Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wiara

Dodane przez Ginny Evans dnia 24-09-2015 23:37
#1

Przeważająca większość Polaków deklaruje się jako katolicy. Jednak w Polsce nie brak również wyznawców innych religii, agnostyków, czy ateistów.

A jaka jest Wasza wiara? Wierzycie w Boga, czy sądzicie, że takowy nie istnieje? Jesteście religijni? Zgadzacie się ze wszystkimi zasadami Waszej wiary? Wierzycie w życie pozaziemskie? Jaki jest Wasz stosunek do innych religii i ich wyznawców?


Zapraszamy do dyskusji i jednocześnie przypominamy o przestrzeganiu zasad regulaminu i zachowaniu kultury osobistej.

Dodane przez TheWarsaw1920 dnia 25-09-2015 00:25
#2

Jestem Chrześcijaninem. Wierzę w Boga i ufam, że istnieje. Raczej średnio przywiązuję wagę do religijności i nie zgadzam się z wieloma aspektami mojej wiary. Wierzę w życie po życiu, ale nie takie jakie nam się wmawia. Co do innych religii, to inne wiary muszą istnieć, a dopóki ktoś nie chce zniszczyć mojej i nie karze mi oddawać czci swojemu bóstwu jest moim przyjacielem.

Dodane przez AoiAkuma dnia 25-09-2015 06:38
#3

Nie wierzę w żaden byt nadprzyrodzony. Sądzę, że życie tu i teraz, na ziemi, jest naszą jedyną szansą na zrobienie czegokolwiek. Po śmierci nie ma nic. Po prostu znikamy. Nie mam nic do religii i ich wyznawców, dopóki nie chcą mnie nawrócić. ;)

Dodane przez Dretwota dnia 25-09-2015 09:42
#4

Jestem Chrześcijanką choć mam problemy ze swoją wiarą. Bardzo długo nie wierzyłam w Boga, zrażona kościołem i księżmi (miałam z nimi przykre doświadczenia). Zaczęłam doszukiwać się oszustw i manipulacji w ich słowach i to mnie zraziło. Problem w tym że COŚ nad nami na pewno jest. Za dużo niewyjaśnionych uzdrowień, cudów czy nawet opętań i nawiedzeń. Skoro jest ten zły to musi być i dobry prawda? Albo te wszystkie historie zza grobu. Śmierć kliniczna a ludzie opowiadają że spotkali swoich bliskich albo samego Boga. Coś w tym musi być ale myślę że życie doczesne odciąga nad od wiary. Wiem tylko, że miałam takie napady złego myślenia o ludziach bez żadnego powodu. Myślałam naprawde złe rzeczy zwłaszcza w kościele. A odkąd zaczęłam nosić medalik to ustąpiło. Także wierzę, jednak moja wiara wciąż jest chwiejna.
Co do innych religii myślę, że wszyscy wierzymy w jednego Boga z tym że objawia się różnie w różnych religiach a na prawde ważne jest nie to w co kto wierzy tylko jakim był człowiekiem za życia.
Dalej nie ufam w 100% kościołowi bo w wielu sprawach uważam że powinni trochę pójść do przodu ale trzymam się bardziej Boga niż kościoła. A inni wyznawcy? Też ludzie. Dopóki nie okażą agresji dla mnie i moich przekonań nie mam nic przeciw

Dodane przez N dnia 25-09-2015 12:11
#5

Uważam, że religii jest wiele, ale Bóg jeden i ten sam, tylko pod różnymi postaciami. Jestem wychowana w obrządku chrześcijańskim i chyba do tej religii mi najbliżej. Najwięcej o niej wiem, najdłużej ją praktykuję. Jednakże do kościoła nie chodzę. Uważam, że wiara to moja indywidualna sprawa. A miejsce modlitwy jest nieistotne, w końcu Bóg jest wszędzie.
Co do ludzi niewierzących, uważam je za biedne, puste, małe i ubogie istoty. Człowiek bez wiary w cokolwiek jest dla mnie ubogi, po prostu. I nie chodzi mi o to, że ma wierzyć w mojego Boga, w Buddę, czy coś tam innego. W cokolwiek. Może być to nawet tęcza, drzewo, rower, czy krzesło. Byleby wierzył.
A, co do gimboateistów... Ich ateizm kończy się tam, kiedy mama każe iść do kościoła z koszyczkiem, czy w niedzielę, kiedy ładna pogoda. Zresztą, uważam, że trzynastolatek nie może mieć jeszcze dobrze ukształtowanego poglądu na wiarę. Ale ateizm w modzie, więc trzeba nawrzucać na tych wstrętnych katoli.
Lepiej by było, gdyby ludzie oddzielili życie duchowe od życia kościelnego i zaczęli sami praktykować swoją wiarę. Mówię tu oczywiście o katolikach.

Dodane przez 0slytherin0 dnia 25-09-2015 21:36
#6

Ja jestem nie wierząca. Uważam , że życie jest jedno i trzeba to dobrze wykorzystać. Po śmierci nas po prostu nie ma , nie wierzę w zmartchwystanie . Nic nie mam do osób wierzący o ile nie próbują mnie nawrócić , a problem w tym , że jestem wychowywana w katolickiej rodzinie.

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 25-09-2015 22:07
#7

Ja wierzę, praktykuję również. Bo dla mnie jak pisał św. Jan "wiara bez uczynków jest martwa". Teraz jest moda na ateizm - czyli wiara w to, że Boga nie ma. Bo nikt jak do tej pory nie przedstawił mi dowodów na to, że Boga nie ma. Mój ojciec uważa się za ateistę, podobnie znajomy. Znam też wyznawcę hinduizmu, świadka Jehowy, prawosławnego. Ja tam zostaję przy katolicyzmie, bo uważam, że w tym nie jest tyle co sens, co po prostu przesłanie Chrystusa. Jak mawiał znajomy zakonnik (86lat): "Jakby nie było Chrystusa w Kościele, to już dawno by upadł".

I wierzę, że po śmierci coś jest. Chrystus zmartwychwstał, więc my też zmartwychwstaniemy. Szanuję tych, którzy nie doznali łaski wiary, spoko. Jednak bardzo denerwuje mnie antyklerykalizm bez powodu. "Klechy, Rydzyk, wino mszalne, pedofilia" - i takie argumenty są dla mnie nie do pojęcia.

Dodane przez Jamez dnia 26-09-2015 01:16
#8

Jestem ateistą i dobrze mi z tym.
Nnie sadze, że Bóg istnieje, bo w religii nie ma sensu i są setki sprzeczności.
To nie jest moda na ateizm, tylko droga wyższości rozsądku ponad tym, co wpojono w dzieciństwie i zmuszeniem do wiary w coś, na co nie ma żelaznych dowodów.


Nie błogosławieni, ci którzy nie widzieli i uwierzyli, a naiwni.


r: Rzekomy brak polskich znaków nie zwalnia Cię z obowiązku używania wielkiej litery na początku zdania i kropki na jego końcu.

Edytowane przez raven dnia 26-09-2015 14:48

Dodane przez wiechlina roczna dnia 26-09-2015 14:09
#9

Wierzyć to dla mnie znaczy widzieć i działać tak jak Bóg. To jest ideał, do, którego trzeba dorastać i nie da się do tego nawet zbliżyć. Jeśli nie będzie się wewnętrznie wolnym, aby podążać za rozpoznaną prawdą._Ta wolność, jest od dawna celem mojego życia. Tak się złożyło, że w porę zauważyłem "ofertę" Kościoła Katolickiego. Decydująca rolę odegrały tu przykłady życia świętych, ale nie takie bajkowe, naciągane i "lukrowane". Większość świętych i kandydatów na ołtarze to niezłe "przepały" i dziwaki, porywające się z motyką na świat i itp. Odwalali takie numery dla Pana Boga, że tyko pozazdrościć odwagi. Bóg i historia przyznali im rację, a nie tym różnym mędrkom którzy żyli "bo tak wypada i co ludzie powiedzą". W katolicyzmie nie znalazłem, żadnych prawd i zasad, które by nie były do przyjęcia, a stąpam twardo po ziemi. Czasami jakiś ksiądz z czymś tam wyskoczy, ale nie jest to nauka Kościoła, tylko jego opinia. Do niedawna brak było orzeczenia, w sprawie dzieci zmarłych bez chrztu i krążyły różne teorie. Niektóre wręcz sprzeczne z rozumem, ale to już ostatecznie wyjaśnione. Natomiast dostrzegam wiele sprzeczności upiększeń, w innych religiach, doceniam prawdy, ale nie przymykam oczu na sprzeczności. Życie pozaziemskie nie ma wpływu na historię i ludzkości, a tym bardziej na zbawienie. Przynajmniej dopóki tu nie przylecą i nie zaczną mieszać. Tylko jakiego paliwa użyją, skoro antymateria to zbyt mało i ile czasu może trwać taka podróż? Najpewniej gdzieś tam istnieje i to nawet inteligentne, nic mi do tego, a z inteligentnymi, z pewnością spotkamy się, w niebie. Bo oni też mają dusze nieśmiertelne, bo są rozumni.

Edytowane przez raven dnia 26-09-2015 14:52

Dodane przez Bella Muerte dnia 29-09-2015 23:11
#10

Jestem zwolenniczką spersonalizowanej, selektywnej względem autochtonicznych konstruktów pojęciowych religii. Głębokie zaufanie do praw logiki klasycznej nie pozwala mi na identyfikowanie się z dogmatami religii judeochrześcijańskich, aczkolwiek podoba mi się opisana przez Platona, następnie przejęta przez ojców kościoła koncepcjaduszy nieśmiertelnej. Moralny sprzeciw budzą we wszelkie działania instytucji wiary mające na celu dyskryminację kobiet.

Edit.
Wszelkie dyskusje filozoficzno- metafizyczne dotyczące kwestii istnienia, czy też nieistnienia Absolutu/ Omnipotentnego Bytu Wyższego uważam za jałowe, gdyż jest to sensualnie/ organoleptycznie aweryfikowalne.

Nie jestem skłonna uznać skrajnych postaw życiowych, tj. bezwzględnego poddawania się myśleniu magicznemu-tłumaczeniu nienajprostszych i z pozoru nieoczywistych wydarzeń wolicjonalizmem Boga/ bóstwa, etc., jak i całkowitej rezygnacji ze sfery sacrum, jako potencjonalengo zagrożenia dla zagospodarowania jej 'wiarą' w dobra materialne.

Myślę, że warto wyartykułować pewien ważny, aczkolwiek publicznie pomijany fakt, że tradycyjne, zinstytucjonalizowane wspólnoty religijne, na każdej szerokości geograficznej, są we wszystkich aspektach funkcjonowania zagospodarowane przez mężczyzn, a więc nie tylko tworzone z ich perspektywy/ pod wpływem ich doświadczeń, z myślą o ich dobru, a także, z powodu marginalizowania udziału w nich kobiet, nie stanowią dla nich w XXI wieku, przy diametralnie zmieniającej się proporcji obecności kobiet w przestrzeni publicznej, znacznym wzroście ich udziału w procesie prawotwórczym/ wykonawczym organizmów państwowych, czy też regulowanym przez prawo prywatne, odpowiedzi na zasadnicze rozterki egzystencjalne.

Istota Wyższa funkcjonuje bowiem w religiach judeochrześcijańskich jako męskoosobowy, patriarchalny konstrukt lingwistyczny- kulturowy.
Funkcje kapłańskie w kościele rzymskokatolickim i prawosławnym powierzone są tylko i wyłącznie mężczyznom. Anachroniczny cenzus płci stawia pod znakiem zapytania dalsze prosperowanie instytucjonalnego KK w sytuacji społecznego przyzwolenia na funkcjonowanie kobiet w sferze publicznej, oddanie im możliwości samookreślenia i samostanowienia.

Edytowane przez Bella Muerte dnia 09-12-2015 16:59

Dodane przez Hana Turner dnia 10-11-2016 11:01
#11

Ja wierzę w Boga. Nie uznaję kościoła. Wierzę w byty nadprzyrodzone. Jeśli nie udowodniono, że czegoś nie ma, to znaczy, że może istnieć. Jak chodzi o wiarę w Boga to utożsamiam Go z Bogiem katolików, ponieważ w takiej wierze wychowała mnie rodzina, ale nie zakładam, że to jest dokładnie taki Bóg. Uważam, że w każda wiara posiada część prawdy, tylko ludzie przystępują do tej, która ma dla nich wygodniejsze zasady. Katolicki Bóg, jako jedyny daje nam ochronę od demonów itp. Dlatego utożsamiam się z tą wiarą, bo jako jedyna daje mi nadzieję, na jakoś ochronę.