Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 17516 Ostrzeżeń: 0 Postów: 707 Data rejestracji: 05.04.10 Medale:
Pojedynkują się: EmilyClark, DziedzicSlytherina
Forma: miniaturka
Tytuł: dowolny
Temat: dowolny
Długość: 2 strony w Wordzie
Elementy obowiązkowe: Severus Snape, jabłko, różowe szpilki (buty), blondynka
Elementy zabronione: ktokolwiek z rodziny Malfoyów
Czas oceniania: 27 marca 2012 - 3 kwietnia 2012
Edytowane przez Tom_Riddle dnia 04-04-2012 09:37
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 17516 Ostrzeżeń: 0 Postów: 707 Data rejestracji: 05.04.10 Medale:
Tekst 1
Przepowiednia
Słońce rzuciło swoje ostatnie promienie, powodując, że dormitorium spowite było czerwonozłotą poświatą. Ciepły, majowy dzień zbliżał się ku końcowi. Jasna kulka wyraźnie nikła za linią horyzontu, wyznaczając granicę pomiędzy cudownym dniem, a ponurą nocą. Śmiechy przyjaciół Gryfonki, przeniosły się z błoni do wewnątrz zamku, zwiastując rychły koniec błogiej ciszy i spokoju. Tafla jeziora była niesamowicie spokojna, a resztki dnia odbijały się od niej, powodując, że mieniła się cudownymi odcieniami błękitu. Można śmiało rzec, że było idealnie.
Lavender Brown spoglądała w lustro, przyglądając się swojej bladej twarzy. Pod oczami widniały sińce. Blondynka była rozgoryczona. Dlaczego nie ja? Westchnęła i pochwyciła różową, pokrytą kolorowymi diamencikami, szczotkę do włosów. Zaczęła rozczesywać swoje poplątane loki.
- I tak nic nie pomoże - pisnęła cicho i odłożyła szczotkę.
Powtarzało się to codziennie od tygodnia, więc na głowie dziewczyny panował nieład. Nigdy wcześniej nie pozwoliłaby sobie na coś takiego.
Co mu się we mnie nie podoba? - jęknęła w duchu. - Co ta Granger ma w sobie, czego ja nie mam?
Tupnęła za złości nogą.
- Lavender? Wszystko w porządku? r11; Usłyszała zaniepokojoną przyjaciółkę.
- W najlepszym! - Odpowiedziała, ale głos jej zadrżał.
- Otwórz drzwi, proszę!
Dość tego. Jeśli ktoś jej może pomóc, to bez wątpienia tą osobą jest jej najlepsza przyjaciółka! Uchyliła lekko drzwi. Parvati niecierpliwie pociągnęła za klamkę i wparowała do środka. Lavender przygryzła dolną wargę, a po jej policzkach spłynęło kilka łez, których nie umiała powstrzymać.
- Mon Ron - pisnęła zasmucona.
- Nie, nie Mon Ron! - Powiedziała wesoło przyjaciółka. - Chodź, spójrz!
- Nie chcę na nic patrzeć - wyjęczała Lavender.
- Twoje jabłko! Widzę w nim przepowiednię! - Zawołała entuzjastycznie. - I z pewnością nie dotyczy Rona.
- Więc kogo? - Spytała zaskoczona.
Blondynka na słowo "przepowiednia", zupełnie zapomniała o swoim problemie. Razem z Parvati były najlepszymi uczennicami na Wróżbiarstwie. Wręcz szalały za wszelkimi próbami przepowiadania przyszłości, a taką możliwość widziały we wszystkim. Lavender doskoczyła do szafki nocnej, na której leżało nadgryzione jabłko. Te dwa kęsy były jej dzisiejszym śniadaniem. Nie jadła wiele od kilku dni i schudła co najmniej dwa kilogramy. Przyjrzała się dokładnie owocowi, ale zobaczyła jedynie, że charakterystycznie zbrązowiał. Poczuła przemożną chęć zjedzenia go. Jej brzuch protestował - ze śniadania porwała jedynie to jabłko, na obiedzie nie raczyła się zjawić, a lada moment miała być kolacja.
- Parvati, ja tu nic nie widzę - stwierdziła smutno Brown.
- Jak to nic? Spójrz - przyjaciółka w podskokach znalazła się przy niej i wskazała na ślad po jej zębach. - Nie widzisz?
- A co powinnam widzieć? - Spytała zaciekawiona.
- To ty! A to profesor Snape! - Zapiszczała, wskazując dalej na owoc.
- Och, rzeczywiście! - Zawołała podekscytowana, patrząc na zupełnie inne miejsce nadgryzionego jabłka, niż Parvati. - Myślisz, że mu się podobam?
- Nie, jeszcze nie. Ale się spodobasz! - Patil skierowała swoje kroki w stronę szafy. W tym momencie do pokoju weszła Hermiona.
- Hermi! - Ucieszyła się Lavender, na co dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia. Zaczęła przeczesywać uważnie swoje wspomnienia. Skąd ta nagła odmiana? Kiedy ostatni raz widziała współlokatorkę, ta była na nią wściekła. Wydawało jej się wręcz, że Lavender jej nienawidzi. Skutecznie jej to pokazywała przez ostatnie kilka dni.
- Cześć Lavender - odpowiedziała spokojnie, zastanawiała się nad powodem diametralnej zmiany jej zachowania. - Stało się coś?
- Tak, stało! - Zawołała Patil. - Ale powiedz lepiej... Jaki typ dziewczyny podoba się Snape'owi?
- Co? r11; Granger aż się zakrztusiła. Czy Severusowi Snaper17;owi, Mistrzowi Eliksirów, ktokolwiek, kiedykolwiek się podobał?
- No, wiesz. Wiem-To-Wszystko, musisz wiedzieć! - Dodała Lavender z nadzieją.
- Oszalałyście. - Zaśmiała się Hermiona. Skąd to pytanie? Chyba wolę o tym nie myśleć...
- Nie. Pomóż mi, proszę - Brown spojrzała na nią błagalnie, a ta westchnęła ceremonialnie.
- A jaka dziewczyna może się podobać wyrośniętemu nietoperzowi z lochów? - Spytała brązowooka, wyraźnie nie oczekując odpowiedzi. Zmęczona opadła na łóżko.
- Weź to! - Zawołała wesoło Patil i rzuciła w stronę Brown kolorowy zestaw ubrań. Niebieskie getry, zielono-żółta tunika, fioletowe bolerko, czerwona spinka do włosów i różowe szpilki. Hermiona parsknęła śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - Blondynka spojrzała na nią z wyrzutem.
- To oczywiste. Widziałaś kiedyś Snape'a w tak kolorowym otoczeniu? - Spytała z przekąsem. Z trudem zdusiła kolejne parsknięcie, kiedy jej wyobraźnia podsunęła jej tego człowieka w kolorach innych, niż czerń.
- Nie... - Stwierdziła zakłopotana Lavender. - Ale on się tak seksownie porusza! - Dodała po chwili, jakby to zmieniało postać rzeczy.
- Jakby płynął w powietrzu... - Westchnęła Parvati. Granger spojrzała na nie zaskoczona. Czy im naprawdę podobał się ten tłustowłosy pesymista?
- Z pewnością nie spodoba mu się ten kolorowy zestaw - mruknęła pod nosem Hermiona, zastanawiając się, czy człowiek, który zawsze ją upokarza, faktycznie może się komuś podobać.
Był jednym z najlepszych profesorów w Hogwarcie. Jednakżer30; był również, chyba jedynym człowiekiem na ziemi, który wywoływał u niej taką masę dziwnych, niemalże sprzecznych uczuć! Szanowała go, owszem. Spijała z jego ust każde wyszeptane słowo. Miała pełne notatki, ale jej głównym celem na tych zajęciach było udowadnianie, że myli się, co do jej osoby. Z marnym skutkiem ir30; masą odjętych punktów, bo o dodanych mógł marzyć jedynie szaleniec. Uczęszczała do Hogwartu już kilka lat i ani razu nie zdarzyło się, aby Gryffindor dostał chociaż jeden punkt od profesora Snaper17;a. Natomiast stracił ich wiele. Parvati ponownie zanurkowała do szafy. Tym razem wyciągnęła czarne, skórzane, obcisłe spodnie, czarny top i czarną skórzaną kurtkę.
- Nie mam odpowiednich butów... - Powiedziała niepewnie.
- Te szpilki są szczęśliwe, na pewno nie zauważy! - Zachichotała Lavender.
- Tak, z pewnością nie zauważy motocyklistki w różowych szpilkach - stwierdziła sarkastycznie Hermiona.
- Czego? Moto-syklistki? - zdziwiła się Brown. - Nie mam żadnych moto-sykli.
- Nie ważne - Granger otworzyła książkę.
Miała ogromną nadzieję, że Snape faktycznie nie zauważy jej koleżanki. Za to ubranie mogła dostać, co najmniej tydzień szlabanu. Nie wspominając już nawet o stracie punktów. Jakby na to nie spojrzeć, Lavender była Gryfonką, a Snape Gryfonów bynajmniej nie lubił. Rozdawał im szlabany przy byle okazji! Ta nadawała się idealnier30; Uważała, że profesorowi się to nie spodoba! Ba! Była niemalże pewna, że oskarży ją o parodiowanie jego osoby! Parvati była niewiele większa od Lavender. Kiedyś, kilka dni temu, dziewczyna wyglądałaby niesamowicier30; Teraz, te rzeczy wyraźnie na niej wisiały! Nie miała jednak zamiaru się z nikim spierać. Była wykończona. Ten dzień wystarczająco dał jej popalić.
- Hermi, nie idziesz na kolację? - Zapytała Parvati.
Brązowooka spojrzała na nią i drugą współlokatorkę. Ta druga miała wysoko spiętego koka i mocny, ciemny makijaż. Prezentowała się doskonale, a różowe szpilki z pewnością pasowały do kompletu, mimo że zupełnie zmieniły charakter i styl stroju.
- Nie, jestem zmęczona. Położę się spać - uśmiechnęła się blado i ziewnęła. - Powodzenia, mam nadzieję, że nie dostaniesz szlabanu.
- Za co miałabym dostać? - Pisnęła zaskoczona Brown.
- Idźcie już, bo się spóźnicie r11; mruknęła niewyraźnie, zamykając oczy.
***
Hermiona zbudziła się kilka minut po północy. Otworzyła oczy. Z zaciekawieniem obserwowała jak jej koleżanka ściąga różowe szpilki i rozmasowuje stopy. Potrzebowała kilku sekund, aby przypomnieć sobie, co właściwie Lavender robiła o tej porze w ubraniu. Ach, tak. Snape.
- Lavender? - Szepnęła i natychmiast tego pożałowała. Teraz prawdopodobnie zostanie zasypana strasznymi opowieściami o tym wieczorze. Nie wygląda na zmartwioną...
- Och, Hermi, nie śpisz - zauważyła wesoło.
- Jak poszło? - Spytała sennie Granger, mając nadzieję, że jej koleżanka będzie się streszczać.
- Nie uwierzysz! - Uśmiechnęła się promiennie. Niemożliwe... Czyżby jej zamiary się powiodły?
- Yhm... Snape... Ty... Znaczy... - Wyjąkała brązowooka, nie będąc w stanie uwierzyć w to, o czym właśnie pomyślała.
-Nie uwierzysz! Snape dał mi tygodniowy szlaban! Ale kiedy na niego szłam, wpadłam na Deana Thomasa! Zaprosił mnie na spacer! r11; Krzyknęła podekscytowana, budząc tym samym Parvati.
Czarnowłosa doskoczyła do przyjaciółki i obie zaczęły głośno dyskutować, na temat źle odczytanych znaków, piszcząc i krzycząc przy tym niemiłosiernie. To będzie ciężka nocr30; Hermiona westchnęła z rezygnacją i nakryła się poduszką. Tak jak przypuszczałar30; Nie pomogło.
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 17516 Ostrzeżeń: 0 Postów: 707 Data rejestracji: 05.04.10 Medale:
Tekst 2
The Heir
- Seeev! No chodźże już! Zostaw w końcu te kolby w spokoju! - Tonks z wielką determinacją już od pięciu minut ciągała Mistrza Eliksirów za rękaw. - Zaraz nam zamkną wszystkie sklepy! A tego to chyba nie chcesz?
- Nie, skądże znowu. - odrzekł ironicznie Snape, z pedantyczną zawziętością szorując jedną ze swoich pięćdziesięciu buteleczek po eliksirach.
- Dlaczego zająłeś się tym akurat dzisiaj? I to na dzień przed świętami? Chyba nie robisz tego specjalnie? - dziewczyna odrzuciła do tyłu swoje długie włosy. Dziś wyjątkowo jako blondynka o jasnej, wręcz porcelanowej karnacji, z kilkoma piegami na nosie, wpatrywała się w niego z irytacją - Naskarżę na ciebie Dumbledore'owi! Za to, że utrudniasz mi moją misję świąteczną!
- Nie wiem, czy kupowanie tobie prezentu, tylko dlatego, że nakazał nam to dyrektor, można uznać za misję. Chyba że, droga aurorko, twoje ambicje co do rmisjir1;, dorównują poziomowi Longbottoma z eliksirów.- odpowiedział beznamiętnie Mistrz Eliksirów, kontynuując szorowanie swoich przyrządów. Równie dobrze mógł to zrobić za pomocą magii, ale dzisiaj chciał tę robotę wykonać jak najwolniej. Może Tonks w końcu się odczepi.
- Severusie Snape. Czy to sobie ze mnie kpisz? Natychmiast odłóż te kolby! Wychodzimy, ale już! Nie wiem, jak masz zamiar kupić mi jakikolwiek prezent, w ogóle wcześniej się ze mną nie konsultując. A może ty nawet nie masz zamiaru mi go kupić? - widząc, jak perfidny, szyderczy uśmieszek kształtuje się na jego twarzy, powiedziała: - Ty okropny nietoperzu! W ogóle nie liczysz się z moimi uczuciami! Wszyscy mieliby dostać prezent, a ja nie? Och, ty okrutny Ślizgonie! A już myślałam, że zechcesz się dowiedzieć, kto ciebie wylosował. - dokończyła z przebiegłym uśmiechem.
Snape natychmiast oprzytomniał i spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Kto? - spytał podejrzliwie, mając ciągle przed oczami obraz Blacka lub Lupina, wręczającego mu prezent.
- O nie, ja nic ci nie powiem! Obiecałam. - uśmiechnęła się w jego stronę, jakby w ostatniej chwili powstrzymując się od pokazania mu języka. - Seeviczku, no chodźże... Tak bardzo cię proszę... Sev...
- Dobra. - warknął Mistrz Eliksirów, odrzucając od siebie narzędzia i piorunując ją wzrokiem. - Ale jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Seviczkiem, twoje zwłoki zostaną wywieszone w środku Zakazanego Lasu i pożrą je wygłodniałe testrale.
- Jak zawsze delikatny... - wyszczerzyła się do niego. - Zbieraj się. Natychmiast deportujemy się na Pokątną.
***
Śnieg prószył delikatnie, opadając z wdziękiem na jej czerwony płaszczyk. Szybko się z niego otrząsnęła i, ku jawnemu skrzywieniu Snape'a, złapała go za rękę i pociągnęła w stronę najbliższego sklepu.
- Nie martw się zbytnio o prezent, już wiem, co możesz mi kupić. - uśmiechnęła się szeroko. - Ostatnio przeglądałam rCzarownicęr1; i pisali w niej, że mają się już pojawić w tym tygodniu. Ach, nawet nie wiesz, jak bardzo lubię tego projektanta. Zbieram dokładnie wszystkie rzeczy z jego limitowanej kolekcji. Uwielbiam te dopracowane z kunsztem wykończenia, nie tak, jak na przykład...
- Tonks, na boga! Zdradzisz mi w końcu, co mam ci kupić? - zapytał z irytacją Mistrz Eliksirów.
- No jak to co? - spojrzała się na niego tak, jak gdyby wyrosła mu druga głowa. - Różowe szpilki od Viktora Moratiego!
- Że. Co. Proszę? - Snape posłał w jej stronę mordercze spojrzenie, w każdy wypowiadany wyraz wkładając jak najwięcej jadu.
- Oj, Severus, Severus. Przez te eliksiry chyba masz coś ze słuchem. Różowe szpilki. To takie buty. Mówisz to takim tonem, jakbym posyłała cię właśnie na jakieś tortury.
- Tortury to ja dopiero ci urządzę! Jeżeli myślisz, że JA wejdę do sklepu i tak po prostu pójdę z różowymi butami do kasy, kupię je i wyjdę z nimi na ulicę... - Snape zaczął gotować się z wściekłości. Co za grzechów dopuścił się w swym życiu, aby musiał akurat jej robić ten prezent. Przeklęty Dumbledore i te jego głupie pomysły! rSądzę, że taka forma zabawy przedświątecznej dobrze wam zrobi i zacieśni stosunki pomiędzy członkami Zakonu.r1; Idź do diabła, Albusie!
- Seev... Nie irytuj się! Chodźże już do tego sklepu, albo jeszcze je nam wykupią! - oczy Tonks rozszerzyły się ze strachu, na samą myśl o takiej możliwości.
- Jeszcze... Mam nadzieję, że już to zrobili. - warknął pod nosem.
- Coś mówiłeś?
***
Snape nieczęsto chodził do sklepów z obuwiem. A już w ogóle rzadko bywał w sklepie z obuwiem damskim. Wokół niego roiło się od wyjątkowo podnieconych czarownic, popiskujących i pokazujących sobie nawzajem jakieś buty, znajdujące się na wystawie. Ciekawość zwyciężyła i Severus zajrzał im przez ramię. Przed nim na podeście stały wyjątkowo rzucające się w oczy, tragicznie krzykliwe... różowe szpilki. Jęknął, kiedy Tonks nagle zmaterializowała się obok niego i pisnęła mu wprost do ucha:
- O rany, o rany, o rany, o rany, o rany! To one! Seev czy ty też nie uważasz, że są niesamowite? - zapytała go Tonks z błyskiem w oku. - Och! I w dodatku dziś zniżka! Ale trafiliśmy! Zgarniajmy je, zanim te wariatki je wszystkie wykupią.
Snape zachował dla siebie uwagę, dotyczącą jej zachowania, a zachowania domniemanych rwariatekr1;.
- A niby jak masz się tam zamiar przepchnąć? - zapytał, z irytacją wskazując na coraz bardziej zacieśniający się tłum. Może jednak wykupią wszystko i uratują go przed tą katastrofą.
- Chyba nie bez powodu jestem aurorką. - uśmiechnęła się szelmowsko, po czym wyciągnęła różdżkę oraz jabłko ze swojej torebki. Snape uniósł w jej stronę brew. Machnęła raz różdżką i po chwili na podłodze zmaterializował się wielki, oślizgły szczur.
- Szczur! - wrzasnęła z całej siły, skierowując go zaklęciem w stronę tłumu.
Rozmowy natychmiast ucichły. Nagle jedna z kobiet pisnęła, a wraz za nią całą reszta. Czarownice natychmiast rozpierzchły się na wszystkie strony, torując im drogę w stronę butów. Snape uśmiechnął się zgryźliwie w ich stronę zastanawiając się, czy one w ogóle wiedzą, że mogły posłużyć się magią, aby pozbyć się gryzonia. Chwilowo zapominając o ironicznym spojrzeniu, uśmiechnął się triumfująco, wyciągając swoje ziemiste dłonie w stronę pudełka. Tonks spojrzała się na niego dziwnie, więc natychmiast przywołał na swojej twarzy neutralny wyraz. Niosąc pudełko pod pachą, pociągnął dziewczynę za sobą w stronę kasy.
- A tak w ogóle to do czego było ci potrzebne to jabłko? - zapytał ironicznie.
- Zgłodniałam trochę. - odpowiedziała ze spokojem, powoli je zajadając.
Snape rzucił pudło z butami na ladę, tuż przed ekspedientką. Kobieta wyglądała na około czterdzieści lat, a na twarzy miała przylepiony sztuczny uśmiech. Zauważył w jej oczach jednak zdziwienie, kiedy odchyliła wieko pudełka i ujrzała w jego środku różowe szpilki. Spojrzała się dziwnie w stronę Snape'a, mierząc wzrokiem jego czarne szaty i ogólnie cały czarny wizerunek, dopiero chwilę później dostrzegając Tonks. Kiwnęła głową ze zrozumieniem.
- Czy mogę jeszcze panu zaoferować...
- Nie. - warknął ze złością, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać.
- r30; naszą najnowszą ofertę przedświąteczną... - ciągnęła dalej z uśmiechem.
- Nie. - odpowiedział nieco głośniej.
- r30; specjalnie z myślą o naszych nowych klientach, nasi magodoradcy... - czarownica zdawała się go nie słyszeć.
- Nie!
- r30; przy zakupie dwóch par butów ze smoczej skóry, dostanie pan...
- KOBIETO! Pakuj te buty i daj mi w końcu do cholery zapłacić!
Urwała w połowie zdania. Uśmiech spełzł z jej twarzy. Spojrzała się na niego z oburzeniem. Zabrała pudełko, dotknęła je lekko czubkiem różdżki, elegancko opakowując w różowy papier pakunkowy.
- Należy się 130 galeonów. - odpowiedziała sucho.
- Przepraszam? - zapytał Snape'a, pragnąc, aby to właśnie w tej chwili słuch go jednak zawiódł.
- 130 galeonów. - odpowiedziała automatycznie.
- ŻE ILE?! Tonks! Ty cholerna, stuknięta, naciągająca wszystkich na około, aurorko! - rzucił w jej stronę spojrzenie pełne żądzy mordu.
- Sev, przecież ci mówiłam. - odpowiedziała z niewzruszonym spokojem, przygryzając jabłko. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że mnie znowu nie słuchałeś? - skarciła go spojrzeniem.
- Jeśli mogę coś doradzić... - zaczęła ekspedientka, starając się jakoś zaradzić sytuacji.
- Zamknij się!- wrzasnął w stronę czarownicy. - Wychodzimy stąd! - wyciągnął z kieszeni szaty sakiewkę i rzucił ją na ladę. Po chwili złapał Tonks za łokieć i zgarniając przy tym pudełko, zaczął iść w kierunku drzwi, klnąc pod nosem.
- Przepraszam. On tak zawsze. - Tonks wyszczerzyła się w stronę ekspedientki.
- Ach, proszę się nie przejmować zachowaniem męża. Mężczyźni zawsze tak reagują. - uśmiechnęła się, tym razem naturalnie.
Snape stanął jak wryty, słysząc jedno słowo. Męża? O Merlinie, chroń mnie ode złego! Odwrócił się z wściekłością w stronę Tonks, która szczerzyła się do niego jak głupia.
- Wychodzimy... natychmiast... - zdobył się jedynie na wykrztuszenie tych dwóch słów.
Wyciągnął ją ze sklepu. Po chwili odwrócił się do niej i wpakował w jej dłonie pudełko, wycierając przy tym ręce o szatę. Tonks nagle zaczęła się śmiać. Spiorunował ją wzrokiem.
- I z czego się tak cieszysz, Nimfadoro?
- Ach, Sev... Z niczego. - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Wesołych Świąt!
Po czym, ku jego zdumieniu, uściskała go przyjaźnie i ucałowała w policzek, deportując się z cichym pyknięciem. Przez najbliższe parę minut Severus stał bezmyślnie na środku ulicy, pokrywając się prawie całkowicie śniegiem. A niech ciebie i te twoje pomysły piekło pochłonie, Dumbledore!
Edytowane przez Tom_Riddle dnia 27-03-2012 23:58
Dom:Gryffindor Ranga: Wybitny Uczeń Punktów: 622 Ostrzeżeń: 0 Postów: 105 Data rejestracji: 31.07.11 Medale: Brak
Tekst 1:
pomysł - 3
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 4
ogólne wrażenie - 4
Tekst 2:
pomysł - 6
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 5
ogólne wrażenie - 8
Już pierwsze słowo nastawiło mnie pozytywnie. Czytało się naprawdę przyjemnie, choć nie rewelacyjnie.. i te nieszczęsne 'ery... Tekst od razu skojarzył mi się z "Rozmowami Trumiennymi - WJOsna". Można pomyśleć, że był nimi inspirowany.
Tekst 1- 18 ptk.
Tekst 2- 27 ptk
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Uczestnik Klubu Ślimaka Punktów: 488 Ostrzeżeń: 1 Postów: 143 Data rejestracji: 20.08.11 Medale: Brak
Przepraszam, że się wtrącam, ale mam wrażenie, że jestem jedną z tych nielicznych osób, które przeczytały Regulamin oceniania ...
Cytuję : "Za podpunkty: pomysł, realizacja tematu i styl możemy przydzielić po 9 punktów; za podpunkt poprawność ortograficzna możemy przydzielić 6 punktów, ogólne wrażenie 12 punktów. Punkty za dany podpunkt rozdzielamy pomiędzy dwóch autorów, tzn. że jeśli jeden z nich otrzymał 5 punktów, drugi otrzymuje 4.
Nie można rozdzielać punktów na połówki.
Nie można nie przydzielić punktów. Trzeba rozdzielić całe 45."
__________________
"Moja mama uwielbiała sezon pożarów. Kazała mi decydować, co bym zabrała, uciekając. Mówiła, że ludzie dzielni nie zabraliby nic. "
Dom:Gryffindor Ranga: Członek Wizengamotu Punktów: 1427 Ostrzeżeń: 0 Postów: 411 Data rejestracji: 09.01.11 Medale: Brak
Tekst 1
pomysł - 4
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 5
ogólne wrażenie - 6
Tekst 2
pomysł - 5
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 4
ogólne wrażenie - 6
Tekst 1: 23 punktów
Tekst 2: 22 punktów
__________________
"-U nas na święta- powiedziałem- będzie Bunia, ciocia Donata i stryjek Eugeniusz.
- A u nas- powiedział Alcest- będzie biała kiełbasa i indyk."
~Nowe przygody Mikołajka
Snape: Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
Harry:Tak.
Snape:Tak, proszę pana.
Harry:Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, profesorze.
Jak gdzieś jest raban, to o każdej porze Wezwij Irytka, będzie jeszcze gorzej!
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 17516 Ostrzeżeń: 0 Postów: 707 Data rejestracji: 05.04.10 Medale:
Podpisuję się całkowicie pod postem lilyy! Ludzie, zapoznanie się z treścią Regulaminu nie boli! Nie wymyślajcie sobie jakichś swoich skali oceniania, ponieważ te określone są dokładnie w Regulaminie działu Komnata Złotego Pióra. Wystarczy tylko kliknąć link i pognębić chwilę oczy rzędami literek, ale za to wasze posty nie będą usuwane. Dziękuję tym wszystkim, którzy mieli tyle samozaparcia w sobie i zapoznali się z treścią Regulaminu.
Dom:Ravenclaw Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 579 Ostrzeżeń: 0 Postów: 136 Data rejestracji: 11.09.11 Medale: Brak
Zastosowałam się do skali oceniania podanej w Regulaminie, stwierdziłam to, co stwierdziła lilyy, a i tak mój post został usunięty.
Tekst 1:
pomysł - 4/9
realizacja tematu - 4/9
poprawność ortograficzna - 2/6
styl - 4/9
ogólne wrażenie - 5/12
Tekst 2
pomysł - 5/9
realizacja tematu - 5/9
poprawność ortograficzna - 4/6
styl - 5/9
ogólne wrażenie - 7/12
Tekst 1: 19
Tekst 2: 26
T_R: Jeśli dokładnie przeczytałaś Regulamin to pewnie wiesz, że sugerowanie autorów tekstów jest surowo zabronione, ponieważ tajemnicą pozostać ma, który tekst jest czyj (wszystko w trosce o uczciwość oceniających). To, że prace zostały opublikowane w takiej a nie innej kolejności to tylko sprawa przypadku. Poza tym, w poprzednim poście źle rozdałaś punkty. Myślę, że takie wytłumaczenie usunięcia Twojego postu jest jak najbardziej wyczerpujące...? To zdaje się, że pominęłam jakiś fragment Regulaminu. W każdym razie dziękuję za informację - naprawdę doceniam odpowiedzi - znam los nieszczęsnych Administratorów czy Moderatorów i niestety zdaję sobie sprawę, że doba to nieraz za mało, by poradzić sobie z banalnymi, wręcz problemami użytkowników.
__________________
Tekst 1:19 punktów Tekst 2: 26 punktów
__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!
Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem
Dom:Ravenclaw Ranga: Lord Punktów: 3021838 Ostrzeżeń: 2 Postów: 104 Data rejestracji: 20.03.11 Medale: Brak
Tekst I:
pomysł - 8
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 4
styl - 7
ogólne wrażenie - 10
(komentarz dla autora - Początkowo byłem bardzo zdziwiony pomysłem na główny wątek tego opowiadania, ale zakończenie całkiem udane - jest miłym zaskoczeniem.)
Tekst II:
pomysł - 1
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 2
styl - 2
ogólne wrażenie - 2
(komentarz dla autora - Humor w Twoim opowiadaniu wydawał mi się strasznie wymuszony i nachalny. Nie podobało mi się to, tak samo jak ogólny zamysł. Słowo "chodźże" pojawia się tam za często. Jakiś nowo odkryty wyraz, czy jak?)
Dom:Ravenclaw Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1289 Ostrzeżeń: 0 Postów: 192 Data rejestracji: 01.09.11 Medale: Brak
Tekst I:
pomysł - 5
realizacja tematu - 5
poprawność ortograficzna - 3
styl - 3
ogólne wrażenie - 7
* komentarz dla autora - Pomysł był zadziwiający, jeśli okazałoby się, że Lav i Snape wezmą ślub, to byłaby przesada, a tak to ładne i sensowne zakończenie, ale te wszystkie r11 są denerwujące.
Tekst II:
pomysł - 4
realizacja tematu - 4
poprawność ortograficzna - 3
styl - 6
ogólne wrażenie - 5
* komentarz dla autora - Tekst fajny, z pomysłem, ale po pierwsze - ten szczur jakoś mnie nie przekonał, to w końcu sklep dla czarownic, a po drugie - to jabłko było jak dla mnie trochę bez sensu, to znaczy było, ale chyba wena Ci się wyczerpała.
Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 17516 Ostrzeżeń: 0 Postów: 707 Data rejestracji: 05.04.10 Medale:
Za nami pierwszy pojedynek, zatem czas na wyniki! Klasyfikacja końcowa przedstawia się w sposób następujący:
Tekst 1 - 218 punktów (48,44%) Tekst 2 - 232 punktów (51,56%)
Z ogromną radością oznajmiam, że zwyciężył DziedzicSlytherina! Gratulacje! Nie możemy jednak zapomnieć o wspaniałej pracy EmilyClark, który również zdobył wiele punktów; oba teksty szły łeb w łeb w trakcie pojedynku.
Dziękujemy za wszystkie głosy, oddane na oba teksty.
Edytowane przez Tom_Riddle dnia 04-04-2012 09:36
Dom:Gryffindor Ranga: Dziedzic Gryffindora Punktów: 5622 Ostrzeżeń: 1 Postów: 633 Data rejestracji: 28.10.11 Medale: Brak
Oooooooo, spodziewałam się gorszego wyniku, a tu taka niespodzianka! Pierwszy i przegrany pojedynek, ale to nic, następnym razem będzie lepiej!
Ach, i gratuluję mojej drogiej przeciwniczce, bo naprawdę doskonale sobie poradziła!
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.
to takie reumatyczne xxx
twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
Przeskocz do forum:
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
RIGHT
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.