Dom:Gryffindor Ranga: Charłak Punktów: 10 Ostrzeżeń: 1 Postów: 110 Data rejestracji: 13.01.09 Medale: Brak
Ja nigdy nie byłem na wagarach i jestem z tego dumny. Bo jak można być dumnym z ucieczki? To raczej przejaw słabości i tchórzostwa przed szkołą.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Dyrektor Hogwartu Punktów: 4576 Ostrzeżeń: 2 Postów: 772 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Kłamać nie będę. Na wagarach byłam kilka razy. No, może na tych większych wagarach kilka, bo takich ucieczek z jednej, dwóch lekcji było trochę więcej. Trochę. Najczęściej się zdarzało we wtorki - biorąc pod uwagę ten rok. I to były takie ucieczki cało - klasowe, nie licząc kilku kilku uczniów, którzy zawsze się wyłamywali z grupy i kapowali. ^^ Dlaczego wtorek? Akurat wtedy przypadają dwie matmy i dwie fizyki, więc jest trochę przerąbane. ;D
Ogólnie rzecz biorąc, trudno uciec z naszej szkoły. Podwórko jest otoczone murem, bez wyjścia, korytarz szkolny jest często patrolowany. Ale mając czujki jakoś się udawało. Nie powiem, że jestem z tego dumna, ale niektóre widowiskowe wagary są niegodne naśladowania. Hm. Co do ucieczek, to na wagarach byłam tydzień temu, razem z koleżanką. To były takie wagary, o których wiedzieli nauczyciele, uczniowie, moja ciocia i jej mama.
To raczej przejaw słabości i tchórzostwa przed szkołą.
Moim zdaniem, to przejaw buntu, znudzenia, albo po prostu chęci zwrócenia na siebie uwagi. Chęć uwolnienia się od gderania nauczycieli, skorzystania z odpoczynku, swobody i wolności. Dziękuję.
__________________
już nie noszę sukienek,
nie śpiewam ładnych piosenek
i chociaż jestem dziewczyną,
z chłopakami piję wino!
Zacznijmy od tego, że wagaruję minimum raz na tydzień.
Pierwsza wymówka - autobus mi się spóźnił, w związku z czym i ja się spóźniłam. Od razu wychowawczyni mi usprawiedliwia, bo sądzi, że ja mam naprawdę daleko do szkoły. A w rzeczywistości jeżdżę najpóźniejszym autobusem, jednak mimo wszystko się nie spóźniam. :D
Druga, najlepsza i najczęstsza moja wymówka, to taka, że.. mam próbę w auli. Wystarczy wyciągnąć od kolegów klucz od sali, pożyczyć pałki do perkusji, podłączyć mikrofon i udawać, że ma się próbę. Zawsze, zawsze, zawsze działa, w szczególności, kiedy mamy zastępstwo, jakąś długoterminową pracę do oddania, której nie mam bądź po prostu jak mi się nie chce iść na lekcje. A najlepsze jest to, że wtedy można uciekać z tych lekcji, które nie są na początku i nie są na końcu. :D:D:D!
I trzecia wymówka. Dyżurni powiedzieli mi i koleżance, że mamy odwołaną ostatnią lekcję, więc nas na niej nie było. Działa, ale u niektórych zdarza się, że są pretensje do dyżurnych, a wtedy nie jest fajnie.
Nie stosuję wymówek typu: źle się czuję, sratatata, bo nikt nam nie wierzy. XD!
I jak już mam uciekać ze szkoły, nie z lekcji, to muszę się przyznać, ale tak nie umiem. Zawsze jak uciekałam, to albo nauczycielka jakaś mnie złapała, albo - jak niedawno - dyrektorka patrolowała korytarze, ale pod w/w pretekstem próby wyszłam.
I jak uciekać, to tylko z koleżanką z ławki. Jeszcze nigdy nie udało się namówić, by CAŁA klasa uciekła. Przynajmniej 3/4 zostaje, więc jest dość głupio. A szkoda, bo zawsze ktoś wygada...
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 320 Ostrzeżeń: 0 Postów: 39 Data rejestracji: 27.12.08 Medale: Brak
Mnie się zdarza nie być na lekcjach, ale u nas w szkole jest taki myk, że każdy ma zeszycik usprawiedliwień i wystarczy znaleźć ładnie piszącą koleżankę. Bo nauczyciele nie sprawdzają tego podpisu z innymi. A przecież można znaleźć kogoś, kto podobnie pisze do rodzica.
Ale nie zrywam się (buhahaha, jak nie ma mnie, to w ogóle mnie nie ma, nie wychodzę ot tak z lekcji, nie spóźniam się) często. w tym miesiącu obiecałam sobie, że będę cały czas i tak przydałoby się do końca roku.
__________________
Ludzie są jak kwiaty - cztery miliardy narcyzów.
Prawdziwa odwaga polega na tym, by żyć i cierpieć za to, w co wierzymy.
Wychowanie, całkowicie wyzwolone z autorytetu, tradycji i dogmatu, kończy się nihilizmem.
Dom:Hufflepuff Ranga: Mistrz Zielarstwa Punktów: 2821 Ostrzeżeń: 1 Postów: 383 Data rejestracji: 11.08.08 Medale: Brak
Nie jestem typem wagarowicza, ale..
Pierwszy raz wagarowałam w przedszkolu. : D
Jako, że mieszkam kilkadziesiąt metrów od budynku, samowolnie poszłam sobie w trakcie zajęć na powietrzu do domu. Rodzice byli wściekli, a i owszem, ale nie na mnie, tylko na opiekunki, że mnie nie przypilnowały.
W podstawówce poszłam na wagary tylko raz - całą klasą z lekcji muzyki. Babka nie wyciągnęła konsekwencji.
Gmnazjum. Haa.
W pierwszej klasie zwialiśmy z lekcji geografii (mieliśmy mieć całogodzinny sprawdzian z pierwszego półrocza). W naszej klasie jest 5-6 osoób, które notorycznie spóźniają się na każdą lekcję. Oczywiście, mowa tu o kilku chłopakach, którzy zazwyczaj potrafią każdego nauczycuela wyprowadzić z równowagi.
Dzwonek dzwoni, wchodzimy posłusznie do sali, a nauczyciel zauważa, że wziął dziennik 1c, zamiast 1b. Wrócił do pokoju, by wymienić. W tym czasie koleżanka M. rzuciła hasło: 'idziemy na wagary'. Wybuchły śmiechy i.. wszyscy wybiegli z sali. N. po drodze wywróciła ławkę na korytarzu, robiąc masę hałasu. A ja, jako ciapa nad ciapami, zatrzymałam się, żeby powiedzieć pani Bożence (szatniarka) dzień dobry.
No i wyszło tak, że na lekcje poszli najgorsi ucziowie z klasy i dostali 5 ze sprawdzianu (gdzie pan K. dał specjalnie banalne pytania), a reszta klasy dostała gały. Oczywiście sprawa była poruszona na wywiadówce, ale i tego nie żałuję, bo było śmiechowo. ;D
Oczywiście, mamy bardzo wiele sytuacji, że cała klasa ucieka za wyjątkiem jednej osoby, która zaraz po dzwonku wchodzi do sali. Wtedy wszyscy wracają i recytują stałą formułkę 'przepraszam za spóźnienie, byłem/łam w sklepiku/toalecie/rozmawiałem/łam z innym nauczycielem'.
Zdarza nam się wiać w czwartki z wfu, bo mamy ostatni i to do tego straszliwie późno jest.
Wagary są fajne, bo jednoczą społeczność klasy. :>
__________________
Z głupkami nie ma sensu rozmawiać, przed głupkami trzeba się bronić.
Dom:Gryffindor Ranga: Czwartoroczniak Punktów: 218 Ostrzeżeń: 2 Postów: 89 Data rejestracji: 02.10.08 Medale: Brak
No było miło, ale się skończyło. Miałam dość sporo godzin nieusprawiedliwionych no i mamusia i pani wychowawczyni powymieniały się numerami i mam ***. Ale jeszcze nie tak dawno to co się działo.. masakra. Nie_bylo tygodnia w którym nie byłoby mnie co najmniej jeden cały dzień i kilka pojedynczych godzin, najczęściej z kumpelą, albo nawet kilkoma, a uciekałyśmy bo nie chciało się siedzieć w szkole, bo była nudna lekcja, bo nie lubiłam nauczycielki, bo był sprawdzian, bo była ładna pogoda, itp.
U nas w klasie nie nie ma mowy o tym, żeby poszli wszyscy zawsze zostają 3 kujony + paru kretynów którzy zapomnieli wyjść ze szkoły, nie jeden raz ponad polowa klasy miała problemy, bo u niektórych odezwał się aniołek na ramieniu. Rozumiem nie trzeba zwijać się często, ale raz na semestr jak idzie cala klasa to chyba można, nie? Nikt nikomu jaj jeszcze za jedną godzinę nieusprawiedliwioną nie urwał.
O ludziach chodzących na wagary nic nie myślę, bo są różni luzie, niektórzy uciekają sporadycznie inni regularnie, jedynie mają dobre oceny inni źle... Jezu jak się komuś nie chce siedzieć i uczyć, bo w końcu co jak co, ale życie jest za krótkie na zbyt długą naukę, to *** z lekcji i po sprawie. Ale tera ładna pogoda jest coraz częściej to znowu kilka godzin przybędzie. ;d
Edytowane przez Ariana dnia 20-03-2009 21:57
Dom:Gryffindor Ranga: Sklepikarz z Pokątnej Punktów: 824 Ostrzeżeń: 0 Postów: 155 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
"Najgorsi są jednak nie-wagarowicze, którzy chociażby się paliło i nie wiem co jeszcze - zawsze się wyłamią."
Ariano, też Cię lubię :) Gdybym była jedna jedyna, to nie wyłamałabym się poszłabym z tłumem, ale kilka osób to już poważna opozycja. Szybko się okazuje, że oprócz głównego pomysłodawcy nikt tak naprawdę nie jest do pomysłu przekonany.
Jeszcze nigdy nie byłam na wagarach. W podstawówce i gimnazjum nie chodziłam, bo miałam rodzinę w szkole, wszędzie dyżurowali nauczycieli i nawet nie byłoby gdzie uciec. Klasowe wagary w mojej całej szkolnej karierze udały się tylko raz - ale że akurat ja byłam na wycieczce, to mnie ominęły. Moja mądra klasa uciekła w trzeciej klasie gimnzjum z fizyki dwa tygodnie przed wystawianiem ocen. Jako że dużo osób chciało się wyciągać na koniec, na następnej lekcji wręczyli nauczycielce wielki bukiet kwiatów i "szczerze" ją przepraszali.
Raz było bardzo blisko - ktoś rzucił pomysł, żeby zwiać z chemii. Z tymże była to dodatkowa godzina, za którą nauczycielka nie brała pieniędzy, więc ostatecznie spora część klasy(w tym ja) uznała, że ucieczka z takiej godziny, u jednej z najbardziej poczciwych nauczycielek, byłaby przegięciem i została.
Dzisiaj również pojawiła się inicjatywa klasowych wagarów, ale ostatecznie uciekły 4 osoby, które mają już dowody osobiste, więc straż miejska im nie straszna. Z obecną panią dyrektor za klasową ucieczkę dostalibyśmy, oprócz miliona ujemnych punktów z zachowania, zakaz wycieczek do końca liceum (wierzcie mi, ta kobieta naprawdę jest do tego zdolna). Mając do wyboru marznąć przez 5 godzin włócząc się po mieście, w którym nawet nie ma gdzie się powłóczyć, i wyjazd na "Metro" w maju, co byście wybrali? No właśnie.
__________________
"Drogi panie, życie upływa na samych qui pro quo! Są qui pro quo miłości, qui pro quo przyjaźni, qui pro quo polityki, finansów, Kościoła, urzędu, handlu, żon, mężów..."
Denis Diderot Kubuś Fatalista i jego pan
"A: Znajdujesz się w miejscu, gdzie nie obowiązuje prawo Rzeczypospolitej Polskiej.
K: A jest takie miejsce, w którym obowiązuje?"
Oficer, reż. Maciej Dejczer
"Szczęście nie zna politycznych granic i układów, nie hołduje żadnej ideologii, ba, ono nawet bywa niezgodne z dekalogiem."
Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1185 Ostrzeżeń: 0 Postów: 210 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ja nie wagaruję. ;p Po prostu jak mi się nie chce siedzieć w szkole, to na legalu zwalniam się z ostatnich lekcji (np. z bezsensownego wosu czy historii) albo nie idę na pierwszą. Czasem też biorę sobie dzień urlopu, jeśli uznam że siedzenie w szkole będzie stratą czasu, bo akurat wtedy mogłabym się np. pouczyć (matura za pasem).
Jeśli chodzi o klasowe wagary, to u mnie nigdy nie wypalały.Zawsze miałam takie klasy, że po prostu nie umieliśmy się zgrać co do ucieczek. W gimnazjum np. ze względu na kilkoro kujonów, ucieczki całoklasowe sensu nie miały. Tylko raz, jak jeden mąż, wyszliśmy ze szkoły, bo kolega bardzo przekonująco wykrzyknął: "nie ma wosu, jesteśmy zwolnieni!" i wszyscy wyszli bez mrugnięcia okiem. Jak się potem okazało, nauczycielka przyszła na lekcję, tylko że trochę spóźniona, ale nas już nie zastała. ^^ A teraz? Kompletnie nie wyobrażam całoklasowych ucieczek z moją obecną klasą. W pierwszej czy drugiej klasie zdarzało nam się umówić dzień wcześniej w jakieś, góra, 8-9 osób, że np. zwalniamy się z dwóch ostatnich godzin polskiego i idziemy na piwo, jednak zwykle były to wypady już po lekcjach, więc się nie liczą jako wagary. ;]
Dom:Gryffindor Ranga: Drugoroczniak Punktów: 90 Ostrzeżeń: 0 Postów: 24 Data rejestracji: 17.03.09 Medale: Brak
W podstawówce nie wagarowałam. W liceum miałam możliwość samodzielnie usprawiedliwiać swoje nieobecności więc czy można to zaliczyć do wagarowania? Na studiach zaczęło się moje olewanie chodzenia do szkoły i nie raz miałam przez to problemy
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Mistrz Eliksirów Punktów: 2914 Ostrzeżeń: 0 Postów: 439 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
Rzadko zdarza mi się tak prawdziwie wagarować. Jeżeli wiem, że nie mam po co pojawiać się w szkole, to po prostu zostaję w domu. Rodzice się zgadzają, przecież lepsze to, niżbym miała szlajać się po mieście kilka godzin albo iść nie wiadomo gdzie. Raz tylko (w 2 klasie LO) poszłam do szkoły moich przyjaciółek (ulicę dalej od mojego liceum) i siedziałam z nimi cały dzień, na wszystkich lekcjach. Akurat miały je z fajnymi profesorami i nawet do tablicy na matematyce poszłam.
Wracając jednak do wagarowania - jedyne, co mi się zdarza, to nieprzychodzenie na pierwszą/ostatnią lekcję. Na szczęście usprawiedliwienia piszę sobie sama, więc zgrzytów z rodzicami o to nie mam. Tzn. mama daje mi od czasu do czasu kilka kartek ze swoimi podpisami i jak mi coś trzeba, to po prostu wpisuję sobie nad podpisem zwolnienie, usprawiedliwienie etc.
A klasowe wagary nigdy nie wypaliły, choć było już wiele propozycji.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Zastępca Dyrektora Punktów: 3783 Ostrzeżeń: 1 Postów: 309 Data rejestracji: 25.08.08 Medale: Brak
zdarzyło mi sie i to nie raz i nie dwa wagary są już chyba wpisae w standard zachowań młodzieży,
zawsze idac na wagary myślałam o tym, żeby sie dobrze bawi, bo samo to, zeby zwiac ze szkoły i nic nie robic nie ma najmniejszego sensu, zawsze lepiej sobie na początku zorganizowac, zeby miło spędzic czas z przyjaciółmi
__________________
Żeby docenić wartość jednego roku,
zapytaj studenta, który oblał końcowe egzaminy.
Żeby docenić wartość miesiąca,
spytaj matkę, której dziecko przyszło na świat za wcześnie.
Żeby docenić wartość godziny,
zapytaj zakochanych czekających na to, żeby się zobaczyć.
Żeby docenić wartość minuty,
zapytaj kogoś, kto przegapił autobus lub samolot.
Żeby docenić wartość sekundy,
zapytaj kogoś, kto przeżył wypadek.
Żeby docenić wartość setnej sekundy,
zapytaj sportowca, który na olimpiadzie zdobył srebrny medal.
Czas na nikogo nie czeka.
Łap każdy moment, który ci został, bo jest wartościowy.
Dziel go ze szczególnym człowiekiem
- będzie jeszcze więcej wart.
Dom:Slytherin Ranga: Uczestnik TT Punktów: 238 Ostrzeżeń: 0 Postów: 70 Data rejestracji: 28.08.08 Medale: Brak
Ja nie chodzę na wagary. Nie czuję takiej potrzeby, zresztą z mojej klasy nikt nie chodzi. I nie czuję, że coś tracę. W klasie zawsze jest zabawniej. Lol. : D
A poza tym to i tak cały tydzień mnie nie było w szkole z powodu choroby.
Dom:Slytherin Ranga: Zastępca Ministra Punktów: 1709 Ostrzeżeń: 0 Postów: 436 Data rejestracji: 24.01.09 Medale: Brak
Na wagarach była wiele razy. Nie uważam tego za coś złego. Każdy ma prawo czasem się wyrwać z codziennego, mętnego życia szkolnego. Nigdy nie wagarowałam z powodu jakiegoś sprawdzianu czy coś w tym stylu. Zazwyczaj była to nagła zachcianka. Kiedyś poszłyśmy z koleżanką do kina. Jakiejś wpadki z wagarami nigdy [na_razie] nie miałam. Zawsze jakoś się udawało tłumaczeniem wizyty u lekarza.
__________________
Można odejść od swoich bliskich, zaakceptować koniec istnienia, można pożegnać się z życiem, ale najciężej jest pożegnać się z muzyką...
"Music is like a sunrise for me
It's joyful like a trip in a time machine
Music is like a sunrise for me
It's like coming home
..."
Helloween *.*
Dom:Gryffindor Ranga: Wybitny Uczeń Punktów: 631 Ostrzeżeń: 1 Postów: 317 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
ymmm...pierwszy raz bylam na wagarach rok temu (musi byc ten pierwszy raz xD) teraz ogolem w tym roku bylam na wagarach 3 razy. A czemu? Przez sprawdziany na które nie umialam ;p na wagary różnie bywa czy samemu czy z kims ale zwykle z kims uwazam ze kazdy musi chodz raz to przezyc ;D no ale oczywiscie nie naduzywac ;]
Dom:Ravenclaw Ranga: Gracz Quidditcha Ravenclawu Punktów: 119 Ostrzeżeń: 0 Postów: 29 Data rejestracji: 18.01.09 Medale: Brak
A ja nigdy nie_byłam na wagarach bo moi rodzice mówią ze jak się chodzi na wagary to jest się głupim i mózg człowiekowi wietrzeje i że moja siostra jest na to bardzo dobrym dowodem. Moja siostra mówi że wagary to są fajne bo nie trzeba się uczyć wtedy i odrabiać zadań , ale że trzeba umieć chodzić na wagary bo jak ktoś nie umie to mu nie wyjdzie. Ja nie umiem chodzić na wagary ale myślę kiedyś się nauczyć . Na_razie nie umiem to nie chodzę a poza tym nie chce nie mieć mózgu, bo to musi być naprawdę niefajne.
Ale za to kiedyś nie byłam na jednej lekcji bo się przewróciłam i miałam ranę na kolanie co mnie bolała więc poszłam do pani pielęgniarki co jest w szkole i zanim ona mi wszystko zrobiła to juz minęła lekcja. Pozdrawiam.
__________________
Ja Kocham Cię
a Ty wykorzystać chcesz mnie
Usta do ust przyłożyć pragniesz
zamiast mą duszę poznać dokładnie
Dlaczego jest beznadziejnie tak ?
Jak ja...
Wagary... Jak do tej pory to zdarzyło mi się być na wagarach dwa razy. Raz całą klasą zerwaliśmy się z dwóch ostatnich lekcji (j. polskiego) co wytłumaczyliśmy tym, że ktoś powiedział, że nie ma nauczycielki (wychowawca dość opornie ale nam uwierzył). Poszliśmy wtedy do domu jednej mojej koleżanki. Na takich prawdziwych wagarach byłam całkiem niedawno. Z paczką najlepszych przyjaciół pojechaliśmy do miasta gdzie spędziliśmy cały dzień. Sądzę, ze od czasu do czasu można sobie zrobić wagary. Nie pochwalam jednak osób wagarujących non stop. A propos tegorocznego dnia wagarowicza, który wypada w sobotę to planujemy go sobie kiedyś odbić
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Nauczyciel w Hogwarcie Punktów: 2736 Ostrzeżeń: 1 Postów: 424 Data rejestracji: 07.06.09 Medale: Brak
Nareszcie temat dla mnie. Na wagary chodzę od marca. I dosyć często. Wybieram się najczęściej z koleżanką. Ale teraz jak jest szał czerwca, o dziwo idzie więcej osób. Naliczono mi ponad 40 godzin nieuspr. Mało. o.O Uciekamy poza tereny szkolne, pod sklepem czekać. Albo barykadować się w łazience. Hahaha. Teraz to mam luzy. Aby siedzę w domu. Bo po cóż mam chodzić do szkoły? Jak byliśmy wiekszą grupę mieślimy fazę. Cieszyliśmy się z nieobecności na lekcjach. I powiem że wagary są fajne, ale w odpowidnim umiarem. Albo zdarzyło się tak że woźna otwierając boksy w piątkową ostatnią lekcję na plastykę, braliśmy rzeczy i zwiewaliśmy, przynajmniej ja
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1561 Ostrzeżeń: 0 Postów: 580 Data rejestracji: 02.12.08 Medale: Brak
No cóż, nie jest to dziedzina, w której mam wielkie doświadczenie. Wręcz zerowe ;p
Nigdy nie byłam na wagarach - może to ze względu na to, iż mam maly 'bagaż doświadczeń', jako że jestem w podstawówce. Nasza klasa i tak jest w miarę ułożona, więc podejrzewam, że połowa by nie uciekła.
Następną sprawą jest, że nasza szkoła liczy 500 uczniów - każdy każdego zna, nauczyciele wiedzą o wszystkim. I jak tu zwiać bez ponoszenia konsekwencji? ;p
Jedynymi klasowymi "wagarami", którymi może się poszczycić VIc jest dzień po wycieczce - nie przyszło 13 osób, a z tego połowa kręciła się wokół szkoły ;p
A jaki był powód? "Bo nam się nie chciało". Oczywiście Marta przyszła, bo musiała poprawić cząstkową ocenę z przedmiotu -.-
Cóż. Ten tydzień będzie jednak, bynajmniej tak sądzę, dość obfity w ucieczki. W poniedziałek bal, a nam przypadają najnudniejsze lekcje. Większość dziewczyn będzie wychodziła pod pretekstem 'fryzjer i te sprawy'. Tak tyle, że to już nie wagary.
A dzienniki oddane, rada pedagogiczna za nami, pogoda piękna, nudne lekcje. I jak tu zostać w szkole?
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Dom:Slytherin Ranga: Dorosły Czarodziej Punktów: 878 Ostrzeżeń: 0 Postów: 64 Data rejestracji: 28.08.08 Medale: Brak
Ja to miałam tak luźną szkołę, że często wagarowałam (co prawda później były małe problemy z frekwencją ale jakoś zdałam). Z początku wagarowanie było fajnie, lecz później jak się tak chodzi dzień w dzień to nudą zaczyna wiać, więc na dłuższą metę lepiej sobie zawagarować 1,2 razy w miesiącu niż ponad połowę miesiąca.
Dom:Gryffindor Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1969 Ostrzeżeń: 0 Postów: 487 Data rejestracji: 05.04.09 Medale: Brak
Ja jeszcze nigdy nie wagarowałam. Nie jestem typem który musi sobie w jakiś sposób odpocząć, zaszpanować odwagą [?]. Jeżeli mam dość to mówię to mamie, a ona powie co powie, ale zgodzi się.
A nawet sama to proponuje, bo widzi że... jestem przemęczona [?]
A co sądzę na temat osób które wagarują? Uważam że wagarowanie jest bez sensu. Skoro uciekamy ze sprawdzianu, to i tak będziemy musieli go napisać. A tak w ogóle to ja mam autobus szkolny, który jest zawsze w tym momencie kiedy kończę lekcje. A jeżeli uciekłabym z jednej ostatniej lekcji, to i tak by mi się to nie opłacało, bo nie miałabym odwozu [a do domu mam trochę, daleko]. Więc osobiście uważam że notoryczne uciekanie z lekcji, jest głupie [czyt. bezsensu]. Bo w jakiś sposób narażamy się również nauczycielom, którym z pewnością by się to nie podobało.
Ale kto chce niech ucieka.. co mi do tego. [?]
__________________
Najtrudniej jest widzieć słońce, wierzyć w słońce i nie czuć ciepła.
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.
Drogi UĚźytkowniku, w ramach naszej strony stosowane sĂ pliki cookies. Ich celem jest ÄšÂwiadczenie usÄšÂug na najwyĚźszym poziomie, w tym rÄĹwnieĚź dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies oznacza, Ěźe bĂÂdĂ one umieszczane w Twoim urzĂ dzeniu. W kaĚźdej chwili moĚźesz dokonaĂ zmiany ustawieĚ przeglĂ darki dotyczĂ cych cookies - wiĂÂcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatnoÄšÂci.