Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)
Dodane przez emilyanne dnia 30-10-2011 13:08
#1
Rozdział I
Był słoneczny dzień. Kolejny tej jesieni. W Hogwarcie właściwie nic się nie działo. Trzeba było jakoś rozruszać całe towarzystwo. Po ostatnich zajęciach James, Remus, Syriusz i Peter zgromadzili się w dormitorium.
- James! Mam świetny pomysł! - powiedział Syriusz
- Mhmm... To może nam go przedstawisz? - Rogacz uśmiechnął się szelmowsko
- Słyszeliście o Insygniach Śmierci ? - zapytał Łapa
- Jasne że tak - wtrącił Lunatyk - Ale chyba nie sądzisz że udało by się nam je znaleźć!
- Nie chcę ich szukać ! - powiedział Black - Ale.. Przecież możemy zrobić coś fajniejszego! "Insygnia Huncwotów" ! A jeżeli ktoś je wszystkie posiądzie zostanie... Królem dowcipnisiów !
- Haha - Potter zaśmiał się - To nie jest wcale zły pomysł ! Insygnia Huncwotów. Ale to musi być coś super! Jedna mapa Hogwartu raczej nie wystarczy
- Fajnie. Zapisalibyśmy się w Historii, jako ich twórcy - odezwał się Glizdogon
- No, ale trzeba pomyśleć jak będą wyglądać te nasze prywatne Insygnia - powiedział Remus - Ktoś ma jakieś propozycje?
- Jasne że tak. Po pierwsze musi być czapka niewidka! - zaproponował James - Peleryny są dostępne, a czapka będzie jedyna!
- I trzeba też będzie sporządzić narzędzia. - powiedział Peter - Albo może poradnik dowcipnisia
- No co ty! Na co komu poradniki? To trzeba mieć we krwi - Syriusz nie spoczął na laurach - Ale można wymyślić zaklęcia, których nie da się cofnąć i napisać ich listę. Zresztą można by je cofnąć. To tak na wszelki wypadek, żeby nie wpaść w swoją pułapkę. W każdym razie zaczarujemy ją tak jak mapę. Żeby tylko Huncwot mógł to odczytać.
- Doda się do tego... Kielich Pomysłu ! - wymyślił Lupin - Każdy kto się z niego napije, będzie miał genialne pomysły!
- A receptura na Szampon Łysola ? - powiedział Pettigrew - Damy to Smarkerusowi i straci na kilka godzin swoje włosy!
- Jesteś genialny! Hahahaha - Łapa wybuchnął śmiechem - I różdżka... Skoro Czarna już jest to niech będzie Biała! Biała różdżka stworzona do żartów!
- Ej, stop, stop ! - przerwał Rogacz - Mamy już Czapkę Niewidkę, Listę Zaklęć, Szampon Łysola, Białą Różdżkę i Kielich Pomysłu ! A Insygniów Śmierci jest tylko trzy!
- To po co Insygnia? Może wystarczą... Tajemnice Huncwotów ! - zaproponował Lunatyk - Będzie ich masa! To też jest dobry pomysł !
- Dobra to może weźmy się do roboty. Lunatyk pomożesz mi z tym Szamponem Łysola? Trzeba dobrze skomponować składniki - zapytał Syriusz
- Jasne że tak - usłyszał w odpowiedzi - Jazda do Biblioteki, zobaczymy co da się zrobić.
Już po chwili oboje wybiegli z dormitorium jak strzała. Pozostali tylko Glizdogon i Rogacz.
- Zakosili najlepsze ! - powiedział James
- Zdecydowanie tak. To może my zajmiemy się Kielichem Pomysłu? - zaproponował Peter
- Można poszukać w pokoju Wspólnym Ravenclow'u. Założę się że mają tam masę książek! Dzisiaj wszyscy poszli do Hogsmeade w nagrodę za świetne wyniki w nauce, ale Peleryna Niewidka i tak nam się przyda! Jak dobrze że śledziliśmy Szarą Damę. No ale teraz jazda na szóste piętro !
Dzięki za przeczytanie !
Ciąg dalszy nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 03-12-2011 12:41
Dodane przez vampire2016 dnia 30-10-2011 13:18
#2
Bardzo poprawne opowiadanie.
Błędów ortograficznych nie zauważyłam.
Stylistyka poprawna.
Temat, pomysły i wywiązanie z tematu: samo to zasługuje na najmniej P.
Opowiadanie bardzo ciekawe.
Moja ocena: W.
Z utęsknieniem czekam na kolejne części!!!
Życzę natchnienia.
Pozdrawiam wszystkich ..!
Edytowane przez vampire2016 dnia 06-11-2011 17:14
Dodane przez Annalisa Louis dnia 30-10-2011 13:25
#3
Masz sporo błędów w tekście. Lepiej poszukaj sobie bety . :) Ogólnie pomysł nie jest zły. Tylko BETA przydałaby się.
"- Mhmm... To może nam go przedstawisz? - Rogacz uśmiechn
ą
- Jasne że tak. Popierwsze musi być czapka
niewidka! - zaproponował James - Peleryny są dostępne, a czapka będzie jedyna!
- I trzeba też będzie sporządzić narzędzia. - powiedział Peter - Albo może poradnik dowcipnisia
- No co ty! Na co komu poradniki? To trzeba mieć we krwi - Syriusz nie spocz
ą na laurach - Ale można wymyślić zaklęcia, których nie da się cofnąć i napisać ich list
ę. Zresztą można by je cofnąć.
- Jesteś genialny! Hahahaha - Łapa wybuchn
ą śmiechem - I różdżka... Skoro Czarna już jest to niech będzie Biała! Biała różdżka stworzona do żartów!
- Ej, stop, stop ! - przerwał Rogacz - Mamy już Czapk
ę Niewidk
ę, List
ę Zaklęć, Szampon Łysola, Białą Różdżkę i Kielich Pomysłu ! A Insygniów Śmierci jest tylko trzy!"
Dodane przez Seva dnia 30-10-2011 13:50
#4
Heheh, śmieszne opowiadanko, ale żeby napisać coś więcej, to poczekam na dalsze części :) A teraz błędy (tylko ortografy, reszty mi się nie chce xd)
Za długo to pisałam i Annalisa Louis mnie wyprzedziła, a że nie chce mi się sprawdzać co napisała, a czego nie, więc jak zobaczysz powtórkę to się nie denerwuj xd
- Mhmm... To może nam go przedstawisz? - Rogacz uśmiechnoł się szelmowsko
Nie pisze się "uśmiechnoł", tylko "uśmiechnął"
- Jasne że tak. Popierwsze musi być czapka nie widka!
"popierwsze" pisze się oddzielnie--> "po pierwsze"
"czapka nie widka" --> to natomiast wypadałoby razem --> "niewidka"
Syriusz nie spoczoł na laurach
Zamiast "spoczoł" wpisz "spoczął"
Łapa wybuchnoł śmiechem
"wybuchnoł" --> "wybuchnął"
Mamy już Czapke Niewidke, Liste Zaklęć,
"ę"! --> nie "czapke" tylko "czapkę", nie "Niewidke" tylko "niewidkę" i nie "liste" tylko "listę"
- To po co Insygnie?
Pisze się "Insygnia"
Założe się że mają tam masę książek!
Nie "założe" tylko "założę"
Dzisiaj wszyscy poszli do Hogsmeade w nagrode za świetne wyniki w nauce(...)
i znów "ę" ---> "nagrodę"
Edytowane przez Seva dnia 30-10-2011 13:52
Dodane przez wolverine dnia 30-10-2011 13:59
#5
Fajne :D
Czekam na więcej :D
Dodane przez Annalisa Louis dnia 30-10-2011 15:12
#6
Seva, wymieniłaś błędy których ja nie zauważyłam < a czytałam 2 razy tekst, widać okulary by mi się przydały> więc zasadniczo rzecz ujmując to nie mam prawa się denerwować XD
Co do tekstu to czekam na kolejne części , bo jest naprawdę intrygujący :D.Co do oceny to się wstrzymam i poczekam na następne rozdziały :D
Edytowane przez Annalisa Louis dnia 30-10-2011 15:14
Dodane przez emilyanne dnia 30-10-2011 16:58
#7
Tak na początek od siebie chciałam Wam podziękować za miłe komentarze. Za błędy bardzo przepraszam. Będę starała się je eliminować. Ogólnie to szukam Bety :) Jeżeli ktoś był by zainteresowany to proszę pisać :)
Rozdział II
James wraz z Glizdogonem szybko dostali się do wieży Ravenclow'u. Stali już przed wejściem kiedy usłyszeli pytanie.
- Długość małego jednorożca razem z ogonem i rogiem wynosi 60 centymetrów. Ile waży kilogram sierści jednorożca?
- No Glizdogon! Myśl! - powiedział James chichocząc
- No dobra... Jednorożec ma 60 centymetrów... - przez chwilkę Peter myślał w milczeniu - Stop, ale przecież nie powiedziano nam jaki jest gruby! Zakładając że jeden włos ma 1 centymetr, można by to chyba było obliczyć, gdyby powiedziano nam jaki tej jednorożec jest gruby, prawda?
- Hahahahahahaha - James wybuchnął śmiechem - Jeżeli dalej będą tu zadawać takie pytania, to każdy dostanie się do środka bez problemu
- Jak to? Przecież nie wiemy jaką ten jednorożec ma masę !
- Ty... Glizdogonie! No sam pomyśl. Pytanie jest : ile waży kilkogram sierści jednorożca, tak? Mówi Ci to coś?
- Możesz jaśniej ? - Pettigrew pogubił się
- No, skoro mamy KILOGRAM - to słowo chłopak prawie wykrzyczał - to ile będzie ważył kilogram?
- Ee... Chyba kilogram, nie ?
- To oczywiste że tak. - Rogacz ponownie zaczął się śmiać - Nasza odpowiedź to KILOGRAM
- Zgadza się. Możecie wejść - powiedział tajemniczy głos
Chłopcy weszli do środka. Zorientowawszy się że Szara Dama może być w pobliżu, założyli Pelerynę Niewidkę. W środku panowała cisza. Pokój wspólny był przytulny. Cały w kolorach Ravenclow'u. Tak jak się spodziewali dookoła ustawione były pułki z książkami. Wzięli się więc za przeglądanie ich. Nie byli do końca pewni czego właściwie szukają. Niestety, nie było to też wygodne, ponieważ nie mogli zdjąć Peleryny. Tak więc szli blisko siebie podając sobie książki, a następnie odkładając je na miejsca. James zrezygnowany, zaczął się po prostu rozglądać. Peter poszedł w jego ślady. Nie minęło 10 minut, kiedy Rogacz zauważył coś ciekawego.
- Ejj... - odezwał się cichutko - Widzisz te zieloną książkę, o tam? - wskazał palcem - Pisze na niej :
"Jak dostać olśnienia" , a obok niej taka czerwona z napisem
"Dobre pomysły, za wasze umysły"
- No widzę. I co w związku z tym?
- Ehh... Ale z Ciebie... Glizdogon! Weź się zamień w mysz i zrzuć mi je. Są za wysoko - powiedział James
- Już Wam mówiłem, że nie jestem żadną myszą, tylko szczurem! - Peter podburzył się
- Oj tam, oj tam. Po prostu weź i zrzuć te książki, bo jelenie bardziej rzucają się w oczy - zaśmiał się
Już po chwili spod Peleryny, wysunął się szczur. Szybko znalazł się na górnej półce, i zrzucił dwie książki, przy czym o mało nie cały regał. James złapał je zwinnie. Nie minęła minuta, a już chłopcy zmierzali ku wyjściu. Teraz pozostało im przeszukanie pożyczonych zdobyczy. Za nim jednak wyszli z pomieszczenia, ich oczom ukazała się Szara Dama. Glizdogon pisnął z przerażenia. Rogacz jednak, zachował zimną krew i uspokoił kolegę. Byli tu uwięzieni. Żeby się wydostać, albo ktoś musiał by otworzyć drzwi, albo Szara Dama musiała, by wyjść. Niestety, nie było takiej szansy. Zjawa wisiała w powietrzu. Jej twarz przybrała dziwną minę. Był to sarkastyczny uśmiech. Patrzyła się w ich stronę. Zupełnie, jakby wiedziała ze tam stoją. Założyła ręce i czekała. W końcu postanowiła się odezwać.
- Och, James. Zdejmij już z siebie te Pelerynę. Dobrze wiem że tu jesteś! Chyba zapomniałeś przykryć stopę swojego przyjaciela - chłopak spojrzał w dół. Stopa Glizdogona rzeczywiście wystawała zza nakrycia. Zrzucił z siebie i kolegi pelerynę - Tak lepiej. Wolę widzieć Cię w całości.
- Yyy... Eee... No... Witam, Szara Damo - James znowu nabrał pewności siebie, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech
- Ach, kto inny mógłby się tu dostać jak nie ty? Ale czekam na wyjaśnienia... - Dama odwzajemniła uśmiech
- No więc, przyszedłem pożyczyć książkę. W bibliotece takich nie ma, a ja chciałbym być równie inteligentny co wy Krukoni - z twarzy chłopca nie schodził uśmieszek
- Tak myślałam. Znowu coś knujecie. Czy nie powinnam Was, aby wydać? - zaśmiała się
- Ależ nie ma takiej potrzeby! - odpowiedział Rogacz - Kiedy tylko książka nie będzie nam już potrzebna, oddamy ją...
- Na półce widzę brak dwóch książek...
- Glizdogon! - teatralnie zawołał chłopiec - Ile razy Ci mówiłem, żebyś w takich sytuacjach robił to co mówię ?
- Co?... Że ja? Ale... Nie rozumiem... - Peter rzeczywiście nie załapał o co chodzi
- Niech Ci będzie Potter. Ale następnym razem, obiecaj mi że wejdziesz tu pod moją kontrolą - powiedziała zjawa - To jedyne co mogę zrobić, bo znając Ciebie... Raczej nie powstrzyma Cię wizyta u Dyrektora. A teraz odejdźcie! I pamiętajcie, aby oddać książki.
W mgnieniu oka, dwójka Huncwotów znalazła się z powrotem w swoim dormitorium. Jak się okazało Syriusz i Remus byli tam pierwsi. Zastali ich czytających książki o składnikach eliksirów. W każdym razie Lupina czytającego, bo Black swoją lekturę trzymał do góry nogami. Kiedy zaś zobaczył Rogacza rzucił ją w powietrze i zaczął mówić:
- James! Byliśmy w tej bibliotece i spotkaliśmy Lily... Ach ta słodka Lily... - Syriusz zaczął cmokać, wyraźnie chciał zdenerwować przyjaciela - Och, Lily !
- Ty... - chłopak wyciągnął różdżkę, jednak Lupin go uprzedził. Rzucił na niego zaklęcie rozbrajające
- Ejj, chłopaki! Uspokójcie się! - głos Lunatyka sprawił że wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Dobra... Dobra, więc co mamy ? - po krótkiej chwili spytał James - My zdobyliśmy dwie książki, które mogą się przydać do Kielicha Pomysłu.
- A my opracowaliśmy już, jak można stworzyć odpowiedni szampon. Ale trzeba po eksperymentować. I nie mamy królików doświadczalnych...
- Jesteśmy w siódmej klasie. Myślę że to nie będzie problem, namówić do tego pierwszoklasistów - powiedział pewny siebie Glizdogon
- No co ty! A jak pozbawimy ich włosów na wieczność?! - zaprotestował Lunatyk
- Hahaha - Łapa zaśmiał się - zachowujesz się jak James, kiedy widzi Lily... Ach, Lily... Ta słodka Lily...
Sytuacja powtórzyła się. James wyciągnął różdżkę. Tym razem jednak to on pierwszy pozbawił broni Lunatyka.
- Łaskotimat ! - krzyknął Rogacz celując w Łapę, który natychmiast padł na ziemie i zaczoł się śmiać
- Hahaha... Przestać... Hahahahahah.. Roga... Hahahaha... Cz... Prze... Hahahahah... stań! - Potter usłuchał i przestał
- Masz za swoje! - powiedział
- Ty weź, hahahaha. Łaskotki to jest chyba największa tortura - powiedział ze śmiechem Syriusz
- Wiem - James uśmiechnął się łobuzersko, poruszając zabawnie brwiami, co znowu wywołało śmiech
- Dobra to chodźmy teraz mieszać te składniki!
Huncwoci zgodzili się bez wahania. Potrzebowali do tego odpowiedniego miejsca, więc od razu ruszyli do Wrzeszczącej Chaty. Nie byli jednak świadomi że ktoś ich śledzi...
Ciąg dalszy nastąpi :)
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 09:50
Dodane przez Annalisa Louis dnia 30-10-2011 17:17
#8
Jeśli chcesz to mogę zabrać się za betownie twojego tekstu :D Ale się nie narzucam ;d Rozdział ciekawy ; ) Czekam na następny , a co oceny to już chyba nie ma sensu z nią zwlekać : D W z małym minusikiem za błędy XD
Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 30-10-2011 18:56
#9
<< Twój drugi FF, a Ty znów nie otagowałaś. Proszę to zrobić jak najszybciej, inaczej temat wyląduje w koszu! >>
Dodane przez Seva dnia 30-10-2011 19:20
#10
Jeśli chcesz to mogę zabrać się za betownie twojego tekstu
Tak więc ja nie będę wytykać Ci błędów :p (prawdę mówiąc to i tak dziś bym tego nie robiła, bo zmęczyłam się poprawiając opowiadania CeCe'y xd, ale jeśli Annalisa Louis zrezygnuje, to z chęcią Tobie pomogę :) )
Rozdział, jak i poprzednie jest dobry :)
Cieszy mnie, że pozostajesz przy dłuższych kawałkach i nie dodajesz po jednym akapicie :P
A tak osobiście to radzę byś otagowała swoje FF (cokolwiek to znaczy xd), bo z Buczkeim nie ma żartów (teraz muszę uważać xd)
a i taka moja poboczna uwaga (tak, tak miałam nie wytykać błędów, ale to tylko jeden xd), "poprostu" pisze się oddzielnie -->"po porostu"
Dodane przez CeCe dnia 30-10-2011 19:23
#11
No widzisz jaka dziewczyna nade mną zapracowana xD
Bardzo mi się podoba. Lubię opowieści o Huncwotach! są takie humorystyczne ^^
Dodane przez Faria7 dnia 30-10-2011 19:28
#12
No ekstra pozdro dla wszystkich :)
Dodane przez emilyanne dnia 30-10-2011 19:34
#13
Proźba ! Ktoś mi powie jak otagować tekst ? Nie chce żeby to usunięto a jestem tu nowa. Szukałam nie znalazłam. Proszę o pomoc !
Jeszcze dzisiaj będzie część dalsza.
Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 30-10-2011 19:37
#14
Dodane przez emilyanne dnia 30-10-2011 19:38
#15
Dzięki :)
Dodane przez emilyanne dnia 30-10-2011 20:45
#16
Tak na początek podziękowania dla Annalisy Louis, która zgodziła się zostać moją Betą ;D
Rozdział III
W drodze trwały rozmowy. Każdy był w świetnym humorze.
- Smarkerusie! Mój ty przystojniaku! - Zarechotał James.
- Hahahaha. - Syriusz zaczął się śmiać. - Och, jakie ty masz piękne włosy! Czy pożyczysz mi trochę tłuszczu z nich?
- Smarkerusie! Co ty masz na sobie? Czy to piżama? - Mówił dalej James, w czasie, kiedy Lunatyk i Glizdogon pękali ze śmiechu - O jejciu, to jest ubranie! Wybacz mi królu Smarkerusie!
- Lily, ach Lily! Wzdycham do Ciebie dniami i nocami, a ty tego nie widzisz! - Syriusz bezbłędnie naśladował ton głosu Severusa. Teraz tylko Rogacz się nie śmiał - Lily, kochanie! Ja naprawdę nie chciałem nazwać Cię szlamą!
- Zamknij się! - Powiedział poważnie Potter - To nie jest śmieszne!
- Ojej, zapomniałem, że Lily to czuły punkt. - Syriusz uśmiechnął się łobuzersko.
- Ach, Dorcas! Moja piękności!
- Idiota. - Łapa zrobił obrażoną minę - Mówiłem Ci, że Dorcas jest tylko moją koleżanką.
- Jasne, jasne! Już ja widziałem jak ty się na nią patrzysz - wtrącił Remus.
- Tak, tak. Ty wszystko widzisz. - Łapa próbował obróć sytuacje w żart.
- Mówię, jak jest. - Odpowiedział chłopak.
Podążali tak w wesołej atmosferze nie rozglądając się nigdzie. W końcu dotarli do Bijącej Wierzby. Glizdogon natychmiast przybrał postać szczura i pobiegł unieruchomić drzewo. Weszli do tunelu.
-Lunos r11; szepnął Pettigrew.
- Peter ty... Glizdogonie! - Zaśmiał się James - Jaki znowu Lunos? Czemu ty mieszasz zaklęcia?
- Lumos - powiedzieli wszyscy równocześnie oprócz Petera, który dopiero po chwili zapalił swoją różdżkę.
- Każdemu może się zdarzyć... - Powiedział Syriusz - Ale Tobie zdarza się to cały czas!
- Ej, cicho! - Szepnął Lupin - Słyszałem coś. - Wszyscy się rozejrzeli, jednak niczego nie dostrzegli.
- Wiesz... Chyba wiem, co to było. - Powiedział Rogacz.
-Co takiego? - Lunatyk zainteresował się.
- No jak to, co? Glizdek pewnie na pierdział! - Wszyscy wybuchli śmiechem, ale wyglądało na to, że śmiech Petera jest zupełnie sztuczny.
- Kto to mówi! - Powiedział Syriusz - Kto czuje ten produkuje!
Ponownie wszyscy zaczęli się śmiać. W końcu weszli do zakurzonej chaty. Było w niej bardzo spokojnie. W jednym z pokojów znajdował kociołek. Dookoła zaś stały regały. Były na nich najróżniejsze fiolki i miseczki, a w każdej znajdowała się jakaś substancja.
- Och, Smarkerusie! Będzie dla Ciebie specjalny szampon! - Zarechotał James.
- Ejj, ale, na kim my to przetestujemy? - Zapytał Glizdogon.
- Jak to, na kim? Na Tobie! - Powiedział z zapałem Łapa.
- Przestańcie! - Wtrącił Lunatyk - Pomyślałem o tym. Tu są różne przedmioty. Transmutuję je... w coś owłosionego! Wszyscy ponownie zanieśli się śmiechem. Zaczęli eksperymenty. Wrzucali do kociołka najróżniejsze drobiazgi. Jeden raz udało im się spalić żywcem lalkę, którą wyczarowali. Innym razem włosy marionetki stały się czerwone. Tę recepturę zapisali, ponieważ stwierdzili, że może się przydać. Potem włosy zabawki stały się tłuste, a jako, że przypominały włosy Snape'a dalsze eksperymenty prowadzili właśnie na niej. W końcu Syriusz zaczął przeglądać szafki. Wziął fiolkę z eliksirem na czerwone włosy i wrzucił do niej odchody ślimaka. Eliksir niebezpiecznie zaczął bulgotać, by po chwili z czarnego zmienić barwę na nieprzyjemnie wyglądający zielony. W czasie, kiedy pozostali przetrząsali książki z Wieży Ravenclaw r16;u, Łapa wziął do ręki jedną z lalek. Polał jej włosy i krzyknął:
- Taak! Spójrzcie, nie dość że jest łysa ,to jej głowa jest czerwona!
- Super! - Powiedział Lupin - Ale teraz trzeba znaleźć odpowiednie antidotum.
- Tu jest "Morfin". Cofa efekty takich eliksirów. Sprawdźmy go - powiedział spokojnie James.
- Ja się tym zajmę - Glizdogon polał głowę lalki Morfinem, po chwili ta wyglądała jak wcześniej.
- Haha! To jest świetne! - Powiedział Syriusz
Nagle do pokoju wbiegł Severus Snape. Celował w chłopców różdżką:
- A co wy tu wyprawiacie? - Zapytał
- No, jeżeli podsłuchiwałeś to powinieneś to wiedzieć - odpowiedział Lupin
- Dopiero teraz udało mi się wydostać z tej pułapki...
- Jakiej pułapki? - Zapytał Glizdogon
- Pamiętacie jak w drodze coś usłyszałem? Na wszelki wypadek zastawiłem pułapkę dla nieproszonych gości. - Pochwalił się Remus - W każdym razie TY nie powinieneś wiedzieć o tym miejscu.
- Ha! Już na to za późno! - Wykrzyczał Snape nie opuszczając różdżki.
- Obliwiatus! - Krzyknął Glizdogon, po czym odepchnęło go do tyłu, a Snape'owi wydłużyły się nogi.
- Co za... Glizdogon! - Podburzył się James - Znowu pomylił zaklęcia.
- Ale fajnie! - Ucieszył się Sev. Był teraz wzrostu Syriusza, nie taki niziutki.
- EXPELIARMUS! - Znienacka wrzasnął Lupin.
- Po.. Powiem to wszystko dyrektorowi! - Rzucił Smarkulus.
- Nie sądzę żebyś po wyjściu jeszcze o tym pamiętał... - Rogacz uśmiechnął się szelmowsko - chodźmy go wyprowadzić na zewnątrz
Już po chwili znaleźli się przed Bijącą Wierzbą. Lupin oddał Severusowi różdżkę, w czasie, kiedy Łapa modyfikował jego pamięć. Potem uciekli do pokoju wspólnego Gryfonów zostawiając Ślizgona samemu sobie.
- O niech mnie jasny Troll trafi! - Krzyknął James.
- Co się stało? - Zdziwił się Syriusz.
- Zapomnieliśmy o długich nogach Smarkerusa! - Powiedział.
- Rzeczywiście! - Zauważył Lupin - Ale nikt nie zorientuje się, że to my.
- Może i masz racje... Ale on jest teraz wysoki - odpowiedział niezadowolony Potter.
- Oj dajcie spokój! Mamy już Szampon Łysola, powinniście się cieszyć! - Syriusz uśmiechnął się.
- No, trzeba teraz podrzucić to Snape'owi. - Wtrącił Peter.
- Tym zajmiemy się później! Jutro mecz quidditch'a. - Powiedział James - Idę spać. Jest późno, a jeżeli ma nam dobrze pójść, to Tobie Syriuszu też radzę się położyć.
James odwrócił się i odszedł, zostawiając za sobą przyjaciół. Wszedł do dormitorium, zamykając za sobą drzwi. Kiedy się odwrócił, został zaskoczony. Na jego łóżku siedziała ruda dziewczyna. Była to Lily Evans...
Ciąg Dalszy Nastąpi....
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:10
Dodane przez Annalisa Louis dnia 30-10-2011 20:51
#17
JEŻELI KTOŚ ZNAJDZIE JAKIŚ BŁĄD TO PRETENSJE PROSZĘ MIEĆ DO MNIE GDYŻ ,JAKO BETA, POWINNAM BYŁA GO WYŁAPAĆ. A tak na marginesie to nie linczujcie mnie za bardzo , gdyż to jest dopiero pierwszy tekst ,który betowałam :)
Jeśli chodzi o treść to jest intrygująco ciekawie :D
Dodane przez emilyanne dnia 30-10-2011 22:49
#18
Moja Beta jest aktualnie nie dostępna xd A ja chciałam napisać o spotkaniu Jamesa i Lily więc postaram się napisać to bez błędów :D
Rozdział IV
Lily siedziała na łóżku Pottera.
- Czekałam tu na Ciebie James - powiedziała
- Mhmm... Domyślam się - chłopak uśmiechnął się szelmowsko - Czemu zawdzięczam Twoją wizytę?
- Chciałam z Tobą porozmawiać...
Rogacz usiadł obok niej na łóżku. Najwyraźniej Syriusz nie posłuchał rady przyjaciela, za co ten był mu teraz w duszy wdzięczny. Spojrzał dziewczynie głęboko w oczy. Siedzieli tak przez chwilę w zupełnej ciszy. Chłopak wręcz marzył o tym, by czas stanął w miejscu. Musiał jednak w końcu coś powiedzieć.
- Więc... O czym chcesz porozmawiać? - spytał
- Możesz mi wyjaśnić... Dlaczego Sev jest taki wysoki?
- Coo? Chcesz o nim rozmawiać? Nie pamiętasz jak Cię potraktował?
- Wiedziałam że to wasza sprawka! - Lily mimowolnie zachichotała
- Ale ja nie powiedziałem że to my... Po za tym... Dlaczego on Cię interesuje? - James zupełnie nie rozumiał postępowania dziewczyny
- Nie interesuje... Ale dzisiaj jak byłam na Błoniach, to zobaczyłam Severusa, jak uciekał przed Bijącą Wierzbą. Potem trafił na mnie i zorientowałam się że jest jakiś... Wyższy. On też to zauważył i zarzekał się że rano taki nie był - powiedziała
- Hahahaha - teraz to Rogacz zaczął się śmiać - To długa historia. Bardzo długa. Ale niech Smarkerus się cieszy. Coś czuje że już nie długo...
- James! Co wy znowu knujecie? - Lily spojrzała na niego z dezaprobatą
- Nic takiego...
- Mów mi tu zaraz!
- Jeżeli nikomu się nie wygadasz... - na te słowa dziewczyna uniosła brwi, ale zgodziła się - Wymyśliliśmy że stworzymy coś w stylu Insygniów Śmierci, ale to będą Tajemnice Huncwotów. Udało się nam wyprodukować Szampon Łysola!
- Wiedziałam że to będzie miało coś wspólnego z włosami Severusa - wtrąciła Lily - Powinnam was powstrzymać, ale i tak mi się to nie uda. Po za tym...
- Wyglądasz dziś pięknie! - przerwał jej James
- Co takiego? - zdziwiła się
- Naprawdę wyglądasz dziś ślicznie.
- Nie podlizuj się - oboje zanieśli się śmiechem
Nagle do dormitorium wszedł Syriusz
- O jasne skarpety Smarkerusa! Przerwałem dwójce skowronków! - powiedział
- Nie, nie - odpowiedziała Lily - ja już miałam iść
- Wybacz, Stary! Nie wiedziałem że wy tu buzi, buzi - Łapa zaczął się śmiać
- Ale myśmy się wcale nie całowali! - powiedziała wzburzona dziewczyna
- Jasne, jasne... - chłopak coraz głośniej się śmiał
- Czas na mnie! James, powodzenia na jutrzejszym meczu.
Lily pocałowała chłopaka w policzek, przez co ten spłonął rumieńcem. Potem wyszła spoglądając na Syriusza z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Ty idioto! Gdyby nie ty rzeczywiście było by tu buzi buzi! - krzyknął James, w rezultacie czego w drzwiach ponownie pojawiła się Lily. Z uśmiechem pokiwała głową. Ona i Potter równocześnie zrobili się czerwoni jak burak. Wyszła, po czym chłopak tym razem szepnął - niech ja Cię tylko dorwę z tą twoją Dorcas!
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:07
Dodane przez CeCe dnia 31-10-2011 06:22
#19
Uwielbiam to FF!
Proszę cię pisz ile wlezie! Jest po prostu najlepsze! Nigdy nie czytałam lepszego FF o Huncwotach! Co ty na to żeby dać ci wybitny?;)
Dodane przez emilyanne dnia 31-10-2011 09:54
#20
CeCe napisał/a:
Uwielbiam to FF!
Proszę cię pisz ile wlezie! Jest po prostu najlepsze! Nigdy nie czytałam lepszego FF o Huncwotach! Co ty na to żeby dać ci wybitny?;)
Bardzo dziękuje :) Nawet sobie nie wyobrażasz jak się z tego powodu ciesze xd
Dodane przez Nikola121 dnia 31-10-2011 10:07
#21
To FF jest godne podziwu!
Kocham opowieści o Huncwotach. Najbardziej podobają mi się wątki z Lily i Jamesem ^^ Wybitny!!!
Dodane przez Seva dnia 31-10-2011 10:36
#22
Następna śmieszna część xd , Annalisa Louis musi chyba brać się do roboty :P hihihi
Czekam na rozwinięcie wątku James-Lily-Severus :P
Dodane przez Annalisa Louis dnia 31-10-2011 10:39
#23
Wiem ,wiem po prostu w owym czasie nie miałam dostępu do neta, bo mam szlaban na kompa i mogę siedzieć tylko do 21:30 :D Ale mogę edytować , jeżeli Emily się zgodzi ; D
Dodane przez emilyanne dnia 31-10-2011 14:23
#24
Annalisa Louis napisał/a:
Wiem ,wiem po prostu w owym czasie nie miałam dostępu do neta, bo mam szlaban na kompa i mogę siedzieć tylko do 21:30 :D Ale mogę edytować , jeżeli Emily się zgodzi ; D
Zgaaadzam się :) Dzisiaj będziesz miała robotę bo biorę się właśnie za pisanie :P
Dodane przez emilyanne dnia 31-10-2011 16:11
#25
Rozdział V
Wszędzie była woda. Rogacz i Łapa zaczęli krzyczeć.
- Łaaaaaaaa! - zaczął pierwszy - Co to jest?!
- Na rany Smarkerusa, jak tu zimno! Odbiło wam? - Black skakał jak poparzony
- Hahahahahaha - Pettigrew i Lupin składali się ze śmiechu
- Żebyście widzieli wasze miny! - mówił Peter
- Już ja wam dam! - James wyciągnął różdżkę - Łaskotimat!
Żartownisie padli na ziemie. Trzepali się i śmiali. Glizdogona, aż rozbolał od tego brzuch. Potter zaś nie miał dla nich litości. Nie przestawał przez 10 minut. Kiedy w końcu chłopcy byli gotowi do wyjścia zeszli na śniadanie. Wielka Sala była pełna uczniów w strojach kibiców. Przy stole Ślizgonów siedział Snape. Zajadał się tostami i pił sok dyniowy. Był dumny jak paw, z powodu swoich długich nóg. Przy stole Puchonów zaś, wszyscy byli podekscytowani. Zgromadzili się dookoła swojej drużyny, nasłu****ąc jaką mają taktykę. Mieli dzisiaj nadzieje na wygraną, ponieważ znaleźli nowego - podobno świetnego szukającego. Teraz właśnie on, bardzo pewny siebie szedł w stronę Jamesa i Syriusza.
- No plose. Pottel - na te słowa James wybuchnął śmiechem
- Ładne seplenisz, ale właściwie to kim ty jesteś?
- Nazywam się White. Lary White. Jestem nowym sukającym Puchonów. Gwalantuje Ci że przeglas ten mec - Uwagę Gryfona najwyraźniej puścił mimo uszów. Teraz spoglądał niebezpiecznie na Syriusza
- A ja jestem SYLIUS - powiedział chłopak, ledwo powstrzymując się od śmiechu - I GLAM NA POSYCJI ŚCIKAJĄCEKO
- Sikającego? To ciekawą masz pozycje Black - za plecami usłyszeli znajomy głos Severusa Snape'a
- No wiesz Smarkerusie, ja to się tam cieszę że nie jestem nadętym ŚMIERCIOŻERCĄ - odpowiedział Łapa, a oczy wszystkich zwróciły się na ich dwójkę
- Idź lepiej do swojej Dorcas, idioto - zapeszył się Snape
- Lily, ach Lily! Wybacz mi że nazwałem Cię szlamą! Za wcześnie przyszło mi to mówić, nie zdążyłem Cię jeszcze przeciągnąć na stronę Śmierdzącego Voldka! Dorcas możesz tu podejść? - zaskoczona dziewczyna podeszła do Syriusza, który nie zwlekając zaczął ją całować
- No widzisz! Ciebie nawet nie stać na to, żeby utrzymać przyjaźń z dziewczyną - powiedział James
Severus nie czekał dłużej. Wyjął różdżkę. Ktoś go jednak uprzedził. Był to Glizdogon.
- Expellarmus ! - krzyknął
- Nie wierzę ! On naprawdę się nie pomylił ! - zauważył Lupin, kiedy chłopcowi o tłustych włosach, różdżka wypadła z ręki
- No poczekaj teraz ! Pożałujesz zaraz że chciałeś na mojego przyjaciela zaklęcia rzucać ! - Syriusz zwrócił się teraz do Petera - Levicorpus !
- Levicorpus ! - Pettigrew usłuchał przyjaciela
- Aaaaa! - Snape natychmiast uniósł się w górę
- To jak? Tym razem może majtki też Ci ściągniemy? Przeproś - zawołał James
- Nie ! - odpowiedział chłopak
- Co tu się dzieje ? - zapytał znajomy głos
- Dumeldole ! - wykrzyknął Lary
- Zostawcie go natychmiast. Pettigrew, Lupin, Black i Potter ! Za mną - starzec pokiwał do nich głową.
Chłopcy nie zwlekali. Poszli za dyrektorem. Kiedy już znaleźli się już przy wielkiej chimerze Dumbeldore powiedział rCzekoladowe Żabyr1;, a ich oczom ukazały się schody. Weszli po nich - nie pierwszy raz. Starzec usiadł za swoim biurkiem.
- Co macie na swoją obronę ? - zapytał uśmiechając się lekko
- To wszystko dlatego że on mnie obraził ! - powiedział Syriusz
- Nie wal ściemy. Wszyscy wiemy że nasz Smarkerus obraził Lily - powiedział pewny siebie James
- Ale ją przeprosił. - odpowiedział dyrektor
- Co z tego skoro ona mu nie wybaczyła? Przecież on już myśli o karierze Śmierciożercy! Takich ludzi nie powinni tu trzymać - zapeszył się Potter
- Należy wybaczać. A co siedzi w jego głowie nie wiemy - odparł starzec
- Wiemy, wiemy bo ...
- Bo ostatnio Profesor Slughorn nauczył was jak zrobić Veritaserum, czyż nie? - zauważył
- Ale było zabawnie. Trzeba to było słyszeć! r Lily! Och Lily, jakie ty masz piękne włosy! A te oczy! Piękności moja! James nie jest Ciebie wart! Chciałem żebyś była najpiękniejsza na balu, więc podmieniłem twoim koleżanką kremy i wszystkie miały pryszcze! Och, Lily! Jak ja Cię kocham! W nocy śniła mi się nasza podróż poślubna! Ale tam był James! I się zsiusiałem! Czarny Pan kiedyś się go pozbędzie i nie będzie nas nękać! Och, Lily! Czy wiesz że podsłuchałem jak nauczyciele mówili o moich włosach? Slughorn chciał przygotować specjalnie dla mnie szampon do włosów, ale mu się nie udało! I zafarbił mnie na rudo! Przez dwie godziny moje włosy wyglądały jak twoje! r1;
Kiedy James skończył naśladować Ślizgona, wszyscy chłopcy zanosili się śmiechem. Nawet dyrektor był rozbawiony. W rezultacie wysłał ich na mecz. Łapa i Rogacz poszli się przygotować, a Lunatyk z Glizdogonem zajęli miejsca na widowni. Kiedy tylko wyszli na stadion komentator ogłosił
- Drużyna Gryfonów najwyraźniej jest w świetnym nastroju! Spójrzcie tylko na nowego szukającego Puchonów! Oblał się potem i wygląda jakby miał ze dwa kilko w majtkach...
- Weasley! - krzyknęła jakaś profesorka
- Przepraszam... - odpowiedział rudy chłopak. Nie był to nikt inny jak Artur Weasley.
Ciąg Dalszy Nastąpi ...
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:10
Dodane przez emilyanne dnia 31-10-2011 21:06
#26
Rozdział VI
- I wylecieli w powietrze! - kontynuował Weasley - Black śmiga na swoim nowym zmiataczu. Wyraźnie mu się przydaje! Ma w rękach kafla. No nie... Co za miotła! Jest szybszy od wszystkich Puchonów! Udało się! Przerzucił kafla! 10 punktów dla Gryffindoru!
James nie specjalnie zajmował się teraz meczem. Unosił się w powietrzu na miotle wypatrując złotej kulki. Jednak naprawdę myślami był w zupełnie innym miejscu. Wspominał wczorajszą rozmowę z Lily. Zastanawiał się co mogło by się stać, gdyby Syriusz im nie przerwał. Tamtej nocy śniło mu się że umiera. Jednak nie był sam. Widział na jawie siebie - dorosłego. Obok niego siedziała uśmiechnięta kobieta. Trzymała w rękach małego chłopca. Spojrzał jej w oczy. Natychmiast poznał dziewczynę swoich marzeń. Potem usłyszał huk. Z jego ust wydostał się krzyk: "To on! Lily... Uciekaj! Bierz Harrego i uciekaj!". Wybiegł z pokoju w którym przebywał. Znalazł się przed drzwiami. Ujrzał coś... Coś co przypominało człowieka. Nie miał on jednak nosa, a jego oczy... A właściwie białka jego oczu były przekrwawione. Mężczyzna zaczął się śmiać. A po chwili rozbłysło zielone światło. Rogacz zsunął się na ziemie. Wyzionął ducha. Po chwili scena zupełnie się zmieniła. Zobaczył kobietę, która nagle zaczęła coś mówić. "Oto nadchodzi ten, który ma moc, pokonania Czarnego Pana... Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje... Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...". Potem James poczuł na sobie wodę. Został obudzony przez Remusa i Petera. Nie miał czasu się zastanowić nad swoim snem. Teraz również nie za bardzo. Z zamyślenia wyrwał go tłuczek, który przeleciał obok. Zapomniał o śnie. Zaś przypomnieć sobie o nim, miał dopiero w chwili kiedy Lord wypowie słowa "Avada Kedavra". Ostatnią jego myślą miało być "mogłem to przewidzieć", a czuć miał już tylko żal.
- Syriusz Black zdobywa kolejne punkty! Ale spójrzcie lepiej na szukającego Puchonów! White wyraźnie ma ADHD! Lata po boisku jak szalony, aż na głowie jego włosy uformowały się na kształt, tego co ma w spodniach... - powiedział rudzielec
- Weasley ! - ponownie krzyknęła profesor
- Przepraszam... - odpowiedział chłopak - Co się stało? Pałkarz Puchonów przypadkowo odbił tłuczek w stronę Lary'ego! Uuu... To musiało boleć! Nie zwykłe! Chłopak jeszcze nie spadł z miotły! A to dziwne, bo biorąc pod uwagę jego głupotę i brak talentu...
- WEASLEY !!!
James nawet nie zauważył, kiedy zaczął się śmiać. Lary podleciał do niego.
- Pottel! - powiedział - chyba nie sądzis że uda Ci się złapać znicza kiedy ja tu jestem!
- To oczywiste że nie! Kłaniam Ci się królu, ale teraz wybacz. Pora wygrać ten mecz. - odpowiedział pewny siebie Rogacz
- Co takiego?! Nie nabiezes mnie Pottel!
- Jestem James Potter, nie Pottel. Naucz się mówić. A teraz żegnam
Chłopak ruszył w dół. Skręcił w lewo, lecąc prosto na trybuny. Lary, najwyraźniej dał się nabrać bo ruszył za nim. James dał mu się dogonić, a kiedy leciał w jeden słupów gwałtownie wyhamował. White tego nie zrobił. Po uderzeniu spadł z miotły. Gryfonowi zdawało się, że w momencie zderzenia, Puchon wykrzyczał "Jeszcze się policzymy! Oberwiesz Potter". Wziął to jednak tylko za swoją pomyłkę. Przecież jego przeciwnik okropnie seplenił.
Teraz nic już się nie liczyło. James zobaczył znicza, po drugiej stronie boiska. Leciał w jego stronę. Na ten widok najpierw osłupiał. Po chwili jednak, pędził już w stronę złotej piłeczki. Nie minęła minuta, a już trzymał ją w ręce.
- Taaaak! Gryfoni wygrali! - wrzeszczał Artur - Wiedziałem że tym kretynom Puchonom inny szukający nic nie pomorze, przecież w ich krwi po prostu płynie głupota!
- WEASLEY !!!
Tuż po meczu zaczęło się świętowanie. Pokój wspólny Gryffindoru był pełen ludzi. Jedzenia też nie brakowało. Rogacz wypatrzył w tłumie swojego przyjaciela Syriusza, który rozmawiał z Dorcas. Nie chciał im przeszkadzać, więc szukał dalej. Po Remusie nie było śladu - na pewno znowu siedział w bibliotece. Zaś Pettigrew stał przy stole objadając się różnymi słodyczami. Kiedy szedł wszyscy go zaczepiali. Unikał jednak ich spojrzeń. Był zmęczony. Dopiero widok Lily Evans przywrócił go do życia. Stała przy schodkach prowadzących do dormitorium. Uśmiechała się. James bez wahania wciągnął ją do pokoju. Ponownie usiedli na łóżku...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 03-11-2011 17:59
Dodane przez emilyanne dnia 31-10-2011 22:19
#27
czyta ktoś to jeszcze ? :'[
Dodane przez DziedzicSlytherina dnia 01-11-2011 10:13
#28
Ja czytam.. : D Ja ogólnie czytam wszystkie wasze nowe FF, tak więc pisz dalej, bo muszę coś robić : ] Owszem - zdarzają ci się błędy, a te "erki" z worda momentami doprowadzają mnie do szału :-> Ale pisz, pisz :smilewinkgrin:
Dodane przez emilyanne dnia 01-11-2011 15:14
#29
Rozdział VII
- Jak tam wasze tajemnice? - spytała Lily
- Od wczoraj jeszcze nic się nie zmieniło - odpowiedział chłopak
- Tak też myślałam... Pomyślałam...
- Niech zgadnę ? Chcesz nas powstrzymać ?
- Nie, miałam raczej nadzieje że pożyczycie mi ten Szampon, bo obawiam się że Severus nie użyje tego z Tesco.
- Co takiego ? - James był wyraźnie zaskoczony
- Dobrze słyszysz! Dzisiaj przez te swoje długie nóżki nabrał pewności siebie i podszedł do mnie. Kiedy moja przyjaciółka, Alicja się wtrąciła nazwał ją głupią - dziewczyna speszyła się
- Oj, pożałuje tego! A tak wogóle... Bardzo bolało, kiedy spadałaś na ziemię?
- Słucham ? - zdziwiła się
- No cóż... Nie codziennie taki anioł jak ty spada z nieba - powiedział Rogacz uśmiechając się
- Och, James! - Evans zaśmiała się - Ty to też masz pomysły!
- Kiedy ja mówię... - chłopak nie dokończył, bo do pokoju weszli Peter i Remus
- Siema! - zawołał ten pierwszy
- Glizdogon, proponuje iść po ciasteczka bo głodny jestem - powiedział Lunatyk
- Po ciasteczka ? - Pettigrew zdziwił się - Przecież przed chwilą mówiłeś że zaraz pękniesz!
- Pęknie mi głowa, ty... Glizdogonie! Mam ochotę skoczyć do Hogsmeade, otworzyli tam podobno nowe Tesco, chodźmy - zaproponował
- Nie ma opcji, ja tu zostaje! A po za tym nie wal ściemy, w świecie czarodziejów nie ma Tesco! - zapeszył się Peter, a Remus przepraszająco spojrzał na Jamesa
- Nie przejmuj się Lupin, mam tu całą reklamówkę ciasteczek z Biedronki. Mama mi wysłała. Poczęstuj się - wtrąciła Lily
- Yyy... Eee... Ja jem tylko te ciastka z Tesco i z Miodowego Królestwa - chłopak wydawał się zakłopotany
- Kiedy te z Biedronki są o niebo lepsze, niż z Tesco! - zaoponowała dziewczyna
- Chyba tańsze... - wtrącił Peter - Ale w sumie to chętnie się poczęstuje
Chłopak o mysich włosach podszedł do Evans i wziął z reklamówki, którą przed chwilą przyzwała ze swojego dormitorium, dwie gaście andrutów. Po chwili do dormitorium wpadł również Syriusz.
- Ach, Lily! Jak pięknie dziś wyglądasz! - zaczął - A co to masz w tej reklamówce? Ciastka z Carrefoura! Pozwól że się poczęstuje!
- Syriuszu, to są ciastka z Petronki - powiedział James
- Widać że nigdy nie byłeś w markecie dla mugoli! To Biedronka jest, nie "Petronka" - zaśmiała się dziewczyna
- No, nie byłem - Rogacz uśmiechnął się szelmowsko - Ale założę się że ty nigdy nie widziałaś... "Srajtaśmy" !
- Hahahaha - Lily ponownie zaczęła się śmiać - Akurat to mugole i czarodzieje mają wspólne, ale ja już wracam do dormitorium. Dorcas i Alicja na pewno na mnie czekają.
- Uuu... Dorcas? Wspominała coś o mnie? - zapytał Łapa
- No! Jasne, cały czas mówi jak to szpanujesz, kiedy widzisz Snape'a
- Co takiego ? - zapeszył się Black - Ja wcale nie szpanuje, kiedy go widzę!
- Tak, bo ty szpanujesz przez cały czas. A teraz lecę. Pa - rudowłosa dziewczynka wyszła z pokoju
Chłopcy usiedli na ziemi. Teraz zaczęli obmyślać plan, który pozwolił by im na podrzucenie Severusowi Szamponu Łysola. Ich drugim problemem był Kielich Pomysłu.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Jak wam się podoba ? Czuje że idzie mi gorzej niż na początku... Proszę o opinie!
Edytowane przez emilyanne dnia 03-11-2011 18:00
Dodane przez emilyanne dnia 01-11-2011 19:21
#30
Rozdział VIII
Nadeszła Niedziela. Tym razem pierwsi wstali James i Syriusz. Nie mieli jednak ochoty mścić się na kolegach. Pewnie Pettigrew i Lupin spali by nada w swoich ciepłych łożach, gdyby Łapa "przypadkowo" nie wylał na ich pościele zaczarowanego Vanisha, ze sklepu Zonka, przez co ich łóżka i ubrania stały się całe różowe. W momencie kiedy Remus poczuł pod swoją ręką zmieniający się kolor, obudził się i zaczął wrzeszczeć. Dopiero po 10 minutach udało się go uspokoić.
Po tym incydencie zeszli na śniadanie. Zawsze głodny Peter zjadł dziś dwa razy więcej, niż zwykle. Dziwnie jednak łączył swoje jedzenie. Raz nawet wpadł mu drzem malinowy do soku dyniowego. Nie przejął się tym i wypił. Jego kolegów na ten widok odrobinę zemdliło, ponieważ sok dyniowy w połączeniu z czymkolwiek smakował ohydnie. Dlatego też nie robiono z niego drinków. Kiedy już wszyscy się najedli Dyrektor wstał, aby coś ogłosić.
- Jak większość z was wie, dzisiaj jest Halloween. Przeważnie w ten dzień odbywa się noc duchów. Tym razem nie co zmienimy zwyczaj. Postanowiliśmy wraz z innymi nauczycielami, zorganizować bal przebierańców. Z tej okazji już wczoraj wysłaliśmy do waszych rodziców sowy. Jednakże, jeżeli nie którzy z waszych rodziców zadecydują, abyście sami kupili sobie stroje, uszanujemy ich wolę. Do godziny 12 mają zgłosić się wszyscy którzy dostali stroje. Pozostali zbiorą się na parterze. Wyjdziemy do Hogsmeade. Jak zapewne Krukoni wiedzą, otworzono tam sklep z ubraniami dla czarodziei. I na tę okazje się znajdą. Możecie się rozejść. A co do waszych rodziców, wiemy już kto dostanie stroje. Dlatego nie radzę wam oszukiwać! Obecność na kolacji jest obowiązkowa. Strój także. Gdyby były jakieś problemy, idźcie do waszych opiekunów, z pewnością się z tym uporacie.
Huncwoci zachwyceni takim planem udali się do pokoju wspólnego Gryfonów.
- Ej, Syriuszu! - powiedział Remus - Spójrz, za oknem jest sowa. Zdaje się że zaadresowana do Ciebie. Ma paczkę. Czyżbyś tak szybko dostał swój strój?
- Bój się Smarkerusa! Przecież to będzie tragedia! - chłopak oburzony otworzył okno i odebrał paczkę - Eh, zaoszczędźcie mi wstydu. Chodźmy do dormitorium.
Po chwili chłopcy znaleźli się obok łóżka Blacka, który usiłował rozpakować paczkę. Kiedy mu się to udało zobaczyli jego przebranie. Ku jego zdziwieniu, wcale nie było tragiczne. Ale też nie było się wcale z czego cieszyć. Zielone szaty, z srebrnymi zawieszkami. Wszyscy już się domyślili. Pierwszy w rodzinie Gryfon, a musiał przebrać się za Salazara Slytherina.
- O rany, słuchaj może jednak wolisz iść tam jako animag? - zapytał James, powstrzymując się od śmiechu
- Jasne, niech wszyscy się boją. "To ponurak! Wygląda jak prawdziwy!" - zacytował Łapa - W dzisiejszych czasach nikt nie rozróżnia ponuraków, od czarnych wilków.
- Haha - Potter zaśmiał się - Mam świetny pomysł! Skoro mamy bal przebierańców to Snape z pewnością umyje włosy! Znając jego po strój pójdzie do Hogdmeade i kupi też szampon!
- Tak! To oczywiste! Na majtki Smarkerusa, dlaczego ja nie mogę iść do Hogsmeade? - podburzył się Black
- Mnie na pewno zostawią dowolność! - zaśmiał się James
- Myślę że mnie też - dodał Remus
- O spójrzcie! Sowa do mnie! - zauważył Peter
Rzeczywiście za oknem siedziała płomykówka. Dźwigała wielką paczkę, dwa razy większą od tej, którą dostał Syriusz. Pettigrew wpuścił ptaka, po czym natychmiastowo zabrał się za odpakowywanie. Oczom wszystkich ukazał się lekko zszarzały materiał. Przypominał ogromne prześcieradło. Po chwili okazało się, że rzeczywiście owym prześcieradłem było. Zszokowany Peter założył na siebie "kostium". Dostrzegł że ma on dwie dziury na oczy. Wszystko zrozumiał. Na balu miał być duchem.
- Eeee... - wyjąkał chłopak
- Idźcie już lepiej się zgłosić, że macie te stroje. - powiedział Lupin - My tu musimy załatwić pudełko na nasz szampon
- Dobra - powiedział Syriusz i wyszedł wraz z Glizdogonem
- No to zostaliśmy sami - zaśmiał się James - Masz pomysł na ten szampon?
- Raz jak gadałem z Lily...
- Ty gadałeś z Lily ? - zdziwił się
- A owszem, gadałem. Mówiła o Smarku, wspominała że on używa "Pierdomong - dla zdrowie twoich włosów". - powiedział Lunatyk
- O! Pamiętam nawet jak wyglądają te buteleczki. Artur Weasley ma kilka. Eksperymentował na nich, na pewno ma kilka zużytych!
Chłopcy pobiegli do dormitorium szóstoklasistów. Tak jak się spodziewali zastali w nim Artura. Co więcej, właśnie wlewał do kociołka szampon "Pierdomong".
- Siema chłopaki! Czego tu szukacie ? - zaczął
- Słuchaj masz może jakieś puste butelki po tym szamponie? - spytał James
- Jasne że mam! - usłyszał w odpowiedzi - Weźcie sobie, tam jest ich cały stos. Nie wiem co kombinujecie, ale wprost marze by to zobaczyć. Czyżbyście korzystali z tego, że na kolacji każdy musi się obowiązkowo pojawić w stroju ?
- No mniej więcej - odpowiedział Lunatyk - Ale niech to będzie dla Ciebie niespodzianka.
- Czekam! - powiedział Weasley
Dochodziła 12. Syriusz, Peter, James i Remus już dawno przygotowali szampon. Opakowanie wyglądało jak nowe. Jego zawartość także przypominała wyglądem, prawdziwy płyn. Lunatyk i Rogacz byli już gotowi do wyjścia. Tak jak się spodziewali Severus również nie miał jeszcze stroju. Sprawdzono obecność i oddano uczniom pieniądze od rodziców. Rogacz dostał 5 galeonów, chociaż tak naprawdę wystarczyło kilka sykli. Podobnie Lunatyk, ale ten dostał 3 galeony i 5 sykli. Na samym początku weszli do sklepu z rzeczami przydatnymi dla uczniów. Lupin zwinął z pułki prawdziwe szampony do mycia włosów i położył na niej Szampon Łysola. Następnie Potter, który zatrzymywał Snape'a przepuścił go w końcu do odpowiedniego regału. "Ostatni... Ale mam szczęście", powiedział Smarkerus sam do siebie, biorąc Szampon Łysola i udając się do kasy. Lupin momentalnie zwrócił na półkę prawdziwe opakowania i ruszył za swoim przyjacielem. Plan się udał, bo Severusowi udało kupić się szampon, bez żadnego problemu. W tłumie uczniów James ujrzał Lily Evans. Nie zastanawiając się długo ruszył ku niej.
- Cześć Lily - powiedział
- O, hej - dziewczyna uśmiechnęła się
- Masz już może partnera na dzisiejszy bal? - zapytał chłopak uśmiechając się łobuzersko
- Nie, jeszcze nie...
- To może pójdziemy razem ?
- W sumie, to czemu nie? Spotkamy się na kolacji, a teraz wybacz. Chcę dołączyć do Alicji - Evans odwzajemniła uśmiech i przyśpieszyła, a James wrócił do Remusa
- Udało się! - palnął
- Zauważyłem - powiedział Lunatyk z uśmiechem
- Będzie idealnie!
Teraz weszli do sklepu z kostiumami...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:00
Dodane przez Annalisa Louis dnia 01-11-2011 20:35
#31
Super! Z każdym rozdziałem "acjone" <akcja> się rozkręca. Coraz lepiej ci idzie pisanie ;d Rozdziały są świetne , a co do błędów , to raczej zbyt wielkich nie ma ,bo nic nie zauważyłam :D Ukłony w stronę autorki ^^ ;d
Dodane przez Asella dnia 01-11-2011 21:53
#32
Bardzo fajne FF. Czekam na kolejne części z zapartym tchem.
Daje wybitny. I jestem bardzo ciekawa czy uda im się stworzyć te ich coś tam Huncwotów.
Pisz dalej dziewczyno
Dodane przez emilyanne dnia 02-11-2011 15:17
#33
Asella napisał/a:
Bardzo fajne FF. Czekam na kolejne części z zapartym tchem.
Daje wybitny. I jestem bardzo ciekawa czy uda im się stworzyć te ich coś tam Huncwotów.
Pisz dalej dziewczyno
Dziękuje :) Szkoda że nie wszyscy tak uważają ;( Mam 6 O ! ;(
Dodane przez emilyanne dnia 02-11-2011 19:19
#34
Rozdział IX
W środku wyglądało nie zwykle. Wszędzie to latały dynie, strasznymi głosami wykrzykując "Halloween". Najróżniejsze stroje wisiały w powietrzu. Tworzyły nie zliczone rzędy. Czuło się tam jak w labiryncie. Nie zwykłe kostiumy rzucały się w oczy. James z Remusem, co chwile to zatrzymywali się, aby lepiej zobaczyć każdy z nich. Lupin dorwał się do jednego z nich. Był to kostium jednorożca. Chłopcy pobiegli z nim do przymierzalni. Kiedy Lunatyk to przymierzał, wręcz nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Już po chwili, w białym stroju, nie miał rąk, tylko kopyta. Z tyłu zwisał ogonek, a z czoła wystawał długi róg. Był to prze zabawny widok.
- Hahahaha - zaśmiał się James - Wyglądasz jak jakiś... jednorożec! Hahaha - nie przestawał
- Poważnie? No nie wpadł bym na to - odpowiedział
- Kup ten strój! - nie przerywał
- No chyba Cię posmarkerusiło! - teraz to Remus zaczął się śmiać - Lepiej chodźmy szukać dalej - chłopak przebrał się i wraz z kolegą poszedł odwiesić w powietrze kostium
- Spójrz tam! - Rogacz wskazał na coś co przypominało ubranie wielką pomarańczową kule
- Weź przymierz ! - zachichotał jego przyjaciel
Potter miał pewien problem z założeniem kostiumu. Nie wiedział nawet do końca, czym on był. Strój miał kilka dziur przez co, zakłopotany wszędzie wsadzał głowę. Kiedy w końcu mu się udało i spojrzał do lustra, zorientował się że był wielką dynią.
- No... Coś Ci tyłek rozsadziło, nie wiem jak w ten sposób będziesz grał w quidicha, twoja miotła Cię nie utrzyma! - parsknął śmiechem Lupin
- Czekaj tylko, aż znajdziemy strój biedronki. Siłą go na Ciebie wsadzę - zarechotała dynia - Będziesz łaził po Wielkiej Sali i niczym Pettigrew przez sen śpiewał "Biedronka, codziennie niskie ceny!"
- Ty... Rogaczu! - zaśmiał się Remus - To jest reklama super marketu mugoli!
- Dobra, ja już lepiej nie dochodzę, czym jest super market...
James odwiesił strój, a potem włóczył się z przyjacielem po sklepie. Przymierzali wiele kostiumów - głównie dla śmiechu. Nawet przyuważyli że "zachowują się gorzej niż baby". Nie przerwali jednak swoich poszukiwań. Raz po raz przymierzali zwisające w powietrzu rzeczy. Lunatykowi w tym czasie udało się włożyć na siebie, coś co wyglądało jak telewizor plazmowy. Innym razem był przebrany za czarnego krasnoludka, a jeszcze później za clowna. Potter widząc to, aż tarzał się po ziemi ze śmiechu. Kiedy w końcu Remus znalazł odpowiedni dla siebie strój "Śmierdzącego Voldka", za co pewnie ktoś z tego sklepu w krótkim czasie miał zapłacić bardzo wysoką karę, przyszła kolej na Rogacza. Włożył na siebie strój pirata. Te scenę zobaczyła Lily Evans. Potter wymachiwał hakiem przypiętym do dłoni, ganiając z nim po całym sklepie za Lupinem. Temu brakowało już siły, ale nadal przyśpieszał. Lily za to, stojąc z boku składała się ze śmiechu. Kiedy w końcu obojgu znudziło się bieganie, James przymierzył kolejny strój. Tym razem miał na sobie "Halloweenowego Dumbka". Bez problemu domyślił się że była to wystylizowana wersja dyrektora Hogwartu. Miał przekrzywiony kapelusz, a sztuczna biała broda wyglądała, jakby ktoś poraził ją prądem. Lekko zszarzała tworzyła w każdą stronę szpice. Miała nawet jeden warkoczyk. Reszta ubrania była biała jak u anioła. Były nawet skrzydła. Z tym że do serca szaty wbita była różdżka, a z miejsca tego rozchodziły się czerwone plamy wyglądające niczym krew. Potter nie zastanawiał się długo. Kupił właśnie ten kostium. Teraz ciekawiło go tylko, w czym pojawi się Lily...
Po powrocie do szkoły, chłopcy natychmiast udali się do dormitorium, aby pochwalić się kolegom że Snape kupił ich szampon. Łapa bardzo się z tego ucieszył. Powiadomił ich też, że Dorcas zgodziła mu się towarzyszyć. Teraz pozostało im już tylko, przygotować się do balu..
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Czyta ktoś to jeszcze? :) Proszę o szczere opinie, bo nie wiem czy mam pisać dalej... :( Wystarczy tylko spojrzeć na moje 6 okropnych :/ :(
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:01
Dodane przez Annalisa Louis dnia 02-11-2011 19:33
#35
Oj tam przesadzasz ; p Przecież widać , że czytają ;p Tylko znowu zaczynasz robić błędy. XD Chodzi mi raczej o takie składniowe ,ale było też kilka ortograficznych . Ale co tam jestem wyrozumiała ;d Rozdział śmieszny. Przebranie Dumba wymiata ;d
Dodane przez emilyanne dnia 02-11-2011 19:44
#36
Annalisa Louis napisał/a:
Oj tam przesadzasz ; p Przecież widać , że czytają ;p Tylko znowu zaczynasz robić błędy. XD Chodzi mi raczej o takie składniowe ,ale było też kilka ortograficznych . Ale co tam jestem wyrozumiała ;d Rozdział śmieszny. Przebranie Dumba wymiata ;d
Taaaaaaak ? A ja myślałam, że przez ten słownik będzie pięknie ;< Czy zgodzisz się ponownie zostać moją betą ? :D
Dodane przez Annalisa Louis dnia 02-11-2011 20:01
#37
3X TAK dla bety ;D Nie mam nic przeciwko ;p
Dodane przez emilyanne dnia 02-11-2011 20:04
#38
Miło mi xD :D
Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 03-11-2011 16:01
#39
Teraz ja wykażę swoją srogą opinię.
Emily szczerze mówiąc to mnie dość mocno zastanawia dlaczego uzyskałaś aż 43% głosów z oceną najniższą. Po przeczytaniu całości muszę stwierdzić, że to całkiem sympatyczna historia, z nutą humoru. Jak zauważyłam wcześniej jest dość spory rozrzut w ocenach, gdyż masz i te najwybitniejsze i ta najgorsze, a nie ma nic pomiędzy. Coś mi się wydaje że dominuje tu podłość i zazdrość ludzka. Co do technicznej strony, faktycznie robisz błędy różne (orto czy interp), ale cieszę się, że zatrudniłaś do swojego opowiadania betę i teraz będzie Nam się łatwiej czytać. Pomysł nie jest nadto oryginalny, bo historii o Huncwotach było i jest mnóstwo. Jednakże masz u mnie plusa, ponieważ nie rezygnujesz z dalszego pisania i starasz się (pokazałaś nam, że możesz zatrudnić kogoś do sprawdzania błędów). To się liczy. Przynajmniej dla mnie. Jak wiadomo, każdy z nas robi błędy (nie jesteśmy chodzącymi ideałami), więc nie powinnaś za to dostawać opinii O. Tym bardziej, że miałam okazję czytać inne FF, które były dla mnie wręcz koszmarne pod każdym względem. Także Twój na tle tamtych to niezłe dziełko.
Mam nadzieję, że będziesz kontynuować historię, bo jest co poczytać. Poza tym jak widać ostatnio bardzo dużo osób zamieszcza swoje FF (to jakaś konkurencja..?), więc Twoje powiem krótko jest fajne. Daję ocenę pozytywną.
Życzę weny i mnóstwo pomysłów do wykorzystania w dalszych fragmentach.
Dodane przez emilyanne dnia 03-11-2011 19:42
#40
Rozdział X
Każdy z huncwotów włożył już na siebie przebranie. Najlepiej ze wszystkich prezentował się James. Może nie tyle, co najlepiej, tylko po prostu najzabawniej. Jako Halloweenowy Dumbledore, o dziwo rzeczywiście przypominał prawdziwego starca. Potter jednak, nie tylko mógł wszystkich nabrać, ale i przestraszyć. Nie mógł się też doczekać miny starca, który już wkrótce miał zauważyć swoją karykaturę. Trzeba było przyznać, że równie dobry kostium miał Lupin. "Śmierdzący Voldek" zamiast różdżki w ręce trzymał małego kościotrupa. Dokoła niego - prawdo podobnie wyczarowany - wzlatywał dym. Był on różowy i pachniał damskimi perfumami. Jak na huncwota przystało, można się było nie źle z nim uśmiać, z tego stroju. Pettigrew wyglądał zaś normalnie. Bardziej przypominał teraz mugolskiej dziecko, bo to, co miał na sobie, nie było ani magiczne, ani zachwycające. Najzwyklejsze w życiu prześcieradło z dwoma dziurami. Black zaś ubrany był na zielono. Nie sposób go było odróżnić od Salazara Slytherina. Oczywiście nie było w tym nic śmiesznego.
- Ej, chłopaki. Pomóżcie mnie i Peterowi - powiedział
- Ale jak? - Spytał zaskoczony Lupin
- Nie wiem, James wymyśl coś - Syriusz najwyraźniej nie był zadowolony - Huncwoci powinni się wyróżniać. Wam się udało, a mnie i Peterowi zrobili na złość!
- Mhmm... - Zamyślił się Potter - A gdyby tak...
Nie dokończył. Zerwał ze swojego łóżka czerwoną zasłonę. "Skrzaty pomogą potem" - pomyślał. Wziął do ręki różdżkę i zaczął mruczeć pod nosem zaklęcia z książki, którą Pettigrew wypożyczył dwa dni temu z biblioteki. Nie była ona jednak związana z ich Tajemnicami. Pismo to nosiło nazwę "Magia Halloween". Po chwili wstał i zabrał chłopakowi o mysich włosach białe prześcieradło. Wszyscy przyglądali się Rogaczowi bo wciąż rzucał zaklęcia. Wszędzie błyskały kolorowe światła, a materiał, który trzymał często zmieniał kolor. Wciąż zaglądał przy tym do książki. Po 10 minutach nareszcie skończył.
- Leć to ubrać! To moje pierwsze dzieło! - Zaśmiał się, wręczając Glizdogonowi biało-czarny materiał z odcieniem szarego.
- Coś ty z tym zrobił? - Zapytał Lupin, gdy tylko Peter wyszedł
- Hehe, zobaczycie - odpowiedział James - Jestem pewien Łapo, że jak tylko to zobaczysz, będę przerabiać i twój kostium
- Ja nie muszę tego widzieć! Bierz to! Wszystko tylko nie Salazar - zarechotał Syriusz
- To ściągaj to natychmiast, zobaczymy, co da się zrobić - Potter uśmiechnął się łobuzersko, a już po chwili w rękach trzymał zielono srebrny materiał i rzucał nań uroki. Kiedy skończył, wrócił Glizdek .
- Hahaha, James wymiatasz! - Zaskrzeczał
Wyglądał jak pingwin. Nie taki zwyczajny, oczywiście. Zamiast dziobu, na jego twarzy pojawił się pyszczek szczurka. Miał też wielkie mysie uszy i ogonek. Lupin z Blackiem składali się ze śmiechu. Rogacz za to stał dumny jak paw, wręczając różnobarwny materiał Łapie. Wyjął jeszcze różdżkę, wyszeptał coś i kolorowe światło już mknęło w stronę Petera. Ten, zaś tchórzliwy chciał uciekać ale nie zdążył. Ku jego zdziwieniu poczuł tylko lekkie łaskotki, które po sekundzie ustąpiły. Wszyscy zwrócili się w jego stronę, kątem oka obserwując Jamesa. Znowu zaczęli się śmiać. Dookoła Pettigrew r16;a pojawiła się tęcza. Wyglądał teraz jeszcze zabawniej niż poprzednio. Syriusz nie chciał już czekać. Momentalnie wybiegł do łazienki, a gdy wrócił ponownie Rogacz szczerzył się dumny z siebie. Łapa przypominał Hitlera. Po chwili w jego kierunku pomknęły kolorowe światła tak, że latały dookoła niego balony. Na stopach miał żółte glany, a na peruce stał przekrzywiony kapelusz z kwiatkami. Kompozycja ta śmiesznie się prezentowała.
- No nie wierzę! - Zaśmiał się Black - A podobno lubisz Eliksiry!
- Jestem pewien, że Slughorn się ucieszy, a nawet, jeśli nie to przecież i tak nie dostałem zaproszenia do Klubu Ślimaka - Potter wyraźnie był rozbawiony
- Hahaha - Lupin nie mógł powstrzymać wybuchu - Slughorn w kapeluszu, mamy Longbottoma i żółtych glanach, w dodatku jeszcze posiada balony!
Ani się nie obejrzeli już schodzili do Wielkiej Sali. Kiedy przekroczyli jej próg, zorientowali się, że jest ona większa. Stoły z apetycznym jedzeniem ustawione były po bokach, a sufit dzisiaj nie ukazywał tylko gwiazd, ale także dynie. Dookoła nich latały duchy. Prawie Bezgłowy Nick zatrzymał się, spojrzał na Huncwotów i zaczął się serdecznie śmiać. Ci zaś rozglądali się wszędzie za Severusem. Łapie w oczy jednak najpierw rzuciła się Dorcas przebrana za wróżkę. Rozpuściła swoje długie włosy, a z jej pleców wystawały niebieskie skrzydła. Błyszczała i wyglądała ślicznie. Jednak dziewczyna koło niej, zdawała się być najpiękniejszą ze wszystkich zgromadzonych. Była to Lily Evans. Na jej ciele spoczywała cudowna biała sukienka - bombka. Rude kosmyki opadały na jej ramiona. Nad jej głową czaiła się złota aureolka. Każdy, kto na nią spojrzał, nie zauważał braku skrzydeł. Ona po porostu sama w sobie - była aniołem. Najcudowniejszym ze wszystkich. Nawet Syriusz nie mógł zaprzeczyć, że nie jest ona najpiękniejszą. Lily podeszła nie śmiało do Pottera.
- Wyglądasz... Cudownie! - Bez zastanowienia powiedział zachwycony chłopak
- Lepiej spójrz na Seva... - Evans zawstydzona rumieniła się, chciała wskazać palcem na chłopca, jednak dyrektor przerwał im swoją przemową...
- Jakże miło mi was widzieć! - Zaczął...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Dziękujemy Annalisie Louis za BETOWANIE xD :D
Dodane przez Pani Riddle dnia 03-11-2011 19:53
#41
Bardzo mi się podoba :) Ciesze się z zatrudnienia przez ciebie bety. Życzę weny :)
Dodane przez Annalisa Louis dnia 03-11-2011 19:58
#42
Pomysł, na przebranie się Jamesa , za Dumbledore był wspaniały. Aż mi się uśmiech na twarzy pojawia, jak to sobie wyobrażę ;d Opowiadanie jest super i z każdym rozdziałem lepiej ci idzie i masz coraz leprze pomysły^^
Duuuużo Weny Życzę ;d
Dodane przez DziedzicSlytherina dnia 03-11-2011 20:55
#43
No.. nawet fajnie. : > Ciekawe, co tam dalej wymyślisz : ] Dobrze, że masz betę, ale błędy i tak zostały przez mnie zauważone. Ale nie przejmuj się nimi, bo dla mnie liczy się bardziej pomysł i to, czy się do tego przykładasz. Powodzenia w dalszym pisaniu - ja i tak to codziennie czytam - Pamiętaj! : )
Dodane przez HeermionaGranger dnia 04-11-2011 20:01
#44
Opowiadanie jest genialne , błagam zwiększ długość rozdziałów dla mnie nawet te 10 razem wziętych mogło by być jednym bo jest bombowe ;D
Pomysł jest świetny , tak jak i wykonanie ;P
Jestem zakochana w twoim ff ;D
Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej .
Jak czytam to się praktycznie cały czas smieje , uśmiechu na mojej twarzy chyba nie było tylko w tym momencie gdy Rogacz zobaczył jak umrze ... :(
Ich historia dla mnie może nie mieć końca ;))
Dobrze że robisz opisy bo fajnie jest sobie wszystko lepiej wyobrazić .
Teraz to ciekawa jestem co ze smarkelusem , pewnie włosy stracił ,
aż nie mogę się doczekać żeby przeczytać jak ty to opoiszesz ;)
Dobra może wystarczy bo cię zanudze na śmierć tym moim pisaniem ;D
Mam nadzieje że rozdział będzie dłuuuuuuugi , a że będzie genialny fantastyczny to wiem ;P
Życzę weny i nowych czytelników ;)
Ola ;P
Dodane przez emilyanne dnia 04-11-2011 21:18
#45
Za zbetowanie dziękuje Anabelli Rossi :D
Rozdział XI
Widzę, że sklep w Hogsmeade świetnie funkcjonuje - Dumbledore zaśmiał się i mrugnął do Jamesa. - Chciałem tylko dodać, że miejsce Pingwinów jest na Arktyce...
- Antarktydzie! - Krzyknął Smarkerus, jednak Potter nadal go nie widział.
- Och, tak. Moja pomyłka. Ale już nie będę was tu zanudzał - starzec uśmiechnął się. - Bawcie się!
Chłopak teraz rozglądał się dookoła. Szukał wzrokiem Severusa. Lily od razu zorientowała się, o co chodzi. Wskazała palcem na zielono-czerwoną postać. Lunatyk, Łapa, Glizdogon i Dorcas, którzy stali za nimi również spojrzeli w tamtym kierunku, aby po chwili zanieść się śmiechem. Snape przypominał teletubisia. W planie miał chyba przebrać się za drwala, ale mu nie wyszło. Było to winą Huncwotów. Zielone spodnie na szelkach spadały aż do kolan. Na stopach miał buty, takie jak te, w których mugole chodzili po górach. Strój był całkiem niezły. Wyglądało jednak na to, że Smark nie wiedział jak korzystać z szamponu do mycia głowy.
- Hahaha - zaśmiał się Syriusz. - Spójrzcie na jego głowę! Idiota całą twarz umył szamponem!
- Nie tylko twarz! Całe ciało! - Dodał Remus.
- Hahaha, nie wierzę! Nie tylko nie ma włosów, ale jest cały czerwony! - Powiedział Peter.
Wszyscy parsknęli śmiechem. Cała sala wpatrywała się właśnie w Severusa. Potter również przez jakiś czas to robił. Kiedy jednak odwrócił głowię, zobaczył składającą się ze śmiechu Evans. Miała wielki ubaw. Po chwili jednak zauważyła, że Rogacz gapi się na nią.
- Czy coś się stało? - Zapytała. Chłopak jednak się nie odzywał. Był zbyt szczęśliwy. Najpiękniejsza dziewczyna w całej szkole stała przed nim. Zgodziła się być tu z nim. Mimo swojej dawnej przyjaźni z Snape'em, śmiała się z niego. Przejęła się James'em. Uśmiechała się do niego. Chciała zapytać ponownie, ale chłopak już jej na to nie pozwolił. Zbliżył się do niej. Przyłożył palec do ust i wyszeptał:
- Cii... - Spojrzał jej w głęboko w oczy. Ponownie chciała coś powiedzieć i ponownie nie zdążyła. James zbliżył się jeszcze bardziej, po czym złożył na jej ustach długi pocałunek. Poczuł, jakby ktoś wpuścił do jego brzucha stado motyli. Jego ciało przeszyło przyjemne ciepło. Czas stanął na moment, a muzyka ucichła. Nie liczył się już nikt, była tylko Lily. Wydawało się, że będzie tak wiecznie. Niestety oboje się przeliczyli. Na chwilę jego serce przestało bić, ale przecież musiało funkcjonować nadal. Oderwali się od siebie. Chłopak objął Evans w pasie. Ona również się przytuliła. Tańczyli teraz do wolnej piosenki, którą puszczono jak na zawołanie. Wszystko powróciło. Potter zobaczył twarze swoich przyjaciół zwrócone w jego stronę. Remus uśmiechał się, jakby chciał powiedzieć "a nie mówiłem?". Syriusz mrugnął do niego, po czym zaczął tańczyć w podobny do niego sposób z Dorcas. Peter zaś patrzył na Pottera i Lily z zazdrością. Para, już po chwili, ponownie przestała zwracać uwagę na świat. Chłopak miał nadzieję, że to nigdy nie minie. Niestety nie było takiej szansy, bo do sali krzycząc coś, wbiegła Minerwa McGonnagal. Minę miała, co najmniej zakłopotaną. Nikt nic nie słyszał, ponieważ muzyka była za głośna. Nagle ucichła, a wtedy wszyscy zwrócili się w stronę Dumbledore'a.
- Co się stało? - Zawołał z uśmiechem.
- Sami Wiecie Kto... - Wydyszała Minerwa. - On był w Hogsmeade, ze... śmierciożercami - to słowo wymówiła z obrzydzeniem.
- Jak to? - Dyrektor zdenerwował się.
- Byli w tym sklepie z kostiumami... tam nad nim... jest Mroczny Znak... - Powiedziała przerażona.
- Co? To nie możliwe! - Krzyknęła jakaś czwartoklasistka.
- Tam przecież pracuje ojciec Longbottoma - dodał inny piątoklasista, a wszyscy zwrócili się w stronę Franka.
- Nie, nie... - Mamrotał pod nosem, a koleżanka Lily, Alicja, obejmowała go i uspokajała. - Tylko nie on, tylko nie on...
- Wszystko będzie dobrze - szepnęła.
- Prefekci! Odprowadzić wszystkich do swoich dormitoriów! - Krzyknął starzec. - Frank i Minerwa... Za mną!
Za nim ktokolwiek zdążył się ruszyć, Potter był już na korytarzu.
- Accio Peleryna Niewidka! - Zawołał z różdżką w górze. Był utalentowanym uczniem. Znał wiele zaklęć na wyższym poziomie. Był już animagiem, a nawet potrafił wyczarować Patronusa. Peleryna posłusznie przyleciała do swego pana. Tylko jego jedynego słuchała. James włożył ją na siebie i przebił się przez tłumy, aby pobiec za dyrektorem. Bez problemu udało mu się dostać do jego gabinetu. Teraz trzeba było już tylko nasłuchiwać rozmowy.
- Czy... Czy on żyje? - Zapytał przerażony Frank.
- Usiądź chłopcze... - Odpowiedział Dumbledore.
- Czy on żyje? - Powtórzył chłopak.
- Obawiam się... - Starzec spojrzał na niego smutno i pokiwał przecząco głową.
- Nie... Nie on! - Po policzkach Longbottoma mimo wolnie pociekły łzy.
- Twoja matka tu będzie zaraz - powiedziała Minerwa.
- Minerwo, co tam się stało?
- Siedziałam na błoniach i przyleciała sowa. Była zaadresowana do "kogokolwiek, kto może przekazać to Dumbledorowi". Otworzyłam. Troszkę się przeraziłam... To było wezwanie na pomoc...
"Kimkolwiek jesteś, mam nadzieję, że dasz rady przekazać ten list dyrektorowi w Hogwarcie. Jestem Longbottom, założyłem ostatnio sklep. Sprowadziłem na Halloween stroje Voldemorta. Niestety, ten się o tym dowiedział. Nie przepuścił tego płazem. Może jeszcze żyje, a jeżeli tak to błagam o pomoc! Nie zdziwię się jednak, jeżeli nad moim sklepem jest już Mroczny Znak. Przeproście mojego syna Franka, za to, że postąpiłem tak bezmyślnie. Powiedzcie mojej żonie, żeby się nie poddawała. Mam nadzieję, że ta wiadomość dotarła"
- I wtedy spojrzałam za mury. I zobaczyłam... Znak był tak wysoko, że zobaczyć go mogli nawet... mugole...
- Nie, to nie możliwe. To skomplikowana magia, ale nie może zobaczyć tego nikt nie magiczny - uspokoił ją starzec, jednak Frank był bliski omdlenia.
- Fasolka Czekoladowa - usłyszeli za ścianą żeński głos, a już po chwili w gabinecie pojawiła się wysoka kobieta. Bez wątpienia była matką płaczącego chłopaka. - Synku! - Przytuliła chłopca.
- Dzień do... Witam - powiedziała McGonnagal.
- Przepraszam, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać - kobieta spojrzała na dyrektora smutno. - Zabieram syna do domu... Nie jestem gotowa, by zmierzyć się z tym... Z tym, co się stało...
Kobieta nie czekała na odpowiedź. Na jej policzku zalśniła łza. Wzięła Franka i wyszła.
- Idź Minerwo, muszę to przemyśleć... - Powiedział Dumbledore.
McGonnagal wyszła, a za nią James. Zerwał się z miejsca, aby pobiec do dormitorium. Tak. jak się spodziewał, Huncwoci czekali na niego. Zszokował go jednak fakt, że na łóżku siedziały również Lily, Dorcas i Alicja.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 18:09
Dodane przez Anabella Rossi dnia 04-11-2011 22:06
#46
Wyszło Ci fajnie, tylko, że myślałam, że to poprawianie błędów doprowadzi mnie do szewskiej pasji ;]
Ach, nie mogę się już doczekać kolejnej części ;D
Przygody Huncwotów są jednym z fajniejszych pomysłów na FF. xD
Tak więc, czekam :)
Dodane przez CeCe dnia 05-11-2011 06:30
#47
Ja także czekam coraz bardziej podoba mi się ta miłość między Lily i Jamesem ^^ a smark dostał za swoje :jupi:
Dodane przez Lillyanne dnia 05-11-2011 07:05
#48
Tak...
Ja uważam że z czasem piszesz coraz lepiej!
Naprawdę! coraz bardziej mi się podoba ^^
Dodane przez HeermionaGranger dnia 05-11-2011 08:06
#49
Rozdział Jak zwykle super ;)
Szkoda Franka , jego ojciec pewnie już nie żyje , ciekawe co zrobi Dumbledore . Myślałam że James pójdzie za Dumbledorem do tego sklepu w Hogsmead , ale dobrze że tego nie zrobił bo jeszcze by i jemu coś się stało .
Mam szczerą nadzieje że to opowiadanie nie będzie mieć końca , pisz dalej
jak najdłuższe rozdziały i jak najwięcej żeby ich było ;P
Ciekawe co się będzie działo teraz u huncwotów i dziewczyn , czekam na kolejny rozdziałek ;*
A co do smarkelusa to wymyśliłaś genialnie to z tym szamponem łysola , heh łysy i w dodatku cały czerwony , a i przez te długie nogi kostium za mały czyli i to coś dało huncwotom ;P
Życzę jak zwykle weny i motywujących cię do pisania czytelników ;)
Ola ;]
Dodane przez Asella dnia 05-11-2011 10:08
#50
Jeju czekam na kolejne części !!!
Tylko jakbyś dała rade to dłużej pisać bo dla mnie tak krótkie rozdziały to katorga. Dla mnie to poprostu jeden długi rozdział.
Ale pisz dalej musze wiedzieć jak się skończy i co bd z Lily i Jamesem.
Dodane przez DziedzicSlytherina dnia 05-11-2011 10:27
#51
Hm.. rozdział całkiem, całkiem, ale niestety jest trochę tych błędów, przez co utrudnia mi to trochę czytanie.. : ] Popracuj nad tym.. A i może jeszcze nad charakterem postaci i przebiegiem wydarzeń (może trochę większe opisy?). Życzę powodzenia w dalszym pisaniu..
Dodane przez Annalisa Louis dnia 05-11-2011 11:09
#52
Rozdziały są coraz lepsze ; ) Widać to z resztą po ocenach ;d Także nie masz co się przejmować za bardzo i twórz dalej ;d
Dodane przez emilyanne dnia 05-11-2011 16:47
#53
Dziękuje wszystkim, po raz pierwszy od początku posypało się tyle miłych komentarzy :) Jeśli chodzi o wasze prośby co do długości rozdziałów... Będę się starać, aczkolwiek nie obiecuje, ponieważ nie zawsze mam tyle czasu i weny. A jeżeli chodzi o opisy i charaktery to też postaram się to zrobić :)
Dodane przez HeermionaGranger dnia 05-11-2011 17:15
#54
Ja sama jestem kiepska w ortografii także błędy mi nie przeszkadzają ;D
A wenę to masz i to chyba cały czas bo nie przeczytałam jeszcze
w twoim ff żadnej nawet jednej kiepskiej linijki tekstu ;P
Dodane przez emilyanne dnia 05-11-2011 22:21
#55
Jeśli chodzi o błędy - moja Beta poszła spać, PRZEPRASZAM! :<
Rozdział XII
James nie czekał. Usiadł obok koleżanek i spojrzał znacząco na Syriusza.
- Co? To nie moja wina! Ich nie dało się stąd przegonić! - zawołał chłopiec
- My też mamy prawo wiedzieć - wtrąciła Alicja
- Skąd wiedziałyście że tam wszystkiego się dowiem? - zapytał Rogacz
- No cóż. Nie trudno było się domyślić. Stałeś tuż przy mnie, a potem nagle zniknąłeś - powiedziała Lily
- Eee... Teleportowałem się na księżyc - odrzekł
- Jasne, ciekawe jak tam oddychałeś - dziewczyna zaśmiała się
- To wszystko dzięki zakalcowi, którego upiekł Glizdogon! - Potter uśmiechnął się zawadiacko
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się Evans
- No jak to o czym? Lupin mu pomagał i zbyt energicznie ciasto mieszał - odpowiedział, po czym wszyscy parsknęli śmiechem
- Dobra, dobra. Skoro już wiemy że Remus i Peter nie są mistrzami w piecu... To znaczy w kuchni, to może teraz powiesz nam co słyszałeś ? - chwilę śmiechu przerwała Dorcas
- No, przecież mówię że na księżycu byłem ! - prawie wykrzyczał James, ale kiedy Lily spojrzała na niego z miną dziecka, które nie dostało czekolady, nie wytrzymał - No, dobra. Byłem tam. Nie wiem w jaki sposób, Dumbledore tak szybko się tego dowiedział, ale ojciec Franka nie żyje. McGonnagal siedziała na błoniach. Przyleciała sowa zaadresowana do kogoś, kto mógł by powiadomić o wszystkim dyrektora. Pisało tam że Voldemort...
- Tego imienia nie wolno wymawiać! - krzyknął Peter
- Przestańcie bać się imienia! W każdym razie przyszedł tam ze swoimi zemścić się za nabijanie się z niego. Longbottom... To był jego list pożegnalny. Przepraszał w nim Franka, za swoje nie odpowiedzialne postępowanie. Kiedy McGonnagal skończyła czytać, spojrzała w stronę Hogsmeade... Nad nim unosił się Mroczny Znak...
- O Boże! Jak Frank na to zareagował? - spytała Alicja
- Rozbeczał się... Ale w sumie nie ma mu się co dziwić. To musiało być straszne. Przyjechała po niego jego matka. Twarda z niej babka. Ledwo zauważalna łza zleciała jej po policzku, ale powiedziała że nie chcę rozmawiać dzisiaj o tym co się stało i wyszła. - opowiadał
- To straszne... - wyszeptała Lily, za to Remus i Syriusz byli zbyt zszokowani, aby cokolwiek teraz dodać
Tak mijały dnie. Frank nie pojawiał się w szkole przez długi czas. Większość zapomniała już o tamtej sytuacji. Huncwoci również mieli lepsze humory. Jamesowi było najtrudniej ze wszystkich. Słyszał płacz swojego kolegi. Widział zakłopotaną minę Dumbledora, który w jego wyobrażeniu nigdy nie miał problemów. Całą więc uwagę poświęcał Tajemnicą Huncwotów, chociaż i tak nic się w tej sprawie nie zmieniało. Wszystko nabierało tępa, a on miał coraz to więcej na głowie. Kiedy zaś wyczerpany wieczorami wracał do pokoju wspólnego Gryfonów, zmierzał prosto do dormitorium. Nie miał więc sposobności widywać się z Lily. Uśmiechali się do siebie na lekcjach, albo podczas posiłku. Jednak od tamtej pamiętnej Halloween'owej nocy nie zaznał smaku jej ust. Tak leciał czas aż do grudnia. Powoli zbliżały się święta. Uczniowie zaczynali wyjeżdżać. Podobnie było z Lupinem, Pettigrew'u i Blackiem. Potter jednak w tym roku miał inne plany.
- To jak? Nie wracasz na święta? - pytał Remus
- Rodzice jadą na wycieczkę, dookoła świata. Tym razem święta spędzę samotnie - powiedział z żalem James
- No kurde, zaprosił bym Cię. Szkoda tylko że moja rodzina jest tak... Ześlizgoniała! - dodał Syriusz
- Jakoś to przeżyję - powiedział Rogacz, po czym wyszedł z dormitorium, żeby posiedzieć w pokoju wspólnym
Kiedy zszedł po schodach rozejrzał się w nadziei. Evans jednak tam nie było. Zgorzkniały zajął swój ulubiony fotel przy kominku. Patrzył to w płomienie, to za okno. Na dworze padał śnieg. Potter przyglądał się uważnie płatkom śniegu. Były piękne. Zresztą wszystko teraz wydawało mu się piękne. Zatracił się w nicości. Siedział spokojnie, oddychając miarowo. Jego niebyt przerwała nagła ciemność. Poczuł, jak ktoś założył mu ręce na oczy. Były idealnie gładkie. Bardzo przyjemne w dotyku.
- Ehm... Będę zgadywał że to rudowłosa piękność o imieniu Lily!
- Skąd wiedziałeś? - zapytała dziewczyna zdejmując dłonie i siadając, obok niego
- A kto w tej szkole, mógł by mieć tak cudownie działający dotyk? - chłopak uśmiechnął się szelmowsko
- Oj James. Ty się nigdy nie zmienisz! - Evans zaśmiała się mimo wolnie - Pakujesz się już na święta?
- W tym roku nie mam się gdzie podziać, więc chyba zostanę w szkole - westchnął
- Ojej. Wiesz, myślę że rodzice zgodzą się Ciebie ugościć. Dorcas też ma u mnie spędzić święta - uśmiechnęła się serdecznie
- Nie chcę Ci zawracać głowy - Rogacz ledwo powstrzymał się od wybuchu radości
- Ależ nie będziesz! - zapewniła go Lily
- Dobra, ale stawiam warunek. Upieczemy razem ciasto! - zaśmiał się
- Ciasto? Ale jak to? - zdziwiła się
- Normalnie, zawsze byłem ciekaw jak to robią mugole - odpowiedział
- Nie zwykła propozycja - dziewczyna wyglądała na zadowoloną - Ale co jeżeli to będzie zakalec niczym u Glizdogona i Lunatyka?
- Czyżbyś nie wierzyła w moje zdolności kucharskie? - spojrzał na nią spode łba, by zaraz parsknąć śmiechem
- Głupek! - zachichotała - Upieczemy ciasto...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 07-11-2011 19:18
Dodane przez anetka4774 dnia 06-11-2011 00:17
#56
Przeczytałam prawie wszystkie rozdziały i mogę tobie powiedzieć, że jest to całkiem niezłe... Nie mogę się doczekać kolejnych części...:happy:
Dodane przez emilyanne dnia 06-11-2011 17:07
#57
Rozdział XIII
Siedzieli tak w siebie wpatrzeni. Nie mówili nic, a nic. Po raz kolejny czas stanął w miejscu. Mogliby być w bez ruchu całe życie, byle, by tylko nikt im nie przerywał. Z daleka jednak dało się słyszeć dwójkę głosów. Były to dwie dziewczyny, które najwyraźniej się kłóciły.
- Odwal się! - Krzyczała Alicja biegnąc w stronę Lily.
- Psychopatka z ciebie! - Usłyszeli Dorcas.
- Nie jestem psychopatką!
- A właśnie, że jesteś! - Dziewczyna była wyraźnie wściekła.
- Lily, czy ja jestem psychopatką? - Spytała.
- Ale, o co chodzi? - Zdziwiła się dziewczyna.
- Powiedz jej, że nią jest! - Meadowes wtrąciła.
- Uspokójcie się! - James się wkurzył. - Co wam się stało?
- Czy ja jestem psychopatką?! - Alicja uniosła głos.
- No jasne, że tak! Morderczynią przecież też jesteś! Wszyscy wiemy, że znęcasz się tylko i wyłącznie nad różowymi jednorożcami, a zabijasz tylko te niebieskie. Zielone, żółte i czerwone uczysz jeździć konno, o czarne i białe bardzo dbasz, a resztę masz gdzieś! - Potter odetchnął z ulgą, kiedy tylko wszystkie zaczęły głośno się śmiać.
- Skąd Ci to przyszło do głowy? - Spytała Lily.
- Jak zadają głupie pytania, to dostają głupie odpowiedzi - powiedział z zawadiackim uśmiechem.
- Ups... A my wam chyba w rozmowie przeszkodziłyśmy. To może my się już zwiniemy - powiedziała Dorcas, ale za nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, tuż obok nich znalazł się Syriusz i Remus.
- Cześć wszystkim - przywitał się Remus. - Widział ktoś może Petera? Bo zniknęła nam jedna flaszka Szamponu Łysola i mam wrażenie, że ten idiota, pomylił sobie płyny.
- W takim razie ja wolałbym go teraz nie widzieć - zza ich pleców rozległ się znajomy głos. - A tak w ogóle... To miło was znowu widzieć
- Frank! - Krzyknęła Alicja i rzuciła się chłopakowi na szyję. - Myślałam, że już nie wrócisz...
- Oszalałaś? On miałby nie wracać? - Nie wiadomo skąd pojawił się Artur Weasley.
- No... To tyle z naszego spokoju - szepnął James do Lily, po czym ta zaśmiała się, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Co wy tam szeptacie? - Syriusz uśmiechnął się łobuzersko. - Ale zaraz, zaraz. Frank, co ty tu robisz? Przecież lada moment święta. Uczniowie już wyjeżdżają.
- Wróciłem tak tylko. Żebyście wiedzieli, że żyję - Longbottom uśmiechnął się. - Ej, patrzcie, tam jakiś Marsjanin idzie - wskazał ręką coś, co rzeczywiście było czerwone, ale odziane w szatę roboczą.
- Glizdogon! Ty... Glizdogonie! - Zawołał Potter.
Chłopak miał całą czerwoną głowę. Na szyi zawinięty szkarłatny szalik, który zlewał się z kolorem skóry, ponieważ, jak po chwili wszyscy zauważyli, chłopak także dłonie miał czerwone. Musiał użyć Szamponu Łysola. Na jego widok wszyscy parsknęli śmiechem. Byli niemalże zdziwieni jak ktoś taki mógł dostać się do Gryffindoru. James, Syriusz i Remus, jednak nigdy nie rozważali jak to się mogło stać. Peter był ich przyjacielem. Gdyby wpadł w tarapaty pomogliby mu. A gdyby ktoś nabijał się z tego, że się z nim przyjaźnią, zapewne opracowaliby bezbłędny pomysł, jak zemścić się za obrazę ich kolegi. Pettigrew był dla nich bardzo ważny, a Rogacz już nie raz stawiał się w jego obronie.
- Hahaha - zaśmiał się Weasley.- Czytać nie umiesz, że Ci się pomieszało?
- Ta butelka niczym się nie różniła od prawdziwego szamponu - żachnął się Peter.
- Chłopie, dobrze, że się tu pokazałeś. Chodź, idziemy cofnąć ten efekt zanim Smark cię zobaczy - uśmiechnął się James. - Przecież on do tej pory w niektórych miejscach czerwony jest. Pielęgniarka zdołała go tylko trochę umyć i zwrócić mu włosy.
- Jasne? - Spytał Frank. - No nieźle, sporo mnie ominęło.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak dużo - szepnęła Alicja.
Rogacz nie słuchał już dalej, co inni mają do powiedzenia. Poszedł razem z Glizdogonem do dormitorium. Przeszukał cały kufer, aż w końcu znalazł Morfin i wręczył go koledze. Po chwili jednak zorientował się, co leżało na podłodze. Były to książki z pokoju wspólnego Krukonów. Chłopak spoglądał przez chwilę na nie, ale jego przemyślenia przerwał Syriusz. Wpadł do dormitorium, żeby przekazać wiadomość od Lily, o dzisiejszym wyjeździe. Ledwo to powiedział, wybiegł. Najwyraźniej Dorcas też dziś wyjeżdżała. Potter nie zastanawiał się długo. Zaczął się pakować. Całe święta miał spędzić z Evans. Wydawało się to spełnieniem jego marzeń. Zerknął jeszcze raz na książki, po czym postanowił je zabrać. Minęło pół godziny, a do dormitorium znowu ktoś przybiegł. Rogacz właśnie zamykał kufer.
- James... - Powiedziała rudowłosa dziewczyna. - Chyba czas już lecieć.
- A, jasne - chłopak uśmiechnął się łobuzersko. - No to szykuje się smaczne ciasto.
- Skoro Ty będziesz w kuchni, to szykuje się smaczny zakalec - zaśmiała się.
- Jeszcze się przekonamy.
Wyszli. James ostatni raz obejrzał się za siebie. Nie potrafił uwierzyć, że naprawdę spędzi te święta z rodziną dziewczyny, którą kochał. Szedł razem z Lily, nie odzywając się za wiele. Oboje byli zbyt zafascynowani, żeby cokolwiek teraz powiedzieć. Pomachali jeszcze do swoich przyjaciół i stali już przy ulubionym fotelu Rogacza. Dziewczyna wzięła odrobinę proszku Fiuu i weszła wraz z kufrem do kominka i powiedziała "Na Spinners End!". Potter powtórzył jej czyn i już po chwili znalazł za jakimś drzewem w kominku. Kiedy wyszedł zobaczył długą rzekę. Po drugiej stronie stał mały drewniany domek. Dochodziły z niego dziwne śmiechy. Rogaczowi przyszło na myśl, jak kiedyś w Dziurawym Kotle, pewien mężczyzna wypił za dużo Ognistej Whisky.
- Czy to twój dom? - Spytał.
- Nie, to dom Snape'a, ale to jedyny kominek podłączony do sieci Fiuu w okolicy. Mieszkam niedaleko. Chodźmy. - Powiedziała Lily.
- Poczekaj, pomogę Ci z kufrem - chłopak podniósł go z ziemi i teraz w obu rękach trzymał ciężkie bagaże.
- Ale ja sobie poradzę - zaprotestowała dziewczyna.
- Nie musisz - odpowiedział uśmiechając się szelmowsko - A gdzie Alicja?
- Ma przyjechać za dwa dni. Rodzice ją odwiozą.
Szli teraz przez las. Nie było to łatwe, bo tej ścieżki nikt nigdy nie odśnieżał. Śnieg sięgał im do kolan. Nie minęło dwadzieścia minut i stanęli przed wielkim domem. Był koloru zielonego. Rzucał się w oczy, bo był to jedyny budynek w tej ulicy. Kilkadziesiąt metrów dalej zaczynały się prawdziwe zabudowania. Lily podeszła do drzwi frontowych i otworzyła je. Weszła do środka i zabrała Jamesowi obciążenie. Położyła je na drewnianej podłodze i zdjęła buty. Chłopak zaś zaczął się rozglądać. Dookoła było niezwykle. Na brązowej ścianie były wieszaki, a na nich kurtki. Rogacz zdjął swoją i zawiesił. Ściągnął buty i poszedł dalej za Lily.
- Już jesteśmy! - Krzyknęła.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Dzięki Anabelli Rossi za zbetowanie :)
Dodane przez Nel dnia 06-11-2011 17:11
#58
Przeczytałam wszystko. To FF jest zdecydowanie najlepsze. Uwielbiam Lily i Jamesa.A te historie są na dodatek bardzo humorystyczne ^^
Oby tak dalej!
Dodane przez Annalisa Louis dnia 06-11-2011 17:14
#59
Cud , miód orzeszki. Rozdział jest bardzo ciekawy i zabawny jednocześnie : )Błędów nie widziałam ; ) Szkoda , że tak krótko, ale taki przed smaczek jest dobry. :D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ; )
Dodane przez HeermionaGranger dnia 06-11-2011 17:17
#60
Szkoda Franka , biedak nie dziwne że płakał to straszne ... ;(
No ciekawa jestem co się będzie działo jak James będzie spędzał święta u Lily , heh ty pewnie jus coś wymyśliłaś ciekawego a ja jak zwykle umieram z ciekawości bo nie mogę się doczekać rozdziału XIII .
Aż sobie nie wyobrażam co by było gdybyś napisała że nie będziesz kontynuować tego ff , na szczęście pod rozdziałem jest napis ciąg dalszy nastąpi który daje mi za każdym razem 99% pewności że rozdział niedługo się pojawi ;P
Święta u Lily pewnie będą zabawne w końcu z Jamesem będą ciasto piekli , a właśnie ciekawe jak im wyjdzie i czy w ogóle dadzą rade je zrobić , bo do ciasta jest potrzebna mąka a czasem jest się fajnie mąką porzucać ;D
Rozdziałek jest boski jak wszystkie , ale dla mnie nadal za krótki
bo jak widzę że czytam już końcówkę to nie wiem co ze sobą zrobić taka zaczytana jestem ;P
No dobrze jak zwykle życzę weny , Olka ;)
Dodane przez Anabella Rossi dnia 06-11-2011 17:31
#61
Analisso, gdybyś widziała ten rozdział na samym początku to byś się za głowę chwyciła tyle nasza kochana Emily błędów zrobiła xD
Ale trzeba przyznać, że masz pomysły, dziewczyno, i to niezłe ;D
najbardziej mi się podobało to z tym Szamponem Łysola i Glizdogonem ^^
Czekam niecierpliwie na NN! ;D
Dodane przez emilyanne dnia 06-11-2011 17:36
#62
Anabella Rossi napisał/a:
Analisso, gdybyś widziała ten rozdział na samym początku to byś się za głowę chwyciła tyle nasza kochana Emily błędów zrobiła xD
Ale trzeba przyznać, że masz pomysły, dziewczyno, i to niezłe ;D
najbardziej mi się podobało to z tym Szamponem Łysola i Glizdogonem ^^
Czekam niecierpliwie na NN! ;D
Jasnee :D To w tekstach, które Ci przesyłam jest bardzo dużo błędów, a te które daje Annalisie jest mało błędów? :D Pamiętaj na czym Cię przed chwilą przyłapałam :D Myśliniki i duże litery :D
A tak ogółem to bardzo wszystkim dziękuje :) Anabello Tobie również :P ;*
Dodane przez Anne dnia 06-11-2011 17:45
#63
Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć, że są świetne. Uwielbiam tematykę Huncwotów i trochę żałuję, że tak mało było o nich w ''Harry'm potterze".Ale za to dzięki takim osobom jak ty można o nich poczytać więcej.
Dodane przez emilyanne dnia 07-11-2011 17:17
#64
Rozdział XIV
-Co, ale jak to? - Dobiegł ich kobiecy głos z sąsiedniego pokoju - Mieliście być za godzinę!
- Tak wiem, ale Dorcas dzisiaj była nie do zniesienia Mamo. - Odpowiedziała Lily.
- Może okres miała! A nie wybacz takie dziwolągi jak wy nie mają chyba okresu, co nie? - Zza rogu wyłoniła się jakaś chuda dziewczyna z blond włosami.
- Och, Petunia! Czy ty nigdy nie możesz być miła? Święta się zbliżają, a my mamy gościa. - Powiedziała.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - Koścista nastolatka uśmiechnęła się dogryzając.
- A proszę Cię bardzo. Tak, czarownice też mają okres. - Zirytowała się Evans.
Petunia spojrzała teraz na Jamesa. Zupełnie jakby wcześniej go nie widziała, spłonęła rumieńcem i pobiegła na drugie piętro. Z pokoju obok, wyszła zaś kobieta o rudych włosach. Uśmiechnęła się do Pottera i podeszła przywitać się z córką.
- No, czyli dzisiaj szkolicie się w kuchni? - Pani Evans zwróciła się do Rogacza.
- Eee... Jasne... - Powiedział nieśmiało, a Lily na ten widok o mało nie wybuchła śmiechem.
- To ja idę zaprowadzić go do gościnnego. - powiedziała dziewczynka.
Chłopak wrócił się do przed pokoju, aby zabrać swój kufer. Wtaszczył go na drugie piętro i podążał za swoją koleżanką. Jedne z drzwi, obok których przechodzili nagle z hukiem się zatrzasnęły.
Siostrzyczka. - pomyślał James. Doszli do pokoju na końcu korytarza.
- No, to tutaj będziesz mieszkał. - Evans wskazała wielkie łóżko.
- Szkoda, że nie u Ciebie w pokoju. - chłopak najpierw uśmiechnął się łobuzersko, a potem pokazał język.
- Już mi tu nie przesadzaj - Zaśmiała się serdecznie. - Ale idziemy piec to ciasto? Mama zaraz wychodzi i będziemy wolni w kuchni.
- Brzmi cudownie - Potter się ucieszył - Masz większe szanse na wygraną.
- Jaką wygraną? - Zdziwiła się.
- Jak to, jaką? Powiedziałaś, że przeze mnie na pewno będzie zakalec - Zaśmiał się.
- Mamy 20 grudnia, więc mam nadzieje, że tego zakalca nie będziemy jeść w Wigilie - Oboje parsknęli śmiechem.
Poszli do kuchni. Rzeczywiście, po chwili usłyszeli wychodzącą Panią Evans. Usiedli przy stole i zaczęli przeszukiwać książki z przepisami. Nareszcie zdecydowali się na: rCiasto Czekoladowe w kształcie sercar1;.
- Potrzebujemy 7 jajek, 1,5 kilograma mąki, litr mleka, bitą śmietanę, kakao, gorzką czekoladę, polewę czekoladową, ale można ją zrobić z czekolady, tylko potrzeba jej więcej. - Wymieniała Lily.
- Dobra, daj zerknąć, zaraz wszystkiego poszukamy. - Zaśmiał się James, po czym zaczęli wyciągać na blat, wszystkie składniki
- Chyba jest wszystko. A tu pisze żeby oddzielić żółtko od białka w każdym jajku - Powiedziała.
- Damy radę, ja się tym zajmę - Już po chwili rozbił jedno jajko, a próbując przełożyć je do drugiej połówki skorupki, ścisnął ją i wrzucił całe jajko (łącznie ze skorupką) do kubka.
- Hahaha - Dziewczyna parsknęła śmiechem - Wiedziałam, że to będzie zakalec!
- Jak taka mądra jesteś, to sama to zrób, co? - Żachnął się Potter, aby po chwili oglądać jak jego koleżanka zwinnie radzi sobie z jajami.
- Tak to się robi - zaśmiała się.
- W takim razie ja to ubije - wyciągnął różdżkę.
- Oszalałeś? - Dziewczyna ponownie zaczęła się śmiać. - Czy ty kiedykolwiek ubijałeś białko?
- Znaczy się... Ubijałem głowę Glizdogona, ale jeżeli chodzi o białka...
- Pokażę Ci jak to się robi. - Rudowłosa wyciągnęła jakiś rdziwnyr1; patyk ze sprężynką i zaczęła uderzać nim o białko.
- A, to proste! - Chłopak zabrał do rąk miskę i zaczął, teraz poprawnie ubijać na pianę.
- No pięknie! - Zza pleców usłyszeli głos Petunii - Chcecie spalić nam dom?!
- Z pewnością prędzej ty byś go spaliła. - Powiedziała naburmuszona Lily - Dałabyś sobie spokój. Przecież nigdy nic Ci nie zrobiłam.
- Też mi coś. Ale nie chcę tu spędzać czasu z dziwolągami. - Powiedziała jadowicie dziewczyna.
- No, my też nie. Szkoda tylko, że ty przed sobą nigdy nie uciekniesz - Żachnął się James, a Petunia przeszyła go wzrokiem i uciekła.
- Nie przejmuj się nią. Ma tak, od kiedy dostałam list z Hogwartu. -Wyjaśniła smutno Rudowłosa.
- Zazdrosna. No, ale chyba się ubiła ta cała śmietana. - Powiadomił chłopak.
- James, to nie jest śmietana! - Zachichotała.
- Oj tam, co to za różnica? - Zaśmiał się.
- Teraz trzeba wymieszać to z żółtkiem. - Zakomenderowała. - Ale powoli i delikatnie.
- Damy radę! - Powtórzył i wlał żółtka do piany, po czym powoli wymieszał.
- Wsypię cukier, a ty powoli mieszaj. - Powiedziała Lily i zaczęli wszystko mieszać, aż ciasto było gotowe do pieczenia. - Ma się piec 30 minut. Przez ten czas przygotujemy polewę i tak dalej. Ubijesz śmietanę z kakaem.
- Nie ma sprawy - James zaczął ubijać, by po chwili "przypadkowo" trafić odrobiną śmietaną w twarz koleżanki.- UPS!
- James, ty głupku! - Krzyknęła Evans i oddała koledze mlekiem.
- Ale to był wypadek, ja ci zaraz dam! - Sięgnął do miski, którą trzymał i wymazał dziewczynę ubitą śmietaną.
- Ja Ci dam! - Ta wyrwała mu miskę i założyła mu ją na twarz, ten zdjął ją szybko, ale było za późno. Cały w pysznej "Łaciatej", porwał ze stołu jedną z dwóch polew czekoladowych leżących, obok, aby polać Lily czekoladą.
- James! - Krzyknęła i zabrała drugą polewę, by nie być dłużną kumplowi.
Kiedy nareszcie się uspokoili szybko wyciągnęli z lodówki nowe zapasy, i na gotowym cieście wykonali ozdoby. Wyglądało pysznie.
- Nasze dzieło wygląda równie smacznie, co ty. - Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- O czym ty mówisz?! - Spytała dziewczyna.
- Jak to, o czym? Jesteś cała w pysznej śmietanie, w dodatku z czekoladą! Mrr. - Zaśmiał się.
- W takim razie ty jesteś też smaczny. - Oboje parsknęli śmiechem.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Betowała Annalisa Louis :) :D
Edytowane przez emilyanne dnia 07-11-2011 17:18
Dodane przez Pani Riddle dnia 07-11-2011 17:26
#65
Ten rozdział podoba mi się najbardziej ^^ Ale dziwi mnie to, że Lily nie zwróciła uwagi na kąśliwą uwagę Jamesa... Ale cóż to Fan Fiction :)
Życzę weny.
Dodane przez Sigyn dnia 07-11-2011 19:00
#66
No no :D całkiem fajne :) szczerze powiedziawszy czuję niedosyt ponieważ chciałabym aby w Twoim opowiadaniu pojawiło się więcej wybryków Huncwotów :D ale poza tym niezłe :D:D
Dodane przez emilyanne dnia 07-11-2011 19:22
#67
LeNkA GrAnGeR napisał/a:
No no :D całkiem fajne :) szczerze powiedziawszy czuję niedosyt ponieważ chciałabym aby w Twoim opowiadaniu pojawiło się więcej wybryków Huncwotów :D ale poza tym niezłe :D:D
mvahaha :D ;P One się dopiero zaczną pojawiać, jak tylko będzie po świętach :P Zresztą tu też kilka opowieści się znajdzie :D A tak ogółem, to nie będę zdradzać więcej szczegółów :D
Dodane przez Anabella Rossi dnia 08-11-2011 15:23
#68
Czemu nie będziesz zdradzać? ;< xD
Tak, wiem, co teraz myślisz, czemu ja narzekam, skoro z reguły to ja pierwsza widzę FF, nie? ; ]
Aha, i odpowiedź, że wkrótce pojawi się kolejny rozdział mnie nie satysfakcjonuje ; P
Dodane przez sampia dnia 08-11-2011 16:08
#69
Wiesz już, że jestem wielką fanką twoich FF!
Jak zwykle genialnie!
Proszę o jak najszybsze dodania kolejnych rozdziałów!
Daję oczywiście W!
Pozdrawiam
drogi Gościu.
Dodane przez HeermionaGranger dnia 08-11-2011 19:21
#70
Hah , super , wiedziałam że w kuchni będzie bitwa na składniki do ciasta ;D
Super to napisałaś ;P
Petunia jest straszna , powinna się zachowywać normalnie a ona ich od dziwolągów wyzywa i to własną siostrę i Jamesa którego w ogóle nie zna ;/
Jak najszybciej się da dodaj następny rozdział , strasznie jestem ciekawa co dalej ;))
Czekam i życze jak zwykle zresztą weny ( której ci nie potrzeba)
i czytelników ( których masz wielu ale życze aby było ich jeszcze więcej)
Ola ;)
Dodane przez emilyanne dnia 08-11-2011 21:15
#71
Rozdział XV
- Lepiej chodźmy się umyć, bo zaraz tata wróci - Powiedziała Lily.
- Takie marnotrawienie! - Zaśmiał się James, po czym oblizał sobie wargi, zachwycając się smakiem czekolady - Mniam.
- Nie wolisz spróbować ciasta? Mama też zaraz wróci i będzie można jeść! - Prawie zaśpiewała dziewczyna.
- Dobra, to już mnie skusiłaś! - Odpowiedział zadowolony.
Poszli do łazienki, aby umyć twarze. Ich fartuszki nadawały się za to, już tylko do prania. Tym razem to Evans nie mogła się powstrzymać, żeby nie ochlapać kolegi. Kiedy zaś to się stało, rozpoczęła się prawdziwa walka na wodę. Po skończonej wojnie, poszli się przebrać w suche ubranie. Spotkali się potem na korytarzu i usłyszeli donośny męski głos "Już jestem!". Lily uchwyciła Rogacza za rękę i pociągła za sobą na pierwsze piętro.
- Cześć tato, to jest James Potter. - Powiedziała, po czym przytuliła się do mężczyzny.
- Witaj córeczko! Jak miło Cię widzieć. Mama wspominała, że ciasto upiekliście. Znaczy... Że będziecie, ale pewny nie byłem, czy nie zastanę domu w ruinach - zaśmiał się.
- Pewnie gdyby mnie zostawiła samego w tej kuchni, to była by tu tylko kupka popiołu... - Szepnął bardziej do siebie chłopak.
- Słucham? - Zapytał ojciec koleżanki.
- Nie nic. - odpowiedział, a Lily zachichotała.
- Jak ty wyrosłaś przez te kilka miesięcy! - Zauważył - Petunia się pewnie...
- Na nas wyżywała? A owszem - Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie.
-Proszę? Miałem na myśli..., że się ucieszyła może. - Ojciec wyraźnie nie był zadowolony - Coś mi podpowiadało, że tak będzie, ale liczyłem na to, że się stęskniła.
- Ja owszem, ale za tą Petunią, która nie wiedziała, że jestem czarownicą. - podniosła głos, tak, aby siostra ją usłyszała.
- Nie mów tak głośno, ona podsłu****e. Tam jest. - James uśmiechnął się zawadiacko i wskazał palcem drzwi.
- Pet! - Zawołał Pan Evans, a z pokoju wyszła blondynka.
- Cześć tato. Wiesz, że oni o mało nie rozwalili nam kuchni? Założę się, że zostawili tam straszny bałagan - Powiedziała.
- Jeśli tam weszłaś i na nowo nabałaganiłaś, to rzeczywiście będzie... - Zauważyła ruda.
- Nie byłam tam! Ty jesteś... Dziwoląg! - Krzyknęła Pet.
- Weź się ode mnie odczep! Wcale nie chcę się z tobą...
- Kłócicie się jak stare dobre małżeństwo. El idź zrobić kawę, mama zaraz tu będzie - Rozkazał mężczyzna i poszedł na drugie piętro, a za nim Petunia.
James zaś udał się za koleżanką do kuchni, gdzie przygotowali wszystko.
- El? - Zachichotał Potter.
- Tak, El. Coś się nie podoba? - Odpowiedziała kąśliwie dziewczyna.
- Czemu się tak złościsz? Nie pozwól popsuć sobie świąt! - Uśmiechnął się łobuzersko.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Do kuchni wtargnęła mama. Podano kawę i ciasto. Najpierw państwo Evans wychwalali dwójkę za piękny wygląd dzieła, a potem za jego smak. Wszystkim bardzo smakowało. Po obiedzie Pet zawołała:
- Mamo! To, kiedy jedziemy do Mars? - Spytała.
- Jakiej Mars? - Szepnął Rogacz.
- Ciotka, co roku jeżdżą tam na jej urodziny i zostają na noc. Ja jej nie lubię, więc nie jeżdżę - odpowiedziała El.
- Za godzinę! Spakuj piżamę! - Zawołała z sąsiedniego pokoju matka - Lel! A wy?
- Lel?! - Zdziwił się chłopak.
- Ciii... My zostajemy! - Odkrzyknęła.
- Dobrze! Ale nie szaleć mi tu w nocy! - Usłyszeli.
Już po godzinie rzeczywiście zostali sami. Czas szybko im zleciał do wieczora. James dowiedział się jak wyglądają mugolskie gry planszowe. Tak mu się spodobały, że prowadził rozgrywki z Lily do 20. Potem po kolei poszli się umyć. Chłopak dziwnie się czuł chodząc po cudzym domu w pasiastej piżamce. Kiedy jednak zobaczył El zrobiło mu się lepiej. Jej różowa piżamka z misiem na plecach go uspokoiła, chociaż dziewczyna nie za bardzo chciała, aby kolega ją w tej koszuli nocnej zobaczył. "Do spania!" - usłyszał rozkaz i trochę zrezygnowany poszedł do swojego łóżka. Pokój Lel był tuż obok. Nie mógł się już powstrzymać. Wyciągnął z swojego kufra cukierki zmieniające głos. Zjadł jednego - czerwonego. Z jego gardła wydobył się ryk lwa. Usłyszał huk i krzyk "Zginiesz!". Już po chwili w pokoju pojawiła się ruda.
- Co ty wyprawiasz?! - Wydarła się.
- Cukierki podjadam. Chcesz jednego? - Zaproponował powstrzymując chichot.
- Ty ze mnie drwisz? - Spytała już spokojniej.
- Ja? Ależ skąd! - Udał zdziwienie. - To chcesz te landrynę? - Spytał biorąc do buzi niebieską, by po chwili zamiauczeć.
- James. Przyznaj się. Specjalnie to zrobiłeś - Humor się jej poprawił.
- Dobra, masz mnie. A teraz siadaj tu, żeby się nie okazało, że nie potrzebnie narażałem swe życie - Pokazał język i uśmiechnął się łobuzersko.
- Wykopię Cię przez zamknięte okno. Co ty na to? - Zaśmiała się.
- Oj tam... To jak? Chcesz?
- Proszę schowaj to. Sąsiedzi usłyszą.
- Dla El wszystko r11; Zachichotał.
- Głupek - Teraz to ona pokazała język.
Rogacz spojrzał jej teraz w oczy. Były takie zielone, takie piękne. Na ten widok zaniemówił. Siedzieli tak przez chwilę w ciszy.
- Wszystko w porządku? - Spytała Evans.
- W najlepszym - Uśmiechnął się.
- Ej powiedz! To wy ostatnio zakosiliście facetowi od OPCM skakankę?
- Hahaha - Zarechotał chłopak - Człowiek w tym wieku nie powinien mieć skakanki!
- Nieźle dramatyzował. Chociaż to się chyba nie równa z tym, jak gajowemu Hagridowi zaczarowaliście dynie w wybuchające czekolady - Przypomniała.
- Co Cię tak wzięło na wspomnienia? - Zadał pytanie, po czym dodał - Mnie się podobała mina Snaper17;a jak zobaczył swoje wszystkie buty wpadające do kotła z kwasem żrącym
- Co on Ci zrobił? - Zdziwiła się dziewczyna.
- Mhmm... To raczej kwestia tego, że on w ogóle istnieje... - Szepnął bardziej do siebie.
- Eh, ale mam nadzieje, że akcji z skrzatami nie powtórzycie.
- A której dokładnie? - Zaśmiał się.
- Jak związaliście wszystkie. Próbowały się teleportować, ale razem z nimi szły liny. Biedne skrzaty bały się teleportować do któregokolwiek z nauczycieli! Dopiero jak śniadanie się nie pojawiło, Dumbledore poszedł to sprawdzić - powiedziała El.
- Haha - Parsknął śmiechem Potter - Ale była zabawa!
Na chwilę ponownie zamilkli zastanawiając się nad czymś.
Teraz, no! Pocałuj ją, pocałuj! - Myślał James - Jak nie teraz to nigdy! Raz kozie śmierć!
Nie wytrzymał. Zbliżył się do niej powoli. Spojrzeli sobie w oczy. Na chwile wszystko się wstrzymało. Ich usta już miały się połączyć, kiedy....
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Nie strzelajcie fochów za te końcówkę xD
Betowała Annalisa Louis :D
Edytowane przez emilyanne dnia 08-11-2011 21:17
Dodane przez Annalisa Louis dnia 08-11-2011 21:28
#72
Eh.... ta końcówka ; < Zauważyłam , że nie zauważyłam kilku błędów ; < Ale to chyba wina worda, bo jak wcześniej sprawdzałam to było ok.
Co do treści,za tą końcówkę - 10 punktów od Gryffindor'u ;D, jest ciekawie, nawet bardzo. Co ja tu będę słodziła, jest świetnie , ale może być lepiej i trzymam kciuki , żeby tak było.
Jestem ciekawa, kto bądź co przeszkodziło naszym młodym bohaterom ;D Mam nadzieję , że szybko się dowiem ; )
Dodane przez Anabella Rossi dnia 08-11-2011 21:28
#73
Ja moje skromne zdanie wypowiedziałam na temat zakończenia na GG ^^
I mam nadzieję, że już więcej nie przerwiesz w takim momencie xD
Bo jak nie, to ci szczelę ; D
Dodane przez emilyanne dnia 08-11-2011 21:31
#74
Mvahahaha! :D Annaliso i Anabello :D Jak pisałam nie miałam pomysłu co im przeszkodzi :D Ale już wiem co to takiego! :D Muahahaha :D I więcej! Nie dowiecie się tego szybciej niż jutro :P
Dodane przez Anabella Rossi dnia 08-11-2011 21:33
#75
Jesteś okrutna... Jak możesz?! I jak ja mam wytrzymać ten czas, co? No jak? Powiedz mi! Uch...!
Dodane przez HeermionaGranger dnia 09-11-2011 17:30
#76
No skoro prosisz to ja nie będe szczelać fochów , bo jeszcze za kare rozdziałku nie dodasz albo coś , mogło by byc inne zakończenie , ale
ja się nie będę z autorką sprzeczać ;P
Rozdizał świetny jak zwykle , praktycznie wzystko jest tak jak chce James ;D Sami w domu z Lily zostali , tylko teraz pewnie ktoś przyjechał jeszcze to już sami nie będa ;)
Super rozdziałek ;*
Dodane przez emilyanne dnia 09-11-2011 20:05
#77
Rozdział XVI
Ich usta już miały się połączyć, kiedy usłyszeli donośny huk. Odskoczyli od siebie i wstali. Zaskoczeni pobiegli sprawdzić co się stało. W domu wszystko było w porządku. Wydało się to jednak niemożliwe. Kolejny huk. Coś, lub ktoś chodził po kuchni. James sięgnął do spodni piżamy po różdżkę. Już miał podejść sprawdzić co się tam dzieje, ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Usłyszeli ochrypły głos.
- Spokojnie... Za chwilę ich znajdziemy...
- Tak, Mistrzu. Nikt nie ma prawa naśmiewać się z Czarnego Pana - odpowiedział męski głos.
- To Voldemort - syknął Potter. - Musimy uciekać!
- Nie... - szepnęła Lily, ale głos się jej załamał.
Nie było odwrotu. Skryli się za wielką szafą i zobaczyli, jak dwójka mężczyzn wchodzi po schodach. Pierwszy raz mieli nie przyjemność zobaczyć Toma Riddler17;a. Jego ciało zakrywała czarna szata, sunąca po ziemi. Dłonie które z niej wystawały były bardzo chude. Twarz miał podłużną, ale nie zwracało się na to uwagi tak, jak na zadarty nos. Wargi miał mocno czerwone, a jego głowę pokrywały brązowe włosy. Niczym nie przypominał młodszego Toma. Ale nie był też podobny, do tego kim miał się dopiero stać. Ogromny wąż wyłonił się z kuchni
- Sss... Nagini asse... Hasse... - syczenie wydobywało się z gardła Czarnego Pana. Gdy tylko ostatni - ogon węża zniknął za rogiem, Lily i James rzucili się ku wyjściu. Pośpiesznie, ale i po cichu ubrali buty i porwali kurtki. Biegli teraz przez las. Nie mieli jednak szans nie usłyszeć donośnego krzyku Voldemorta. Był wściekły. Evans i Potter byli już za daleko, żeby ktoś mógł ich dogonić... Ani się nie obejrzeli, a w ciemną noc wyłonili się na brzeg rzeki. Z małego, drewnianego domku, tak jak poprzednio słychać było śmiechy. Nie zatrzymali się jednak ani na sekundę. Dobiegli do kominka. Na nim rozsypany był proszek. Wzięli więc garstkę i tym razem wchodząc zawołali rdo dyrektora!r1;.
Wszystko zawirowało. Rogacz na chwilę się przestraszył. A co, jeżeli Voldemort zrobił tu pułapkę? Nie miał się czego bać. Znalazł się w kominku leżącym, w tak dobrze znanym mu gabinecie Dumbledora. Staruszek siedział na swym fotelu. Spoglądał na Lily, która znalazła się tu minutę przed Jamesem.
- Co się stało? I dlaczego jesteście w piżamach? - mężczyzna podrapał się po brodzie.
- Sam Wiesz Kto... Śmierciożercy... - wyjąkała dziewczyna.
- C... Co? - zdziwił się.
- Byliśmy u niej w domu, już szliśmy spać. Jej rodzice z siostrą poleciały na Mars... - mówił chłopak.
- Pojechały do ciotki Mars - poprawiła go El.
- W każdym razie usłyszeliśmy huk. Zbiegliśmy na dół i on tam był - teraz przyśpieszył.
- Widzieli was? - zapytał spokojnie Dumbledore.
- Nie, przynajmniej tak mi się wydaje - powiedziała dziewczyna.
- Nie ruszajcie się stąd. Czekajcie.
Ani się nie obejrzeli, a dyrektor już zniknął w kominku. Potter i Evans usiedli na kanapie. Milczeli. Jamesowi mignął przed oczami zielony błysk światła. Nie zdążył się jednak zatrzymać nad tym wspomnieniem, bo do gabinetu wszedł Rubeus Hagrid. Usiadł na fotelu. Spoglądał na wystraszonych, pełny współczucia. Nie odezwał się jednak. Minęła godzina, ale staruszka wciąż nie było. Bardzo zmęczony Rogacz spojrzał na Lel. Spała. Zamknął oczy i sam również odpłynął w niebyt.
Śniło mu się że lata na miotle. Był to przyjemny sen. Akcja przewinęła się jednak. Zobaczył Smarkerusa. Nie przypominał jednak tego, którego znał. W śnie Ślizgon był już dorosły. Ku swojemu przerażeniu spostrzegł leżącą na podłodze - również dorosłą - Lily. Severus płakał i przytulał ją do siebie. Ona nie oddychała. Scena znowu się zmieniła. Wszystko ponownie się rozmyło, kiedy zobaczył Syriusza Blacka. Jego twarz była zapadła. Uśmiechał się jednak szeroko. Z jego różdżki wydobył się promień światła. Pognał w stronę dobrze znanej mu ślizgonki, Bellatrix Lestrange. Ona odwdzięczyła się tym samym. Z twarzy Łapy spełzł uśmiech. Odrzuciło go za podejrzaną zasłonę. Rogacza przeszył ból. Scena rozmyła się. Teraz widział Petera. Celował w kogoś różdżką. Zawahał się, a jego stalowa dłoń - którą teraz dostrzegł - popełzła do własnej szyi. Spoglądał przerażony na niedoszłą ofiarę. Pettigrew poczuł jak jego palce zacieśniają się. Zaczął się dusić. Za wszelką cenę, próbując złapać oddech posiniał na twarzy. Padł na ziemię. Ręka odczepiła się od jego gardła, ale było już za późno. Jego serce przestało bić. Potter poczuł żal. Bał się tego, co nadejdzie następne. Miał do tego prawo. Zobaczył ostatniego ze swoich przyjaciół. Był to Remus. Rzucał zaklęcia na oślep. Stał w dobrze znanej mu wierzy Hogwartu. Obok niego znalazła się kobieta z różowymi włosami. Ta także celowała różdżką przed siebie. Zbliżyli się do siebie, by uchwycić swe ręce. Wypowiedzieli swoje ostatnie słowa "Kocham Cię", a zielony błysk rozdzielił ich na zawsze.
Gdyby James tylko wiedział, że jego sny mogą być prorocze... Jawa wydawała się trwać wiecznie. Nie spodziewał się też, zapewne, że jego przyjaciel dopuści się zdrady, a sam Potter wraz z Lily zginął jako pierwsi. Zobaczył koniec wszystkich swoich bliskich. Jedyne co miało po nich zostać, to Tajemnice Huncwotów. Jednocześnie mieli stać się sławni dla całego Świata Magii. Tymczasem sen, który mu się przyśnił, był jednym z tych o których pomyśli, gdy nadejdzie jego czas.
Obudził go głos Dumbledora.
- Mogą wracać Rubeusie. Jest już bezpiecznie. Voldemort nie odważy się tam wrócić - Hagrid wzdrygnął się.
- Jest pan pewny? - spytał przejęty.
- Tak, niech w spokoju spędzą święta - odpowiedział.
- Co... Dlaczego on tam był? - Lily też się już obudziła.
- Voldemort - gajowy ponownie się wzdrygnął, gdy dyrektor to powiedział - ma nie urażoną dumę. A ty chłopcze nie bałeś się wypowiedzieć jego imienia - zwrócił się do Jamesa. - Nie mówię że to źle. Bo to bardzo dobrze, jednakże nie zdziwiłbym się, gdyby chciał nawiedzić także Remusa Lupina. Teraz jednak nie odważy się na to. W każdym razie, dziwi mnie że Lord jest na tyle nierozważny.
- Nierozważny, czy głupi? - zapytał chłopak.
- No głupi pewnie też - zaśmiał się starzec. - Ale wracajcie już. Mamy 21 grudzień. Święta coraz bliżej.
Oboje udali się do swoich dormitoriów w których zostały jakieś ubrania. Następnie za pomocą Sieci Fiuu znaleźli się w lesie skąd niedaleko już było do domu Lily. Podreptali śpiesznie w milczeniu. Nadal nie mogli uwierzyć w wydarzenia poprzedniej nocy.
Kiedy przybyli do Evansów, wszyscy już wrócili, zaalarmowani przez Dumbledora. Zaczęły sypać się pytania. W momencie, gdy rodzice El dowiedzieli się już wszystkiego, dali sobie spokój. Za to dwójka czarodziejów miała dziś ubrać choinkę.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Jak wam się podoba? :)
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 17:59
Dodane przez Pani Riddle dnia 09-11-2011 20:11
#78
Ciekawe, ciekawe, a oni spędzali święta u Evansów? Bo jeżeli tak, to mugolskie domy nie mają sieci fiuu, ale kit, to FF ;) Bardzo mi się podoba, ale mogłabyś tą przygodę jakoś rozwinąć (bądź rozdział) na ok 2 i pół strony w wordzie. Życzę weny -_- (Ta minka nic nie znaczy, tylko ją polubiłam)
Dodane przez emilyanne dnia 09-11-2011 20:15
#79
Bellatriks-Lestrange napisał/a:
Ciekawe, ciekawe, a oni spędzali święta u Evansów? Bo jeżeli tak, to mugolskie domy nie mają sieci fiuu, ale kit, to FF ;) Bardzo mi się podoba, ale mogłabyś tą przygodę jakoś rozwinąć (bądź rozdział) na ok 2 i pół strony w wordzie. Życzę weny -_- (Ta minka nic nie znaczy, tylko ją polubiłam)
Bella, kominek z Siecią Fiuu jest w lesie nad rzeczką, na przeciwko domu Snape'a :P A przygoda sie rozwinie jeszcze :D
Dodane przez Annalisa Louis dnia 09-11-2011 20:16
#80
Rozdział naprawdę świetny. Trochę mroczny, ale w sumie to dobrze , ma ten swój klimat. Podobają mi się też te przebłyski widzenia przyszłości przez Jamesa. Naprawdę świetny pomysł; ) Co do błędów , to nie zauważyłam, ale może mam zły wzrok XD
Edytowane przez Annalisa Louis dnia 09-11-2011 20:17
Dodane przez Asella dnia 09-11-2011 21:17
#81
Więcej Więcej i jeszcze raz Więcej !!!
Pisz dalej jestem ciekawa co z tego będzie. I ten moment kiedy zobaczył jak Snape tuli Lily albo jak umierają Tonks Lupin Syriusz i Glizdogon.
Prawie płakałam i przy tym " Kocham cię " łezka się w oku kręci...
Dodane przez sampia dnia 10-11-2011 17:50
#82
Proszę, napisz coś jeszcze !!!
Nie mogę wytrzymać jeśli codziennie nie przeczytam twojego FF !!!
Przy snach Jamesa aż się łezka w oku kręci !!!
Weny życzę !!!
Pozdrawiam
drogi Gościu.
Dodane przez emilyanne dnia 10-11-2011 19:52
#83
Rozdział XVII
Nadeszło popołudnie. James i Lily spędzili je na lenistwie. Jak się dowiedzieli, plany Alicji się zmieniły. W domu Evansów miała pojawić się jeszcze tego dnia, wieczorem. Petunia zaś nie zawracała im głowy, bo cały czas przesiadywał u niej jakiś chłopak - Vernon Dursley. Uskarżała mu się, jaką to ma nienormalną siostrę. Nie była jednak na tyle odważna, żeby napomnieć o magii. Grubasek był jedyną osobą w szkole blondyny, która ją lubiła. Młoda dziewczyna nie była wcale brzydka, ale jej charakter był odstraszający. Omijano ją szerokim łukiem, bo każde wypowiedziane zdanie przekształcała, by poplotkować.
Nagle do domu wtargnął ojciec. Niósł wielką choinkę.
- Lel! - krzyknął, a jego córka pociągła za sobą Pottera.
- Tak, tato?
- Ubierzecie dzisiaj choinkę? Mama i Pet mają pełne ręce roboty w kuchni, a ja zajmę się rybami...
- Nie chce ich widzieć na oczy, chyba że chcesz żeby wylądowały w jeziorze! - Petunia zaskrzeczała, trzymając ręce na biodrach.
- Jak tam wylądują, to gwarantuje ci, że ty popływasz razem z nimi i nie wyjdziesz z wody dopóki ich nie złapiesz! - odpowiedział szorstko mężczyzna.
- To za nim wyślesz mnie popływać, to się ze mną pożegnaj, bo prędzej się utopie, niż skarzę te biedne stworzenia na śmierć!
- Od kiedy to z ciebie taka obrończyni praw zwierząt? - uśmiechnął się kąśliwie.
- Od kiedy zabijasz je na moich oczach! - wrzasnęła.
- Dobra, zrobię to na osobności. Ale idźcie ubrać tę choinkę. - zakończył pan Evans.
Tak, jak powiedział, tak też zrobili. Ubrali choinkę i przyjechała Alicja. Nic ciekawego się nie działo. Trwała cisza. James rozmyślał nad wczorajszym wydarzeniem. Patrząc na minę Lily, doszedł do wniosku, że nie przeszkadza jej jego małomówność. Najwyraźniej sama pogrążona była w swoim świecie. Czasem na jej twarzy pojawiał się grymas bólu. W takich chwilach Rogacz wiedział co się kryje w głowie dziewczyny. Towarzyszyło jej gdybanie. Alicja była zdziwiona postawą tej dwójki. Wiecznie żywy Potter i uśmiechnięta Evans. To nie było normalne.
James sprawiał wrażenie, jakby go nie było. Usilnie próbował przypomnieć sobie swój sen, który przeraził go tej nocy, jednak nie udawało mu się to.
Syriusz... Remus! Tak... Peter też tam był... I Lily... Lily obściskiwała się ze Snape'em! Nie, to nie było tak... Kurcze... - myślał. -
Wiem! Peter był robotem ze stali, to chyba było Halloween! Tak, i chciał uwięzić Syriusza w swoim starym, różowym prześcieradle... A w Lupina walnął zaklęciem i zabrał mu taką śliczną blondynkę! Nie, co ja gadam... Boże, dlaczego ja mam takie przebłyski? Chciałbym wiedzieć co mnie nocami tak przeraża... Boże, jaka ona piękna! - zwrócił uwagę na rudą, siedzącą obok Alicji na kolacji.
Potter zorientował się że ktoś do niego mówi.
- James, dlaczego nic nie jesz? - spytała pani domu.
- A, zamyśliłem się. Jak to pysznie wygląda! Pewnie jest równie, albo nawet jeszcze, smaczniejsze - uśmiechnął się szelmowsko.
Spojrzał na swój talerz. Było na nim rzeczywiście cudowne danie chińskie. Ryż z warzywami, kurczakiem i jakimś sosem. Nawet w Hogwarcie nie widział czegoś podobnego. Kiedy zaś wziął trochę do ust, natychmiast zapomniał o swoich snach i problemach. Włączył się za to do rozmowy. Lily również zaprzestała swoich mechanicznych ruchów. Spojrzała w bok.
- Kto położył tę gwiazdę na sam dół choinki? - zdziwiła się.
- Eee... No ty... - odpowiedział chłopak.
- Co ja? To niemożliwe, w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła. No chyba, że byłabym nieo... - przerwała.
- Nieobecna? Od kiedy przyjechałam taka jesteś. Mam nadzieje że jutro Ci się poprawi - wtrąciła Alicja.
- Eee... - jęknęła ruda.
- Dobra, mamy dwudziestą pierwszą. Do łóżek! - powiedziała matka. - James, wspominałeś że jutro wychodzisz, więc radzę się wyspać. I przypominam ci, że jesteś pod naszą opieką, więc masz tu być przed piętnastą.
- Damy radę - uśmiechnął się łobuzersko.
- Dokąd ty wychodzisz? - spytała El.
- Ja? Zobaczyć rodziców, jutro wyjeżdżają... Będziecie z Alicją mieć trochę wolnego ode mnie... - urwał.
- Myślałam, że oni już wyjechali... - zaczęła Petunia. - Twoja druga koleżanka - dziwoląg tak mówiła.
- Koniec tego, do łóżek! - powiedział ostro pan Evans.
Rodzice Pottera rzeczywiście już wyjechali. Chłopak miał w planach wybrać się na Pokątną i do Hogsmeade za pomocą sieci Fiuu. Bardzo chciał włożyć coś pod choinkę.
Nadeszła noc. Rogacz nie spał za dobrze. Coraz częściej nękały go koszmary.
Na jawie szedł ciemną uliczką, był zupełnie spokojny. Wyszedł na Pokątną, gdzie było dziwnie pusto. Na jakiejś tabliczce zobaczył swoje nazwisko. Chciał podbiec i zobaczyć, co ono tam robi. Nie zdążył, bo wszystko się rozmyło. Znalazł się w mrocznym pokoju. Zląkł się, bo usłyszał imię Elizabeth. Jego matka właśnie tak miała na imię. Odwrócił głowę. Voldemort stał przed kobietą o wychudłej twarzy. Przyjrzał się jej, nie mylił się! To była Elizabeth Potter. Krzyczała coś niezrozumiale. Upadła na kolana, błagając o coś Czarnego Pana.
- Cicho, kobieto! - wycharczał. - Nie zabije twojego syna...
- Dzięki Ci Panie! - wymamrotała.
- Nie zabije, póki go nie znajdę - oświadczył.
- Nie! Nie! - wykrzyczała zrozpaczona.
- Ty też zginiesz!
- Będąc przed człowiekiem, który nie ma serca, i przed istotą, która nie zna miłości, jakżebym miała nie zginąć? Skoro nic mi to nie da... Jedyne co daje ci potęgę, to lata w Hogwarcie! Jesteś nic nie wartym diabłem, po którego przyjdzie śmierć, z najbardziej niespodziewanego miejsca!
- Milcz! - Voldemort już wyciągał różdżkę.
- Voldemorcie, Tomie Riddle'u jesteś zwykłym i nic nie wartym...
- Avada Kedavra! - rozbłysło zielone światło, a kobieta osunęła się na ziemię. Jej serce przestało bić. - Twojego męża czeka to samo... - powiedział bardziej do siebie, niż do trupa.
Akcja zmieniła się. Teraz stał przed młodszym od siebie chłopcem. Rozpoznał w nim Quirrella - chłopca z sąsiedztwa. Zupełnie bez powodu mały go nienawidził. Już za rok miał iść do Hogwartu. Młodzieniec trzymał w rękach gazetę.
- Tajemnicza Śmierć Żony Ministra. Haha - zaśmiał się chłopczyk. - To się ten Potter ucieszy! B-b.. Bied...dn..ny Ch-chło...chłopak. Hahaha!
Obudził się.
Co jest?! - pomyślał.
- James! - usłyszał znajomy głos. - Wstawaj! Chodź no tu!
Pobiegł natychmiast. Lily była wyraźnie zła.
- Gadaj! To ty! Nalałeś nam mleka do kapci! - zawołała wściekła.
- Co ?! Ja?! Ja całą noc spałem... Śniło mi się że... Chole... Co mi się śniło!? - zorientował się że znowu nie pamięta.
- Mnie pytasz?! Dlaczego nala... - El chciała powtórzyć pytanie idąc w kierunku Rogacza, ale nim skończyła, bo poślizgnęła się i poleciała wprost w jego ramiona.
- Co jest... Pasta do zębów! Specjalnie to zrobiłeś! - zaczęła od początku, a na podłodze rzeczywiście była pasta do zębów.
- Lel... To nie ja, przysięgam - zdziwił się. - Ale żałuje że sam na to nie wpadłem. I wiesz co? Słyszę chichot...
- Pet! - krzyknęła i wyrwała się z objęcia Pottera, co ten przyjął z żalem i cichym jękiem.
Wszyscy podreptali na śniadanie. Petunia i Lily kłóciły się przez cały czas. Tym razem i pani Evasn była zła. Po pierwsze, całe mleko i pasta do zębów poszły na żart, a po drugie, przecież rudej mogło się coś stać. Pani domu dziękowała kilkanaście razy chłopakowi, za to że złapał jej córkę. Czas jednak leciał, a James miał wyjść dzisiaj na zakupy...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Anabelli Rossi za bete dziękuje :) I Sampie, przepraszam ;< W najbliższym czasie napewno uda mi się Ciebie zatrudnić XD
Dodane przez Pani Riddle dnia 10-11-2011 20:08
#84
Kolejny rozdział przypadł mi do gustu, dobrze, że wspomniałaś o Vernonie :)
Nie sądzę, że ojciec Petuni byłby w stanie wrzucić ją do stawu... Życzę weny :)
Dodane przez Annalisa Louis dnia 10-11-2011 20:09
#85
Rozdział naprawdę świetny. Podoba mi się. (Wstętna Petunia :upset: )
Mam nadzieję , że mi wybaczysz , że tak krótko, ale problemy mam nad którymi się głowię i jakoś nie mam siły tworzyć konstruktywnego komentarza. Proszę o wybaczenie ; )
Dodane przez emilyanne dnia 10-11-2011 20:11
#86
Bellatriks-Lestrange napisał/a:
Kolejny rozdział przypadł mi do gustu, dobrze, że wspomniałaś o Vernonie :)
Nie sądzę, że ojciec Petuni byłby w stanie wrzucić ją do stawu... Życzę weny :)
Bello, cieszę się że Ci się podoba :) Jeżeli chodzi o staw, popieram to :D Ale to jest tylko nie spełniona groźba xD :D
Dodane przez emilyanne dnia 11-11-2011 17:02
#87
Dziękuje za zbetowanie Annalisie Louis :)
Rozdział XVIII
Potter wyszedł. Szedł przez las nie szczególnie się śpiesząc. Wszystkie myśli odpłynęły z jego głowy. Było to tak przyjemne uczucie - nie myśleć, że chciał, aby tak pozostało wiecznie. Doszedł już do brzegu rzeki. Nagle wszystko wróciło. Stał przed nim sam Severus Snape.
- A co TY tu robisz? r11; Spytał.
- Ja? Obchodzę święta z Lily Evans - Posłał koledze złośliwy uśmieszek.
- Z Lily? Od kiedy TY kumplujesz się z Lily? - Tłusto włosy szczerze się zdziwił.
- Pomyślmy. To po części twoja zasługa. Gdybyś nie nazwał jej wtedy... - James ucichł na chwilę, bo rozpalił się w nim gniew - Jesteś zwykłą gnidą! Miała cię za przyjaciela!
Snape dobył różdżki. Słowa Rogacza go zabolały. Już miał rzucić zaklęcie, kiedy z domku na przeciwka ktoś zaczął wołać
- Sev! Co ty tam robisz? - Krzyczała jakaś kobieta.
- Masz szczęście - Szepnął do kolegi i schował różdżkę. - Nic! Znajomego spotkałem!
- Mhmm... Znajomego - Zachichotał James.
- To zaproś kolegę, bądź uprzejmy! - Matka Snaper17;a uśmiechnęła się.
- Ale on się śpieszy! - Odpowiedział.
- Ależ ja chętnie napije się herbatki! - Wrzasnął Potter, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Niech ja cię tylko dorwę. - Powiedział chłopak przez zaciśnięte zęby
Kobieta z naprzeciwka machnęła różdżką. Wody rzeki rozstąpiły się tworząc przejście. Rogaczowi towarzyszyła myśl, jak Sev dostaje się na drugą stronę, kiedy nie ma jego rodziców w domu. Przecież nie wolno mu było czarować. Weszli do drewnianego domku. W środku było całkiem przytulnie, co bardzo zdziwiło chłopaka. Na ścianach były prze najróżniejsze ozdoby w barwach Slytherinu. Następnie znaleźli się w niewielkim pokoiku. James zorientował się, że jest to pokój Smarka, bo dookoła była masa książek, oraz kociołki i składniki do eliksirów. Ten rzeczywiście uwielbiał te lekcje. Po chwili do pokoju weszła matka Seva i podała herbatkę. Rogacz usiadł pod oknem w razie, gdyby była to pułapka. Spojrzał podejrzanie na napój i udał, że pije.
- No, no Severusie. Przytulnie tu masz. A rodzinka chyba z nie złym poczuciem humoru, co? Wciąż słychać stąd śmiechy - Powiedział, a oczy jego i kolegi spotkały się. Teraz zauważył jak bardzo są czarne.
- Nie denerwuj mnie - Odpowiedział krótko i odwrócił się żeby zobaczyć jakąś książkę.
- Nawet w święta się eliksirów uczysz? - Spytał i w chwili nie uwagi wylał herbatę przez okno, o mało nie wyrzucając przy tym filiżanki.
- To interesujące, jeżeli wiesz, co to znaczy. Można na przykład zrobić eliksir Snu, czyli Wywar Żywej Śmierci. Podać to wrogowi, który zostanie pochowany, by później obudzić się w trumnie - Snape posłał Jamesowi zjadliwy uśmieszek.
- Grozisz mi? - Spytał Potter śmiejąc się.
- Ja? Skądże. Gorzej jakby w twoim kubku znalazło się Veritaserum... - Odpowiedział.
- A no właśnie. Przepyszna była ta herbatka - Chłopak odłożył filiżankę na stół ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Cieszę się, że ci smakowała - Powiedział wkurzony Smarkerus.
- A ja się cieszę, że ty się cieszysz.
- Czyli, możesz już sobie iść? Wesołych świąt!
- Ładnie to tak gościa wyganiać? - Ta wizyta bardzo poprawiła mu humor. - Z resztą i tak się śpieszę. W domu Lily jest tak przyjemnie - Uśmiechnął się zgryźliwie.
- Wynoś się już. - Powiedział przez zaciśnięte zęby Snape.
James pożegnał się i podziękował za pyszną herbatkę Pani Domu. Wyszedł, słysząc za sobą jak go chwali. Zadowolony z siebie, przeszedł przez rzekę. Tym razem czar rzucił ojciec kolegi, pojawiając się po drugiej stronie. Chłopak ukłonił się i pognał do kominka. W mgnieniu oka znalazł się na ulicy Pokątnej.
Teraz zaczął się problem. W ogóle nie myślał o tym, co mógłby kupić Evansom i Alicji. Najlepiej było zacząć od odwiedzenia Banku Gringotta. Przeszukał, więc kieszenie. Na jego szczęście nie zapomniał klucza do skrytki. Odpowiedział też sobie na pytania.
Jestem w siódmej klasie! Przecież ja mogę czarować! Snape też może! - Pomyślał, a jego ręka mimowolnie pomknęła ku twarzy. Zdawało się, że nie tylko on o tym zapomniał. Od długiego czasu chłopak i jego przyjaciele mogli używać magii i żaden z nich o tym nie pomyślał. Nie było to teraz istotne. Żadne czary nie były w stanie rozwiązać jego problemu. -
Może by tak... Petunii kupię pióro samo poprawiające. Nawet jak się nie ucieszy, to będzie miała coś magicznego - Stwierdził i otworzył drzwi Banku. Zdumiony spojrzał przez siebie. Przed jednym z Goblinów stał Syriusz.
- James! - Wrzasnął, po czym uciszył się. - Nie uwierzysz, jaką gafę popełniliśmy...
- Czy właśnie odkryłeś, że możesz czarować? - Spytał chłopak.
- No, a jednak już wiesz... - Zaśmiał się. - Widzę, że pieniądze wypłacasz.
- A jak? Musze coś kupić... Jakieś prezenty. - Odpowiedział Potter.
- Raczej ci nie pomogę - Rzucił Black. - Mam dzisiaj dużo na głowie.
- Jakoś sobie poradzę - Rogacz uśmiechnął się łobuzersko, po czym zajął się nim goblin. Wszystko poszło właściwie bez problemu.
Pędził przez ciemne korytarze, aż w końcu dotarł do swojej skrytki. Mijał wiele szyn, ale dopiero, kiedy wyszedł z wagoniku, rozpoznał twarz człowieka jadącego niżej. Był to Lucjusz Malfoy. Nienawidzili się. James nie zwrócił na to większej uwagi i wszedł do swojej skrytki. Piętrzyła się przed nim kupka galeonów. Były to pieniądze jego rodziców, oraz te, które wygrał w różnych konkursach. Chłopak miał wyjątkowy talent, tak samo, jak Lily.
Wyjął sakiewkę i napełnił ją złotymi monetami. Tak naprawdę wcale tylu nie potrzebował, ale zależało mu żeby prezent dla El był naprawdę wyjątkowy.
Kiedy wyszedł na powierzchnie kupił w którymś ze sklepów pióro dla Petunii. Była tak wielkim mugolem, że łatwo było wybrać coś dla niej. Jako że nie było ono zbyt drogie (4 knuty), postanowił, więc, znaleźć coś jeszcze. Nie zastanawiając się długo, wybrał się do Hogsmeade, bo na Pokątnej wszystko raczej nadawało się do szkoły. Tak jak się spodziewał, w magicznej wiosce, była fura rzeczy nadających się na prezenty. Na wystawie jednego ze sklepów, zobaczył opakowania na podarki, które zwiększały się i zmniejszały.
Te prezenty będą ogromne... Skoro już mogę czarować, to łatwo będzie mi je ukryć! - Pomyślał i wszedł wykupić pudełka. Rzucił czar zwiększająco-pomniejszający na reklamówkę i bez problemu wszystko mogło się tam zmieścić. Następnym celem było Miodowe Królestwo. Dla każdego masa słodyczy. Wydał tam kilka sykli odchodząc z górą przysmaków dla łasuchów.
Samoczyszczące ścierki i miotły, dla pani Evans i do tego album na zdjęcia, które po włożeniu będą się poruszać - Powiedział sobie James -
Dla pana Evans, będzie Kula, w której będą wyświetlane najlepsze mecze. Będzie szczęśliwy, bo nie trzeba prądu. Dla Alicji sowa. Chyba przeżyje, jak ją na kolację zamknę w paczce. Uśpię ją, żeby siedziała cicho. Dla Pet mam to pióro. Dam jej jeszcze misia, który śpiewa i tańczy. Typowo mugolski prezencik, ale ten jest wykonany z magią. I jeszcze Ruda... Boże, już piętnasta, a ja nie mam nic dla Lily!
Chłopak miał problem. Nie miał pomysłu. Żałował w tej chwili, że nie udało mu się wykonać Kielichu. Wziął sobie za punkt honoru, że jeszcze to zrobi. Teraz by mu się przydał.
Może by tak... Widziałem na wystawię taki wisiorek w kształcie serca. Zmieniał kolor w zależności od tego, kto go nosił i jaki miał nastrój. Do środka można było wsadzić zdjęcie, a na serduszku pojawiało się imię ukochanego - Przypomniał sobie Potter. -
To świetny pomysł! I dowiem się czy to ja, o tak!
Chłopak w momencie znalazł się w odpowiednim sklepie. Zakupił naszyjnik i wrócił się do Miodowego Królestwa, w którym dokupił słodyczy, żeby wypełnić paczkę do rozmiarów, tych, które są dla reszty. Roztyje ją...Zresztą jest zbyt chuda, to nic - pocieszył się. Uświadomił sobie, że może się teleportować. Wyszło na to, że zmarnował proszek Fiuu. Lily też. Jak mógł sobie o tym zapomnieć? Przecież w szóstej klasie się tego nauczył!
W momencie znalazł się w swoim pokoju. Wysypał wszystko z reklamówki i zaczął pakować. Kiedy zakończył swoją pracę, włożył ogromne paczki z powrotem do siatki i wyszedł do kuchni.
- James? Co ty tu robisz? Nie słyszałam jak wchodziłeś - Zagadnęła Alicja.
- No właśnie... Przypomniało mi się, że nie tylko potrafię się teleportować, ale jestem też pełnoletni i mogę używać czarów... - Powiedział zrezygnowany.
- Na śmierć zapomniałam! - Wyglądało na to, że i Lily miała ten problem
- Kurde, a ja leciałam przez ten las z bagażami... - Stwierdziła druga koleżanka.
- I tak masz zdawać teleportacje w tym roku - Zauważyła Lel.
- No jasne, że tak! A w sumie to nic -Zaśmiała się.
- Jak tam rodzice? - Spytała ruda.
- Emm... Cieszą się na swoją podróż. - Odpowiedział Rogacz - A co wy robiłyście?
- Nic takiego. Kłóciłyśmy się z Pet - Szepnęła El - Ej zaraz! Ale ty tu miałeś być o piętnastej!
- Nie prawda, o szesnastej.
- O piętnastej. - Powiedziała Alicja.
- Musiało mi się pomylić... Ale nie wydajcie mnie - Zaśmiał się chłopak.
Czas leciał szybko. James nie miał już okazji być sam na sam z Lily, aż do Wigilii, która właśnie nadeszła.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 17:54
Dodane przez Annalisa Louis dnia 11-11-2011 17:09
#88
Rozdział jest bardzo hmm....
ciepły ; ). Powiewa taką świąteczną atmosferą ^^ Świetny jest moment, kiedy James zostaje zaproszony na herbatkę do Snape'a :D ^^
"Może by tak... Widziałem na wystawię taki wisiorek w kształcie serca. Zmieniał kolor w zależności od tego, kto go nosił i jaki miał nastrój. Do środka można było wsadzić zdjęcie, a na serduszku pojawiało się imię ukochanego - Przypomniał sobie Potter. - To świetny pomysł! I dowiem się czy to ja, o tak!" Jeden z wielu moich ulubionych momentów ! ; )
Dodane przez Fanka-Anka dnia 11-11-2011 17:43
#89
Trochę błędów i nie SMARKELUS tylko SMARKERUS !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D
Dodane przez Asella dnia 11-11-2011 17:52
#90
Świetny rozdział a ten moment kiedy James poszedł do Snape'a na herbatke... boski śmiałam sie jak nigdy.
A moment kirdy wymyślił co kupić Lily piękny
Dodane przez emilyanne dnia 11-11-2011 17:56
#91
Fanka-Anka napisał/a:
Trochę błędów i nie SMARKELUS tylko SMARKERUS !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D
Błędów? Gdzie? XD Bo Bete mam XD A jeżeli chodzi o Smarkerusa, to racja XD przyznaje bez bicia XD W każdym razie nie mogę się przerzucić na to r :D I wciąż pisze l :P
A jakaś opinia na temat treści może? :D
Dodane przez misiaczek13 dnia 11-11-2011 18:37
#92
No no no :) Świetne!
Dodane przez lilyy dnia 11-11-2011 19:37
#93
buhaha :D :D
Dodane przez sampia dnia 12-11-2011 10:49
#94
Jak zawsze świetne FF.
Widziałam może 2 błędy, ale się nie czepiam.
Pisz dalej, jak najdłużej !!!
Gdybym mogła, dałabym kolejny W.
Dodane przez emilyanne dnia 12-11-2011 11:09
#95
Rozdział XIX
Był 24 grudnia. Od samego rana wszystkie kobiety w domu - oprócz Petunii - siedziały w kuchni. James zastanawiał się nad podarunkami. Z tego co podsłuchał, miały być one otwierane po wieczerzy. Było to odrobinę dziwne, bo u Potterów robiło się to w ranek Bożego Narodzenia. Teraz się to nie liczyło. Chłopak denerwował się, bo paczka dla Lily była prawie z samych słodyczy. Kiedy tak się zastanawiał przypomniało mu się, jak komunikował się z Syriuszem. Wyciągnął z kufra dwukontaktowe lusterko.
- Syriusz - szepnął
- No siema James - powiedział chłopak, który ukazał się w szkiełku
- Słuchaj, mam problem - zaczął Rogacz
- Mhm... Czyżbyś zapomniał o prezencie dla mn... dla Lily? - zaśmiał się Łapa
- Blisko. Mam dla niej wisior i masę słodyczy
- To w czym problem? Pomijając fakt że chcesz ją roztyć...
- Dobra, zamknij się już - przerwał Potter. - Myślę że powinienem tam coś jeszcze wsadzić.
- Najlepiej sam wskocz do tej paczki... - palnął Black. - A jak już z niej wyskoczysz to zatańcz dla niej na stole...
- Haha - parsknął śmiechem. - Idiota z ciebie wiesz? Ale poważnie pytam.
- Słuchaj, a macie coś dzięki czemu bylibyście ciągle w kontakcie? - Zapytał chłopak.
- Mhm... Nie, ale to dobry pomysł... Tylko co by to mogło być... - zastanawiał się Rogacz
- I mówisz że to ja jestem idiotą. Jak tylko myślisz o Lilusi to od razu zapominasz o całym świecie. I o tym co trzymasz w rękach też.
- Ja? Ja w rękach trzymam jakiegoś pajaca - oboje parsknęli śmiechem. - Ale geniusz z Ciebie. Dwustronne lusterko. To ja lecę na Pokątną. Narka !
- Jasne, o niej to pomyślisz, ale o kolegach już nie... Do zobaczenia.
Połączenie urwało się. Boże jaki ze mnie debil! - pomyślał brunet -Zapomniałem o Huncwotach. Dobra mam czas. Załatwię to szybko...Chłopak porwał z kufra sakiewkę. Nie znikła z niej nawet połowa pieniędzy. Dla innego czarodzieja byłaby to fortuna. Nie interesowało go to teraz. Teleportował się na Pokątną. Kupił lusterka. Potem znowu do Hogsmeade i zaczęły się pośpieszne przeszukiwania wystaw. Całe szczęście wszystkie sklepy zamknięte miały być dopiero od czternastej. Miał więc jeszcze kilka godzin. Musiał się śpieszyć, bo ktoś w domu Evansów w końcu by się zorientował, że jest zbyt spokojnie. Kupił pudełka i wypełnił je słodyczami - tak jak ostatnim razem. Dla Petera znalazła się nowa miotła. Był to model Zmiatacza, jednak nie najnowszy, bo zdaniem Jamesa, jego przyjaciel by się zabił. Prezentem Remusa były słodycze i kilka ciekawych książek. Lupin tak bardzo lubił czytać. Dla Łapy zaś kupił samo wypełniający się kubek z napisem "Najlepszy przyjaciel idiota. I tak Cię lubię". Rogacz momentalnie wrócił do domu. Ponownie wszystko zapakował i przygotował Pelerynę Niewidkę.
- Ejj! Lily! Ja lecę odwiedzić Łapę! Zaraz wracam r11; krzyknął.
- Okej, ale znając Ciebie... Weź się nie spóźnij na wieczerzę! - Odpowiedziała.
- Luzik!
Włożył okrycie i zabrał prezenty do reklamówki zmniejszająco-powiększającej. Przy okazji tu podłoże prezenty - pomyślał i teleportował się do domu przy Grimauld Place 12. Początkowo znalazł się w pokoju kolegi. Ten siedział na łóżku wpatrując się w lusterko. James nie spodziewał się, że zastanie go akurat w sypialni, ale na szczęście gładko i cicho wylądował. Nagle huknęły drzwi. W drzwiach stała Pani Black
- Zamiast się obijać, mógłbyś pomóc - powiedziała i położyła coś na stoliku.
- Co mam zrobić? - spytał znudzony.
- Chodź do kuchni - wyraźnie zdziwiła ją reakcja syna.
Potter wyślizgnął się nim Syriusz zamknął drzwi. Zszedł po cichu na dół, aż dostał się do salonu. Stół był już przygotowany na wieczerzę, ale z kuchni wylatywała para wodna. Prace trwały. Chłopak już miał wsadzić prezent pod choinkę, kiedy zauważył skrzata domowego. Przypomniało mu to, że prezent nie jest podpisany. Skrzat wyszedł, a Rogacz zwinął świstek papieru i pióro z komódki. Szybko napisał "Dla Syriusza Blacka, bardzo GRZECZNEGO chłopca od Świętego Mikołaja. Sprawuj się tak dobrze, jak dotąd". Uśmiechnął się do siebie i włożył prezent pod choinkę, przyklejając papierek do paczki. Brunet był pewien, że kolega rozpozna jego pismo. Nie miał jednak teraz na to czasu. Wypisał na kartkach jeszcze "Dla Petera Pettigrew, który wygląda jakby miał anoreksję. Ucz się na błędach!" oraz "Dla Remusa Lupina, chłopczyka, który z pomyłki został Gryfonem. Niech twoja natura wreszcie się uspokoi". Odłożył długopis i resztę kartek na komodę i już go tam nie było. Znalazł się za to w jakimś mugolskim domku. Rodzina Pettigrew również zajmowała się potrawami. Peter za to biegał po całym domu śpiewając kolędy. Tak przy tym fałszował, że niewidzialny młodzieniec ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Wsunął paczkę z odpowiednią karteczką pod pełną już prezentów choinkę, a potem ponownie zniknął. Remus nie wiedzieć czemu stał za oknem. Pukał w szybę, zupełnie tak, jakby ktoś nie chciał go wpuścić do domu.
- Bels! - zawołała jakaś kobieta do małej dziewczynki - Wpuść go już, bo zamarznie!
- Ale mamusu. On jes taki smiesny! No spójz na nieko!
- Bels, no wpuść go - powiedziała ponownie, a głos dochodził z kuchni.
- No dopse mamusu! - odpowiedziała dziewczynka i otworzyła okno. Remus wszedł do środka pokazując małej język.
- Oj ja Ci zaraz dam! Żeby tak mnie za oknem zamykać? - spytał Lunatyk i zaczął gonić śmiejącą się dziewczynkę.
James uśmiechnął się sam do siebie i w momencie, kiedy przyjaciel wybiegł z pokoju włożył prezent pod choinkę. Wrócił do domu.
Przecież ja mogłem sowę wysłać - zorientował się - Jaki ze mnie jest idiota, Łapa miał racje - ręka chłopaka powędrowała ku twarzy. Uśmiechnął się sam do siebie i w pelerynie pognał ku choince. Tak jak się spodziewał wszyscy byli w kuchni, prócz Pana Evansa i Petunii. On wyszedł, aby zakupić opłatek. Blondyna zaś, najzwyczajniej w świecie się obijała w swoim pokoju. Potter po cichu wsunął pod drzewko wszystkie podarki. Kiedy przyszedł, okazało się że pierwszy nie był, bo było tam co najmniej z dziesięć o wiele mniejszych paczek. Wrócił do siebie, schował pelerynę i wrzasnął:
- Już jestem! Potrzebujecie pomocy?
- Tak krótko? - Zdziwiła się Alicja. - Chodź nakryjesz do stołu.
Chłopak przygotował wszystko po czym wyjął różdżkę. Nie mógł się powstrzymać, by nie wypowiedzieć kilku zaklęć. Wszędzie pojawiały się ozdoby. Lily wyszła z kuchni i stanęła przed nim.
- Co ty tu robisz? - Spytała.
Nie odpowiedział. Mruknął coś tylko pod nosem, celując różdżkę do góry. Z nikąd nad nimi wyrosła jemioła.
- To się nie liczy - szepnęła dziewczyna, ale było już za późno.
James zbliżył się i złożył na jej ustach pocałunek. Świat zawirował.
- Całują się, całują! - Krzyknęła Petunia, a dwójka odskoczyła od siebie.
- Pet, ty zwidy dzisiaj masz? Uderzyłaś się w głowę, czy to spowodowane twoim lenistwem? Nie wymyślaj - powiedziała zielonooka kiedy jej mama wychyliła się z kuchni
- O, jak pięknie ozdobione... Jak wy to zrobiliście? - Spytała pani domu.
- Kilka łatwych zaklęć - Potter uśmiechnął się łobuzersko.
Dochodziła czternasta. Chłopakowi towarzyszyło wspomnienie przerwanego pocałunku. Czas zaczął biec. Ani się obejrzał, a Alicja krzyknęła
- Pierwsza gwiazdka na niebie!
- Wszyscy do stołu! - odpowiedział Pan Evans
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Zbetowała Sampia :) Dziękuje :)
Edytowane przez emilyanne dnia 12-11-2011 11:10
Dodane przez sampia dnia 12-11-2011 11:13
#96
Genialne FF (jak wszystkie).
Jak już pisałam, dodałabym kolejny W, ale nie mogę.
Czekam z niecierpliwością na dalszą część!
Pozdrawiam
drogi Gościu.
Dodane przez CeCe dnia 12-11-2011 11:41
#97
To jest takie romantyczne! Gdyby Dan to przeczytał...to na 100% by mu się spodobało...ale mniejsza o Dana! coraz lepiej! mianuje to FF moim ulubiony! Ta chemia między Lily a Jamesem! coś wspaniałego! i ta wściekłość Tuni! Pisz! Pisz dalej! rozkazuję ci!;)
Edytowane przez CeCe dnia 12-11-2011 11:46
Dodane przez emilyanne dnia 12-11-2011 12:14
#98
CeCe napisał/a:
To jest takie romantyczne! Gdyby Dan to przeczytał...to na 100% by mu się spodobało...ale mniejsza o Dana! coraz lepiej! mianuje to FF moim ulubiony! Ta chemia między Lily a Jamesem! coś wspaniałego! i ta wściekłość Tuni! Pisz! Pisz dalej! rozkazuję ci!;)
Wedle rozkazu! XD Jeszcze wieczorkiem będzie nowa część :D <3
Wena mnie wczoraj dopadła :D
Dodane przez Therion dnia 12-11-2011 13:32
#99
Uwielbiam Twój FF :D Czekam na kolejną częśc :D
Dodane przez emilyanne dnia 12-11-2011 17:23
#100
Poprawiła Sampia :) Przesłodziłam? Dajcie znać, co myślicie! xD
Rozdział XX
Uklękli przez swoimi miejscami. Pan Evans był w samym środku. Po jego lewej pani domu, a po prawej Petunia, a naprzeciwko Lily. James i Alicja klęczeli po jej obu stronach. Zmówili modlitwę i nim usiedli do stołu pochwycili w ręce opłatki. Zaczęło się składanie życzeń.
- No Pet. To ja ci życzę, żebyś zaczęła być wyrozumialsza. A tak po za tym to szczęścia - Potter uśmiechnął się do niej.
- W takim razie ja ci życzę, żeby cię z dziwolągowstwa wyleczyli. A tak po za tym to szczęścia - tym razem obdarzyła go naprawdę szczerym uśmiechem, po czym podszedł po kolei do wszystkich, aż została tylko Lily.
- Liluś. To ja ci życzę jak najwięcej szczęścia i miłości - spojrzał w jej oczy - Żebyś zawsze była tak wesoła, jak dziś...
- Nawzajem... I jeszcze trochę rozsądku i inteligencji... - odpowiedziała.
Stali tak w bez ruchu, kompletnie zatopieni w swoich oczach. Głos głowy rodziny, przywrócił ich do porządku. Usiedli i zjedli kolację. Później, przez cały czas śpiewali kolędy. Trwało to około trzech godzin. W końcu Petunia wywrzeszczała, że w tym roku to ona rozdaje prezenty. Ruda nic nie odpowiedziała, bo było tak właściwie każdego roku. Ku zdziwieniu Jamesa, każdy dostał po pięć prezentów. Okazało to że nawet blondyna, postanowiła go obdarować, ponieważ Państwo Evans wspólnie kupowali prezenty, a i jeszcze dla siebie nawzajem. Spojrzał na paczki i zastanawiał się, którą pierwszą otworzyć.
- Najpierw te czerwone! - Krzyknęła podekscytowana Pet. Najwyraźniej te paczki były od niej.
James rozpakował swoją. Znalazł w niej kilka Snikersów i kapcie z kangurkami. Wyglądało na to, że pochodzą z Biedronki.
- Ale wyczepiste! Będę w nich chodzić! - Wrzasną, po czym okazało się że Lily dostała bardzo podobne. Reszta miała zupełnie inne prezenty. Wyglądało na tym że Pet kupiła je dla nich specjalnie.
- Dobra, to teraz może nasze? - spytał pan Evans
Chłopak rozpakował zieloną paczkę. Spoczywała w niej masa Marsów i Milkiwayr17;ów. Znalazła się też tam fioletowa piżamka i perfumy dla mężczyzn.
- Fajna piżama! - Zaśmiał się chłopak. - Pasuje do moich nowych kapci. A ta woda to co? - Wskazał na flakonik.
- Miałeś kiedyś coś wspólnego ze światem nie magicznym? - Spytała El .
- Jasne, chłopaki opowiadali mi o Biedronce i Tesco r11; odpowiedział.
- No, w każdym razie mugole używają tego, żeby fajnie pachnieć. Coś jak eliksir zapachu, tyle, że ten ma dużo więcej składników, bo oni nie wiedzą o tej sztuce nic. Wiesz ile ludzi mogli uratować, gdyby wiedzieli czym jest bezoar? - Zamyśliła się.
- Białe i niebieskie! - Przerwała jej Alicja.
W podarku były śpiewające jajka z czekolady i figurka. Kiedy wyjął ją na stół zobaczył podobiznę swoją, Petera, Remusa i Syriusza. Ucieszył się i wsadził ją z powrotem do pudełka. Wtedy zobaczył coś niezwykłego. Małe dzieło zaczęło zmieniać kształty, aż w końcu zostały tam dwie postaci trzymające się za ręce i serdecznie uśmiechające się. Był to on i Lily. Spojrzał zaskoczony na Alicje.
- Sama ją wykonałam r11; powiedziała.
- To nie zwykły prezent. Dziękuje! - Spojrzał na rudą. Była równie zaskoczona co i on. Najwyraźniej jej paczka była bardzo podobna.
- Em... To otwórzcie te największe... Ale Ty, Lily, nie. Chcę osobiście zobaczyć twoją reakcje, w moim pokoju - powiedział stanowczo Potter.
- A ja twoją, na mój podarek - uśmiechnęła się. - Wiedziałam, że znowu będziesz się popisywać. Takimi wielkimi pakami.
Wszyscy otworzyli swoje paczki od Rogacza i El. Każdy zachwycał się magią ukrytą w nich. Nawet Petunia się cieszyła mimo, że była jaka była. Chłopak obawiał się jednak, że Wigilia to jedyny dzień w roku, w którym blondyna będzie przyjemna. Całą zabawę przerwał zegar wydzwaniający godzinę dwudziestą drugą. Zrobiła się kolejka do łazienek, a kiedy Potter z niej wyszedł usiadł na łóżku w swoim pokoju, powstrzymując się żeby nie zajrzeć do paczki Lily. Wyjrzał przez okno. Na parapecie siedziały cztery sowy. Odebrał paczki, które niosły i odesłał je do domów. Pierwsza była od Petera...
- James! - Rozległ się głos Syriusza,
- Wesołych Świąt - powiedział chłopak wyciągając lusterko.
- Idioto, ja tylko żartowałem z tym prezentem... Skoro już się do mnie wybrałeś, to dlaczego się nie pokazałeś? - Spytał urażony.
- Bo Świętym Mikołajem byłem - odpowiedział Rogacz.
- Dobra, jutro pogadamy. Jeszcze raz dzięki i sprawdź paczkę ode mnie na końcu - uśmiechnął się Łapa.
- Skąd wiesz, że mam ich więcej? - Spytał zaskoczony.
- Nie myślisz już. Ja też dostałem - powiedział Black i zniknął.
Na końcu, dlaczego na końcu? - Pomyślał brunet. - Ale niech Ci będzie... Na końcu
Uchwycił w dłonie jedno z pudełek i przeczytał, że jest od Petera. Rozpakował. Znalazł tam zielony sweterek z literą
H. Jednego był pewien. Albo oznaczało to Huncwot, albo Pettigrew się pomylił i miało tam być
CH. Dalej było śpiewające zdjęcie chłopaka o mysich włosach. Był to fałsz kolędy, której Potter nie znał. Na końcu wyciągnął śpiewnik i kilkanaście Lionów. Następne pudełko było od Dorcas. Zdziwiło go to, ale wytłumaczył sobie, że dziewczynie głupio było wysłać prezent do Syriusza, skoro nie wysłała nic reszcie. Otworzył pudełko, a jego oczom ukazał się rudy miś z zielonymi oczami. Przeklął w duchu, po czym zauważył, że miś może opowiadać dziesięć bajek i śpiewać dwadzieścia kołysanek. Zarechotał z żartu dziewczyny, która najwyraźniej miała go za dziecko. W podarku od Remusa była księga i fura czekoladowych żab. Początkowo pomyślał, że nawet do księgi nie zajrzy, ale w oczy rzucił mu się tytuł: "Zaklęcia, których Cię nie nauczono. Żartuj razem z nami". Ucieszył się bardzo i przy najbliższej okazji obiecał sobie, że podziękuje Lupinowi.
Pozostała ostatnia najmniejsza paczka. Syriusz zapakował do niej trzy czapki. Na pierwszej był napis:
Precz Smarkelusie! Na następnej :
Dupku, ja też Cię lubię. Ostatnia zaś wykonana była z cienkiego materiału. Ubrał ją na głowę i zobaczył na spodzie pudełka jakiś napis.
"Nie to nie jest zwykła czapka. Nudziło mi się. Zobacz na swoje ciało"
Pierwsze co przemknęło Rogaczowi przez głowę, to fakt, iż Łapa chyba uderzył się w głowę. Kiedy jednak spojrzał na swoje dłonie, aż pisnął z radości. Był nie widzialny. Syriuszowi udało się wykonać Czapkę Niewidkę.
Do pokoju weszła Lily, dźwigając podarek od Jamesa.
- James? - Powiedziała.
- Tu jestem! - Palnął chłopak ściągając z głowy czapkę.
- O, dostałam od wszystkich Huncwotów i Dorcas prezenty
- Eee, to miło z ich strony... A co takiego dostałaś? - Spytał.
- Od Petera sweter z napisem
DJ. Nie rozumiem o co chodzi, bo przecież nie chodzę po klubach i w ogóle... - zastanowiła się dziewczyna, a James zachichota.ł - O co chodzi?
- Nie nic... - powiedział uświadamiając sobie: DJ, czyli Dziewczyna Jamesa.
- W każdym razie, jakiś śpiewnik batony i zdjęcie. Od Dorcas... to nasza prywatna sprawa - uśmiechnęła się zagadkowo. - Od Remusa księgę... Eee... nie ważne... - zawahała się. - A od Syriusza, dwie czapki z napisami i szalik.
- Podobnie jak ja - zaśmiał się chłopak. - Ale otwierasz ten mój prezent?
- Najpierw ty mój - powiedziała stanowczo.
- No dobra...
James rozpakował ostatnią nie wielką paczkę. Był w niej jakiś kielich.
- Eee... - mruknął - Co to takiego?
- Powiem Ci tylko, że nie łatwo było to wykonać. Ale przeczytałam sporo książek, i w końcu się udało... - odpowiedziała.
- Nie... To nie możliwe... Przecież, chyba nie zrobiłaś Kielicha Pomysłu? - Szepnął bardziej do siebie, niż do niej.
- A chcesz się założyć? - Spytała.
- Liluś, jesteś niesamowita! - Wrzasnął i porwał ją do tańca.
Cieszył się tak z dziesięć minut. Był bardzo zadowolony. Nie spodziewał się takiego prezentu. Kiedy wreszcie skończył dziewczyna uchwyciła wielkie pudło i otworzyła je.
- Ej... - wskazała na lusterka. - Są takie jak macie ty i Syriusz!
- I oczywiście zapomniałem, że jedno mam tam tylko wsadzić... - powiedział.
- Trzymaj, wybaczę Ci to nie dopatrzenie - pokazała język i wręczyła jedno koledze.
- Ile słodyczy... - zdziwiła się.
- Ja bym na twoim miejscu je przeszukał
Wysypała wszystko na podłogę. Zauważyła nie wielkie czerwone pudełeczko. Już chciała je chwycić, ale James ją ubiegł. Odwrócił El do lustra i otworzył opakowanie. Przerzucił rudę kosmyki jej włosów na jedną stronę i zapiął wisiorek. Po chwili jego srebrna barwa zrobiła się złota, a na serduszku zaczęły pojawiać się litery. Dech zaparło mu w piersiach. Przyglądał się dokładnie, co pisze na ozdobie. "James" - przeczytał i zamarł.
Lel zorientowała się, że to był podstęp. Kolor zmienił się na czerwony, a dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka kipiąc ze złości. Ich spojrzenia spotkały się, a serduszko ponownie zrobiło się złote. Minę Pottera trudno było opisać. Na twarzy czaił się uśmiech, jednak jego usta były smutne. Z oczu zaś biła radość, jakiej nigdy nie doświadczył. Ten widok ją uspokoił. Zaniemówiła, a on razem z nią. Czas się zatrzymał. Po policzku Lily spłynęła łza. Rogacz starł ją jedną ręką. Zbliżył się i pocałował ją tak namiętnie, jak jeszcze nigdy. Świat zawirował. Szkoda, że już wkrótce wszystko miało obrócić się do góry nogami...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Dodane przez Pani Riddle dnia 12-11-2011 17:38
#101
Dla mnie w sam raz, nie za bardzo słodko, nie za sztywno. To była normalna wigilia, ciekawe FF. Życzę weny
Pozdrawiam Aby odczytać co tu jest napisane, najedź na to myszką (kliknij, i trzymając Prawy przycisk myszki, przejedź w prawo, lub lewo)
Edytowane przez Pani Riddle dnia 12-11-2011 17:39
Dodane przez lilyy dnia 12-11-2011 19:03
#102
Hehe , bardzo fajne . Wprowadziłaś mnie Emily w taki świąteczny nastrój . A ten ich końcowy pocałunek mmm.. :*
Dodane przez Therion dnia 12-11-2011 21:38
#103
Eh, cudowne :D Już nie mogę doczekac się świąt :< Nie jest ckliwe, mi się podobało ;)
Znalazł tam zielony sweterek z literą H. Jednego był pewien. Albo oznaczało to Huncwot, albo Pettigrew się pomylił i miało tam być CH.
Mam takie pytanko, bo nie zrozumiałam, o co chodzi z tym CH? :D
Dodane przez emilyanne dnia 12-11-2011 21:42
#104
Therion napisał/a:
Eh, cudowne :D Już nie mogę doczekac się świąt :< Nie jest ckliwe, mi się podobało ;)
Znalazł tam zielony sweterek z literą H. Jednego był pewien. Albo oznaczało to Huncwot, albo Pettigrew się pomylił i miało tam być CH.
Mam takie pytanko, bo nie zrozumiałam, o co chodzi z tym CH? :D
Mvahaha! :D Moja słodka tajemnica! XD Powiem Ci na osobności :D Inni niech się domyślają :D
Dodane przez emilyanne dnia 13-11-2011 15:22
#105
Moi drodzy czytelnicy <jeżeli jakichś mam>. Chciałam was przeprosić, ale przeżywam brak weny, na ten FF. Nie wiem, kiedy pojawi się następna notka, aczkolwiek obiecuje że kiedyś napewno... Póki co brakuje mi do tego motywacji. Napiszę coś jeżeli moja wena wróci. Na razie zajmuję się blogiem o Lily Evans. Gdyby ktoś był chętny... Można znaleźć link na moim profilu. Jeszcze raz przepraszam i obiecuje, że w tym miejscu, kiedyś pojawi się ciąg dalszy... :(
Edytowane przez emilyanne dnia 13-11-2011 15:23
Dodane przez Therion dnia 13-11-2011 15:24
#106
Szkoda, szkoda, ale wiem jak ciężko prowadzi się dwa opowiadania, więc życzę weny i wielu pomysłów na oba FF :D
Dodane przez emilyanne dnia 13-11-2011 15:39
#107
Uwaga ogłoszenie :)
Fan Ficka pociągnie Annalisa Louis. Kiedy tylko poczuje się do tego zdolna, przejmę te fuchę z powrotem! xD
Tak więc no ... Będzie inicjatywa dwóch autorek :D
Dodane przez Pani Riddle dnia 13-11-2011 15:40
#108
Ciekawa jestem co Lisa wymyśli :O
Dodane przez Therion dnia 13-11-2011 15:42
#109
O, zapowiada się interesująco :D Kontynuacja będzie tutaj, czy w innym temacie?:D
Dodane przez Annalisa Louis dnia 13-11-2011 15:56
#110
Nie mam zielonego pojęcia , ale chyba nie będzie sensu stwarzać nowego tematu , bo i po co ? : ) Postaram się pociągną je dalej w tym temacie :D
Dodane przez Anabella Rossi dnia 13-11-2011 17:16
#111
Ja też tak uważam. To byłoby bezsensowne stwarzać kolejny temat. ; ]
I ciekawa jestem, jakie pomysły będzie miała Annalisa...
Trzymam kciuki i weny życzę, Ano ; )
Dodane przez Asella dnia 13-11-2011 17:46
#112
O matko mam już świątezny nastrój.
Pisz dalej chce wiedzieć co to ma być za przewrót do góry nogami.
A ten pocałunek na końcu kiedy dowiedział się że naprawde go kocha.
Dodane przez emilyanne dnia 15-11-2011 15:33
#113
Kochani moi, nie widzę żeby Annalisa coś tu pisała... Więc postanowiłam dodać tu coś jeszcze... Jeżeli teraz czytacie - to co czytacie, to oznacza że udało mi się coś nadziubdziać <z wielkim trudem>. W każdym bądź razie... No właściwie to nie wiem jak będzie dalej... W moim życiu zachodzą pewne zmiany. Może dodadzą mi weny. Kto wie. Jak ktoś przeczytał to dajcie znać ;>
Rozdział XXI
Czas leciał bardzo szybko. Były to jedne z najszczęśliwszych dni Jamesa. Nie potrafił oderwać wzroku, od wisiorka Lily. Była w znakomitym nastroju, bo ten cały czas był złoty. Literki również się nie zmieniały. Ten czas szybko jednak minął i trzeba było wrócić do szkoły. Cała trójka wybrała najkrótszą z dróg. Najpierw teleportowali się do kominka z Siecią Fiuu, po czym szybko znaleźli się w pokoju wspólnym Gryfonów. Wcześniej zawsze musieli jeździć do Hogwartu pociągiem. Tym razem okazało się że nie tylko oni wybrali ten sposób dostania się do szkoły. Byli już wszyscy siódmoklasiści, tylko nie Glizdogon, który miał dopiero uczyć się sztuki teleportacji. James usiadł w opustoszałym pokoju wspólnym na kanapie obok Lily. Nie chciał podchodzić do Syriusza, bo ten wyraźnie miał inne zajęcie. Tuż przy kominku obściskiwał się z Dorcas. Tak więc i on zbliżył się do Rudej, by objąć ją w pasie. Nim jednak zdążył to zrobić upadł na ziemie, niby martwy. Usłyszał nas sobą głośny krzyk Evans, a potem znalazł się zupełnie innym miejscu.
Siedział w ciemnej komnacie. Było zimno. Naprzeciwko niego siedziała Elizabeth Potter. Z jej oczu ciekły łzy. Teraz wszedł Lord Voldemort. Coś było nie tak. Rogacz znał te scenę. Patrzył z boku na ginącą matkę. Z jego ust wydobył się ostry krzyk.
- Nie! - wrzasnął, ale było już za późno. Poczuł że ktoś trzyma go za rękę. Leżał. Otwarł oczy, był w skrzydle szpitalnym
- James! - powiedziała jego dziewczyna - Co się stało?
- Mama... Gdzie jest moja matka? - spytał doniośle
- James... - z końca sali dobiegł go głos Dumbledora - Byłeś nie przytomny przez tydzień... Voldemort zaatakował
- Nie! To nie możliwe! To musiał być tylko sen, sen rozumie pan?! - wydarł się
- Chłopcze... To nie był sen. - kontynuował dyrektor - Wiem że nie jest ci łatwo. Ale twój ojciec...
- Co z tatą?!
- Obawiam się... że ty już nie masz rodziców... James... Tak mi przykro - chłopak nigdy nie widział starca w takim nastroju. Wyglądało na to że cierpiał równie, co on sam. Jedyne czego Potter teraz pragnął to zasnąć i już się więcej nie obudzić.
***
Zbliżał się koniec roku. Od czasu osierocenia, James i Lily ciągle się kłócili.
- Jim! - powiedziała wściekle - Tak nie może być! Cały czas masz do mnie jakieś pretensje!
- Mów za siebie! - wrzasnął chłopak - Mam tego dość!
- Wiesz co? Ja też mam dość, ale ciebie. Z nami koniec! - zakończyła dziewczyna wybiegając z dormitorium chłopców.
Potter został sam na środku pokoju. Wpatrywał się tempo w ścianę, nie potrafiąc wyjaśnić tego co zaszło. Kiedy tak stał, do środka wszedł Syriusz, z nie ciekawą miną.
- Cześć Syr... - powiedział Rogacz
- Cześć ? - chłopak spojrzał na przyjaciela mocno zaskoczony
- Czemu to cię tak dziwi?
- Wiesz... Ostatnio jedyne co robiłeś to kłóciłeś się z nami i z Lily... - zauważył Black
- Ja się z wami kłóciłem? - szepnął arogancko - Nie gadaj głupot
- Głupot? Twoja dziewczyna przed chwilą wyleciała stąd z łzami w oczach, a ty mi mówisz że ja gadam głupoty. Chciałem za nią pobiec, ale niestety nie da się wejść do ich dormitorium...
- P-pła... płakała? - wyjąkał James
- Tak, płakała. Widzę że ocknąłeś się z transu, co? Lepiej leć ją przeproś za nim... - urwał Łapa
- Ja nie byłem w żadnym transie.
- Jasne, a po nocach wrzeszczałeś do poduszki rUciekaj ja go zatrzymam!r1;
- Co wrzeszczałem? - spytał zszokowany
- Jakoś wcześniej cię to nie interesowało... - warknął Syriusz
Okularnik nie czekał na to co jeszcze usłyszy. Był pewien jednego - może stracić Evans na zawsze. Pobiegł do jej dormitorium. Tak jak się spodziewał, nie jeden raz się przewrócił. Potrzebne było coś, co pozwoliło by mu się tam dostać. Przypomniał sobie, że głęboko w jego kufrze tkwi Kielich Pomysłu.
Ciąg Dalszy Być Może Nastąpi...
Jak ktoś lubi czytać moje opowiadania, to na moim profilu w linkach jest mój blog. Zapraszam, zostawcie ślad :) Tymczasem, oczekujemy wkładu Annalisy...
Wiem że krótko, ale cudem jest że w ogóle coś napisałam ... xD
Dodane przez lilyy dnia 15-11-2011 15:46
#114
Och , Emily proszę tylko nie " Jim " . Czy James nie jest ładnym imieniem ?! Hehe :D . Raz czytałam opowiadanie , w którym autorka nazywała Jamesa " Jimbo " !!! < wali głową w biurko >
A tak poza tymi bzdetami , którymi zawracam ci główkę, bardzo mi się podobał ten rozdział . Tak , dramatycznie . :D I dobrze ,że James i Lily się rozstali , musi coś się w ich związku dziać, nie zawsze przecież jest różowo ! :D :D :D
Emily , nie zostawiaj swojego FF . :( :( . Piszesz coś jeszcze oprócz tego o Lily ? Bo nie jestem zorientowana ;d
Dodane przez Therion dnia 15-11-2011 17:28
#115
Jimbo?! Hahahhaah :D
Dobrze, dobrze, ze się rozstali, cieszę się, lubie jak dużo się dzieje a bohaterowie cierpią :D
Dodane przez aneczka00402 dnia 15-11-2011 17:32
#116
Super. Bardzo ładnie. WWYYBBIITTNNYY!!!!!
[u]"- Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
- Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
- Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
- Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju."
[/u]
Dodane przez Annalisa Louis dnia 15-11-2011 19:35
#117
Uwaga uwaga ! Zebrałam się w sobie i w napływie delikatnej weny i zmuszenia samej siebie napisałam rozdział. ;D Tak więc , czytajcie i komentujcie ;D
Rozdział XXII
Jak burza wpadł do swojego dormitorium. Rozejrzał się po pokoju i po chwili podbiegł do kufra znajdującego się pod jego łóżkiem. Zaczął gorączkowo wyrzucać z niego wszystkie rzeczy. Po kilku minutach zgłębiania zawartości kufra, odnalazł kielich. Odetchnąwszy z ulgą, wziął do ręki przedmiot, po czym jak wiatr "wyleciał" z pokoju i skierował się pod drzwi dormitorium dziewczyn. Tam przystaną i wziął głęboki oddech, zastanawiając się, w jaki sposób uruchomić huncwocki wynalazek. Po chwili namysłu przypomniał sobie, że może użyć zaklęcia mrożącego. Nagle, schody zaczęła pookrywać magiczna otoczka, która uniemożliwiła im przekształcenie się w zjeżdżalnię. Chłopak uśmiechną się do siebie, po czym staną na pierwszym schodku. I wtedy się zawahał. " Co jeśli Lily nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Przecież zachowałem się jak totalny kretyn i egoista, w końcu nie tylko ja tu cierpię " Doszedł jednak do wniosku, że skoro wykorzystał już kielich, głupotą byłoby teraz zrezygnować. Z nadzieją zaczął pokonywać kolejne stopnie i w pewnym momencie tak się zamyślił, że stracił równowagę i runą z łoskotem na ziemię. Klnąc pod nosem podniósł się i ruszył na górę. Kiedy staną przed drzwiami usłyszał szloch. Domyślił się, że to zapewne Lily, po raz kolejny wypłakuję się Dorcas z powodu jego głupoty. Zdenerwowany postanowił zapukać. Puk. Może jednak wrócić? Puk. To chyba nie ma sensu. Puk. A co jeśli mu nie wybaczy? Jego rozmyślania przerwała zirytowana Dorcas:
- Zamierzasz tak stać i się wpatrywać tępo w ścianę, czy wejdziesz?- Zapytała ostro.
-Eee.... A mogę wejść?
- Skoro ci otworzyłam, to chyba możesz.
Zaskoczony chłopak przekroczył próg drzwi. Jednak zatrzymał się w półkroku kompletnie ogłupiały. Oprócz niego w dormitorium nie było nikogo. Zdezorientowany odwrócił się do tyłu, z zamiarem zapytania brunetki, gdzie jest Lily, jednak natrafił tylko na pustą przestrzeń. Zdenerwowany przysiadł na krańcu łóżka Rudej i zaczął nerwowo bawić się frędzelkami zwisającymi z kotary. W pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego, że jest obserwowany. Odwrócił głowę w stronę drzwi od łazienki. Jego oczy odnalazły zielone oczy Lily, w których oprócz łez, płoną ognik gniewu.
- Odejdź James-Powiedziała stanowczym głosem Ruda.
- Nie!- James podbiegł do dziewczyny, po czym potrząsając nią mówił- Jestem idiotą! Wiem, że nie powinienem się tak zachować, ale zrozum, ogromnie tęsknię za mamą i bardzo mnie to boli. Nie wiem, co się ze mną dzieje, to wszystko mnie przerasta.
Lily uważnie wpatrywała się w smutnego chłopaka, po czym podeszła do niego i objęła go. Zaskoczony James odwzajemnił uścisk. Stali tak przez chwilę w milczeniu, tuląc się do siebie. Po chwili oboje uśmiechając się delikatnie postanowili zejść na obiad.
Idąc powolnym krokiem, w stronę Wielkiej Sali, rozmawiali przyciszonymi głosami. Nagle do ich uszu dotarł szydzący głos Lucjusza Malfoya:
- Hej! Potter! Słyszałem, że Czarny Pan zabił twoją żałosną matkę?- Głos Malfoya ociekał jadem.
Na twarzy Jamesa pojawiła się furia. Powoli uwolnił się z uścisku Lily i podszedł do Malfoya:
-Nie waż się tak wyrażać o mojej matce, przebrzydła żmijo.- Gryfon rzucił się na Ślizgona, przygniatając go do ziemi.
Zaczęła się bójka. Czarnowłosy chłopak uderzył blondyna z pięści w nos, z którego zaczęła się lać krew. Ten nie będąc dłużny gryfonowi, przewrócił go na plecy i uderzył jego głową o posadzkę. W tle słychać było krzyki Lily, która bezskutecznie próbowała uspokoić walczących chłopców. Nagle młody arystokrata z całych sił kopną Jamesa w brzuch. Chłopak bezskutecznie próbował podnieść się, gdyż ból, który odczuwał był nie do zniesienia. Wtem, zza zakrętu wyszli, śmiejąc się w niebogłosy, pozostali Huncwoci. Widząc bezradną Lily, próbującą rozdzielić chłopców, podbiegli do niej i postanowili jej pomóc. Remus i Peter starali się utrzymać Jamesa z daleka od Lucjusza, natomiast Syriusz, chcąc nie chcąc pomógł Ślizgonowi
W takim stanie zauważyła ich Profesor McGonagall, która właśnie wtedy miała patrol na drugim piętrzer30;
Edytowane przez Annalisa Louis dnia 15-11-2011 19:40
Dodane przez emilyanne dnia 15-11-2011 19:45
#118
Jestem z Ciebie dumna! :D Co nie zmienia faktu, że zaraz będą woleli czytać twoje opowiadania :D Ale to nic :D
Pięknie, przynajmniej nie muszę pisać już sama! XD :D Wyszło świetnie :P Podoba mi się :D
Dodane przez Anabella Rossi dnia 15-11-2011 19:55
#119
też mi się podoba ^^
ale mam jedno ale. czasowniki typu "stanął", "zamknął" pisze się z "ł" na końcu xD
musiałam to wytknąć, bo mnie to raziło w oczy ;D
a tak to jest okej ;)
Edytowane przez Anabella Rossi dnia 15-11-2011 19:56
Dodane przez Helen Magnus dnia 15-11-2011 20:14
#120
EEEeeee... Annalise nie spodziewałam się tego po Tobie, czego mi nie powiedziałaś wcześniej, że masz taki talent!!!!! Świetne ;) Pozdrawiam
Dodane przez Asella dnia 16-11-2011 20:46
#121
Świetne dopasowałaś się stylem do poprzednich części.
Ale tyle czasu sie zastanawiam bo tyle razy uż przeczytalam to FF co miało oznaczać CH ??? Błagam powiedz
Dodane przez emilyanne dnia 17-11-2011 20:48
#122
Rozdział XXIII - a właściwie jego kawałek
- Potter! Malfoy! - wrzasnęła. - Co tu się stało?!
- To on zaczął! - krzyknął Lucjusz.
- Trzeba było siedzieć cicho - zdenerwował się James.
- Co tu się dzieję? - zza pleców dobiegł ich głos Slughorna.
- Ci dwoje pobili się, z powodów mi jeszcze nie znanych. Mam jednak wątpliwości, co do tego czy chce je znać. Dlatego odejmuje obu uczniom... - Minerwa przerwała.
- Stop, stop. Wolałbym najpierw wysłuchać co mają do powiedzenia... - wtrącił Horacy. - Lucjuszu, co tu się stało? - spojrzał na Ślizgona z nadzieją.
- No siedziałem sobie spokojnie, a on się na mnie rzucił
- Grr... - zawarczał Syriusz.
- Potter, twoja kolej. Skoro Malfoy nie ma zbyt wiele do powiedzenia - nakazała McGonnagall.
- Ale pani profesor... - mruknął blondyn.
- Potter, opowiadaj!
- Przyszedłem tutaj, a on zaczął... - twarz okularnika wykrzywił grymas bólu. - On obraził moją matkę... Odejmujcie sobie, ile tam chcecie. Nie obchodzi mnie to. Nikt nie będzie w ten sposób o niej mówił...
- Profesorze Slughorn. Myślę że nie mamy co to tego wątpliwości. To co zaszło jest zdecydowanie winą Lucjusza - powiedziała uśmiechnięta Minerwa.
- Ależ to Potter powinien panować nad swoimi nerwami - nalegał mężczyzna.
- Oboje wiemy, w jakiej sytuacji znalazł się przed kilkoma miesiącami. Byłoby to niesprawiedliwe karać go za obronę swojej matki - kobieta była wyraźnie zdenerwowana.
- Nie mamy pewności, że Malfoy obraził świętej pamięci Elizabeth.
- My możemy to potwierdzić! - wrzasnął Lupin.
- Słowo przyjaciół nic nam nie daje - stwierdził Horacy.
- Ale ja to wszystko słyszałam. Lucjusz zachował się bezczelnie. - wtrąciła jakaś Krukonka, wpatrując się wściekle w Malfoy'a.
- No to wszystko jasne, Slytherin traci pięćdziesiąt punktów za brak szacunku - kontynuowała Minerwa. - Syriusz, Peter, Remus i Lily. Każdy otrzymuje dwadzieścia punktów za zachowanie zimnej krwi. Panna Molier otrzymuje dziesięć, za prawdomówność
- Co takiego? - zdziwił się Horacy. - Przecież to...
- Dzień dobry wszystkim - usłyszeli głos Dumbledora. - Myślę że powinniśmy się już rozejść na lekcję.
***
Tego dnia na eliksirach, Slughornowi wyraźnie zależało na tym, by odjąć punkty Jamesowi. Nie miał jednak powodu, gdyż chłopak sprawował się wyjątkowo dobrze. W dodatku Lily i Remus cały czas się zgłaszali, przez co bez wyboru musiał nagrodzić ich dodatkowymi punktami. Ślizgoną zaś je odjął, ponieważ zachowywali się okropnie.
- Koniec roku już za miesiąc! Slytherin nie ma szans odzyskać utraconych punktów! - mruczał do siebie profesor. - I znowu wygra Gryffindor. A Puchar Quidditcha już mają w kieszeni!
Ciąg Dalszy Chyba Nastąpi ...
Nie czepiajcie się błędów. Dostałam pięciominutowego napływu weny. Jutro Annalisa chyba tu zajrzy :)
Edytowane przez emilyanne dnia 19-11-2011 18:45
Dodane przez Annalisa Louis dnia 17-11-2011 20:54
#123
Ech.. biedny Horacy co on ma z tymi Ślizgonami :D Rozdział bardzo ładny :D
Nie czepiam się o długość bo sama w tym temacie nie jestem lepsza XD
Dodane przez sampia dnia 18-11-2011 19:58
#124
Zacznę od początku.
Rozdział XXI napisany przez Emily Clark świetny jak zwykle.
Rozdział XXII Annalisa Louis świetnie, ale muszę napisać coś więcej jako że tego FF pisanego przez Ciebie komentuję pierwszy raz.
Ortografia: baz zastrzeżeń, chodź się nie przyglądałam.
Temat świetnie opracowany.
Nie mam zastrzeżeń. xdd. Innymi słowy: Wybitny dla Ciebie (by był, ale nie mogę już dodać oceny).
Rozdział XXIII - a właściwie jego kawałek.
Świetnie, chociaż Minerwa raczej by Jamesa nie broniła, zawsze była bardzo surowa. Jednak to Twój FF, Twój świat, nie mam nic do tego.
Dodane przez emilyanne dnia 18-11-2011 20:01
#125
sampia napisał/a:
Zacznę od początku.
Rozdział XXI napisany przez Emily Clark świetny jak zwykle.
Rozdział XXII Annalisa Louis świetnie, ale muszę napisać coś więcej jako że tego FF pisanego przez Ciebie komentuję pierwszy raz.
Ortografia: baz zastrzeżeń, chodź się nie przyglądałam.
Temat świetnie opracowany.
Nie mam zastrzeżeń. xdd. Innymi słowy: Wybitny dla Ciebie (by był, ale nie mogę już dodać oceny).
Rozdział XXIII - a właściwie jego kawałek.
Świetnie, chociaż Minerwa raczej by Jamesa nie broniła, zawsze była bardzo surowa. Jednak to Twój FF, Twój świat, nie mam nic do tego.
Ona go przecież nie chciała bronić :P To wina Slughorna, że się wtrącił :P
Dodane przez JudithLestrange dnia 18-11-2011 20:09
#126
Wiesz, ja jednak uczepię się błędów, gdyż widzę, że one się powtarzają. Poprawię na całym tekście, będzie wygodniej.
- Potter! Malfoy! - wrzasnęła
. - Co tu się stało?!
- To on zaczął! -
wykrzyknął Lucjusz
.
- Trzeba było siedzieć cicho - zdenerwował się James
.
- Co tu się dziej
e? - zza pleców dobiegł ich głos Slughorna
.
- Ci dwoje pobili się
_z powodów mi jeszcze nie znanych. Mam jednak wątpliwości
_ co do tego
, czy chc
ę je znać. Dlatego odejmuj
ę obu uczniom... -
Minerwa przerwano //tu mam wątpliwości - "Minerwie przerwano", czy "Minerwa przerwała", w sensie "Minerwa zawiesiła głos"? w każdym przypadku na końcu powinna być kropka//
- Stop, stop. Wolałbym najpierw wysłuchać co mają do powiedzenia... - wtrącił Horacy
. - Lucjuszu, co tu się stało? - spojrzał na
Ślizgona z nadzieją
.
- No siedziałem sobie spokojnie, a on się na mnie rzucił
.
-
Grr... - zawarczał Syriusz. //choć lepiej by brzmiało "Syriusz zawarczał", bez "wrr"//
- Potter, twoja kolej
, skoro Malfoy nie ma zbyt wiele do powiedzenia - nakazała McGonnagall
.
- Ale pani profesor... - mruknął blondyn
.
- Potter
, opowiadaj!
- Przyszedłem tutaj
, a on zaczął... - twarz okularnika wykrzywił grymas bólu
. - On obraził moją matkę... Odejmujcie sobie, ile tam chcecie. Nie obchodzi mnie to. Nikt nie będzie w ten sposób o niej mówił...
- Profesorze Slughorn. Myślę że nie mamy co to tego wątpliwości. To co zaszło jest zdecydowanie winą Lucjusza -
powiedziała uśmiechnięta Minerwa
. //tutaj moim zdaniem lepiej pasowałoby "zawyrokowała"//
-
Ależ_to Potter powinien panować nad swoimi nerwami - nalegał mężczyzna
. //to zdanie ogólnie brzmi okropnie. "Moim zdaniem to (pan) Potter powinien starać się lepiej nad sobą panować", jeśli już//
- Oboje wiemy, w jakiej sytuacji znalazł się przed kilkoma miesiącami.
Byłoby to
niesprawiedliwe, karać go za obronę swojej matki - kobieta była wyraźnie zdenerwowana
.
- Nie mamy pewności, że Malfoy obraził świętej pamięci Elizabeth
.
- My możemy to potwierdzić! - wrzasnął Lupin
.
- Słowo przyjaciół nic nam nie daje - stwierdził Horacy
.
- Ale ja to wszystko słyszałam. Lucjusz zachował się bezczelnie - wtrąciła jakaś Krukonka, wpatrując się wściekle w Malfoy'a
.
- No to wszystko jasne, Slytherin traci pięćdziesiąt punktów
_za brak szacunku - kontynuowała Minerwa
. - Syriusz, Peter, Remus i Lily. Każdy otrzymuje dwadzieścia punktów
_za zachowanie zimnej krwi. Panna Molier otrzymuje dziesięć
_za prawdomówność
- Co takiego? - zdziwił się Horacy
. - Przecież to...
- Dzień dobry wszystkim - usłyszeli głos Dumbledor
e'a - Myślę
, że powinniśmy się już rozejść na lekcj
e.
***
Tego dnia na eliksirach Slughornowi wyraźnie zależało na tym,
by odjąć punkty Jamesowi. Nie miał jednak powodu, gdyż chłopak sprawował się wyjątkowo
dobrze.
W dodatku Lily i Remus cały czas się zgłaszali, przez co bez wyboru musiał nagrodzić ich dodatkowymi punktami. //to zdanie jest okropne - lepiej by już było (kontynuując poprzednie zdanie) "a, Lily i Remus ciągle się zgłaszali, przez co, nie mając wyboru, musiał nagrodzić ich dom dodatkowymi punktami"// Ślizgon[/color][bcolor=#ff0000]om zaś je odjął, ponieważ zachowywali się okropnie. //to również - lepiej już "Ślizgoni natomiast zachowywali się okropnie, przez co zmuszony był odjąć im nieco punktów"//
- Koniec roku za miesiąc! Nie będzie czasu żeby Slytherin zdobył te punkty... - mruknął do siebie po zajęciach profesor. - Znowu Gryffindor wygra. Puchar Quiditcha już mają w kieszeni! //to również jest niegramatyczne - o wiele lepiej brzmi "- Koniec roku już za miesiąc! Slytherin nie ma szans odzyskać utraconych punktów! - mruczał do siebie profesor. - I znowu wygra Gryffindor. A Puchar Quidditcha już mają w kieszeni!", hmm?//
Wiem, wiem, było bez bety - ale w poprzednich rozdziałach powtarzały się te same błędy. Ja nie jestem betą, przyznaję, nie znam się na tym, ale tak, jak kilku z moich poprawek nie jestem do końca pewna, to większość błędów widać jak na dłoni!
O samym tekście nie będę się wypowiadać, gdyż przeczytałam może dwa rozdziały, choć one w sumie do najciekawszych nie należały, ale nie mi to oceniać. Mam za to dla Ciebie radę - pisz w Wordzie (który automatycznie poprawia/podkreśla błędy, których jest sporo), w zeszycie, na kartce - ale na spokojnie, nie na szybko. Następnie zostaw tekst, żeby "odleżał", po czym przeczytał ponownie, najlepiej na głos - pytaj siebie, czy te zdania ładnie brzmią? czy mają sens? Możesz też przeczytać tekst mamie/siostrze/przyjaciółce, które pomogą Ci poprawić błędy językowe. Staraj się też pisać nieco dłuższe rozdziały, choć to już wyższa szkoła jazdy - czy widziałaś kiedyś w książce rozdział na pół strony? Owszem, zdarzają się specyficzne teksty, w których krótkie rozdziały wyglądają ładnie, lecz Twój do takich nie należy, dłuższe rozdziały ładnie by wyglądały. Choć o to się już nie będę czepiać, gdyż w oczy najbardziej rzucają się błędy: interpunkcyjne, składniowe, ortograficzne... Popracuj nad tym.
Pozdrawiam, JL
Dodane przez JudithLestrange dnia 18-11-2011 20:23
#127
Wiesz, ja jednak uczepię się błędów, gdyż widzę, że się powtarzają. Poprawię na całym tekście, będzie wygodniej.
- Potter! Malfoy! - wrzasnęła
. - Co tu się stało?!
- To on zaczął! -
wykrzyknął Lucjusz
.
- Trzeba było siedzieć cicho - zdenerwował się James
.
- Co tu się dziej
e? - zza pleców dobiegł ich głos Slughorna
.
- Ci dwoje pobili się
_z powodów mi jeszcze nie znanych. Mam jednak wątpliwości
_co do tego
, czy chc
ę je znać. Dlatego odejmuj
ę obu uczniom... -
Minerwa przerwano //tu mam wątpliwości - "Minerwie przerwano", czy "Minerwa przerwała", w sensie "Minerwa zawiesiła głos"? w każdym przypadku na końcu powinna być kropka//
- Stop, stop. Wolałbym najpierw wysłuchać co mają do powiedzenia... - wtrącił Horacy
. - Lucjuszu, co tu się stało? - spojrzał na
Ślizgona z nadzieją
.
- No siedziałem sobie spokojnie, a on się na mnie rzucił
.
- Grr... - zawarczał Syriusz. //choć lepiej by brzmiało "Syriusz zawarczał", bez "wrr"//
- Potter, twoja kolej
, skoro Malfoy nie ma zbyt wiele do powiedzenia - nakazała McGonnagall
.
- Ale pani profesor... - mruknął blondyn
.
- Potter
, opowiadaj!
- Przyszedłem tutaj
, a on zaczął... - twarz okularnika wykrzywił grymas bólu
. - On obraził moją matkę... Odejmujcie sobie, ile tam chcecie. Nie obchodzi mnie to. Nikt nie będzie w ten sposób o niej mówił...
- Profesorze Slughorn. Myślę że nie mamy co to tego wątpliwości. To co zaszło jest zdecydowanie winą Lucjusza -
powiedziała uśmiechnięta Minerwa
.//tutaj moim zdaniem lepiej pasowałoby "zawyrokowała"//
- Ależ_to Potter powinien panować nad swoimi nerwami - nalegał mężczyzna.//to zdanie ogólnie brzmi okropnie. "Moim zdaniem to (pan) Potter powinien starać się lepiej nad sobą panować - upierał się mężczyzna.", jeśli już//
- Oboje wiemy, w jakiej sytuacji znalazł się przed kilkoma miesiącami.
Byłoby to
niesprawiedliwe, karać go za obronę swojej matki - kobieta była wyraźnie zdenerwowana
.
- Nie mamy pewności, że Malfoy obraził świętej pamięci Elizabeth
.
- My możemy to potwierdzić! - wrzasnął Lupin
.
- Słowo przyjaciół nic nam nie daje - stwierdził Horacy
.
- Ale ja to wszystko słyszałam. Lucjusz zachował się bezczelnie - wtrąciła jakaś Krukonka, wpatrując się wściekle w Malfoy'a
.
- No to wszystko jasne, Slytherin traci pięćdziesiąt punktów
_za brak szacunku - kontynuowała Minerwa
. - Syriusz, Peter, Remus i Lily. Każdy otrzymuje dwadzieścia punktów
_za zachowanie zimnej krwi. Panna Molier otrzymuje dziesięć
_za prawdomówność
- Co takiego? - zdziwił się Horacy
. - Przecież to...
- Dzień dobry wszystkim - usłyszeli głos Dumbledor
e'a
. - Myślę
, że powinniśmy się już rozejść na lekcj
e.
***
Tego dnia na eliksirach Slughornowi wyraźnie zależało na tym,
by odjąć punkty Jamesowi. Nie miał jednak powodu, gdyż chłopak sprawował się wyjątkowo
dobrze.
W dodatku Lily i Remus cały czas się zgłaszali, przez co bez wyboru musiał nagrodzić ich dodatkowymi punktami. //to zdanie jest okropne - lepiej by już było (kontynuując poprzednie zdanie) "a, Lily i Remus ciągle się zgłaszali, przez co, nie mając wyboru, musiał nagrodzić ich dom dodatkowymi punktami"// Ślizgonom zaś je odjął, ponieważ zachowywali się okropnie. //to również - lepiej już "Ślizgoni natomiast zachowywali się okropnie, przez co zmuszony był odjąć im nieco punktów"//
- Koniec roku za miesiąc! Nie będzie czasu żeby Slytherin zdobył te punkty... - mruknął do siebie po zajęciach profesor. - Znowu Gryffindor wygra. Puchar Quiditcha już mają w kieszeni! //to również jest niegramatyczne - o wiele lepiej brzmi "- Koniec roku już za miesiąc! Slytherin nie ma szans odzyskać utraconych punktów! - mruczał do siebie profesor. - I znowu wygra Gryffindor. A Puchar Quidditcha już mają w kieszeni!", hmm?//
Wiem, wiem, było bez bety - ale w poprzednich rozdziałach powtarzały się te same błędy. Ja nie jestem betą, przyznaję, nie znam się na tym, ale tak, jak kilku z moich poprawek nie jestem do końca pewna, to większość błędów widać jak na dłoni!
O samym tekście nie będę się wypowiadać, gdyż przeczytałam może dwa rozdziały, choć one w sumie do najciekawszych nie należały, ale nie mi to oceniać. Mam za to dla Ciebie radę - pisz w Wordzie (który automatycznie poprawia/podkreśla błędy, których jest sporo), w zeszycie, na kartce - ale na spokojnie, nie na szybko. Następnie zostaw tekst, żeby "odleżał", po czym przeczytał ponownie, najlepiej na głos - pytaj siebie, czy te zdania ładnie brzmią? czy mają sens? Możesz też przeczytać tekst mamie/siostrze/przyjaciółce, które pomogą Ci poprawić błędy językowe. Staraj się też pisać nieco dłuższe rozdziały, choć to już wyższa szkoła jazdy - czy widziałaś kiedyś w książce rozdział na pół strony? Owszem, zdarzają się specyficzne teksty, w których krótkie rozdziały wyglądają ładnie, lecz Twój do takich nie należy, dłuższe rozdziały ładnie by wyglądały. Choć o to się już nie będę czepiać, gdyż w oczy najbardziej rzucają się błędy: interpunkcyjne, składniowe, ortograficzne... Popracuj nad tym.
Pozdrawiam, JL
Edytowane przez JudithLestrange dnia 18-11-2011 20:24
Dodane przez aneczka00402 dnia 18-11-2011 20:27
#128
Naprawdę super piszesz:P Życzę weny:P Jak sama prosiłaś, nie czepiam się błędów, ale też chyba nawet ich nie ma:jupi:
Dodane przez emilyanne dnia 18-11-2011 20:33
#129
JudithLestrange napisał/a:
Wiem, wiem, było bez bety - ale w poprzednich rozdziałach powtarzały się te same błędy. Ja nie jestem betą, przyznaję, nie znam się na tym, ale tak, jak kilku z moich poprawek nie jestem do końca pewna, to większość błędów widać jak na dłoni!
O samym tekście nie będę się wypowiadać, gdyż przeczytałam może dwa rozdziały, choć one w sumie do najciekawszych nie należały, ale nie mi to oceniać. Mam za to dla Ciebie radę - pisz w Wordzie (który automatycznie poprawia/podkreśla błędy, których jest sporo), w zeszycie, na kartce - ale na spokojnie, nie na szybko. Następnie zostaw tekst, żeby "odleżał", po czym przeczytał ponownie, najlepiej na głos - pytaj siebie, czy te zdania ładnie brzmią? czy mają sens? Możesz też przeczytać tekst mamie/siostrze/przyjaciółce, które pomogą Ci poprawić błędy językowe. Staraj się też pisać nieco dłuższe rozdziały, choć to już wyższa szkoła jazdy - czy widziałaś kiedyś w książce rozdział na pół strony? Owszem, zdarzają się specyficzne teksty, w których krótkie rozdziały wyglądają ładnie, lecz Twój do takich nie należy, dłuższe rozdziały ładnie by wyglądały. Choć o to się już nie będę czepiać, gdyż w oczy najbardziej rzucają się błędy: interpunkcyjne, składniowe, ortograficzne... Popracuj nad tym.
Pozdrawiam, JL
Jeżeli chodzi o długość zdaję sobie z tego sprawę - ostatnio nie mam weny. Poprzednie rozdziały były dla mnie zdecydowanie lepsze i dłuższe też. Piszę w Wordzie.
Dodane przez nattso dnia 19-11-2011 12:24
#130
To jest cudowne! Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału!! Masz talent :)) Daję oczywiście Wybitny ;P
Dodane przez Therion dnia 19-11-2011 12:40
#131
Interesujące, podoba mi się Twój styl pisania Annaliso, czekam na następne części, bo fragment rozdziału, napisany przez Emily, nie nie satysfakcjonuje , jesli chodzi o ilośc :p
Dodane przez JudithLestrange dnia 19-11-2011 18:26
#132
Wiesz,
Emily, nie po to wybazgroliłam Ci i zakreśliłam kolorkami wszystkie błędy, żebyś Ty to po prostu olała ;-) Skoro już Ci ten tekst, mówiąc wprost, zbetowałam, to byłoby miło, gdybyś poprawiła oryginał, nie? Przeczytałaś chociaż moje komentarze a propos składni? Bo już o tym, że stawia się kropkę na końcu zdania nie wspomnę. Hmm? Albo mi zwyczajnie powiedz, żebym spadała na drzewo, bo Tobie się pisanie bez kropek i nieskładniowo podoba i wkurza Cię, jak ktoś próbuje to poprawiać. Bo ta ignorancja z Twojej strony mnie uraziła.
Cieszę się bardzo, że piszesz w Wordzie - zauważyłam, że coraz mniej osób to teraz robi.
Pozdrawiam, JL
Dodane przez emilyanne dnia 19-11-2011 18:35
#133
JudithLestrange napisał/a:
Wiesz, Emily, nie po to wybazgroliłam Ci i zakreśliłam kolorkami wszystkie błędy, żebyś Ty to po prostu olała ;-) Skoro już Ci ten tekst, mówiąc wprost, zbetowałam, to byłoby miło, gdybyś poprawiła oryginał, nie? Przeczytałaś chociaż moje komentarze a propos składni? Bo już o tym, że stawia się kropkę na końcu zdania nie wspomnę. Hmm? Albo mi zwyczajnie powiedz, żebym spadała na drzewo, bo Tobie się pisanie bez kropek i nieskładniowo podoba i wkurza Cię, jak ktoś próbuje to poprawiać. Bo ta ignorancja z Twojej strony mnie uraziła.
Cieszę się bardzo, że piszesz w Wordzie - zauważyłam, że coraz mniej osób to teraz robi.
Pozdrawiam, JL
Wybacz, jak to przeczytałam to nie miałam czasu, a potem zapomniałam. Za chwilkę się za to wezmę, mimo że znowu nie mam czasu xd
Dodane przez Annalisa Louis dnia 23-11-2011 20:47
#134
Ech, pełna mobilizacja dzisiaj była i postanowiłam dodać rozdział ;D
Także życzę miłego czytania, a za ewentualne błędy z góry przepraszam ;)
Rozdział XXVI
Sobota niosła ze sobą wiele ciekawych wydarzeń, między innymi ostatni mecz Walki o Puchar. Od samego rana, w pokojach wspólnych Gryffindoru i Slytherinu, widać było poruszenie. Drużyny z napiętymi nerwami oczekiwali godziny jedenastej, kiedy to znajdą się na boisku. W końcu wybiła oczekiwana przez wszystkich godzina. Trybuny stadionu zaczęły zapełniać się ciekawskimi uczniami, a Robert Watson r11; znany Krukon, który zawsze zbiera zakłady- krążył dookoła stadionu krzycząc wniebogłosy ich ceny. Nagle z podium komentatora rozległ się głos:
- Witam na ostatnim już w tym sezonie, meczu Quidditcha. Na polu walki znajdzie się znakomita drużyna Gryffindoru, na czele z Jamesem Potterem oraz drużyna Slytherinu, której kapitanem jest Lucjusz Malfoy. Pani Hooch prosi kapitanów o podanie sobie dłoni. Widać, że obaj robią to niechętnie.. Proszę państwa wystartowali! Kafala ma ścigająca Gryfonów Maggie Smith, która pięknym rzutem podała go do Alicji. Widać, że Gryfonom zależy na wygranejr30;..
Dalsze słowa komentatora stopiły się z krzykami zadowolonych Ślizgonów. Po wspaniałej akcji Tomsona i Bubbla, Ślizgonom udało się wyrównać punktację. Było już dziesięć do dziesięciu. Walka nieustannie trwała i z minuty na minuty zwiększała się jej brutalność. Tymczasem James, krążąc wokół stadionu, szukał znicza. Denerwował się strasznie, ponieważ Ślizgoni nie przebierali w środkach i wyglądało na to, że zrobią wszystko żeby wygrać. Jego rozmyślania przerwał błysk, który pojawił się mu przed oczami. Zaskoczony zanurkował w dół by złapać małą, uskrzydloną piłeczkę. Na nieszczęście Gryfonów, Lucjusz Malfoy również zauważył znicza i teraz leciał z niewiarygodną prędkością w stronę Pottera. Chłopak jednak nie dał za wygraną i z całych sił zwiększył szybkość swojej miotły. Obaj szukający lecieli teraz obok siebie, używając wyjątkowo brutalnych sztuczek, by zrzucić przeciwnika z miotły. Coraz szybciej zbliżali się bliżej zielonego podłoża boiska. Na trybunach słychać było piski przerażonych dziewczyn, które zakrywały sobie oczy, żeby nie widzieć uderzenia chłopców. W ostatniej chwili James Potter poderwał swoją miotłę, robiąc wspaniały Zwód Wrońskiego. Natomiast zaskoczony Malfoy uderzył z całej siły w murawę. Zachwyceni Gryfoni, Puchoni i Krukoni, zawyli ze szczęścia na trybunach, zerwawszy się z miejsc. Zwycięska drużyna została otoczona uradowanymi kibicami. Po piętnastu minutach rGryfiakir1; znaleźli się w swoim Pokoju Wspólnym.
W pewnym momencie na uradowanego Jamesa skoczyła bardzo ruda i bardzo drobna osóbka:
- Myślałam, że się rozbijesz- Po twarzy Lily zaczęły spływać łzy.
Zaskoczony James objął Evansównę. W Pokoju Wspólnym zaległa cisza. Przerwał ją krzyk pewnej brązowookiej dziewczyny o imieniu Dorcas:
- Niesamowite! Lily i James są razem! Zdrowie nowej pary!- Wzniosła butelkę z kremowym piwem. Po chwili uczyniła to również pozostała część Gryfonów, bawiąca się na imprezie.
Tymczasem, Lily i James spojrzeli po sobie, zdezorientowani i zażenowani jednocześnie.
- No dalej, James, na co czekasz?!- Krzyknęła Ann- Pocałuj ją!
W tym momencie nastąpiła, kolejna już tego wieczoru, cisza. Na twarzach Pottera i Evans pojawiły się rumieńce.
Tymczasem Gryfoni, zachwyceni takim obrotem spraw zaczęli głośno skandować: r PO-CA-ŁUJ-JĄr1;. Trwało by to zapewne jeszcze bardzo długo, gdyby nie to, że w drzwiach wejścia do Pokoju Wspólnego stanęła Profesor McGonagall:
- Rozumiem, że jesteście bardzo szczęśliwi z powodu wygrania Pucharu Quidditcha, jednak chciałabym Was poinformować, że jest już dwie godziny po ciszy nocnej i nie wypada tak głośno się zachowywać. Myślę, że najlepiej wypadałoby już skończyć zabawę.
-Ale Pani Profesorr30;- Jęknął Syriusz.- Zabawa się zaczęła dopiero rozkręcać. Właśnie James miał romantycznie po-ca-ło-wać Lily, a Pani im przeszkodziła.
- Rozumiem Panie Black, że to ogromna strata, jednak już raz pozwoliłam wam się zbyt długo bawić i jaki to miało skutek?- Wzrok nauczycielki stał się surowy.
Żaden z uczniów znajdujących się w pomieszczeniu nie odważył się odezwać.
Tymczasem Profesor kontynuowała:
- Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy- Powiedziała głośno McGonagall, po czym odwróciła się i zaczęła iść w stronę przejścia.- A, zapomniałabym, - Uczniowie spojrzeli na nią z przerażeniem- Gratuluję wygranej Potter.
Po czym z delikatnym uśmiechem na ustach przeszła przez portret Grubej Damy.
Nastąpiła chwila konsternacji, każdy w Pokoju Wspólnym patrzył się na siebie, nie rozumiejąc, co się dzieje. Nagle odezwał się Syriusz, który za pewne już wcześniej musiał rozmyślać na tym, co powie:
- Ale z jednym musicie się ze mną zgodzić. Im kobieta starsza, tym coraz częściej nie wiadomo, o co jej chodzi.
Edytowane przez Annalisa Louis dnia 23-11-2011 20:48
Dodane przez emilyanne dnia 23-11-2011 21:03
#135
Hahaha :D To ostatnie zdanie bardzo mi się spodobało :) Kto wie :P Może następny rozdział sama naskrobię, ale zobaczy się. Na dzień dzisiejszy mam wenę do wszystkiego, tylko nie na to. Jutro zobaczymy co da się zrobić. Trzeba tu częściej zaglądać. XD
Dodane przez Helen Magnus dnia 23-11-2011 21:12
#136
Rozdział naprawdę świetny. Biedny Lucjusz, jak mogłaś Mu to zrobić, przecież wiesz, że to mój ulubieniec. Ale cóż, to Twój świat. Widziałam parę drobnych błędów, ale nie będę się czepiać, ponieważ ja też je popełniam. Ogólnie Rozdział wspominam bardzo pozytywnie. Masz talent. Tylko błagam nie rób już więcej krzywdy Lucjuszowi, to nie jego wina, że jest taki niemiły dla Pottera.
Dodane przez Therion dnia 23-11-2011 21:14
#137
Taak, ostatne zdanie jest dobre :D
Ogólnie treśc jest fajna, erek i błędów się nie czepiam, bo błędy nie rzuciły mi się w oczy. Czekam czekam czekam na rozdział 27 :D
Dodane przez aneczka00402 dnia 25-11-2011 12:48
#138
Trochę to krótkie. I akcja dzieję się szybko - za szybko, ale błędów nie zauważyłam. Ale radzę usuną te - r30 itp. To bardzo przeszkadza w czytaniu:bigrazz:
Dodane przez Evelyn Dark dnia 25-11-2011 13:07
#139
Nie mam nic do zarzucenia. Jedynie co musiałbyś/ musiałabyś poprawić to więcej opisów miejsca i tego co dana postać w tym momencie robi. Ułatwi ci to pisanie i sprawi większą przyjemność. Ogólnie jest ciekawie. Dobry początek opowiadania o Huncwotach. Myślę, że będzie to coś oryginalnego. Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :]
Dodane przez arakella219 dnia 01-12-2011 20:46
#140
Dziewczyno ! WOW ! matko jedyna kochana, to jest genialne ! :D Chociaż na trochę zapomnę o tym, że nie będzie następnej części Harrego, ale Ty zrobiłaś kawał dobrej roboty i dzięki Tobie wkręcę się znowu w świat magii.... :D DZIĘKUJE ! :) - również pozdrawiam :)
Dodane przez emilyanne dnia 02-12-2011 16:47
#141
Rozdział XXIII
Koniec roku zbliżał się nieuchronnie. Zaczęły się kombinowania Huncwotów, jakby tu pożegnać Hogwart. Oprócz tego, bardzo zależało im na skończeniu dzieła. "Tajemnice Huncwotów" były teraz najważniejsze. Nawet Lily zobowiązała się, że jeżeli koledzy będą potrzebować pomocy, ona chętnie im pomoże.
- James - powiedział Syriusz, kiedy w słoneczny dzień z kolegami, przechadzali się po Błoniach - Słuchaj. Pomyślałem że trzeba wypróbować różne formułki zaklęć, które wymyśliłem
- Wiesz w ogóle, jak powstają zaklęcia? - zapytał okularnik
- No właśnie, nie mam pojęcia - mruknął chłopak
- A ja wiem, a ja wiem - zaśpiewał ochoczo Lunatyk, na co wszyscy parsknęli śmiechem
- No więc jak? - zapytał ciekawski Peter
- Formułka nie jest ważna. Ważne jest to czego chcemy. Tylko potężni czarodzieje potrafią stworzyć zaklęcia. Jeśli już im się to uda, wtedy zaklęcie przybiera swoje właściwości. Między innymi tą formułkę - dokończył Remus
- Jak to wygląda? Czarodziej wymyśla formułkę? - spytał Łapa
- Nie. To zaklęcie samo... Nie mam pojęcia jak to wygląda... - mruknął Lupin
- Chodźmy na polanę, do Zakazanego Lasu! - zaproponował Potter
- Oszalałeś? - zza ich pleców wyłoniła się Lily
- Spokojnie, dziewczyno nic nam nie będzie. - zachichotał Black
- Nie pójdziecie do Zakazanego Lasu! A jeśli spróbujecie to...
- To ty pójdziesz z nami - Rogacz szarmancko podniósł Rudą i biegli już przez ścieżkę
- James! Ty idioto! - sprzeciwiała się dziewczyna
- Do swojego ukochanego, tak? - zarechotał chłopak
- A i owszem! - wrzasnęła zielonooka
- Następna taka okazja, to na waszym ślubie - wtrącił Łapa
Dotarli na małą polankę. James odstawił ukochaną na ziemie i uśmiechnął się do niej łobuzersko. Tak bardzo lubiła ten uśmiech, że nie mogła już być na niego zła. Był to kolejny powód do tego, by reszta Huncwotów mogła się z pary po naśmiewać. Nie przeszkadzało im to jednak, gdy byli razem. Peter nagle zaczął wrzeszczeć.
- Gorzko! Gorzko! - jego koledzy mimowolnie się przyłączyli
- Gorzko, gorzko! - wrzeszczeli teraz, patrząc wyczekująco na parę.
James już miał się zbliżyć do swojej dziewczyny, jednak ta wyciągnęła rękę na znak, że ma stać z daleka. Po chwili założyła ręce i spojrzała na Syriusza, Petera i Remusa z uśmieszkiem. Nie miała zamiaru dawać im tej satysfakcji.
- Eee... No wiecie co... - mruknął Syriusz
- Spadaj na drzewo kundlu - rzucił rozbawiony James
- Kundle niestety nie słynną z tego, że potrafią się wspinać na drzewa - odparł Black, na co wszyscy zanieśli się śmiechem.
W chwili nie uwagi reszty, Evans podeszła do swojego chłopaka i złożyła na jego ustach krótki, lecz namiętny pocałunek. Kiedy Łapa zorientował się, co się dzieje było już za późno.
- Eee... No wiecie co... - powtórzył
- Bierzemy się za te zaklęcia? - spytał Remus śmiejąc się
- Postanowiliście stworzyć swoją listę zaklęć? - zachichotała El
- Tak, ale wygląda że to nie będzie takie łatwe kochanie - odpowiedział Potter
- Kochanie! Słyszeliście to? Kochanie! - wrzasnął Peter i parsknął śmiechem, lecz gdy zauważył że nikt inny tego nie zrobił, uciszył się i zmienił temat - Macie kartkę i pióro?
- Ja mam - odezwał się Remus wyciągając sprzęt z kieszeni
- To jak wymyśla się te zaklęcia? - zaciekawiła się Ruda
- Żadnej formułki. Musisz to zrobić siłą woli i różdżką - odpowiedział wesoło Syriusz - I tak tobie by się to nie udało.
- A tobie, to przepraszam bardzo co? - spojrzała spode łba na kolegę
- Szybciej niż tobie - zarechotał
- Spróbujcie jednocześnie, to się przekonamy! - zaproponował Peter
Syriusz i Lily przystali na tą propozycje i ustawili się do siebie tyłem. Reszta stanęła z tyłu, obserwując co się będzie działo. Minęła minuta - nic. Przez głowę El, przebiegały pomysły jakie zaklęcie może wymyślić. Spojrzała na drzewo i ono dało jej natchnienie.
Niech to będzie drzewo z czekoladowymi żabami - pomyślała - Takiego zaklęcia jeszcze nie ma!
Stała dłuższą chwilę w skupieniu, nie zajmując się już łapą. Wycelowała różdżkę i machnęła nią. Nic... Ponowiła próbę. Dalej nic... Powtórzyła poczynanie. Czekoladowy promień światła rozbłysnął wprost na drzewo. Łapa momentalnie odskoczył, wściekły bo jemu się nie udało. Po chwili nerwy przegrały z zainteresowaniem. Drzewo, w które zostało rzucone zaklęcie, zostało zasłonięte. Nigdy czegoś podobnego w świecie magicznym nie widzieli - nawet na transmutacji. Minęła chwila, a brzoza (bo drzewo było brzozą) pojawiła się z powrotem. Teraz jednak jej pień był w kolorze białej czekolady, a z gałązek zwisały opakowania z czekoladowymi żabami.
- I co? Nie ma formułki... Ale jak pięknie wygląda... - powiedział zachwycony Remus
- Sjokolade paddas... - mruknęła Lily
- Co ? - zdziwił się Lunatyk
- Formułka. Sjokolade paddas. - powtórzyła
Lupin natychmiast zapisał to zaklęcie na kartce papieru. Syriusz i reszta próbowali wykonać nowe zaklęcia, przez długi czas. El obserwowała ich starania ze śmiechem.
- Jak to zrobiłaś? - spytał James
- Nie wiem, po prostu. Skupiłam się mocno i wiedziałam czego chce. Machnęłam różdżką i stało się - zachichotała
- Zrobisz jeszcze kilka? - zaproponował z nadzieją Peter
- Ściemnia się. Może innym razem. Wracajmy już - poprosiła
***
Tak o to przez następne kilka dni, Lily tworzyła zaklęcia, będące wymysłem przyjaciół. Lista zapełniała się. Dziewczynie udało się wykonać najróżniejsze rzeczy. Ostatecznie jedno z zaklęć, udało się zrobić Jamesowi. Było to jednak jego pierwsze i ostatnie dzieło.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Mam jeszcze jakiś czytelników? Odezwijcie się ! :)
Edytowane przez emilyanne dnia 02-12-2011 17:07
Dodane przez arakella219 dnia 02-12-2011 16:50
#142
Masz :D o to się nie martw :P
Dodane przez aneczka00402 dnia 02-12-2011 16:57
#143
Dokładnie fanów masz i to nawet dużo. Kolejny rozdział jak zwykle świetny. Widać, że ostatnio nie masz weny, ale Mimo że ostatnie rozdziały są pisane bardzo żadko i tak niczym nie odstają od poprzedni.
Dodane przez Pani Riddle dnia 02-12-2011 16:57
#144
Masz mnie...
Kolejny rozdział bardzo mi się podoba, błędów nie zauważyłam, tylko popraw erki :)
bardzo zależało im na skończeniu dzieła. rTajemnice Huncwotówr1;
Dodane przez Theodore dnia 02-12-2011 16:58
#145
Bardzo fajne opowiadanie! Masz talent, dziewczyno!
PS - usuń ery, bo jak to mod odkryje, to... :P.
Dodane przez Seva dnia 02-12-2011 17:07
#146
Mnie też jeszcze masz, tyle że bardziej pasowałoby JUŻ masz xd bo dopiero teraz przeczytałam wszystkie części :P
A więc piszesz bardzo fajnie, podoba mi się pomysł, twój styl i w ogóle xd
najfajniejsze, że nie robisz błędów :P tylko jeden erek znalazłam:
rTajemnice Huncwotówr1;
a po za ty czysto :P
pees: Życzę weny :) i czekam na kolejny fragment :)
Dodane przez emilyanne dnia 03-12-2011 12:39
#147
Rozdział XXIV
Do końca roku pozostało pięć dni. Wszyscy bardzo dobrze zdali ostatnie egzaminy. Wieczorem Huncwoci z koleżankami zasiedli w Pokoju Wspólnym.
- Udało się nam! - powiedział dumnie Syriusz
- Co się nam udało? - spytała Dorcas
- Mamy Tajemnice Huncwotów. Wszystkie! Lista zaklęć, powstała dzięki Lily. Czapkę niewidkę zrobiłem w święta. Kielich Pomysłu... Też Lily. Szampon Łysola, ja, Rogacz, Glizdogon i Lunatyk - wymieniał Łapa
- Ale tego było pięć, a nie cztery... - mruknął zastanawiając się Remus
- A Mapa Huncwotów? - spytał Glizdogon
- A Biała Różdżka? - wyparował James
- Właśnie! - wrzasnął Lunatyk
- Będzie z drzewa, z czekoladowymi żabami z rdzeniem... - zastanowił się Potter - Jakimś wyjątkowym rdzeniem.
- Popiół Feniksa? - zaproponowała Lily
- Skąd wytrzaśniemy popiół Feniksa? - spytał Syriusz
- Dumbledore na pewno wam użyczy - Ruda zachichotała
- Umiecie tworzyć różdżki? - zdziwiła się Dorcas
- Nie... - mruknął Lupin - Ale już my sobie poradzimy. Przeczytałem kilka książek...
Huncwoci w dwa dni zgromadzili wszystko co było im potrzebne. Remus sam zajął się tworzeniem różdżki i bardzo łatwo mu to poszło. Kiedy ją wypróbowali, okazało się że nadaje się tylko do wyczarowywania jedzenia, czego tak naprawdę żadna inna różdżka nie potrafiła. Zadowoleni ukryli swoje skarby na polanie w Zakazanym Lesie. Niestety Filch złapał ich jak wracali z niego i odebrał mapę Huncwotów, której nie ukryli. Mimo wszystko byli zadowoleni.
***
Nadszedł dzień pożegnania Hogwartu. Wszyscy zgromadzili się w Wielkiej Sali. Oczywiście nie odbyło się bez ostatniego dowcipu Huncwotów. Cały zamek zalała fala czekolady. Nauczyciele byli oburzeni, kiedy patrzyli na śmiejącego się Dumbledora. Jedynie McGonnagall również się to podobało. Większość siódmoklasistek się popłakała, na myśl że już więcej nie wrócą do tej szkoły. Po finale, przemówienia pożegnalnego dyrektora wszyscy mieli się rozejść. Nie zdążyli jednak, bo James ich zatrzymał.
- Drodzy uczniowie, drodzy absolwenci! - zawołał - Niech wszyscy widzą! - przeszedł przez dywan czekolady, w stronę Lily - Moja droga. Pragnę prosić cię dzisiaj o rękę, bo jesteś najważniejszą osobą w moim życiu! Czy zostaniesz moją żoną?
Po sali przebiegły oklaski, głośnie wołania i pogwizdywania.
- Jasne że tak! - ucieszyła się Lily, a James pełen dobrego humoru wziął ją na ręce i pocałował
- Szczęścia młodej parze! - wrzeszczeli inni.
Ślub był cudowny, a i noc poślubna udana. Rok później Pani Potter urodziła synka. Minął kolejny... A Huncwoci na zawsze zostali rozdzieleni.
- Lily! Lily to on! - wrzasnął James - Bierz Harrego i uciekaj! Lily uciekaj!
Wybiegł z pokoju. Teraz jego sny się ziściły. W sercu zapanowała smutna atmosfera, zrodzona myślą "A mogłem temu zapobiec". Każdy sen w tej chwili pamiętał bez błędnie. Ale było za późno. Voldemort stał przed nim. Rogacz był taki bezbronny. Nie miał przy sobie różdżki. Kolejna myśl napłynęła mu do głowy "Wszyscy moi bliscy... Czy mają zginąć dzisiaj?"
- Nie! - wykrzyczał Rogacz
- Avada Kedavra! - zielone światło ugodziło go w serce. Osunął się na ziemie i wyzionął ducha...
Lily po chwili czekał dokładnie ten sam los...
Tak o to kiedyś czwórka przyjaciół miała stać się sławniejsza, niż sam James jako ojciec Harrego Pottera. Wszystko to za sprawą przypadkowego odkrycia Tajemnic Huncwotów. Potężni czarodzieje, a każdy z nich zginął śmiercią tragiczną. Każdy miał się dowiedzieć, że wszystko to było głównie winą zdrajcy Petera Pettigrew.
Koniec
Kochani. Dziękuje wam że wytrwaliście do końca mojego opowiadania. Podziękowania, za to że wreszcie skończyłam lub ewentualnie pogróżki i pretensje możecie tu dalej składać. Miło było mi pisać dla was. Jeżeli ktoś ma ochotę poczytać jeszcze jakieś moje opowiadania, na moim profilu jest link do bloga o Severusie Snape'ie. Jeżeli wolicie czytać o Lily, to na tym właśnie blogu w linkach, znajdziecie mój drugi blog. xd Dziękuje wszystkim za uwagę!
Dodane przez arakella219 dnia 03-12-2011 13:00
#148
DZIĘKUJĘ ! i ubolewam nad tym, iż jest to ostatnia część : C
Dodane przez aneczka00402 dnia 03-12-2011 13:03
#149
Trochę szkoda, że to ostatnia część, tak lubiłam tu zaglądać codziennie i niecierpliwie wyczekiwać kolejnej części! Dzięki za te chwile spędzone przy kompie i za to, że mogłam komentować. Myślę, że z resztą ty też nie chętnie się z tym porzegnałaś, ale fajnie zakończyłaś! DZIĘKI!!!
Dodane przez Asella dnia 03-12-2011 15:13
#150
JAK MOGŁAŚ ??? Matko takie piękne FF!! A ta prośba o rękę Lily przepiękna az mialam łzy w oczach ze szczęśćia.
Tylko potem to ziszczenie jego snów.. kolejne łzy w oczach tylko tym razem z wielkiego smutku
Dodane przez Prongs dnia 17-12-2011 16:49
#151
Okej, przeczytałam. I właściwie prawie wszystko, oprócz Tego rozdziału wieczorem, po północy, gdzie byłam tak padnięta, że nic mi się nie chciało. Ale dziś - sobie przyuważyłam parę błędów. Wiec zacznijmy od sprawy technicznej, ale tylko tego rozdziału, bo gdybym miała po kolei znów lecieć specjalnie wyłapując na siłę błędy w poprzednich, to bym chyba sama wyzionęła ducha, już nawet bez zielonego światełka. Niekoniecznie jest tu horda błędów ortograficznych, co fleksyjnych, jak i interpunkcyjnych.
Emily, jest coś takiego jak poprawne zapisywanie dialogu. I według zasad poprawnej polszczyzny, po każdej wypowiedzi stawia się
kropkę. Chyba w żadnym zdaniu nie masz tego zastosowanego. Nawet nie tylko w dialogach, w samym tekście zapominasz o kropce, na koniec.
Popiół Feniksa? - zaproponowała Lily.
- Skąd wytrzaśniemy popiół Feniksa? - spytał Syriusz.
- Dumbledore na pewno wam użyczy - Ruda zachichotała.
- Umiecie tworzyć różdżki? - zdziwiła się Dorcas.
Huncwoci w dwa dni zgromadzili wszystko, co było im potrzebne.
Przecinek! Zdania trzeba od siebie rozdzielać.
Niestety Filch złapał ich jak wracali z niego i odebrał mapę Huncwotów, której nie ukryli. Mimo wszystko byli zadowoleni.
Wracali z Filcha? Weim, że poprzednie zdanie skłania do myśli, jakoby z Zakazanego Lasu, ale brakuje mi tu dziwnie bardzo podmiotu. Nie wiem czy to moje zboczenie zawodowe, ale wydaje mi się, ze pokręciłaś trochę z wskazywaniem omawianych bohaterów. Przeczytaj to na spokojnie.
Oczywiście nie odbyło się bez ostatniego dowcipu Huncwotów.
Mam wrażenie, że
obyło się, bardziej tu pasuje.
Dumbledora
Dumbledore'a. Jesteśmy w świecie apostrofów.
Większość siódmoklasistek się popłakała, na myśl, że już więcej nie wrócą do tej szkoły.
Zapamiętaj, że przed 'że' stawia się przecinek.
- A Biała Różdżka? - wyparował James
Zniknął? Nie podoba mi się to sformułowanie.
Po finale, przemówienia pożegnalnego dyrektora wszyscy mieli się rozejść.
O, rany! Chyba bez przecinka! Chyba nie chodziło Ci o to, że Dyrektor był pożegnalny, tylko przemówienie, chyba? Powinno to wyglądaćtak, jak już musi być to zdanie: Po finale przemówienia pożegnalnego dyrektora
, wszyscy mieli się rozejść.
- Jasne że tak!
Co ja pisałam? Po 'że' stawia się przecinek.
W sercu zapanowała smutna atmosfera
Czy na prawdę słowo 'atmosfera' wydaje się być Tym Właściwym? Wyjaśnij mi, jak w sercu może zapanować smutna
atmosfera?
Tak o to kiedyś
A tu mamy orta, że się tak wyrażę. Tak
oto.
Harrego
Te przeklęte apostrofy! Że też ktoś coś takiego wymyślił!
Ogólnie rzecz ujmując, jest dobrze. Nie ma fajerwerków, czytałam lepsze opowiadania o Huncwotach, a wierz mi jest ich od groma, ale czyta się dobrze, teksty może trochę banalne, ale sęk w tym, żeby dalej pisać. W końcu dojdziesz do takiej wprawy, że takie niuanse, które jakiś tam użytkownik Ci kiedyś wytknął - Ty wytkniesz komuś, bo będziesz je zauważać. Język masz dobry, popracuj trochę nad warsztatem, a będzie na pewno bardzo dobrze. Na razie jest dobrze.
Niech Ci pióro lekkim będzie!
Prongs
Dodane przez HeermionaGranger dnia 02-01-2012 18:45
#152
Czeemuu ??!!, mnie tu niema tak długo czasu i tak czekałam na czytanie.
Szukałam ff w niezakończonych i nie mogłam znaleść a ono jest już tutaj , jest cudowne a ty je skończyłaś dlaaaaczegooo ?? :O
Gdybyś kiedyś miała zamiar założyć temat na forum z opowiadaniem o Huncwotach właśnie ( mam nadzieje że tak będzie ;P )
lub bloga z opowiadaniem typu to , to powiadom mnie ^^
Będę tęsknić za przygodami Huncwotów ;))