Dom:Gryffindor Ranga: Nauczyciel w Hogwarcie Punktów: 2703 Ostrzeżeń: 0 Postów: 339 Data rejestracji: 14.10.09 Medale: Brak
Wróciłam dopiero nie dawno z kina i jestem po prostu zachwycona!!
Film o dziwo zrobiony był na bardzo wysokim poziomie, bez pomijania najważniejszych i tych mniej ważnych wątków, w przeciwieństwie do poprzednich części.
Przyznam się bez bicia, że prawie pół filmu przepłakałam. Zaczęłam wtedy, gdy trio wchodzi do Wielkiej Sali i spotykają wszystkich Weasley' ów stojących nad Fredem, potem byli Lupin i Tonks i te ich prawie złączone ręce, później wyłam jak najęta przy śmierci Snape'a. Podobały mi się jego wspomnienia. Bałam się, że je spieprzą, ale wyszło im to wspaniale. Trochę inaczej wyobrażałam sobie Petunię, Severusa i Jamesa, ale ogólnie to mi się to bardzo podobało.
Film rozpoczął się spokojnie, chwyciła mnie za serce scena, gdy Harry klęczy przed grobem Zgredka. Potem przyśpieszenie akcji, gdy trio ruszyli do Banku Gringotta. I wtedy cieszyłam się, że nic nie jadłam przed filmem, bo gdy zobaczyłam ich jazdę wózkiem czułam jak mi się przewracają wnętrzności. Potem takie szybkie przeskoczenie akcji do Hogsmeade i już są w Hogwarcie. Zdenerwowało mnie, że coś tam tylko wspomnieli o Arianie i nie było żadnej opowieści o dzieciństwie Albusa i Aberfortha, ale jakoś to przebolałam, gdy tylko pojawił się Neville i cała czwórka poszła do Hogwartu. Bardzo podobała mi się scena w Pokoju Życzeń i tekst Rona, że tyle czasu nie widział się z Ginny, a ona nawet nie zwraca na niego uwagi. ; D
Potem, kurczę nie pamiętam co było później, ale zdaję mi się, że Harry szedł do pokoju wspólnego Ravenclawu i jego rozmowa z Luną. "Harry Potterze, porozmawiaj ze mną" czy coś w ten deseń. Również strasznie mi się spodobała scena w Komnacie Tajemnic, ale jestem wściekła za to spieprzenie pocałunku, bo wyszło to tak strasznie głupio, że myślałam, że za chwilę tam ryknę śmiechem. Cieszę się, że nie usunęli świetnego tekstu Rona w Pokoju Życzeń, gdy we troje lecą ratować Malfoya, Zabiniego i Goyle'a, a Ron drze się: "Harry jeśli przez nich zginiemy, zabiję cię!"
Następnie już sama bitwa. Świetnie oddali ten klimat wojny. Gdy zobaczyłam tą całą armię śmierciożerców aż ciary mi przeszły po plecach i moja pierwsza myśl była: "Boże, oni przegrają." Pomimo tego iż wiedziałam, że przecież wygrają. Świetna była scena, gdy oni wszyscy nacierają na Hogwart aż nagle wpadają na barierę i giną, a potem nagle Neville wyskakuje z tym swoim tekstem, a potem nagle bariera znika i oni wszyscy go gonią. Cała sala normalnie ryczała ze śmiechu.
W końcu tak bardzo wyczekiwana, walka Harry'ego z Voldemortem. Myślałam, że faktycznie zrobią ją w Wielkiej Sali, gdy cała szkoła wraz ze śmierciożercami stoi na około i się temu przygląda, a oni rzucili dwa zaklęcia na zewnątrz i po wszystkim. Fajny był ten taki wstęp, gdy Harry ucieka przed Voldemortem w zamku i potem ich walka w powietrzu.
Uwielbiam po prostu scenę śmierci Snape'a. Ryczałam jak bóbr. I nawet nie mam im za złe, że przenieśli to z Wrzeszczącej Chaty do hangaru na łodzie. Ale jestem po prostu załamana, że nie pokazali śmierci Freda. Wcześniej jeszcze, gdy Fred z Georgem rozmawiają na tym balkonie, a ja sobie myślę: "Przecież on za nie długo zginie" to zachciało mi się płakać.
Ogólnie film był zrobiony świetnie, ale nie z jakimś wielkim przesadzeniem. Bardzo podobała mi się oprawa muzyczna, a także gra aktorów. Zwłaszcza Alana Rickamana. W tej części przeszedł po prostu samego siebie. W sumie to wszyscy aktorzy zasługują na wielkie brawa.
Cieszę się, że pojechałam na premierę i tym bardziej cieszę się, że w moim kinie premiera była w ten sam dzień co wszędzie, a nie 2 tygodnie później tak jak to zawsze było. We wtorek jadę do Reszowa na 3D, więc będę mogła ocenić jak im wyszły efekty do 3D.
Ogólnie jestem na duże TAK! i film mogę oglądać jeszcze wiele razy.
EDIT: Wiem, że ten post jest już i tak długi, ale musiałam jeszcze to dopisać. Pomimo tego iż nie był to może najważniejszy moment to i tak bardzo żałuję, że w filmie nie pokazali nawrócenia się Percy'ego, jego rozpaczy, gdy zginął Fred, co dla mnie było bardzo ważne w książce, bo wtedy właśnie rodzina Weasley'ów połączyła się jakby na nowo, a tu widzimy tylko całą rodzinę rozpaczającą nad Fredem. Szkoda również, że nie pokazali kłótni Ginny z matką o to aby mogła iść walczyć i mojego ulubionego tekstu Rona, gdy w łazience po wyjściu z Komnaty mówi, że trzeba jeszcze ostrzec skrzaty domowe. A jeśli już o nich mowa to szkoda również, że w ogóle nie było ich w filmie.
__________________
"Let's finish this the way we started it... TOGETHER!"
Stefan : Więc myślisz, że John jest ojcem Eleny?
Damon : Ding Ding Ding !
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 262 Ostrzeżeń: 0 Postów: 39 Data rejestracji: 10.07.11 Medale: Brak
Mi też się podobała ta część, ale myślę, że mogli się jakoś bardziej postarać. Wiadomo, że wszyscy chcieli, żeby ta część wyszła jak najlepiej, bo to już ostatnia, tyle że wszystko działo się tak szybko. Ja czytałam książki, to jeszcze rozumiałam, o co tam chodziło, ale jak ktoś po prostu ogląda filmy, to raczej wielu rzeczy nie zrozumie. Było za bardzo chaotycznie. Bohaterowie przemieszczali się w różne miejsca, czasem nie wiadomo było, gdzie to jest, czy we Wrzeszczącej Chacie, czy w Hogwarcie. Było za mało zaklęć w porównaniu z innymi częściami, tylko cały czas ta bitwa, ale wiadomo, że w tej części o to właśnie chodziło.
Ale oczywiście było wiele świetnych scen. Już w poprzednim temacie pisałam, że najlepsza scena to było wspomnienie Severusa. Normalnie ryczałam na tym momencie, kiedy Snape przytula martwą Lily. Fajnie było zobaczyć inne oblicze Snape'a. No i oczywiście scena 19 lat później. Też była super. Czekałam na nią kilka lat, od momentu, kiedy przeczytałam "Insygnia Śmierci" i w końcu się doczekałam. Nie zawiodłam się ; )
Więc ogólnie to film mi się podoba i polecam wszystkim. Tak jak aniutek96 będę go oglądać jeszcze wiele razy ; )
__________________
"- Już... nigdy... nie tkniesz... moich... dzieci! - krzyknęła pani Weasley.
Bellatriks zaniosła się takim samym szyderczym śmiechem jak jej kuzyn Syriusz, gdy padał do tyłu przez czarną zasłonę w Sali Śmierci.. i nagle Harry poczuł, że już wie, co się zaraz stanie, zanim to się stało."
"Ron uniósł wysoko odznakę.
- Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w tej rodzinie!
- A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?"
"Teraz Harry towarzyszył Snape'owi szybującemu na miotle przez ciemną noc wśród innych śmierciożerców. Przed nimi widać było Lupina i Harry'ego, którym w rzeczywistości był George... jeden ze śmierciożerców wysunął się przed Snape'a i wycelował różdżkę prosto w plecy Lupina...
- Sectumsempra! - krzyknął Snape.
Zaklęcie wymierzone w śmierciożercę minęło go i trafiło w George'a..."
Dom:Slytherin Ranga: Czwartoroczniak Punktów: 224 Ostrzeżeń: 0 Postów: 74 Data rejestracji: 24.06.09 Medale: Brak
Początek nie robił zbyt wielkiego wrażenia (przynajmniej na mnie). Jednak dalej było tylko lepiej. Film był mistrzowski ! Wojna itp.
Pokochałam Nevilla za to , że odrąbał łeb Nagini ! Nigdy jej nie wybaczę tego , że jednak posłuchała Voldemorta i zabiła Severusa . . .
Wczoraj skończyło się moje dzieciństwa , bo praktycznie całe oparte było na Harrym i jego przygodach. Nie wiem na co ja będę chodzić do kina . . .
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Barman w Trzech Miotłach Punktów: 1306 Ostrzeżeń: 1 Postów: 382 Data rejestracji: 20.03.10 Medale: Brak
Jak już pisałam w innym temacie, jestem pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza, że Ksieciem Półkrwi nie byłam zachwycona. Na początku zniesmaczył mnie fakt, że tak szybko popędzili z akcją, ale potem to już... wysiadłam. Nie było sceny, któa nie chwyciłaby mnie za serce! Zdecydowanie moją ulubioną sceną są wspomnienia Snape'a. Nigdy go nie lubiłam, a proszę, okazało się, że i on ma sumienie. Ryczałam jak bóbr w momencie gdy przytulał do siebie martwe ciało Lily, to było straszne. Jeszcze jak Snape do Harry'ego, że ma oczy po matce, cudowne.
Zawiodłam się na pocałunku Rona i Hermiony, to miało być coś wyjątkowego, a tutaj tak niespodziewanie z tym wyskoczyli, ale chociaż było jakieś zaskoczenie! Płakałam od chwili śmierci Severusa aż do końca..
Podobała mi się przemowa Neville'a, to było naprawdę coś, pokazał, że nie jest gryfonem z przypadku. O, i jeszcze moment gdy Hermiona i Ron zaciągają Nagini w ślepy zaułek, a Ronowi wyślizguje się kieł bazyliszka. Można by powiedzieć, że byli już przygotowani na śmierć, a tu pojawił się odważny Neville.
Nigdy też nie przepadałam za Lavender, ale nie mogłam znieść widoku gdy Greyback się nią.. "żywił". To było najstraszniejszy widok! A śmierć Freda, Tonk, Lupina... Fajnie to pokazali, tyle, że uważam, że znowu Tonks i Lupinowi poświęcili za mało czasu!
Haha i jeszcze moment w pokoju życzeń, kiedy Ron biegnie za Malfoyem, Zabinim i Goylem i krzyczy "nie w moją dziewczynę, barany!". Wciąż jestem pod działaniem emocji, obiecuje sobie pójśc na film kolejny raz! Zakończyli sagę Harry'ego Pottera w dobrym stylu.
__________________
"Ich obecność była jego odwagą, to ona sprawiała, że był w stanie robić krok za krokiem. "
Edytowane przez mrsRadcliffe dnia 16-07-2011 17:00
Dom:Ravenclaw Ranga: Zdobywca Kamienia Filozoficznego Punktów: 74 Ostrzeżeń: 0 Postów: 23 Data rejestracji: 06.07.11 Medale: Brak
Film był fantastyczny, świetny, wielki, no, co tu mówić, rewelacja. SNAPE I WSPOMNIENIA, ach, od tych chwil non stop płakałam. Nie spodziewałam się AŻ tak dobrego filmu, naprawdę. Po przed premierze siedziałam do piątej rano, nie mogłam spać, zbyt dużo emocji panowało we mnie..
__________________
[alt]Pietruszka[/alt]
[alt]
"A wówczas pozdrowił śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochotą, i razem, jako równi sobie, odeszli z tego świata."
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 320 Ostrzeżeń: 0 Postów: 93 Data rejestracji: 28.10.10 Medale: Brak
Hmmm...
Film tak ogólnie patrząc bardzo fajny itp, ale według mnie nie był najlepszy.
Najpiew opowiem o tym, co było według mnie dobrze zrobione.
Wspaniale byłapokazana śmierc Severusa. Od tego momentu non-stop płakałam. Było to dobrze i wzruszająco zrobione. Wspomnienie Snape'a było też doskonale zrobione. Bardzo wzruszające. Wspaniałe były efekty specjalne, sceny walki itp. Świetne była też scena, kiedy w Zakazanym Lesie Harr spotyka się z rodzicami, Syriuszem i Lupinem. Dobre też było spotkanie Harry'ego z Voldemortem i ta "śmierc" Harry'ego.
Niesety według mnie nie była dobrze pokazana śmierc Freda. Uważam również, że nie powinno się rozwalac w pył i proch Bellatrix i Voldemorta. Powinno się chociaż trochę szacunku im oddac.
Beznadziejne były również walki Harry'ego z Voldziem na koniec. Kiedy Czarny Pan go kopał i kiedy zpadali w przepaści ta śmierc Nagini, iedy ją W KOŃCU zabili. Harry powinien przed śmierciąVoldemorta opowiedziec o tym wszystkim co było w książce, a ego nie powiedział.
Niestety na dworcu Kings Kross według mnie była za krótka rozmowa Harry'go z Dumbledorem. Za mało było wspomniane o przeszłości tego ostatniego.
Według mnie kretyńskie było, że Voldemort przytulił Draco. Ja wtedy wybuchnęłam śmiechem i nie mogłam się powstrzymac. Kto wpadł na pomysł, aby Voldzio PRZYTULAŁ ?
No ale na sali była wspaniała atmosera. Wszyscy razem się śmialiśmy, a kiedy rzeba było wielu z ns płakało. Najlepsze było kiedy Voldemort rzucił Avada Kedawre na Harry'ego, on upadł, białe tło, dramatyczna scena, a nagle koś puszcza śmieszną muzykę. Wszyscy tak wybuchnęli śmiechem.
Ale największy smiech na sali wzbudziła scena Draco z żoną i synkiem. Nie wiem co było w tym takiego śmiesznego no ale trudno
Na pewno akorzy grali doskonale
Film był dobry. Postawiłabym 7,5/10. Był niezły pomyjając niektóre momenty.
__________________
Chciałam być w Slytherinie, ale nie wyszło. Uwielbiam Toma Feltona i Helen Bohman Carter.
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 279 Ostrzeżeń: 0 Postów: 75 Data rejestracji: 13.07.11 Medale: Brak
Obejrzałam! I uważam, ze jest świetny. Wręcz genialny. Kapitalna robota, bardzo dobrze zrobiony. Gra aktorska na najwyższym poziomie. Jedynie Rupert Grint moim zdaniem mógłby momentami grać lepiej ale i tak: bomba. Niesamowicie wzruszający. Przez pół filmu płakałam. Najbardziej podczas opowieści Księcia, kiedy Harry mówi Hermionie i Ronowi, że jest horkruxem. Emma gra po prostu fenomenalnie. Tak samo jak Rickman.
Kolejnymi scenami, które mnie bardzo wzruszyły była scena z kamieniem wskrzeszenia oraz ta kiedy wszyscy opłakują poległych.
Ogólnie praktycznie nie mam zastrzeżeń. Momenty humorystyczne były bardzo fajne, wszystko pięknie poza kilkoma szczegółami:
praktycznie nic nie ma o Ariannie i o Dumbledorze , Harry zniszczył czarną różdżkę nie naprawiwszy wcześniej swojej starej. No i ten ich ostateczny pojedynek. Wszystko fajnie, tylko czemu byli sami. Nagle wszyscy zniknęli. A kiedy Harry wrócił do wielkiej sali w sumie nikt nawet o nic nie pytał, wszyscy sobie gawędzą jakby nigdy nic. No i nie zostało wyjaśnione dlaczego tak na prawdę Harry nie umarł. To takie moje małe zastrzeżenia. I tak ogólnie oceniam film bardzo pozytywnie, fantastyczny.
__________________
Pozdrowienia dla wszystkich sympatycznych użytkowników
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 29123 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,889 Data rejestracji: 21.11.09 Medale: Brak
[post przeklejony z Mirriela]
Ja już dwa dni po seansie i jestem mile zaskoczona nawet.
Od razu wiedziałam, że napisy będą najlepsze dla mnie, ale wychwyciłam parę błędów - m.in - Carrowsów: trochę mnie to raziło.
Na plus:
- Gryfek, świetnie zagrany;
- Helena jako Hermiona w przebraniu Bellatriks wyszła świetnie;
- smok i ucieczka na nim;
- scena w dworze Malfoyów, Voldemort pośród martwych ciał;
- Severus patrzący z wysoka na uczniów;
- zdolności pirotechniczne Seamusa;
- ożywienie posągów;
- Komnata Tajemnic i pocałunek Rona i Hermiony;
- śmierć Seva (chociaż, za długo gadał);
- Severus "zamiatający" peleryną;
- Pokój Życzeń (rozbawił mnie moment, gdy Goyle "strzepywał" te płomienie z różdżki oraz krzyk Rona To moja dziewczyna, barany! i jego ucieczka przed płomieniami);
- wystąpienie Harry'ego przed dyrektorem
- wspomnienia Snape'a, oprócz jednego;
- Narcyza (w lesie i na dziedzińcu);
- "Nie w moją córkę, ty suko!" wyszło nawet, nawet.
Na minus:
- przemowa Neville'a;
- "szaleństwo" Neville'a za Luną;
- moment w Gospodzie Pod Świńskim Łbem;
- spotkanie Ginny i Pottera w Pokoju Życzeń - ta ilością ognia między nimi nawet zapałki nie zapalę (jedynie Ron rzucił bardzo fajny tekst);
- śmierć Bellatriks - zwykła Avada byłby lepsza;
- zbyt długi pojedynek Voldemorta i Harry'ego, szczególnie wtedy, gdy Riddle zamienia się na chwilę rolami ze zwykłym, mugolskim dresem;
- śmiech Voldemorta i reszty;
- Snape przytulający martwą Lily;
- złamanie Czarnej Różdżki;
- Ron i Hermiona nie zatrzymują Pottera? - to nie przejdzie;
- brak pokazania śmierci Freda, Lupina i Tonks.
I czy Wy też to zauważyliście, że Severus miał oczy na czarno pomalowane? Czy to tylko jakiś padający cień?
Co do epilogu, jakoś super ekstra to nie wyszedł - liczyłam na więcej Malfoyów, a tu - zaledwie mignięcie ich (czy Draco przytulił Scorpiusa?). Hermiona wyglądała, jakby jakichś eliksirów antystarzeniowych używała.
Edytowane przez Lady Holmes dnia 18-07-2011 12:36
Dom:Ravenclaw Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1200 Ostrzeżeń: 0 Postów: 161 Data rejestracji: 25.02.11 Medale: Brak
Powiem tak: nie jestem recenzentką, więc nie ocenię filmu jednoznacznie jako dobry, albo zły. Powiem po prostu jaki był według mojej osobistej opinii. Ta część była dla mnie zakończeniem dziesięcioletniej przygody w Potterowym świecie, pójście na film kosztowało mnie okropnie dużo emocji, przyznaję, że od momentu pojawienia się Harry'ego w Hogwarcie do samego końca, film przepłakałam.
Obiecałam sobie pisząc to, mieć w nosie opinie innych i wyrazić swoją własną. Dla mnie druga część Insygniów była świetna. Przez całe dziesięć lat, kiedy to powstawały kolejne ekranizacje zdążyłam się przyzwyczaić do faktu, że poszczególni reżyserzy nie zawsze trzymają się książki, często dają się "ponieść" własnej wyobraźni i zawsze znajdą się rzeczy, które można im wytknąć. Mnie osobiście, jeśli chodzi o ostatnią część denerwowało za szybkie przeskakiwanie z jednej sceny do drugiej. W jednej chwili rozmawiają na temat dostania się do skrytki Bellatrix, za minutę już są w środku i rozpoczyna się akcja zdobywania czarki... i tego typu rzeczy. Brakowało mi obecności Harry'ego przy pocałunku Hermiony i Rona, tak jak było to w książce, aczkowlwiek sam pocałunek wyszedł moim zdaniem naturalnie i osobiście nie wyczułam w nim w jakiegoś "wymuszenia".
Brakowało mi całej rozmowy Harry'ego z Voldemortem na temat miłości, brakowało ostatecznej bitwy w Wielkiej Sali, a nie tak, jak było w filmie na dziedzińcu... śmierć Freda miała wcisnąć mnie w fotel a nie zrobiła tego, bo ten wątek został maksymalnie spłycony, tak samo jak wątek śmierci Tonks i Remusa. Mimo, że w filmowej wersji epilogu się zakochałam, chociaż książkowej nie bardzo lubię, brakowało mi tam całego dialogu, który był w książce. To samo tyczy się pominięcie wątku Ariany i wspomnienie o niej zaledwie kilku słów. Mimo, że nadal uważam iż ostatnia część Potterowej sagi jest świetna, oglądając momentami miałam wrażenie, że kręcąc ostatni film, pan reżyser chciał zrobić to "na szybko", gubiąc po drodze całkiem sporo istotnych szczegółów. A szkoda.
Edytowane przez Rose Granger dnia 18-07-2011 17:46
Dom:Gryffindor Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 655 Ostrzeżeń: 1 Postów: 348 Data rejestracji: 25.04.11 Medale: Brak
Wyszłam z kina dość rozczarowana. Po pierwsze mało było efektów 3D co się równa ze zmarnowaną kasą. Owszem, były sceny akcji ale nie na miarę 3D. Niektóre sceny były dziwne i naciągane jak np. wtedy kiedy Molly zabiła Bellatriks a ta zamieniła się w miliony kawałków. Film bardzo odbiegał od książki. Według mnie to chyba najgorsza ekranizacja. Zniszczyli to i teraz jestem na nich zła wrrr.
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Niewymowny Punktów: 1507 Ostrzeżeń: 0 Postów: 489 Data rejestracji: 30.05.11 Medale: Brak
Dzisiaj byłam na drugiej części Insygniów Śmierci i... wow. Wspaniała ekranizacja, najlepsza ze wszystkich. Byłam w kinie na 3D, efekty niesamowite. Najlepszy był Voldemort rozpadający się w popiół.
Najwięcej dramatyzmu, tragedii i śmierci. Chociaż był też humor, i za to reżyser ma u mnie wielkiego plusa. Kilka razy śmiałam się przez łzy i to było cudowne. Cały film przesycony był magią, w niemal każdej scenie było odniesienie do starych, dobrych czasach Harry'ego w Hogwarcie. To, jak płonie boisko do quidditcha, gdzie Potter przeżył tyle szczęśliwych godzin, to jak Ron otwiera Komnatę Tajemnic... jak te węże się przesuwały, to miałam wrażenie, że powracam do tamtych lat, kiedy moja przygoda z tą niezwykłą opowieścią się dopiero zaczynała...
Podczas seansu już miałam gotową wypowiedź, jak film skomentować, jakie błędy wytknąć, za co pochwalić...ale w natłoku wrażeń prawie o wszystkim zapomniałam. Więc wytknę błedy które jeszcze pamiętam.
Walka Harry'ego z Voldziem. Co to za tulenie się do siebie? To miała być walka, a nie skakanie w przepaść! Mieli walczyć na oczach całej Sali, wśród szmerów, krzyków radości i przerażenia... a po walce? Zero emocji. Mało radości, mało euforii... a na koniec jeszcze ten popiół, co został z Czarnego Pana. Wszystko fajnie, wirujące kawałki jego spopielonego ciała w powietrzu, ale jego ciało miało zwiotczeć i leżeć na końcu Sali, a nie zamienić się w kupkę popiołu. Co jeszcze...zabicie Belli przez panią Weasley. Czekałam z niecierpliwością i co usłyszałam? Nazwała ją bestią. BESTIĄ, nie su.ką, tak jak powinno być. Brakowało mi rzucenia przez Harry'ego zaklęcia Cruciatus na Carrowa. To było takie... męskie. Stawać w obronie kobiety, ale niestety tego zabrakło.
Czas na to, co dobre.
Oczywiście efekty specjalne, śmigające zaklęcia. Jak już przedtem wspominałam, humor. Scena, w której Neviile krzyczy do śmierciożerców "I co mi teraz zrobicie?!" , czy coś w tym stylu, po prostu mnie rozbroiła. I to, jak wyznaje, że szaleje za Luną. No coż, w książce tego nie było, ale fajnie że dodali coś takiego. ; ]
Były też wzruszające momenty, np. wspomnienia Snape'a. Jak zobaczyłam jak tuli do siebie martwe ciało swej jedynej miłości, Lily, ryczałam jak bóbr. No, może nie całkiem, ale myślałam, że wypłakałam całe łzy. Wzruszające było, jak rodzina płacze nad martwym ciałem Freda, jak pan Weasey przytula się do jego żyjącego bliźniaka, jak Ron pochyla się nad Fredem... to było coś. Normalnie lepsze od Titanica.
Był jeden mroczny moment, a Mianowice scena, w której Grayback gryzie ciało Lavender. Jak to zobaczyłam to miałam ochotę zacisnąć powieki i nie patrzeć, ale, rzecz jasna tego nie zrobiłam, bo nie chciałam niczego przegapić.
no...to tyle. Dziękuję Joanne Murray, która stworzyła coś niezwykłego- sagę "Harry Potter". Coś, co na zawsze pozostanie częścią mojego dzieciństwa. Dziękuję reżyserom, scenarzystom, aktorom i wszystkim, któży przyczynili się do tworzenia filmów.
__________________
-Etienne, nie sądzę, by monsieur Jeanowi potrzebne były twoje nauki, a zwłaszcza zarozumiałość!- włączył się Henri de Bar. - Jeśli już, być może to ty powinieneś nauczyć się od niego skromności.
-Dogadałeś się z moim bratem? - spytał Sancerre, marszcząc nos.- Dlaczego zawsze mówicie mi to samo, jakbyście mieli we dwóch jedne usta?
De Bar wyprostował się, nic więcej nie dodając.
-Panowie, proszę was, nie kłóćcie się z mojego powodu- poprosił Ian, który wciąż nie mógł się nadziwić przyjaźni między tak różnymi-zarówno z charakteru, jak i z wyglądu- rycerzami.
Sancerre uśmiechnął się.
-Och, ja i Henri kłóciliśmy się od zawsze, nawet wtedy, kiedy on był giermkiem mojego brata, a ja - giermkiem mojego kuzyna. A i tak to ja miałem zawsze ostatnie słowo.
-A ja miałem rację- odparł spokojnie de Bar.
Sancerre spojrzał na niego takim wzrokiem, że zarówno Ian jak i Grandpre uśmiechnęli się.
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1648 Ostrzeżeń: 2 Postów: 292 Data rejestracji: 05.01.11 Medale: Brak
Na filmie w kinie byłam wczoraj. Oczywiście w 3D, ale najbardziej w 3D to był ten śnieżek na początku. Ogólnie nie czuło się tego efektu bycia w miejscu wydarzeń.
Film moim zdaniem jest cudowny. Spodziewałam się pokazania śmierci Freda, Tonks i Lupina. Szkoda, ze tego nie zrobili, bo film nie był długi. Mam nadzieje, że będzie to w scenach dodatkowych, usuniętych (chociaż nie wiem czy to nakręcili) na płycie z filmem.
Ogólnie film miał wiele naprawdę mocnych, wzruszających momentów. Mówię tu m.in o walce śmierciozerców i innych popleczników Czarnego Pana z obrońcami Hogwartu. Stuart Craig przeszedł samego siebie, nikt nie kierował się zasadą "widz będzie się skupiał na Hogwarcie, to resztę możemy zrobić byle jak". Wszystko było dopracowane, ruiny, ludzie, śmigające zaklęcia w tle. Nie spodobał mi się troszkę watek z Nevillem, bo zrobili z niego jakiegoś ... głupka. Ale Matt zagrał to bardzo dobrze, scena zabicia Nagini - świetna.
Pocałunek Rona i Hermiony, po tym oczekiwałam czegoś bardziej emocjonującego, bardziej namiętnego, ale i tak było dobrze, szczególnie te ich uśmiechy po pocałunku.
Scena z Harrym i Ginny, gdy Ron mówi coś w stylu "Nie widziała mnie pół roku, a patrzy tylko na niego." Śmiech na sali. ;) I późniejszy pocałunek Ginny i Harry;ego na schodach, albo to, gdy Ginny krzyczy "Nie, Nie!" widząc "martwego" Harry'ego - jak dla mnie majstersztyki.
Walka Harryego z Voldemortem, szkoda, że nie było tu tego dialogu pomiędzy nimi z książki, ale scena gdy Harry łapie Voldemorta za szyję i krzyczy" Zakończmy to tak, jak zaczęliśmy...RAZEM" bardzo mi sie podobała.
Gringott i ucieczka super, żałuje tylko, że w skrytce pominęli to, ze duplikaty rzeczy parzyły. Gryfek świetnie zagrany. Hermiona jako Bellatriks i te obcasy... :)
Śmierć Snape'a i jego wspomnienie - brawa na stojąco dla pana Rickmana. Chyba tylko on mógł tak świetnie zagrać szlochającego nad ciałem Lily człowieka pogrążonego w rozpaczy. Łezka poszła...
Spodobała mi sie McGonagall gdy mówiła "Zawsze chciałam użyć tego zaklęcia". Te jej rozwichrzone włosy, i gdy walczyła ze Snapem... Ach!
Szukanie horkruksa w Pokoju Życzeń też było świetnie zrobione, szczególnie Ron uciekający przed Piekielna Pożogą wyglądał świetnie.
I koniec, czyli epilog... Ze wszystkich sił starałam się nie rozpłakać, gdy zobaczyłam Herry'ego przytulającego Albusa Severusa, podczas ich rozmowy i machające trio na koniec. Jedynie Hermiona nie wyglądała na starszą, ale Ron, Ginny, Harry, Draco świetnie, chociaż ta bródka u Dracona to przesada. Szkoda, ze nie dali rozmowy Rona i Harry'ego o Confundusie na egzaminie prawo jazdy. xD
Muzyka filmowa była wspaniała, oddawała wszystko to, co działo się na ekranie. Efekty specjalne rewelacyjne.
Pomimo tego, że może niektóre sceny nie były perfekcyjne i mogły się komuś nie spodobać, to jest to ostatni film z serii i dla mnie jest po prostu idealny.
Moja ocena filmu 10/10.
__________________
UROCZYŚCIE PRZYSIĘGAM, ŻE KNUJĘ COŚ NIEDOBREGO!
Wiedz, że coś się dzieje drogi Gościu.
HarryPotter3107 - ;D
Loa_Riddle - ;D
Ale że co? ;>
______________________________
"-Spójrz... na... mnie- wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome,puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył."
"-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbeldore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Eecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze."
''Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwale, a nawet powstrzymać śmierć... Jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać."
"- Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
- Tak.
- Tak, proszę pana.
- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze. "
Dom:Ravenclaw Ranga: Mistrz Zaklęć Punktów: 2821 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,186 Data rejestracji: 19.07.11 Medale:
Witam wszystkim jako że jestem tu nowa;] Zarejestrowałam się specjalnie, żeby podzielić się swoimi wrażenia po filmie, jako, że mój chłopak z którym byłam w kinie nie podziela mojej fascynacji tymi książkami i filmami (a wręcz całkowicie są mu obojętne i musiałam go kilka razy szturchać w kinie, żeby nie usnął;/).
Właśnie wczoraj wieczorem byłam na ostatniej filmowej części Pottera. Wrażenia? Raczej zadowolona. Spodziewałam się sporego efekciarstwa i na tym się nie zawiodłam (mało było scen, które pozwalały widzowi złapać oddech, aczkolwiek nie uważam tego za minus). Spodziewałam się głównej fabuły omówionej "po łebkach" i tu też się nie zawiodłam. Spodziewałam się dobrej gry aktorskiej starszego pokolenia i nie zawiodłam się. Na czym się zawiodłam? Jak na taką ważną, reklamowana jako "epicką" końcówkę fenomenu Pottera to średnio. Zawiedli nastoletni aktorzy, wątki pominięte, które w całości były dość istotne i to chaotyczne przeskakiwanie z miejsca na miejsce. Krótko, nie owijając w bawełnę to... tak jak zawsze: obiecuje, że już więcej nie pójdę do kina na filmową adaptację, po czym łamię własny zakaz z ciekawości i wchodzę jak zwykle rozczarowana. Ostatni raz w tym przypadku;]
Było kilka scen i fragmentów które były naprawdę świetne i należą się gratulacje. Mam namyśli:
- Walkę w podziemiach Gringotta - Bogrod był bardzo przekonywujący pod zaklęciem Imperius, kamienne krypty przerażały swoim ogromem, animacja smoka na NAJWYŻSZYM poziomie ( wygląd, sam sposób poruszania się, pewna niezgrabność wynikająca z wieloletniego uwięzienia, strach przed brzękadłami - jestem naprawdę zafascynowana), okrucieństwo goblinów względem smoka i ta dzika satysfakcja na twarzy Gryfka gdy widzi przerażonego gada. Nie mogę zapomnieć o olbrzymim ukłonie w stronę Heleny Bonham Carter, która znowu pokazuje swój kunszt aktorski w takich drobiazgach jak: niezgrabny chód do lady, niepewne poproszenie o dostaniu się do swojej krypty i wyrażanie minami swojej dezaprobaty. Uwielbiam te aktorkę ;]
- Sceny w pokoju życzeń też wyszły bardzo dobrze. Szatańska pożoga - bardzo widowiskowo i spektakularnie pokazana.
- Sceny nadające "smaczki" całości np. Filch sprzątający gruzowisko podczas gdy wszyscy w Wielkiej Sali świętują, komentarz McGonagall po rzuceniu zaklęcia budzącego wszystkie zbroje w zamku "Zawsze chciałam rzucić to zaklęcie" było po prostu urocze z tą mina samozadowolenia;] Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu;]
-Śmierć Snape'a, pomijając wszystkie dziwne aspekty miejsca i długości jego wypowiedzi, była bardzo wzruszająca. Tym razem ukłon ode mnie w stronę pana Alana Rickman'a. Naładował tą scenę emocjami i wzbogacił takim uczuciowym spojrzeniem jakby Harry był co najmniej jego synem. Nawet moja wyobraźnia nie potrafiła tego lepiej sobie wyobrazić;] Brawa dla tego pana!
- Wspomnienia Snape'a, co mnie zaskoczyło, były dość wierne i przekonywujące. Dzieci spisały się świetnie, a przyjaźń grana przez nich wyszła bardzo szczerze. Brakło niewybaczalnej "szlamy" skierowanej do Lily i dręczenia ze strony Jamesa co by tłumaczyło nieco relacje Severus-James. Swoją drogą scena gdzie Snape rozpacza nad martwą Lily była nieco przekoloryzowana jak dla mnie (ale co kto lubi) i mało logiczna. Raz, że Snape nie powinien wiedzieć gdzie jest ich dom (zaklęcie Fidelusa fakt faktem przestało go chronić ale to chyba nie naprowadza go od razu na ich podwórko, nie?), a dwa, że to Syriusz i Hagrid zjawili sie tam pierwsi po śmierci rodziców Harrego (czego nie muszą wiedzieć widzowie)
- Sceny bitwy, zniszczenia i walk, jak już wspomniałam na wstępie, efekciarskie ale przekonywujące. Robi wrażenie potęga zaklęć, morze śmierciożerców ruszających na Hogwart, pokazanie ogromu zniszczeń - bardzo dobre sceny i "przyjemnie" się je ogląda (albo jak kto woli z dreszczem strachu). Ujęcia zamku w perspektywie, jego zakamarków i zniszczonych elementów bardzo umiejętnie skadrowane. Pokazanie Wielkiej Sali po bitwie - rozpacz całej rodziny nad ciałem Freda, Tonks i Lupin z prawie złączonymi dłońmi ale już martwi wywołały u mnie dziwną pustkę i chyba wtedy pierwszy raz się wzruszyłam.
- Całkiem w porządku ukazany nowy reżim w Hogwarcie ale nasuwa mi to skojarzenia z nazistami. To całe maszerowanie, ustawianie się na baczność, przyznanie się do winy... Jak najbardziej prawidłowe i wygląda, że zamierzone.
- Scena której w książce nie było ale wyszła bardzo ciekawie to wahanie Draco Malfoya czy przejść na stronę Voldemorta. Sprawiał wrażenie, że gdyby nie prośba matki i ojca walczyłby dalej, z ta różnicą że po stronie dobra. Potem ten marsz jak na skazanie był trafnie odegrany ( i spieprzony przytulaniem (!!) z Voldemortem?!). Propos Malfoyów to pani Helen McCrory bardzo sugestywnie zagrała matczyne pragnienie zobaczenia się z synem kosztem kłamstwa Voldemortowi - strach i determinacja jest widoczna w oczach.
- Radość Bellatrix ze śmierci Harrego i scena gdzie tańczy na studni - kolejny raz popis jej umiejętności i kolejne brawa z mojej strony. Także chęć pomocy Voldemortowi po upadku jest taka naturalna z jej strony. Perfekcyjna osoba we właściwej roli.
- Spotkanie Harrego z umarłymi też zaliczam do najlepszych scen w filmie. Cała czwórka widm rzeczywiście była wsparciem jakie sobie wyobrażałam. Dla nieczytających książek może być zaskoczeniem że Lupin ma syna, bo wcześniej nie było to wspomniane;]
- Muzyka była inna niż w pozostałych częściach. Taka pełna napięcia, bardziej dynamiczna, zdecydowana. Mi dużo bardziej odpowiadała.
Niestety są też niedociągnięcia, które bardzo kłują w oczy:
- Brak wytłumaczenia niektórych wątków przede wszystkim Ariany i jej śmierci. Aberforth mówi w filmie, że jego brat szedł po trupach do celu i nie oszczędził nawet swojej rodziny. Po czym juz nikt więcej nie wspomina tego i Albus Dumbledore zostaje do końca serii z piętnem mordercy swojej siostry.
- Pory roku(!!) Gdy trio aportuje się w wiosce to Hogsmeade pokazane jest zimą (!?), a przecież wszyscy wiemy, że było to już wiosną. Ok, wiem - Hogwart leży na północy i nikt nie wie gdzie, i może to być związane z późniejszym okresem wegetacyjnym, alllllllle nawet śmierciożercy nie byliby takimi idiotami, żeby nie rozpoznać śladów trzech par stóp na głównej ulicy po uruchomieniu zaklecia zawodzącego. Domyślam się, że efekt ten jest spowodowany tym, iż wioska w filmach zawsze pokazywana była w scenerii zimowej więc nie posiadali "wersji letniej" albo jej budowa była nieopłacalna.
- Rozmowa z Szarą Damą też spowodowała że prychnęłam na głos. Tyle lat wie (chociaż nikt inny sie tego nie domyśla), że Voldemort tworzy horcruxy i że jeden jest ukryty w Hogwarcie, a mimo to nie powiedziała nic i nie zaufała Dumbledorowi ani Flitwickowi? Czyżby byli mniej godni zaufania niż Harry? Używa tez sformułowania o Riddle, że "on tez obiecywał go zniszczyć". Po co Riddle miałby niszczyć diadem jej matki skoro on nic złego jej nie zrobił? Grubymi nićmi szyta ta scena.
- Tłumaczenia mnie miejscami irytowały (byłam niestety na dubblingu bo mojemu chłopakowi "nie będzie chciało się czytać". Znam w miarę ok treść książek (nie na pamięć ale w miarę) i mam wrażenie, że tłumacze filmów nie opierają się na książkach tylko sami tworzą swoje wersje. Legendarna scena gdzie Snape odpowiada na pytanie Dumbledora co da mu w zamian za ochronę Lily i odpowiedz "CO ZECHCESZ" uważam za osobista zniewagę czytelnika. Podobnie jak "Nie w moją córkę, ty BESTIO!!!" Niektórych cytatów nie powinno się zmieniać i basta.
- Dzieciaki plątające się całym po zamku w trakcie wojny?! W filmie możliwe - po prostu nie było ewakuacji, a ślizgonów sprowadzili do lochów(?!) Średnio rozsądne i realne.
- Przystań jako miejsce śmierci Snape'a średnio mi pasowała no ale cóż... wynagrodzili mi to w inny sposób.
- W "Insygniach..." nie pojawia się Percy Weasley i nie godzi się z rodziną. A szkoda. Tym bardziej, że brakuje sceny śmierci Freda. Dla mnie miało to jakiś magiczny wymiar - rozejm i strata wzajemnie się przeplatające. Tak jakby rodzina znowu zyskała syna i straciła kolejnego (niestety już na zawsze).
- Odebranie chwały Nevillowi, która mu się należała też budzi mój sprzeciw. Zamiast podziwu na oczach tłumu zostaje wyszydzony (monolog na plus), a Nagini zabija tylko na oczach Rona i Hermiony. Z "nastoletniej" obsady Matthew Lewis jakoś najbardziej mi "podszedł" w tej ostatniej części.
- Pożegnanie Harrego z Ronem i Hermioną takie jakieś nienaturalne wyszło. Ron stoi jak kołek i nawet się słowem nie odezwie, Hermiona nieco lepiej. I to mają być przyjaciele? Niemniej jednak nie było tej sceny w książce ale była potrzebna później gdy Voldemort przynosi ciało Harrego. Wtedy tłumacze sobie brak reakcji Rona i Hermiony tylko tą wcześniejszą sceną - że wiedzieli co czeka Harrego i już zdążyli się z tym pogodzić.
- Rozmowa z Dumbledorem taka bardzo okrojona i pozbawiona wątku o Insygniach. Wizualnie jednak bardzo ciekawa: po tym całym mroku ta sterylna biel robi wrażenie.
- Finałowa scena skopana. Albo inaczej - zupełnie odbiegająca od moich wyobrażeń. Dodanie paru zaklęć podczas ich pojedynku uważam za ciekawy pomysł ale brak wyjaśnienia Voldemortowi prawdy o Snape i prawdziwym Panu Czarnej Różdżki, a także samotny pojedynek uważam za spory błąd. Trochę pozbawione logiki jest też to że wszystkie ofiary Avady... wyglądają jakby zasnęły, a Voldemort rozpada się na kawałeczki (może dlatego że przekroczył granice tego co nazywamy "złem"?).
- Przełamanie Czarnej Różdżki na pół (?!) gdy nie było nawet naprawienia różdżki Harrego ... bez komentarza. Tu sprzeciw w kinie wyraził pan za mną głośnym "Ale to nie tak!". Dziękuję;]
- Z nadzieją wyczekiwałam na epilog ale nie dość ze pozbawiony był dłuższych dialogów to strasznie okrojony. W książce jakoś przyjemnie było pokazane to życie w magicznym świecie wolnym od zagrożenia, natomiast tutaj tego brakuje. Charakteryzacja bohaterów taka sobie - dodanie postarzających fryzur to stanowczo za mało.
Recenzentką nie jestem ale chciałam się podzielić swoją opinią tylko z tego powodu, jak to określili Czesio i Rose Granger - jest to zakończenie pewnego etapu. Dzieciństwo się skończyło, odkładam magię póki co na półkę i zabieram się za realne życie. Pani Rowling gratuluje wyobraźni;] i dziękuję.
Dom:Gryffindor Ranga: Uczestnik Klubu Ślimaka Punktów: 483 Ostrzeżeń: 0 Postów: 78 Data rejestracji: 02.08.10 Medale: Brak
Mam ochotę rozwalić mój komputer. Przez pół godziny pisałam opinię o filmie, a tu nagle internet mi się wyłączył. Grr.
Wczoraj obejrzałam film i muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych ekranizacji.
Początek był średni, ale z każdą kolejną minutą robiło się coraz lepiej. Scena w skrytce Bellatrix nie była najlepsza, lecz sama ucieczka z Gringotta była już o wiele ciekawsza.
Film tak naprawdę zaczął się dla mnie, gdy trio dostało się do Hogwartu. Uwielbiam sceny poprzedzające bitwę - McGonagal uruchamiającą posągi, tworzenie barier ochronnych, ogólny chaos w szkole. Sama bitwa również została pokazana świetnie.
Pierwszym przełomem był widok niszczących się wyżej wspomnianych barier oraz płonącego boiska do quidditcha (co prawda widziałam to już w zwiastunie, jednak dopiero wczoraj dotarło do mnie, jak musieli się czuć uczniowie i nauczyciele, widząc, że miejsce dotąd nazywane najbezpieczniejszym w całym magicznym świecie, ich drugi, a dla niektórych nawet jedyny prawdziwy dom, rozpada się na ich oczach).
Uwielbiam też scenę w Pokoju Życzeń - ten ogień, Ron wrzeszczący, by uciekać, lot na miotłach (hm, tylko od kiedy Hermiona to umie?), znowu Ron 'jeśli przez nich zginiemy, zabiję Cię, Harry!'.
Drugim przełomem był moment, gdy ujrzałam ciała Lupina i Tonks leżące obok siebie oraz rodzinę Weasley'ów opłakujących ciało Freda.
Wszystko jednak przebiła scena śmierci Snape'a a potem jego wspomnienia. Pan Alan Rickam przeszedł samego siebie, a ja, po raz pierwszy w życiu rozpłakałam się podczas filmu i nie mogłam przestać.
Jestem również pod wrażeniem sceny wskrzeszenia przez Harry'ego jego bliskich, pójścia Chłopca, Który Przeżył na śmierć oraz Voldemorta zapraszającego w swoje szeregi (Tom Felton fantastycznie pokazał to wahanie Dracona)
Sam ostateczny pojedynek został przedłużony, by film był bardziej widowiskowy i właściwie wyszło to na jego korzyść. Jak większość jednak uważam, że powinien on przebiegać na oczach całej szkoły.
Do tego cudowna muzyka, bardzo dobra gra aktorska i wspaniałe obrazy zniszczonego Hogwartu sprawiły, że film zapada w pamięć.
Muszę jednak przyznać, że zdenerwowało mnie kilka rzeczy:
- dziwne przedstawienie postaci Neville'a,
- zmiana wypowiedzi Molly przed zabiciem Belli,
- Harry łamiący Czarną Różdżkę (wybaczyłabym to, gdyby chociaż najpierw naprawił swoją starą),
- brak dłuższej historii Ariany,
- wycięcie scen śmierci Freda, Lupina, Tonks,
- epilog.
Mimo tego, że sporo się nazbierało tych wad, nadal uważam, że ostatnia część przygód Harry'ego to film bardzo dobry.
__________________
- Już...nigdy...nie tkniesz... moich... dzieci! - Krzyknęła pani Weasley. Bellatriks zaniosła się takim samym śmiechem jak jej kuzyn Syriusz, gdy padał do tyłu przez czarną zasłonę w Sali Śmierci... I nagle Harry poczuł, że już wie, co się zaraz stanie, zanim to się stało. Zaklęcie Molly przemknęło pod wyciągniętą ręką Bellatriks i ugodziło ją w pierś, prosto w serce. Szyderczy śmiech Bellatriks zamarł, oczy wyszły jej na wierzch i zaledwie zrozumiała, co się stało, runęła na posadzkę.
Edytowane przez AliceSpinnet dnia 20-07-2011 11:20
Dom:Gryffindor Ranga: Dorosły Czarodziej Punktów: 882 Ostrzeżeń: 1 Postów: 321 Data rejestracji: 22.03.11 Medale: Brak
Yhm, yhm. No więc, przyszedł czas na moją opinię.
Dzisiaj skończyła się moja przygoda z Harrym Potterem, Chłopcem, Który Przeżył. Nie trwała długo, ale odczuwam dziwną pustkę. Pustkę, której niczym nie mogę wypełnic. Z jednej strony film był wręcz świetny, a z drugiej nasuwa mi się myśl: "Przecież to już koniec. Już nic nie będzie".
Film oglądany w 3D właściwie niczym nie różni się od normalnego, chcę przez to powiedziec, że nie odczuwam, jakbym z nimi była. Mimo wszystko świetnie nakręcony, wspaniałe efekty specjalne i fantastyczne dialogi.
Film zaczął się dla mnie dopiero po tym, jak Neville i święta trójca znaleźli się w Pokoju Życzeń. Tekst Rona o Ginny wprost fenomenalny I ten moment, gdy Harry występuje z szeregu, walka Severusa z Minervą, ochrona zamku... Oczywiście epicki tekst Neville'a po ucieczce przed śmierciożercami, no i nietypowe wyznanie na temat Luny...
Wspomnienia Snape'a również świetne, chociaż obawiałam się, że je rozwalą. Pan Rickman doskonale sobie poradził, ogólnie wszyscy aktorzy fantastycznie się spisali.
Wiem, że jeszcze długo będę wracac do tego filmu i przeczuwam, że na siódmej części Harry Potter się nie skończy...
__________________
"Jak masz problem z głową to chłopaku nie ćpaj, bo będzie po nocy prześladować cię wiedźma. Jak chcesz być niegrzeczna to najpierw dorośnij, bo los nastoletnich matek nieraz bywa gorzki".
Dom:Gryffindor Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1008 Ostrzeżeń: 1 Postów: 54 Data rejestracji: 12.02.09 Medale: Brak
No to czas na mnie.
W kinie byłem w dniu premiery oczywiście w 3D na wersji z Dubbingiem (Niestety. Tego "Ty Bestio" to nigdy nie wybaczę.)
Film oceniam na bardzo dobry.Całość wyglądała świetnie, choć dubbing miejscami powodował ,że nie było czuć klimatu. Jeśli chodzi o aktorstwo to Daniel zagrał dobrze, Emma również , ale niestety Rupert w niektórych momentach nie zachwycił (między innymi wtedy gdy Harry mówi Ronowi i Hermionie, że musi dać się zabić). Pozostali aktorzy również zagrali dobrze, a Alan Rickman wręcz genialnie - będę zaskoczony jeśli nie dostanie nominacji do Oscara za drugoplanową rolę męską.
Scenografia i efekty stały na najwyższym poziomie. Odwzorowano wszelkie szczegóły włącznie z naprawdę drobnymi typu plakaty "Niepożądany Nr.1".
Sama bitwa była niesamowita. Bardzo dobrze, że wydłużono walkę Harry'ego i Voldemorta, choć efekt niestety psuje rozsypanie się ciała Sami - wiecie - kogo. Wbrew krążącej tu opinii pokazano śmierć Freda, ale jest to zaledwie jedna z migawek,które widzi Harry po zniszczeniu jednego z Horkruksów (niestety nie pamiętam czy był to puchar czy diadem). No i tym sposobem zbliżam się do ważnego momentu - pocałunku Rona i Hermiony, który w mojej opinii jest najsłabszy z wszystkich pocałunków w serii. Wyobrażałem sobie coś bardziej na kształt pocałunku Rona i Lavender z Księcia Półkrwi albo Harrego i Ginny z pierwszej części insygniów.
Naprawdę świetne były te humorystyczne sceny, a szczególnie te z Neville'm. Jednak film nie ustrzegł się dziwnej zmiany,a mianowicie jak już wspominałem w innym temacie zmieniono osobę wypowiadającą słowa "Do samego końca" w scenie z kamieniem wskrzeszenia. W zwiastunie wypowiadał je Syriusz, a w filmie wypowiada je James.
Jednak mimo wszystko cały film można uznać za najlepszy z serii. Teraz pozostaje nam czekać na DVD i Bluray oraz start Pottermore.
__________________
"Skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć" (Zmierzch)
Nie żałuj umarłych, Harry, żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości.
Dzień, w którym masz dziewczynę, jest dniem, kiedy chcesz być singlem, a kiedy jesteś singlem, chcesz mieć dziewczynę.(Iker Casillas)
Za ręce za nogi chwytają się ról
Ci którym większość przypadła
I jak głodne k***y co walczą o kość
Hołota parlamentarna
Historia pokłuta od krwawych już dat
Wisła na mapie jak blizna
I bardziej dziś obce nam słowa są trzy
Bóg-Honor-Ojczyzna
Przemyca mnie życie w pijaństwie przez mgłę
Chodź wódki się ze mną napijesz
Tu wódka jest dobra choć czasy są złe
A życie naprawdę jest żywe
Jak po sztormie spokój jak po nocy świt
Usłany ludzką udręką
Królestwo co pęknie odrodzi się znów
Piosenka zostanie piosenką
Dom:Gryffindor Ranga: Goblin Punktów: 31 Ostrzeżeń: 0 Postów: 9 Data rejestracji: 09.01.11 Medale: Brak
Teraz moje krótkie wrażenia
Wiązałem z filmem naprawdę duże nadzieje, myślałem, że skoro to ostatni taki film, to twórcy muszą uchwycić wszystko i przelać uczucia z kartek na ekran.
Efekty specjalne pierwsza klasa, muzyka genialna. Całość również robi duże wrażenie, lecz troszkę się zawiodłem, ale tylko troszkę .
Inaczej wyobrażałem sobie pokazanie scen takich jak śmierć Freda (brak Percy'ego), Lupina, Tonks, reakcji Hagrida oraz reszty szkoły, a przede wszystkim jego najwierniejszych przyjaciół na niby śmierć Harrego, a już w ogóle zepsuta została scena kiedy Harry idzie do Zakazanego Lasu, Hermiona się rzuca na Harrego żegna go, a Ron najlepszy przyjaciel, pierwszy którego Harry poznał i zaufał, stoi zdziwiony i patrzy jak kumpel idzie na śmierć. To mnie mocno poraziło. Inaczej wyobrażałem sobie ostateczny pojedynek Voldemorta i Harego (ten na dziedzińcu), moim zdaniem filmowy mimo super ultra efektów specjalnych jest mniej spektakularny i mniej epicki niż pojedynek z książki, brakowało mi reszty szkoły która byłaby świadkiem ostatecznego unicestwienia Voldemorta, nie podoba mi się również śmierć samego Voldemorta jakieś rozpadanie się na małe kawałki srutututu bum bum i go nie ma (podobne uczucie mam do pojedynku Moly i śmierci Bellatrix). Dalej, Harry pokonał Voldemorta wchodzi do Wielkiej Sali zmęczony z wyraźną ulga, ludzie sobie siedzą opatrują rany, zero radości, parę uśmiechów to wszystko, właśnie co najpotężniejszy czarnoksiężnik odszedł na zawsze ale co tam. Złamanie Czarnej Różdżki i jej wyrzucenie = wielki minus dla filmu, nawet nie pokazali, że Harry swoją naprawia.
Plusem są dla mnie sceny o których mowa była w książkach ale nie były one opisane jak np. wyprawa po kły bazyliszka do Komnaty Tajemnic. Niesamowita Bitwa o Hogwart, wręcz genialna gra aktorów, już wspomniałem efekty, muzyka, no po prostu wszystko w tym filmie jest genialne... brakowało mi więc przede wszystkim więcej uczuć i/lub trochę większej zgodności z książką w miejscach, które opisałem.
Mimo tego wszystkiego film i tak jest fenomenem choć jak mówię liczyłem na coś więcej, ale nie ma co narzekać każdy film o Harrym Potterze jest niesamowity i dodaje do naszego świata trochę magii, a przede wszystkim ten ostatni.
Edytowane przez Spiryt dnia 22-07-2011 00:19
Dom:Ravenclaw Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 327 Ostrzeżeń: 0 Postów: 95 Data rejestracji: 21.07.11 Medale: Brak
Dzisiaj byłam w kinie. Może nie powinnam teraz jeszcze tego pisać, bo emocje nie opadły, przez co post może być chaotyczny. Ale nieważne.
Film jest świetny. Świetny. Oczywiście nie dorównuje książce, ale ekranizacje mają to do siebie, nic nowego.
O tym, co mi się nie podobało:
Rozczarowało mnie to, że nie pokazali śmierci Freda. A tak na to liczyłam! Nie było też scen nawrócenia Percy'ego. I stanowczo za mało Lupina i Tonks oraz wszelkich scen śmierci - a mogli z tego zrobić takie piękne, dramatyczne widowisko.
Jak mogłabym zapomnieć o rozmowie Snape'a z Dumbledore'm... generalnie mi się podobała, oprócz jednego szczegółu: na pytanie "co mi dasz w zamian?", Severus miał odpowiedzieć "wszystko", a nie "co zechcesz"! Może to nie było aż takie ważne, ale dla mnie miało znaczenie.
Do tego epilog: za krótki! Miałam nadzieję, że pokażą rodzinę Malfoyów przez nieco dłuższą chwilę. No i co z Teddy'm, ja się pytam?!
Nie wiem co mam myśleć o Neville'u szalejącym za Luną. Zdziwiło mnie to i wprowadziło niepotrzebne zamieszanie.
A to mi się podobało:
Hermiona jako Bellatrix, niesamowicie. Cała gra Heleny Bonham Carter to wielki plus filmu, rewelacyjna aktorka.
Wszystko, co działo się w podziemiach banku - genialnie to wyglądało w 3D.
Spodobał mi się również pocałunek Rona i Hermiony, na chwilę oderwałam się od całej bitwy .
Poruszyło mnie wspomnienie Severusa, miałam mokre oczy. A martwi Remus i Tonks leżący obok siebie... to chwytało za serce. Hmm, co tam jeszcze... no tak, rozmowa Harry'ego z Dumbledore'm, dokładnie tak wyobrażałam sobie to miejsce.
To chyba będzie na tyle. I tak nie potrafię opisać wszystkiego.
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.