Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z]Intrygi, kłamstwa i ironia
Dodane przez Rock_Idiot dnia 18-11-2008 15:51
#1
Uwaga, ostrzegam, że to będzie nieco prześmiewcze.
- Harry, Harry! - krzyczała Ginny. Ruda biegła korytarzem Hogwartu. Przystanęła. Roziskrzonym wzrokiem powiodła po uczniach, szukając ukochanego. Jej słodko pachnące włosy opadały lśniącą kaskadą na plecy. W szeroko rozwartych, brązowych oczach widać było łzy. Moment, nie tylko łzy... Oprócz skroplonego smutku w jej oczach widać było iskierki gniewu. Najwidoczniej zguba się odnalazła.
- Ty zdrajco! - wrzeszczała po chwili dziewczyna, waląc pięściami w szeroką pierś Wybrańca - Ja cię tak kocham, a ty mnie unikasz! Nie rozumiesz, że przez ciebie moje serce przeszywają strzały bólu, gdy widzę jakiegoś czarnowłosego chłopaka. Nie cieszy mnie już śpiew ptaków, a kwiaty straciły dla mnie swoją urodę! Już nawet cytrynowe dropsy Dumbledore'a nie mogą mnie pocieszyć!
Harry patrzył na nią, a w jego oczach można było zauważyć ogromny smutek. Wyglądał jak basset, któremu pomachano przed nosem kiełbasą i kazano jeść marchewkę.
- Ginny - zaczął Potter - Ja cię nadal kocham, ale wiesz, że nie możemy być razem... Moim przeznaczeniem jest Voldemort, a nie chcę ryzykować twojego życia. Poza tym...
Ruda nie dała mu dokończyć. Chwyciła jego twarz w dłonie i zaczęła całować Chłopca - Który - Przeżył. Badała ustami jego wargi i przyciskała swe ciało do Wybrańca.
Boże, Ginny nadal nie umie całować - pomyślał Potter.
- Ekhm... - usłyszeli za sobą zakochani.
Przerażeni odwrócili się.
- Może cytrynowego dropsika? - zaproponował Dumbledore.
- Eee... Panie dyrektorze... Moglibyśmy liczyć na... nieco prywatności? - zapytał chłopak.
- No nie wiem, czy można liczyć na prywatność pośrodku szkolnego korytarza - odpowiedział Albus a w jego błękitnych oczach pojawiły się iskierki drwiny.
- Przecież tu wszyscy się całują! - zaoponował Potter.
- Mi się wydaje, że raczej podsłu****ą - odrzekł Dumbledore.
Ciszę panującą w korytarzu przerwał dziwny trzask.
- I robią zdjęcia - dodał dyrektor, patrząc na Colina, który z radosną miną wbiegał do łazienki dla chłopców, uciekając z aparatem, jakby bał się, że Harry zamieni się w bazyliszka i go zje (co jest całkiem możliwe, jeśli wierzyć plotkom).
Wśród trójki zapanowała niezręczna cisza.
- To ja może już pójdę - powiedział Dumbledore, idąc do swojego gabinetu.
Taaaak! - pomyślała Dolores Umbridge, podsłu****ąca rozmowę przez Uszy Dalekiego Zasięgu -
Zawsze wiedziałam, że on nie może wytrzymać czterech godzin bez siedzenia w swoim wygodniutkim fotelu dyrektora! Ale musi się odzwyczaić, ponieważ to JA niedługo zajmę jego miejsce! - dokończyła w myślach nauczycielka, zanosząc się szatańskim śmiechem.
Edytowane przez Guardian dnia 16-02-2009 11:53
Dodane przez Taka jedna dnia 18-11-2008 15:58
#2
Nie wiem czy byłam pierwszą osobą, która to czytała, ale jestem pierwszą komentującą, więc: KAAAWWWWWWWWWAAIIIIIII!
To jest świetne, a błędów nie zauważyłam.
Jedno co mnie zdziwiło?zdenerwowało to: szeroka klata Wybrańca... O Boru! Jak to brzmi. Ale wszystko inne jest naprawdę świetne ( i moje ukochane dropsy!)
Dodane przez Magic Dream dnia 18-11-2008 16:04
#3
Jej słodko pachnące włosy opadały lśniącą kaskadą na plecy. W szeroko rozwartych, brązowych oczach widać było łzy.
Maaary sueee. Cudeńko. ;p
Nie cieszy mnie już śpiew ptaków, a kwiaty straciły dla mnie swoją urodę! Już nawet cytrynowe dropsy Dumbledore'a nie mogą mnie pocieszyć!
Dumbledore rozprowadzał po szkole nielegalnie dropsy, ha. ;]
Wyglądał jak basset, któremu pomachano przed nosem kiełbasą i kazano jeść marchewkę.
Rotfl. ;D
nie możemy być razem... Moim przeznaczeniem jest Voldemort
No, no, Potter... Czy my o czymś nie wiemy?
Całość bardzo fajna. ;D Rocki, rozwijasz się, no. ;p Czekam na następną część. ;]
Edytowane przez Magic Dream dnia 20-02-2009 20:26
Dodane przez Alae dnia 18-11-2008 17:14
#4
- Ginny - zaczął Potter - Ja cię nadal kocham, ale wiesz, że nie możemy być razem... Moim przeznaczeniem jest Voldemort
Phi, gust godny Złotego Chłopca, doprawdy.
W sumie nie wiem, co o twoim tekście myśleć. Ogólne wrażenie pozytywne, ale bez szaleństw. Zabił mnie skroplony smutek, błagam niech go Snape użyje w jakimś eliksirze.
Parę zgrzytów:
Pirmo, niespecjalnie przemawia do mnie Ginny, mówiąca o Dumbledorze inaczej niż
dyrektor. Być może ma to coś wspólnego z tym, że nie przyjęłam do wiadomości pomysłów Joaśki, która z tego zaszczutego rudego stworzonka zrobiła nagle płomienną kobietę Potter'a. Nie i już.
Secundo, to już jest czepialstwo najwyższego stopnia, ale ja naprawdę jestem przywiązana do książkowej formy Chłopiec, Który Przeżył. Bez myślników. Wiem, że wielu autorów używa form z myślnikami, szczególnie, gdy bawi się tym określeniem, ale dla mnie podstawowa forma powinna być napisana zgodnie z książką.
Poza tym brakuje mi jakiegoś konkretnego pomysłu. Teoretycznie mamy formę prześmiewczą, więc możesz się pobawić z formą i pośmiać się z utartych schematów. Jednak, niestety, mam wrażenie, że jeżeli w następnym odcinku (o ile takowy powstanie) nie określisz jaśniej w jakim kierunku zmierzasz, to twój tekst będzie typowym przykładem parodii bez pomysłu. Wiesz co mam na myśli.
Wiesz?
I jeszcze szczypta czepialstwa. Po jaką, za przeproszeniem, dżumę wcisnęłaś tam Starą Ropuchę? Ani to potrzebne, ani inteligentne. A już z pewnością nieładne.
Podsumowując. Cieszę się, że dużo piszesz. Rozwijasz się w ten sposób, chętnie ujrzałabym cię w nieco innym stylu. Ot, chociażby w angście. Chociaż, nie wszystkim dano talent w każdym typie. Niektórzy piszą poważnie, inni nie. Zresztą nieważne. Poza tym masz u mnie wielkiego plusa za skroplony smutek. To określenie będzie przez najbliższe dni numerem jeden w moim prywatnym słowniczku.
Dodane przez Malaga dnia 18-11-2008 17:29
#5
Mmm. No nie wiem. Niby fajne (faktycznie, skroplony smutek jest swietny), ale takie... jak to napisała Alae "bez pomysłu". Takie... nic. Ginevra... no, ona taka nie jest. Wg. mnie nie jest to parodiowanie jej, tylko niekanoniczność.
Reszta jest w porządku. Nie będę oceniać, bo głupotą jest oceniać pierwszy rozdział. Czekam na dalej, bo chcę się dowiedzieć, w jakim kierunku zmierzasz.
Pozdrawiam i życzę Wena - M.
Dodane przez Yennefer dnia 18-11-2008 21:04
#6
Hahah, super. Najbardziej podobają mi się wzmianki o dropsach i o tym, że "Ginny nadal nie umie całować" :D Bardzo mi się podoba, mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz najszybciej jak się da :)
Dodane przez Delirantka dnia 19-11-2008 18:26
#7
Nie oszczędzę, nie.
Prawdopodobnie odpuściłabym Ci, ale zdążyłam zapoznać się z komentarzami ludu powyżej i stwierdzam nieradośnie, iż nikt, podkreślam, nikt nie podziela mojej opinii.
Alleluja i jedziemy.
Po pierwsiejsze - fabuła. I tu mogę zadać jedno, acz, moim skromnym zdaniem, trafne pytanie: WTF? Ponieważ ja niewiele z tego tekstu wyniosłam. Ani to to zabawne (uśmiech nawet mi przez myśl nie przeszedł), ani poważne, ani morału żadnego, ani sensu większego w fabule... Co tam robi Umbridge? Czy akcja dzieje się na piątym roku? Nie, niemożliwe, ponieważ Ginny i Bliznowaty spiknęli się dopiero gdzieś tam później, na szóstym Głupotterka, a piątym Ginny, bodajże. Jak dla mnie, fabuła jest infantylna, podobnie jak wykonanie.
Gdzie logika jakaś w Twoim tforze? Gdzie sens? Kanonu też nie dostrzegam.
A jeszcze słówko, co do humoru w Twoim tekście... wydaje mi się, że niektóre momenty miały być zabawne. Muszę mówić, że nie wyszły? Nie muszę, dziękuję.
Pozdrów swego Wena. I spróbuj go poskromić, bo spisywanie i publikowanie każdego pomysłu nie jest dobrym rozwiązaniem. Choć trzeba przyznać, że piszesz sporo... mam jednak wrażenie, że więcej piszesz, a mniej czytasz. A powinno być odwrotnie, zwłaszcza, że dopiero uczysz się pisać dobrze.
Pozdrawiam,
Ciocia De
Edytowane przez Delirantka dnia 19-11-2008 18:34
Dodane przez Guardian dnia 16-02-2009 11:52
#8
Autor FF zbanowany - FF dajemy jako zakończone :)
Przenoszę ;d
Dodane przez dark shadow dnia 08-03-2011 16:50
#9
No nawet niezłe.... Dla mnie bez rewelacji. Bo takie wiesz nie powiem co bo nie wiem ,ale czuje że coś tu jest nie tak, dziwnie i nie fajnie.
Pomysł w sumie OK, wykonanie niezłe ,ale jakość całości w normie ,spada coraz niżej pod koniec.