Wieża rozjarzona błyskawicami - moja interpretacja
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 03 August 2008 00:59
Chciałbym dokładnie przeanalizować bardzo istotny rozdział ''Harry'ego Pottera i Księcia Półkrwi'' - rozdział dwudziesty siódmy ''Wieża rozjarzona błyskawicami''.
(...) ''- Być może w Hogwarcie jeszcze nikt się nie zorientował, że dzieje się coś niedobrego. Harry, zarzuć na siebie pelerynę niewidkę.''
Cokolwiek się stanie, Harry ma pozostać w ukryciu, nie brać w tym udziału. To sprawa między Dumbledorem a... Snapem? Dyrektor ma plan. Nie chce, aby Harry w nim przeszkodził. A zrobiłby to na pewno, gdyby tylko wiedział co ma się za chwilę wydarzyć.
(...) - To nie potrwa długo... Przyszedłem tu pierwszy. Mam... mam tu coś do załatwienia.
- No, to musisz to zrobić, mój drogi chłopcze - powiedział cicho Dumbledore.
(...) Malfoy nie robił nic, tylko wpatrywał się w Albusa Dumbledore'a, który - to niewiarygodne! - uśmiechał się.''
Albus oczywiście wie, co Draco ma do wykonania, ale nie boi się tego. Nawet w pewien sposób go do tego zachęca, wiedząc że tej nocy zginie z ręki własnego ucznia lub, bardziej prawdopodobnie, z ręki jednego z nauczycieli. A dlaczego? Przysięga Wieczysta Snape'a! Ona ma tutaj kluczowe znaczenie, ale o niej za chwilę.
(...) ''- Wybacz mi, Draco, ale nieudolne to były próby... tak nieudolne, mówiąc szczerze, że zastanawiam się, czy na prawdę się do tego przykładałeś...''
Dumbledore, który wie, że za chwilę zginie poświęca czas, by pobawić się ambicjami Malfoy'a. Przecież wie, że Draco się przykładał, bo od powodzenia misji zależy życie jego i jego rodziców.
(...) ''- To ty powinieneś się bać.
-Ja? Dlaczego? Nie sądzę, żebyś odważył się mnie zabić, Draco. Zabijanie nie jest wcale takie łatwe, jak sądzą ludzie niewinni...''
Czy Albus mówi ogólnie o trudności zabijania? Nie sądzę. Uważam, że sam niedawno musiał bardzo mocno przekonywać Severusa Snape'a, aby ten go zabił (kłótnia podsłuchana przez Hagrida!). Snape złożył Przysięgę Wieczystą, że dokończy dzieło Malfoy'a, jeśli temu się nie uda. Co bardzo ważne, jego ręka zadrżała przy tym właśnie zdaniu matki Dracona. Przy dwóch wcześniejszych wersach przysięgi wieczystej nie wahał się - one dotyczyły jedynie pomocy przy misji,od tego mógł się wywinąć. Ale dokończenie misji? Zatem albo zabije dyrektora, albo sam zginie skutkiem niespełnienia warunków przysięgi. Snape zapewne wolał zginąć. To był prosty wybór. Albo on, albo Albus. Jednak z nieznanych nam powodów dyrektor wolał zginąć. Czy chciał jedynie poświęcić swe życie? Czy ma wobec Snape'a jakieś dalsze plany? Odpowiedź na to zapewne znajdziemy w siódmym tomie.
(...) ''-Obchodzi cię, że nazwałem ją szlamą, chociaż za chwilę umrzesz?
- Tak, obchodzi mnie to. (...)
Dumbledore nie zaprzecza, że zginie, a potwierdza, że obchodzi go nazwanie Granger szlamą, a chwilę wcześniej twierdził, że Draco go nie zabije. Wiedział z czyjej ręki na prawdę zginie.
(...) ''-Doceniam trudność położenia, w jakim się znalazłeś. Jak myślisz, dlaczego nie zdemaskowałem cię wcześniej? Ponieważ wiedziałem, że zostaniesz zamordowany, jeśli Lord Voldemort dowie się, że cię podejrzewam.''
Nie tylko. Jest jeszcze jedno - Przysięga, oczywiście. Im wcześniej Malfoy nawali, tym wcześniej Snape musiałby dokończyć jego pracę. Dyrektor o tym wiedział, dlatego nie interweniował i zyskał na czasie. Legilimencja Voldemorta miała tak na prawdę mniejsze znaczenie niż się wydaje, bo ciotka Bellatriks uczyła Dracona oklumencji.
(...) ''-Przejdź na właściwą stronę, Draco... nie jesteś zabójcą...
(...) - Ale już daleko zaszedłem, prawda? - powiedział powoli. (...) jesteś zdany na moją łaskę...
- Nie, (...) To moja łaska, a nie twoja , teraz się liczy.''
Malfoy zmienia strategię. Traci pewność siebie, zaczyna mówić powoli, jakby się nad czymś gorączkowo zastanawiał. Jestem prawie pewien, że w tym momencie był gotów przystać na warunki Dumbledore'a, gdyby nie śmierciożercy, którzy właśnie przerwali rozmowę. Już nie ma powrotu, ani dla Malfoy'a, ani dla Albusa.
(...) ''omiótł scenę swoimi czarnymi oczami, od Dumbledore'a słaniającego się pod murem, po czterech śmierciożerców w tym rozwścieczonego wilkołaka, i Malfoya.''
Snape dogłębnie analizuje sytuację. Jest tak, jak w przysiędze - musi dokończyć misję Malfoy'a, czyli zabić dyrektora. Już dawno omówili tą sytuację, i teraz musi zrobić to, o co kłócił się z Albusem, czyli miotnąć w niego zielonym promieniem śmierci. Nadeszła godzina, w której Albus Dumbledore odda za niego życie, przez co zostanie przeklęty przez społeczność czarodziejów.
Ma wątpliwości. Dyrektor czuje to. Błaga go, aby postąpił tak, jak mu obiecał. Aby go zabił.
(...) ''na jego twarzy odmalowała się odraza i nienawiść. (...)
Uniósł różdżkę i wycelował nią w Dumbledore'a.
-Avada Kedavra.''
Odraza i nienawiść do siebie, czy może i do Dumbledore'a, za to, że zmusił go do morderstwa i postawił w takiej sytuacji?
Stało się. Nie ma już powrotu. Zabił Albusa Dumbledore'a.
Jeśli ten artykuł się wam spodoba, to napiszę moją interpretację paru innych rozdziałów, ale je mogę zmieścić w jednym, bo ten był jeden z najbogatszych treścią.
Nadesłane przez: Corvus
Dodano: lipiec 14 2007 07:47:58