Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 193
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Fan Fiction
»»» [NZ] Lily & James - pióra Andromedy cz. 1 i 2
Drukuj temat · [NZ] Lily & James - pióra Andromedy cz. 1 i 2
~Andromeda F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 26-08-2008 01:00
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 414
Ostrzeżeń: 1
Postów: 44
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Brak

Przedstawiam wam jeden z rozdziałów mojej opowiaści o latach szkolnych Huncwotów i Lily. Akcja zaczyna się na wakacjach przed rokiem Sumów. Mojego bloga piszę od dawna, ale jest to jedna z najnowszych części. Adres bloga znajdziecie w moim profilu;p
Większość bohaterów z pewnością jest wam znana, wyjątek stanowią najbliższe przyjaciółki Lily: Jennifer, Alex i Sara, które lepiej poznacie czytając moje opowiadanie.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania^^



Zarobiłeś sobie szlaban panie Potter!


Nadeszła burza. Gęste szaro-bure chmury w ciągu kilku sekund zakryły całe niebo, aż po horyzont. Jennifer przymknęła oczy wsłu****ąc się w nadciągającą nawałnicę.
Pierwsze błyskawice rozjarzyły ciemność ciągnąc za sobą odległe grzmoty. Jenna siedziała skulona na ławeczce na skraju dworku w Oksfordzie. Czekała na wiadomości od swoich przyjaciół, ale żadna nie nadchodziła.Wtedy na horyzoncie ujrzała rozbłysk żółtego światła. Powolnym ruchem podniosła wzrok niepewna czy to co przed chwilą ujrzała zdarzyło się naprawdę. Z nieba lunęły tysiące zimnych kropel, przez które nasiąkła jej koszulka i długie, czarne włosy. Nieruchomo wpatrywała się w odległy obiekt.

Światło znów błysnęło, ale tym razem dziewczyna podniosła się rozprostowując zdrętwiałe ciało. Parło naprzód, to opadając, to wznosząc się, jakby traciło siły. Gdy było już nad najbliższym wzgórzem usłyszała warkot silnika. Motor zaryczał wściekle i wylądował tuż przed jej domem. Jenny puściła się biegiem wśród rabatek kwiatów czując jak deszcz chlasta ją po twarzy.
- Syriusz! r11; krzyknęła biegnąc dalej wzdłuż domu i przez trawnik. W mgnieniu oka przeskoczyła płot i wpadła na ulicę. Chłopak zeskoczył z motoru i ruszył jej naprzeciw.

- Jenna... r11; westchnął z trudem i objął ją silnym ramieniem r11; Boże, nic ci nie jest! r11; wypalił tuląc ją do siebie i gładząc jej długie, mokre włosy
- Nic, a co miałoby mi się stać? r11; zapytała wstrząśnięta r11; Nie pisałeś. Nie wiedziałam nawet co się dzieje! Co się stało!?

- Jenna...Zaczekaj r11; odparł Syriusz łapiąc się za brzuch i krzywiąc się potwornie. r11; Mogę złapać oddech?

Dziewczyna umilkła wpatrując się w jego twarz.
- Syriusz? r11; spytała kiedy dłuższą chwilę się nie odzywał r11; Ej, przestań tylko mnie bardziej przerażasz!

Pchnęła go palcem w pierś z dziką furią na twarzy.
- Masz natychmiast powiedzieć mi co się dzieje! -ryknęła czerwona na twarzy.
Syriusz rzucił jej nieprzychylne spojrzenie i gwałtownie się wyprostował.

- Wspaniale! Skaczmy sobie tylko do gardeł, w końcu w tym jesteśmy najlepsi, prawda? r11; fuknął na nią i ruszył w kierunku domu.



Jennifer przymknęła oczy czując jak wzbiera w niej gniew. Kopnęła ze złością płot i wrzasnęła kiedy drzwi zatrzasnęły się za chłopakiem.
Wróciła do środka i od razu chwyciła wiszący w suszarni ręcznik. Wykręcając sobie włosy pociągnęła zbyt mocno materiał i zapiszczała z bólu. Rzuciła ręcznik na ziemię i pobiegła do kuchni.

- Co ty wyprawiasz? r11; usłyszała głos Alex, która siedziała na stole jedząc kanapki z masłem orzechowym r11; Słyszałam jak krzyczysz...

- Nic r11; odparła szybko Jenny i chwyciła łyżkę pełną masła po czym wpakowała go sobie do ust.

Alex popatrzyła na nią z uniesionymi brwiami.
- Naaaapprraaaweee niic mii nieee jeeesss r11; wystękała z pełną buzią.

- Łoł. Już sam fakt, że jesz coś tak kalorycznego jak masło orzechowe jest dziwny, nie mówiąc już o tym, że udało ci się coś powiedzieć z tym w ustach r11; uśmiechnęła się do niej przyjaźnie r11; Pokłóciliście się co?

- Mhmm r11; mruknęła Jenna żałośnie spoglądając na słoik masła.

- Przejdzie wam. Zawsze przechodzi. r11; powiedziała szybko Al. r11; Poza tym jutro jedziemy już do szkoły, nie?

- Co z tego? r11; spytała wojowniczym tonem Jennifer.
- Będziecie mięli okazję w spokoju na siebie nawrzeszczeć r11; odpowiedziała Alex.
Przyjaciółka zaczęła histerycznie szlochać. Sama nie wiedziała, czy powinna się śmiać, czy płakać.


Lily siedziała na kanapie owinięta dwoma swetrami w wielkich, wełnianych kapciach na nogach z kubkiem herbaty w ręce, a i tak było jej zimno. Przesuwała programy w telewizji bez żadnego określonego celu i prychała za każdym razem kiedy trafiła na jakiś wyjątkowo głupi teleturniej.

- Dobrze się czujesz? r11; zapytała zatroskany Rogacz obserwujący jej poczynania od kiedy przyjechali do Jennifer. Czyli jakiś tydzień temu.

- Zdiagnozowałam u siebie chorobę psychiczną, Potter r11; prychnęła jeszcze głośniej nawet na niego nie patrząc.

- I dlaczego mnie to nie dziwi? r11; zażartował James bawiąc się zniczem.

Lily zerknęła na niego przelotnie skupiając się na telewizorze. Kiedy po raz piąty zobaczyła tego samego gościa zachęcającego ją do wzięcia udziału w grze o tysiąc funtów, nie wytrzymała i fuknęła:

- Możesz przestać? r11; James popatrzył się na nią zdziwiony r11; I kto to mówi?

-Nie gadaj! Po prostu przestań się bawić tym głupim świecidełkiem!

-Przestanę jak ty wyłączysz ten durny telewizor!

- Niczego nie będę wyłączać, Potter! To nie twój dom!

- Twój też nie, więc przestań mną rządzić!

- HEJ!!! r11; Syriusz rąbnął z całej siły w stolik między nimi łamiąc go na pół r11; ZAMKNIJCIE SIĘ WRESZCIE!!!

W salonie zapadła głucha cisza. Peter zachrapał głośno zwinięty w kącie z pluszowym misiem pod głową. Alex i Jenny wybiegły z kuchni, by sprawdzić co się dzieje.

- No, Łapa nie wiedziałem, że aż tak mocno pakowałeś przez te wakacje r11; zaśmiał się Rogacz r11; Przełamać na pół stolik to nie lada wyczyn!

- Zamknij się r11; warknęła Lily nadal rozjuszona jak wściekła kotka.

- No co? Nie rozmawiam z tobą tylko z Syriuszem więc się nie wtrącaj!

- ZAMKNIJ SIĘ!!! r11; powtórzyli Lily i Syriusz chórem.

James skrzyżował ręce na piersiach i zapadł się w fotel z obrażoną miną. To samo zrobiła Lily i Syriusz, każde w innym kącie salonu.

Alex zaczęła się śmiać na ich widok i rzuciła się na najbliższy fotel tarmosząc go rękami. Jenny nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Popatrzyła tęsknie na Syriusza i opuściła pokój.



Na stacji Kingr17;s Cross jak zwykle było tłoczno i głośno. James i Syriusz zniknęli szybko w tłumie prowadząc zaspanego Glizdogona.
Lily i Alex zostały przy aucie dziękując jeszcze raz państwo McKinnon za gościnę przez ostatnie tygodnie wakacji.
Jenna czekała niecierpliwie tupiąc nogą i kiedy jej przyjaciółki wreszcie skończyły miłą rozmowę z jej matką pomachała jej na pożegnanie i szybko oddaliła się ku żelaznej barierce.

Na peronie pełno było uczniów i ich rodziców. Dziewczyny wtaszczyły swoje kufry do wolnego przedziału i siadły naprzeciwko siebie.
Posmutniały wyczuwając brak obecności Sary, która nadal przebywała w Szpitalu Świętego Munga wraz z bratem. Carol właśnie przeszła przez przejście za ciotką. Jechała do szkoły po raz pierwszy.

- Będzie dobrze r11; zapewniła je Alexandra uśmiechając się, by dodać im otuchy. Spośród ich czterech tylko ona była niepoprawną optymistką r11; U Świętego Munga ją poskładają.

- Tak, na pewno, ale... r11; Lily zająknęła się nie bardzo wiedząc co chce dalej powiedzieć.

Dalszą rozmowę przerwał im głośny trzask i jęki na korytarzu. Wychyliły głowy przez drzwi do przedziału i w tym momęcie dostały w twarz czymś bardzo gorącym i lepkim jak klej. Impet powietrza był tak wielki, że powalił je na podłogę, podobnie jak kilkadziesiąt innych uczniów na korytarzu. Jenny i Lily wrzasnęły ze złości kiedy tylko na siebie spojrzały i wstały ślizgając się po podłodze pełnej tej dziwnej, ciemnej substancji.

Alex tarzała się w mazi zanosząc się od śmiechu, aż w końcu się opanowała i weszła do ich przedziału.

- POTTER!!! r11; ryknęła Lily na całe gardło.

Parę drzwi przed nią wychyliła się głowa Jamesa.

- Niemożliwe, muszę sobie zapisać tą datę w pamiętniku. Ty wołasz mnie, Evans? r11; powiedział dusząc się od śmiechu na jej widok.

- Jest 1 września na wypadek gdybyś zapomniał r11; prychnęła z niesmakiem.

-Wiem r11; odparł Jim czochrając sobie figlarnie włosy ręką.

Lily wrzasnęła jeszcze głośniej i rzuciła się na niego z rękami pełnymi kleju.

- Auuu!!! Złaź ze mnie idiotko! r11; krzyczał Rogacz.

- Nie obrażaj mnie! r11; ryknęła z furią okładając go pięściami.

Cały wagon ryknął śmiechem, a Syriusz, Peter i Remus też jakoś się nie kwapili, by pomóc biednemu Rogaczowi.

- Jak zechcę to będę cię obrażał! r11; warknął próbując ją z siebie zrzucić, ale ona dzielnie się opierała smarując mu twarz kleikiem. James wypluł go ze złością.

- Nie będziesz, bo na twoje nieszczęście jestem prefektem! r11; krzyknęła wstając i przytrzymując go na ziemi stopą. r11; Więc właśnie zarobiłeś sobie szlaban, panie Potter. W każdy wieczór pierwszego tygodnia!
Wszyscy oniemieli kiedy Lily zamaszystym ruchem wróciła do przedziału ciągnąc za sobą Jenny.
- Tfuu... Prefekt? r11; wymamrotał zdezorientowany Rogacz przecierając okulary.



Przy stole Gryfonów wszyscy śmiali się i żartowali w świetnych nastrojach. Dziewczynom udało się pozbyć z twarzy świństwa z pomocą Lupina i teraz z zapałem pałaszowali kolację cały czas rozmawiając jak najęci.
Jedynymi osobami, które się nie odzywały był Syriusz i James, no i Peter, ale on nigdy za wiele nie mówił.
Łapa wpatrywał się w Jennifer zastanawiając się jak do niej zagadać. Fakt, że usiadła naprzeciw niego na miejscu Sary był sygnałem alarmowym, gdyż od zawsze zajmowała siedzenie obok niego.

- Jenna... r11; zaczął cicho wychylając się do niej nad butelką soku dyniowego i półmiskiem pełnym puddignu r11; Może byśmy jutro wybrali się do Hogsmeade, tak wiesz...na chwilkę...sami r11; uśmiechnął się widząc, że go słucha i mrugnął do niej zawadiacko.
Zadowolony z siebie, pewny, że mu nie odmówi usiadł z powrotem wpatrując się w nią z napieciem.

- Nie r11; padła krótka odpowiedź, a dziewczyna nawet na niego nie spojrzała.
Łapa upuścił swój widelec z brzdękiem nie wierząc własnym uszom. James tylko prychnął pogardliwie nadal wściekły na cały świat, za co chwilę potem dostał mocnego kuksańca między żebra.
- Uchhh... Spadaj r11; mruknął i zajął się swoim talerzem.


Uczta dobiegała już końca i właśnie w momęcie kiedy Dumbledore zabrał głos, Lily skończyła odpowiadać na niekończące się pytania Remusa na temat Sary. Uśmiechnęła się widząc na jego twarzy niepokój i troskę. Na jej piersi błyszczała nowa odznaka, podobnie jak u niego. Ucieszyła się, że to akurat Remus został razem z nią prefektem.

- Witam wszystkich ponownie w Hogwarcie! r11; zagrzmiał dyrektor uciszając w momęcie salę. - Zanim wszyscy udamy się na zasłużony odpoczynek chciałem ogłosić kilka spraw. Otóż po tragicznej śmierci naszego ostatniego nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, profesora Carmennyr17;ego musiałem znaleźć kogoś nowego na to stanowisko. Proszę przywitać wraz ze mną profesor Kefoe!
Szczupła czarownica w wściekle różowej szacie wstała skłaniając nisko głowę, jakby występowała w jakimś przedstawieniu. Uśmiechnęła się szarmancko błyszcząc jasnymi oczami i zakręciła złotego loczka w palcach lustrując tłum.

Lily uniosła brwi tak wysoko, że aż zniknęły pod jej grzywką kiedy kobieta zaśmiała się głosem głupawej nastolatki. Wymieniła z dziewczynami zniesmaczone spojrzenia i zmartwiała na widok min chłopców.

James i Syriusz klaskali chyba najgłośniej z całej sali z niezdrowymi wypiekami na twarzach, a kiedy Dumbledore ponownie zabrał głos nadal wlepiali pełne uwielbienia spojrzenia w nową nauczycielkę.

- Zapowiada się ciekawy rok r11; westchnęła Lily kiedy wstała od stołu prowadząc nowych uczniów do dormitorium. r11; Nawet bardzo...

Po drugiej stronie sali wejściowej szedł Caradoc w towarzystwie swoich przyjaciół i grupki wielbicielek. Zatrzymał się i uśmiechnął się do niej na co ona pomachała nieśmiało ręką.
Edytowane przez Alae dnia 21-02-2009 21:59
www.miloscpottera.blog.onet.pl Wyślij prywatną wiadomość
~pomyluna F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 26-08-2008 02:13
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1818
Ostrzeżeń: 2
Postów: 524
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Troche denerwują te r11 ale nie przejmuj się. To pewnie twój pierwszy ff. Całkiem niezły. Te r11 to dlatego że piszesz w world i potem kopiujesz.

Mam nadzieję, że wrócą różne inne ff z poprzedniego hogs.

Pozdrawiam
__________________
img.userbars.pl/93/18596.png
Wyślij prywatną wiadomość
~Vampirzyca F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 26-08-2008 10:29
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Niewymowny
Punktów: 1667
Ostrzeżeń: 1
Postów: 371
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

I właśnie w tej chwili powróciła brutalna rzeczywistość.
Nie ma FanFicków, trzeba pisać, trzeba pisać! =.=

r11 irytują, zrywają wzrok itp., ale ff samo w sobie jest niezłe.
Oby tak dalej.

PS: Zablokój w Wordzie automatyczne wstawianie długich myślników ^^.
__________________
Wilson: On każdego roku leczy tysiące ludzi, a ty ilu? Trzydziestu?
House: McDonald robi lepsze hamburgery, niż twoja matka, bo robi ich więcej?
http://aaaaniaaa.powiedz.to/ Wyślij prywatną wiadomość
~ain_eingarp F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 26-08-2008 17:20
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 400
Ostrzeżeń: 0
Postów: 79
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Dawno nie czytałam żadnych FF i się stęskniłam ;-P. Jak na przywitanie nowego Hogsmeade to opowiadanie świetne. r11 troszkę przeszkadza, ale da się czytać. Zrozumiałam dość dużo, a jak na mnie to postęp ;-). Początek ciekawy, zakończenie również. Do środka się nie przyczepię, bo także mi się podobał xP. Powiem tylko tyle, że czekam na więcej :-).
Pozdrawiam ;-*
Wyślij prywatną wiadomość
~Andromeda F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 26-08-2008 22:13
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 414
Ostrzeżeń: 1
Postów: 44
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Brak

r11 irytują, zrywają wzrok itp., ale ff samo w sobie jest niezłe.
Oby tak dalej.

PS: Zablokój w Wordzie automatyczne wstawianie długich myślników ^^.


r11 poprawię jak będę miała czas i chęć;p Co do Worda - mogłabym zablokować, ale po co skoro piszę na bloga, a nie docelowo na Hogs...Części będę wstawiać chociaż tak jak napisałam jest to rozdział mniej więcej ze środka mojego opowiadania. Taki wybrany losowo, żeby pokazać wam jak piszę;> Oczywiście jeśli chcecie będę dodawać następne rozdzialy;p
www.miloscpottera.blog.onet.pl Wyślij prywatną wiadomość
~Alice F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 26-08-2008 22:31
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 383
Ostrzeżeń: 1
Postów: 116
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Brak

Twoje ff bardzo mnie zainteresował więc będę je regularnie czytaćUśmiech Bardzo ciekawie piszesz. Oby tak dalej. Czekam na kolejną notkę, pozdrawiam:*
__________________
"Kto nie boi się wierzyć, że się uda
Kto wie, kto wie, że
Wiara czyni cuda

Kto nie boi się wierzyć, że się uda
Ja nie, ja wierzę
Wiara czyni cuda..."
Wyślij prywatną wiadomość
~Druella_Rosier F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 27-08-2008 21:58
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Siedmioroczniak
Punktów: 679
Ostrzeżeń: 0
Postów: 101
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

Po przeczytaniu tego rozdziału ryknęłam dzikim śmiechem.
Rzadko, kiedy jakieś opowiadanie mi się podoba (wredna oceniająca to ja xD)
Akcja z klejem spodobała mi się chyba najbardziej xD
Liczę, że dodasz jeszcze jakąś następna część Uśmiech
__________________
Panna Nikt
www.la-push.czo.pl Wyślij prywatną wiadomość
~Maladie F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 23-09-2008 20:57
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Opiekun Ravenclawu
Punktów: 3691
Ostrzeżeń: 2
Postów: 516
Data rejestracji: 26.08.08
Medale:
Brak

ciekawe opowiadanie, wciągnęłam się Rozbawiony Irytują mnie tylko r11, ale liczy się treść a nie błędy. Za opowiadanko dam PO
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?

- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?


hogsmeade.pl/images/other/kkbh.jpg
Wyślij prywatną wiadomość
!Alae F
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 23-09-2008 23:29
VIP

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Uzdrowiciel
Punktów: 2495
Ostrzeżeń: 1
Postów: 421
Data rejestracji: 30.08.08
Medale:
Brak

Veni i vidi. A zobaczyłam wiele, o co widziałam zaraz wam opowiem.

Uaa. Błąd już w tytule pierwszego rozdziału. Zarobiłeś sobie szlaban, panie Potter! Uwierz mi, nie sprawia to pozytywnego wrażenia.

Secundo:
Jennifer przymknęła oczy wsłu****ąc się w nadciągającą nawałnicę.

Merlinie. To zdanie irytuje mnie straszliwie, czuję się osobiści dotknięta. Z dwóch powodów. Pierwszy to imię Jennifer, w oczach, kogoś kto obraca się w środowisku fanfictionistów, gdyż kojarzy się ono zawsze i wszędzie z nagrodzonym Złotym Tłuczkiem, opowiadaniem "Harry Potter i Płomień Miłości" niejakiej .::TRINITY::. To wątpliwej jakości dzieło rozbudziło w mym sercu szczerą niechęć do imienia Jennifer. Nie każę ci go zmieniać, ale informuję, że się źle kojarzy. I po drugie "wsłu****ąc". Uświadomcie mnie, czy czytelnicy są aż tak niewyżyci, że nawet niewinne "wsłu****ąc" podsuwa im nieprzyzwoite skojarzenia?

Światło znów błysnęło, ale tym razem dziewczyna podniosła się rozprostowując zdrętwiałe ciało. Parło naprzód, to opadając, to wznosząc się, jakby traciło siły.

W takiej konstrukcji to ciało opada i prze... bez podtekstów.

Odnoszę nieodparte wrażenie, że Jennifer jest niezrównoważona emocjonalnie. Niepewność, radość, złość, rozbawienie zwieńczone płaczem. A to tylko dwa akapity.

Żądam stanowczo zademonstrowania czynności przesuwania programów w telewizji. Sama nie mogę sobie tego wyobrazić.

- HEJ!!! r11; Syriusz rąbnął z całej siły w stolik między nimi łamiąc go na pół r11; ZAMKNIJCIE SIĘ WRESZCIE!!!

*dziko uchichana* Syriusz karateka!

Właściwie cały tekst wydaje mi się taki niespójny. Jakbyś podarła kartkę z oryginałem na kilka części i ułożyła potem na stole, jednak pomijając kluczowe fragmenty. Mam wrażenie, że poszczególne scenki rodzajowe są tylko obok siebie, a nie ze sobą. Czepiają się, nie płyną. Czytelnik nagle przeskakuje od jednej sytuacji do drugiej, mimo że każdy fragment kończysz wyraźnym stop.

Jednak podoba mi się, że potrafisz używać słów, w tekście rzuciło się w oczy parę całkiem zgrabnych wyrażeń. Brakuje części przecinków, ale interpunkcja jest ogólnie na dość porządnym poziomie. Ortografia chyba też, o ile się nie mylę. Ogólne wrażenie? Średnio. Ani nie tragicznie, ani genialnie. A tylko tekst bardzo dobry jest w stanie zmusić mnie do czytania o Huncwotach. Nie lubię ich. Razem i każdego z osobna.

Nie mam już nic do napisania.

__________________
Czyś ty do reszty skwestorzył?

Edytowane przez Alae dnia 01-10-2008 17:24
Wyślij prywatną wiadomość
~Andromeda F
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 19-11-2008 12:51
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 414
Ostrzeżeń: 1
Postów: 44
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Brak

Następny rozdział...Dawno mnie nie było, ale nadrabiam braki;p


Prefektem być...


Lily odwróciła się na drugi bok. Pod puchatą i cieplutką pierzynką było jej tak dobrze, że nie miała ochoty wystawić nawet koniuszka swojego piegowatego noska na zewnątrz. Było jeszcze ciemno, więc mogła rozkoszować się niebiańskimi czeluściami swojego łóżka w dormitorium dziewcząt dla piątej klasy.

Zdmuchnęła kosmyk rudych włosów z czoła i przeciągnęła się z rozkoszą. Na małym stoliczku obok łóżka leżała jej nowa odznaka prefekta, szkarłatno-złota z wielkim rPr1; na środku. Stanowiła jej chlubę i dumę, podobnie jak nowe szaty, które zakupiła z mamą podczas wakacji.

Odrzuciła kołdrę i przeszła na paluszkach do łazienki. W zwierciadle zobaczyła rześką i wypoczętą dziewczynę, której cera pod wpływem mocnego słońca nabrała brzoskwiniowego wyglądu, a rude włosy urosły parę cali.

Po szybkiej porannej toalecie ubrała się w szkolne szaty i i przyczepiła odznakę na piersi. Stałą tak chwilę przed lustrem wpatrując się w siebie z dzikim uwielbieniem.

Wzięła do ręki różdżkę i wyszła lawirując pomiędzy porozrzucanymi częściami garderoby przyjaciółek starannie domykając drzwi.

James naciągał właśnie skarpetki na nogi kiedy usłyszał przeraźliwy wrzask dochodzący z łazienki, a potem brzdęk tłuczonego lustra i przeklnięcie.



- Syriusz? - zawołał wstając i przyciskając ucho do drzwi. Odpowiedziało mu tylko głuche stęknięcie, a potem szept : r Reparor1;.

Rogacz zaśmiał się pod nosem i skończył się ubierać. Peter chrapał jeszcze zwinięty w rulonik pod ścianą. Remus właśnie odkopał się spod wielkiej pierzyny i przeciągał się cały czas zerkając na swoją odznakę z uwielbieniem.

James pokręcił z niedowierzaniem głową i zaczął rozkładać swoje rzeczy do szafek.

- Czemu się tak cieszysz z bycia prefektem? - zapytał Remiego.

Lupin spojrzał na niego dziwnie.

- Tylko dodatkowe obowiązki i mniej zabawy - skomentował Rogacz widząc, że Remusowi zrzedła mina. - Będziesz musiał uważać by ktoś przypadkiem nie używał czarów i nie łamał regulaminu. Koniec z naszymi wspólnymi psotami i przechadzkami.

Odwracając się do swojego kufra uśmiechnął się z satysfakcją. Oto mu właśnie chodziło, by przyjaciel poczuł, że ta głupia odznaka jest nic nie warta.

Jednak kiedy Syriusz wyszedł z łazienki przeklinając siarczyście i powlókł się do niej Lupin, Jim poczuł, że zachował się niekoleżeńsko w stosunku do przyjaciela. Przecież Remi nie prosił Dumbledora, o odznakę!

Peter odrzucił na bok swojego pluszowego misia i wprawnym ruchem schował czerwone skarpetki pod poduszką, żeby koledzy ich nie zobaczyli. Na twarzy przybrał wyraz uprzejmego oczekiwania.

- To co dziś zrobimy? - zapytał Syriusza i Jima. James chwycił złotego znicza i poprawił okulary na nosie.

- Masz jakiś pomysł, Glizdek? - odpowiedział pytaniem.

- No...tego...niby nie....ale tak....jakoś pomyślałem...że, no wiecie...tego...coś zrobimy - powiedział szczerząc zęby święcie przekonany, że dał satysfakcjonującą odpowiedź.
Syriusz wywrócił oczami i naciągnął szatę.

- Nic nie będziemy robić Peter, bo... mamy szpiega w drużynie - odparł kwaśno James.

- Szpiega?! - zachłysnął się Glizdogon wybałuszając oczy.

- Nie będę wam wchodził w drogę jeśli sobie tego nie życzycie - usłyszeli smutny głos z łazienki.

- Jasne, a potem pod koniec tygodnia będziemy mieć same szlabany i dywaniki u McGonagall - warknął Syriusz bardzo w tym momęcie przypominając psa.

- Jakbym nie miał nic innego do roboty tylko na was donosić! - odparł cierpko Remus.

- A może tobie to odpowiada? - zapytał z kpiną w głosie Jim - Jak to jest, całe życie być lebiegą i szmaciarzem i wreszcie dostać coś przez co czujesz się ważniejszy?!

Peter zmartwiał i zakrył ręką pobielałe usta. Syriusz zerknął przelotnie na Rogacza trzęsąc się ze złości tak samo jak on.

Z łazienki wypadł Remus blady jak ściana z różdżką w ręku.

- Daj spokój! Jeden na trzech? - zakpił Jim.- Bójka nie pokrzyżuje ci wspaniałych planów bycia prefektem?

- Zajmij się swoimi sprawami James i nie zachowuj się jak dziecko, któremu ktoś sprzątnął najlepszą zabawkę sprzed nosa - powiedział spokojnie Remus.

- Przepraszam, czy ty myślisz, że ja chciałbym dostać tą głupią odznakę - zaśmiał się Jim i wyrwał mu ją z ręki. Popukał w nią palcem i wykrzywił się kpiąco.- Myślisz, że mi zależy na takim badziewiu?

- Dokładnie tak się zachowujesz - warknął Lupin - Więc przestań robić z siebie bubka i zacznij zachowywać się dojrzalej. To przez takie akcje Lily ma potterowstręt...

- Jej w to nie mieszaj, panie ja-wszystko-wiem-lepiej! - ryknął Jim. - Evans jeszcze się ze mną umówi zobaczycie!

- Chyba w następnym stuleciu - szepnął Peter za co od razu dostał od Rogacza po pysku.

James chciał dokończyć dyskusję z Remusem, ale w chwili gdy odwrócił się od skamlącego Glizdogona, ten zamknął się z powrotem w łazience.


Jennifer siedziała obok Alex przy stole dziobiąc swoją jajecznicę widelcem i zastanawiając się dokąd poszła Lily.

Chwilę potem dołączyli do nich Huncwoci. Na samym przedzie szedł rozjuszony Jim i Syriusz, za nimi Peter z podbitym okiem, a na końcu samotny Remus. Jenna pociągnęła łyk gorącej kawy i skupiła całą swoją uwagę na Alex, która opowiadała jej o swojej ciotce, która przyjechała do nich na jakiś czas do Dublina.

Syriusz chciał usiąść obok niej, ale w tym momęcie ona szybkim ruchem pociągnęła Lupina na miejsce pytając się go czy widział gdzieś Lily.

Syriusz zacisnął pięści z bezsilnej złości i sztywny jak deska usiadł obok Rogacza. Jenny uśmiechnęła się do Lupina i zaczęła z nim pogodną rozmowę.

Alex ze zdziwienia rozdziawiła usta na całą szerokość i o mało co się nie udławiła. Jenny klepnęła ją parę razy w plecy. Dziewczynie zebrały się łzy w oczach i złapała się kurczowo za gardło, próbując coś wykrztusić. Nikt z zebranych nie potrafił jednak powiedzieć co.

W tym momęcie machnęła ręką w kierunku wejścia do Wielkiej Sali wyraźnie zdenerwowana ich brakiem zainteresowania.

Wszyscy obejrzeli się przez ramię i zamarli.

Lily stała w wejściu rozmawiając z Severusem i śmiejąc się jakby nigdy nic. Potem zauważyła ich zaciekawione spojrzenia i szybko się z nim pożegnała. Sev cmoknął ją przyjacielsko w policzek i odszedł w kierunku stołu Ślizgonów siadając pomiędzy Averym, a Lucjuszem Malfoyem.

Lily zarumieniła się troszkę, ale szybko się opanowała i podbiegła do przyjaciół sadowiąc się na starym miejscu Jennifer koło Łapy.

James zacisnął ręce pod stołem tak mocno, że aż mu pobielały ze złości. Na twarzy zrobił się czerwony jak piwonia i cały dygotał rzucając mordercze spojrzenia w stronę pleców Severusa.

Nikt się jednak nie odezwał, a Lily już zajadała się spokojnie jajkami na bekonie i tostem czytając swój nowy plan zajęć.
- Transmutacja, Obrona, Eliksiry...ze Ślizgonami - mamrotała z uśmiechem na czerwonych ustach.

W tym momęcie Jim nie wytrzymał. Rąbnął pięścią w stół i wywrócił dzbanki w mlekiem i sokiem dyniowym. Cała wściekłość zbierająca się w nim od rana właśnie osiągnęła swój limit. Wszyscy odskoczyli od początku się tego spodziewając.

James popatrzył wściekle na Lily i wybiegł z sali odprowadzony wzrokiem wszystkich Gryfonów.

Na schodach do wieży zatrzymał go Caradoc.

- Potter, właśnie miałem cię szukać. Zostałem nowym kapitanem Gryfonów r11; wskazał na swoją nową odznakę - Treningi zaczynają się już od dzisiaj, więc nie zarób sobie żądnego szlabanu!

- Taa..jasne - odparł Jim zachwycony, że może czymś zając myśli. Kiedy chłopak zaczął się już oddalać, Jim nagle sobie coś przypomniał.

- Dearborn! Zaczekaj! - zawołał biegnąc za nim. - Ja już mam szlaban.

Caradoc zdziwił się tym obrotem spraw.

- Serio? Od kogo? - zapytał z konsternacją.

- Od Lily - odparł głucho Jim pragnąc się zapaść pod ziemię.


Remus siedział obok Lilyanne w gabinecie McGonagall słuchając jej dłużącego się już godzinę wykładu. Zaraz po zakończeniu lekcji mieli się zgłosić po pierwsze instrukcje dotyczące obowiązków prefektów.

Lily unosiła wysoko głowę rejestrując każde słowo ich opiekunki, ale mógł przysiąc, że tylko udaje, że słucha. Nikt nie byłby do tego zdolny.

Może tylko....Sara?

Z wszystkich listów jakie wysyłał jej prawie codziennie odpowiedziała tylko na dwa, bardzo zwięźle i krótko. Opowiadała spokojnymi słowami o uzdrowicielach, którzy zajęli się nią i jej rodzeństwem oraz o śledztwie Ministerstwa w sprawie śmierciożerców odpowiedzialnych za atak i o amnezjatorach od miesiąca tropiących mugolskich świadków tego zdarzenia.

Zapadł się głębiej w fotel przywołując jej obraz w pamięci i od razu przed oczami stanęła mu dziewczyna z burzą czekoladowych loków i śmiejącymi się szafirowymi oczami. Rozanielony swoją wizją zapomniał gdzie się znajduje i już w sekundę później został brutalnie zesłany z powrotem na ziemię przez wrzask opiekunki.

- Panie Lupin! Proszę o uwagę jeszcze przynajmniej przez dziesięć minut, albo uznam iż odznaka prefekta nie jest dla pana odpowiednia!!! - ryknęła mu prosto w twarz gwałtownie uderzając dłonią z biurko, tak mocno, że pospadały z niego podręczniki i przybory do pisania.

- Może tak, by było dla mnie lepiej... - mruknął smętnie Remus przypominając sobie reakcję jego przyjaciół.

- Przepraszam, ale nie dosłyszałam - odpowiedziała z furią w głosie McGonagall.

- Mówiłem tylko, że nie wszyscy są zachwyceni, że zostałem prefektem - odparł krótko Remus nie patrząc jej w oczy.

Twarz pani profesor złagodniała. Wlepiła swoje cienkie jak szparki oczy w Lupina i zasznurowała usta. Lily odwróciła się w jego stronę zaskoczona. Widział jak gotuje się wniej chęć wybiegnięcia z gabinetu i zdzielenia Jamesa parę razy w twarz. Z jakiegoś powodu ta wizja nawet mu się spodobała.

- Myślę, że właśnie z tego powodu profesor Dumbledore powierzył ci ten obowiązek. Jeśli jednak masz jakieś wątpliwości sugeruję, abyś sam przedyskutował z nim tę kwestię - powiedziała milszym tonem opiekunka i odprawiła ich otwierając na oścież drzwi jedną ręką, drugą układając różdżką rzeczy z powrotem na biurku.



- Lily, błagam!
- Nie!
- Proszę cię przecież tak ładnie...
- Nie , James! I tak nic nie wskórasz.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka wredna!
- No cóż, taka moja natura. A teraz zbieraj swój tyłek do biblioteki!
- NIE!!!

Lily i James stali w pokoju wspólnym kłócąc się od paru dobrych minut. Ruda była nieugięta. Odznaczała się tą jedną wyraźnie denerwującą, wręcz wkurzającą cechą. Zawsze musiała dopiąć swego. Nieważne jak głupia lub nieważna była to kwestia.
- Oj Evans. Przecież już ci mówiłem, że mam trening - jęknął Jim przeczesując włosy ręką, jak zwykle gdy się znajdował blisko niej.

- A ja mam w nosie twoje wszystkie treningi. Masz odpracować swój szlaban, Potter! - fuknęła wojowniczo.

- Twój perkaty, piegowaty nosem, by ich wszystkich nie pomieścił, Biedroneczko. - odciął się James nadal próbując coś wynegocjować choć z góry był na przegranej pozycji.

- Wara ci od mojego nosa! Lepiej przydaj się na coś społeczeństwu i zacznij czyścić półki w bibliotece!- powiedziała z satysfakcją Lil i uśmiechnęła się słodko.
- Nie mogę.
- A to czemu?
- Bo po pierwsze mam trening, z którego nie zrezygnuje NAWET na spędzenie upojnej godziny z tobą sam na sam w bibliotece... - powiedział obejmując ją ręką w pasie i przyciągając do siebie.

- Ty hipokryto! Ja będę stała w bezpiecznej odległości od twojej zapchlonej osoby. A treningu już nie masz... - odparła coraz bardziej przypominając dorodnego pomidora i próbując odepchnąć go od siebie. Był o wiele silniejszy.
- Mam. Kto ci tak powiedział? - zapytał James na co ona wskazała na przejście pod portretem przez które wkroczył Caradoc w towarzystwie całej drużyny.

r11; Zajęli nam boisko...Ślizgoni - odparł z furią i spojrzał z zaciekawieniem na pozycję w jakiej zamarli Jim i Lily.
Lily od razu wyswobodziła się z uścisku Rogacza jeszcze bardziej się czerwieniąc. Jim próbował się wycofać w głąb pokoju wspólnego, ale ona złapała go za ramię i pociągnęła w stronę wyjścia.

Szli ciemnym korytarzem w kierunku biblioteki kiedy Lil przypomniała sobie co powiedział Remus McGonagall.
- Dokuczacie mu? - zapytała bez ogródek.
James udał zdziwienie.
- O co ci teraz chodzi? Znowu Smarkerus? To już temat zakończony...

- Nie, nie chodzi o Seva, tylko o...
- Już sobie mówicie perr1; Sevciur1;? Czemu nie od razu rmój cukiereczkur1;, albo raczej roleisty kwachur1;? To bardziej pasuje. - zadrwił Jim zły na cały świat.
- Zamknij się Potter i mów co z Remusem! - krzyknęła Lily stając.
James też się zatrzymał.
- Co mu zrobiliście? - spytała od razu.

- Och, spotkało go wiele złego - uśmiechnął się z satysfakcją Jim. - A jeszcze nawet na dobre z nim nie zaczęliśmy...

- I ciebie to cieszy? - podniosła głos z niedowierzaniem kręcąc głową.

Czuła do niego w tym momęcie tylko pogardę i nienawiść.
- W sumie...tak! To co idziemy na tą randkę, bo wrócimy trochę późna i nam się oberwie nie mówiąc już o tym co będą gadali ludzie - zaśmiał się uroczo Jim i puścił do niej oko.

Lily nie wytrzymała i pociągnęła go za kołnierz zamierzając trafić go pięścią prosto w nos. Wtedy on zrobił coś zupełnie niespodziewanego.

Pocałował ją...
Andromeda dodał/a następującą grafikę:
ja_nin__s_kiribian_by_passer_by_by_pottering.jpg
[14.94KB]
Edytowane przez Andromeda dnia 19-11-2008 13:02
www.miloscpottera.blog.onet.pl Wyślij prywatną wiadomość
N
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 18-10-2009 19:05
Gość

Awatar

Dom: Bezdomny
Ranga: Mugol
Punktów: 0
Ostrzeżeń: 0
Postów: 0
Data rejestracji: ...dawno, dawno temu.
Medale:
Brak

Ostatnie zdanie było wspaniałe i kocham takie ff.
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny Wybitny 0% [Brak oceny]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 100% [1 głos]
Zadowalający Zadowalający 0% [Brak oceny]
Nędzny Nędzny 0% [Brak oceny]
Okropny Okropny 0% [Brak oceny]
RIGHT