Lego Harry Potter: Lata 5-7 - recenzja
Dodane przez mundzioch dnia 04 December 2011 21:22
Szczere powątpiewanie i bardzo mieszane uczucia towarzyszyły mi, kiedy dowiedziałem się o powstaniu wersji Lego gry o Harrym Potterze. Świat „Harry’ego Pottera” wszakże to nie kraina klocków dla dzieci i głupkowata gra stworzona specjalnie dla nich. Uprzedzenia goniły uprzedzenia, aż do czasu, kiedy wygrałem w konkursie „Lego Harry Potter: Lata 1-4”.
Dziś uprzedzeń już nie ma. Tym razem na premierę sequela – „Lego Harry Potter: Lata 5-7” czekałem z niecierpliwością. Poprzednia część oczarowała mnie całkowicie, pokazała jak można cieszyć się grą i oddać jej dziesiątki godzin, w których każda sekunda wypełniona jest uśmiechem i zabawą.
Rozpoczynając kolejną część mojej klockowo-magicznej przygody nastawiałem się na bardzo wiele – moje oczekiwania względem tej gry były wręcz kosmiczne. Takie nastawienie z reguły nie przynosi niczego dobrego. Ale „Lego HP: Lata 5-7” broni się doskonale i to jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywki! Kiedy przy animacji tytułowej, przy menu głównym usłyszałem dźwięki fantastycznej kompozycji Alexandre’a Desplata („Snape to Malfoy Manor” z soundtracka pierwszej części filmowego finału serii), wiedziałem już, że dalej może być tylko lepiej. To aż dziwne, że to właśnie wersje Lego „Harry’ego Pottera” obfitują w muzykę filmową spychając na dalszy plan oficjalne gry filmowe, w których takiej muzyki po prostu nie ma lub jest jej jak na lekarstwo…
Najnowszy Lego Potter w zasadzie niewiele różni się od swojego poprzednika – kilka czarów zostało usprawnionych, kilka dodanych. Niewątpliwym atutem gry są nowe, szczegółowo oddane lokacje (London Eye prezentuje się wręcz fantastycznie!) i dużo bardziej rozbudowany świat - o ile w trybie „swobodnej” rozgrywki w pierwszej części mieliśmy dostępną jedynie ulicę Pokątną i Hogwart, tu mamy możliwość odkrywania do woli sekretów z okolic namiotu, w którym trio przebywało podczas poszukiwania horkruksów. Sama ulica Pokątna również uległa pewnym przeróbkom i zmianom – jest bardziej mroczna i „pełniejsza” - z Dziurawego Kotła można się dostać na londyńską ulicę, wstąpić do kawiarni, gdzie odbyła się walka ze śmierciożercami po nieudanym weselu, a także udać się na stację metra (!) skąd odjeżdża pociąg do Hogwartu. I tu kolejna wielka zaleta – do Szkoły Magii i Czarodziejstwa możemy się dostać w różnoraki sposób – dojeżdżając pociągiem na stację Hogsmeade lub też dzięki Szafce Zniknięć ze sklepu Borgina i Burkesa. Gdziekolwiek się znajdziemy, czeka nas mnóstwo zabawy i wiele zagadek do rozwiązania. Interesujące i korzystnie wpływające na rozgrywkę jest to, że został rozszerzony wachlarz postaci, które posiadają określone możliwości. Często to właśnie konkretna postać musi samodzielnie zmierzyć się z poszczególnymi zadaniami, dlatego też mamy pudełka ze sklepu Weasleyów, które mogą obsługiwać jedynie członkowie ich rodziny, zniszczone sprzęty mugolskie, które naprawić może tylko nieoceniony wręcz Artur Weasley. Mówiąc krótko – mnóstwo zadań dla każdego. Kiedy już mówię o specjalnych umiejętnościach niektórych postaci – warto tu wspomnieć o profesorze Slughornie, który posiada umiejętność… „autotransmutacji” w fotel! Nie zabraknie też ulubieńców bohaterów serii, wśród których jest nawet Arnold – puszek pigmejski Ginny! Sama eksploatacja świata, odkrywanie nowych umiejętności i możliwości, a także odblokowywanie postaci, którymi możemy kierować, zajmuje wiele godzin i stanowi przednią rozrywkę. Rozrywkę, która jednak ma i swoje niedociągnięcia…
Otóż „Lego Harry Potter: Lata 5-7” stanowi doskonałe rozwinięcie części odnoszącej się do pierwszych czterech lat historii Harry’ego Pottera, ale jako nowa gra – nie powala na kolana. Mamy tu wszystko to co znamy z poprzedniej gry, elementów nowatorskich jest mimo wszystko zdecydowanie za mało. Mimo licznych atutów produkcji, zabrakło mi tu czegoś nowego, świeżego i niepowtarzalnego. Gra z pewnością się nie nudzi, ale też nie jest dla mnie takim samym, fantastycznym doświadczeniem co jej poprzedniczka. Ale na obronę muszę dodać, że w końcu nie o to w tej produkcji chodzi, żeby była czymś nowatorskim. Spełnia swoją rolę jako ciąg dalszy „Lego Harry Potter: Lata 1-4”, aplikuje olbrzymią dawkę dobrego humoru, żartu i parodii, mimo mroczniejszego klimatu i zła czyhającego na nas niemalże na każdym kroku. Jeśli do tego dodać genialny tryb gry wieloosobowej, mamy zagwarantowaną przednią i długotrwałą zabawę. Jedyny mankament multiplayera stanowi jak dla mnie brak możliwości zmierzenia się w magicznym pojedynku – myślę, że byłaby to lepsza i ciekawsza zabawa niż bieganie za drugą postacią i ciągłe rzucanie z nią Avada Kedavrą.
Być może tego ostatniego zdania nie powinienem był pisać, jednak jest ono niezaprzeczalnym dowodem na to, iż najnowsza odsłona klockowego Harry’ego w każdym obudzi dziecko. A biorąc pod uwagę, że dzieci wymyślają najlepsze zabawy – czy potrzeba większej zachęty do zakupu tej wspaniałej gry?