Dom:Slytherin Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 588 Ostrzeżeń: 0 Postów: 115 Data rejestracji: 13.11.11 Medale: Brak
Po baaardzo długiej przerwie (uff prawie dwa lata) powróciłam do pisania o tej parze. Stęskniłam się za nią, ale urlop był konieczny. W końcu ile można o nich pisać? Aż tu nagle wpadł mi go głowy nowy pomysł i tak oto zrodził się prolog. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przy pomyślnych wiatrach wrzucę tutaj swoje drugie opowiadanie dramione po szkole
A tymczasem zapraszam do czytania i komentowania
Wiki
p.s. Wiem, że krótko, ale rozdziały będą dłuższe
~ ~ * ~ ~
PROLOG
Był ciepły, wiosenny dzień. Jeden z tych, które napawają szczęściem i dają nadzieję na lepsze jutro. W ciągu minionego miesiąca coraz mniej było takich dni. Jane Granger z uśmiechem na ustach wyglądała przez kuchenne okno wychodzące na podwórze. Jej córeczka bawiła się w najlepsze wraz ze swoim przyjacielem. Była taka niewinna, taka delikatna.
Na początku, Jane obawiała się, że przyjaźń z tym ponurym, wyniosłym chłopcem zmieni Hermionę. Jednak bardzo się pomyliła. Na jej oczach ów chłopiec przechodził przemianę. Z zimnego, nieczułego arystokraty, w kochającego dzieciaka, który troszczył się o swoją przyjaciółkę. Oboje mieli zaledwie dziesięć lat. Kobieta aż za dobrze pamiętała chwilę, gdy Draco po raz pierwszy zjawił się u nich w domu.
Miało to miejsce chwilę po tym, jak się przenieśli. Hermiona snuła się po podwórku niezadowolona z przeprowadzki. Mimo że miała jedynie 5 lat, potrafiła postawić na swoim. Tym uporem pozbawiła rodziców największej sypialni, czyniąc z niej swoje królestwo. Był to jedyny sposób, by wynagrodzić jej utratę znajomych. Pani Granger wyszła na podwórze w poszukiwaniu córki. Chciała, by sama rozpakowała swoje zabawki i poukładała je na półkach. Zdziwiła się widząc, że dziewczynka nie jest sama. Towarzyszył jej blondyn, wyglądali na równolatków.
- Dzień dobry- powiedział na jej widok i pokłonił delikatnie głowę. Gest ten, wykonany przez dziecko, wydał się Jane zabawny i nie na miejscu. Z czasem zrozumiała skąd w tym chłopcu taka wyniosłość. Dopiero spędzając czas z Hermioną zaczął zachowywać się normalnie, jak pięciolatek. Dziewczynka uratowała jego dzieciństwo i sprawiła, że na twarzy Dracona gościł uśmiech.
W tej chwili oboje biegali za piłką śmiejąc się w głos. Co chwilę wpadali na siebie powodując wzajemne upadki. Jane pokręciła głową i udała się do salonu, gdzie na stoliku do kawy czekała niedokończona książka. Nie dane jej było jednak, choćby sięgnąć po nią. Ledwo opadła na kanapę, do salonu wbiegło dwoje dzieci.
- Mamo, mamy coś do picia?- zapytała dziewczynka ocierając brudną rączką spocone czoło. Pani Granger zaśmiała się cicho i zabrała dwójkę rozrabiaków do kuchni. Po chwili oboje siedzieli zadowoleni przy kuchennym stole, popijając chłodną lemoniadę.
- Pani lemoniada smakuje o wiele lepiej niż ta kupna- powiedział Draco uśmiechając się delikatnie.
- Dziękuję za ten komplement kochanie. Cieszę się, że ci smakuje.
Upewniając się, że szklanki trafiły bezpiecznie do zlewu, a dzieci ponownie wybiegły na podwórko, Jane udała się do salonu. Tym razem zasiadła do lektury i bez przeszkód się w niej zatopiła. Raz, po raz dobiegały ją wesołe śmiechy.
__________________
~ ~ * ~ ~
- Lily... Przez tyle lat
- Zawsze
Kto ci podbił oko, Granger? Chcę mu posłać kwiaty
A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?
Może jest, a może go nie ma,ale pozostaje faktem, że potrafi się poruszać szybciej niż Severus Snape, gdy mu się zagrozi szamponem
Pozdrowieniadla mojegokochanka i żony. Oni wiedzą, o kogo chodzi
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 343 Ostrzeżeń: 2 Postów: 125 Data rejestracji: 30.01.12 Medale: Brak
Bardzo mi się podoba! Ale czekam na więcej.Daje hmm... W!
__________________
Niewinność
Budząc się widzę, że wszystko jest w porządku
Pierwszy raz w moim życiu i to jest takie wspaniałe
Zwalniając rozglądam się i jestem tak zdumiona
Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest cudowne
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Znalazłam miejsce tak bezpieczne, bez jednej łzy
Pierwszy raz w moim życiu i teraz wszystko jest jasne
Czuję spokój, należę tu, jestem tu taka szczęśliwa
To jest takie silne i pozwalam sobie na szczerość
Nie zmieniłabym w tym ani jednej rzeczy
To jest najlepsze uczucie
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To stan błogości, wydaje ci się, że śnisz
To szczęście w środku, które czujesz
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
To jest tak piękne, że sprawia, iż chcesz płakać
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Ta niewinność jest cudowna
Mam nadzieje, że taka pozostanie
Ta chwila jest idealna, proszę nie odchodź
Potrzebuje cię teraz
Nie zrezygnuję z tego, nie pozwól by cię to ominęło
Dom:Slytherin Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 588 Ostrzeżeń: 0 Postów: 115 Data rejestracji: 13.11.11 Medale: Brak
ROZDZIAŁ 1
Hermiona obudziła się wyjątkowo wcześnie. Budzik stojący przy łóżku wskazywał dopiero godzinę siódmą. Na dworze świtało. Jej przyjaciel na pewno jeszcze smacznie spał. Tak bardzo nie chciała, by wyjeżdżał. Wyjeżdżał tylko kilka dni, a ona miała wrażenie, że miną wieki zanim znowu ujrzy jego roześmianą twarz. Był jedyną osobą, która znała jej tajemnice. I miała nadzieję, że sama była jedyną, która znała jego. Wiedziała o jego zaufaniu w stosunku do niej. Rozumiała też, czemu nigdy nie odwiedzali domu Malfoyów. Choć ciężko przyszło mu wyznanie prawdy, zrobił to. Bał się, że Hermiona się obrazi, dlatego nie chciał nic mówić. Pamiętała jego zdziwioną minę, gdy zamiast odejść bez słowa rzuciła mu się na szyję i szepnęła na ucho "To nic Draco. Będziemy zawsze razem". Tak bardzo w to wierzyła. Była naiwnym dzieckiem, które żyło złudzeniami o świecie. Nie chciała poznawać prawdy. Wbrew logice, która nie była jej obca, nie dopuszczała do siebie myśli, że coś może ich rozdzielić. Byli i będą razem. Na zawsze. Przecież są przyjaciółmi. Takimi prawdziwymi. A prawdziwi przyjaciele nigdy nie odchodzą. Tak powtarzała jej mama, która mimo upływu lat, wciąż spotykała się z ciocią Marie, swoją przyjaciółką ze szkolnych lat. Dziewczynka wierzyła, że ją i Dracona łączy dokładnie taka sama przyjaźń. Z uśmiechem na ustach przewróciła się na drugi bok i postanowiła jeszcze trochę pospać.
Miała wrażenie, że ledwo przymknęła powieki, kiedy ktoś ją zbudził. Mruknęła niezadowolona i otwarła oczy żeby napotyka
spojrzenie niebieskich oczu. Draco siedział na skraju jej łóżka uśmiechając się delikatnie.
- Jak się tu dostałeś?- zapytała zaskoczona dziewczynka siadając na łóżku obok przyjaciela.
- Twoja mama mnie wpuściła. Mówiła, że śpisz, więc przyszedłem cię obudzić. Pośpiesz się, bo z tego, co czuję na śniadanie będą te pyszne tosty z czekoladą i nie wiem, czy dla ciebie starczyr11; powiedział ze śmiechem blondyn i wybiegł z pokoju, zanim Hermiona zdążyła się odezwać. Kręcąc głową ubrała się pośpiesznie i zeszła na dół. W całym domu pachniało czekoladą. Dziewczynka zajęła miejsce obok zadowolonego Dracona, który zajęty był zjadaniem jej śniadania.
- Mamo zostało coś dla mnie?- zapytała z nadzieją. Jane zaśmiała się cicho i postawiła przed córką talerz z tostami.
- Udało mi się kilka uratować, ale musisz się śpieszyć. Coś mi się zdaje, że Draco wciąż ma miejsce na kilka tostów.
- Na pewno nie moich- zawołała wojowniczo dziewczynka i odsunęła talerz na bezpieczną odległość.
Po chwili w kuchni rozległ się śmiech obojga dzieci. Jane kochała takie poranki, wypełnione zapachem czekolady i śmiechem. Wtedy czuła, że wszystko jest na swoim miejscu. Że zrobiła co było w jej mocy, by zapewnić swojej ukochanej córeczce szczęście.
- Naprawdę musisz wyjeżdżać?- zapytała cicho Hermiona. Po zjedzonym śniadaniu udali się razem nad rzeczkę. Uwielbiali siadać w cieniu starego, dużego dębu i spoglądać na cicho szemrzącą wodę, która nieustannie gnała przed siebie. To było ich miejsce. Ich azyl.
- Wiesz, że tak. Nie chcę, ale nie mam wyjścia. Rodzice są uparci- powiedział krzywiąc się na samo wspomnienie. Nie podobało mu się, że musi zostawiać Hermionę. Tak bardzo lubił spędzać z nią czas. Jego życie diametralnie się zmieniło odkąd ją poznał. Był szczęśliwy. Uśmiechał się. I czuł się z tym bardzo dobrze. Gdyby jego ojciec wiedział, że przyjaźni się z kimś, kto nie jest czarodziejem, zabroniłby mu spotkań z nią. Na szczęście Lucjusz Malfoy nie miał czasu, by interesować się przyjaciółmi syna. Był zadowolony, gdy Draco zachowywał się poprawnie w jego obecności. Cała reszta nie miała dla niego znaczenia.
- Teraz to tylko kilka dni. A co będzie, gdy dostaniesz się do Hogwartu? Nie chcę cię widywać tylko we wakacjer11; powiedziała jeszcze ciszej dziewczynka, a w jej oczach zaszkliły się łzy. Chłopiec nie mówiąc nic, objął ją ramieniem i pogładził po bujnych włosach. Sam nie wiedział co wtedy będzie. Tak bardzo tego nie chciał. Gdyby tylko mógł, zabrałby ją ze sobą. Na pewno spodobałoby się jej w innym świecie. Tak różnym od tego, który znała. Tylko tamten świat nie należał do nich. Nie było w nim miejsca na ich przyjaźń.
- Hermiono, nie martw się. Jakoś to się ułoży. Będzie dobrze. Ja też nie chce cię zostawiać na tak długo. Proszę, nie płacz.
Powtarzał te słowa, jak mantrę. Nie wiedział, kogo próbuje przekonać- siebie, czy dziewczynkę w jego ramionach, która w tej chwili wydawała mu się bardzo krucha. Wiedział, że nic już nie będzie takie samo. Westchnął cichutko, gładząc przyjaciółkę po ramieniu, które delikatnie drżało.
- Chciałbym ci potem kogoś przedstawić- powiedział niepewnie chłopiec czekając na reakcję Hermiony. Nie wiedział, czy to był dobry pomysł. Postanowił po raz kolejny zaryzykować. Była dla niego taka dobra. Nie mógł wymarzyć sobie wspanialszej przyjaciółki. Czuł się tak potwornie źle wiedząc co nadchodzi.
- Chodzi o tego chłopca, o którym mi wspominałeś?- zagadnęła dziewczynka, ocierając mokre policzki rękawem. Pamiętała, jak pewnego popołudnia Draco przybiegł jej powiedzieć, że dzisiaj nie będą mogli się razem bawić. Mówił o jakimś chłopcu, który go odwiedził. Później dodał, że zanim ją poznał, on był jego jedynym przyjacielem. Mimo wszystko Hermiona cieszyła się, że Draco miał kogoś, komu mógł ufać zanim ją poznał.
- Pamiętasz takie rzeczy?- zdziwił się blondyn, a na jego ustach zagościł delikatny uśmiech. Dziewczynka była niesamowita. Mądra i inteligentna, choć bardzo młoda. Tak wiele rozumiała, tak wiele mu wybaczała. Wiele dawała mu z siebie, nie prosząc o nic w zamian. Wystarczyło jej, że był obok. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim i nie do końca rozumiał, jak to wszystko działa. Nie chciał tego pojąć.
- Pamiętam wszystko, co mówisz Draco- zaśmiała się kręcąc głową. Odkąd zdała sobie sprawę, że ich czas dobiega końca, kolekcjonowała wspomnienia. Miała zamiar wracać do tych piękny chwil, gdy będzie jej smutno.
Hermiona siedziała skulona na ogrodowej ławce. Dzień chylił się ku końcowi. Nienawidziła czekać. Nienawidziła być z dala od swojego przyjaciela. Czuła wtedy, że nigdzie nie pasuje. Że nikt jej nie rozumie. Tylko on wiedział, jaka jest naprawdę. Widział w niej coś więcej. I tak bardzo za nim tęskniła. Przekręciła delikatnie głowę w lewą stronę. Stamtąd zawsze przybiegał blondyn. Gdy tylko zbliżał się do jej domu twarz płonęła mu uśmiechem. Tak bardzo lubiła, gdy się uśmiechał. Starała się, by robił to jak najczęściej. Wiedziała, że w towarzystwie swojej rodziny nie miał zbyt wielu powodów do uśmiechu. Nie rozumiała tego. Ona posiadała kochających rodziców, którym zależało na jej szczęściu. Rodzicom Dracona zależało tylko na poprawnym zachowaniu, które przystoi ludziom, o ich nazwisku. To nie miało sensu. Nie nazwisko przecież świadczy o człowieku, ale to, co jest w stanie dać z siebie innym. Tego Draco nauczył się dopiero przy niej.
- Hermiono, dobrze się czujesz?- zapytała z troską w głosie Jane. Jej córka od kilku dni chodziła przygaszona i cicha. Praktycznie nie wychodziła z pokoju, a kiedy już to robiła, siadała na ogrodowej ławce i patrzyła przed siebie. Niewiele rzeczy ją interesowało.
- Tak mamo. Nic mi nie jest. Po prostu tęsknie za Draco- powiedziała cicho dziewczynka i, odkładając sztućce na talerz, zsunęła się krzesła. Powolnym krokiem ruszyła w stronę schodów wiodących do jej pokoju.
Rano czekała na nią niespodzianka. Nie do końca rozbudzona, zeszła na dół, skąd nawoływała ją mama.
- Coś się stało?
- Spójrz, przyszedł do ciebie list. Może to Draco napisał.
Dziewczynka szybko podbiegła do mamy i wzięła od niej kopertę. Spojrzała na pieczęć. Skądś ją znała.
- Hogwartr11; szepnęła, a niedowierzanie odmalowało się na jej młodej twarzy.- Mamo, to nie wiadomość od Draco. To list ze szkoły magii. Ze szkoły, do której we wrześniu wyjeżdża.
Cała drżała. Nie wiedziała, czy otworzyć kopertę, czy nie. Nie wiedziała, czego mogą od niej chcieć. Blondyn wspominał jej, że zdarzają się czarodzieje nawet wśród mugoli, ale żeby padło akurat na nią? To musiał być sen. Zamknęła mocno oczy, a gdy ponownie je otwarła wciąż stała w holu, trzymając w ręce dziwny list. Nie zwracając uwagi na mamę, która przyglądała jej się, pobiegła do swojego pokoju. Postanowiła poczekać z otwarciem listu. Chciała mieć przy sobie Dracona. W końcu to jego świat się nią zainteresował.
Kolejne dwa dni były dla dziewczynki istną męczarnią. List kusił niemiłosiernie, ale wytrwała w swoim postanowieniu. Gdy w końcu nastał dzień powrotu Draco, nie mogła spać spokojnie. Obudziła się już o szóstej i nawet przez myśl jej nie przeszło, by spróbować jeszcze zasnąć. Ubrała się, schowała list do kieszeni spodni i po cichu zeszła na dół. Postanowiła poczekać na niego w ich miejscu. Miała nadzieję, że będzie sam. Bardzo chciała poznać tego chłopca, ale w tej chwili potrzebowała przyjaciela na wyłączność. Siadając pod starym dębem rozejrzała się wokół. Nic się nie zmieniło odkąd była tu po raz ostatni. Nawet kamyki zdawały się leżeć tam, gdzie ponad tydzień temu. Pogładziła kieszeń, w której znajdował się list. Odkąd go otrzymała zadawała sobie to samo pytanie: dlaczego napisali? Draco wspominał jej, że listy otrzymują tylko ci, którzy dostali się do szkoły. Ale ona przecież była całkiem zwykła. Musiała zajść jakaś pomyłka.
Tak pochłonęły ją własne myśli, że nawet nie zauważyła, gdy pojawił się blondyn. Dopiero ciche chrząknięcie wyrwało ją z zamyślenia.
-Draco!- zapiszczała i wstała, by wyściskać przyjaciela.- Tak bardzo tęskniłam. Musisz mi opowiedzieć jak było.
- Nie bardzo jest o czym opowiadać- powiedział cicho chłopiec i odsunął się delikatnie, spoglądając na swoją przyjaciółkę. Tak bardzo brakowało mu jej roześmianych, pełnych życia oczu. Tam, gdzie spędził ostatnie kilka dni nikt się nie uśmiechał. Zastanawiał się, dlaczego tak jest. Może nikt ich nie nauczył jak się to robi? W końcu on też nie wiedział, że to takie proste, póki nie poznał Hermiony. Przy niej nie sposób było mieć zły humor. Miał nadzieję, że polubią się z Blaisem. Zamierzał jutro zabrać go ze sobą.
- Aż tak źle było?- zagadnęła pogodnie z powrotem zajmując miejsce pod drzewem. Draco, po chwili, poszedł w jej ślady i oboje zatopili się w rozmowie. Dziewczynka niemal zapomniała o liście. Gdyby nie cichy szelest, który wydał, jeszcze długo siedzieliby i rozmawiali o rzeczach tak nieistotnych w porównaniu z tym, co spoczywało w zapieczętowanej kopercie.
-Draco!- krzyknęła łapiąc się za kieszeń spodni.- Nie uwierzysz, co się stało. Dostałam list. Z Hogwartu!
Te kilka słów sprawiło, że z twarzy chłopca zniknął pogodny uśmiech. Obawiał się, że może do tego dojść. Jednak los i tym razem postanowił zrobić mu na złość.
- Dlaczego się nie cieszysz? Mówiłeś, że tylko osoby, które dostały się do szkoły otrzymują list. To znaczy, że razem z tobą pojadę do Hogwartu. Nie będziemy musieli się rozdzielać.
Głos Hermiony był tak radosny, że nie miał serca mówić jej, że rzeczywistość może nie być taka kolorowa. Uśmiechnął się do niej delikatnie i objął ramieniem.
- Dobrze, że będziesz tam ze mną- szepnął przymykając oczy. Chociaż jedna przyjazna dusza po jego stronie. Ona i Blaise. Teraz, jak nigdy chciał wierzyć w słowa, które kiedyś wypowiedziała jego przyjaciółka.
To nic Draco. Będziemy zawsze razem.
Na zawsze. Brzmi tak wyniośle. Miał nadzieję, że to "na zawsze" nie skończy się wraz z przekroczeniem przez nich murów Hogwartu.
__________________
~ ~ * ~ ~
- Lily... Przez tyle lat
- Zawsze
Kto ci podbił oko, Granger? Chcę mu posłać kwiaty
A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?
Może jest, a może go nie ma,ale pozostaje faktem, że potrafi się poruszać szybciej niż Severus Snape, gdy mu się zagrozi szamponem
Pozdrowieniadla mojegokochanka i żony. Oni wiedzą, o kogo chodzi
Buziaki misie <3
Przeskocz do forum:
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.