Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2335 Ostrzeżeń: 1 Postów: 307 Data rejestracji: 08.11.09 Medale: Brak
Apeluję o to, by nie wypowiadać się w temacie po przeczytaniu tylko i wyłącznie jednego lub dwóch fragmentów Harry'ego Pottera też czytaliście od środka?
Aby napisać coś naprawdę sensownego, proszę ozapoznanie się z całkowitą treścią Fan Ficka, a nie oceniać go po przeczytaniu kilku zdań wyrwanych z kontekstu!
* * * Fragment XIII * * *
" Dom "
Arsena odprowadzała wzrokiem uczniów żegnających szkołę. Ten rok szkolny był dla niej pełen dziwnych niespodzianek. Począwszy od samego Hogwartu, po Severusa oraz zaskakujące zakończenie tytułem Najwybitniejszego Ucznia. Właściwie, to były bardzo miłe niespodzianki. Nie sądziła, że w ciągu kilku miesięcy jej życie całkowicie się zmieni. Od dziś była już kimś innym, niż zastraszonym dzieckiem z Domu Zstępczego. Miała swojego Opiekuna (wprawdzie Snape czasem sprawiał wrażenie, że nie może jeszcze uwierzyć w istnienie siostrzenicy) i swój własny dom (jeszcze go nie widziała, ale wkrótce miało to nastąpić). Dziewczynka czuła się szczęśliwa, jak nigdy dotąd.
Zgryźliwego nie było od trzech dni w Hogwarcie. Tłumaczył się, że ma bardzo pilne sprawy do załatwienia. Nie chciał nic więcej mówić, więc Arsena domyśliła się, że Severus węszy na zapleczu Voldemorta. Mimo, że prawda o tym, czym zajmuje się jej Opiekun była jej dobrze znana, to tematy te były omijane szerokim łukiem. Każda rozmowa o Śmierciożercach czy Czarnym Panie mocno denerwowała Mistrza. Mówił, że im mniej wie, tym lepiej dla niej. Dziewczynka nie wiedziała, dlaczego brak wiedzy ma być dla niej bezpieczniejszy. Jeśli w odwiedziny miał wparadować sam Voldemort i sprzątnąć ją bezinteresownie, nie robiło różnicy co wie, a czego nie. A tak przynajmniej zaspokoiłaby swoją ciekawość.
Ostatni dzień szkoły nie kojarzył jej się z końcem, ale początkiem czegoś nowego. Kochała Hogwart, ale czuła, że wakacje jeszcze bardziej polubi. To będą całe dwa miesiące szukania kompromisu z Severusem. Do tej pory znała go tylko z punktu widzenia ucznia. Snape, jako nauczyciel sprawował się w szkole doskonale. Czasem mógł być bardziej sprawiedliwy i nie taki groźny na jakiego wyglądał. Ponadto poza srogą profesurą, Arsena odkryła w nim drugie ja ujawniające prawdziwe serce Opiekuna. Wreszcie obaliła mit nieistnienia severusowych uczuć. Posiadał je i to w sporym zapasie. Swoją drogą, musiała przyznać mu medal w dziedzinie maskowania emocji. W tym fachu był niepodważalny. Podziwiała go za to. Dzięki temu, umiał wyrzeźbić wizerunek surowego, wrednego i nieprzewidywalnego Snapa, za jakiego uznawali go wszyscy w Hogwarcie. Wcale nie musiał się otwierać przed światem. Wystarczał jej dowód, że umiał pokazać tylko przed nią, że posiada serce, które ją bardzo lubi (kwestia czy Severus potrafi kochać leżała nadal na półce tematów spornych). Można powiedzieć, że Arsena na tyle mu zaufała, by spokojnie wprowadzić się na wakacje do Zgryźliwego. Była bardzo ciekawa jak mieszka Snape. Jeżeli mieszkanie okaże się podobne do zimnych lochów z przesiąkającym ubrana stęchłym zapachem, nie będzie to jedno z jej ulubionych miejsc. Mimo wszystko, była gotowa poświęcić się czemuś takiemu, niżeli kontynuować egzystencję w Domu Zastępczym. Teraz wszystko wydawało się o niebo lepsze od Zastępczaka. Teraz wystarczyło z cierpliwością poczekać na Severusa i ruszyć do domu.
Zgryźliwy zjawił się w szkole późnym popołudniem. Z jego twarzy można było odczytać, że wymęczyła go cała podróż. Hogwart już całkowicie wypustoszał. Po korytarzach kręciły się tylko duchy, Dumbledore i kilku nauczycieli, którzy nie zdążyli na czas spakować swoich manatków. Obejrzał ostatni raz swój gabinet, upewniając się, czy zostawił wszystko w ładzie i porządku. Przy drzwiach stała przygotowana Arsena, bacznie obserwując swojego opiekuna.
- Gotowa?
Przytaknęła głową i chwyciła niewielką walizkę, posklejaną tu i tam.
- No to idziemy - mruknął zamykając za sobą drzwi laboratorium na klucz.
Westchnął. Starał się nie myśleć o tym, jak będą wyglądać jego tegoroczne wakacje. Ciężko mu było przyjąć do wiadomości, że będzie od dziś dzielić swój dom z jeszcze jedną osobą. Tak bardzo przyzwyczaił się do samotności. W wolnych chwilach wieczorami zasiadał do ulubionych książek i czytał w błogiej ciszy. Czy teraz Arsena mu na to pozwoli? Oczywiście, że tak, to jest nadal mój dom i ja w nim rządze, pomyślał z goryczą.
Musiał jednak niechętnie przyznać, że jego dom także należał już do małej dziewczynki i czy tego chciał czy też nie, będzie zmuszony strawić ten fakt. Od czasu wyjaśnienia sobie kilku ważnych spraw z Arseną (przyp. Mroczny Znak i status byłego Śmierciożercy) relacje między nimi uległy gwałtownej zmianie. Nie wiadomo do końca, kto w tym wszystkim miał większy wkład. Może zaufanie i sympatia Arseny zniekształciła nieco wizerunek naszego groźnego Mistrza Eliksirów, a być może Zgryźliwy obejmując opiekuńczym gestem swoją podopieczną pokazał, że nie powinna się niczym martwić. W każdym bądź razie, sami tego do końca nie dostrzegali, ale z boku widać było, że między nimi zaczęło rozwijać się coś, na pozór dobrego. Severus prawdopodobnie dostrzegał zmianę w sobie. Nie przypomina sobie, żeby komukolwiek współczuł. Chwilami było mu trochę szkoda dziewczynki, że wszystko tak bardzo przeżywa i stara się, żeby było lepiej. Sam również nie miał łatwego dzieciństwa, dlatego nigdy nie wracał do przykrych wspomnień. Niestety w wizerunku i zachowaniu Arseny widział nie tylko swoją siostrę, ale także obraz swoich wczesnych lat młodości ze wspomnieniami domu rodzinnego. Bolały go odnowione wizje, dlatego postanowił coś z tym zrobić. Dlaczego ona ma przechodzić to samo, co on? Niczemu nie była winna. Los chciał, że odebrano jej rodziców, tylko dlaczego, do jasnej cholery, ona na tym najbardziej ucierpiała?! Dziecko nie miało nic wspólnego z konfliktami między Voldemortem, Watsonami czy Ministerstwem. dzieci zawsze są niewinnymi ofiarami wojen. Przy mnie niestety nigdy nie zazna tego, czego jej do tej pory brakowało, pomyślał z wyrzutem. Severus znając doskonale swoją nieuczuciową naturę zdawał sobie sprawę, że nie spełni się w roli Opiekuna tak, jakby tego chciała Arsena. Niestety.
Całą drogę nie rozmawiali ze sobą. Arsena milczała jak nigdy. Zgryźliwemu było to na rękę, bo miał w swojej głowie za dużo myśli na raz i każde pytanie dziewczynki rozdrażniałoby go jeszcze bardziej. Tym lepiej dla niej. Arsena zajęła się podziwianiem widoków za oknem pociągu. Severus obserwował z ukradła siostrzenicę i zastanawiał się, co ona takiego cudownego widzi w czerwonym polu maków i zachodzącym słońcem. Widok, jak każdy codzienny. Nic ponad normę. Tego chyba nigdy nie spróbuje zrozumieć. Odchylił głowę i przymknął powieki. W tym tygodniu miał jeszcze do załatwienia konferencję z Czarnym Panem. Nie miał zielonego pojęcia, co na ten czas zrobi z małą. Przecież ją nie weźmie ze sobą! Samą w domu też ją nie zostawi. Zdarzało się niekiedy, że do jego domu pukały bardzo nieciekawe osoby. Wolałby nie dopuścić do spotkania Bellatrix z Arseną. Ta kompletnie postrzelona baba była nieprzewidywalna. Poza tym, Snape przysiągł sam przed sobą, że będzie chronić Arsenę przed wszelakimi spotkaniami jej z kimkolwiek oznaczonym Mrocznym Znakiem.
Po dwóch godzinach w końcu dotarli na miejsce. Dziewczynka wymsknęło się zaskakujące "ooo", kiedy zobaczyła przed sobą spory, wolnostojący dom.
- Nie za duża ta chałupa, jak na ciebie samego? - zapytała, patrząc z niecierpliwieniem jak Snape wkłada po raz czwarty klucz do kolejnego zamka. - Trzymasz w środku diamenty, że tak się regulujesz na cztery spusty? A na górze, co jest? - spojrzała na górne okna.
- Za dużo pytań na raz - mruknął i pchnął ciężkie drzwi.
W środku było o wiele przytulniej, niż w standardowych lochach. Wnętrze domu jakoś nie pasowało do samego Mistrza Eliksirów. Po prawej stronie był spory salon, zrobiony w starym, angielskim stylu. Meble mówiły, że mają więcej lat niż sam Snape. Prawdopodobnie Severus nie robił renowacji i układ mieszkania nie zmienił się od jego wczesnych lat młodości. Jedna ściana (podobnie jak jego osobisty pokoik w Hogwarcie) pełniła rolę sporej biblioteczki. Na półkach, przytwierdzonych do samego wysokiego sufitu, tłoczyły się rozmaite książki. Na środku salonu stał niewielki szklany stolik, którego okalały fotele i stara kanapa. Pod sufitem wisiał, zapewne pamiątkowy, kryształowy żyrandol. Po przeciwnej stronie biblioteczki stał wbudowany marmurowy kominek, a nad nim masywne, duże lustro wsadzone w złotą ramę.
- Na razie, zostaw tutaj wszystkie rzeczy - wskazał palcem na schody.
Po prawej stronie mieściła się kuchnia zrobiona już w bardziej nowoczesnym stylu. Na środku stał kuchenny spory stół, świadczący jakby Severus gościł w domu co najmniej sześć osób. Na przeciwko wejściowych drzwi w głębi korytarza prowadziły dębowe, niewielki schodki na górę. Arsena domyślała się, że na piętrze muszą mieścić się inne ciekawe pokoje.
- Fajne to mieszkanko - powiedziała w końcu. - A gdzie będę spać?
Severus krzątał się w kuchni wsypując do filiżanki trzecią łyżeczkę kawy. Czekał go jeszcze długi, pracowity wieczór.
- Na górze mam taką komórkę zagraconą różnymi rupieciami. Jak sobie sprzątniesz, będziesz mieć swój pokój - rzucił złośliwie.
- Acha.
Lepsze było to niż nic. Przynajmniej będzie miała swój własny kąt.
- A gdzie ta komórka?
Severus zalał swoją zabójczo mocną kawę i spojrzał przenikliwie w jej stronę.
- Na górze. Drzwi po prawej.
- Okej. Idę brać się za sprzątanie.
Weszła powoli po skrzypiących schodach. Na piętrze było nieco mroczniej, niż na dole. Po lewej stronie zobaczyła zasłonięte, szklane drzwi. Arsena domyśliła się, że pewnie otwierają się na spory balkon. Przed sobą zobaczyła dwoje drzwi. Podeszła do tych mniejszych mieszczących się po stronie prawej. Nacisnęła klamkę. Z jej ust wydobył się głośny okrzyk.
Severus wziął łyk gorącej kawy. Usłyszawszy Arsenę, postanowił powędrować na górę. Stanął w drzwiach pokoiku. Dziewczynka stała na środku pomieszczenia zupełnie oszołomiona. Komórka starych rupieci okazała się przytulnym pokoikiem. Przy oknie stało łóżko zaścielone zielonkawą matą. Jedna ściana zasłonięta była nowiutką meblościanką z biurkiem i niewielką szafą na ubrania. Do tego całe pomieszczenie wymalowane było w odcieniach bladego seledynu, tu i tam z powtarzającym się elementem motyla. Puszysta wykładzina zakrywała całkowicie jej małe stópki. Cały pokoik był wyremontowany specjalnie dla niej! Otworzyła usta, ale nie była w stanie nic powiedzieć. Totalny szok! Usiadła oniemiała na łóżku i spojrzała na Opiekuna. Severus uśmiechał się pod nosem, opierając się nonszalancko o framugę drzwi. Ręce miał jak zwykle skrzyżowane na piersi i obserwował zaskoczonego dzieciaka swoimi czarnymi oczami.
- To wszystko... dla mnie...? - wydusiła w końcu z siebie, całkowicie zdezorientowana.
Snape powstrzymywał się od większego uśmiechu.
- Nie podoba ci się?
- Ależ skąd! To jest... to jest... CUDOWNE! Ale kiedy? Jak? Za co?
- Tajemnica - odpowiedział zagadkowo. A sobie pogratulował pomysłu, wykonania oraz umiejętnego wykorzystania złotych galeonów. Dzierżąc przy sobie tak sporą sumę pieniędzy uznał, że urządzenie pokoju dla Arseny było najlepszą dotychczas rozważaną opcją. Poza tym, jakby nie patrzeć, należało jej zrobić jakiś własny kąt. W końcu wziął dzieciaka pod swoje skrzydła.
Dziewczynce popłynęły łzy po policzkach. To była najcudowniejsza niespodzianka, jaką kiedykolwiek dostała. Miała swój własny pokoik w prawdziwym domu rodzinnym. Wstała z łóżka, podbiegła do Severusa i objęła go w pasie.
- Dziękuję.
Snape oderwał się od framugi i rozłożył ręce. Nie cierpiał kiedy tak się zachowywała. Gdy płakała, przytulała się i marudziła. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić i jak się zachować. Na szczęście mała szybko odkleiła się i popatrzyła w czarne oczy.
Severus zawahał się, po czym położył dłonie na jej ramionach.
- Witaj w domu.
* * *
Arsena jeszcze długo nie mogła się nacieszyć tym, że ma swój własny przytulny kącik. Zastanawiała się czy kolorystyka była celowo dobrana przez miłośnika i fana Slytherinu, czy po prostu wiosenna zieleń miała na celu tylko rozchmurzyć niewielkie pomieszczenie. W każdym bądź razie, wszystko było dopasowane ze smakiem i dziewczynka uznała, że czuje się teraz jak w pałacu.
To nie była tylko jedyna niespodzianka. Ścieląc łóżko, pod kołdrą zobaczyła aksamitny, granatowy woreczek z częścią galeonów i karteczką "Resztę wydaj na co chcesz", napisaną dobrze jej znanym severusowatym pismem. Zrozumiała już jak wykorzystał jej nagrodę, ale zdziwiła się, że została jeszcze jakaś reszta pieniędzy. W końcu musiał nie mało w to włożyć, żeby cała projekcja wnętrza wyglądała tak niesamowicie.
Rozpakowała się do swojej szafy. Po zadomowieniu się postanowiła przejść się raz jeszcze po całym domu. Udało jej się znaleźć łazienkę. Zmęczona dzisiejszymi wrażeniami postanowiła wziąć kąpiel i wcześniej położyć się spać. Cały czas miała nieodparte wrażenie, jakby zaczynała swoje życie od nowa, jakby coś zmieniło się teraz nieodwracalnie. Oczywiście na lepsze. Biorąc prysznic czuła, że zmywa z siebie całą swoją przeszłość, wszystkie smutki i troski. Ubrała się w starą piżamę i zeszła na dół zobaczyć, co robi Severus.
Zgryźliwy siedział w kuchni. Popijając kawę, segregował jakieś papiery. Sterta rozmaitych dokumentów leżała rozpostarta na całym kuchennym stole. Gdzieniegdzie coś dopisywał, coś czytał a niepotrzebne wyrzucał zgniecione na ziemię.
- Co robisz? - zapytała, siadając na ostatnich schodach.
- Pracuję - odpowiedział nie odwracając głowy.
- Przecież są wakacje!
- Ja ich praktycznie nie mam - kolejny papierek wylądował na ziemi.
- Nie zazdroszczę - zamyśliła się na chwilę. - Wtedy, kiedy nie było cię kilka dni w Hogwarcie, to wcale nie pojechałeś do Voldemorta, prawda? Przyszedłeś robić mój pokój?
Zgryźliwy wyprostował się na krześle i pojrzał na ciekawską Arsenę.
- A czy, to teraz ważne?
- Właściwie, to nie.
- No właśnie. Idź lepiej spać. Mam jeszcze sporo roboty.
Dziewczynka zrozumiała, że jej Opiekun ma teraz coś ważnego do zrobienia i niekoniecznie chce mu się z nią rozmawiać.
- Dobranoc - powiedziała i podreptała na górę.
Snape jeszcze przez chwilę segregował dokumenty. Po jakiejś pół godzinie odczuł potworne zmęczenie i odpuścił sobie dalsze sprawdzanie. Powlókł się leniwie do swojego pokoju. Mimo, że chciało mu się mocno spać, nigdy nie odpuszczał czytania przed snem. Po przewertowaniu kilku kartek, dopiero mógł z czystym sumieniem zgasić światło. Nie czytał romansideł, gdyż jego organizm odruchowo odrzucał takie treści, ani też horrorów, ponieważ samo paradowanie przy Czarnym Panu miało w sobie coś na pozór horroru. Gustował w jakiś lekkich kryminałach, od czasu do czasu chwycił naukową księgę, by móc bardziej się doszkolić lub wzbogacić wiedzę ciekawostkami z dziedziny eliksirów.
Wlazł do swojego łóżka i zaczął czytać. Po kilku minutach usłyszał skrobanie do drzwi sypialni. Spojrzał katem oka. Zza nich wychyliła się Arsena.
- Dlaczego jeszcze nie spisz? - zapytał surowym tonem, nie odrywając wzroku od treści.
- Bo nie mogę zasnąć - odpowiedziała cichutko.
- Kwestia przyzwyczajenia do innego miejsca - mruknął bardziej do siebie.
- A mogę... spać z tobą?
Severus wstrzymał oddech. Nie był pewien, czy dobrze usłyszał.
- Słucham?
- Mogę spać tutaj z tobą?
Obrzucił ją piorunującym spojrzeniem.
- Jak, ze mną?!
- Po prostu. Przecież, niektóre dzieci śpią ze swoimi rodzicami.
Zgryźliwego zabolał momentalnie brzuch. Wizja dzielenia łóżka z dzieckiem, do tego dziewczynką (!) była czymś nierzeczywistym i nie do pojęcia! Odłożył wściekle książkę.
- Po pierwsze, nie jestem twoimi rodzicami. Po drugie, nie masz pięciu lat, żeby się tak zachowywać!
- Jesteś moim opiekunem i przysługują ci takie same przywileje rodzicielskie. Z prawnego punktu widzenia jesteś moim rodzicem - uargumentowała logicznie Arsena.
Severus miał nieodparta ochotę wytargać ją za uszy.
- Owszem, co nie znaczy, że się zgodzę!
- Dlaczego!? - oburzyła się.
- Po prostu. Dlatego.
- Nie umiesz nawet tego wytłumaczyć, to trochę żałosne - zauważyło denerwujące dziecko. - Ja nie widzę nic złego, żeby spać z tobą. Dlaczego ty uważasz inaczej?
Snape czuł, że wychodzi z siebie.
- Bo to... Niemoralne!
- Co to znaczy 'niemoralne'?
Poczuł, że powoli przegrywa. Jak ma teraz cholernemu dzieciakowi wytłumaczyć, co to jest moralność?! Skąd jej wpadł chory pomysł, żeby spać z nim! Co ona sobie w ogóle wyobraża! Cóż, chyba nie zdaje sobie sprawy jeszcze w wielu rzeczy! Uh!
- Jak będziesz starsza, to zrozumiesz - wywinął się Snape. Także w wymówkach był Mistrzem.
- Stara gadka. Nie traktuj mnie, jak małego dziecka.
- Jeśli mam ciebie w ten sposób traktować, tym bardziej nie powinnaś ze mną spać!
Tupnęła nogą z wściekłości.
- Nie to nie! Ja się nie będę prosić! - wyszła, trzaskając drzwiami.
Znieruchomiały Snape siedział ponuro wpatrując się z zamknięte drzwi. Po chwili otworzył książkę. To chyba nie miało się tak skończyć, pomyślał z roztargnieniem. Jak tak dalej będzie się zachowywać. nie zniosę tego... Co ona sobie wyobraża!?
Przyłapując się, że po raz trzeci czyta to samo zdanie bez zrozumienia, rzucił książkę na stolik i zgasił światło. To będą ciężkie wakacje.
Hahaha! Super!Wiedziałam, że zdarzy się coś takiego, jak wspólne wakacje Arseny i Snape'a, ale żeby tak od razu już pierwszego wieczora ona próbowała wpakować się mu do łóżka? Byłam chyba tak zdziwiona jej niewinnym: " A mogę... spać z tobą?" Nie, no, rozwaliłaś mnie tym! Ciekawa jestem, co jeszcze wymyślisz.
Muszę powiedzieć, że bardzo przyjemnie czyta się to opowiadanie. Proszę o więcej.
A! Chyba zostawiłaś to wypracowanie gdzieś na wierzchu, bo chyba Irytek się do niego dobrał.
Nie sądziła, że w ciągu kilku miesięcy jej życie całkowicie zmieni się.
Lepiej brzmi: jej życie całkowicie się zmieni.
Wreszcie obaliła mit nieistnienia severusowatych uczuć.
A może severusowych uczuć? Chyba, że celowo użyłaś takiego stwierdzenia. Jeśli tak, z góry przepraszam, że się wtrąciłam.
[i]Dzieci są zawsze niewinne w wojnie.
Wybacz, ale to zdanie zupełnie mi nie leży. Ja bym dodała, że "dzieci zawsze są niewinnymi ofiarami wojen". Wiem, że tu nie ma żadnych ofiar, ale zdanie brzmi lepiej.
Trzymasz w środku diamenty, że tak się regulujesz na cztery spusty?
Podoba mi się to słowo: regulujesz. Muszę je zapamiętać.
Po zadomowianiu się postanowiła przejść się raz jeszcze po całym domu.
Po zadomowieniu się.
Mimo, że chciało mu się mocno spać, nigdy nie odpuszczał czytania przed snem. Po przewertowaniu kilku kartek, dopiero mógł z czystym sumieniem zgasić światło.
Widzę, że mamy z Severusem coś wspólnego!
Nie czytał romansideł, gdyż jego organizm odruchowo odrzucał takie treści, ani też horrorów, ponieważ samo paradowanie przy Czarnym Panu miało w sobie coś na pozór horroru. Gustował w jakiś lekkich kryminałach, od czasu do czasu chwycił naukową księgę, by móc bardziej się doszkolić lub wzbogacić wiedzę ciekawostkami z dziedziny eliksirów.
Nie wiedziałam, że on też lubi książki. Myślałam, że czyta, bo musi. Zaskok totalny!
Sorki, że tak się wtrącam, ale to mój taki głupi nawyk.
P.S. Podoba mi się, że jeśli chodzi o uczucia Snape ciągle zaskakuje. Wydaje się taki zimny i niedostępny, a tu proszę!
__________________
CRAZYWITCHTRIO! Czarodziejkadark shadowSailor Mars
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5368 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,243 Data rejestracji: 07.08.11 Medale:
A Dziedzic pobawi się dzisiaj w nauczyciela i poprawi troszkę błędów Oczywiście z całym szacunkiem dla ciebie Buczku : > No to do roboty.. : D :
życie całkowicie zmieni się.
- sądzę, że lepiej by brzmiało "się zmieni", ale to pewnie kwestia mojego przyzwyczajenia się do takiej kolejności. : ]
Jeśli w odwiedziny miał wparadować sam Voldemort i sprzątnąć ją bezinteresownie, nie robiło różnicy co wie, a czego nie.
- wg mnie to zdanie powinno być w ogóle inaczej sformułowane. Hm. np. " Jeśli w odwiedziny miałby wparadować sam Voldemort i bezceremonialnie ją sprzątnąć, nie robiłoby mu tak naprawdę różnicy co ona wie, a czego nie"
ale z początkiem czegoś nowego.
tylko z punktu widzenia ucznia.
Czasem mógł być bardziej sprawiedliwy i nie taki groźny na jakiego wyglądał.
- anie lepiej tak : " Czasami bywał bardziej sprawiedliwy i nie taki groźny, na jakiego wyglądał"
przyznać mu medal w dziedziniemaskowania emocji.
nieprzewidywalnego Snape'a,
przesiąkającym ubrania
Teraz wszystko wydawało się jej o niebo lepsze od Zastępczaka. Wystarczyło z cierpliwością poczekać na Severusa i ruszyć do domu.
całkowicie opustoszał.
Obejrzał ostatni raz swój gabinet czy zostawia wszystko w ładzie i porządku.
- wg mnie lepiej brzmiałoby : "Obejrzał ostatni raz swój gabinet, upewniając się, czy zostawił wszystko w ładzie i porządku"
i chwyciła niewielką, posklejaną walizkę
Może zaufanie i sympatia Arseny zniekształciły nieco
Severus prawdopodobnie dostrzegał w sobie zmianę. Nie przypominał sobie, żeby komukolwiek współczuł.
Niestety w wizerunku i zachowaniu Arseny widział nie tylko swoją siostrę, ale także obraz swoich wczesnych lat młodości, ze wspomnieniami domu rodzinnego.
Severus obserwował z ukradka siostrzenicę i zastanawiał się, co
a środku stał kuchenny spory stół, świadczący o tym, jakby Severus gościł w domu co najmniej sześć osób.
To był najcudowniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostała.
Rozpakowała się do swojej szafy.
- Dziwnie to trochę brzmi. Radzę jakoś inaczej sformułować : D
* Sądzę, że możesz jeszcze popracować nad trzymaniem się jednego czasu, bo w pewnych momentach (ale rzadko : D) ci to przeskakuje (np. z dokonanego nagle na niedokonany, z przeszłego na teraźniejszy itp. : > )
Jeżeli chodzi o treść - super, super, super Fajny rozdział i kto by pomyślał, że Severus ma taki fajny dom A i kolejne zdanie, które mi się spodobało :
Nie czytał romansideł, gdyż jego organizm odruchowo odrzucał takie treści, ani też horrorów, ponieważ samo paradowanie przy Czarnym Panu miało w sobie coś na pozór horroru.
Super : > Co do tego mojego sprawdzania - nie martw się tym, bo i tak świetnie piszesz. Z resztą ja również jestem człowiekiem i mam prawo do pomyłek tak samo, jaki ty Tak więc wybacz mi to dzisiejsze odbiegnięcie od moich zwykłych komentarzy, ale akurat dzisiaj coś mnie napadło na sprawdzanie Czekam na kolejny rozdział
PS : Widzę, że jednak się spóźniłem ze sprawdzaniem. Ubiegła mnie nasza droga Czarodziejka : D Ale być może moje wskazówki też ci w czymś pomogą.. Pozdrawiam!
Edytowane przez DziedzicSlytherina dnia 22-10-2011 18:36
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1036 Ostrzeżeń: 1 Postów: 335 Data rejestracji: 18.09.11 Medale: Brak
Hihihi, w końcu dali mi się dobrać do kompa i przeczytać buczkowe opowiadanko
Co tu pisać, rozdział jak zawsze niesamowity, wakacje Arseny i Severusa i to rozłożone na parę części to bardzo dobry pomysł
A przy tym zdaniu:
- Bo to... Niemoralne!
...to prawie z krzesła spadłam hahahah
A i skoro tak wszyscy te błędy wypisuję, to pewnie już nie ma, ale ja zauważyłam taką jedną malutką literówkę;
dzieci zawsze są niewinnymi ofiarami wojen.
To początek zdania i nie masz z dużej litery , ale to pewnie dlatego, że je przekształcałaś potem
__________________
"The mind is not a book, to be opened at will and examined at leisure"- Severus Snape
Pozdrawiam Cię drogi Gościu
Oraz zapraszam do bardo ciekawej opowieści o bratanicy Bellatrix Lestrange, córce Hermiony Granger, oraz dziecku Severusa Snape'a
klik-->http://hogsmeade....ad_id=5645 klik<---
Od głupoty Gryfonów Od kretynizmu Puchonów i od przemądrzałości Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
<3
- Profesorze Snape? - Harry stał przy swoim miejscu i jakoś dziwnie się uśmiechał.
- Tak, Snape? - odparł zapytany.
Harry rozejrzał się, upewniając, czy wszyscy słuchają.
- Chciałem tylko podziękować, ojcze.
I usiadł.
A wraz z nim kilka ciał uderzyło o podłogę. Może więcej niż kilka. Minerwę złapał Albus, a Sinistra wymsknęła się z rąk Flitwicka. -To było dobre, panie Snape.
- Wiem. I myślę, że szybko się przyzwyczaję.
Kilka kolejnych osób przywitało się z podłogą. Ron był jedną z nich, a Hermiona tylko się uśmiechnęła, wylewając na niego wodą. Teraz wszystko miało być już dobrze. ~"Mroczny Znak" -Zilidya
"Zawsze
czułam się
jak obca osoba
gdy byłam dzieckiem"
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5205 Ostrzeżeń: 0 Postów: 677 Data rejestracji: 15.05.10 Medale: Brak
Znowu piszę, aby pozamęczać Cię moją opinią i uwagami . Pozwolisz, że zacznę od błędów? Poprzednicy i poprzedniczki wytknęli większość, a ja tylko takie urywki wypatrzyłam.
Buczek napisał/a:
- Acha.
Aha czasem nie piszę się przez samo ''h''? Jak coś, to mnie poprawcie .
- Dlaczego jeszcze nie spisz?
śpisz
Buczko, ''załatwiłaś'' jakąś betę? Bo wiesz, nie dziwię się, że zdarzają Ci się błędy, jak po napisaniu tekstu musisz go jeszcze posprawdzać, następnie już tutaj usunąć erki... To bardzo męczące...
Mówiłaś mi na GG, że zamierzasz wpleść coś ''nie dla dzieci'' mam nadzieję, że to nie będzie w następnym fragmencie . Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać dzień, czy dwa na następną część, bo znam Twoje tempo pisania, pozdrawiam .
__________________
haha świetne! gratuluję pomysłowości. Treść ciekawa, przyjemnie się czyta
Mam tylko jedno malutkie "ale". Wcześniej, jak opisywałaś lekcje eliksirów i wypadek w pracowni używałaś nazw różnych związków chemicznych. Moim zdaniem, bardziej hmm... na miejscu byłyby nazwy różnych wywarów z magicznych roślin. Jak dla mnie związki chemiczne i ich roztwory bardziej pasują do świata niemagicznego.
Niemniej jednak opowiadanie jest cudowne i z utęsknieniem czekam na więcej
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2335 Ostrzeżeń: 1 Postów: 307 Data rejestracji: 08.11.09 Medale: Brak
~Lenka Granger:
Mam tylko jedno malutkie "ale". Wcześniej, jak opisywałaś lekcje eliksirów i wypadek w pracowni używałaś nazw różnych związków chemicznych. Moim zdaniem, bardziej hmm... na miejscu byłyby nazwy różnych wywarów z magicznych roślin. Jak dla mnie związki chemiczne i ich roztwory bardziej pasują do świata niemagicznego.
Niemniej jednak opowiadanie jest cudowne i z utęsknieniem czekam na więcej
Ha ha. Wiem, ale umiejscowienie niemagicznych związków jest już chyba moim zboczeniem zawodowym. Poza tym, moim zdaniem nawet w Hogwarcie na zajęciach z eliksirów były stosowane mugolskie kwasy czy zasady, stanowiące dodatek do tych wszystkich magicznych ingrediencji. Po prostu większą uwagę skupiłam na tych bardziej wiarygodnych rzeczach.
Nie wiem czy zauważacie, ale do tej pory w moim opowiadaniu jest zaskakująco mało magii. Bodajże Severus raz wyciągnął swoją różdżkę. Wiem, że wszystko kręci się w okół magii, ale ja bardziej skupiłam się relacjach miedzy bohaterami oraz na tym, by historia była jak najbardziej realna. Nie wiem czy to wam się podoba, czy nie, ale "magicznych" momentów nie będzie zbyt wiele. Ale nie martwcie się. W kolejnych odcinkach dodam trochę więcej czarów ^^
Pozdrawiam czytających i komentujących!
Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 24-10-2011 14:17
Dom:Ravenclaw Ranga: Sześcioroczniak Punktów: 579 Ostrzeżeń: 0 Postów: 136 Data rejestracji: 11.09.11 Medale: Brak
Poddaję się.
Nie żyję.
To jest za dobre.
Buczku, jak bardzo czarnej magii używasz, by pisać tak niewiarygodnie idealnie? Na literówki, drobne błędy nie zwracam uwagi - każdy je popełnia (a najwięcej Ci, którzy mają siebie za idealnych). Dla mnie liczy się treść, a to, co Ty, Buczku, piszesz jest idealnym materiałem na książkę, ba!, bestseller i sądzę, że 99% tu obecnych, podziela moje zdanie. Ach, znowu trzęsłam się ze śmiechu, znowu.... Czekam na kolejną część! ^^
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2335 Ostrzeżeń: 1 Postów: 307 Data rejestracji: 08.11.09 Medale: Brak
.
* * * Fragment XIV * * *
" Clair "
- Wstawaj, Sever!
Poczuł jak ktoś bezlitośnie wybudza go ze snu. Otworzył jedno oko. Przed jego nosem ukazała się radosna buzia Arseny.
- Która godzina?
- Siódma dochodzi - wyszczerzyła w jego stronę zębiska.
- Toż to środek nocy! - jęknął boleśnie. Przewrócił się na drugi bok, zarzucając kołdrę na głowę.
- Zrobiłam ci kawę. Severusie, taki ładny dzień dzisiaj...
- W ogóle, to czemu ty wchodzisz bez pukania?! - warknął spod kołdry.
- Pukałam, ale nie odpowiadałeś, no to sobie weszłam.
Zgryźliwy odrzucił wściekle kołdrę i odwrócił się w jej stronę.
- Nie odpowiadałem, bo spałem. Szkoda, że nie zauważyłaś! - Dlaczego musiał być już zły od samego rana? Te wakacje zapowiadały się tragiczne. Gdzie ten spokój?! I cisza!? No gdzie?!
Łypnął groźnie na dziewczynkę. Zacisnęła usta zastanawiając się, co teraz zrobi. Zerknął na gorący kubek.
- Skąd wiesz, jaką kawę lubię?
- Próbowałam kiedyś w twoim gabinecie. Była ohydna.
- Więc mam rozumieć, że zrobiłaś mi ohydną kawę?
Arsena wyszczerzyła swoje ząbki.
- Dokładnie.
- Masz zamiar codziennie mnie tak budzić?
Arsena bezpretensjonalnie usiadła na brzegu łóżka. Wzruszyła ramionami.
- Jeszcze nie myślałam tak przyszłościowo. Ale mam na dziś mnóstwo pomysłów - spojrzała radośnie na swojego Opiekuna.
Severus nie był pewien czy chce usłyszeć, co ma dziś do zaproponowania.
- Są dwie opcje. Pierwsza pójdziemy na jakiś spacer po okolicy, bo fajnie byłoby poznać trochę tą miejsowość. Możemy ewentualnie pojechać do sklepu. Chciałam zauważyć, że w lodówce nie ma nic oprócz ketchupu i światełka - wymieniając uwagi, miętoliła nerwowo kawałek swojej podartej piżamy - A druga opcja jest taka, że posiedzimy w domu, będziemy sobie gadać i robić obiad. No bo, chyba trzeba coś jeść, nie? Ale to nas sprowadza do punktu pierwszego, że trzeba i tak kupić cokolwiek do żarcia.
Snape przetarł dłonią zaspane oczy.
- Wybieram trzecią opcję. Będziemy dziś odpoczywać od siebie, każdy w swoim pokoju - po tych słowach rzucił się z powrotem na poduszkę.
- Nie ma trzeciej opcji. Poza tym to najgorsza propozycja.
Westchnął.
- Ale i tak cię lubię, Sever - dodała pospiesznie, chichocząc pod nosem.
Snape podparł głowę dłonią.
- Z czego ty się tak zawsze cieszysz? - zapytał z ponurą miną.
- Ze wszystkiego. Z tego, że mam dom, ciebie i jest w ogóle fajnie! - wstała z łóżka podeszła do wyjścia - Idę się przebrać.
Opuściła severusową sypialnię. Wybity ze snu postanowił zrobić to samo.
Poza szkołą nie musiał chodzić w służbowych szatach, choć bardzo lubił swoją czarną pelerynę. Uwzględniając, że w miejscowości, w której mieścił się jego dom, mieszkało mnóstwo mugoli, nie mógł paradować w magicznych strojach. Wyciągnął z szafy dżinsy i czarną koszulę. Zszedł do kuchni. Arsena siedziała już przy stole, machając małymi nóżkami zwisającymi z wysokiego krzesła. Nie uszło uwadze Severusa, że ubrana była w podarte, sztruksowe spodnie i spraną koszulkę. W szkole jej ubóstwo nie rzucało się tak w oczy, gdyż każdy uczeń był zobowiązany nosić szkolne szaty. Zgryźliwy zastanawiając się, co ma zrobić z wygranymi złotymi galeonami, rozważał też opcję kupna dziewczynce nowych ciuszków. Uwzględniając brak wiedzy na temat mody i mając przed oczami wizję łażenia po sklepach z dziecięcą odzieżą, plan ten automatycznie odrzucał. Cóż, prędzej czy później trzeba będzie zrobić porządek w jej szafie.
- No to co jemy? - zapytała, popijając herbatę.
Severus nie odpowiedział, tylko otworzył szafkę kuchenną. Omiótł wzrokiem puste półki.
- Lubisz musli?
- No pewnie!
- Suche?
Na twarzy dziewczynki pojawił się grymas.
- Ale bieda w tym domu...
Snape stwierdził, że jednak będzie trzeba ruszyć tyłek i zrobić jakieś porządne zapasy jedzenia. W końcu nie było go prawie rok w domu. Cóż, zagościł tu, kiedy urządzał jej pokój, ale o żarciu zupełnie nie pomyślał!
Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Severus zmarszczył brwi. Kto o tak wczesnej porze raczył go odwiedzać?
- Otworzę - rzuciła Arsena i ześlizgnęła się z krzesła.
- Nie! Zabraniam ci otwierania drzwi do tego domu - warknął. - Mam nieciekawych znajomych - dodał nieco ściszonym tonem.
Wszedł do przedpokoju i otworzył werandowe drzwi. W wejściu stała wysoka kobieta. Wiekiem dorównywała Severusowi. Miała wyraźnie rysy twarzy, kwadratową szczękę, wąskie usta i ciemnobrązowe oczy. Nad nimi rysowały się grube, czarne brwi. Włosy koloru czekolady, krótko ścięte, opadały prosto ledwo dotykając ramion. Ubrana była dość służbowo w idealnie skrojoną, atłasową garsonkę koloru oliwkowego. Do tego trzymała czarną teczkę i wyglądała jak z jakiejś firmy windykacyjnej. Miała zacięty wyraz twarzy, co nie świadczyło nic dobrego. Arsena wyczuła, że to nie będą miłe odwiedziny.
- Clair...?
- Witaj Severusie - odpowiedziała poważnym tonem, sztucznie się uśmiechając.
- Dzień dobry - odpowiedziała niepewnie Arsena, chowając się za swoim Opiekunem, niczym tarczą obronną.
- Ooo... A ty, to kto? - kobieta o imieniu Clair pochyliła się nad dziewczynką. - Dzień dobry. Jak ci na imię? - Arsena nie będąc pewna czy obca osoba czegoś podłego nie knuje, cofnęła się krok do tyłu, nic nie odpowiadając.
Clair wyprostowała się i zmierzyła Snape'a pytającym wzrokiem.
- Może tak, z łaski swojej, zaprosisz mnie do środka? - Nie czekając na odpowiedź wparowała bezczelnie do domu. Skierowała się do kuchni.
Severus z kwaśną miną podążył za nią, a za nim Arsena.
- Nie masz co robić, tylko wpadać o 7 rano w odwiedziny? Chciałbym zauważyć, że mam ostatnio napięty grafik i nie mam czasu na goszczenie kogokolwiek. - Warknął niemile na kobietę.
Położyła teczkę na stole i uśmiechnęła się już mniej sztucznie.
- Właśnie widzę, że masz inne zajęcia - spojrzała na Arsenę. - To jakaś twoja nowa misja dobroczynna?
- Tak, Czarny Pan poprosił mnie, żebym złożył ją w ofierze na stosie. Mam całe wakacje na spreparowanie jej ciała.
Clair uśmiechnęła się jeszcze szerzej, ignorując ironiczne docinki Severusa. Otworzyła szafkę i wyciągnęła kawę. Arsena zaczęła się zastanawiać, skąd ta baba tak doskonale wie co gdzie leży w domu jej Opiekuna.
- Widzę, że oprócz kawy nie żywisz się niczym innym. Jedzenie fusów źle robi na cerę, Sev.
Snape oparł się o kuchenkę i wsadził ręce do kieszeni mierząc kobietę wściekłym wzrokiem. Clair w tym czasie wsypała dwie łyżeczki cukru.
- Jestem dopiero drugo dzień w domu. Właśnie mieliśmy jechać na zakupy, a ty przyjechałaś zawracać mi tyłek. Już mam cię dość. - Zgryźliwy robił się coraz bardziej nieprzyjemny.
Clair zdawała się nie zwracać uwagi na jego złośliwe docinki. Musiała go dobrze znać, skoro każda zgryźliwość Snape'a spływała po niej jak po kaczce. Arsena wyczuła, że muszą się być w dobrej komitywie, chociaż nie dało się nie zauważyć, że Severus nie przepadał za Clair. Arsenę coraz bardziej korciło, żeby dowiedzieć się, kim jest ta babka. Przyszła do Zgryźliwego z rana, mając gdzieś jego złośliwość, a co więcej, była bardzo dobrze rozeznana w rozkładzie całego domu.
- To twoja kobieta, Severusie? - wypaliła w końcu, bez skrępowania.
Clair najwyraźniej rozbawiło to pytania. Zaśmiała się szczerze.
- Na szczęście, NIE! - odrzekł Snape, wbijając nielitościwy wzrok w dziewczynkę.
- To jak się w końcu nazywasz, kochanie? Ja jestem Clair Teenman - zapytała, a Arsenie przewróciło się w brzuchu. Nie cierpiała jak się tak do niej zwracano, uh!
- Arsena Watson - burknęła. - I proszę się do mnie nie zwracać 'kochanie'. - zeszła z krzesła.
- Watson? Hmm...
- Tak, TA Watson - potwierdził Snape.
Clair uniosła brwi i spojrzała pytająco na Severusa.
- Idź posprzątać swój pokój - rzucił do dziewczynki. Podopieczna zrozumiała, że chyba chcą zostać sam na sam. Opuściła grzecznie kuchnię.
- Ale od TYCH Watsonów? - zapytała nieco ściszonym tonem, szukając w lodówce mleka.
Zgryźliwy oderwał się od kuchenki i usiadł ociężale na krześle. Kobieta podniosła czajnik z gazu.
- To córka Elizy.
- CO!? Elizy i Edwarda? - przestała wlewać wrzątek do kubka - Niemożliwe! Nie sądziłam, że doczekali się dziecka... Och Severusie... to niesamowite, że przeżyła... - zszokowana kobieta usiadła na krześle. Po chwili spojrzała się na Snape'a. - Jak ty ją znalazłeś?
- Długa historia. W szkole.
- Adoptowałeś?
Przytaknął głową. Clair jeszcze przez moment wpatrywała się tępo w blat stołu próbując poukładać sobie wszystkie świeże wiadomości. Kiedy się otrząsnęła uśmiechnęła się zadowolona. Postawiła kawę na stole i przysiadła się do Zgryźliwego.
- No proszę... Widzisz, Sev, doczekałeś się dziecka - westchnęła rozmarzona.
- To tylko moja siostrzenica - zauważył ponuro.
Westchnęła
- Biedna dziewczynka. Już sobie wyobrażam, jakie spartańskie warunki wprowadziłeś w tym domu...
- Czasem jestem bardziej pobłażliwy i wypuszczam ją z dyb.
Clair uśmiechnęła się pod nosem
- Nie zmieniłeś się ani trochę...
- Po co w ogóle tu przyjeżdżałaś?
Snape nie należał do osób towarzyskich. Druga osoba goszcząca w jego domu robiła już spory tłum i drażniła go coraz bardziej.
- Wpadłam się pożegnać - poprawiła swoją marynarkę. - Wyjeżdżam do Los Angeles. Prawdopodobnie na stałe. Możliwe, że będę tu wpadać tylko w sprawach służbowych.
Severus zamyślił się.
- Będę pewnie tęsknić za rodzinnym krajem, ale to moja szansa na nowe życie. Jestem bardzo zadowolona, że podjęłam taką decyzję. No i też cieszę się, że nie zostawię cię samego. Jak widać, będziesz miał teraz bardzo wesołe towarzystwo.
Snape objął dłońmi kubek gorącej napoju.
- Mówił ci ktoś, że twoja wyolbrzymiona troska jest strasznie denerwująca? Do tej pory mieszkałem sam i jakoś nigdy na to nie narzekałem.
Severus odwrócił głowę w stronę korytarza.
- Dlaczego nie poszłaś na górę i podsłu****esz?
Zza ściany wyłoniła się zawstydzona Arsena oblewając się rumieńcem. Wszechwiedzący Snape nawet to zauważył. Jak?
- Przepraszam - bąknęła, szurając butem podłogę.
- Och, ona jest taka słodka - rozmarzyła się na jej widok Clair.
- Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła - powiedział Opiekun i przeszył dobrze jej znanym zjadliwym wzrokiem. - No dobra, chodź - odsunął krzesło.
Na to pozwolenie dziewczynka usiadła grzecznie przy stole. Clair patrzyła na nią dziwnym maślanym wzrokiem podpierając brodę dłonią ozdobioną srebrnymi pierścionkami. Severus łypał ponuro oczami to na Arsenę, to na swoją znajomą.
- Długo się znacie? - wypaliła w końcu jego siostrzenica.
- Od szkolnych lat. Stare dzieje. Jestem przyjaciółką twojego Opiekuna.
- Nie jesteś - wtrącił Zgryźliwy. - Ja nie mam przyjaciół. Mam znajomych, którzy mnie tolerują, a ja ich po prostu, jako tako znoszę.
Clair skarciła go wzrokiem.
- A mówił ci ktoś, że zgryźliwość jest niezdrowa? - odchrząknęła. - A propos znajomych. Juliusz pytał się o ciebie ostatnio.
Snape obnażył swoje żeby, jakby chciał kogoś pokąsać.
- Przekaż mu, że jak go spotkam z chęcią rzucę na niego Avadę.
- Sam mu to powiedz. Mnie pojutrze już tutaj nie będzie.
Arsena nie wiedziała kim jest Juliusz, ale najwidoczniej jej Opiekun nie znosił jakichkolwiek swoich znajomych. Ba! Totalnym zdziwieniem było już samo to, że Severus takowych posiadał i co więcej niektórzy (jak Clair) mieli na tyle odwagi by go odwiedzać.
Severus pogładził palcem swoje usta.
- Długo u mnie zagościsz?
- Mam cały dzień, ale jak mnie wyganiasz to mogę sobie już iść.
- To dobrze, że cały dzień - w severusowej głowie zaświtał pewien pomysł. - Arseno, przynieś te złote galeony.
Długo się nie zastanawiając, zlazła z krzesła i pobiegła na górę.
- Skoro się zjawiłaś, Clair, to pozwolisz, że cię wykorzystam.
- Hę?
- Zaraz dam ci pieniądze i pójdziesz z małą na zakupy. Sama widziałaś, w jakich łachmanach paraduje.
- Chcesz zrzucić swoje obowiązki na mnie?
- Daj spokój! Skąd mam wiedzieć w co ją ubrać? Ty się na tym lepiej znasz.
Clair uniosła brwi.
- Chcesz się wywinąć? Przyzwyczajaj się, jeszcze nie raz będziesz musiał odwiedzać sklepy odzieżowe. W końcu kiedyś wyrośnie z tego, co kupisz dziś.
- Mam dziś inne sprawy do załatwienia, a ty nie masz co robić, więc z łaski swojej pokaż mi, że twoja wizyta chociaż dziś przydała się na cokolwiek!
Arsena wróciła z aksamitna sakiewką. Snape odebrał od niej woreczek i wręczył Clair.
- Masz. W środku jest bodajże 60 galeonów. Wykorzystajcie wszystko.
- Idziemy na zakupy? - uradowała się Arsena.
- Tak, ubieraj się. Wychodzimy.
Clair schowała do kieszeni pieniądze. Nie była zadowolona, że jej znajomy ucieka od swoich obowiązków. Z drugiej strony nie przeszkadzało jej w niczym, żeby kupić dziewczynce ładne wdzianko. Jak to kobieta, lubiła chodzić po sklepach, w przeciwieństwie do Severusa, którego mdliły wręcz wszelkie sklepowe wystawy.
* * *
Tajemnym teleportem cała trójka znalazła się na Pokątnej. Ruszyli zatłoczoną ulicą. Niektórzy oglądali się za nimi podziwiając ten dziwny karawan. Przodem prowadziła kobieta-służbistka (Arsenie postawa Clair kojarzyła się z klawiszem więziennym) trzymająca za rękę małą dziewczynkę, która w poszarpanych ciuchach wyglądała jakby dopiero co opuściła śmietnisko. Pełen korowód zamykał wysoki facet o morderczym spojrzeniu i twarzy recydywisty. Severus zatrzymał towarzystwo przed kawiarnią "Słodki raj".
- Ja idę w tamtą stronę, a wy macie do dyspozycji resztę sklepów. Spotykamy się tu - wskazał brodą kawiarnię.
- To do później - odrzekła Clair i pociągnęła Arsenę za sobą.
Mała próbowała dorównać jej kroku.
- Widzę, że bardzo dobrze się znacie. Dlaczego się pani nie ożeniła z Severusem?
Clair aż stanęła na ulicy głośno się śmiejąc.
- Och Arseno, wybacz, ale twój opiekun nie nadaje się na materiał na męża i szczerze mówiąc nigdy tego nie brałam pod uwagę. Poza tym ja mogę jedynie wyjść za mąż, a nie żenić się - poprawiła dziewczynkę.
- Sever ma serce, ja to wiem. Chyba mnie pokochał. Nie wiem... ale chciałbym żeby tak było.
Clair współczuła w myślach siostrzenicy Zgryźliwego. Wątpiła w to czy Snape kiedykolwiek obdarzy ją takim uczuciem. Dobre było przynajmniej to, że lubił swoją podopieczną.
Weszły do pierwszego sklepu. Po Clair widać było, że zna się na rzeczy. Wyszukała dla niej kilka ładnych, dziewczęcych wdzianek. Arsena potulnie przymierzała kolejne fatałaszki. Faktem było, że nigdy nie nosiła na sobie czegoś nowego, więc podobało jej się wszystko. Zaciągnęła na siebie beżową koszulę zdobioną wyszywanymi kwiatkami.
- Popraw kołnierzyk - Clair pochyliła się nad małą układając materiał. Arsena zobaczyła przed oczami dyndający, masywny, srebrny wisior. Był to pięknie zdobiony srebrny wąż zwinięty na kształt litery 'S'. W miejscu oka miał umieszczone szafirowe oczko.
- Była pani w Slytherinie?
- Tak.
- Stąd zna pani Severusa?
- Dokładnie.
Arsena dotknęła stylowej biżuterii. Obróciła w rączce węża. Na wewnętrznej stronie wygrawerowane były inicjały S.S. Dziewczynce zbiegły się brwi.
- Ten wisiorek to prezent od kogoś?
Clair wyprostowała się, chowając srebrnego węża pod bluzkę.
- Można tak powiedzieć... No dobrze, to jak? Bierzemy wszystko? Masz taką ładną buzię, że we wszystkim ci ładnie.
Arsena przytaknęła. Zastanawiały ją inicjały. Tak idealnie pasowały do Severusa Snape'a. Po drodze zaszły jeszcze do obuwniczego.
- A pani kiedykolwiek kochała Severusa?
Clair spojrzała zniecierpliwiona.
- Co się tak uparłaś na mnie i Seva? Nic nas nigdy nie łączyło. Poza tym jestem mężatką od 6 lat i jestem szczęśliwa w związku.
Dziewczynka wyczuła, że jej odpowiedź nie była do końca szczera. O nic więcej już się nie zapytała. Miała mieszane uczucie, co do znajomej Zgryźliwego. Wydawała się w porządku, ale zachowywała się czasem zbyt zasadniczo. Poza tym za srebrnym wężem kryła się pewnie intrygująca historia, na pewno powiązana z jej Opiekunem.
Dom:Ravenclaw Ranga: Prefekt Naczelny Punktów: 735 Ostrzeżeń: 0 Postów: 258 Data rejestracji: 21.07.11 Medale: Brak
Moje ocenianie (max 10p za punkt, max 50 punktów):
- Długość: 10p
- Pomysłowość 10p
- Urozmaicenie 10p
- Ilość napisanych rozdziałów 10p
- Mało błędów ortograficznych 8p Wynik: 48p/50p. Ocena: Celujący Pisz dalej Buczku!!! jeśli się da
__________________
- Skąd wiesz, jaką kawę lubię?
- Próbowałam kiedyś w twoim gabinecie. Była ohydna.
- Więc mam rozumieć, że zrobiłaś mi ohydną kawę?
Arsena wyszczerzyła swoje ząbki.
- Dokładnie.
Te słowa mnie rozwaliły ogólnie bardzo mi się podobało i czekam na więcej
Toż to najlepsza część ze wszystkich! Niesamowita! Bardzo mi się podoba rozmowa Severusa z yyyy...Clair. To wyszło tak naturalnie. Po prostu chape ba!
Błędów nie poprawiam, bo poza paroma nielicznymi literówkami, nic nie widzę.
Jestem ciekawa tylko jednego: skoro w lodówce Snape'a " nie ma nic oprócz ketchupu i światełka" ,to czy Clair znalazła w końcu to mleko?
__________________
CRAZYWITCHTRIO! Czarodziejkadark shadowSailor Mars
Edytowane przez Czarodziejka dnia 25-10-2011 15:27
Dom:Slytherin Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1036 Ostrzeżeń: 1 Postów: 335 Data rejestracji: 18.09.11 Medale: Brak
łiiiiiiiiiiiiii Następna super-ekstra-fantastyczna część!
jak zwykle wszystko genialne i w końcu Senka ma nowe ciuszki
Zaciekawiła mnie bardzo znajoma Severusa, czy aby na pewno wyjedzie do Los Angeles? Czy ma męża? :>
Mam nadzieję, że już niedługo bd mogła przeczytać odpowiedzi na dręczące mnie pytania (w części XV) <brawo>
__________________
"The mind is not a book, to be opened at will and examined at leisure"- Severus Snape
Pozdrawiam Cię drogi Gościu
Oraz zapraszam do bardo ciekawej opowieści o bratanicy Bellatrix Lestrange, córce Hermiony Granger, oraz dziecku Severusa Snape'a
klik-->http://hogsmeade....ad_id=5645 klik<---
Od głupoty Gryfonów Od kretynizmu Puchonów i od przemądrzałości Krukonów STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!
<3
- Profesorze Snape? - Harry stał przy swoim miejscu i jakoś dziwnie się uśmiechał.
- Tak, Snape? - odparł zapytany.
Harry rozejrzał się, upewniając, czy wszyscy słuchają.
- Chciałem tylko podziękować, ojcze.
I usiadł.
A wraz z nim kilka ciał uderzyło o podłogę. Może więcej niż kilka. Minerwę złapał Albus, a Sinistra wymsknęła się z rąk Flitwicka. -To było dobre, panie Snape.
- Wiem. I myślę, że szybko się przyzwyczaję.
Kilka kolejnych osób przywitało się z podłogą. Ron był jedną z nich, a Hermiona tylko się uśmiechnęła, wylewając na niego wodą. Teraz wszystko miało być już dobrze. ~"Mroczny Znak" -Zilidya
"Zawsze
czułam się
jak obca osoba
gdy byłam dzieckiem"
Dom:Slytherin Ranga: Portret w gabinecie dyrektora Punktów: 5368 Ostrzeżeń: 0 Postów: 1,243 Data rejestracji: 07.08.11 Medale:
Oo bardzo ciekawy rozdział. No i nowa intrygująca postać. W dodatku kobieta z naszyjnikiem hm....? no właśnie, kogo? : D Bardzo ciekawie się zapowiada. Tak więc czekam na kolejny rozdział i trzymam kciuki na jeszcze większy przypływ weny. : ] Powodzenia!
Dom:Ravenclaw Ranga: Barman w Dziurawym Kotle Punktów: 1391 Ostrzeżeń: 0 Postów: 345 Data rejestracji: 29.06.11 Medale: Brak
Przeczytałam. Muszę stwierdzić , że masz naprawdę "wybujałą" wyobraźnie. ;d Opowiadanie jest świetne. Napisane w bardzo ładnym stylu, przypadł mi do gustu. Czyta się je lekko. Bardzo ładnie opisujesz też emocje jakie doświadczają bohaterowie. Jeżeli chodzi o błędy to jakoś szczególnie mnie one nie interesują, zdecydowanie ciekawsza jest treść ; )Nie mogę się doczekać następnego odcinka. Mogłabym się tu jeszcze długo rozpisywać nad walorami twojego opowiadania , ale wydaje mi się , że ciągłe wypisywanie : wspaniałe opowiadanie , wspaniałe opowiadanie, wspaniałe opowiadanie itd. stało by się w końcu irytujące. ; )
Życzę wielkiej weny twórczej i chęci do pisania dalszych przygód "Pana Zgryźliwego i Senki"
__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!
Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem
Dom:Ravenclaw Ranga: Charłak Punktów: 8 Ostrzeżeń: 0 Postów: 4 Data rejestracji: 29.10.11 Medale: Brak
To jest jeden z najlepszych FF na Hogsmeade.
Przeczytałam pierwszą część i już wiem że każda z czasem stanie się lepsza.
Książkę napisać byś mogła. Hmmm...myślę że zadowoli cię wybitny?
__________________
Sue: Chcesz tabletkę z żelazem? Podtrzymuje cię na siłach podczas miesiączki.
Will: Ja nie mam miesiączki...
Sue: Ja też nie.
Miłość niespełniona to specyficzny rodzaj nienawiści. Miejmy się na baczności przed jej ofiarą - myślącym samotnikiem.
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2335 Ostrzeżeń: 1 Postów: 307 Data rejestracji: 08.11.09 Medale: Brak
Seva:
Zaciekawiła mnie bardzo znajoma Severusa, czy aby na pewno wyjedzie do Los Angeles? Czy ma męża? :>
Mam nadzieję, że już niedługo bd mogła przeczytać odpowiedzi na dręczące mnie pytania (w części XV)
Ja nie lubię dawać spoilerów do mojego opowiadania, ale mogę jedynie powiedzieć, że w kolejnej części będziecie mogli nieco więcej dowiedzieć o Clair Teenman. Niestety wszystkiego Wam nie zdradzę i pełne ukazanie tej postaci (znajomej Severusa) zaprezentuję w dużo dalszych odcinkach. Mam nadzieję, że macie na tyle dużo cierpliwości, że się kiedyś tam doczekacie. Niektórzy narzekają z Was, że za szybko dodaję odcinki i nie nadążacie z pisaniem. Ja osobiście uważam że mozolnie wlekę się ze wszystkim.
Rachel24:
Przeczytałam pierwszą część i już wiem że każda z czasem stanie się lepsza.
Książkę napisać byś mogła. Hmmm...myślę że zadowoli cię wybitny?
Już kiedyś wspominałam, żeby nie wypowiadać się pod tematem po przeczytaniu jednego odcinka. Dobrze, że chociaż zaczęłaś od samego początku, w przeciwieństwie do innych czytających od środka. Chwalisz pierwszy fragment, a nie wiesz co będzie dalej. Mam nadzieję, że przetrwasz całe 14 części i na końcu doczekam się sensowniejszego komentarza. Mimo wszystko dziękuję za pochwałę i powiem szczerze, że ocena wybitna jak najbardziej mnie zadowala. Miłego czytania życzę ^^
Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 29-10-2011 10:33
Dom:Gryffindor Ranga: Gracz Quidditcha Gryffindoru Punktów: 118 Ostrzeżeń: 1 Postów: 31 Data rejestracji: 03.08.11 Medale: Brak
Oj Buczku... ty ciągle mnie zaskakujesz. Oczywiście ciągle pozytywnie. O ile XIII fragment był prawie taki jak sobie wyobrażałem (oprócz zakończenia, który mnie totalnie rozwalił ) o tyle następny bardzo mnie zaskoczył. Wprowadzenie nowej, tajemniczej postaci jest niezwykle ciekawe. Tylko powiedz mi skąd ty bierzesz tyle pomysłów?! Wyobraźnia twoja chyba nie zna granic. Ale to dobrze. Bardzo dobrze. Ja jestem w dalszym ciągu oczarowany twoim talentem i błagam cię, żeby ci nigdy do głowy nie przyszło zakończenie tej historii!!!
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.