Dom:Bezdomny Ranga: Charłak Punktów: 7 Ostrzeżeń: 0 Postów: 2 Data rejestracji: 09.06.11 Medale: Brak
2 sierpnia 2004
Godzina 230
Premier Wielkiej Brytanii siedział w fotelu w swoim gabinecie. Właśnie skończył całą papierkową robotę związaną z podsumowaniem poprzedniego miesiąca. To był bardzo spokojny miesiąc - myślał. Żadnych kryzysów ekonomiczno-gospodarczych, skandali politycznych, problemów z żoną ani, co najważniejsze, magii. Powracał we wspomnieniach do pierwszego dnia swojej kadencji, kiedy to po raz pierwszy i, taką miał nadzieję, ostatni odwiedził go minister magii, Kingsley Shacklebolt. Pamiętał też, co zdarzyło się kilka godzin przed tym spotkaniem. Poprzedni premier powiedział mu coś, czego z początku nie zrozumiał - "To była ciężka kadencja. Ale to nie ja ci o tym powinienem mówić, a pewien niespodziewany gość." Cieszę się, że nie muszę martwić się tym całym magicznym światem. W 98 miałem jedyny kontakt z czarodziejami, i mam nadzieję że tak pozostanie.
Kuszenie losu nigdy nie kończy się dobrze.
Z rozmyślań wyciągnął go dzwonek telefonu, dokładniej jego prywatnej komórki. Spojrzał na wyświetlacz. Numer zastrzeżony. Kto u licha może dzwonić o tej godzinie? Zdecydował się odrzucić połączenie. Po chwili zaczął dzwonić telefon biurowy. Tym razem odebrał.
-Słucham?
-Za dziesięć minut proszę wyjść na parking przed budynkiem i odebrać komórkę, kiedy zadzwonimy-oznajmił beznamiętnie męski głos.
-Kim pan jest?
-Przykro mi, lecz nie mogę panu tego teraz powiedzieć
-Ta rozmowa jest namierzana, więc...
-Nie jest. I nie jest również nagrywana. Zadbaliśmy o to. Poza tym, wszystkie osoby z którymi chce pan się skontaktować są nieosiągalne, więc może pan przestać wybierać numer awaryjny. Skąd on do cholery wiedział co właśnie robię?!
-Nie możemy pana do niczego zmusić, lecz jeśli zdecyduje się pan na współpracę, będziemy mogli porozmawiać o pewnym, ahem, innym ministrze. Oni wiedzą o czarodziejach!
-Decyzja należy do pana - powiedział tajemniczy rozmówca, po czym się rozłączył.
Premier skamieniał. Próbował dodzwonić się do kilku osób, lecz zawsze odpowiadała mu głucha cisza. W końcu wrzasnął na portret wiszący na ścianie.
-Sprowadź tu Shacklebolta, natychmiast! To bardzo pilna sprawa!
Osoba z portretu spojrzała się na niego i powiedziała tym samym głosem, jaki przed chwilą brzmiał w słuchawce telefonu - Powiedzieliśmy panu, że wszystkie osoby, z którymi chce pan się skontaktować są zajęte. Jeśli jednak dalej będzie pan próbować poinformować kogoś o naszej rozmowie, będziemy zmuszeni zmodyfikować pańską pamięć - po tych słowach portret znów znieruchomiał.
Premier był wystraszony nie na żarty. Po chwili intensywnego myślenia zdecydował się pójść na układ. Gdyby chcieli mnie zabić albo porwać, już by to zrobili. A to być może jedyna szansa, aby dowiedzieć się czegoś o tych ludziach.
Chwycił płaszcz i szybkim krokiem wyszedł z biura. Po drodze na parking nie spotkał żywej duszy, choć powinno być przynajmniej kilku pracowników ochrony. Jak potężni oni mogą być? Gdy wyszedł na zewnątrz zadzwoniła komórka.
-Przy bramie wjazdowej stoi czarny SUV. Proszę do niego wejść od strony kierowcy.
Tak też zrobił. W momencie w którym zamknął drzwi, głos w słuchawce znowu przemówił.
-W schowku znajduje się silny środek usypiający. Jeśli chce pan się wycofać, proszę zrobić to teraz. W przeciwnym razie, cóż, to chyba dość oczywiste, czego od pana oczekujemy.
Tym razem premier nie zastanawiał się długo. W schowku znalazł małą fiolkę z napisem "ostatnia szansa". Odkorkował buteleczkę i wypił zawartość. Chwilę później świat zaczął wirować mu przed oczami. Jakby z oddali usłyszał rozmowę:
-Nadal nie uważam tego za dobry pomysł, Steve - powiedział delikatny, kobiecy głos.
-Dobrze wiesz, że bez niego rewolucja nie ma szans na rewolucję. A teraz mniej gadania, więcej wiązania i pakowania do bagażnika - tak brzmiały ostatnie słowa, jakie premier usłyszał przed zupełną utratą przytomności.
Edytowane przez amly dnia 15-06-2011 14:08
Dom:Gryffindor Ranga: Wybitny Uczeń Punktów: 643 Ostrzeżeń: 0 Postów: 179 Data rejestracji: 17.04.11 Medale: Brak
Może być fajne, ale nie podkreślaj słów, bo to wygląda sztucznie. Czekam na kontynuację.
__________________
-Spójrz... na... mnie- wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome, puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył.
Draco dormiens nunquam titillandus.
- Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź.
-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Eecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze.
It's a gift and a curse. - Adrian Monk
Love never die. - quote from Ghost Whisperer.
Humanity is overrated. - Dr. House
"...W ciszy tak smutno, szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba..."
Śmierć jeno przemierza świat, podobnie jak dwaj wierni druhowie, którzy razem przemierzają morza; jeden zawsze będzie żyć w drugim. Zniewoleni miłością, żyją w tym, co wszechobecne. W owym boskim zwierciadle widzą się twarzą w twarz, wolni i nieskalani. Wielka to dla nich pociecha, bo choć rzec można, że z tego świata odeszli, to ich przyjaźń wciąż trwa, bo jest nieśmiertelna.
Od przebiegłości Ślizgonów Kretynizmu Puchonów I od Wiedzy O Własnej Wszechwiedzy Krukonów CHROŃ NAS GRYFFINDORZE !
To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni.
Ron uniósł wysoko odznakę.
- Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w naszej rodzinie!
- A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?
Granger, odejmuję Gryffindorowi pięć punktów za chamskie wyrażanie się o naszej nowej dyrektor... Macmillan też pięć bo mi się sprzeciwiasz... Potter pięć bo cię nie lubię... Weasley, koszulka ci wyłazi za to też pięć punktów
-Ostatni finał trwał pięć dni.
-Ekstra! Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie! - zawołał zachwycony Harry.
-A ja mam nadzieję, że nie - oświadczył Percy ze świętoszkowatą miną.-Strach pomyśleć, co bym znalazł w swojej poczcie, gdyby mnie nie było w pracy przez pięć dni.
-Tak, ktoś mógłby ci znowu podrzucić smocze łajno, no nie, Percy? - zakpił Fred.
-To była próbka nawozu z Norwegii! - oburzył się Percy, oblewając się rumieńcem. - To nie był żaden dowcip!
-Był - szepnął Fred do Harry'ego, kiedy wstawali od stołu. - My mu to posłaliśmy.
Dom:Ravenclaw Ranga: Trzecioroczniak Punktów: 159 Ostrzeżeń: 2 Postów: 93 Data rejestracji: 28.06.11 Medale: Brak
zapomiałem wszystich ocen czarodziejów oprócz "trolla" więc wstawiam najwyższą ocene. to jest super coś w rodzaju czarodziejskiego Eagle Eye.
__________________
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.