Doszłam niedawno do wniosku, że właściwie interesuję się wszystkim i niczym. I, odkrywszy tę straszną prawdę, postanowiłam wybrać sobie jedną dziedzinę i konsekwentnie ją, cóż, zgłębiać. Niestety, jak rasowa kobieta, zmienną jestem, więc, średnio co dwa dni, zmieniam postanowienie. I tak, nadal interesuje mnie wszystko po trochu:

- Chemia, raczej organiczna. Nie mogę się doczekać lekcji doświadczalnych, ostatnio - rozpoznawania metali po kolorze płomienia *.*
- Literatura, to chyba dobre określenie, boleję nad faktem, że mam coraz mniej czasu na czytanie książek, które nie są podręcznikami. A gatunek? Zawsze odpowiadam fantasy, ale to nie jest cała prawda. Bo przeczytam i kryminał, i sensację, romans, jak Bór da.
- Historia - starożytność, przede wszystkim Grecja i Rzym, ich myśl filozoficzna. Trochę mitologii. I obie wojny światowe, bardziej ze strony politycznej niż społecznej, może to trochę ucieczka od myślenia, że coś takiego naprawdę się wydarzyło.
- Pisanie, najbardziej amatorsko jak się da. Od felietonów, przez recenzję, krótkie opowiadania, aż do poezji. Zwykle do szuflady, albo od razu do kosza na śmieci. Nieważne, liczy się sam fakt skrobnięcia czegokolwiek. Co nie znaczy, że nie dbam o poziom tekstów.
- Ostatnio odkryłam, że fizyka kwantowa jest tematem, który coraz bardziej mnie pociąga. Kwarki, kwazary, kwanty, fotony... czy to nie brzmi pięknie?
- Ach i lubię studiować ludzkie postawy, zastanawiać się co nimi powoduje, poznawać mechanizmy różnych zachowań. Kiedyś czytałam o modelach psychologicznych seryjnych morderców.

End.