Dom:Slytherin Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 686 Ostrzeżeń: 1 Postów: 202 Data rejestracji: 11.08.10 Medale: Brak
Oto prolog opowieści powstałej na jakże nudnej piątkowej lekcji Religii. ( Błędy pewnie są ale nie jestem dobry w tych sprawach )
PROLOG
Wszystkie miejsca przy stole były zajęte. Wszystkie postacie ubrane były identycznie - czarne długie szaty. Tylko jedna osoba się wyróżniała - blada istota o twarzy przypominającej pysk węża siedziała w fotelu na końcu stołu głaszcząc olbrzymiego węża.
- Raport - zasyczał krótko.
- Panie, Zakon Feniksa werbuje coraz więcej członków w swoje szeregi...- zaczął brodaty mężczyzna, ale Voldemort mu przerwał.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem.
- Pingwiny są w stanie skoczyć na wysokość 2 metrów.
Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
- Kenneth, co to miało znaczyć? - zasyczał gniewnie Czarny Pan.
- P-przepraszam mistrzu.
- Co ci jest?
- N-nic, naprawdę, mistrzu - zapiszczał pokornie Kenneth.
- Nie kłam przede mną Kenneth!
- J-ja nie wiem, mistrzu. Wczoraj na nokturnie spotkałem tego...tego polaka. I sprzedał mi jakiś przezroczysty płyn za trzy galeony.
- Ile tego wypiłeś durniu? - zapytał zirytowany Voldemort.
- Dwie szklanki mistrzu.
Lord Voldemort wytrzeszczył oczy. Omamili Kennetha, śmierciożercę który jest odporny na wszystkie złowrogie eliksiry? Dwoma szklankami? Kim oni do cholery są?
- Greavy, Tant - rzucił w kierunku dwóch mężczyzn siedzących sztywno na swoich miejscach - Macie mi znaleźć tego polaka.
Natychmiast poderwali się z miejsc i ruszyli w kierunku wyjścia. Voldemort rozmyślał o Polakach. Jaki poziom musieli uzyskać w sztuce wytwarzania eliksirów żeby sporządzić coś takiego? Musi ich poznać, musi ich mieć dla siebie...
__________________
To anioły kiedyś zaśpiewały mi tą pieśń
Gdy byłem już prawie na samym dnie
Gdy marzenia płonęły na stosie codzienności
Gdy została nienawiść i zabrakło litości
To anioły kiedyś zaśpiewały mi tą pieśń
Po to bym jeszcze mocniej mógł zaciskać pięść
Bym zapomniał czym jest niepewność i strach
I zrozumiał, że życie to tylko głupi żart
Edytowane przez Charakternik dnia 25-05-2011 21:17
Dom:Gryffindor Ranga: Animag Lew Punktów: 544 Ostrzeżeń: 0 Postów: 132 Data rejestracji: 15.03.11 Medale: Brak
Świetne! Uwielbiam takie fanficki. Błędów nie znalazłam. Zresztą specjalnie ich nie szukałam Pisz dalej, obiecuję przeczytać.
Edytowane przez Huncwotka dnia 29-03-2011 12:24
Dom:Gryffindor Ranga: Dziedzic Gryffindora Punktów: 5583 Ostrzeżeń: 0 Postów: 886 Data rejestracji: 29.12.08 Medale: Brak
Do czego może doprowadzić lekcja religii Na Ciebie działa wenotwórczo
Widzę, że tworzysz fanfick na cześć Polaków
Jedyne do czego się przyczepię, to pisanie słowa "Polak" z małej litery.
Dopiero pod koniec się poprawiłeś.
Ogólnie fanfick rozpoczyna się ciekawie.
Pozdrawiam
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 686 Ostrzeżeń: 1 Postów: 202 Data rejestracji: 11.08.10 Medale: Brak
R - 1.
- To on? - zapytał niepewnie Greavy.
- Myślę że tak. - Mruknął jego towarzysz. Stali w drzwiach baru "Pod Rozbrykanym Voldziem" znajdującym się na Nokturnie. Obserwowali uważnie młodego mężczyznę o czarnych włosach sięgających ramion, który siedział przy stoliku z kilkoma kompanami.
- Idziemy. - Wyszeptał Tant. Podeszli niepewnie do ich stolika.
- Witam. - Powiedział pogodnie Greavy. Czarnowłosy i jego trzech towarzyszy odwrócili ku nim spojrzenia.
- Co? - zapytał jeden z nich.
- Wahadło - odparł zirytowany Greavy. Czarnowłosy zmarszczył czoło, po czym wstał i ukłonił się lekko.
- Czym mogę służyć? - zapytał przyjaźnie.
- Hmm - mruknął Tant - szukamy pewnego Polaka, który sprzedał wczoraj naszemu przyjacielowi jakąś podejrzaną, przezroczystą substancję omamiającą.
Chłopak zaśmiał sie szczerząc białe zęby.
- To ja - odpowiedział. Śmierciożercy spojrzeli po sobie po czym wyciągnęli różdżki z kieszeni i skierowali je w stronę Czarnowłosego.
- A więc pójdzie pan z nami. - Zawyrokował Greavy. Chłopak, nie przestając się uśmiechać, podniósł ręce w geście pokoju.
- Pójdę? - Zapytał roześmiany. - A można wiedzieć dokąd się wybieram?
- Do Czarnego Pana, - odpowiedział Tant r11; który bardzo pragnie cię poznać.
Śmierciożercy byli zaskoczeni : właśnie oświadczyli młodemu chłopakowi , że zabierają go do najgroźniejszego, najstraszniejszego i najokrutniejszego czarnoksiężnika wszechczasów, a on nie tracił dobrego humoru.
- Dobrze zatem - oznajmił - więc chodźmy.
Ubrani w czarne szaty zrobili zaciekawione miny. Kim do Majkela Dżeksona on był? Wyszli po cicho z baru i skręcili w boczną uliczkę.
***
Zmaterializowali się we trzech przed wielkim, majestatycznym domem, otoczonym zewsząd łąkami i polami. Po prostu na odludziu.
- Chodź - warknął do Polaka Greavy.
- No przecież idę...
Przyśpieszyli kroku. Gdy stanęli przed dużymi dębowymi drzwiami Śmierciożercy zatrzymali go ramionami.
- Stój.
Tant podniósł prawą rękę, natomiast Greavyr17;ey lewą. Tant spojrzał na niego jak na robaka.
- Nie ta ręka, idioto! - warknął.
- Och...racja. Greavy podniósł prawą rękę i drzwi stanęły przed nimi otworem. Wszyscy trzej ruszyli w stronę drzwi znajdujących się na końcu długiego, lecz wąskiego korytarza. Tym razem bez żadnego spalania kalorii wywołanego podnoszeniem jakiejkolwiek części ciała drzwi otworzyły się same.
- Jak w Biedronce. - Mruknął polak. W pokoju było prawie całkowicie ciemno, tylko ogień z rozpalonego kominka rzucał trochę blasku na podniszczone ściany. Na końcu długiego, drewnianego stołu w fotelu siedziała blada postać z "twarzą" wykrzywioną w jakimś nieznanym Polakowi grymasie.
- Witam. - Rzucił Lord Voldemort. Blask z kominka padł na jego twarz. Ton jego głosu był poważny i chłodny, jak gdyby chciał w pewnym stopniu przestraszyć Polaka. Czarnowłosy zaczął się śmiać. Spojrzał z uniesionymi brwiami na Tanta.
- To jakiś żart? - Powiedział rozbawiony. - Przecież to coś nie ma nosa. Śmierciożercy zrobili przerażone miny, oczekując na reakcję swojego Pana, ale on zdawał się tego nie słyszeć.
- Co cię tak rozśmieszyło, Polaku?
- Nie...nic. - Czarnowłosy uspokoił się natychmiast.
- A więc jak cię zwą, Polaku? - zapytał spokojnie Czarny Pan.
- Anakin - Polak zrobił krótką przerwę - Anakin Kowalski.
- Polaku, widzę że zawinąłeś motyw z Jamesa Bonda. Ale cóż.... jestem tu w sprawie twojego tajemniczego Eliksiru, który omamił mojego najodporniejszego Śmierciożercę.
- Ach, to. - Mruknął Anakin. - Nie mogę panu wyjawić tej tajemnicy...
- Jak to nie możesz! - Krzyknął zły Voldemort. - Jam jest Lord Voldemort, najpotężniejszy, najgroźniejszy, niezastąpiony w zabijaniu..
- Ta, wiem kim jesteś - powiedział lekceważąco Polak - ale my w Polsce mamy kogoś straszniejszego.
- A więc wyjaw mi jego imię!
- Donald Tusk, niezastąpiony mistrz w podnoszeniu VAT-u. - Powiedział Anakin. - Ale wracając do eliksiru omamiającego, jeśli wykona pan jedno proste zadanie, zdradzę panu recepturę.
- Zgadzam się!
- Proszę powtarzać za mną.
- No mów już.
- Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
Voldemort otworzył oczy. Ten ich polski język, jak to powiedzieć?
- Gorz...Gorzbeczkicz - bełkotał - CHOLERA!
- A więc przykro mi. - Rzekł z uśmiechem Polak. - Nie wykonał pan zadania, nie ma receptury.
- Ale...
- Proszę posłać po mnie jutro o tej samej porze, będę tam gdzie byłem dziś. Zresztą pańscy przyjaciele na pewno i tak by mnie znaleźli. Jutro dam panu nowe zadanie. A teraz do widzenia.
Polak odwrócił się w miejscu i wyszedł. Gdy przekroczył próg Voldemort i Śmierciożercy usłyszeli głośny wybuch śmiechu.
- Cholerni Polacy! - warknął Voldemort.
- A więc przykro mi - rzekł z uśmiechem Polak - nie wykonał pan zadania, nie ma receptury.
- Ale...
- Proszę posłać po mnie jutro o tej samej porze, będe tam gdzie byłem dziś. Zresztą pańscy przyjaciele napewno i tak by mnie znaleźli. Jutro dam panu nowe zadanie. A teraz dowidzenia. Polak odwrócił się w miejscu i wyszedł. Gdy przekroczył próg Voldemort i śmierciożercy usłyszeli głośny wybuch śmiechu.
- Cholerni Polacy! - warknął Voldemort.
__________________
To anioły kiedyś zaśpiewały mi tą pieśń
Gdy byłem już prawie na samym dnie
Gdy marzenia płonęły na stosie codzienności
Gdy została nienawiść i zabrakło litości
To anioły kiedyś zaśpiewały mi tą pieśń
Po to bym jeszcze mocniej mógł zaciskać pięść
Bym zapomniał czym jest niepewność i strach
I zrozumiał, że życie to tylko głupi żart
Dom:Gryffindor Ranga: Dziedzic Gryffindora Punktów: 5583 Ostrzeżeń: 0 Postów: 886 Data rejestracji: 29.12.08 Medale: Brak
Ha! Cholerni Polacy potrafią oszołomić nawet samego Lorda Voldemorta!
Jest jeszcze w Polsce jeden, taki mały charłaczek, mistrz wciskania kitu, pan "jest jeszcze Biedronka". Voldziu powinien się nim zainteresować.
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Animag Lew Punktów: 544 Ostrzeżeń: 0 Postów: 132 Data rejestracji: 15.03.11 Medale: Brak
Charakternik napisał/a:
- Proszę powtarzać za mną.
- No mów już.
- Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
Voldemort otworzył oczy. Ten ich polski język, jak to powiedzieć?
- Gorz...Gorzbeczkicz - bełkotał - CHOLERA!
Hahahaha! Niejeden się na tym rozłożył. Twój fanfick jest niesamowity, pisz dalej! Nigdy jeszcze nie czytałam takiego, który byłby jednosześnie śmieszny, w kanonie i tak wspaniale oddał Polaka. Twój spełnia wszystkie wymagania
Edytowane przez Huncwotka dnia 31-03-2011 19:12
Dom:Gryffindor Ranga: Wybitny Uczeń Punktów: 643 Ostrzeżeń: 0 Postów: 179 Data rejestracji: 17.04.11 Medale: Brak
Błąd:
- Gorz...Gorzbeczkicz - bełkotał - CHOLERA! - A więc przykro mi. - Rzekł z uśmiechem Polak. - Nie wykonał pan zadania, nie ma receptury.
- Ale...
- Proszę posłać po mnie jutro o tej samej porze, będę tam gdzie byłem dziś. Zresztą pańscy przyjaciele na pewno i tak by mnie znaleźli. Jutro dam panu nowe zadanie. A teraz do widzenia.
Polak odwrócił się w miejscu i wyszedł. Gdy przekroczył próg Voldemort i Śmierciożercy usłyszeli głośny wybuch śmiechu.
- Cholerni Polacy! - warknął Voldemort. - A więc przykro mi - rzekł z uśmiechem Polak - nie wykonał pan zadania, nie ma receptury.
- Ale...
- Proszę posłać po mnie jutro o tej samej porze, będe tam gdzie byłem dziś. Zresztą pańscy przyjaciele napewno i tak by mnie znaleźli. Jutro dam panu nowe zadanie. A teraz dowidzenia. Polak odwrócił się w miejscu i wyszedł. Gdy przekroczył próg Voldemort i śmierciożercy usłyszeli głośny wybuch śmiechu.
- Cholerni Polacy! - warknął Voldemort.
Powtórzenie
Baaardzo fajne
"Pod Rozbrykanym Voldziem" -
Kim do Majkela Dżeksona on był? -
Tym razem bez żadnego spalania kalorii wywołanego podnoszeniem jakiejkolwiek części ciała drzwi otworzyły się same.
- Jak w Biedronce.(*) - Mruknął polak.
-
*Powinno być bez kropki.
__________________
-Spójrz... na... mnie- wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome, puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył.
Draco dormiens nunquam titillandus.
- Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź.
-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Eecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze.
It's a gift and a curse. - Adrian Monk
Love never die. - quote from Ghost Whisperer.
Humanity is overrated. - Dr. House
"...W ciszy tak smutno, szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba..."
Śmierć jeno przemierza świat, podobnie jak dwaj wierni druhowie, którzy razem przemierzają morza; jeden zawsze będzie żyć w drugim. Zniewoleni miłością, żyją w tym, co wszechobecne. W owym boskim zwierciadle widzą się twarzą w twarz, wolni i nieskalani. Wielka to dla nich pociecha, bo choć rzec można, że z tego świata odeszli, to ich przyjaźń wciąż trwa, bo jest nieśmiertelna.
Od przebiegłości Ślizgonów Kretynizmu Puchonów I od Wiedzy O Własnej Wszechwiedzy Krukonów CHROŃ NAS GRYFFINDORZE !
To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni.
Ron uniósł wysoko odznakę.
- Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w naszej rodzinie!
- A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?
Granger, odejmuję Gryffindorowi pięć punktów za chamskie wyrażanie się o naszej nowej dyrektor... Macmillan też pięć bo mi się sprzeciwiasz... Potter pięć bo cię nie lubię... Weasley, koszulka ci wyłazi za to też pięć punktów
-Ostatni finał trwał pięć dni.
-Ekstra! Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie! - zawołał zachwycony Harry.
-A ja mam nadzieję, że nie - oświadczył Percy ze świętoszkowatą miną.-Strach pomyśleć, co bym znalazł w swojej poczcie, gdyby mnie nie było w pracy przez pięć dni.
-Tak, ktoś mógłby ci znowu podrzucić smocze łajno, no nie, Percy? - zakpił Fred.
-To była próbka nawozu z Norwegii! - oburzył się Percy, oblewając się rumieńcem. - To nie był żaden dowcip!
-Był - szepnął Fred do Harry'ego, kiedy wstawali od stołu. - My mu to posłaliśmy.
Dom:Slytherin Ranga: Goblin Punktów: 30 Ostrzeżeń: 0 Postów: 6 Data rejestracji: 02.06.11 Medale: Brak
Cóż... prolog jest tak krótki, że przeczytanie go zajęło mi około trzydziestu sekund... pomimo dość nieprzychylnej czcionki portalu - radziłabym rozciągnąć trochę tekst. Już teraz widać, że jesteś zwolennikiem dialogów, a wrogiem opisów, ale należy pamiętać, że to właśnie one tak naprawdę budują atmosferę. Byłoby też doskonale , gdyby ktoś przeglądnął tekst - jest powtórzenie... Już na samym początku... do tego brakuje mi tu kilku przecinków, a Polak piszemy z wielkiej... Szanujmy się.
Pomimo tego, co wymieniłam powyżej... Podoba mi się lekki humor wypływający z tekstu
Zatem rozdział I
Cóż... Polak nagle stał się z siebie dumny i nawet Nokturn też, ale brakuje mi ponownie opisów. Radziłabym też użyć więcej niż jednego sformułowania na śmierciożerców. Zwolennicy Voldemorta/ Czarnego Pana/ Toma... Cokolwiek byle nie ci w czarnych szatach. Życzyłabym sobie też odrobinę bardziej rozwiniętego języka, który nie byłby tak potoczny i odrobinę bardziej rozbudowanych zdań, żeby nie wyglądały na pisane w pośpiechu. Do listy dołączam też poprawny zapis dialogu.
Jednak - bo zawsze to następuje - twój nietuzinkowy humor przypadł mi do gustu. Jeśli Donald wciąż będzie występował - będę wpadać częściej
pozdrawia
alessaeuphoria (która właśnie zastanawia się po co jej, na bogów, tak długi nick)
Dom:Gryffindor Ranga: Czwartoroczniak Punktów: 219 Ostrzeżeń: 3 Postów: 165 Data rejestracji: 13.02.11 Medale: Brak
Świetne. Donald Tusk rządzi!!! "Cholerni polacy" robili sobie niezłe jaja z Voldzia.
__________________
Pozdrowienia dlaStivii dlaAlbus_Dumbledore Inne osoby, które pozdrawiam: Adriene, Effy, Sailor Mars, Lady House, fanka98, Anchelee, LilyPotter, RazorBMW, oraz wszystkich, którzy pozdrawiają mnie!!!
"Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony"
"- A co mi dasz w zamian, Severusie?
- W zamian?... [...] Wszystko."
"Czemu cię martwi Sam-Wiesz-Kto? Zatroszcz się lepiej o Q-PY-BLOK. Powszechne zatwardzenie ściskające siedzenie."
;-)
"- Albusie Severusie - powiedział tak cicho, że nie usłyszał tego nikt prócz Ginny, a ona taktownie udała, że macha ręką do Rose, która już wsiadła do wagonu - nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem, jakiego znałem."
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Może i jest parę błędów, ale mi się podoba . Najbardziej rozwaliło mnie ''Jak w Biedronce" i ''Pod Rozbrykanym Voldziem"
Bardzo podoba mi się Twój pomysł i wykonanie pisz dalej.
__________________
Dom:Slytherin Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 423 Ostrzeżeń: 2 Postów: 200 Data rejestracji: 24.07.11 Medale: Brak
Haha , nie przejmuj się błędami mi się b. podoba , boskie jest
najleprze teksty to było jak w biedronce i jak Voldek próbował wypowiedzieć Grzegorza Brzęczyszczykiewicza rozwaliło mnie to
__________________
Przysięgam uroczyście że knuję coś niedobrego.
Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszcyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2335 Ostrzeżeń: 1 Postów: 307 Data rejestracji: 08.11.09 Medale: Brak
Charakterniku, masz u mnie dużego plusa za swoje intrygujące FF! Powiem krótko: całość mi się strasznie spodobała. Wreszcie trafiłam na coś odmiennego od standardowych romansideł, historii huncwotów czy przedziwnych par. Umieszczenie Polaka, jako postaci w świecie magii jest całkiem interesujące. Całe opowiadanie, kojarzy mi się z jednym wielkim dowcipie o Polaku. Fajnie dobrałeś zabawne teksty. Zauważyłam, że umiejętnie wplotłeś tematykę naszej teraźniejszej polityki umiejscawiając Tuska i jego podwyżkę watową. Podoba mi się. Do tego porównanie drzwi 'otwieranych, jak w Biedronce' całkowicie powaliło mnie z nóg!
Mam nadzieję, że wena na religii będzie dalej Ci sprzyjać, bo fajnie się czyta. Piszesz nie wielkie kawałki (nie to co ja -.-) dlatego fajnie się leci oczami po tekście. Osobiście nigdy nie byłam za gigantycznym rozpisywaniem się FF, bo nie liczy się ilość lecz jej treść. I to nalezy pamiętać tworząc swoje fan fiki czy inne dzieła.
Oczywiście sprawdzanie błędów nie leży w mojej naturze - tylko nadgorliwi i nadmiarem czasu cytują kawałki bez przecinków i kropek na końcu zdania. Ja nie mam aż tak zagorzałej natury. Bynajmniej nie wpadł mi w oko żaden rażący błąd, więc nie mam się do czego przyczepić (swoją drogą nie lubię się czepiać z byle powodu). Mam nadzieję, że wkrótce doczekam się kolejnego kawałka o Polaku i jego kompanii Śmierciożerców.
To kiedy masz tą następną religię?
^^
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1036 Ostrzeżeń: 1 Postów: 335 Data rejestracji: 18.09.11 Medale: Brak
- Jak w Biedronce. - Mruknął polak.
O jacie, tym zdaniem to mnie rozwaliłeś!
Twoje FF jest świetne, masz ekstra poczucie humoru i mam nadzieję, że wkrótce pojawi się następna cześć!
__________________
"The mind is not a book, to be opened at will and examined at leisure"- Severus Snape
Pozdrawiam Cię drogi Gościu
Oraz zapraszam do bardo ciekawej opowieści o bratanicy Bellatrix Lestrange, córce Hermiony Granger, oraz dziecku Severusa Snape'a
klik-->http://hogsmeade....ad_id=5645 klik<---
Od głupoty Gryfonów Od kretynizmu Puchonów i od przemądrzałości Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
<3
- Profesorze Snape? - Harry stał przy swoim miejscu i jakoś dziwnie się uśmiechał.
- Tak, Snape? - odparł zapytany.
Harry rozejrzał się, upewniając, czy wszyscy słuchają.
- Chciałem tylko podziękować, ojcze.
I usiadł.
A wraz z nim kilka ciał uderzyło o podłogę. Może więcej niż kilka. Minerwę złapał Albus, a Sinistra wymsknęła się z rąk Flitwicka. -To było dobre, panie Snape.
- Wiem. I myślę, że szybko się przyzwyczaję.
Kilka kolejnych osób przywitało się z podłogą. Ron był jedną z nich, a Hermiona tylko się uśmiechnęła, wylewając na niego wodą. Teraz wszystko miało być już dobrze. ~"Mroczny Znak" -Zilidya
"Zawsze
czułam się
jak obca osoba
gdy byłam dzieckiem"
Dom:Slytherin Ranga: Siedmioroczniak Punktów: 686 Ostrzeżeń: 1 Postów: 202 Data rejestracji: 11.08.10 Medale: Brak
Dziękuję za wszystkie komentarze. Pisałem to dawno temu, więc dlatego jest dość kiepsko napisane. Nie mam teraz dostępu do komputera, i jeszcze przez jakiś czas nie będę miał (teraz udało mi się na chwilę dorwać u kuzynki). Cóż, cieszę jeżeli się podobało, zacznę pisać gdy tylko dostanę nową maszynę. Nabrałem trochę doświadczenia więc wszystko będzie bardziej rozbudowane.
__________________
To anioły kiedyś zaśpiewały mi tą pieśń
Gdy byłem już prawie na samym dnie
Gdy marzenia płonęły na stosie codzienności
Gdy została nienawiść i zabrakło litości
To anioły kiedyś zaśpiewały mi tą pieśń
Po to bym jeszcze mocniej mógł zaciskać pięść
Bym zapomniał czym jest niepewność i strach
I zrozumiał, że życie to tylko głupi żart
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.