Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1561 Ostrzeżeń: 0 Postów: 580 Data rejestracji: 02.12.08 Medale: Brak
Jak na razie niezakończone. Napisane pod wpływem impulsu.
A więc, odcinek 1:
~~
Czarna aktówka uderzała raz, po raz o jej uda, obasy stukały coraz szybciej o chodnik. Musiała zdążyć na stację metra. Szła coraz szybciej i gniewnie piorunowała wzrokiem każdą przeszkodę. Z wielkim westchnięciem spojrzała na grafitową wskazówkę zegarka, która pokazywała 8:15. Zawróciła czym prędzej. Zła na siebie, kierowała się w kierunku przystanku tramwajowego. Nie dość, że spóźni się do pracy, to jeszcze będzie musiała czekać pół godziny. Chyba, że... "A ciul z tymi mugolskimi środkami komunikacji", krzyknęła w duchu. Zwolniła i uważnie obserowowała ulicę. O, zaułek. Tego potrzebowała. Ostrożnie weszła, sprawdzając bacznie czy nikt za nią nie idzie. Śmietniki, koty i ogryzki od jabłek. To wszystko tworzyło odór nieprzyjemny dla nosa. Zmarszczyła brwii i czym prędzej wyjęła różdżkę z ciasnego kostiumu. Machnęła. Ten nowy strój był kompletnie niewygodny do rzeczy typu teleportacja. Jednak mimo niewygód, miło było obejść szerokim łukiem zatłoczone metro, czy sieć miejskiej komunikacji tramwajowej. Stanęła przed budynkiem Ministerstwa i z uśmiechem ulgi weszła do środka. Co chwila słyszała: "Dzień dobry!", "Witam, Panią!", "Miłego dnia!". Ona grzecznie odpowiadała, lecz uwierało jej to. Nareszcie dotarła do swojego cichego gabinetu. Otworzyła drzwi, aktówkę położyła na biurko i machnięciem różdżki wypakowała jej zawartość. Podeszła do okna i podniosła roletę. Tutaj ten wielki gwar Londynu stawał się dla niej taki odległy, takir30;
- Pan Minister prosi panią do siebie... - jej przemyślenia przerwał jakiś głos. Spojrzała w kierunku drzwi. Na progu stał przystojny mężczyzna, o blond włosach. Pewnie trochę młodszy od niej. Ostatnią rzeczą jaką pragnęła to iść do Ministra i wysłuchiwać jego paplaniny. Będzie udawała, że jest zajęta, że przyjdzie potem. Że ma pilną sprawę. O ! To jest dobre rozwiązanie...
- Powiedz, że już idę.
* * *
Poprawiła opinający kostium, poprawiła fryzurę, wzięła głęboki wdech i zapukała dwa razy.
- Proszę! - odezwał się głos zza drzwi.
Nacisnęła lekko klamkę - drzwi same uskoczyły. Weszła do gabinetu. Jej rudowłosy szef, siedział odwrócony na fotelu i wpatrywał się w okno.
- Tak? - spytała, siląc się na normalny ton. Obrócił się na fotelu, teraz siedział na wprost jej.
- Usiądź - wskazał krzesło i machnął różdżką, a to przysunęło się bliżej gościa.
- Nie, dziękuję, postoję - powiedziała z zaciętym wyrazem twarzy. Poprawiła spódniczkę i podeszła bliżej biurka.
- Jak sobie życzysz, Jak zawsze taka uparta... - zamruczał bardziej do siebie, niż do niej. r11; Mam sprawę. W zasadzie nie aż tak ważną. Musisz zrobić miejsce na drugie biurko w Twoim gabinecie r11; będziesz miała towarzysza.
- Ale...
- Bez żadnego ale... - wstał, fotel lekko skrzypnął. Podszedł blisko niej, wyciągnął rękę i pogłaskał ją po policzku:
- Och, Hermi...- powiedział z uczuciem.
Zalała ją fala gniewu i wstydu.
- Nie waż się tak do mnie więcej mówić, Ronaldzie! - powiedziała odtrącając dłoń i wychodząc z gabinetu. Z trzaskiem drzwi, jak na kobietę przystało.
* * *
Dziwnie się poczuła widząc jeszcze jedno biurko w jej królestwie. Jakby wszystko pozmieniali. Usiadła i cierpliwie czekała na nowego. Zaparzyła sobie herbaty i przeglądała dokumenty, kiedy usłyszała ciepły głos:
- Dzień dobry, Pani! - położył aktówkę na swoim biurku, jak stwierdziła z odgłosu. - Andy Grow.
Podniosła głowę. Przed nią stał młody facet, o brązowych włosach i niebieskich oczach, ze zgrabnym nosem. Stał przed nią Andy Grow. Młody bóg. Podał jej rękę. Uścisnęła ją i uśmiechnęła się jak najbardzij uwodzicielsko:
- Hermiona Granger. Miło Cię poznać, Andy.
Puścił jej dłoń i odwrócił się do biurka. Usiadł przed nim, żartobliwie sprawdzając czy krzesło się nie załamie pod jego ciężarem.
- Jeśli każdy ma swoje biurko, jak sądzę można na nim stworzyć swój świat - zaśmiał się.
- Jasne. Może napijesz się kawy? - zapytała, nie myśląc o tym, co facet powiedział.
- Tak, poproszę.
Machnęła różdżką i przyleciał wprost do jej ręki jeden kubek zaparzonej wcześniej kawy. Podała go mu, kładąc dłoń na ramieniu.
- Proszę - uśmiechnęła się ponętnie.
- Dzięki - uśmiechnął się i zaczął wyjmować swoje rzeczy. Wyjął również zdjęcie. Jakiegoś niezbyt urodziwego faceta.
- O, brat? - spytała, patrząc na zdjęcie.
- Nie. Chłopak.
* * *
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Dom:Slytherin Ranga: Wybraniec Punktów: 9603 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,479 Data rejestracji: 27.07.09 Medale: Brak
obasy
Zjadłaś literkę, bo chyba powinno być obcasy.
gniewnie piorunowała wzrokiem
Nie podoba mi się ten zwrot, jest jakby trochę zły stylistycznie.
która pokazywała 8:15
Ładniej by brzmiało wskazywała.
Ona grzecznie odpowiadała, lecz uwierało jej to.
Chyba jestem głupia, ale nie rozumiem tego zdania.
Obrócił się na fotelu, teraz siedział na wprost jej.
Powinno być na wprost niej.
Podszedł blisko niej,
Podszedł do niej.
najbardzij
Zjadłaś e
Pod względęm błędów to nie było ich dużo, dwa razy zjadłaś literkę, ortagrafów i interpunkcyjnych na szczęście nie było, więc chylę czoła. Ale za to robiłaś dość dużo błędów stylistycznych, te które najbardziej mnie raziły - zacytowałam, choć było jak dla mnie ich trochę więcej.
Co do treści : dość interesująca, a przede wszystkim była bardzo zaskakująca. Dość dziwnie odebrałam Hermionę jako urzędniczkę w obcislym kostiumie, a także ją w roli kobiety uwodzicielki. A Ron ministrem ? To dopiero coś... Ale powiem, że końcówka mnie poraziła - spadłam ze stołka ; d Wyobrażam sobię minkę tej uwodzicielki jak się oo tym dowiedziała, bo widać, że chciała zarzucić na niego swoja sidła miłosne.
Reasumując z niecierpliwością i zaciekawieniem czekam na dalszą część, bo widać, że jak masz wenę potrafisz napisać coś sensownego i ciekawego, a nie mdłego jak większość ff tutaj. Pozdrawiam i weny życze ( ;
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Niewymowny Punktów: 1561 Ostrzeżeń: 0 Postów: 580 Data rejestracji: 02.12.08 Medale: Brak
Tylko dlaczego nie dowiedzieliśmy się że ta kobieta to Hermiona? Ale to w miare dobrze, nie powinno się wszystkiego pisać na początku.
Nie lubię wszystkiego ujawniać. Specjalnie zwlekałam z odkryciem głównej bohaterki ; ]
I przy okazji przy następnej części kasuj te "r11'" bo trochę utrudniają czytanie.
A przysięgłabym, że wszystkie usunęłam. Eh...
I z tego miejsca chciałam przeprosić za błędy, lecz ze mną i moją weną jest tak, że piszę coś pod wpływem impulsu. Żeby to zaakceptować nie potrzebuję wiele, ale też nie mogę się za dużo nad tym zastanawiać. Więc poprawiłam błędy pobieżnie. Zbyt szybko, jak widać... ;]
______
I znów pod wpływem impulsu. Więc zamieszczam - a co mi tam! ;]
* * *
Hermiona szybko przemierzała mokre ulice. Za chwilę otworzy drzwi do swojego mieszkania. Ciepłego i, co najważniejsze, suchego miejsca. Potem zrobi sobie gorącą herbatę, przejrzy pocztę i poczyta jakieś babskie romansidło. Uśmiechnęła się na samą myśl i znalazła w sobie więcej sił, by szybciej przebierać nogami. Po parunastu minutach już była w domu. Zaparzyła wodę na herbatę, przebrała się z żakietu w wygodny dres. Poszła po listy, a gdy wróciła woda była już gotowa. Zalała wrzątkiem esencję i zabrała się do czytania. Ministerstwo Magii, Ronald Weasley, Weasley, Weasley... "Ble, ble, bler30;", pomyślała. Te listy nadawały się do spalenia. "Co najmniej...", myśli przypominając sobie treść jednego. "O Hermiono, jak kwiat delikatnar30;". Na samą myśl robiło jej się niedobrze. Nienawidziła słodkich wierszyków. Szczególnie wychodzących spod rąk facetów. A już W SZCZEGÓLNOŚCI od byłego męża. Przerzucając stertę listów znalazła jeden, który napisany był na innej papeterii. Takiej... Zagranicznej? Przywołała czarem nożyk do listów i ostrożnie otworzyła kopertę. Przyćmiona ciekawością zapomniała o środkach bezpieczeństwa.
"Droga Hermiono!
Pamiętasz co Ci obiecywałem? W każdym bądź razie, ja pamiętam dokładnie - miałem zwrócić się do Ciebie, gdybym miał problem. Jest więc problem. Nawet kilka.
Pierwszy - żona. Ginny jest nieznośna i kapryśna, ale do tego się przyzwyczaiłem, w końcu to KOBIETA. Jednak wydaje mi się, że kogoś ma. Boję się, że nas zostawi.
Drugim problemem jest James. Jest w wieku, w którym każdy z nas robi głupstwa. On natomiast robi ich stanowczo za dużo. Oszalał na punkcie pewnej dziewczyny - dom z rodziną mógłby dla niej sprzedać, bez mrugnięcia okiem.
Trzecim problem - praca. Płacą mi stanowczo za mało. Wiesz, kiedy wyjeżdżasz bardzo daleko, na dość długo i wracasz z marną wypłatą to nie dość , że Ty dostajesz rprzez łebr1;, to jeszcze rodzina. Książki, pergaminy, atramenty, sowy - teraz i Lily idzie do szkoły. Na to wszystko nam starcza. Jednak gdzie tu rozrywki i wyjazdy?
Ostatni problem to moje zdrowie - ostatnimi czasy źle się czuję, miewam napady suchego kaszlu i wysypkę. Pojawiają się wtedy bąble, który pokrywają mi nogi i stopy. Czy to normalne? Nie powiedziałem nic Ginny - nie chcę jej niepokoić.
W związku z powyższym, mam prośbę - spotkajmy się. Kiedy Ci pasuje?
Oddany Ci:
Harry"
Nie wiedziała co odpisać, więc naskrobała tylko:
"Spotkajmy się jutro, o godzinie 15:00. Wejdź po mnie". Uśmiechnęła się na myśl, że znowu spotka się tam z przyjacielem jak za starych dobrych czasów.
W zasadzie - mogłaby wziąć urlop, przecież Weasley je jej z ręki. "Tak, to dobry pomysł - przy okazji kupisz parę ubrań", pomyślała i dopijając herbatę, rozmyślała o tym, co kupić i w jakim kolorze.
* * *
Obudziła się jak zawsze rano, obejrzała mugolskie wiadomości i zjadła śniadanie. Przed dziewiątą, wzięła garść zielonego proszku z kubełka stojącym na najwyższej półce i klęcząc, sypnęła trochę do kominka.
- Ministerstwo Magii, Ronald Weasley - wartykuowała każde słowo dokładnie. Rozległ się syk, potem nie miłe uczucie i znalazła się w gabinecie byłego męża.
- Przepraszam, że przeszkadzam... - zaczęła słodkim głosem, trzepocząc rzęsami. Miał do niej słabość, a ona to wykorzystywała, gdy musiała.
- Ależ nie ma sprawy! Ty nigdy nie przeszkadzasz - odwrócił się do niej uśmiechnięty Minister.
- Czy mogłabym wziąć wolne? Kłopoty rodzinne, i te sprawy... - zaczęła kłamać. Przychodziło jej to łatwo, bardzo. W końcu była KOBIETĄ, prawda? To do czegoś zobowiązywało.
- Ależ oczywiście! Pamiętaj, że zawsze...
- Dziękuję, PANIE MINISTRZE! - przerwała jego wywód, zwracając się per rministerr1; ze złośliwością i wyjęła głowę z kominka.
Jak to kobieta, poszła się przygotowywać. A w zasadzie, przygotowywać na przygotowywanie.
* * *
Weszła w obcisłą czarną spódnicę i podkreślającą biust bluzkę. Zawsze lubiła wyglądać atrakcyjnie - nigdy nie wiadomo, kogo się spotka. Ostatnie maźnięcie szminką i tuszem, a zaraz dzwonek do drzwi. Spryskała się perfumem i otworzyła.
Tak długo go nie widziała! Chyba nawet za nim tęskniła, bo jak nazywać to uczucie...? W progu stał mężczyzna o stalowych mięśniach, tajemniczym uśmiechu i wiecznie rozczochranych włosach.
- O, Harry! - rzuciła mu się na szyję, witając. To było chyba za dużo, jak na przyjaciół, bo Potter stał sztywno, klepiąc ją po plecach. "Nie dziwię się Ginny, że go nie chce...", zadrwiła w myślach.
- Miło Cię widzieć, Hermiono.
- Ciebie też, Harry - uśmiechnęła się ciepło. - To jak? Idziemy?
Paliła się do tego wyjścia, bardzo. A do faceta, który stał obok niej, czuła niewyobrażalny pociąg.
- Ładnie dziś wyglądasz - powiedział, zamykając za nimi drzwi.
- Dzięki - Hermiona rozpromieniała. Dla kobiety był to bardzo ważny komplement.Wyszli na dwór. Było zimno i wilgotno. Granger mimowolnie zadrżała.
- Może chcesz wrócić i zabrać...
- Nie, naprawdę - przerwała mu Hermiona. Nie miała nic pasującego. Jakby wyglądała?! - To jak - gdzie idziemy i jak tam się znajdziemy?
- Hm. Może na lody, na Pokątną? Co ty na to? r11; Harry spojrzał na nią z uśmiechem. Tym czarującym, białym uśmiechem. Tym uśmiechem, który był jego podpisem. Miała ochotę wpić się w jego usta, dotknąć językiem, jego języka.
- Tak, to będzie dobry pomysł... - odpowiedziała nieprzytomnie. Harry złapał ją za rękę. Najpierw myślała, że to taki gest zachęcający, więc ścisnęła ją mocniej. Ale zaraz potem poczuła niemiły skurcz w żołądku - teleportacja łączna. "Eh, co ja sobie wyobrażałam? Przecież on jest zakochany w swojej żonie do bólu...", westchnęła w myślach.
Zaraz potem znaleźli się na ulicy Pokątnej, przy lodziarni. Usiedli przy stoliku i zamówili pucharki.
- A więc mów. Mów co Cię trapi - popatrzyła na niego, nabierając na łyżeczkę loda.
- Wydaje mi się, że Ginny kogoś ma - odrzekł zakłopotany,
- Kogo? Godny Ciebie konkurent? - spytała i w pocieszycielskim geście złapała go za rękę.
- Wydaje mi się, że Ginny ma... ma dziewczynę.
* * *
Zakupy z przyjacielem były niezwykle miłą odmianą. Jednak przez cały ten wypad, myślała o jednym: "Ginny lesbijką?". Wydawało się to takier30; odległe i niemożliwe. A jednak! Obkupiona i zadowolona, w towarzystwie Harryr17;ego wracała do swojego mieszkania. Pod kamienicą jej towarzysz stwierdził, że będzie się "zwijał".
- Miło było, naprawdę. Dziękuję za rozmowę - uśmiechnął się, a Hermiona zbliżyła się. Dla niego chyba trochę niebezpiecznie, bo zesztywniał.
- Ja też dziękuję za ten dzień. Było wspaniale i nareszcie wyrwałam się z pracy i szpon Rona - zaśmiała się i zbliżyła jeszcze bardziej.
Harry postąpił z nogi na nogę, mając nietęgą minę. Hermiona jednak już zarzuciła swoje sidła i ani myślała teraz odpuścić. Przytuliła się do niego, objęła za szyję i pocałowała. Chyba nigdy jeden pocałunek nie dawał jej tyle radości. Harry jednak wydawał się sparaliżowany. Kiedy jednak doszło do niego, co właśnie się stało, odwrócił się, wybąkał coś o tym, że już musi iść, gdyż jest bardzo późno i z cichym trzaskiem zniknął.
Hermiona zaśmiała się głośno. Nareszcie poczuła się jak kobieta.
~~
Stanowczo gorsze od części drugiej, ale cóż.
__________________
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta
nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany
nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
( Krzysztof Pieczyński )
Dom:Slytherin Ranga: Wybraniec Punktów: 9603 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,479 Data rejestracji: 27.07.09 Medale: Brak
Przyćmiona ciekawością zapomniała o środkach bezpieczeństwa.
Głupio to brzmi... przyćmiona ciekawością ?
Wejdź po mnie".
To było zamierzone? Wydaje mi się, że nie, a myślę, że 100x lepiej brzmiałoby przyjdź. No i kropka powinna być przed cudzysłowem, cytujesz w końcy wypowiedź.
nie miłe
Nie z przymiotnikami piszemy RAZEM.
wartykuowała każde słowo dokładnie.
chyba wyartykuowała, a pozatym zła kojeność. Nie uważasz, że lepiej brzmiałoby "wyartykuowała dokładnie każde słowo." ?
Przychodziło jej to łatwo, bardzo.
Hmmm, a nie lepiej by było "przychodziło jej to bardzo łątwo." ?
W końcu była KOBIETĄ, prawda? To do czegoś zobowiązywało.
To chyba rzecz, która niepodoba mi się najbardziej z całego opowiadania. Czy to, że jesteśmy kobietami zobowiązuje nas do kłamania? Chyba coś ci się pomyliło.
Ostatnie maźnięcie szminką
Do szminki pasuje mi bardziej pociągnięcie < ;
Spryskała się perfumem i otworzyła.
A nie perfumami ?
Tym czarującym, białym uśmiechem.
Do cholery, jakim białym uśmiechem? Białe to mogą być zęby, a nie uśmiech... ^^
Stanowczo gorsze od części drugiej, ale cóż.
Przepraszam, a przypadkiem to nie jest część 2 ?
Błędów zdecydowanie więcej niż w poprzednim. Nie podobają mi się dwie rzeczy,a mianowicie, to że nie dokończyłaś historii z ty brunetem, oczekiwałam, że coś o tym zdarzeniu napomkniesz. A druga rzecz, to to, że za dużo tu homoseksualistów, to się robi naciągnięte. Trzeba było kontynuować jeden wątek homoseksualny, że tak sobie pozwolę to nazwać, a nie nie kończyć go, a zaczynać ten drugi. Szkoda tylko, że ten drugi kompletnie ci nie wyszedł, mimo iż nie znoszę panny Potter, inna orientacja do niej nie pasuje.
Ale na koniec ci powiem, że jednak to opowiadanie w sobie coś ma, bo czytam je z jakąś tam przyjemnością. Może ta kobieca Hermiona tak działa? Czekam, na kolejną częśc, z dokończeniem wątków, a nie zaczynaniem kolejnych zupełnie nie przemyślanych.
__________________
Przeskocz do forum:
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.