Konkurs Halloweenowy - przedstawiamy I miejsca!
Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 07 November 2011 21:55
" Opowieść z cyklu bananowy horror " autorstwa Czarodziejki


Takiego święta Halloween jeszcze w Hogwarcie nie było...

Opowieść ta ma miejsce w piątym roku nauki Harry'ego w Hogwarcie.
Zbliżała się Noc Duchów, więc w całym zamku pojawiły się tradycyjne dekoracje: lampiony z dyni, kościotrupy i (ku zgrozie Rona) mnóstwo pająków, a po korytarzach latały chmary nietoperzy. Wydawało by się, że dzień 31 października będzie taki sam, jak poprzednie, z wieczorną ucztą i mnóstwem wspaniałego jedzenia.

Jednak w tym roku profesor Dumbledore wymyślił coś naprawdę oryginalnego...
Co to miało być, dyrektor ogłosił na tydzień przed Świętem Duchów przy wieczornym posiłku. Jak zwykle, na kolacji było tłoczno i gwarno. Ponad głowami rozgadanych i przeżuwających uczniów cicho przelatywały nietoperze oraz unosiły się duchy. Gdy Dumbledore zauważył, że większość uczniów już się najadło i zbierają się do wyjścia, wstał.

- Mam nadzieję, że wybaczycie mi, jeśli na chwilę was zatrzymam. Zanim się rozejdziecie do swoich dormitoriów, pragnę coś ogłosić. - przemówił do zebranych.

Wszystkie głowy zwróciły się w stronę stołu nauczycielskiego, a Fred, George i Lee Jordan, którzy już wstali od stołu i zamierzali odejść, by znowu coś zmajstrować, usiedli z powrotem.

- Już niedługo Noc Duchów. Mugole nazywają je Halloween. Na pewno Ci z was, którzy pochodzą z mugolskich rodzin, bądź mieli z nimi kontakt, wiedzą, że tej nocy wszyscy się przebierają w różne stroje i zbierają słodycze. Uważam, że to wspaniała zabawa, więc pomyślałem sobie, aby w tym roku zmienić nieco zasady i też się zabawić - zachichotał.

Profesor McGonagall westchnęła tylko cicho, Snape wzniósł oczy do nieba i pokręcił głową, a cała sala rozbrzmiała gorączkowymi szeptami zaintrygowanych uczniów.

- Ogłaszam zatem konkurs na najlepsze przebranie. Do sobotniej uczty każdy, kto ma ochotę, nie wyliczając nauczycieli, musi wymyślić za kogo się przebrać. Mam tylko nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy wcielać się w Lorda Voldemorta, bo inaczej musiałby chyba transmutować sobie twarz, a wątpię, żeby efekt był choć w połowie tak udany jak wizerunek samego Lorda - uśmiechnął się. Uczeń, którego strój będzie najbardziej oryginalny, zdobędzie 50 punktów dla swojego domu. Będzie także nagroda - niespodzianka.

- Jednak, aby zadanie nie było zbyt proste, do każdego przebrania musi być dopasowany pewien mugolski rekwizyt, który możecie sobie wybrać... - machnął krótko różdżką i przed nim pojawiła się wielka skrzynia -... z tego oto kufra! Wszystkim życzę dobrych pomysłów i wspaniałej zabawy! - dyrektor uśmiechnął się po raz kolejny i usiadł.

Zapadła cisza. Nagle bliźniacy krzyknęli jednocześnie:
- Super! W końcu coś się dzieje! - I jako pierwsi rzucili się do skrzyni. Za nimi pognał Lee. Fred podniósł ciężkie wieko i jego oczom ukazało się mnóstwo fascynujących mugolskich przedmiotów. Były tam m.in. kalosz, zegarek, tusz do rzęs, namiot, gumowe koło ratunkowe, widły i wiele innych.

- To co, bierzemy udział w konkursie? - zapytał Ron. - Czemu nie? Będzie niezła zabawa. - odparł Harry.

Hermiona także się zgodziła, bo uznała, że trochę rozrywki nie zaszkodzi. Większość uczniów także się zdecydowała, więc Trio musiało odczekać swoje w długiej kolejce, która już się utworzyła. Kiedy w końcu dopchali się do kufra, był już do połowy pusty. Harry wylosował fioletowe strusie pióro, Ron zdobył ekstramocny żel do włosów, a Hermiona - różową wstążkę do włosów.

- To teraz musimy tylko wykombinować jakiś strój, więc lepiej nie tracić czasu - rzekła dziarsko Hermiona i razem z Ginny odeszły, zawzięcie dyskutując.

W pokoju wspólnym wszyscy kombinowali w co się przebrać i jak wykorzystać wylosowane przedmioty, by pasowały do stroju. Uczniowie, którzy tak jak rodzina Weasleyów w ogóle nie znali się na "mugolskich wynalazkach", podpytywali tych, którzy pochodzili z mugolskich rodzin, lub mieli o nich jako takie pojęcie, by dowiedzieć się za jakie postacie przebierają się niemagiczni ludzie.
Fred, George i Lee siedzieli w rogu i gorączkowo o czymś rozmawiali.

- Naprawdę myślicie, ze powinniśmy? - Lee wyraził swoje wątpliwości.

- No jasne! W ten sposób sprawdzimy nasz eliksir, a to może być jedyna taka okazja. Nikt się nawet nie domyśli kto za tym stoi. Bez ryzyka nie ma zabawy! - odrzekli bliźniacy. W końcu Lee się zgodził, więc cała trójka zabrała się do planowania akcji dywersyjnej.

Gdy wszystko już omówili, zabrali się do pracy: nadmuchali wiele czarnych balonów, ale nie powietrzem, a JODEM z polskiego wybrzeża, który w połączeniu z eliksirem szczęścia, powodował świetny humor i nieoczekiwane reakcje ze strony tych, którzy go wdychali. W nocy, gdy wszyscy spali, rozmieścili je w całym zamku, a najwięcej w Wielkiej Sali. Tam balony były niewidoczne, bo na Noc Duchów sklepienie ginęło w mroku i tak miało pozostać aż do 1 listopada. W czasie imprezy wszystkie miały popękać, aby opary eliksiru wprawiły wszystkich w dobry humor. Jednak bliźniacy nie przewidzieli, że powłoka będzie nieszczelna i gaz zacznie się wydobywać jeszcze tej samej nocy. Miało to mieć nieoczekiwane skutki.

W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany przez wszystkich wieczór. W Wielkiej Sali zebrała się cała szkoła. Każdy miał kostium, nawet nauczyciele. Panowały świetne nastroje (to zasługa mieszanki Jodu i eliksiru bliźniaków). Niektórzy byli przebrani w mugolskie stroje, ale część osób ubrana w coś, co wyglądało jakby było "z innej parafii". Nie wszystkie elementy pasowały do siebie.

Harry nie miał żadnego pomysłu na strój, ale pomogła mu Hermiona, która poradziła, żeby przebrał się za muszkietera, bo oni nosili pawie pióra wpięte w rondo szerokiego kapelusza. Tak też zrobił. Jako muszkieter prezentował się całkiem nieźle. Miał nawet szablę, którą wymachiwał na prawo i lewo, póki nie dźgnął nią Deana.

Ron był ubrany w swoją starą szatę wyjściową w kolorze kasztanowym, przyozdobioną koronkowymi falbankami wokół kołnierza i rękawów. Był bardzo blady, jakby cała krew odpłynęła mu z twarzy, na włosach miał mnóstwo żelu, a gdy się uśmiechnął, widać było wyraźnie ostre kły. Harry aż się cofnął.

- Za kogo, u licha się przebrałeś? - Nie widać? Za Edwarda Cullena ze "Zmierzchu". Wampiry są teraz modne.
- A skąd taki pomysł? - To Ginny mi go podsunęła. Razem z Hermioną namiętnie czytają to romansidło, więc pomyślałem, że skoro laski na nich lecą...

Hermiona była pasterką, a jej owieczką był Krzywołap, któremu wydziergała na drutach piękne białe wdzianko, przypominające runo baranka. Dziewczyna była bardzo zadowolona, czego nie można było powiedzieć o jej zwierzaku.

Draco wybrał strój Draculi, ale zbytnio się nie namęczył. Dostał mu się stary zegarek, ale uznał, że nie będzie nosił takiego szmelcu i założył własny, ale wszystkim wmawiał, że to ten wylosowany. Był pewny, że nikt nie będzie miał lepszego przebrania, ale mina mu zrzedła na widok Rona, otoczonego wianuszkiem dziewczyn.

Luna wzbudziła niemały podziw. Wszyscy spodziewali się, że kto jak kto, ale panna Lovegood będzie miała na sobie niezwykle szalone przebranie, ale ona była przebrana za anioła. Jej długie, jasne włosy i niebieskie oczy wspaniale współgrały z bielą sukni i wielkimi skrzydłami. Zamiast aureoli na głowę założyła wylosowany z kufra sznur czarnych pereł.

Dean owinięty bandażami, przypominał mumię, tyle, że miał na nosie mugolskie okulary, przez które nic prawie nie widział, więc ciągle obijał się o innych. Seamus był chochlikiem kornwalijskim, a Cho Chang była swoją ulubioną postacią z Anime - Shiiną Angel Beats. Miała rozpuszczone włosy i niebieski, marynarski mundurek. Wyglądała jak prawdziwa wojowniczka.

Największą sensacją wieczoru była jedna para: Ginny i Neville, którzy chyba czytali polską prasę, bo przyszli jako... Doda i Nergal! Ginewra miała blond perukę (z kufra), krótką koszulkę i legginsy, boa z piór, niebotyczne szpilki i długie tipsy. Wszystko w kolorze różu. Ciągle się śmiała i trzepotała rzęsami. Neville jak na pana ciemności przystało, był ubrany na czarno od stóp do głów. Miał długie, ciemne włosy, malowniczo postrzępiony i poszarpany strój i ciężkie buty. Całości dopełniał mroczny makijaż. Nawet oczy pomalował tuszem do rzęs i podkreślił kredką.

Profesorowie także stanęli na wysokości zadania. Ponieważ profesor Dumbledore uwielbia oglądać mugolskie kreskówki (ale się do tego głośno nie przyznaje), uznał, że na ten jeden wieczór wcieli się w swoją ulubioną postać - Merlina ze Shreka. Założył krótką jasnozieloną szatę, która sięgała mu do kolan i dziwaczną tiarę. McGonagall nie kombinowała za wiele i po prostu została Królową Kier. Profesor Sprout przebrała się za Mandragorę z widłami, Flitwick za mistrza Jodę, pani Pomfrey za zakonnicę. Filch był Zombie, Pani Pince - ratowniczką wodną z gumowym kołem ratunkowym, a Terawley bardzo przypominała Ważkonietoperza. Była i Umbridge (której Fred i George dolali do perfum dodatkową porcję eliksiru) jako różowy pers. Miała nawet puszysty ogon. Snaper17;a jeszcze nie było...

Jako, że na Hagrida nie pasował żaden normalnej wielkości strój, a nie miał czasu czegoś przygotować, po prostu zarzucił na siebie żółto-zielony namiot, który wygrał w karty z Honoriuszem Balzakiem - czarodziejem handlującym właśnie tymi przedmiotami.
Gdy uczta miała się już ku końcowi, dyrektor wstał.

- Drodzy zebrani! Poloneza czas zacząć! - ogłosił.

Nagle, zanim ktokolwiek zdołał zrobić choćby krok, drzwi Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem... i do środka wpadł Nazgul - wielka krwiożercza bestia ze skrzydłami jak u nietoperza, postrach ludzi, elfów i hobbitów. Dosiadał ją zakapturzony Dementor, który mocno wciągnął powietrzer30;i kichnął. Wszyscy wytrzeszczyli oczy ze strachu i zdumienia. Dumbledore już wyciągał różdżkę, gdy zauważył, że dementor wcale nie zamierzał rzucać się na nikogo, tylko próbował dość nieudolnie zsiąść z potwora, ale zaplątał się w szatę i spadł na podłogę. Kaptur zsunął mu się z głowy i wszyscy ujrzeli twarz Lee, który próbował się pozbierać. Natomiast bestia poślizgnęła się i wpadła na Panią Norris, której nadepnęła na ogon. Kotka głośno wyraziła swoje niezadowolenie i podrapała porządnie Georga po nodze. Zrobiło się małe zamieszanie, kiedy chłopak rzucił się do przodu, chcąc uciec przed pazurami zwierzaka. Kostium opadł i wszyscy mogli zobaczyć bliźniaków, którzy starali się pozbierać i na powrót przeobrazić w potwora.

Gdy sala nieco się uspokoiła, bo okazało się, że żadnego zagrożenia nie było, Dumbledore machnął różdżką i na środku Sali wyczarował podium. Wśród pisków i oklasków, w Hogwarcie pojawiła się słynna żeńska grupa muzyczna: Crazy Witch Trio. Dziewczyny zaczęły grać pierwsze takty poloneza. Tańczący korowód prowadzili Nazgul i dementor.
Po paru kawałkach, Dyrektor (trochę już wstawiony) uznał, że należy ogłosić zwycięzcę konkursu.

- Drodzy zebrami! Dziękuję, że wszyscy się przebrali, dlatego uważam, że każdy dom otrzyma po 50 punktów, by nikt nie był poszkodowany, oraz chcę ogłosić, że konkurs na najlepsze przebranie wygrał...[werble] Severus Snape! Otrzymuje on roczną prenumeratę "Żonglera"! - wskazał na stos gazet znajdujących się w wiklinowym koszu, stojący nieopodal. - Gratuluję!
Cisza.

- A gdzie Severus? - zapytał.
Nikt nie widział Snaper17;a od początku imprezy, nie wiedziano też, gdzie mógłby być.
W tym momencie na salę wpadł wyżej wymieniony profesor, ubrany w zielony strój Robin Hooda w śmiesznej czapce i z długim łukiem, cały zdyszany.

- Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłem założyć rajtuz - tłumaczył się.
- Nic nie szkodzi. Dobrze, że już jesteś - odpowiedział dyrektor i wręczył mu nagrodę. Severus bardzo się ucieszył, że w końcu będzie miał co czytać do poduszki, a nie tylko te nudne książki o eliksirach.
Znowu zaczęła grać muzyka i wszyscy ruszyli w tany. Każdy bawił się tak, jak umiał. Po raz pierwszy, wszyscy byli wyluzowani i już nic więcej nie zakłóciło imprezy.

To była wyjątkowa Noc Duchów.
Ciekawe, co będzie za rok...


" Wyraź swój imidż " autorstwa lei: