Po premierze 'Księcia' - wywiad z JKR ::2
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 14 August 2008 23:53
ES: Gdy Syriusz został wrobiony w śmierć Pettigrew i tych mugoli to czy faktycznie sie wtedy roześmiał czy było to coś zmyślonego, żeby ukazać go w jeszcze gorszym świetle?
JKR: Czy faktycznie się roześmiał? Tak, powiem że dokładnie to zrobił. Wiem to bo właśnie takim go stworzyłam. Syriusz, jest kimś kto w pewnym sensie zawsze balansuje na krawędzi, nigdy nie odnieśliście tego wrażenia czytając o nim? Jest, jakby to ująć - nieprzewidywalny. Naprawdę lubię go jako postać i wiele osób również. Ciągle zadają mi pytanie kiedy on powróci [śmiech]. Ale Syriusz ma swój słaby punkt, już to kiedyś omawiałam przedtem, pewien rażący slaby punkt. Wyobrażam sobie Syriusza jako postać, u której rozwój został zatrzymany przedwcześnie, bo przecież spędził prawie cale swoje dorosłe życie całkiem odizolowany w więzieniu.
Myślę, że widać to na przykładzie jego związku z Harrym w 'Zakonie'. Widzi w Harrym odzwierciedlenie Jamesa - traktuje go tak jak swojego najlepszego towarzysza, natomiast Harry pragnie widzieć w nim ojca, którego nigdy nie miał. Syriusz nie był w stanie mu tego dać.
Syriusz został całkowicie zdruzgotany psychicznie przez śmierć Jamesa. Harry i Syriusz byli bardzo podobni pod jednym względem - oboje zaadoptowali swoich przyjaciół jako rodzinę. Więc James stał się dla Syriusza jak brat, a dla Harry'ego rodziną stali się Ron i Hermiona. Znalazłam kiedyś dość interesujące komentarze, chyba na stronie MuggleNet - których autorzy pisali coś w stylu: Nie mogę zrozumieć, dlaczego Harry tak krzyczał na Hermionę i Rona, to znaczy, ja czasem krzyczę na moich rodziców ale nigdy nie krzyczałbym w ten sposób na najlepszych przyjaciół. Tylko na kogo innego Harry miałby krzyczeć? Ci młodzi ludzie po prostu nie byli w stanie sobie wyobrazić jaki Harry musiał być wtedy samotny. Tak czy inaczej teraz odbiegłam jakieś sto mil od Syriusza.
Wiec ten śmiech. Po prostu już mu nie zależało, była to reakcja człowieka, któremu już po prostu na niczym nie zależy. Więc owszem, roześmiał się. Wiedział już, co utracił na zawsze i że już nic mu do stracenia nie pozostało. To nie był przecież śmiech radości. Pettigrew, któremu w pewnym sensie Syriusz i James zawsze patronowali, któremu pozwolili zadawać się i włóczyć ze sobą, okazał się lepszym czarodziejem niż im sie zawsze wydawało, lepszym na pewno w ukrywaniu swoich sekretów.
MA: Powiedziałaś wcześniej, że podczas pisania szóstego tomu coś sprawiło ci piekielną radość. Czy pamiętasz może co to było?
JKR: O Boże. [chwila ciszy gdy Jo sie zastanawia] Co to było? Wiem na pewno co bardzo mnie ubawiło. Pamiętacie gdy Luna komentowała mecz Quidditcha? [śmiech] Tak to chyba było właśnie to. Tak, naprawdę pisanie tego sprawiło mi wielka radość.
To był mój ostatni mecz Quidditcha. Wiedziałam to już w tamtym momencie, wiedziałam, że po raz ostatni będę opisywać mecz Quidditcha. Będę z wami szczera, mecze Quidditcha były zmorą mojego życia od czasu pierwszej książki. Były koniecznością, bo oczywiście ludzie oczekiwali, że Harry będzie grał w Quidditcha, ale jest przecież jakiś limit sposobów w jaki można opisywać tę grę i trudno było ciągle wymyślać coś nowego. I wtedy mnie oświeciło. Pomyślałam, że Luna będzie komentować mecz i uważam, że był to świetny pomysł. Był to na pewno rodzaj komentarza, jaki ja daje gdy oglądam jakiś mecz... [śmiech]. Tak czy inaczej to właśnie było to.
MA: To było naprawdę zabawne. Ona jest niesamowicie zabawna.
JKR: Tak. Uwielbiam Lunę, naprawdę.
ES: Dlaczego Dumbledore pozwalał Irytkowi pozostać w zamku?
JKR: Nie mógł go usunąć.
ES: Ale to Dumbledore, on przeciez umie zrobic wszystko!
JKR: Nie, nie nie nie nie. Irytek jest jak pryszcz na nosie. Probujesz go usunąć a on i tak wyskoczy w innym miejscu. Więc utknąłeś. Jeśli masz Irytka to utknąłeś.
ES: Ale Irytek jest posłuszny Dumbledore'owi.
JKR: Rzekomo.
MA: Rzekomo?
JKR: Tak. Irytka można porównać do źle funkcjonującej instalacji w bardzo starym budynku, a Dumbledore jest znacznie lepszy w naprawach niż większość ludzi wiec może sprawić, że będzie funkcjonować lepiej przez parę tygodni ale w końcu i tak zacznie przeciekać na nowo. Ale czy naprawdę byście chcieli żeby Irytek zniknął, tak uczciwie?
MA: Gdybym była na miejscu Harry'ego pewnie bym chciała, ale jako czytelnik myślę, że daje nam dużo rozrywki, a najbardziej podobał mi się, gdy zaczął wypełniać polecenie Freda i George'a pod koniec piątego tomu.
JKR: Tak, to było zabawne, też mi się to podobało. To było naprawdę satysfakcjonujące. [śmiech]
ES: Kiedy wszedłem na forum po ukazaniu się piątej części znalazłem tam mnóstwo wpisów, "Irytku, zrób jej piekło w naszym imieniu". Wszyscy uwielbiają to zdanie.
JKR: [śmiech] Tak, Umbridge jest naprawdę nieznośna postacią.
MA: Czy ona ciągle żyje normalnie w czarodziejskim świecie?
JKR: Tak. Ciągle pracuje dla Ministerstwa.
MA: Czy będziemy mieli okazje ją jeszcze zobaczyć? [Jo przytakuje] Potwierdziłaś to ze złośliwym uśmiechem.
JKR: Tak, mam za dużo frajdy w dręczeniu jej, więc nie mogę sobie odpuścić, by zrobić to jeszcze trochę przed zakończeniem całej serii.
ES: Zwycięzca konkursu MuggleNet 'Zapytaj Jo', 22-letni Asrial, pyta: Gdyby Voldemort spotkał bogina to jaką formę przyjąłby on dla niego?
JKR: Voldemort najbardziej obawia się śmierci, haniebnej śmierci. Mam przez to na myśli, że dla niego śmierć sama w sobie jest hańbą. Uważa, że jest to wstydliwa ludzka ułomność, jak zapewne wiecie. Wiec największy strach odczuwa przed śmiercią. Ale jak by pokazał to bogin? Nie jestem taka pewna. Myślałam o tym bo wiedziałam, że zadacie mi to pytanie.
ES: Zwłoki?
JKR: Taka była też i moja konkluzja, zobaczyłby siebie martwego.
ES: Tak szybko jak tylko stało sie jasne, że to pytanie zwycięży zacząłem dostawca tuziny e-maili od ludzi którzy pisali, że nie ma sensu zadawać tego pytania, bo odpowiedź na nie jest zbyt oczywista. Z wyjątkiem tego, że wszyscy mieli odmienne poglądy na to jaka miałaby być ta oczywista odpowiedź. Niektórzy byli pewni, źe będzie to Dumbledore, niektórzy, że Harry, a niektórzy, że to właśnie śmierć. A w związku z tym co zobaczyłby gdyby stanął przed zwierciadłem Ain Eingarp?
JKR: Siebie samego, w pełni władzy i nieśmiertelnego. Właśnie tego pragnie najbardziej.
ES: A co zobaczyłby Dumbledore?
JKR: Nie mogę odpowiedzieć.
ES: A jaki byłby bogin Dumbledore'a?
JKR: Nie mogę odpowiedzieć na to również, ale podpowiem, że by moc wysnuwać jakieś teorie na ten temat radzę przeczytać jeszcze raz tom szósty. Tam to znajdziecie.
MA: A gdyby Harry spojrzał pod koniec szóstej części w zwierciadło Ain Eingarp to co by w nim ujrzał?
JKR: Zobaczyłby Voldemorta pokonanego, uśmierconego na zawsze. Bo przecież wie już teraz, że nie będzie mógł nigdy spocząć, jeśli to się nie dokona.
ES: Czy ostatnim słowem siódmej części ciągle jest 'blizna'?
JKR: W tym momencie owszem, ale zastanawiam się, czy w istocie tak pozostanie.
MA: Czy może probowałaś już jakichś innych wersji tego ostatniego zdania?
JKR: Właściwie to jeszcze fizycznie się do tego nie zabrałam. Tak owszem, myślałam o tym. Na pewno jest jeszcze wiele innych rzeczy wymagających zmiany. Nie są to bardzo znaczące rzeczy, ale zawsze spodziewałam sie, że będę musiała jeszcze nad nimi popracować.
MA: Jak czujesz sie z tym, że rozpoczynasz ostatnią cześć serii?
JKR: To mnie naprawdę przeraza. To już 15 lat, jesteście to sobie w stanie wyobrazić? Niewątpliwie jeden z najdłuższych związków w moim dorosłym życiu.
MA: Czy już zaczęłaś pisać?
JKR: Tak. Ale patrząc realnie nie sądzę żebym zdołała rozpocząć prawdziwą pracę nad książka aż do przyszłego roku. Widzę przyszły rok jako ten, w którym tak naprawdę dopiero napisze siódma cześć. Ale już zaczęłam i robię małe postępy dopisując coś co chwila tu i tam, gdy tylko mam czas. Ale wiecie jaka mała ciągle jest Mackenzie [córeczka Jo], wy jesteście naocznymi świadkami jak małego dziecka jestem mamą i na pewno będę chciała jej poświecić tyle czasu, ile poświeciłam Davidowi, a jest to mniej więcej cały rok niczym niezakłóconego czasu ze mną. No a potem wezmę się ostro znowu do pracy.
ES: Co skłoniło ludzi do nazywania Voldemorta 'Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać' i 'Sam-Wiesz-Kim'?
JKR: Takie przypadki już się przecież zdarzały w historii, pewnie wy to wiecie, ale dla tych co nic na ten temat nie wiedzą, to posiadanie tabu na niektóre imiona jest wspólna cechą pewnych cywilizacji. W Afryce są plemiona, gdzie imiona nigdy nie są używane. Twoje imię jest świętą częścią ciebie samego i jesteś przedstawiany jako syn tego-i-tego, jako brat tego-i-tego i ludzie nadają sobie takie pseudonimy bo wierzą, że ich imię może być wykorzystane przeciwko nim w magiczny sposób. To jak cześć twojej duszy. To jest potężne tabu w wielu kulturach i wielu wierzeniach. A z takich bardziej prozaicznych przykładów to przytoczę jeden z Londynu z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. A mianowicie była tam para gangsterów nazywanych Bliźniacy Kray. Ludzie nie wymawiali nazwiska Kray. Po prostu trzeba było je przemilczeć, nie rozmawiać o nich, nie wspominać ich, ponieważ mogła cię spotkać za to bardzo brutalna i krwawa kara. Myślę, że jest to imponująca demonstracja siły, siły, która może zmusić ludzi by nie wymawiać twojego imienia. Imponująco demonstruje również jak głęboki jest poziom strachu jaki jesteś w stanie zasiać. To na pewno nie jest coś, co należałoby podziwiać.
ES: Znaczy się, czy przyczyniło sie do tego jakieś konkretne wydarzenie?
JKR: Z Voldemortem? To było stopniowe. Zabijał i robił mnóstwo innych okropnych i złych rzeczy. W rozdziale 'Prośba Lorda Voldemorta', kiedy przychodzi z powrotem do szkoły prosić o posadę nauczyciela, jest się w stanie odczuć, że przeszedł już daleką drogę poprzez czarną magię i do tego czasu wielu ludzi już zdecydowało, by nie używać jego imienia. Potem jego imię już całkowicie przestało być używane poza, oczywiście Dumbledorem i ludźmi, którzy byli ponad przesądami.
MA: Mówiąc o światowych wydarzeniach...
JKR: Rozdział pierwszy?
MA: Tak, rozdział pierwszy i pewne bieżące wydarzenia, szczególnie podczas czterech ostatnich lat. Terroryzm i tym podobne, czy miało to wpływ na twoje pisanie, czy ukierunkowało je w jakiś sposób?
JKR: Nie, nigdy świadomie. Znaczy się w sensie, że nigdy nie pomyślałam, "teraz jest czas na książkę: Harry Potter po 11. września", nie. Ale to co robi Voldemort pod wieloma względami nosi miano terroryzmu i to było dla mnie jasne przed 11. września. Zeszłej nocy miałam czytać [w związku z akcją "Nocne czytanie HBP w zamku"] od rozdziału pierwszego. To znaczy tak miało być aż do 7. lipca [zamachy w Londynie]. Wtedy stało się dla mnie jasne, że będzie to wysoce niestosowne, by czytać fragment o mugolskim premierze, który mówi o masowych atakach na mugoli. To po prostu byłoby nieodpowiednie. I wtedy postanowiłam zmienić plan i zacząć czytanie od wizyty w sklepie z dowcipnymi gadżetami Weasleyow, co ma wymiar raczej symboliczny, ponieważ w pewnym momencie Harry mówi do Freda i Georga: "Mam przeczucie, że już niedługo wszystkim nam przyda się trochę śmiechu". Wszystko się ze sobą powiązało.
ES: Czy tiara przydziału kiedyś sie pomyliła?
JKR: Nie.
ES: Naprawdę?
JKR: Mm-mm. A co, macie jakaś teorię związana z tym?
ES: Słyszałem mnóstwo teorii.
JKR: [śmiech] Nie wątpię w to. Ale nie. [śmiech] Przykro mi.
MA: To interesujące, bo to sugerowałoby, że głos wydobywa się bardziej z wnętrza głowy danej postaci niż z wnętrza tiary.
[JKR robi tajemniczy odgłos]
MA: Więc być może tiara przemawia w imieniu ...
JKR: ... założycieli we własnej osobie.
MA: Tak, to interesujące. Jak dużą rolę odegrają oni w części siódmej?
JKR: Jakąś na pewno, jak już byliście w stanie sami odgadnąć pod koniec części szóstej. Jest tyle rzeczy o które ja chciałabym się was zapytać, ale to wy jesteście tu po to żeby pytać mnie, wiec kontynuujmy. [śmiech]
ES: Wiem, że jesteś pytana o to w każdym wywiadzie, ale czy wielkość książki zmieni się jakoś?
JKR: Siódmej? Na pewno będzie krótsza niż 'Zakon'.
ES: Znacznie krótsza?
JKR: Nie wiem, i to jest szczera prawda. Mam zarys siódmego tomu, który nie jest jeszcze na tyle dokładny, by określić jego dokładną wielkość. Wiem co sie wydarzy, znam już dokładnie całą historię, ale jeszcze nie doszłam do momentu w którym byłabym w stanie powiedzieć: 'Spodziewajcie sie 42 rozdziałów', albo 'Mam już zaplanowane 31 rozdziałów'. Po prostu jeszcze nie wiem.
MA: R.A.B.
JKR: Ochhh, dobrze.
[ogólny śmiech]
JKR: Nie, naprawdę się cieszę, że o to pytacie! Słucham zatem?
MA: Czy jesteśmy w stanie wydedukować kto to jest z tego co wiemy do tej pory?
[JKR zrobiła wyjątkowo złośliwą minę]
JKR: A czy macie jakieś teorie?
MA: Doszliśmy do Regulusa Blacka.
JKR: Doprawdy?
MA: Uh-oh.
[śmiech]
JKR: No więc, myślę, że byłby to, umm, ciekawy domysł.
ES: Jeśli miałabyś okazję do napisania jeszcze raz którejś części książki, to co byś zmieniła i dlaczego?
JKR: Są takie fragmenty w każdej z sześciu książek, do których chciałabym powrócić i coś w nich uściślić. Mam uczucie, że 'Zakon' jest trochę za długi, ale kto podjąłby się wyzwania by wskazać oczywisty fragment, który nadawałby się do wycięcia? Są miejsca, które bym przycięła trochę patrząc na nie z perspektywy czasu, ale nie zredukowałoby to znacznie książki, bo uważam, że wszystko co tam jest, jest niezbędne. Jednym z powodów dlaczego 'Zakon' jest taki obszerny jest fakt, że musiałam Harry'ego dużo przemieszczać pod względem fizycznym. Były miejsca, znaczące miejsca, w których Harry nigdy przedtem nie był i oczywiście to zajęło mnóstwo stron, trzeba go było przenieść w te miejsca i zabrać stamtąd. Było tam więcej opisów zdarzeń, które działy się poza Hogwartem, niż w którejkolwiek z dotychczasowych książek. I to tak naprawdę ciągle podbijało jej wielkość.
ES: Czy są jeszcze jakieś fakty które mogłabyś ujawnić teraz, już po ukazaniu sie szóstej części?
JKR: Bardzo trudno jest mi wskazać na coś dokładnie, ponieważ uważam, że nie as aż tak bardzo znaczące. W sumie nikt z nas nie jest w stanie tego ocenić. Nawet ja, dopóki nie skończę siódmej części, nie będę w stanie powiedzieć, czy dana informacja mogla być ujawniona, by nie zepsuć wam radości z czytania, czy akurat tego czy innego faktu wcale nie musiałam przemilczeć. I myślę, że nawet ja nie mogę dokładnie tego przewidzieć aż do ukazania się ostatniego tomu.
MA: Teraz, kiedy Dumbledore'a już nie ma, czy kiedykolwiek dowiemy się co to było za zaklęcie które rzucił na Voldemorta w Ministerstwie?
JKR: Uuuummmm... [wydaje tajemniczy odgłos]
ES: Trzeba tu odnotować, że z jej ust wydobył się tajemniczy odgłos.
[ogólny śmiech, szczególnie Jo]
JKR: Tak, to możliwe, możliwe, że dowiecie się tego. Dowiecie się. [pauza] Dowiecie się znacznie więcej o Dumbledorze. Muszę być teraz bardzo ostrożna z tym.
MA: Czy możemy dostać książkę tylko o Dumbledorze? Coś jak historia jego życia na przykład?
ES: Prosimy!!!
JKR: Oh, więc dobrze, niech będzie.
[ogólny śmiech]
ES & MA: [przybijając piątkę] TAK!
JKR: To nie był wiążący kontrakt! [śmieje się]
MA: Nie, nie, to była ustna umowa. Gdzie jest Neil [jej prawnik]?
[śmiech]
ES: No więc ilu jest czarodziejów?
JKR: Na świecie? Och, Emerson, nie jestem za dobra z matematyki.
ES: A na przykład w stosunku do mugoli?
MA: Albo powiedzmy tylko w samym Hogwarcie?
JKR: Więc dobrze, Hogwart. W porządku. Z Hogwartem był jeden problem. Zanim skończyłam 'Kamień Filozoficzny', kiedy dopiero gromadziłam materiały, czyli około przez siedem lat - pomiędzy pomysłem na serię a faktycznym początkiem jej wydania, stworzyłam sobie 40 dzieci, które dostają się na rok razem z Harrym. Byłam zachwycona że to zrobiłam, ponieważ okazało się to bardzo przydatne. No wiec miałam te 40 ucieleśnionych postaci. I oczywiście nigdy nie przestałam wymyślać nowych. Wiedziałam kto jest na roku, wiedziałam kto jest w jakim z domów, wiedziałam o ich pochodzeniu i miałam na temat każdego z nich parę personalnych detali. Wiec było ich 40, ale nigdy nie myślałam, 'To tyle, to są już wszyscy na jego roku'. Byłam potem pytana kilka razy ile jest w końcu tych uczniów i ponieważ liczby nie są moją mocną stroną, jedna cześć mojego mózgu wiedziała, że na pewno jest to 40 na roku, a inna mówiła mi, 'Och, około 600 w całej szkole brzmi dobrze'. Wtedy ludzie zaczęli się zastanawiać i mówić: 'Więc skąd ta reszta dzieci, gdzie one śpią?' [śmiech] Mieliśmy z tym mały dylemat. Ale pamiętajmy, że magia jest bardzo rzadka i niezwykła. Chciałabym podać dokładną liczbę, choć jest to raczej niemożliwe. Ale jeśli założymy, że wszystkie dzieci z magicznymi zdolnościami są wysyłane do Hogwartu, jest jeszcze ta nieliczna populacja czarodziejów, którzy wybrali życie jako mugole, więc dojdą jeszcze te dziwne dzieci, których rodzice nie chcą posłać do Hogwartu, ale 600 dzieci w całej Wielkiej Brytanii to i tak dość mała liczba. No i jest jeszcze przecież ten smutny świat dzieci, jakimi byli Filch i Figg, które są zawieszone pomiędzy społecznością mugoli a czarodziejów. No i oczywiście są jeszcze niektóre rodzaje magicznych stworzeń, które mogą być przez niektórych postrzegane jako ludzkie, wiec to naprawdę podbija nasza liczbę. Więc powiedzmy 3 tysiące [teraz już nie w szkole ale w całej Brytanii].
MA: Dużo miałaś zabawy pisząc o wszystkich romansach w szóstej części?
JKR: Och, mnóstwo. A co, nie widać tego?
MA: Tak.
JKR: Tak, to bardzo ważne, że możemy obserwować jak nasze postacie zakochują się, co jest nieodzowna częścią życia. Co sądzicie o tych romansach?
[Melissa unosi w górę swoje kciuki i uśmiecha się szeroko]
JKR: [śmiech] Tak! Dobrze, bardzo sie ciesze.
ES: Wydaje nam się, iż to było bardziej oczywiste niż kiedykolwiek, że Harry i Ginny będą parą w tej części jak również Ron i Hermiona, mimo, że sadzimy iż uczyniłaś to wystarczająco oczywiste w pierwszych pięciu książkach...
JKR: [wskazuje na siebie i szepce] Ja również!
ES: Co to było?
JKR: [już na głos] Ja również tak sądzę!
[ogólny śmiech]
ES: Ci co układali teorie na temat Harry'ego i Hermiony są obłąkani!
JKR: Nie, nie powiedziałabym, że są obłąkani, Emerson! Są oni ciągle wartościową grupą moich czytelników, więc wolałabym nie używać słowa obłąkani. [śmiech] Ale powiedziałabym, że spadł mi z serca pewien ciężar, teraz gdy już zrobiło się jasne, że to jednak będzie Ron i Hermiona. Teraz już to przecież oczywiste i mam nadzieję, że ucięłam wszystkie spekulacje tych, którzy wbrew wszystkiemu łudzili się, że to będzie jednak Harry.
[ogólny śmiech]
JKR: Robiłam bardzo wyraźne aluzje na ten temat. I nawet jeśli te delikatne wskazówki nie zostały przez niektórych wyłapane w 'Więźniu Azkabanu', to już te, które dałam jak doszliśmy do Hermiony i Kruma w 'Czarze Ognia' były naprawdę trudne do przeoczenia...
Miałam przy tym mnóstwo zabawy w tej części. Ubawiło mnie pisanie o związku Rona z Lavender, a powodem tego było to, ze Ron był pod wieloma względami niedojrzały wkraczając w ten związek, a już na pewno w porównaniu do dwójki swoich pozostałych przyjaciół. Odczuwał więc desperacką potrzebę pokazania się w oczach Hermiony jako ktoś bardziej wartościowy. Nie chodzi mi tu koniecznie o fizyczne doświadczenia, po prostu musiał pokazać, że dorósł emocjonalnie do związku i faktycznie zrobił pod tym względem duży krok na przód. Już przeżył związek w który był zaangażowany wyłącznie fizycznie a nie psychicznie i jest teraz gotowy na prawdziwe zobowiązania, bo powiedzmy sobie prawdę - nigdy nie był zbyt zaangażowany w stosunku do Lavender.
[Melisa śmieje się i mówi "Mon-Ron!"]
JKR: Teraz już zdaje sobie doskonale sprawę z tego, czego tak naprawdę pragnie, co naprawdę pozwala mu zrobić duży emocjonalny krok.
ES: Więc teraz ma trochę więcej wrażliwości niż mieści się w łyżeczce do herbaty? Teraz może łyżka stołowa?
JKR: Tak, zdecydowanie. [śmiech]
JKR: Myślę, że wszyscy, którzy ciągle teoretyzują na temat Harry/Hermiona nawet po przeczytaniu tej części są...
ES: [szeptem] ... obłąkani!
JKR: Uh - nie! Ale będą musieli na pewno jeszcze raz przeczytać dokładniej szósty tom.
ES: Dziękuje.
JKR: Tak.
MA: To naprawdę...
JKR: ... ułatwi wam życie?
[razem]: Tak, tak.
JKR: Tak właśnie myślałam.
MA: Muszę ci powiedzieć, że mailem nadzieję, że to wyjdzie na jaw w tak dobitny sposób, bo wiele z tych osób, co siali plotki o Harrym i Hermionie w Internecie, było mocno uprzedzonych do Rona i muszę przyznać, że sporo mu się od nich dostało.
JKR: Tak, widziałam to i czułam się dość dziwnie czytając o tym.
MA: Jak sie czujesz gdy widzisz, że ktoś wyraża czystą nienawiść w stosunku do postaci, którą ty osobiście uwielbiasz?
ES: Lub vice versa.
JKR: Czasami mnie to bawi. Naprawdę. Ale gdy niektórzy układają całe wiersze (w listach do mnie) na temat Draco Malfoya, to czasem zaczyna mnie to nawet niepokoić. Staram się wyraźnie podkreślić różnice pomiędzy Tomem Feltonem (grającym postać w filmie), który jest przystojnym chłopcem, a Draconem, który niezależnie od tego, jak by nie wyglądał, nie jest miłą osobą. To może romantyczne, ale i niezdrowe zarazem. I dlatego martwią mnie te młode dziewczyny, przysięgające dozgonne oddanie tej, raczej nie pozytywnej postaci. Więc parę razy musiałam odpisać dosyć ostro 'Musisz jeszcze raz przemyśleć dobrze swoje priorytety'. [śmiech]
ES: Obłąkani!
JKR: Och, znowu to twoje słowo!
JKR: Jak się nazywa ten dział na twojej stronie, w którym umieszczasz te najbardziej absurdalne listy które otrzymujesz?
ES: Ściana Wstydu?
JKR: Tak, Ściana Wstydu. Ja tez bym mogla mieć taką ścianę na swojej stronie. Mogłabym publikować te wszystkie najbardziej niedorzeczne listy jakie otrzymuje.
MA: Jakiego rodzaju listy?
JKR: Bardzo podobne do tych, które wy zamieszczacie u was na Ścianie Wstydu. Bardzo podobne. Od zwyklej obrazy po czysta nienawiść. Mogłabym powiedzieć, że to niestety leży w ludzkiej naturze. To nawet nie jest młodzież czy dzieci. To są dorośli ludzie od których dostaję te listy. To naprawdę sprawia, że śmieje się na głos. To chyba ty, Emerson, ogłosiłeś na swojej 'Proszę, nie probujcie mi przysyłać tych głupich maili, bo skończycie na Ścianie Wstydu'. No ale czy nie taka jest ludzka natura? Czasami wydaje mi się, ąe ci ludzie konkurują ze sobą by tam wylądować, by wszystkim pokazać swoją czystą pogardę. [śmiech]
ES: Obłąkani, jak mówię! To jest moje słowo dnia.
[śmiech]
MA: Chciałabym jeszcze na moment powrócić do Draco.
JKR: OK, dobrze, porozmawiajmy o Draco.
MA: Był zdecydowanie fascynujący w tej części.
JKR: No więc cieszę się, że tak wam się wydaje, ponieważ podzielam wasze zdanie. Draco sporo dojrzał podczas tej książki. Miałam na ten temat interesująca dyskusje z moim wydawcą Emmą, właśnie na jego temat. Powiedziała mi: 'Więc Malfoy zna oklumencję, hmmm, to ciekawe', czego oczywiście Harry nigdy tak naprawdę nie opanował i raczej zaprzestał starań, by tego dokonać. I zaczęła zastanawiać się czy on naprawdę powinien być w tym tak dobry, ale ja myślę, że Draco powinien być bardzo utalentowany w tej dziedzinie magii, w przeciwieństwie do Harry'ego. Problem Harry'ego polegał na tym, że nie potrafił nigdy ukryć swoich emocji i że w pewnym sensie jest zbyt wyniszczony psychicznie. Ale jest również bardzo świadomy swoich uczuć związanych z tym co przeżył w przeszłości. Nie tłumi tego w sobie. Jest w stanie szczerze sie z nimi zmierzyć, stawić im czoła. Nie musi tłumic ani swoich uczuć ani wspomnień. Zawsze widziałam Draco jako kogoś zdolnego do szufladkowania swojego życia i swoich emocji. I zawsze tak robił. Więc zagłuszał swój żal, co umożliwiało mu znęcanie się efektywnie nad innymi. Zagłuszał również swoje współczucie, bo jak inaczej mógłby stać się śmierciożercą? Więc stłumił praktycznie wszystko to, co było w nim dobre. A potem zaczął już grać w dużej lidze. I nagle od słowa do słowa został wciągnięty po raz pierwszy w poważne rozgrywki i to już było absolutnie przerażające. I myślę, że to jest odwzorowanie schematu pokazującego, jak ludzie wkraczają na tą złą ścieżkę i potem za późno zdają sobie sprawę z tego w co tak właściwie wdepnęli. No cóż, ja oczywiście zawsze wiedziałam, ze taki los go czeka. Współczuje Draconowi niezależnie od tego, jak wredny potrafił być.
I Harry nie myli się wierząc, ze Draco nigdy nie zabiłby Dumbledore'a, co oczywiście staje się jasne od momentu, gdy zaczął opuszczać swoja różdżkę tam na wieży, kiedy sprawy już zaczęły wymykać się spod jego kontroli.
ES: Czy Dumbledore planował umrzeć?
JKR: [pauza] A nie wydaje wam się, że to będzie właśnie jedna z największych teorii?
MA & ES: Tak, to niewątpliwie będzie jedna z największych teorii.
JKR: [pauza] No więc zostawię ten temat otwarty. Nie mam zamiaru odbierać wam nadziei. [z lekkim uśmiechem]
MA: I to prowadzi nas z powrotem do pytania czy Snape jest potrójnym agentem...
JKR: [śmiech] A może poczwórnym...
MA: Czy wszystko to może było tak zaplanowane już od kiedy Dumbledore posiadł wiedzę o poczynaniach Draco. I być może dyskutowali o tym ze Snapem: "musisz zachowywać się tak, jakby to wszystko było z twojej inicjatywy, musisz po prostu ruszyć naprzód i mnie zabić, bo jeżeli tego nie zrobisz, umrze Draco i oczywiście jest jeszcze Przysięga Wieczysta, więc i ty umrzesz".
JKR: Tak, załapałam do czego zmierzasz. No więc jest to tor myślenia, który pozostawiam całkowicie otwarty... Generalnie mówiąc ucinam tylko te spekulacje, które są całkowicie nieproduktywne i zupełnie do niczego nie prowadzą. Na przyklad gdy ludzie spędzają godziny, by udowodnić, że Snape jest wampirem i wtedy dopiero czuję, że to czas dla mnie by wkroczyć, bo naprawdę nie ma zdanych, kompletnie żadnych dowodów na poparcie tego typu teorii.
ES: Tak się zdarza kiedy szuka się tym podobnych rzeczy.
JKR: Tak, dokładnie. To zdarza się gdy już piętnaście razy przeczytało się to samo miejsce w książce i zaczyna widzieć się wskazówki, że to właśnie Snape jest Panem Ciemności. Więc czasami są spekulacje, które muszę uciąć, po prostu byście nie marnowali czasu na tego typu teorie, bo są ciekawsze rzeczy, nad którymi można debatować i nawet jeśli są nie do końca prawdziwe, na pewno doprowadzą was do czegoś o wiele ciekawszego. Tak przynajmniej uważam.
ES: Jak brzmi pytanie które chciałabyś mieć zadane najbardziej i jaka jest odpowiedź na nie?
JKR: Uhm... [długa pauza] Dobre pytanie. O co bym chciała być zapytana? [pauza] Dzisiaj, konkretnie dzisiaj, 16 lipca, naprawdę miałam nadzieję, że ktoś spyta mnie o R.A.B. i tak się stało.
MA: Czy jest coś jeszcze, co powinniśmy wiedzieć w związku z nim?
JKR: Są sprawy, które będziecie mogli wydedukować z dalszego czytania. Tak, jestem pewna, że wam się to uda. Naprawdę miałam nadzieję, że R.A.B. wyjdzie na jaw.
MA: Jeśli dobrze pamiętam, to czy Regulus został zamordowany przez Voldemorta ... ?
JKR: No więc Syriusz powiedział, że nie był dość ważny, żeby być zamordowanym przez samego Voldemorta, pamiętacie?
MA: Ale to wcale nie musi okazać się prawdą, jeśli napisał do Voldemorta osobistą notatkę.
JKR: To wcale nie musi oznaczać, że Voldemort zabił go osobiście, ale Syriusz podejrzewał, że Regulus wdepnął trochę za głęboko. Zupełnie jak Draco. Na początku dał się wciągnąć, ale wizja tego co miał robić okazała sie z czasem zbyt przytłaczająca.
Och, a co myślicie o parze Lupin/Tonks?
ES: To było...
MA: ... dość zaskakujące!
ES: Ja byłem zaskoczony, ale nie zszokowany.
JKR: Racja.
MA: A ja myślę, że byłam trochę zszokowana.
JKR: Ktoś, i nawet nie wiem czy było to na jednej z waszych stron - prawie spadłam wtedy z krzesła - nie mogłam w to uwierzyć - ktoś napisał w komentarzach do jakiejś teorii 'Och nie, Tonks nie może poślubić tego i tego (nawet już nie pamiętam o kogo wtedy chodziło), bo Tonks będzie razem z Lupinem i będą mieli mnóstwo małych mieszanych wilkołaczków razem', w każdym razie coś w tym stylu.
MA: Widziałam to!
JKR: Naprawdę? Więc to było na The Leaky Cauldron?
MA: Tak sądzę... bez obrazy [do Emersona] ale nie mam czasu z reguły czytać komentarzy na MuggleNet...
JKR: Wiem, pewnie tak wiele osób pisze do was, że niemożliwe byłoby kontrolowanie też wszystkich innych stron.
ES: Jak często odwiedzasz fan sites?
JKR: Z tym jest naprawdę różnie. Kiedy moja strona nie jest aktualizowana znaczy to zazwyczaj, że ciężko pracuję lub zajmuje się dziećmi i po prostu nie mam czasu na Internet. Kiedy jednak już wejdę to staram sie od razu aktualizować moją stronę. Więc na przykład FAQ i tym podobne działy staram się składać z poczty, którą dostaję od fanów tutaj oraz czerpię pomysły również z innych stron - to znaczy, ze odwiedzam wasze strony by sprawdzić, co fanów najbardziej ciekawi i na co bardzo chcieliby uzyskać odpowiedz. To zarazem fantastyczne jak i niekiedy frustrujące co tam znajduje. Ale chcę, żeby było jasne, że nigdy nie pozostawiam swoich osobistych komentarzy, bo byłoby to niedorzeczne. Kiedyś weszłam jednak na czat na MuggleNet, to było naprawdę komiczne. Było to kiedy pierwszy raz odkryłam stronę MuggleNet i po prostu byłam ciekawa, i było to naprawdę zabawne. Zostałam potraktowana z otwartą pogarda. [śmiech] Mogę powiedzieć, że uśmiałam się wtedy.
ES: Chciałbym za to przeprosić, naprawdę.
JKR: Nie, nie, nie, to nie było aż takie straszne, po prostu coś w rodzaju: 'Tak, tak, zamknij się, ty nie jesteś tu stałym bywalcem, ty w ogóle nic nie wiesz'. Wyobraźcie sobie! [śmiech]
Nadesłane przez: Nimfadora
Dodane: kwiecień 07 2006 16:51:22