Dom:Slytherin Ranga: Wybraniec Punktów: 9603 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,479 Data rejestracji: 27.07.09 Medale: Brak
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życią, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję.
To tylko połowa opisu tej książki, który znajduje się na okładce, ale ta ważniejsza połowa ;p
Chciałam się zapytać o to, czy czytaliście ? Jakie wrażenia? Odczucia ? Kupicie bądź kupiliście II część, a teraz czekacie na III ?
Ja pozwolę sobie na napisanie moich rozważań, rozsterek i małego porównania. W Chicago Sun pisali, że "Jeśli którykolwiek cykl dla młodzieży może ubiegać o koronę po "Harrym Potterze" czy sadze o wampirach "Zmierzch", to tylko ten." Dlatego, niektóre rzeczy napewno do tych dwóch książek porównam. Cóż, szczerze, to na początu jakoś nie mogłam się porządnie zabrać za tą książkę, bo nie miałam czasu, więc czytałam po 3, 4 strony i musiałam kończyć. Aż wczoraj się zabrałam już na poważnie, bo została mi połowa książki, a czytając ostatni fragment, byłam ciekawa następnego. Cóż, sobota jest dniem sprzątania i nauki, ale o tym drugim nie było mowy. Wykonywałam jedną czynność i odrazu siadałam i znowu czytałam, aż mama musiała mnie odganiać. Więc moje czytanie rozciągnęło się na cały dzień. Tortury także. Bez przerwy myślałam o książce, o każdym następstwie każdego zdarzenia i o tym, co jeszcze może się stać. Ale oczywiście moje wyobrażenia ani trochę nie pokrywały się z tymi z książki. Jedna z niewielu książek, która dla mnie nie była przewidywalna. Jedyne czego się domyśliłam, to, to że Katniss wystartuje w Igrzyskach, ale to było banalne. ;p No i znowu jedna z niewielu książek, którą otwierałam na ostatnich książkach i nadal nie wiedziałam, jakie będzie zakończenie. Czyli coś, co niewielu pisarzom się udaje.
Co do porównania, to mianowicie chciałam napomknąć na dwie rzeczy. Pierwsze, to świat stworzony przez autorki tych trzech opowiadań. Oczywiście pani Collins biję o głowę panią Meyer, bo ta druga w zwykły, ludzki świat "włożyła" parę pięknych, łagodnych jak baranki (w porównaniu do tych z Kronik Wampirów chociażby) i teoretycznie ulepszonych wampirów. Jak dla mnie rzecz prosta, bo bazowała na postaciach już zakorzenionych w literaturze i opowieściach. Pani Collins niby nic nie zmieniała, bo jest to zwykły, ludzki świat, ale o ile ludzie są zwykli*, to cała akcja toczy się przypuszczam, że conajmniej parenaście lat później niż 2010 rok (przypuszczenia). Stworzyła nowa państwo, jego niezwykłą strukturę i historię. Naprawdę odwaliła kawał dobrej roboty, jeśli tak można powiedzieć. A Rowling nie musiała używać takich zabiegów, stworzyła coś pięknego i chyba nie muszę tego opisywać. I ta zrobiła to najlepiej, a zaraz po niej zrobiła to najlepiej pani Collins.
I chciałabym jeszcze wspomnieć o tym, co myślę o zakończeniach tych powieści. Według mnie i w moim "czytelniczym" odczuciu, koniec Igrzysk Śmierci totalnie bije koniec poszczególnych części sagi Zmierzch czy HP. W Zmierzchu kończył się taki "rozdział w życiu", a w HP koniec książki, równa się końcowi roku szkolnego. A Igrzyska..? Koniec książki jest taki, jakby ktoś wyrwał część stron i nie było wiadomo jak taki "rozdział w życiu" się skończy. Dla mnie książka kończy się w kulminacyjnym momencie, kiedy napięcie sięga granic - Peeta dowiaduje się, że Katniss "robiła wszystko na pokaz, odegrała swoją rolę". Ta z kolei dowiaduje się, że Peeta, wcale nie grał, tylko naprawdę coś do niej czuję. Ona chyba, a nawet na pewno tez coś czuję, ale jeszcze tego nie wie. Nieeee, ja poprostu nie wytrzymam i w najbliższym tygodniu musze lecieć i kupić Pierścień Ognia. Dopiero wtedy będę zadowolona. Mogłabym tu pisać jest wiele rzeczy, moich przypuszczeń i wniosków, ale boję się, że nikt tego nie przeczyta. A jak ktoś dobrnął do tego momentu, to jest naprawdę wytrwały.
Zapraszam do dyskusji ( -;
* Nie, nie można powiedzieć, że ci ludzie byli normalni. Przynajmniej ludzie z Kapitolu nie byli normalni. Nasunęła mi się myśl, do kogo upodobniła mieszkańców stolicy Panem. Do starożytnych Rzymian i ich igrzysk. Oni też mieli przyjemność oglądania bardzo krwawych i brutalnych śmierci. A w wypadku Igrzysk Śmierci, to poprostu ich unowocześniona wersja, przynajmniej ja tak to widzę.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 25964 Ostrzeżeń: 0 Postów: 222 Data rejestracji: 08.08.08 Medale:
Pierwszy tom pochłonęłam w jeden dzień. Chodziłam z nosem w książce i nawet nie raczyłam sprawdzić co dzieje się w internetowym światku, a to znaczy, że musiało mnie mocno wciągnąć, bo od komputera jestem uzależniona. Porównywanie tworu pani Collins (autorka Igrzysk) do pani Meyer uważam za potwarz dla tej pierwszej. Igrzyska biją Zmierzch pod każdym względem, to książka intrygująca, nowatorska, dość brutalna, a co najlepsze, nie miałam bladego pojęcia jak ta historia może się skończyć. Myślę, że osoby, które po sadze J.K. Rowling nadal pałętają się z kąta w kąt chcąc znaleźć sobie jakieś wygodne miejsce i wziąć do ręki coś, co wciągnie je równie mocno jak magiczny świat HP powinny zakupić/wypożyczyć właśnie Igrzyska Śmierci. Książka napisana jest naprawdę prostym, przystępnym, a do tego przyzwoitym językiem, a na brak akcji i jej nieoczekiwanych zwrotów narzekać nie można. Dystrykty, Kapitol, Głodowe Igrzyska transmitowane w TV, powszechne przyzwolenie na mordowanie [byle tylko oglądalność nie spadła, a widzowie nie poczuli się urażeni] - Collins stworzyła nowy świat, przerażający, dzielący się na lepszych [mieszkańców Kapitolu] i gorszych [mieszkańców podległych mu dystryktów, którzy ku uciesze tych pierwszych zmuszeni są walczyć o życie przed telewizyjnymi kamerami]. Uwierzcie, nawet się nie obejrzycie, gdy dobrniecie do końca pierwszego tomu i będziecie mieli ochotę na więcej. Mam nadzieję, że Igrzyska zostaną w Polsce należycie wypromowane i że coraz więcej osób zacznie po nie sięgać. Dodatkowo na stronie wydawnictwa można zagrać w "grę o przetrwanie", by sprawdzić, czy samemu jest się w stanie przetrwać Igrzyska. Tom drugi, W Pierścieniu Ognia, zaczyna się nieco nudniej niż jedynka, ale po pewnym czasie i on bez reszty wciąga czytelnika: zawodnicy po raz kolejny trafiają na arenę, tym razem znacznie przemyślniejszą i niebezpieczniejszą, dystrykty powoli zaczynają buntować się przeciwko Kapitolowi, a zakończenie tomu w kluczowym momencie tylko wzmaga czytelniczy głód. Ja obecnie jestem w trakcie oczekiwania na polską premierę trójki. Sądzę, że mania na Igrzyska może wybuchnąć nagle i nieoczekiwanie, tak jak to swego czasu było z potteromanią, a siła i zasięg jej rażenia mogą być ogromne, choć chyba nie tak wielkie jak potteromanii, gdyż autorka planuje zakończyć sagę na trzecim tomie. W każdym bądź razie w USA twory pani Collins już królują na listach najbardziej poczytnych książek. Planowana jest także ekranizacja sagi, na którą zresztą czekam z utęsknieniem. Tak więc pointa brzmi: czytajcie Igrzyska bo warto!
__________________
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6158 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,068 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
(Książka powinna mieć napis "UWAGA WCIĄGA" tak nawiasem mówiąc, bez związku i kontekstu.)
O rany boskie, ta książka jest absolutnie wspaniała. W tym momencie jestem sama sobie wdzięczna za wzięcie udziału w konkursie, w którym ową książkę wygrałam, bo jestem pewna, że sama z siebie bym jej nigdy nie kupiła. Odrzucała mnie od początku, aż pewnego, nudnego dnia...
No właśnie, pewnego dnia po prostu po nią sięgnęłam z ciekawości co z tego wyniknie. Zakochałam się w niej po kilku stronach i przesiedziałam cały dzień. Wciągnęła mnie niesamowicie, nie wiem czy jakakolwiek inna książka wciągnęła mnie kiedyś tak samo.
Jest niesamowita. Na pewno zachwyciła mnie swoja oryginalnością i pomysłowością, jak i nietypową fabułą. Mimo brutalności, która zwykle mnie odrzuca, tutaj jeszcze bardziej zaciekawiła i wciągnęła tak, że dopóki nie przeczytałam całego tomu, chodziłam z nosem w książce, lub obmyślałam co może być dalej, marząc, by znowu do niej wrócić.
Rzuciłam się potem na empik, ale z braku własnych pieniędzy, z wielkim żalem postanowiłam swoje odkładać. Rodzice byli nieubłagani. Na razie mój zapał nieco opadł, ale jestem pewna, że jak tylko nadarzy się okazja, kupię części kolejne. Każdemu natomiast polecam, bo książka jest naprawdę warta przeczytania.
Edytowane przez Peepsyble dnia 15-08-2010 19:35
Dom:Gryffindor Ranga: Goblin Punktów: 38 Ostrzeżeń: 0 Postów: 11 Data rejestracji: 30.06.10 Medale: Brak
Czytałam obie częsci i bardzo je uwielbiam! Najbardziel lubie Katniss i Peete a Gal'a wogóle. Nie moge sie doczekać trzeciej części, która ma być 24 sierpnia!
Dom:Gryffindor Ranga: Sługa Czarnego Pana Punktów: 1102 Ostrzeżeń: 1 Postów: 355 Data rejestracji: 13.12.09 Medale: Brak
Dobra, to i ja się odezwę.
Kupując pierwszą część "Igrzysk..." nie miałam nadziei na to, ze książka okaże się tak wspaniała. Od przyjazdu z wakacji ciągle kupowałam (albo wypożyczałam) nowe, inne, często (jak się po pewnym czasie okazało) badziewne 'opowiastki'. Szczerze mówiąc, żeby nie odejść od "Igrzysk..." obojętnie musiałam się prawie zmuszać, ale powtarzałam sobie, ze skoro tak dużo osób mi ją polecało, wypadałoby w końcu przeczytać.
Jak się okazało, jedynym moim problemem podczas czytania był brak czasu. Z jednej strony musiałam robić tysiąc innych rzeczy, z drugiej aż mną 'telepało', co się stanie w następnym rozdziale. Pierwszy raz od czasów Pottera nie mogłam się odciągnąć od książki.
Żeby za bardzo nie słodzić, powiem coś o jedynym poważnym (jak dla mnie) minusie opowieści. W pewnej chwili miałam wrażenie, ze jest zbyt... *szuka odpowiedniego słowa* naciągana *jak widać, nie znajduje*? Chodzi o to, że wątek romantyczny z Peetą jest... Właśnie, co to jest? Masakra. Chyba, ze to jedynie moje uprzedzenie do takich rzeczy. Coś takiego 'wyczułam' jednak tylko na samym początku (pierwsza połowa pierwszej części), później było wręcz idealnie.
Powinnam powiedzieć coś więcej o tym głównym, najważniejszym wątku z Kapitolem, który mnie po prostu oczarował. Problem w tym, że nie potrafię tego ubrać w słowa. Tą książkę trzeba po prostu przeczytać.
Kupicie bądź kupiliście II część, a teraz czekacie na III ?
Dokładnie. A premiera ma być już niedługo- odpowiedziała z ulgą, którą poznać może tylko człowiek, który dostaje wreszcie coś, na co czekał od dawna.
__________________
Czytam pierwszą część. Jestem zachwycona! Akcja nietuzinkowa. Co prawda, parę rzeczy dało się przewidzieć już na samym początku. Ale no to norma jest ^^ Jak na razie jestem bardzo zadowolona, że czytam tą książkę jest świetna!! serdecznie polecam ;P
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 29123 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,889 Data rejestracji: 21.11.09 Medale: Brak
Dopiero niedawno się przemogłam i przeczytałam dwie pozostałe części, które zajęły mi całą sobotę. [w dalszej części postu pojawiają się spojlery]
Nadal mnie telepie i nie mogę się pogodzić, że to już koniec i nie będzie kolejnych części. Jedynka bardzo mi się podobała, świat stworzony przez Colllins jest wspaniały i język, którym książka jest napisana - bardzo dostępny dla przeciętnego czytelnika.
Zgodzę się na pewno z tą nieprzewidywalnością - matko, co ja teorii nawymyślałam, a tu pupa, żadna się nie potwierdziła :D Końcówka pierwszego tomu to słodko-gorzki happyend, taki który i satysfakcjonuje, i nie przesładza.
Dwójka zaczyna się nieco nudno, ale potem się rozkręca! Polubiłam Finnicka i duet Pokręt-Wolta (w ogóle arena w 75. Igrzyskach była bardzo zmyślna, domyśliłam się trochę prędzej o co w niej chodzi niż Katniss, dzięki podpowiedzi Wolty) i co się okazało jednym wielkim spiskiem, majstersztyk! Trójka chyba najbardziej angstowa, ale nie zabrakło też momentów humorystycznych (jak Haymitcha z tekstem o upadku rewolucji czy innej wersji 76 Igrzysk), jednak trzymająca w napięciu. Najbardziej chyba tutaj się Peeta wybija i te podchody do Kapitolu.
Dom:Hufflepuff Ranga: Wybraniec Punktów: 8443 Ostrzeżeń: 1 Postów: 416 Data rejestracji: 11.08.11 Medale: Brak
Lady House napisał/a:
Nadal mnie telepie i nie mogę się pogodzić, że to już koniec i nie będzie kolejnych części. Jedynka bardzo mi się podobała, świat stworzony przez Colllins jest wspaniały i język, którym książka jest napisana - bardzo dostępny dla przeciętnego czytelnika.
Czułam się dokładnie tak samo. Pamiętam, że kiedy zostało mi kilka ostatnich kartek, chciałam odłożyć książkę, by przedłużyć oczekiwanie na jej koniec. Ona oczywiście nie dała za wygraną i wyszło na to, że dwie ostatnie części przeczytałam w niecałe cztery dni -,-
Pierwsza część jest zdecydowanie najlepsza. Nieprzewidywalna, wciągająca i (co najważniejsze) to w niej są najlepsi bohaterowie. Oprócz standardowego Peety, którego po prostu nie da się nie lubić, są tu tak doskonale wymyślone postacie jak Cinna, Rue, Cato, Clove, czy nawet Liszka, o której wiemy tak nie wiele, a którą tak bardzo polubiłam. W tej części jest coś, co sama nazywam "zapachem". "Zapach" mają tylko niektóre książki i to te najlepsze. Na dodatek pojawia się on dopiero po przeczytaniu opowieści, a każdy jest inny. Nie da się określić jego barwy czy zapachu. On po prostu JEST. Szczególnie silnie boli, gdy książka się kończy. Wtedy przez całe lata ubolewam nad tym, że "zapach" ciągle za mną chodzi i nie daje mi spokoju.
SPOILER
Druga część jest już zdecydowanie gorsza, jeśli chodzi o akcję. Czytając o powrocie Katniss na arenę, czułam, jakbym drugi raz wałkowała to samo. No może prócz niektórych scen, które były zabawne i lekko szokujące (np. wymyślona 'ciąża' Katniss). Tu już nie było trybutów, po których się płakało, gdy umierali. No może prócz Johanny i Finnicka, którzy mieli naprawdę wspaniały charakter. Jednak żadne z nich było dla mnie powodem głębokich rozmyślań, tak jak w pierwszej części...
Nad "Kosogłosem" ubolewam najbardziej. Liczyłam na szokujące, ekscytujące zakończenie, a tu... klops, łagodnie mówiąc. Niby ciągła akcja, ciągle coś nowego, ale mnie osobiście to nie wciągnęło. Trochę ubolewałam nad śmiercią Finnicka i Madge, to prawda. Bo dla mnie książka, w której nie bohaterów, po których się płacze, to nie jest godna uwagi książka. Co do Prim... Tej postaci naprawdę nie lubiłam nigdy. Zawsze była dla mnie tylko małą, bezbronną dziewczynką, więc to, że umarła nie zrobiło na mnie wrażenia. Epilog za to jest moim zdaniem piękny. Taka osłoda, że Katniss znalazła jednak trochę szczęścia w życiu. No i oczywiście piosenka Drzewo Wisielców. Chciałabym ją usłyszeć w wykonaniu Katniss, bo jest naprawdę piękna. Od razu ciśnie mi się na klawiaturę porównanie do dzisiejszej muzyki. Czytając "Igrzyska..." mam wrażenie, że cofam się w czasie, mimo, że jest to przecież powieść s-f. Może w przyszłości będziemy nieco bardziej ambitni muzycznie... ?
/SPOILER
__________________
Żeby nie było nieporozumień: shocked jest rodzaju żeńskiego
To sytuacja bez wyjścia. Gdybyśmy mieli czekoladę, to
znalazłbym w sobie energię, żeby wyruszyć do
samochodu po więcej czekolady. Ale bez czekolady nie uda mi się pokonać nawet pierwszego stopnia.
Kevin Holmes, Jutro
Dom:Hufflepuff Ranga: Sklepikarz z Hogsmeade Punktów: 824 Ostrzeżeń: 0 Postów: 212 Data rejestracji: 05.04.11 Medale: Brak
Zacznę od tego, że (niestety) trylogię nabyłam dopiero po premierze filmu, choć o samej książce słyszałam już daawno. Niestety, w pobliskich księgarniach była tylko część druga i trzecia, tak więc nie było sensu kupować i czytać 'wybiórczo'. W końcu jednak dostałam książki w swoje ręce i zaczęłam czytać.
Na pierwszy ogień idzie oczywiście część pierwsza trylogii pani Collins - Igrzyska Śmierci. Zaskoczył mnie fakt, że książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, czasu teraźniejszego. Co jak co, ale takiej książki jeszcze nie czytałam (w każdym razie nie przypominam sobie). Zebrałam się w sobie, zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać. Siedziałam do późnej nocy, czytając, czytając i czytając, nie zważając na godzinę. Pomimo tego, że najpierw obejrzałam film, książka STRASZNIE mnie wciągnęła i ubolewałam, gdy nie było jej pod ręką. Igrzyska kończą się w chwili, gdy napięcie sięga zenitu, a w głowie czytelnika pojawia się zasadnicze pytanie: "Co dalej?" i sięga on po drugą część trylogii, czyli W pierścieniu ognia.
SPOILER
Czytając o powrocie Katniss na arenę, czułam, jakbym drugi raz wałkowała to samo.
Miałam podobne odczucie. Chociaż trzeba przyznać, że pojawiło się wiele ciekawych wątków (dowiadujemy się, że Trzynasty Dystrykt jednak istnieje, wybuchają powstania) i postaci (Finnick, Johanna, a nawet Plutarch). Co najbardziej poruszyło mnie w tej części? Śmierć Cinny oraz moment, w którym Gale informuje Katniss, że Dwunasty Dystrykt już nie istnieje. I po raz kolejny książka kończy się, gdy napięcie sięga zenitu. Przed nami ostatnia część, Kosogłos. Poznajemy Trzynasty Dystrykt, życie jego mieszkańców, historię. Oprócz tego, inne Dystrykty (początkowo z wyjątkiem Dwójki) występują przeciwko Kapitolowi. W tej części główna bohaterka momentami irytuje mnie do granic możliwości. Jednak wkrótce akcja zaczyna dziać się poza Trzynastką i nabiera tempa. Nic więcej nie powiem, by nie zdradzać zbyt wiele osobom, które nie czytały, a mają zamiar się zabrać za trylogię. Prawdę mówiąc zakończenie bardzo mi się podobało, choć ubolewałam nad śmiercią Finnicka oraz nad tym, że Haymitch i Effie nie stali się kanoniczną parą (wybaczcie, zbyt dużo fanficków o Hayffie).
Co do Prim... Tej postaci naprawdę nie lubiłam nigdy.
Ja również. Irytowała mnie, chociaż wyobrażam sobie, co musiała przeżywać Katniss po stracie siostry (sama mam młodszą siostrę, więc jako-tako mogłam to sobie wyobrazić).
/SPOILER
Jeśli chodzi o porównanie Igrzysk ze Zmierzchem i Potterem ujmę to tak: każda z tych serii opowiada o czymś innym. Jak sądzę, nie podlega wątpliwości fakt, że trylogia Collins przewyższa pod każdym względem sagę Meyer. Jeśliby natomiast zestawić Igrzyska z Potterem.. Cóż, obydwie książki są świetne, obydwie poruszają istotne kwestie. Zatem jeśli ktoś wciąż się zastanawia, czy opłaca się sięgnąć po Igrzyska mogę z czystym sercem stwierdzić, że tak, opłaca się. Jednak, jak już zostało wcześniej powiedziane: uwaga, ta książka uzależnia!
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Gajowy Hogwartu Punktów: 984 Ostrzeżeń: 1 Postów: 235 Data rejestracji: 04.12.11 Medale: Brak
Książki jeszcze nie czytałam, ale z tego co przeczytałam w necie; seria jest podobno świetna! nie zobaczyłam jeszcze ani jednej negatywnej opinii, same plusy tak więc w najbliższym czasie z pewnością sięgnę po tę serię! :)
__________________
Albus Severus
Pochodzenie imion syna Harry'ego
- Albusie Severusie - powiedział tak cicho, że nie usłyszał tego nikt prócz Ginny, a ona taktownie udała, że macha ręką do Rose, która już wsiadła do wagonu - nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem, jakiego znałem.
Dom:Gryffindor Ranga: Horkruks Punktów: 7277 Ostrzeżeń: 1 Postów: 203 Data rejestracji: 12.12.11 Medale: Brak
Tak naprawdę nie miałam zamiaru czytać tych książek. Kuzynka wyciągnęła mnie do kina na ekranizację "Igrzysk śmierci". Nigdy nie pomyślałabym że ten film tak mi się spodoba. Postanowiłam więc przeczytać książki... Pierwsza część była świetna, wciągnęła mnie bardzo... każdy rozdział kończył się tak, że chce się czytać dalej... za drugą część zabrałam się od razu po przeczytaniu I tomu... Była równie wspaniała jak pierwsza. Jednak "Kosogłos" ostatnia część trylogii była totalnie inna od pozostałych.
SPOILER
Miała charakter bardziej wojenny. W niektórych momentach nawet mnie przerażała. Autorka nie bała się uśmiercać bohaterów. ostatnia książka nie przypadła mi do gustu już na samym początku, tak więc miałam nadzieje na dobre zakończenie... Niestety zawiodłam się. W książce nie było wyraźnego punktu kulminacyjnego, wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych. Nie wierzę, aby ktokolwiek mógł przewidzieć zakończenie tej trylogii. Jak przez dwie pierwsze książki "Igrzyska śmierci" i "W pierścieniu Ognia" zarwałam parę nocy, tak "Kosokłosa" czytałam bardziej się zmuszając. Chyba jedną z niewielu rzeczy jakie mie ucieszyły w ostatnim tomie to to, że Katniss jest z Peetą
/SPOILER
__________________
"Nie żałuj umarłych Harry, żałuj żywych, a szczególnie tych którzy żyją bez miłości..."
Albus Dumbledore
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5368 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,243 Data rejestracji: 07.08.11 Medale:
Ach, kto nie zna "Igrzysk..." niechaj jak najszybciej to nadrobi, bo całą trylogia jest niesamowicie wciągająca, a akcja goni akcję. Na pewno jest to jedna z lepszych serii, jakie miały okazję wpaść w moje ręce. Jedynym minusem tych książek jest to, że niestety o wiele zbyt szybko się kończą...
:< Ale bardziej to rozwijając... ____________________________________________
[spoilery!]
Pierwsza część była naprawdę niesamowita. To całe udawanie Katniss i jej przekonanie, że Peeta również udaje, niezwykła brutalność Głodowych Igrzysk, poświęcenie głównej bohaterki, tyle wymyślnych sytuacji, postaci, śmierci, że aż się w głowie przewraca. Nie wiem czemu, od początku serii zraziła mnie do siebie Prim (czemu? o.o), no i Gale, który wydawał mi się nieco dziwny. Haymitch i jego nadmierne popijanie alkoholu po prostu wymiatają, podobnie jak sama jego postać i jakże cenne rady, które z początku może i wydawały się im dziwne. Uwielbiam Cinnę i jego zaradność, i jakże wielki talent! Ach i Cato, którego śmierć jak dla mnie była jedną z najtragiczniejszych w pierwszym tomie. Baardzo smutno mi się zrobiło po śmierci Liszki, bo to wszystko było skutkiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności... Gdyby tylko nie podsłuchała Peety o.o Z pewnością mogłaby wygrać. Naprawdę była niesamowicie sprytna i ponadprzeciętnie inteligentna. I zgadzam się z Katniss - gdyby zrobili im jakieś testy na inteligencję, to własnie ona wypadła by najlepiej. Świetnie sobie sama radziła i była niezwykle przebiegła. Rue i Tresh, czyli para z jedenastki - również bardzo przyjazne postacie. Końcówka mnie rozwaliła i oczywiście na końcu było smutno, a jakże No bo ona myśli, że on udaje, więc ona też udaje, a on myśli, ze ona tak naprawdę, a później się dowiaduje, że jednak udaje. Za dużo udawania tutaj
Druga część to chyba jest jednak moja ulubiona. Tournee Zwycięzców, nowe domy, warunki, powolne powstania w dystryktach, wiele nowych kłamstw, które musiała wygadywać Katniss. No i oczywiście kolejne Igrzyska. Arena była nieziemska i ten mechanizm zegara... wouaaah - genialne! Uwielbiam Finnicka, Johannę (pewnie! może dziwna, ale ciekawa!), Pokręt-Wolta również wymiatają. No i szkoda mi było trochę partnerki Finnicka z dystryktu. Cała akacja była super. Hhah a jak wspomnę "ślub" Katniss i Peety i jej domniemaną ciążę, to śmiać mi się chce. Zaimponował mi tutaj Haymitch, który nadal był zdecydowany ratować Katniss. Podziwiam go od chwili, kiedy bohaterowie dowiedzieli się, jak udało mu się wygrać drugie Ćwierćwiecze Poskromienia. Pokonać 47 trybutów? No, no, no... I to jak sprytnie - wykorzystując do tego Kapitol. Och, szkoda mi się Cinny zrobiło. Jak mogli to mu zrobić na jej oczach? To było wredne... :> Końcówka również zaskakująca. Naprawdę piękna część.
Trzecią część chyba lubię najmniej, ze względu na dużą ilość angstu, działań wojennych i nie aż tak wielkiej ilości akcji, jak wcześniej. Nie ma co - brakowało mi Głodowych Igrzysk i aren Ale i tak było fajnie - teraz to Peeta mógł pokazać, na co go stać. Podobnie jak i Gale. Chłopcy w końcu się wykazali. Rozwaliła mnie na łopatki ich rozmowa, w której jawnie i zgodnie stwierdzili, że Katniss wybierze tego z nich, który okaże się jej bardziej przydatny. Normalnie jakby ona uczuć nie miała :> Prim nigdy nie przypadła mi do gustu, a więc pal ją licho. Uwielbiam Snowa w tej części, podobnie jak i w drugiej. Ciekawa postać i ta cała teoria o krwi i różach... A co do legendarnej Trzynastki - ciekawie się tam urządzili, nie ma co. A Coin mnie tylko wkurzała. Żal mi bardzo było Finnicka i oczywiście Peety. Cóż oni mu zrobili?! I ta urocza gra w "Prawda czy fałsz?". Zakończenie było przepiękne (nie mówię o epilogu). W czterech zdaniach autorka zawarła dosłownie wszystko. Jak to mówią dziewczyny z mojej klasy: "Jakie to było romantyczne!". Epilog znośny o przynajmniej udowadnia nam, że ciężko nadal było i ból oraz pamieć o dawnych czasach pozostały w nich już na dobre. No, i tak powinno być, czyż nie pani Rowling? _________________________________
Reasumując - czytajcie moi drodzy, czytajcie! Jeśli chodzi o ekranizację była całkiem dobra, bo zgrabnie sobie poradzili z odwzorowaniem myśli Katniss, zastępując to telewizyjnymi komentarzami. Samo to, że praktycznie nic nie pominęli z książki zasługuje na pochwałę. Owszem - wydaje mi się, że w książce Haymitch jakoś bardziej im pomagał, no i jakoś brakło mi wspomnienia o astragalach i awoksach. Ale było całkiem dobrze, naprawdę.
O cholera - trochę długi wyszedł ten komentarz...
Edytowane przez DziedzicSlytherina dnia 13-06-2012 19:55
Dom:Gryffindor Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1030 Ostrzeżeń: 0 Postów: 264 Data rejestracji: 29.04.12 Medale: Brak
Czytałam już 1 i 2 część, trzecią chce niedługo kupić. Bardzo dobra książka, dla mnie cud. Jest akcja. Są momenty smutne, zabawne i te trzymające w napięciu. Wczoraj siedziałam do drugiej w nocy bo MUSIAŁAM przeczytać do końca.
EDIT:
Już dawno skończyłam "Kosogłosa", teraz czytam już cała trylogię poraz drugi. Co tu wiele mówić - Igrzyska to jedna z moich ulubionych serii.
__________________
"Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich".
Dom:Gryffindor Ranga: Gajowy Hogwartu Punktów: 984 Ostrzeżeń: 1 Postów: 235 Data rejestracji: 04.12.11 Medale: Brak
Przeczytałam i...ŁAŁ! To genialne! Dobra, może bez przesady z tym, że aż tak dobre jak HP, bo aż takie nie jest. Mi czytanie 1 części zajęło trochę dłużej niż jeden dzień, ale to z tego powodu że nie chciałam tego kończyć, a akurat nie miałam pod ręką 2 części, zakończenie pierwszej bardzo mi się podoba, takie...niespodziewane! Takie, że trzeba sięgnąć po kolejną część. I zgadzam się zresztą - ta książka jest nieprzewidywalna. Rewelacja! Oczywiście dopisuję ją do listy swoich ulubionych książek.
__________________
Albus Severus
Pochodzenie imion syna Harry'ego
- Albusie Severusie - powiedział tak cicho, że nie usłyszał tego nikt prócz Ginny, a ona taktownie udała, że macha ręką do Rose, która już wsiadła do wagonu - nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem, jakiego znałem.
Dom:Gryffindor Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1427 Ostrzeżeń: 0 Postów: 411 Data rejestracji: 09.01.11 Medale: Brak
Wszystkie trzy części przeczytałam jednym tchem i stwierdzam, że to świetna seria, dużo lepsza od Zmierzchu.
Pierwszą część czytałam niestety po obejrzeniu filmu, więc mniej więcej wiedziałam co się stanie, chociaż i tak miewałam momenty zaskoczenia. Nie mogłam się oderwać od tej książki aż w końcu ją skończyłam i właściwie od razu zabrałam się za drugą część.
W pierścieniu ognia jest moją ulubioną częścią. Kompletnie nieprzewidywalne!
SPOILER
Początek może trochę nudnawy, ale samo to, ze wracają na arenę tak bardzo mnie zaskoczyło, że musiałam czytać dalej, żeby dowiedzieć się kto jednak zwycięży w Ćwierćwieczu Poskromienia.
Kosogłos to ta część, na której najbardziej się zawiodłam. Nudziła mnie i ni była już tak zaskakująca. Oczywiście śmierci niektórych bohaterów mną wstrząsnęły, ale jest coś co bardzo mi nie pasuje... Otóż postawa Gale'a, którego swoją drogą zawsze bardzo ceniłam. Po wojnie jakby przestał walczyć o Katniss, zrezygnował i przeprowadził sie do drugiego dystryktu... Ale może to i lepiej, że tak się stało... Peeta okazał się jednak bardziej wytrwały i wszystko się rozwiązało.
/SPOILER
Zakończenie nie było raczej do końca jasne i szczęśliwe, ale za to intrygujące. Dlatego książka jest inna niż pozostałe i zdecydowanie warto ją przeczytać.
__________________
"-U nas na święta- powiedziałem- będzie Bunia, ciocia Donata i stryjek Eugeniusz.
- A u nas- powiedział Alcest- będzie biała kiełbasa i indyk."
~Nowe przygody Mikołajka
Snape: Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
Harry:Tak.
Snape:Tak, proszę pana.
Harry:Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, profesorze.
Jak gdzieś jest raban, to o każdej porze Wezwij Irytka, będzie jeszcze gorzej!
Dom:Ravenclaw Ranga: Niewymowny Punktów: 1507 Ostrzeżeń: 0 Postów: 489 Data rejestracji: 30.05.11 Medale: Brak
Omniomniom, Igrzyska!
Pierwszą część skończyłam czytać kilka dni temu. I tak mało kto przeczyta moje wywody do końca, więc postaram się je ograniczyć.
Na początku zraziłam się. Dlaczego? Bo niezbyt lubię książki, gdzie występuje narracja pierwszoosobowa, ale tym razem okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Główną wadą tej książki jest to, że jest za krótka, stanowczo za krótka. Niestety jest też przewidywalna (chociaż, uznajmy, to moje zdolności parapsychologiczne). Igrzyska są bardzo wciągające, wprost nie mogłam się oderwać, a gdy czytałam końcówkę nienawidziłam wszystkich, którzy czegokolwiek śmiali ode mnie chcieć.
Postacie są dopracowane w najmniejszych detalach, każda wywołuje inne emocje w czytelniku, nikt nie jest pospolity. Ogólnie podoba mi się całość, cały ten pomysł, uh. Kilka dni po przeczytaniu książki nadal o niej rozmyślam, a to już jest coś.
Polecam więc każdemu, kto waha się nad przeczytaniem Igrzysk, bo naprawdę warto choć na chwilę nie zwracać uwagi na to, co dzieje się dookoła tylko razem z Katniss przemierzać arenę.
__________________
-Etienne, nie sądzę, by monsieur Jeanowi potrzebne były twoje nauki, a zwłaszcza zarozumiałość!- włączył się Henri de Bar. - Jeśli już, być może to ty powinieneś nauczyć się od niego skromności.
-Dogadałeś się z moim bratem? - spytał Sancerre, marszcząc nos.- Dlaczego zawsze mówicie mi to samo, jakbyście mieli we dwóch jedne usta?
De Bar wyprostował się, nic więcej nie dodając.
-Panowie, proszę was, nie kłóćcie się z mojego powodu- poprosił Ian, który wciąż nie mógł się nadziwić przyjaźni między tak różnymi-zarówno z charakteru, jak i z wyglądu- rycerzami.
Sancerre uśmiechnął się.
-Och, ja i Henri kłóciliśmy się od zawsze, nawet wtedy, kiedy on był giermkiem mojego brata, a ja - giermkiem mojego kuzyna. A i tak to ja miałem zawsze ostatnie słowo.
-A ja miałem rację- odparł spokojnie de Bar.
Sancerre spojrzał na niego takim wzrokiem, że zarówno Ian jak i Grandpre uśmiechnęli się.
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 413 Ostrzeżeń: 2 Postów: 105 Data rejestracji: 29.12.09 Medale: Brak
Przyznam się szczerze , że przeczytałam Igrzyska śmierci dopiero po obejrzeniu filmu, bo wcześniej o nich nie słyszałam. Ale to nie była taka zła decyzja, chociaż wiedziałam, ze będzie ciekawie. Nie zawiodłam się. To naprawdę wciąga, ta fabułą, postacie... O głowę bije Zmierzch, a w dodatku jest prawie jest tak samo zachwycająca jak Harry Potter. Wszystko jest dopracowane z najdrobniejszych szczegółach, a W Pierścieniu Ognia wygrywa wszystko! Nowi bohaterowie wprowadzają lekki zamęt i nowy powiew. Katnis się zmienia, Peeta znów naraża życie specjalnie dla niej.
Trylogia jest cudowna, Kosogłosa też czytałam. Jednak uważam, że 2 część jest najlepiej opisana i wciągająca. A zakończenie 3 zaskakujące. Nie chcę zdradzać wszystkiego, ale jak ktoś przywiązuje się do postaci to na pewno się popłacze. Bynajmniej ja tak miałam.
Bo oni są niczym postacie z Pottera. Albo kochasz albo nie znosisz. To moja opinia, ale każdy ma inną. Jednak naprawdę zachęcam do sięgnięcia po Trylogię Igrzyska Śmierci.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 272 Ostrzeżeń: 0 Postów: 54 Data rejestracji: 19.08.12 Medale: Brak
O "Igrzyskach..." dowiedziałam się dopiero jak film wszedł do kin. Bardzo chciałam na niego pójść, ale w końcu się nie wybrałam więc obejrzałam film w Necie. Powalił mnie. To było coś genialnego. Ściągnęłam sobie na kompa 1 część i skończyłam ją tego samego wieczoru. Potem przeczytałam pozostałe 2 części i kilkakrotnie wracałam do trylogii. Jak dla mnie to najlepsza seria książek po "Harry'm..." i obok "Władcy Pierścieni", "Atramentowego Serca" i "Ani z Zielonego Wzgórza". Polecam "Igrzyska..." każdemu z kim rozmawiam o książkach/filmach. Ale jeszcze nie nadaję o "Igrzyskach..." cały czas tak jak o HP Ale w końcu wszystko przede mną
__________________
Trzeba być bardzo dzielnym,żeby stawić czoła wrogom,ale tyle samo męstwa wymaga wierność przyjaciołom.
Dziękuję za pazdrowionka i
pozdrawiam wzajemnie wszystkich ;*
Mnie "Igrzyska Śmierci" zdecydowanie nie urzekły. Do przeczytania pierwszej części zostałam zmuszona - ja na siłę wcisnęłam koleżance "Harry'ego Pottera i Kamień Filozoficzny", ona mi w ramach wymiany "Igrzyska Śmierci". Być może byłam od początku negatywnie nastawiona, ale fabuła była dla mnie strasznie przewidywalna. Bez przerwy mimowolnie wynajdowałam konteksty łączące Katniss z Harry'm - uznałam, że mogliby stworzyć bardzo udany związek niezwykle irytujących ludzi, samych siebie czyniących bohaterami i wybawcami narodu. Mesjanizm w najlepszym wydaniu. Drugą część przeczytałam, kiedy do domu przywiozła ją siostra (pożyczyła ją od swojego ucznia, co już samo w sobie wydało mi się śmieszne). Pomyślałam, że może to moja wina, powinnam nastawić się bardziej pozytywnie. Ale też nie zaskoczyło - męczyłam się niesamowicie. Trójkę przeczytałam już chyba ze zwykłego masochizmu. Zakończenie wyprowadziło mnie z równowagi, więc całość oceniam na 2/10. Plus, że bardzo szybko się czyta.
__________________
Everything is catching up with me
I awake to find I'm not at all where I should be
And it feels I'm getting to the end
And it's hard to figure out what's real and what's pretend
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.