczucia Lily. W końcu się zatrzymali, a profesor McGonagall (która już zdążyła się im przedstawić) położyła przed nimi stołek, na którym była stara tiara czarodzieja. Przez chwilę panowała cisza. Potem rozdarcie tuż przy rondzie rozwarło się jak usta, a kapelusz zaczął śpiewać. Jednak Lily nie rozumiała wiele z tego, co kapelusz śpiewał. Dotarły do niej tylko słowa: Gryffindor... Slytherin... Hufflepuff... Rawenclaw... wybiorę... przydzielę...
Nie mogła opanować drżenia. Spojrzała na Severusa. Ich oczy spotkały się. Severus chwycił ją za rękę i szepnął, patrząc jej w oczy:
- Nie bój się. Nie ma czego.
Musiał odwrócić od niej głowę, gdyż profesor McGonagall zaczęła wyczytywać nazwiska uczniów.
- Evans, Lily!
Dziewczyna rzuciła zlęknione spojrzenie w stronę Severusa, który uśmiechnął się zachęcająco, i poszła w kierunku stołu nauczycielskiego. Przez cały czas patrzyła na Tiarę Przydziału, a serce biło jej jak oszalałe. Kiedy siadała na stołku i zakładała Tiarę na głowę, nie potrafiła opanować drżenia rąk. Nastała chwila ciszy. Zagięcie przy rondzie kapelusza rozchyliło się i...
- GRYFFINDOR!
Lily zdjęła Tiarę z głowy, wstała, położyła ją na stołku i skierowała się ku stołowi Gryffindoru. Przechodząc koło Severusa uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nie odwzajemnił uśmiechu. Nawet na nią nie spojrzał.
Dziewczyna odwróciła głowę od niego i poszła do stołu Gryffindoru. Syriusz przesunął się, aby zrobić jej miejsce. Jednak Lily go poznała. To przecież ten chłopak, który dokuczał Severusowi, pomyślała. Zacisnęła usta i usiadła, mając założone ręce. Czemu nigdzie nie ma miejsca? Akurat obok tego przygłupa muszę siedzieć! - myślała.
- Potter, James! - wyczytała profesor McGonagall.
Chłopak szedł pewnie, z uśmiechem na twarzy. Ledwie założył Tiarę na głowę, zagięcie rozwarło się.
- GRYFFINDOR!
James biegł do stołu Gryfonów. Witały go oklaski i okrzyki kolegów. Najmocniej klaskał przystojny chłopak siedzący koło niej, Syriusz Black. James usiadł między nim, a Lily. Przybili sobie piątkę. James chyba jej nie poznał. Ona nie mogłaby zapomnieć jego fryzury. Rozczochrana, jak gdyby stał na wietrze. A i on nic nie robił, by to zmienić. Co za palant! - zirytowała się Lily, kiedy James zaśmiał się ironicznie, gdy McGonagall przeczytała:
- Snape, Severus!
Tiara nie zastanawiała się zbyt długo.
- SLYTHERIN!
Lily jęknęła cicho. James zawył z uciechy. Dziewczyna obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem i patrzyła, jak Severus udaje się ku stołowi po drugiej stronie Wielkiej Sali. Śledziła go wzrokiem aż do momentu, kiedy usiadł, a po ramieniu poklepał go wysoki jasnowłosy chłopak z odznaką prefekta naczelnego. Miała nadzieję, że Severus odwróci głowę, uśmiechnie się i pomacha do niej, by dodać jej otuchy. Jednak tego nie zrobił.
Dziewczyna odwróciła głowę i popatrzyła na stół, na którym już pojawiły się przeróżne potrawy. Większości z nich Lily nigdy w życiu nie widziała, nie mówiąc o ich jedzeniu. Nie wiedziała, od czego zacząć ucztę. Ale gdy zobaczyła, że siedzący obok niej James i Syriusz pochłaniają takie ilości jedzenia, że chyba nawet nie wiedzieli, co jedli, natychmiast zrobiło jej się niedobrze. Co za idioci!, myślała z goryczą.
- Zjedz coś, bo będziesz wyglądać jak Smarkerus - powiedział James. Lily prychnęła ze złością.
- Czyli jak? - powiedziała przez zęby.
- Noo... - zastanowił się James.
- Jak trzy ćwierci do śmierci - wtrącił Syriusz.
- O właśnie. Może nawet i dwie... - Lily zacisnęła zęby. - Tylko nie zapomnij myć włosów, jak Smarkerus.
Syriusz ryknął śmiechem, przy okazji plując na wszystkich sosem z pieczeni. Lily miała tego dość. Właśnie chciała się przesiąść, gdy wstał dyrektor Hogwartu, rozmowy ucichły, a z półmisków znikły wszystkie potrawy. Mężczyzna uśmiechnął się.
- Witajcie moi drodzy, w kolejnym roku nauki w Hogwarcie! Na samym wstępie pragnę powitać wszystkich nowych uczniów - skłonił lekko głowę - i pragnę ich poinformować, że zabroniony jest wstęp do Zakazanego Lasu. W tym roku również doszło kilka nowych pozycji przeniesionych do Dziełu Ksiąg Zakazanych. I bardzo proszę nie wkradać się do biblioteki nocą, gdyż naszej bibliotekarce pani Pince przysparza to wiele nowych obowiązków. Teraz możecie udać się do swoich dormitoriów.
Wszyscy uczniowie wstali, a prefekci próbowali przekrzyczeć tłum:
- Pierwszoroczniacy, proszę za mną! Pierwszoroczni! Tutaj proszę!
Lily szybko wstała i pomknęła w stronę prefekta Gryfonów. Chciała jak najprędzej uwolnić się od tych natrętów, Pottera i Blacka. Jednak oni błyskawicznie zjawili się koło niej. Stanęli po obu jej stronach. James objął ją ramieniem. Zareagowała natychmiast.
- Odczep się, palancie!
- Ooo... Nieładnie, oj nieładnie... - powiedział James.
- Dość tych pogaduszek! Idziemy! - zdenerwował się prefekt.
Lily odepchnęła Jamesa. Ten jednak znów objął ją ramieniem. Z całej siły szturchnęła go łokciem w bok.
- Au! No coś ty! - powiedział James rozmasowując sobie żebra.
Dziewczyna nie słuchała. Wyprzedziła chłopców i dogoniła prefekta.
- Ty jesteś prefektem, tak? - zagadnęła go, chcąc się uspokoić.
- Tak - uśmiechnął się chłopak.
- Zaszczytna funkcja... I bardzo odpowiedzialna, prawda?
- Och, tak. - prefekt już całkiem się rozchmurzył, że jest ktoś, kto chce go słuchać. - Musimy ustalać nowe hasła, w przypadku Gryffindoru z Grubą Damą. Nauczyciele często też nas proszą o pomoc.
- Nauczyciele proszą uczniów o pomoc? - zdziwiła się Lily.
- prefektów - poprawił ją chłopak. - Zazwyczaj chodzi o proste sprawy - udzielenie komuś korepetycji, pilnowanie uczniów w dormitorium i na korytarzach... Tego typu sprawy.
W tym czasie, gdy prefekt opowiadał o swoich zajęciach, doszli do portretu Grubej Damy.
- Motyli raj!
Portret odsłonił dziurę, przez którą przeszli do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Był tam kominek, na którym wesoło trzaskał ogień. Obok kominka stały cztery fotele, ułożone wokół niedużego okrągłego stolika. W kącie stała szafa, koło niej na ścianie wisiała korkowa tablica, a na niej ogłoszenia. Ścianę po lewej stronie od wejścia do Pokoju Wspólnego prawie w całości pokrywała flaga Gryffindoru, a raczej jego godło - złoty lew nad napisem: GRYFFINDOR, również tkany złotymi nićmi, na czerwonym tle. Połowę ściany przeciwległej zajmowały dwa okna, przez które widać było błonia Hogwartu, chatkę gajowego i Zakazany Las.
- Uau! - wykrzyknął James, który właśnie wszedł. - Tu jest dokładnie tak, jak opowiadał mi tata!
- Tu jest lepiej, niż sobie wyobrażałem! - powiedział uradowany Syriusz, rzucając się na jeden z foteli. James usiadł na stołku, które były położone wokoło stołów pod ścianą.
- Dormitorium dziewczynek na lewo, chłopców na prawo - powiedziała dziewczyna o długich kręconych włosach. Na szacie miała odznakę prefekta naczelnego Gryffindoru.
Lily, nie czekając na nikogo i na nic, a chcąc wreszcie pozbyć się Pottera i Blacka, od razu poszła do swojego dormitorium. Otworzyła drzwi z napisem "I rok". Weszła do przestronnego pokoju z dużym oknem i czterema łóżkami. Wybrała sobie jedno - to przy oknie. Przyciągnęła swój kufer, stojący pod drzwiami, do nóg tego łóżka. Otworzyła kufer, wyciągnęła z niego swoją piżamę i przebrała się. Nie była senna, mimo późnej pory. Stanęła przy oknie i wpatrywała się w gwiazdy. Myślała o tym, co ją dzisiaj spotkało.
Następnego dnia wstała bardzo wcześnie. Ubrała się i zeszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam nie było, a ogień w kominku już prawie wygasł. Przeszła przez dziurę pod portretem Grubej Damy i udała się w stronę Wielkiej Sali. Miała nadzieję, że Severus już tam będzie. I nie myliła się. Siedział samotnie nad miską owsianki. Lily ucieszyła się, że był sam. Podbiegła do niego i objęła go Ramonami.
- Cześć - szepnęła mu do ucha i usiadła koło niego.
- Och, cześć.
Chłopak ucieszył się na jej widok. Jednak... W jego oczach było coś... Coś dziwnego. Coś, czego jeszcze nigdy nie widziała. Czy możliwe, by to...
- Jesteś smutny - powiedziała.
- Nie! Ja wcale... - zaprzeczył. Przerwała mu.
- widzę przecież, że jesteś smutny. Co się stało?
Severus milczał, wpatrując się w swoją owsiankę. Zapanowało milczenie. Lily patrzyła na jego twarz. Po dłuższej chwili powiedziała:
- Chodzi o nasz przydział, tak? O to, że ja jestem w Gryffindorze, a ty w Slytherinie?
Powoli skinął głową. Dziewczyna westchnęła.
- Profesor McGonagall chyba rozdaje podziały godzin - powiedział chłopak odwracając głowę od niej. - Idź lepiej do swojego stołu, żebyś później nie musiał jej szukać.

*


Pierwszy dzień minął spokojnie. Transmutacja, zaklęcia, eliksiry i historia magii. Profesor Slughorn, którego tak się obawiała, okazał się bardzo spokojnym człowiekiem ze sporym brzuchem. W mniemaniu Lily był... pantoflarzem. Nie wie, dlaczego akurat to określenie przyszło jej do głowy, gdy go zobaczyła. Po prostu... to właśnie pomyślała. Pantoflarz. Poza tym nie działo się nic specjalnego. No, oczywiście, jest w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. I ten Potter. Razem z Blackiem ciągle się do niej dowalali.
- Hej, Evans, co tam u Smarkerusa?
- Pozdrów Smarkerusa, Evans!
- Evans, postanowiłaś nie jeść, żeby wyglądać jak Smark?
Te teksty doprowadzały ja do szału. Ale nie mówiła nic. Zaciskała zęby i pięści ze złości. Miała ochotę rzucić na obydwu jakiś urok, wyjątkowo paskudny, który tak dałby im w kość, że raz na zawsze daliby spokój i jej, i Severusowi. Jednak nie znała takiego uroku. Poza tym... nie chciała mieć kłopotów.
Tak przetrwała tydzień. Była zmęczona i smutna. Tylko w poniedziałek widziała Severusa. Miała wrażenie, że jej unika. Nie, to niemożliwe, myślała. To mój najlepszy przyjaciel, a ja jestem jego najlepszą przyjaciółką... Dlatego w sobotę znów wstała wcześnie. Jednak Severusa nie było w Wielkiej Sali, jak poprzednio. Usiadła przy swoim stole i zwiesiła smętnie głowę. Myślała o sobie i Severusie. Czy ich przydział wpłynie na ich przyjaźń...? Czy przez to, że ona jest w Gryffindorze, znienawidzi ją? Te ponure myśli przerwał czyjś okrzyk. Odwróciła się. To Severus wykrzykiwał jej imię.
- Lily! Lily! - uśmiechał się i machał do niej ręką.
- Severus!
Zerwała się z krzesła i pobiegła w jego stronę. Stanęła tuż przed nim i popatrzyła na jego twarz. Uśmiechał się promiennie. Jego oczy lśniły niczym gwiazdy, jakimś dziwnym blaskiem. Była to bardzo wielka radość i... No właśnie. Lily widziała coś jeszcze... Na jego twarzy, w jego oczach i ruchach. Jednak nie mogła odgadnąć, co to było.
- Chodź na śniadanie - powiedziała.
- Nie... Chodźmy na błonia. Dawno nie rozmawialiśmy - odrzekł.
- OK, chodźmy.
Wyszli na zewnątrz i udali się w kierunku jeziora. Niebo było zachmurzone, ale im nie było zimno. Usiedli nad jeziorem, pod starym dębem. Severus oparł się o drzewo, a Lily o niego. Objął ją ramieniem. Dziewczyna opowiedziała mu o Potterze i Blacku.
- ... i tych dwóch palantów się do mnie dowala. A najgorsze, że przezywają ciebie - zakończyła smętnie.
- Nie przejmuj się nimi. Przecież cała mądrość polega na tym, aby umieć wyciągnąć wnioski z dobrych i złych doświadczeń.
- Masz rację, Sev. Nie powinnam się tak bardzo nimi przejmować.
- Nie warto - powiedział.
Dziewczyna wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Nie mogła zobaczyć, jak Severus uśmiecha się i delikatnie dotyka ustami jej włosów.

---
Kolejna część "Wyżeraczy". Mam nadzieję, że nie pozasypialiście Oczko
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~ladybird F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 02-09-2008 23:13
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Członek GD
Punktów: 521
Ostrzeżeń: 3
Postów: 331
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Brak

Nie! Ja przynajmniej nie zasnęłam... Bardzo się mnie podobało, błędów chyba nie było, może jakieś dwa mi się na oczy napatoczyły, ale na tak długi tekst to brawo... Czekam na kolejne części Rozbawiony
Wyślij prywatną wiadomość
~Dimrilla F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 03-09-2008 00:50
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Niewymowny
Punktów: 1501
Ostrzeżeń: 0
Postów: 268
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Ciąg dalszy również ładny, chociaż z jakichś powodów podobał mi się trochę mniej niż część pierwsza.
Może to kwestia tego, że ostatnio czytałam mnóstwo fików opisujących ceremonię przydziału (więc ceremonia zwyczajnie mi się przejadła), a może... czy ja wiem... może trochę brakuje mi opisów (ciut ich za mało w stosunku do akcji i dialogów). Maybe.

Błędy rzuciły mi się w oczy dwa:

Podbiegła do niego i objęła go Ramonami.


Raczej "ramionami" (i z małej litery)

Poza tym wspomniałaś o prefekcie naczelnym Gryffindoru. Nie ma czegoś takiego. Jest prefekt naczelny szkoły i prefekci (bezprzymiotnikowi Rozbawiony ) poszczególnych Domów.

Nie licząc ww. usterek było bardzo sympatycznie.
__________________
Należy sobie powiedzieć uczciwie: Gdyby przestępstwo się nie opłacało, byłoby naprawdę niewielu przestępców.
http://gdynia.piusx.org.pl Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 08-09-2008 18:51
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

3. James
Nauka zbliżar30;


- Panie Potter, proszę o uwagę - powiedziała profesor McGonagall.
- Dobrze, pani profesor - powiedział potulnie chłopak.
Oczywiście nie zamierzał słuchać, a Syriusz zgadzał się z nim. Chwilkę posiedzieli spokojnie, lecz po chwili znów zajęli się swoimi sprawami. A gdy rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji, McGonagall powiedziała:
- Black, Potter i Lupin, wy zostajecie.
Syriusz i James popatrzyli po sobie zdziwieni. Oni - to jasne, przeszkadzali, ale Lupin? Przecież on cichutko siedział całą lekcję i skrzętnie zapisywał wszystko, co profesor mówiła. On również wyglądał na zaskoczonego.
- Potter, Black, przez wasze zachowanie Gryffindor traci 10 punktów - powiedziała. - Teraz Lupin. Razem z Potterem i Blackiem przygotujecie referat na temat transmutacji roślin i za pięć tygodni wygłosicie go przed klasą.
- Co?! - powiedzieli równocześnie James i Syriusz.
- Jak to? - powiedział Lupin. - Ja z Potterem i Blackiem?
- Tak, Lupin. Ty z Potterem i Blackiem.
- Ale... dlaczego?
- Bo ja tak mówię - powiedziała. - Dla Pottera i Blacka będzie to kara. A dla ciebie...- Myślę, że nie będzie to dla ciebie problemem. Potterowi i Blackowi przyda się pomoc.
Syriusz i James popatrzyli na siebie, potem na Lupina. Ten ostatni miał bardzo niewyraźną minę.
- Ale... pani profesor...
- Żadnych "ale", Potter. To moje ostatnie słowo.
Chłopcy wychodzili z klasy w milczeniu, co jest do nich bardzo niepodobne. Nie odezwali się również na historii magii. Dopiero późnym wieczorem, siedząc w Pokoju Wspólnym wspomnieli o tym wydarzeniu.
- Stara wiedźma - powiedział roztargniony James.
- Co? - zdziwił się Lupin.
- Remus, on mówi o McGonagall - rzekł Syriusz.
- Ach... no tak.
- Nie wiem, jak my to zrobimy. Referat o transmutacji roślin! - prychnął James.
- Damy radę - powiedział Remus. - No co tak na mnie patrzycie? Posiedzimy trochę w bibliotece i poszukamy. Nie powinno być problemów.
- My? My posiedzimy? Co ja jestem? Jakiś mól książkowy? - zdenerwował się Syriusz.
- Syriusz, daj spokój. Przecież sam nie będzie wszystkiego robił.
Chłopak patrzył na Jamesa zaskoczony. Ten zaś patrzył w ogień trzaskający wesoło w kominku. Nie miał zamiaru tłumaczyć mu swojej postawy. W końcu miał rację. Czemu Remus ma harować, kiedy my będziemy śmieć się z wszystkiego, a szczególnie z prac domowych? - myślał. No bez przesady! Chłopak zatopił się w rozmyślaniach.
- James! - usłyszał czyjś głos i poczuł, że ktoś szarpie go za ramię, by się obudził.
- James!
- Cooo...?
Nie miał okularów na nosie, więc po otwarciu oczu widział wszystko przez gęstą mgłę. Wyprostował się i wyciągnął rękę przed siebie. Ktoś wcisnął mu w nią okulary. Założył je i spojrzał w górę, na osobę, która go obudziła. Był to Syriusz. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie wyraz jego twarzy. Chłopak był przerażony.
- Co się stało? - zapytał, całkiem już rozbudzony.
- W pokoju... tam... - zaczął mówić roztrzęsionym głosem.
- Uspokój się Syriusz. Powoli. Powiedz, co się stało.
- Tam w pokoju, pod łóżkiem... Och, sam zobacz.
James popatrzył na niego uważnie. Po chwili wstał i poszli razem do sypialni. Przed drzwiami Syriusz zatrzymał się i wpuścił Jamesa pierwszego. Chłopak szedł powoli - ostrożnie stawiał każdy krok. W końcu, wraz z Syriuszem, dotarł na środek pokoju. Jak do tej pory, nie zauważył nic niepokojącego. On mnie robi w bambuko, pomyślał James.
- No? Gdzie to coś, co cię tak przestraszyło?
- Tam - Syriusz wskazał ręką na łóżko Lupina.
- Remus? - zdziwił się. - Nie żartuj sobie.
- Nie, nie on. Pod jego łóżkiem...
- Ech, nic z ciebie nie wyciągnę.
- Lepiej sam zobacz...
James podszedł do łóżka Remusa. Ukląkł i włożył rękę pod łóżko. Natychmiast poczuł coś miękkiego. Chyba jakiś materiał... Wyciągnął go i na niego spojrzał. Natychmiast go puścił. Teraz już wiedział, dlaczego Syriusz się tak zachowywał. To, co zobaczył, było przerażające: koszulka Remusa, cała poszarpana (chyba przez jakieś drapieżne zwierzę) i zakrwawiona.
- Chodźmy stąd - szepnął Syriusz
- Przebierz się. Idziemy do Wielkiej Sali.
- Że co?!
- Jest już szósta. Nie ma sensu się kłaść.
- Ale ja nie...
- Nie mam ochoty rozmawiać o tym w Pokoju Wspólnym.
- Och, dobra.
Syriusz przebierał się bardzo szybko. Już po kilku minutach wyszli z dormitorium. W drodze do Wielkiej Sali żaden z nich się nie odezwał. Dopiero przy stole Gryfonów, gdy wizja poszarpanej koszulki się oddaliła, James odzyskał humor.
- Ej, Syriusz, z nami coś się ostatnio stało.
- Stało się... Jak to z nami?!
- No... z nami. Ostatnio tylko siedzimy w Pokoju Wspólnym i nigdzie nie chodzimy w nocy... Peleryna Niewidka samotnie siedzi w kufrze...
Syriusz zaśmiał się. James również. Po chwili jednak ten pierwszy spoważniał.
- Idzie Remus - powiedział. Jamesowi śmiech uwiązł w gardle.
- Będziemy mu coś o tym mówić? - spytał niepewnie.
- O tej koszulce pod łóżkiem? - James skinął głową. - Nie wiem. Jak ty myślisz?
- Myślę, że na razie nic mu nie wspomnimy, tylko go będziemy bacznie obserwować.
Umilkł, widząc, ze Lupin zmierza w ich stronę. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego. Usiadł naprzeciwko nich, po drugiej stronie stołu.
- Słyszałem was nad ranem - powiedział. - Znaleźliście tą koszulkę pod łóżkiem, tak?
- No... znaleźliśmy - rzekł Syriusz powoli.
- I... - mówiąc to, James zerknął na Syriusza. - Zastanawiamy się, czemu ona jest taka... wiesz...
Chyba nie jest zły, pomyślał z nadzieją, patrząc na Remusa. Ten, jak gdyby czytając w jego myślach, uśmiechnął się, cały czas uważnie na nich patrząc.
- Wiedziałem, że o to zapytacie. To dość nietypowa historia...
- Opowiedz, chętnie posłuchamy. Prawda, Syriusz?
- Prawda! Słuchamy.
- Rok temu w wakacje znalazłem na łące małego króliczka. Trząsł się ze strachu, więc ściągnąłem koszulkę i zawinąłem go w nią. Przyniosłem go do domu i zrobiłem legowisko w koszyku, na mojej koszulce. A że mój pies, dość pokaźnych zresztą rozmiarów, był cięty na niego, rozszarpał królika razem z koszulką. Byłem wściekły, bo bardzo polubiłem Benia, więc koszulkę włożyłem do mojej szkolnej torby. Pakując swój kufer, już o tym zdarzeniu prawie nie pamiętałem. Kiedy w torbie znalazłem te strzępy, wrzuciłem je pod łóżko, żeby nikt ich nie znalazł. Ot, cała przerażająca historia.
James odetchnął z ulgą. Siedzący obok Syriusz zrobił to samo. Teraz, kiedy Remus opowiedział im tą historię, głupio wyglądały ich drastyczne, przerażające niekiedy wyobrażenia. James, śmiejąc się z własnej głupoty, patrzył na Syriusza, który również trząsł się ze śmiechu. Co sobie Remus o nas pomyśli...!, przyszło mu do głowy. Ten jednak, jakby w odpowiedzi na jego myśli, zaczął się śmiać, patrząc to na jednego, to na drugiego. Po chwili, całkiem się uspokoiwszy, James przemówił:
- Jest sobota, więc możemy dłużej posiedzieć w bibliotece.
- Masz rację - odrzekł Syriusz. James popatrzył na niego zaskoczony. - To idziemy?

James, Syriusz i Remus kolejne 2 tygodnie spędzili na wyszukiwaniu w bibliotece materiałów na temat transmutacji roślin. W tym czasie Syriusz nabrał przekonania co do książek i biblioteki, a James uwierzył, że dadzą radę z tym referatem.
Następne 2 tygodnie układali tekst referatu. W sumie nie oni, tylko Remus. To on z ich trójki był dobry w te klocki. Pozostała dwójka nawet nie próbowała mu pomóc. Bo po co - skoro daje sobie radę, niech pisze. Nie trzeba go rozpraszać, myślał James, grając z Syriuszem w szachy.
Najgorszy, w ich mniemaniu, był tydzień ostatni. Wtedy to musieli nauczyć się referować tekst Remusa. Dobrze, że go mieli...
- Potencjalnie problematyczna może wydawać się transmutacja roślin w zwierzęta - James cicho przeczytał dalsze akapity. - Co tu jest napisane?
- Eszeweria.
- Że co?!
- No... eszeweria. E - sze - wer - ja.
- Kurczę, czy ty musisz używać takich trudnych nazw?
Tydzień minął szybko. Ani się spostrzegli, że jest już piątek, ostatni dzień szkoły przed Świętami Bożego Narodzenia, a oni stali na środku klasy z kartkami w dłoniach, obok niewielkiej tui, którą Remus miał transmutować w tukana.
Profesor McGonagall dała im znak ręką, żeby zaczynali. Szło im to wyjątkowo łatwo, gładko i przyjemnie. Nawet w momencie, w którym zawsze się mylili, wszystko się udało.
- Potencjalnie problematyczna może wydawać się transmutacja roślin w zwierzęta. Jednak po niedługich ćwiczeniach, zdolny czarodziej nie powinien mieć z tym żadnych problemów.
Po wypowiedzeniu tych słów James odetchnął z ulgą. Tu kończyła się jego rola. Teraz Syriusz musi referować. Potem Remus transmutuje tuję i - koniec, myślał James, chcąc się uspokoić. Lecz serce nadal biło mu mocno.
- ...wielką furorę zrobiła eszeweria. Jest to kamienna róża, którą Louill Ziemisty, zamieszkujący Holandię, stworzył z...
Jeszcze tylko kilka zdań, myślał James. Chciał już moc udać się do Pokoju Wspólnego, siąść przed kominkiem razem z Syriuszem i Remusem...
Chłopak transmutował tuję, co wywołało salwę oklasków. Również na profesor McGonagall zrobiło to wrażenie. Wtedy właśnie rozbrzmiał dzwonek i wszyscy uczniowie wyszli z klasy. Tylko ich trójka została, by McGonagall oceniła ich pracę.
Denerwowali się, jak nigdy, mimo że wiedzieli, iż wszystko dobrze zrobili, a nawet więcej (wiele informacji było nadprogramowych). W napięciu czekali, aż profesor zbierze książki i, w końcu, zwróci się do nich.
- Pan Potter, Lupin i Black.
James zacisnął ręce na kartce, którą trzymał.
- Jestem z was bardzo zadowolona. Postaraliście się. Otrzymujecie po 10 punktów za każdego z was. I dodatkowe 15 za transmutację tui.
Chłopcy rozpromienieni wychodzili z klasy. Żartowali i śmiali się. Tylko Remus był jakiś... Dziwny. Blady i jakby zdenerwowany. Lecz James i Syriusz tego nie zauważyli - zapomnieli się w swoim szczęściu.
*

James nie mógł zasnąć. Przewracał się boku na bok, próbując niemal wszystkich metod na zaśnięcie. Jednak żadna z nich nie okazała się na tyle skuteczna, by pogrążył się w krainie snów. Po jakimś czasie znieruchomiał, leżąc na plecach. Nie chciał zakłócać snu swoim kolegom z dormitorium, mimo że łóżka w Hogwarcie nie skrzypiały jak te w jego domu. Wciąż próbował zasnąć, oddychać spokojnie, choć w środku rozsadzała go złość. Dlaczego on nie może spać, gdy inni słodko śnią?!, irytował się. W końcu zapadł w lekki półsen.
Obudził go jakiś dziwny dźwięk. Gwałtownie usiadł na łóżku. Przez chwilę zastanawiał się, co on w ogóle robi, ale zdał sobie sprawę, że wsłu****e się w wycie. Jednak nie takie jak psie, gdy tęskni za swoimi właścicielami. To był skowyt zranionego zwierzęcia... Jednakże James nie miał ochoty rozmyślać nad tym o...
- Druga w nocy! - szepnął zaskoczony.
Opadł ciężko na poduszki i, o dziwo, od razu zasnął. Kiedy następnego dnia Syriusz obudził go z donośnym rechotem, ciskając w niego poduszką, nie wiedział dlaczego jest taki zmęczony. Przez myśl przeszły mu tylko trzy niewiele, dla postronnej osoby, znaczące słowa: noc, skowyt, SPAĆ!!! Ulegając prośbom przyjaciela, ubrał się i zszedł z nim do Wielkiej Sali. W Sali Wejściowej natknęli się na uczniów wyjeżdżających na święta do domu. James zauważył Smarkerusa i Lily stojących razem i cicho rozmawiających. Nie mógł się powstrzymać od złośliwej uwagi.
- Hej, Smarkerusie! Wyświadcz Evans przysługę i odsuń swoją pustą głowę od niej. Jeszcze zarazi się głupotą!

---
Słyszałam opinie, ze opowieść Remusa była dziecinna. Cóż, ja w wieku 11 lat nie wymyśliłabym nic lepszego Oczko Może jakoś przeżyliście kolejną część.
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~valadilene F
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 09-09-2008 19:23
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Animag Wąż
Punktów: 562
Ostrzeżeń: 0
Postów: 103
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

przeczytałam wszystkie trzy części i muszę stwierdzić, że ta najmniej mi się podobała.

James zauważył Smarkerusa i Lily

narrator nie powinien nazywać Severusa przezwiskiem używanym przez Hunctwotów. co innego, gdyby ff pisane z perspektywy Jamesa lub Syriusza, czy nawet Remusa.

On mnie robi w bambuko

nie trawię slangu. w ff szczególnie.

Denerwowali się,

nie miałabym nic przeciwko, gdyby sam Remus denerwował się o oceny. no, ale jeśli chodzi o Jamesa i Syriusza, coś mi się nie chce wierzyć, by tak przejmowali się nauką. ale w końcu to Twoje ff.

ten odcinek nie był tak wciągający jak poprzednie. choć i one doskonałe nie były. mało opisów i dużo dialogów. niestety. ale masz ładny styl pisania i za to plus. pisz dalej ; )
Wyślij prywatną wiadomość
~Dimrilla F
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 12-09-2008 03:31
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Niewymowny
Punktów: 1501
Ostrzeżeń: 0
Postów: 268
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Ten rozdział mi się podobał. Nawet bardzo. Długi, dopracowany. Mamy tu początki znajomości Syriusza i Jamesa z Lupinem, zawiązanie intrygi "wilkołaczej" i bardzo kanoniczną MacGonagall .

Tylko jeden błąd przyprawił mnie o krótkie (acz wilkołackie) zgrzytnięcie zębami: przemieszanie czasów (na szczęście tylko w jednym miejscu, więc łatwo to poprawić) :

Chłopcy wychodzili z klasy w milczeniu, co jest do nich bardzo niepodobne. Nie odezwali się również na historii magii

__________________
Należy sobie powiedzieć uczciwie: Gdyby przestępstwo się nie opłacało, byłoby naprawdę niewielu przestępców.
http://gdynia.piusx.org.pl Wyślij prywatną wiadomość
~Harry_Potter F
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 12-09-2008 11:24
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Prefekt Naczelny
Punktów: 729
Ostrzeżeń: 2
Postów: 192
Data rejestracji: 27.08.08
Medale:
Brak

Ten rozdział też mi się podobał tak samo jak ~Dimrilla uważam że jest super! Długi i świetnie napisany, mi się w_ogóle podoba jak piszesz. Masz talent (a tego ci zazdroszczęJęzyk)

Świetnie to napisałaś, powtarzam się wiem, ale cóż zawsze się powtarzam! Takie już moje przyzwyczajenie! He he! Ale super tak jak ~Dimrilla zauważyłam jeden błąd, ale już go wypisała więc po co powtarzać! Mogę ci z te wszystkie rozdziały dać Powyżej Oczekiwań mnie się baaardzo podobają!

POWYŻEJ OCZEKIWAŃJęzyk
__________________
i4.photobucket.com/albums/y104/ktfeathers726/Glitters/slytherin.gif

Edytowane przez Tonks2812 dnia 25-01-2009 14:11
Wyślij prywatną wiadomość
~Nina F
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 15-09-2008 19:06
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Skrzat domowy
Punktów: 16
Ostrzeżeń: 0
Postów: 7
Data rejestracji: 10.09.08
Medale:
Brak

Wciągnęło mnie i będę czytać dalej. Nie potrzebnie moment spotkania w przedziale Jamesa, Syriusza i Snape opisałaś w taki sam sposób jak Rowling. Dialogi ok, ale opisy mogłaś spokojnie ze swoim lekkim piórem napisać sama Uśmiech Czekam na ciąg dalszy!
Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 22-09-2008 20:54
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

4. Severus
Apaszka

- Hej, Smarkerusie! Wyświadcz Evans przysługę i odsuń swoją pustą głowę od niej. Jeszcze zarazi się głupotą!
Zacisnął ręce w pięści i zazgrzytał zębami ze złości. Lily położyła mu rękę na ramieniu i szepnęła uspokajająco:
- Nie zwracaj na nich uwagi.
Dziewczyna cofnęła dłoń. Odwrócił się do niej. Nadal był zły, lecz jej oczy, tak piękne i przenikliwe, działały na niego niezwykle uspokajająco. Odetchnął głęboko. Miał się właśnie roześmiać, gdy usłyszał tuż za sobą:
- Co, Smarku, boisz się?
Natychmiast się odwrócił. Potter stał dwa kroki od niego, z wyciągniętą różdżką. Na jego twarzy błąkał się ironiczny uśmiech.
- Wymiękasz, Smarku?
Nie odpowiedział. Nie będzie zniżał się do jego poziomu...Jednak w tym momencie Lily, do tej pory milcząca, wyskoczyła zza niego i, ku zaskoczeniu wszystkich, z wyciągniętą różdżką, zaczęła grozić Potterowi.
- Odwal się, Potter, jeśli nie chcesz skończyć w skrzydle szpitalnym.
- Ty mi grozisz, Evans? - rzekł i zaczął się histerycznie śmiać. - Grozisz mi?
- Tak, Potter. Grożę ci - dziewczyna była naprawdę wściekła.
- Evans, odsuń się. Nie chcę ci zrobić krzywdy.
- Och, jaki jesteś szlachetny! - ironizowała. Z końca jej różdżki wytrysnęły czerwone iskry. Potter przestał się śmiać.
- Ty nie masz pojęcia, jak się pojedynkuje.
- A ty masz? - odezwał się Severus.
- Wątpisz w to? - oczy chłopaka zapłonęły chorobliwym blaskiem wściekłości. - Ty...
- Ja.
Sev również wyciągnął różdżkę. Chciał rzucić na niego jakiś urok... Wycelował swoją różdżkę i... pojawił się profesor Slughorn. Kiedy zobaczył, co się stało, uśmiech spełzł z jego twarzy.
- Severusie! - wykrzyknął. - Co ty... Severusie, ty i pan Potter pójdziecie ze mną do mojego gabinetu.
- To on zaczął! - wykrzyknął James.
- Wyjaśnimy to w moim gabinecie, panie Potter.
Severus popatrzył na Lily, kiedy chował różdżkę. Wyglądała na przerażoną.
- Sev...
- Nie martw się.
- Zaczekam tutaj.
- Nie musisz.
- Zaczekam!
- W porządku.
Chłopak powoli poszedł za Slughornem. Był mocno zdenerwowany, ale nie wściekły. Jeszcze nie zdarzyło mu się być wściekłym. Ale ten Potter, myślał, naprawdę chce, żebym rzucił na niego jakiś paskudny urok. Smarkerus... uch, strasznie tego nie lubię. Ale żeby mówić tak do Lily, to przesada!
Pogrążony w rozmyślaniach, nie zauważył nawet, kiedy doszli do gabinetu i weszli do środka.
- Czekam na wyjaśnienia, Severusie.
Nie, nie powie prawdy. Nie będzie tchórzem i kablem. Musi coś wymyślić, i to szybko...
- Ja... eee... panie profesorze... pożyczyłem Potterowi książkę.
- Co? - zdumiał się Slughorn.
- Eee... no tak. Potter pożyczył ode mnie książkę. Podręcznik do... eliksirów. A pan profesor zadał nam pracę domową i... eee... nie miałbym jak jej napisać przez święta w domu.
Kątem oka zerknął na Jamesa. Nie wyglądał na zaskoczonego. Chyba połapał, o co tu chodzi, pomyślał Sev. No nie wierzę - Potter myśli!
- Czy to prawda, panie Potter?
- Tak, profesorze - rzekł ze spuszczoną głową.
- I tylko dlatego celowaliście w siebie różdżkami?
- Tak - odparł Severus.
- Tak - powtórzył James.
- Dzieci! - wykrzyknął mężczyzna, odzyskując wcześniejszy dobry humor. - Zrobić sobie nawzajem krzywdę z powodu książki?
- No tak - powiedział James. Severus natychmiast spytał:
- Jaka kara nas czeka?
- Kara? - Slughorn się roześmiał. - Żadna, dzieci. Żadna. Teraz idźcie. Wy, Severusie, wyjeżdżasz do domu, tak?
- Tak, panie profesorze.
- Pozdrów ode mnie rodziców.
- Dobrze, proszę pana.
Wyszli z pomieszczenia w milczeniu. Dopiero na schodach prowadzących do Sali Wejściowej, Potter odprężył się. Severus zauważył to w jego ruchach i twarzy. On jednak nie patrzył już na Jamesa, tylko na Lily, która stała samotnie u szczytu schodów. Była blada, jak kreda. Nerwowo zaciskała dłonie, patrząc na niego. Uśmiechnął się nieznacznie. Dziewczyna dobrze odczytała ten znak i odetchnęła z ulgą.
- To jeszcze nie koniec, Smarkerusie - powiedział Potter zanim skierował się do Wielkiej Sali.
- Nie przejmuj się, Sev. To głupek - powiedziała Lily, uśmiechając się lekko.
- Wcale się nie przejmuję. To co, idziemy?
*

- Oho! Za chwilę będziemy w Londynie!
- Już? - zdziwił się.
- Już? Przecież jedziemy prawie 6 godzin!
Dziewczyna zsiadła z fotela. Severus zrobił to samo, żeby pomóc jej ściągnąć kufer.
- Rodzice będą na ciebie czekać? - spytała Lily. Chłopak się zmieszał.
- Tylko mama - odrzekł, patrząc w bok.
Dziewczyna więcej nie poruszyła tego tematu. Wzięła swój kufer i klatkę z kotem. Wyszła z przedziału, mówiąc:
- Może uda nam się zobaczyć w święta. Szczęśliwego Bożego Narodzenia!
Chciał ją zatrzymać, życzyć jej wesołych świąt... Lecz nie odezwał się. W milczeniu wziął swój kufer i wyszedł z przedziału.
Na podłodze zauważył jakąś apaszkę. Podniósł ją. Poznaję ten wzór! - pomyślał. To apaszka Lily! Szybko znalazł róg z niebieskim kwiatem. Tak - nie mylił się! Świadczyły o tym czarne, nieduże litery L.E. wyszyte na tej apaszce.

Severus stał przed domem Lily z ręką zastygłą przed dzwonkiem. Zadzwonić, czy nie?, zastanawiał się cały czas. Nie, to bez sensu. Apaszkę mogę oddać jej w szkole. Ale z drugiej strony...
W tym momencie drzwi się otworzyły. Stała w nich roześmiana kobieta, prawdopodobnie matka Lily.
- A co ty tu robisz? - spytała. Sev, bardzo zmieszany, odparł:
- Eee... Dobry wieczór. Ja... eee... przyszedłem do Lily.
Kobieta uważnie mu się przyjrzała.
- Zaczekaj tutaj chwilę, zawołam ją.
Drzwi się zamknęły. Severus odetchnął z ulgą. Udało się, pomyślał. W tej samej chwili drzwi ponownie się otworzyły. Tym razem zobaczył w nich Lily.
- Severus? Co ty... Skąd się tu wziąłeś?
- Ja... przyszedłem ci to oddać.
Podał jej apaszkę, którą znalazł w pociągu.
- Apaszka od Tuni! - rozpromieniła się dziewczyna. - Dziękuję, Sev.
Uśmiechnął się do siebie. Nie spodziewał się, że taki mały kawałek materiału z kwiatowym wzorem może aż tak podziałać na Lily...
- Może wejdziesz? - spytała nagle.
- Nie! - wykrzyknął. Lily była zaskoczona. - Znaczy... Chciałem powiedzieć, że nie chcę robić kłopotu...
- Ale to żaden kłopot! - uśmiechnęła się. - Wchodź!
Chwyciła o za rękę i wciągnęła do środka. No pięknie, pomyślał, ściągając za dużą kurtkę i podając ją Lily.
Salon był sporym pomieszczeniem o klasycznym, dwukolorowym wystroju. Drewniane meble były świetnie skomponowane z kominkiem, dwoma dużymi oknami i drzwiami prowadzącymi do kuchni. Pośrodku pokoju stały: kanapa, dwa miękkie fotele i stolik. Obicie kanapy było zielone, tak jak zasłony. Natomiast kolor foteli pasował do ścian - delikatny odcień żółci.
Oni jednak do niego nie weszli. Lily poprowadziła go po schodach prosto do swojego pokoju. Sev czuł się dziwnie skrępowany, zapewne z powodu porządku, jaki panował w całym domu.
- Twoi rodzice nie będą źli? - spytał, rozglądając się wokoło.
- Nie, już pewnie ich nie ma.
Sev przytaknął i rzucił przelotne spojrzenie na szafkę przy łóżku. Zaraz, co to jest? - pomyślał. W pięknej ramce widniało zdjęcie. Byli na nim on i Lily, uśmiechnięci i machający do obiektywu.
- Skąd masz to zdjęcie?
- Nie pamiętasz? - zdziwiła się dziewczyna. - Zrobiliśmy je w Hogwarcie, całkiem niedawno.
- Nie, nie pamiętam...
- Straszny jesteś, wiesz? - uśmiechnęła się.
- Wiem, Lily. Wiem...

---
Nie zasnęliście całkiem?
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
~Dimrilla F
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 23-09-2008 12:33
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Niewymowny
Punktów: 1501
Ostrzeżeń: 0
Postów: 268
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Bardzo fajnie wyszedł Ci w tym odcinku profesor Slughorn. Jowialny, pobłażliwy - dosłownie widziałam jego zaaferowaną twarz, gdy natknął się na "starcie", a potem brzuszysko, podskakujące mu podczas schodzenia po schodkach do gabinetu Rozbawiony .

Nie wypatrywałam błędów czy literówek. Sam z siebie wpadł mi w oko tylko ten fragment:
- Kara? - Slughorn się roześmiał. - Żadna, dzieci. Żadna. Teraz idźcie. Wy, Severusie, wyjeżdżasz do domu, tak?


Chyba: "Ty, Severusie, wyjeżdżasz..."

Chyba trochę mało się działo w tym rozdziale, ale w końcu nie zawsze akcja może gnać na łeb, na szyję (Niewykluczone też, że po poprzednim, dłuuugim, rozdziale po prostu się rozpaskudziłam Język )

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy (nie ukrywam, że ciekawi mnie zwłaszcza dalsze rozwinięcie wątku wilkołactwa Remusa) .
__________________
Należy sobie powiedzieć uczciwie: Gdyby przestępstwo się nie opłacało, byłoby naprawdę niewielu przestępców.
http://gdynia.piusx.org.pl Wyślij prywatną wiadomość
!Fantazja F
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 23-09-2008 17:55
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Wybraniec
Punktów: 9813
Ostrzeżeń: 0
Postów: 806
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Wreszcie naszło mnie na to, żeby skomentować Twoje ff. Wcześniej jakoś mi się nie chciało. Może dlatego, że to wszystko już czytałam, może z czystego lenistwa, a może z jakiegoś innego, nawet mi nieznanego powodu. Faktem jest jednak, że nie komentowałam, ale teraz się rehabilituję i to robię. ;P
Jest świetnie. Naprawdę jest świetnie. Nie mam się do czego przyczepić. Tzn. na pewno, gdybym chciała, to bym coś znalazła, ale nie mam na to ochoty. Po prostu zamiast zwracać uwagi na błędy, których i tak nie ma prawie wcale, a jak są, to raczej nieistotne i nierażące, wciągam się w historię. Po raz drugi. Wyżeracze... to jeden z moich ulubionych ff-ów na tej stronie i z przyjemnością go czytam. Tak więc, droga Asiu, czekam na kolejną część. Język
http://www.taern.pl/user/LadyVolakis/ Wyślij prywatną wiadomość
~Maladie F
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 23-09-2008 21:26
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Bardzo fajne to Twoje FF. Ciekawe, śmieszne... Kilka literówek się zdarzyło, ale to nic. Każdy popełnia błędy, a Ty popełniasz je stosunkowo rzadko. Daję W Rozbawiony
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg
Wyślij prywatną wiadomość
~93asia93 F
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 28-09-2008 13:36
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1844
Ostrzeżeń: 1
Postów: 300
Data rejestracji: 29.08.08
Medale:
Medal

5. Remus
Wartość przyjaźni


Był wieczór, ostatni dzień przerwy świątecznej. Uczniowie wrócili już do szkoły z domów, więc w Pokoju Wspólnym Gryffindoru wydawało się tłoczno. Remus, James i Syriusz siedzieli po turecku przed kominkiem, rozmawiając i wpatrując się w ogień.
- Jutro zaczynamy lekcje... - powiedział ponuro Remus.
- I znów trzeba będzie się użerać z McGonagall - stwierdził Syriusz.
- Jak to użerać? - zdziwił się chłopak. James pospieszył z wyjaśnieniem:
- Znosić jej ciągłe ględzenie.
- Ach... Teraz już rozumiem.
Uśmiechnął się. Znów zapadło milczenie. James i Syriusz patrzyli w ogień, natomiast Remus - na nich. James był wyjątkowo przygnębiony. Remus jednak nie wziął tego zbyt poważnie. To pewnie z powodu jutrzejszych lekcji, myślał. No i Quidditcha. Nie przyjmują pierwszorocznych. A przecież on tak świetnie lata na miotle. Już nieraz zaprezentował klasę... Dopiero po chwili dotarło do niego, że James coś mówi.
- Co? Możesz powtórzyć? - Syriusz popatrzył na niego zaskoczony. - Zamyśliłem się.
- Pytałem właśnie - rzekł James - czy byliście kiedyś w takiego sytuacji, że po prostu musieliście komuś się wygadać, ale baliście się, że przyjaciele was wyśmieją.
- Nie - odparł Syriusz, uśmiechając się promiennie. - Ale ty możesz być pierwszy.
I ryknął śmiechem. James mu zawtórował. Remus jednak odwrócił głowę. Tak, pomyślał. Byłem... nie! Jestem w takiej sytuacji. Cały czas. Cale życie.
*

Remus biegł przez Hogwartu. Minął portret Grubej Damy i zbiegł po schodach prowadzących do Wielkiej Sali. Mijający go uczniowie pokazywali go sobie palcami i śmiali się. Jedni zasłaniali usta rękoma, inni bezczelnie patrzyli mu prosto w oczy. Część odwracała z niesmakiem głowy, kolejni bluzgali na niego przekleństwami, jeszcze zaś inni chcieli rzucić na niego urok. Usłyszał świst koło ucha - to minęło go jakieś zaklęcie. Dał się słyszeć wrzask ugodzonej nim osoby, dziewczyny. Chłopak się odwrócił tuż przez wejściem do Wielkiej Sali. W odległości około 5 metrów od niego stali James i Syriusz, z wyciągniętymi różdżkami i identycznymi złośliwymi uśmieszkami na twarzach.
- Łapcie go, to wilkołak! - krzyknął ktoś z jego prawej strony.
Tłum natychmiast to podchwycił. Ze wszech stron słychać było słowo "wilkołak". Był otoczony. Nie było drogi ucieczki. Jednak wtedy przez okno pokazał się okrągły księżyc - była pełnia... nic nie mógł poradzić. Przemienił się.
- Wilkołak! - usłyszał krzyk.
Jednak nie był to krzyk przerażenia, tylko triumfu. I w tym momencie... obudził się. Cały spocony odsunął kotary przy swoim łóżku. To, co zobaczył, jeszcze bardziej wytrąciło go z równowagi. James i Syriusz siedzieli na łóżku ich współlokatora, którego imienia Remus nawet nie znał, i grali w jakąś mugolską grę planszową.
- Wilk, nie wilkołak, baranie! - fuknął Syriusz do Jamesa. Ten przekrzywił głowę, wpatrując się w obrazek.
- Może i wilk. To chyba dobrze, nie? Peter, co tam piszą?
Mały, gruby chłopak o mysich włosach zarumienił się z podniecenia.
- "Wilk - tracisz dwie kolejki".
- Ha! - wykrzyknął Syriusz.
- Cześć chłopaki. W co gracie?
- Cześć Remus - uśmiechnął się James. - Peter przywiózł z domu "Grzybobranie". Dołączysz się?
- Nie, dzięki.
Wstał i przebrał się. Była niedziela, więc nie musiał spieszyć się na lekcje. Przysiadł na skraju łóżka, obok Jamesa. Przypatrywał się, jak chłopcy grają. Po kilku minutach poczuł na sobie spojrzenie tego... Zaraz, jak on się nazywa...? Ach, już wiem. Peter. Uśmiechnął się do niego łagodnie i powiedział, patrząc mu w oczy:
- My się chyba nie znamy? Jestem Remus Lupin - wyciągnął rękę ku niemu.
- Peter Pettigrew - bąknął w odpowiedzi chłopak, niewiarygodnie się przy tym czerwieniąc.
Był bardzo speszony i zdenerwowany. Remus dobrze znał to uczucie, towarzyszące zawieraniu nowych znajomości. Ile razy w życiu poznawał kogoś nowego, tak właśnie się czuł. Jednak teraz... Teraz jest inaczej. Coś się zmieniło. Od kiedy zaczął zadawać się z Jamesem i Syriuszem, lubiła go większość osób z klasy (pewnie ze względu właśnie na nich, pomyślał), nie spędzał samotnych wieczorów ani weekendów... Praktycznie rzecz biorąc jego życie obróciło się o 180 stopni. Nie mówił, że nie jest zadowolony z takiego przebiegu sytuacji, o nie. Jest bardzo zadowolony. Tylko... ciąży mu, że ukrywa przed nimi prawdę o sobie. Jest wilkołakiem i nic na to nie poradzi. A co, jeśli im powie, a oni wtedy odwrócą się od niego? Nie, stanowczo im nie powie.

---
Przy tym rozdziale pewnie przysnęliście Uśmiech No ale nic nie poradzę, mam go już od dawna napisanego. Teraz nie liczcie, że prędko coś opublikuję (nawet "Mistrza Języka" i "Nieszczęsne wyznanie" pójdzie się przespać --> BTW, zapraszam do ich czytania Uśmiech ), bo jutro idę do lakarza. I prawdopodobnie do szpitala...
Dzięki za wwszystkie komentarze, jakie zostawiliście do tej pory i jakie, mam nadzieję, jeszcze zostawicie UśmiechUśmiechUśmiech
http://chomikuj.pl/Mephistopholes Wyślij prywatną wiadomość
!Fantazja F
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 28-09-2008 16:26
VIP

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Wybraniec
Punktów: 9813
Ostrzeżeń: 0
Postów: 806
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Medal

Rzeczywiście, może wartkiej akcji w tym rozdziale nie było, ale ja jakoś nie przysnęłam. Podoba mi się, jak opisujesz uczucia Remusa, jego strach przed powiedzeniem przyjaciołom prawdy. Ogólnie część dobra, może nie najlepsza, ale dobra. Przyczepię się jednak do paru błędów...

Remus biegł przez Hogwartu.

Przez Hogwart.

W odległości około 5 metrów

'5' powinno być napisane słownie.

Był otoczony. Nie było drogi ucieczki.

Powtórzenie. Lepiej by brzmiało: Czuł się osaczony. Nie było drogi ucieczki. albo Był otoczony. Nie znalazł drogi ucieczki.

Popraw je, a tymczasem ja czekam na kolejny rozdział. Uśmiech
Edytowane przez Fantazja dnia 28-09-2008 16:27
http://www.taern.pl/user/LadyVolakis/ Wyślij prywatną wiadomość
~Maladie F
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 28-09-2008 16:29
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Ja wcale nie zasnęłam przy czytaniu! Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Jestem tylko trochę zawiedziona, że rozdział jest taki krótki Smutny Ale i tak mi się podobał Happy
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny Wybitny 69% [9 głosów]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 23% [3 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [Brak oceny]
Nędzny Nędzny 0% [Brak oceny]
Okropny Okropny 8% [1 głos]
RIGHT