A mówiła, że ufa tylko mnie! - myślał rozgoryczony Severus. Wciąż nie mógł zapomnieć wyrazu twarzy tego tępaka Pottera, gdy opowiadał Blackowi, Lupinowi i tej przybłędzie, Pettigrew, jak to spotkał się z Lily i co ona mu mówiła.
- Tępy osioł! - wysyczał wściekle, uderzając ręką w stolik salonu Slytherinu. Z przewróconego kałamarza wypłynął atrament, czym uczynił świeżo napisaną pracę domową Severusa z historii magii całkowicie nieczytelną.
- A niech to...
Zatrzasnął książkę i powlókł się do swojej sypialni. Po drodze minął kilku pierwszorocznych uczniów. Uśmiechnął się na wspomnienie wydarzeń sprzed roku. On też wyglądał na tak przestraszonego...
***
- Hej, Snape! Snape! - niski, szczupły chłopak zawzięcie machał ręką, aż wołana osoba zwróciła się do niego.
- Czego chcesz, Avery? - Severus wyglądał na naprawdę zniecierpliwionego. Trudno mu się dziwić, skoro obiecał Lily przyjść na błonia, a był już spóźniony.
- Niczego - odparł chłopak z głupkowatym uśmiechem.
- To po co mnie wołasz? - zdenerwował się Sev.
- Widziałem Pottera.
- Co ty powiesz? Naprawdę chodzi do tej szkoły? - ironia chłopaka nie zrobiła na Averym wrażenia.
- Rozmawiał z Blackiem - na twarzy rozmówcy znów pojawił się złośliwy uśmiech - O tobie. No ale skoro nie chcesz ze mną mówić..
Nim Severus zdążył wyrzec choćby słowo, chłopak już zniknął za rogiem. Pędem puścił się za nim. Dość szybko znalazł się w tym miejscu. Lecz zamiast Ślizgona, ujrzał przed sobą dwóch Gryfonów. Bardzo znajomych Gryfonów. Szybko odwrócił głowę i niespiesznym krokiem przeszedł obok nich, próbując nie zwracać uwagi na ich głośne zaczepki. Dopiero kilka metrów dalej zatrzymał się, nie mogąc utrzymać już nerwów na wodzy. Usłyszał wtedy słowa, które od tej chwili miały znaleźć się na dnie jego serca i z dnia na dzień potęgować nienawiść do rówieśnika:
- Co, Smarku, Evans wreszcie dała ci kosza? - widząc zachowanie Ślizgona, Potter zyskał więcej odwagi. - Żałuj, że nie słyszałeś, co opowiadała o tobie... jak myślisz, Smarkerusie, wreszcie zrozumiała, że nie warto zadawać się z taką ofiarą? Zaczęła się rozglądać za kimś normalnym?
Severus natychmiast przypomniał sobie jego słowa, gdy opowiadał "tym przygłupom", co mówiła Lily. "Och, ten Severus.. Czasami nie mogę go słuchać. Nie wiem, co ma na niego taki zły wpływ... może to przydział do Slytherinu? Tam szkoliła się większość czarnoksiężników. W już w wakacje zachowywał się inaczej. Wyśmiewał moją siostrę, że jest Mugolką... Ale wybaczyłam mu. Na tym w końcu polega przyjaźń, prawda?"
W chłopcu zagotowała się tłumiona do tej pory złość. Nie pozwolę mu tak mówić... Nie skrzywdzi więcej ani mnie, ani Lily!
- Co, Smarku, nie u... - tym razem to Black się odezwał. Nie zdążył jednak dokończyć zdania.
- Eelliarmus! - wrzasnął naprawdę rozjuszony Severus. Gryfoni nie spodziewali się takiego zachowania.
Ze złości nie był w stanie nawet myśleć. Odrzucił różdżkę iż zaczął tłuc pięściami w Pottera, który szybko się przewrócił, nie mogąc powstrzymać naprawdę skutecznego ataku. Severus zaś, bez przerwy bijąc przeciwnika, wydawał z siebie krótkie, przerywane słowa:
- Nie.. będziesz... więcej... Lily... mnie... nikogo... tępy... zarozumiały... wredny...
- Black, idioto! - wrzasnął Potter resztkami sił. Dysząc ciężko wciąż próbował się obronić, gdy przyjaciel stał obok, mając pod nogami dwie różdżki.
- Ach... tak, już! - chłopak ocknął się na pełen rozpaczy i bólu głos przyjaciela. - Petrificus totalus!
Ślizgon natychmiast znieruchomiał, klęcząc okrakiem nad Potterem i wymierzając mu kolejny cios. Zaklęcie nie odebrało mu słuchu, wzroku, ani zdolności myślenia, więc wiedział, co działo się wokół niego.
- Stary, pogięło cię?! Przecież ten bałwan o mało co mnie nie zatłukł na śmierć, a ty przyglądasz się bez mrugnięcia! - Potter mimo zmęczenia i straty sporej ilości krwi, dał radę krzyknąć na Syriusza. Kretyn, pomyślał Severus. Jaki biedactwo zmęczony... Było nie zaczynać!
- James, chyba pani Pomfrey musi cię obejrzeć. Wyglądasz strasznie! - w głosie Blacka Severus dosłyszał nutkę zatroskania. Gdyby mógł, na pewno prychnąłby z pogardą.
- Masz rację. Brakuje mi trzech zębów!
Złość Pottera była naprawdę ogromna. Sev usłyszał coś jakby szamotaninę i szept któregoś z Gryfonów, lecz byli za nim - nie mógł zobaczyć, co się dzieje. Jednak już po chwili ujrzał przed sobą twarz Jamesa Pottera, wykrzywioną o okropnym grymasie i bardzo zakrwawioną.
- Co, Smarku, nie potrafisz nawet bić się jak czarodziej? Po co chodzisz do tej szkoły? A to - dodał pokazując Severusowi jego własną różdżkę - położymy przy oknie, żebyś sam się nie odczarował. Ale to jeszcze nie koniec, pamiętaj. Do zobaczenia, Smarkerusie!
Severus wymieniał w myślach wszystkie kiedykolwiek usłyszane przekleństwa - czy to czarodziejskie, czy mugolskie - i kierował je pod adresem Pottera. W końcu uspokoił się na tyle, by móc zacząć myśleć, jak się odczarować. Bez różdżki nic nie zrobię, powtórzył w myślach po raz kolejny. Muszę jakoś ją dostać do rąk. Tylko jak? Jest coś takiego jak zaklęcia niewerbalne... Ok., spróbujmy. Accio różdżka! Accio!
- Hej, Snape, nie potrzebujesz pomocy? - to Avery dziwnym trafem ponownie przyszedł na korytarz piątego piętra. A jak myślisz, głąbie? Pewnie, że potrzebuję! Avery nie czekając więcej zastanawiał się głośno, jakim zaklęciem Severus został potraktowany. W tym momencie było lepiej, że Sev nie mógł mówić... W końcu chłopak użył odpowiedniego przeciwzaklęcia.
- Dzięki, Avery - nie zamierzał okazywać wdzięczności w inny sposób.
- Chwila, Snape, nie uciekaj tak szybko.
- Czego znów chcesz? - nawet nie próbował ukryć zniecierpliwienia.
- Coś za coś, Severusie. Pomogłem ci, więc teraz ty będziesz musiał pomagać mnie.
Po tych słowach odwrócił się i zniknął na schodach, pozostawiając oniemiałego chłopaka. Coś za coś...? Pomagać...? Co do..? Myślał. Po chwili spojrzał na zegarek. Miał cztery godziny spóźnienia, Lily na pewno jest już w swoim dormitorium. Nie ma sensu iść na błonia. A kiedy ją przeprosić? Jutro cały dzień załadowany do granic możliwości... A niech to licho! - pomyślał jeszcze zanim wziął różdżkę i powlókł się do salonu Slytherinu
Edytowane przez 93asia93 dnia 12-02-2009 19:33
Dom:Ravenclaw Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu Punktów: 1818 Ostrzeżeń: 2 Postów: 524 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Ho ho! Coś za coś No nie powiem, że nie czekałam na ten rozdzialik. Dziękuję za powiadomienie i była bym zadowolona, gdybyś kontynułowała. Długo czekała, ale podobało się. W końcu, coś za coś, no nie?
__________________
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
- Co ty powiesz? Naprawdę chodzi do tej szkoły? - Ironia chłopaka nie zrobiła na Averym wrażenia.
Powinno być napisane wielką literą.
- Rozmawiał z Blackiem. - na twarzy rozmówcy znów pojawił się złośliwy uśmiech - O tobie. No, ale skoro nie chcesz ze mną mówić..
Po słowie "Blackiem" proponuję postawić kropkę lub wielokropek, a słowo "na" napisać wielką literą. Przypomnę, że w 'przyrodzie' nie występuje taki dwukropek .. Najlepiej postawić jedną albo trzy kropki. I jeszcze po słowie "No" zazwyczaj stawia się przecinek, ale to tak tylko 'na marginesie'...
- Co, Smarku, Evans wreszcie dała ci kosza? - Widząc zachowanie Ślizgona, Potter zyskał więcej odwagi.
Tam powinno stać duże W
W już w wakacje zachowywał się inaczej.
To dodatkowe W nie jest potrzebne...
Było jeszcze kilka błędów, ale już nie chce mi się ich wyszukiwać. Ten rozdział jest lepszy od poprzednich, ale ma więcej błędów. Ciekawi mnie to, czego Avery zażąda od Seva za tę pomoc... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Slytherin Ranga: Właściciel Pamiętnika Punktów: 96 Ostrzeżeń: 0 Postów: 38 Data rejestracji: 26.08.09 Medale: Brak
Fakt, myślę, że moją poprzednią wypowiedź należałoby poprawić...
Ja też lubię Huncwotów... Ale nie aż tak bardzo, żeby byli moimmi ulubionymi boheterami...
__________________
Od cnoty Gryfonów, Kretynizmu Puchonów, i Wiedzy-O-Własnej-Wszechwiedzy Krukonów, CHROŃ NAS SLYTHERINIE!
- ... a to ktoś nam zrobił pod koniec zeszłego roku, pamiętasz? - powiedział chłopak pokazując kolejne zdjęcie.
- James, no jasne! W życiu tego nie zapomnę! Sam zobacz - wyglądałeś tutaj jak goblin!
Syriusz nie mógł pohamować śmiechu. Wciąż patrzył na wyciągniętą fotografię. James również spoglądał, uśmiechając się szeroko. Widział bowiem samego siebie sprzed niecałego roku, przygniecionego ciężarem przyjaciela.
Zachciało im się wtedy sztucznych ogni na meczu Quidditcha. A że nie umieli dobrze zaklęcia - było dla nich sprawą drugorzędną. Ważny był jedynie wynik i otucha dla drużyny Gryffindoru, która w deszczu, szumie piorunów, chwilowym świetle błyskawic i huku grzmotów, musiała stawić czoła świetnemu Slytherinowi. Nie szło im zbyt dobrze, a że i Potter, i Black byli wielkimi fanami, postanowili wziąć sprawy w swoje pierwszoroczne ręce i różdżki.
Myśleli, że mogą wszystko. Jednak dobrze znana regułka zaklęcia nie wystarczy do jego w pełni poprawnego wykonania. Trzeba jeszcze akcentować sylaby, wykonywać odpowiednie ruchy nadgarstka... Dlatego też Gryfoni wyczarowali zaledwie mnóstwo pszczół, które, dziwnym trafem, nie były zachwycone swoim położeniem. A użądlenia były bolesnar30;
- Ej... - to Syriusz przypomniał sobie coś jeszcze. - Pamiętasz, jak po zeszłorocznych egzaminach tak strasznie kułeś z Remusem?
- Po egzaminach...? Ach, tak! Pamiętam. A co? - chłopak popatrzył podejrzliwie na przyjaciela.
- Nico. Tylko czemu ja nie wiem, czego wyście się tam uczyli? - teraz to Black był podejrzliwy.
- Bo uznaliśmy, że cię to nie zainteresuje - odrzekł, lecz widząc niezadowolone spojrzenie kolegi, powiedział szybko - takie tam, transmutacja. Remus chciał mnie nauczyć kilku ciekawych zaklęć. Kurczę, coś się dzieje nie tak - pomyślał James. Ni stąd, ni zowąd Syriusz pyta mnie o to, co działo się rok temu, nie wierzy mi i świdruje tym swoim spojrzeniem brązowych oczu. Czy mam mu powiedzieć...? Może jeszcze nie teraz. Za kilka miesięcy wakacje... wtedy powiem.
***
Hogwart wyglądał wyjątkowo pięknie. Było już, co prawda, długo po świętach, lecz nikt, nawet woźny, nie kwapił się do ściągania sporej ilości ozdób i usuwania licznych choinek. Na zewnątrz śnieg wciąż prószył, zostawiając na rozległych błoniach dużo białego puchu, co nadawało zamkowi jeszcze więcej magii. Zaczynał się właśnie luty.
James i Syriusz nie zwracali uwagi na takie detale, jak wystrój wnętrza czy pogoda. Mieli mnóstwo szalonych pomysłów i dzikich zachcianek. Prześcigali się w wymyślaniu dowcipów. Jednak prawie zawsze kończyło się to kłótnią, gdyż każdy z nich chciał zrealizować swoją wizję. Remus często łagodził te spory, ale i on nie zawsze zdążył. Czasem któryś musiał udać się do skrzydła szpitalnego, a niekiedy ucierpiał jakiś postronny Gryfon.
Jednym z nielicznych pomysłów, o którym chłopcy nie dyskutowali, był numer z paczką "wiecznego błota" wykręcony woźnemu - Filchowi, podczas ferii świątecznych. Chłopcy wybrali za cel podłogę pod drzwiami jego gabinetu, pracowni, czy czymkolwiek to było.
W ustalonym dniu i porze obydwaj zajęli swoje pozycje. Uśmiechnięci i podnieceni czekali, aż Filch wróci do siebie i, gderając, zamknie drzwi. Stało się to całkiem niedługo. Nieźle się zaczyna, uśmiechnął się James.
- Wingardium leviosa - szepnął.
Mała paczuszka uniosła się w powietrze. James skierował ją prosto do celu. Zanim jednak ułożył ją na ziemi, zastukał kantem w drzwi. Od razu dało się słyszeć charakterystyczne ciężkie kroki. Woźny rozglądał się nieufnie. Już miał wejść z powrotem, gdy zauważył "przesyłkę". Ha! Mam cię! - pomyślał James widząc błogi uśmiech na twarzy woźnego.
- Hej - to Syriusz znalazł się koło niego - jak myślisz, otworzy"
Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, bo właśnie rozległ się upragniony dźwięk. Tak! - to Filch otworzył paczkę.
Chłopcy wracali do wieży Gryffindoru pokładając się ze śmiechu, słuchając wrzasków woźnego i planując kolejną "akcję".
___
Krótkie, dosć niefajne i napisane w lutym.
Skoro uważacie, że "Wyżeracze..." są tacy genialni, chyba trzeba Wam nieco obrzydzić żywot
A tak serio, to po wiadomości od Alberta zerknęłam na bloga i okazuje się, że jeszcze jeden rozdział mam opublikowany... Tu go też nie może zabraknąć, choć sama określam go jednym słowem - ŻENUA.
Edytowane przez 93asia93 dnia 28-08-2009 18:25
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
No nareszcie! Wielki powrót Huncwotów! Cieszę się, że znowu zaczęłaś pisać Asiu!
A użądlenia były bolesnar30;
Niestety, pojawiło się niechciane r30
- Ej... - to Syriusz przypomniał sobie coś jeszcze. - Pamiętasz, jak po zeszłorocznych egzaminach tak strasznie kułeś z Remusem?
Powinno być napisane dużą literą
- Po egzaminach...? Ach, tak! Pamiętam. A co? - chłopak popatrzył podejrzliwie na przyjaciela.
I znowu powinna tu być duża literka
- Nico. Tylko czemu ja nie wiem, czego wyście się tam uczyli? - teraz to Black był podejrzliwy.
Jak wyżej
- Hej. - to Syriusz znalazł się koło niego. - jak myślisz, otworzy"
A tutaj zabrakło dwóch kropek, zamiast znaku zapytania pojawił się cudzysłów i dwie litery powinny być napisane dużą literą
Odcinek fajny, śmieszny, ale za krótki. No i trochę pokrytykowałam Twoje błędy, ale cóż... Lubię krytykować opowiadania. Mam nadzieję, że kolejna część będzie zawierała mniej błędów
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Gryffindor Ranga: Czwartoroczniak Punktów: 223 Ostrzeżeń: 0 Postów: 55 Data rejestracji: 10.08.09 Medale: Brak
Ja bym chciał poczytać jak dowiadują się chorobie Lupina i uczą się zostać animagami, o ich włóczęgach pod postacią zwierząt, i o związku Lily i Jamesa. Mogła byś napisać historię do ukończenia Hogwartu, no... i może jeszcze trochę z życia Lily i Jamesa poza szkoła. Mam nadzieję że się uda. :-)
Dom:Slytherin Ranga: Zdobywca Kamienia Filozoficznego Punktów: 67 Ostrzeżeń: 1 Postów: 71 Data rejestracji: 21.08.09 Medale: Brak
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania ; ]
Czuję się, jakbym czytała HP ; DD
( Mam nadzieję, że potraktujesz to jako komplement ; P)
Tak czy inaczej - mam nadzieję, że będzie więcej części .
__________________
Dlaczego w każdym filmie jest tak mało Malfoy'a ?!
Przecież on jest taaaki śliczny ! <3
Dom:Slytherin Ranga: Goblin Punktów: 39 Ostrzeżeń: 0 Postów: 17 Data rejestracji: 07.08.09 Medale: Brak
Wszystkie rozdziały... zwaliły mnie z nóg!
GENIALNE!!! Błędy są, ale po raz pierwszy nie patrzę na nie.
Tytuły rozdziałów dobrze dobrane, choć... najlepsze są z Lilly , Sevem i Peterem .
Opowiadanie napisane przejrzyście, dobrze się czyta.
Słowem... najlepszy,NAJLEPSZY fick jaki czytałam< a czytałam wiele fajnych...>!!!!!
Czekam na kolejne rozdziały
Dom:Gryffindor Ranga: Pierwszoroczniak Punktów: 51 Ostrzeżeń: 0 Postów: 10 Data rejestracji: 25.08.09 Medale: Brak
Świetne ! Bardzo mi się podoba
Najfajniejsze jest to, że każdy rozdział pisany jest z perspektywy kogoś innego, możemy w ten sposób zobaczyć różny punkt widzenia
Czekam na następne rozdziały, mam nadzieję, że się pojawią !
__________________
Czekam na następne rozdziały, mam nadzieję, że się pojawią
Czekam na kolejne rozdziały
mam nadzieję, że będzie więcej części
Szczerze Wam powiem, że chyba jednak nie będzie. Jak już zdążyłam nadmienić, ostatni rozdział napisałam w lutym, albo nawet wcześniej (12lutego to data publikacji na blogu). Nie mam zielonego pojecia, czy jeszcze potrafię napisać cokolwiek o Huncwotach, albo przynajmniej utrzymać taki poziom, jak dotychczas (marny, bo marny, ale zawsze jakiś).
Pamiętam, że bardzo lubiłam pisać ze strony Severusa, a kolejna część zdaje się powinna być właśnie z jego punktu widzenia... Nie wiem, czy potrafię jeszcze coś wymyślić. Najzwyczajniej w świecie.
W związku z kilkoma prośbami, które dotarły do mnie, bym kontynuowała opowieść o wyżeraczach Hogwartu, zwracam się do Was, czytelników, z prośbą.
Jak już wcześniej stwierdziłam, nie mam żadnego ciekawego pomysłu na kolejną część, więc może Wy powiecie, o czym chcielibyście jeszcze ewentualnie przeczytać?
Za wszystkie sugestie z góry dziękuję, na każdą postaram się odpowiedzieć, bądź wykorzystać.
Dom:Gryffindor Ranga: Animag Lew Punktów: 556 Ostrzeżeń: 1 Postów: 142 Data rejestracji: 28.10.09 Medale: Brak
Mi sie bardzo podobały wszystkie części! Podoba mi się to, że piszesz poszczególne teksty z perspektywy różnych postaci. Ładna, dopracowana treść, bez większych zastrzeżeń. Tylko w niektórych częściach denerwujące są te "r11". Zauważyłam kilka błędów wszelakiego rodzaju. Ale i tak i tak podoba mi się to bardzo i bardzo proszę, abyś pisała dalej, lepiej(jeżeli się już w ogóle da!) i żeby tych błędów było mniej! Weny życzę! I pomysłów!
Edytowane przez Doru Arabea dnia 01-01-2010 19:21
Lato. Tak, wakacje były zdecydowanie najbardziej znienawidzoną przez Severusa pora roku. Nie wolno było czarować, ojciec pił, a matka w ogóle nie zwracała na niego uwagi. No i Lily - zawsze miała jakieś zajęcie, więc nie widywali się tak często, jak to zwykli robić w Hogwarcie. Jeszcze ta jej wredna, szlamowata siostra, pomyślał z obrzydzeniem. Nie rozumiał, dlaczego Lily wciąż spędzała z nią czas. Dużo czasu. Zdecydowanie więcej, niż z nim. A to przecież ja jestem jej przyjacielem!
W głowie młodego Severusa kłębiło się całe mnóstwo myśli. Głównym tematem większości z nich była właśnie Lily - jego najlepsza, w sumie jedyna przyjaciółka. Zawsze była dla niego taka dobra - kiedy rówieśnicy się z niego śmiali, nawet tu, w świecie Mugoli, broniła go niczym lew. I nie przeszkadzały jej ubrania, które jego matka dawała mu do noszenie. Oceniała go za to, kim jest, a nie jak wygląda. Nieraz zastanawiał się, co najbardziej w niej lubi, lecz zawsze dochodził do wniosku, że wszystko. Jej płomiennorude włosy, które tak wyróżniały ją z tłumu innych dziewcząt, piegowaty nos, wiecznie zimne dłonie i drobną sylwetkę. Zdawała się być jeszcze małą dziewczynką, ale Sev doskonale ją znał, wiedział jak jest dojrzała. Nie bawiły jej głupie żarty tępych lalusiów, uczyła się pilnie, przestrzegała regulaminu i dbała o swoich przyjaciół. No i nie znosi Pottera, uśmiechnął się w duchu.
Odkąd tylko znaleźli się w Hogwarcie, czyli od trzech lat, bacznie mu się przyglądał. Był dla niego zwykłym, tępawym mięśniakiem, który potrafił jedynie popisywać się przed innymi. Lily nie była jedną z wzdychających na jego widok dziewczyn, wręcz przeciwnie, więc Potter i jego nie lepszy kumpel, Black, dokuczali jej. I jemu, żeby jeszcze bardziej ją zdenerwować, co wychodziło im fenomenalnie. Przynajmniej jedna rzecz, którą potrafią, pomyślał zagniewany. Nigdy nie potrafił zrozumieć, jak rówieśnicy mogą darzyć sympatią ludzi takich, jak James Potter czy Syriusz Black - dla niego wrednych szpanerów i...
Ponure rozmyślania przerwał mu dźwięk dzwonka. Ktoś stał przed drzwiami jego domu i wyraźnie zależało mu na tym, by jak najprędzej dostać się do środka. Severus był na zewnątrz, więc zbliżył się do postaci, która natychmiast się odwróciła. Nie miał problemu z rozpoznaniem twarzy przybysza.
- Avery? Co ty tu robisz?
- Dobijam się do drzwi - odrzekł chłopak ze złością. Sev nachmurzył się jeszcze bardziej. - Coś za coś, Snape.
- Coś za...
Miał zamiar zapytać, o co mu chodzi, lecz przypomniał sobie bójkę z Potterem i ratunek Avery'ego.
- Czego chcesz? - spytał, nie kryjąc niechęci.
- Masz mnie ukrywać przez tydzień.
- A niby dlaczego?
- Bo mam taki kaprys. Tydzień, Snape.
Widząc, że nic nie wskóra, Severus kiwnął głową. Stali jeszcze chwilę przed drzwiami wejściowymi. Sev już miał je otworzyć, gdy dotarło do niego coś bardzo ważnego.
- Ale za tydzień zaczyna się szkoła!
- Więc pojedziemy razem do Hogwartu. Mam wszystkie swoje rzeczy.
*
Dzień pierwszego września pierwszy raz od czterech lat był tak pochmurny, a termometry wskazywały zaledwie piętnaście stopni Celsjusza. Severus wraz z Averym szedł szybko przez King's Cross, by zdążyć na swój pociąg. Zostało im już tylko 10 minut. Nie odzywali się ani słowem, każdy był pogrążony we własnych myślach. Sev planował ucieczkę od Avery'ego do Lily. W końcu zawsze jeździli razem, nie miał ochoty ani zamiaru tego zmieniać.
Po niecałych dwóch godzinach towarzysz Severusa zasnął, co chłopak natychmiast wykorzystał. Wyszedł z przedziału i zaczął przeciskać się między stojącymi w przejściu uczniami. Zaglądał do każdego mijanego przedziału, wśród złości i obelg potrącanych ludzi, lecz nie obchodziło go to. Chciał tylko dotrzeć do przyjaciółki, bez względu na innych. Nigdzie jej jednak nie było.
- Hej, młody, właź do tego przedziału, albo wychodź, byle szybko!
Gniewny ton kogoś za nim skłonił Severusa do wejścia. Zaraz wyjdę, najwyżej przeproszę siedzących w środku. Zasunąwszy za sobą drzwi Sev odetchnął z ulgą. Dopiero gdy się odwrócił, wszystko, łącznie z oddechem, uwięzło mu w gardle.
- O, patrzcie państwo, kto do nas zawitał - powiedział Potter.
Czyżby to Smarkerus? - zgadł Black, udając że nie widzi.
- Gratulacje, wygrał pan możliwość usmażenia jajecznicy na jego głowie!
Black zarechotał i wstał z miejsca. Wraz z Potterem zbliżył się do Seva. Byli wyżsi od niego i lepiej zbudowani, było jasnym, że może dać im radę tylko przy pomocy magii. Gdzie moja różdżka?, myślał. Powinna być w tylnej kieszeni moich spodni... A niech to, została w przedziale! Czując nieuchronnie zbliżające się zagrożenie, Severus skulił się w sobie.
- Wiesz, Smarku, że w pociągu można już czarować? - spytał Black, patrząc na niego z góry. Nie zareagował.
- Chyba trzeba nauczyć naszego przyjaciela odpowiadać, nie sądzisz?
- Masz absolutną racje, James.
Ci kretyni coraz lepiej czarują, pomyślał ze zgrozą, gdy został potraktowany zaklęciem Petrificus Totalus i wyrzucony na opustoszały już korytarz pociągu. Oprawcy również wyszli z przedziału i z dzikim śmiechem oddalili się od miejsca, gdzie leżał Severus. Pozostało mu jedynie czekać, aż ktoś będzie przechodził i liczyć na to, że się ulituje. Po chwili poczuł, że ktoś faktycznie go odczarował. Prędko wstał i spojrzał na wybawcę.
- Coś za coś, Snape. Po raz drugi jesteś moim dłużnikiem.
___
Dzisiaj rano zobaczyłam, że mam napisany początek, więc wzięłam długopis do ręki i stworzyłam resztę
Denna część, serio. Po tak długiej przerwie chyba zupełnie straciłam jakikolwiek talent.
Dom:Ravenclaw Ranga: Opiekun Ravenclawu Punktów: 3691 Ostrzeżeń: 2 Postów: 516 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Powróciłaś!!!
To ja się zabieram za błędy
Jeszcze ta jej wredna, szlamowata siostra, pomyślał z obrzydzeniem. Nie rozumiał, dlaczego Lily wciąż spędzała z nią czas. Dużo czasu. Zdecydowanie więcej, niż z nim. A to przecież ja jestem jej przyjacielem!
Słowa "Jeszcze ta jej wredna, szlamowata siostra" powinny być napisane kursywą, bo to myśli Severusa.
I nie przeszkadzały jej ubrania, które jego matka dawała mu do noszenie.
Literówka - noszenia
Dzień pierwszego września pierwszy raz od czterech lat był tak pochmurny, a termometry wskazywały zaledwie piętnaście stopni Celsjusza.
powtórzenie
Napiszę tak: niestety, nie potrafię postrzegać świata i ludzi oczami Seva. Scena w pociągu przypomina mi moment z Księcia Półkrwi, gdy Malfoy rzuca zaklęcie Petrificus Totalus na Harry'ego. Przynajmniej ja tak to odbieram.
Rozdział strasznie krótki! Mogłabyś coś napisać o wyglądzie postaci (np. Avery'ego). Poza tym, pokazałaś Jamesa i Syriusza w bardzo negatywnym świetle. Wiem, że nie byli aniołkami, ale żeby atakować Seva bez żadnego powodu?
Pisz dalej, zobaczymy co z tego wyjdzie. Czekam na ciąg dalszy
__________________
Gdybyśmy cofnęli czas i naprawili wszystkie błędy, to czy świat nie byłby sztucznie idealny?
- Czy ty naprawdę jeszcze się nie zorientowałeś, że nienawidzę, gdy odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Naprawdę?
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2442 Ostrzeżeń: 0 Postów: 372 Data rejestracji: 02.04.10 Medale: Brak
No i przeczytałam. Po tej długiej przerwie miałam wrażenie, że całkowicie porzuciłaś Wyżeraczy. Ale jak któregoś dnia spojrzałam na stronę główną i w temacie tego FF zobaczyłam, ze napisałaś nowy post (zapewne kolejny rozdział), mało nie spadłam z krzesła ze szczęścia ;p
Ale przechodząc do stylu i ego, jak piszesz, to muszę Ci powiedzieć, że ten rozdział jest trochę gorszy od poprzedniego. Może to efekt ten przerwy? Ale na szczęście, różnica jest minimalna, więc przebolałam ten aspekt. Ale naprawdę, pisz dalej, bo tracisz na poziomie.
Poprawność zarówno ortograficzną i gramatyczną jest niezłą, a wszystkie usterki ujrzały światło dzienne, za sprawą Maladie. Ale tu też jest mały problem. Błędy nadal są. Może niewielkie, ale liczy się, że są. Nad tym też popracuj.
proszę Cie, pisz dalej. Uszczęśliwisz tym zarówno mnie, jak i innych. A ty poćwiczysz warsztat ;]
Pozdrawiam i Wena życzę. Ale takiego megasupero kurdejakiegonamolnego natręta! ;p
A.
__________________
Jedynie w pogoni za perfekcją możemy zrobić jakiś znaczący krok do przodu
Czytelnicy moi drodzy! Może powinnam powiedzieć - czytelniczki
Miło mi, że ktoś jednak tu zajrzał, a niezadowolenie rozumiem całkowicie. sama zresztą zaznaczyłam, iż jest to rozdział napisany tak o, z rozpędu. Po prostu wstałam rano i przeglądając szpargały znalazłam zaczęty rozdział (do słów "wiecznie zimne dłonie";] ). Gdy wzięłam długopis do ręki, słowa same popłynęły, ale obecnie piszę w zupełnie innym stylu niż pani Rowling, więc tutaj widać ich mieszankę - usiłowałam utrzymać poziom Wyżeraczy, ale mój umysł chyba jest już niereformowalny
Mam kilka pomysłów na dalsze rozdziały, więc mogę wam obiecać, że powstanie przynajmniej po jednym z perspektywy każdego z bohaterów (czyli zostaje mi jeszcze piątka).
Co do rozdziału 11. - James i Syriusz zostali przedstawieni w złym świetle, owszem. Było to działanie zamierzone. To już czwarty rok, prawda? Chyba troszkę przeskoczyłam, nawet nie pamiętam, gdzie skończyłam Tak czy tak chodzi o to, że każda zbrodnia ma swoje motywy, nawet tu
Skojarzenie z Księciem Półkrwi... wiesz co, tak sobie myślałam, że sama bym czegoś takiego nie wymyśliła... Podświadomość skojarzyła taką scenę z HP i poszło - mea culpa. Może na przyszłość wyjdzie lepiej.
Literówki... No każdemu się zdarzają. jakaś alfa i romeo nie jestem Powtórzenia... Dobrze, że tylko jedno Ale dzięki, może kolejny (mam nadzieję, że powstanie) rozdział będzie pod tym względem choć odrobinę lepszy.
Dzień jak co dzień - lekcje, posiłek, nauka i wieczór spędzony z przyjaciółmi. Tak, nareszcie mam prawdziwych przyjaciół, pomyślał Remus, uśmiechając się lekko. Zaczynał już czwartą klasę w Hogwarcie i od pełnego roku posiadał dwóch najlepszych przyjaciół - Jamesa Pottera i Syriusza Blacka. Z pewnością mógł ich tak nazwać, chociaż nie wiedzieli o jego małym sekrecie. Dzień jak co dzień - jak zawsze siedział z nimi samotnie przy kominku, słuchając najczęściej zabawnych historii. Tym razem miało być inaczej.
- Dużo macie sekretów przed światem? - zaczął temat James, wpatrując się w pomarańczowe płomienie. Pierwszy odezwał się Syriusz:
- Nie, żadnego. No, może jeden.
- Jaki? - zapiszczał z podnieceniem Peter.
- Jestem niesamowicie przystojny. Ale to chyba nie sekret - odrzekł, po czym płynnym ruchem dłoni poprawił włosy.
Chłopcy zaczęli się śmiać, najgłośniej Remus. Lubił poczucie humoru Syriusza, choć dla otoczenia zapewne wydawało się samolubne.
- Wiesz, Syriusz, nie powinniśmy byli tak zgnębić Snaper17;a w pociągu - powiedział James po chwili ciszy. Przyjaciel się tylko zaśmiał.
- A co, masz wyrzuty sumienia?
- A żebyś wiedział, że mam.
- Daj spokój James, to tylko Smark! Słyszałeś, co mówił do tego swojego koleżki o nas.
- Słyszałem...
Chłopak nie wydawał się być przekonany. Remus nadstawił uszu - jeszcze nie słyszał tej historii ze szczegółami. Syriusz westchnął i wstał.
- Jak tam chcesz, ale nie piszę się na słuchanie głupich plotek o samym sobie. Że niby jesteśmy debilami? - prychnął. - I nie uważam się za tępego mięśniaka.
- Tak o was powiedział? - zdziwił się Remus. Snape zawsze wydawał mu się spokojny i niegroźny.
- A jak - prychnął ponownie Syriusz. - Do tego Averyr17;ego czy jak mu tam.
Zapadło milczenie. Remus obserwował Jamesa, który z dziwną bezsilnością i bezradnością wpatrywał się w płomienie. Widząc ten kompletny brak nadziei, nawet płomienie zdawały się nie trzaskać zbyt wesoło. Nie wiedział, co z przyjacielem się dzieje, więc tym bardziej się martwił. Nie chciał jednak pytać przy Syriuszu i Peterze.
- Dobra, panowie, ja zbieram się do spania. Takie nic-nie-robienie jest męczące - zarechotał. - James, idziesz?
- Nie, jeszcze trochę posiedzę, jest tak przyjemnie.
- Ok, jak chcesz - chłopak wzruszył ramionami. - Remus?
Pokręcił głową.
- Ja idę - zapiszczał wesoło Peter. Syriusz wywrócił lekko oczami.
Po chwili Remus i James zostali sam na sam z płomieniami i najwyraźniej ponurymi myślami. Co jakiś czas jeden spoglądał na drugiego, jakby chcieli wyznać, co leżało im na młodych sercach, lecz rozmyślali się za każdym razem.
- W sobotę eliminacje do drużyny quidditcha - powiedział w końcu James. - Mam już tylko trzy dni na przygotowania.
- Chyba się nie boisz? - zapytał chłopak, lecz było to retoryczne pytanie. Oczywiście, że się nie bał latania na miotle, przecież to jego pasja.
- No weź, może bez przesady. Ale zawsze to jakiś stres. Liczę, że wszyscy będziecie na widowni, żeby mnie dopingować.
Remus uśmiechnął się do niego. Jak mógłbym zostawić przyjaciela w tak ważnym dla niego momencie?, pomyślał. Syriusz na pewno uważa tak samo. Chwilę jeszcze siedzieli w ciszy. Gdy James wstał i zaczął iść w kierunku dormitorium, Remus zdał sobie sprawę, że nie będzie mógł być na eliminacjach. Odbywały się po południu, pani Pomfrey nie pozwoli mu na nie iść, przecież...
- W sobotę jest pełnia - powiedział cicho i ze strachem.
- Co powiedziałeś?
James jeszcze nie poszedł, czekał na niego przy schodach. Remus najpierw się zmieszał, a następnie ogromnie przeraził. O nie!
- Eee... w sobotę się spełnią... twoje marzenia. Będziesz... będziesz świetnym graczem.
Zająknął się, lecz miał nadzieję, że James w to uwierzy. W głębi serca wiedział jednak, jakie możliwości ma jego przyjaciel. Czekał na dalsze pytania.
- Nie, wcale nie. Powiedziałeś "w sobotę jest pełnia". O co, że tak spytam, biega? Co ma pełnia księżyca do moich eliminacji?
Remus nie odezwał się ani słowem. Co mógł powiedzieć? Że choruje? Akurat podczas każdej pełni? Przez trzy lata kupowali wszystkie jego wymówki o problemach zdrowotnych czy rodzinnych. Rok wcześniej nawet chciał wyznać Jamesowi swoją przypadłość, lecz zabrakło mu odwagi...
- Pełnia? - spytał ponownie chłopak.
Tym razem innym głosem. Intensywnie brązowe oczy patrzyły na niego bardzo uważnie zza okularów. Był niższy od przyjaciela, więc spojrzenie jeszcze bardziej go przytłaczało. Zdawał sobie sprawę, że oto nadszedł czas na wyznanie całej prawdy. Bał się, nie było jednak odwrotu.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...
- Powiem ci wszystko, o co tylko zapytasz - rzekł szybko - ale najpierw ty mi coś powiedz, proszę.
Zacisnął kciuki. Jego drobne ciało lekko drżało, a blada na co dzień twarz stała się podobieństwem kredy. Spojrzenie brązowych oczu utkwił w Jamesie, oczekując odpowiedzi. Delikatnie ściągnął brwi. Chłopak powoli i jakby niepewnie kiwnął głową.
- Ze Snapem w pociągu nie chodziło o to, że komuś coś powiedział, prawda?
Przyjaciel skinął ponownie, tym razem spuszczając głowę. Remus stał się nieco pewniejszy.
- Chodziło o Lily Evans, mam rację? Podoba ci się i nie możesz znieść, że spędza z nim tyle czasu, a ciebie odtrąca jak natrętną muchę. Chciałeś jej pokazać, że on wcale nie jest taki fajny, jak jej się wydaje, czy tak?
- Tak - odrzekł cicho chłopak. - Dokładnie o to chodziło.
Remus uśmiechnął się w duchu. James jednak nie jest taki zły, pomyślał. Syriusza znał na tyle dobrze, by wiedzieć, jak jest honorowy - głupie gadanie Ślizgona i zachęcenie przez przyjaciela z pewnością wystarczyło.
- No dobra, dosyć tego - przerwał jego rozmyślania James. Remus zlękniony spojrzał na niego. - Co pełnia księżyca ma wspólnego z moimi eliminacjami? Nie jesteś chyba jakimś wilkołakiem, żeby to miało przeszkadzać.
Remus spuścił głowę i utkwił wzrok w podłodze. Kątem oka widział, że James zrobił ruch, jakby chciał się odsunąć, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnował. W końcu westchnął i powiedział cicho:
- Tak, James. Jestem wilkołakiem.
Edytowane przez 93asia93 dnia 19-08-2010 17:11
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.