Dodane przez Lady Snape dnia 12-02-2012 11:21
#1
Przed dołączeniem do elitarnego grona Magi-Arystokratów, każda z waszych Szlachetnie Urodzonych Osób, została poproszona o udowodnienie swego pokrewieństwa z jednym ze starożytnych, czarodziejskich rodów i pochwalenie się galerią wybitnych, arystokratycznych przodków. W tym wątku, drodzy Bracia i Siostry Błękitnej Krwi, możecie publicznie pochwalić się swoimi wyśmienitymi koligacjami. Kto ma w rodzinnym drzewku jakiegoś śmierciożercę Blacka, a kto samego Salazara Slytherina?
Dodane przez Lady Holmes dnia 12-02-2012 11:27
#2
Jestem spokrewniona z arystokratycznym rodem Malfoyów w linii prostej - poprzez małżeństwo z Draconem Malfoyem oraz z państwem Black, który to niestety już wymiera, ale nadal trwa. Z domu nazwisko House, którym to posługuję się w mugolskim świecie (aby mugole i szlamy nie wiedziały, żem Pani, a raczej Lady Malfoy), moim ojcem jest zacny Gregory House, znakomity uzdrowiciel i wynalazca Eliksiru WmigBólZnikł, stosowany głównie przy nieodwracalnych urazach w celach zniwelowania bólu.
Moim znakiem rozpoznawczym jest również blada skóra, lecz bardzo proszę nie próbować łączyć mnie z mugolskim rodem Cullenów, którzy to też charakteryzują się bladą skórą, lecz skrzą się w słońcu, na co żaden przedstawiciel arystokracji nie może sobie pozwolić.
Dodane przez Lady Snape dnia 12-02-2012 12:16
#3
To nie będzie banalna historia. To będzie smutna opowieść o Wielkiej Miłości, łzach, wściekłości, wydziedziczeniu, skrusze, żalu za grzechy, rehabilitacji i trudnym powrocie na łono rodziny. Choć moi przodkowie są tak arystokratyczni, że nawet komary nie ważą kosztować się mej Błękitnej Krwi, popełniłam mezalians, gdy wiedziona głębokim uczuciem, związałam się z człowiekiem wybitnym, inteligentnym, elegancko z czarna-się-noszącym, Mrocznym Znakiem chlubnie naznaczonym, Severusem, co prawda Księciem, ale niestety Pół-Krwi. Wielka była rozpacz mej babki, z domu Prewell i dziadka Blacka, płakała matka z domu Rosier i wściekał się ojciec Black, a kuzynostwo Lestrange przestało kłaniać mi się na ulicy, czarną woalkę na twarz spuszczając lub rondo kapelusza na oczy naciągając gdy tylko mnie na ulicy zoczyło. Na szczęście luby mój wysławił się swoimi bohaterskimi czynami na służbie u Czarnego Pana i rodzina ma, dotąd nieugięta, rychło przekonała się, że zdecydowanie bardziej on Książę, a zdecydowanie mniej Pół-Krwi, więc mnie na łono rodziny po tajnym głosowaniu rodowej starszyzny przywrócono i naprędce nowe makaty z drzewem genealogicznym szyto, gdyż ze starego wykreślona byłam. Nasza sytuacja rodzinna uległa poprawie, choć krewni moi chętniej widzieliby mnie w ramionach jakiegokolwiek drania, byle Malfoy'a, ja zaś dumnie trwałam przy boku mego Mrocznego Księcia, aż do dnia jego śmierci, gdy Czarny Pan postanowił poświęcić go w imię Własnego Dobra. Po upadku Lorda zdruzgotana rodzina odkryła tajemną działalność mojego Mistrza Elikisrów, a że z powodu upadku Lorda lekko zubożałą była, nie mając środków na kolejne kosztowne (z powodu gwałtownego wzrostu cen eleganckich tkanin) roszady w swym drzewie, oko postanowiła przymknąć na jego wywrotową przeszłość. Niemniej przestali zapraszać mnie na poobiednie herbaty, a ja krepę żałobną po Severusie przywdziawszy przyjęłam ponury dworek w prezencie od matki (która usunąć z widoku mnie chciała) i wysiaduję krzesła w zielonym salonie by tam, pojona kawą przez skrzaty przynoszoną, siedzieć i rozmyślać nad mym nieszczęściem, skrycie w szlachetne oblicze Severusa się wpatrując, które to zawsze przy sobie mam, gdyż w otwieranym zegarku, na piersi mej spoczywa...
Dodane przez Czara Ognia dnia 08-06-2012 20:45
#4
Czara jest tak arystokratyczna, że nie musi udowadniać swego pochodzenia, bo widać je gołym okiem. Błękitne płomienie = błękitna krew.