Nigdy wewnątrz X.
Przygody wesołego kaloryferka. Przygody wesołej Nigdy. Przygody bardzo radosne. ha, ha...
Witamy w dzienniku pokojowym. Nie, nie jestem na pokładzie...
Wesoła Nigdy, katastrofy dzień pierwszy. Godzina 2:06.
Zasypiam.
Jestem przybity. Dosłownie postawiony pod ścianą. Bez szans na ucieczkę.
Dni stają się coraz krótsze, mroźniejsze i choć wydawałoby się, że sprawi mi to radość, wcale tak nie jest. Pragnę słońca, które daje mi wolność.
Nienawidzę zimy.
Dopada mnie wtedy gorączka. Świat wiruje, a ja choć tak bardzo chciałbym się ruszyć, nie mogę. Naprawdę nie mogę. I jest mi coraz cieplej... wciąż cieplej i... cieplej. Nie jestem pewien czy to dobrze. Potrzebuję choć odrobiny spokoju... Cienia, chłodu.
Do diabła!
Tak się nie traktuje nawet psa!
Ani kota... który lubi się wykładać pode mną... albo na mnie.
Bezczelny.
Wyobraź sobie, że leżysz zdyszany, rozgrzany i chory, a ktoś znienacka kładzie się na Tobie, wyciąga wygodnie i zupełnie się Tobą nie interesuje. Czy tak w ogóle można? Dlaczego?
I co z tego, że mnie naprawdę doceniają... cóż z tego, że nie mogą żyć beze mnie... jeśli jestem im obojętny. Bez znaczenia... Nikt się ze mną nie liczy. Kaloryfer - rzecz prozaiczna. A uczucia? Cóż z nimi począć?
Dom:Gryffindor Ranga: Śmiertelna Relikwia Punktów: 10619 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,380 Data rejestracji: 28.09.09 Medale: Brak
Czytałam to dwa razy. Dlaczego? Bo nie mogłam dojść do tego, że to wyznanie grzejnika xD. Za drugim razem podchwyciłam.
Wyszło Ci to, nie powiem: gorączka, hehe. Jednak jest coś, co mnie zastanawia. Dlaczego zatytułowałaś to "Nigdy wewnątrz"? Przecież, to wywody biedaka spod okna/ściany, którego jedynym zadaniem jest ogrzewanie pomieszczenia. Cóż, pewnie sama bym miała żal do swojej tragicznej egzystencji, na jego miejscu. Ale to w końcu kaloryfer, a nie Nigdy.
W sumie cieszę się, że tak piszesz, bo jest to bardziej przyswajalne. Niektóre z poprzednich części były jakoś mocno surrealistyczne. Czasem aż nie umialam znaleźć słów, czy w ogole nie rozumiałam, o co Ci chodzi ^^. I człowiek tak pisał, że rozumie, mimo iż tak do końca nie rozumiał. Teraz odbiór może być szerszy. I bardzo dobrze! ; )
Weny dalszej, wiór ^^
__________________
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.
Oscar Wilde
* * *
Mol pisze swój Fick: James Potter - Ostatnia Szansa [35/?] http://hogsmeade....ad_id=2444 Wspieraj artystów pisarzy - dobrowolne datki w postaci komentarzy są bardzo pożądane.
Czeka mnie jeszcze dziesięć dni bycia wesołą kolonistką.
Z moich głupich snów nauczyłam się jednej ważnej rzeczy: coraz bliżej końca... Czas szybko minie, mam nadzieję, a ja od nowa rozpłynę się w swoim nieładzie. Trzeba myśleć optymistycznie! Do tej pory rozmawiałam tylko ze Zdzisią, która poznała mnie na tyle, by wiedzieć, że jeśli chce mieć długopis, to nie może pożyczać go mnie, bo go zgubię. Wie też, że nie może się odzywać do mnie gdy jestem zajęta myśleniem, tworzeniem lub spaniem - czyli wie, że po prostu ze mną nie pogada. Poza tym, polubiłam morze. Zawsze wydawało mi się okropnie nudne, mokre, zimne i szumiące. Teraz dostrzegłam jego urok. Mam zamiar w nocy nawiać z ośrodka i rozłożyć się z latarką na plaży. Będzie zimno... ale będzie też fajnie. Dobrze, że nie boję się ciemności...
***
Zmieniłam zdanie. Jednak chcę mieć znajomych. Przyszło mi to do głowy doprawdy znienacka, sama się zdziwiłam. Skąd taki wniosek? Nie wiem sama.
Olałam dziś zajęcia, podczas których, nawiasem mówiąc, nie robi się nic - pani daje piłkę, mówiąc: zagrajcie sobie w siatkę albo w ziemniaka. Postanowiłam więc w tym czasie wykąpać się w gorącej wodzie, korzystając tego, że o tej porze nie ma kolejek i przede wszystkim nikt nie będzie mnie poganiał. Rozebrałam się w łazience i siup! pod ciepły strumyczek ze słuchawki prysznicowej. Ah... jak ja uwielbiam się kąpać! Rozmyślałam wtedy nad różnymi sprawami i znikąd przyszła do mojej głowy owa wieść - chcę mieć znajomych.
Znowu się zdziwiłam.
Tym razem na wspomnienie owego zdziwienia.
No bo... Skąd tak absurdalny pomysł?!
Przecież przez całe życie unikałam innych jak ognia, prawie nie wychodząc z domu. Strasznie żałosnym jest tłumaczyć się przed samą sobą. Skoro tego chcę, chyba muszę się uszczęśliwić, prawda? Być może znormalniałam.
Tylko jak się do tego zabrać?
Wiem już, że Zdzisia mnie nie lubi. A w zasadzie nawet nie miała szansy zaprzyjaźnić się ze mną, nie pozwoliłam jej przecież. Wiem również, że inni mnie nie lubią. Zdzisia z pewnością opowiedziała im z jaką dziwaczką musi dzielić pokój. Jedynym rozwiązaniem jest więc odezwać się... Iść na którąś z kompletnych strat czasu - zajęcia się znaczy. I chyba zacząć mówić...
Jak ja bym chciała tego uniknąć...
A może nie? W końcu to ja chcę kogoś poznać. Nikt mnie nie zmusza. To mój pomysł.
Wniosek z mych rozważań jest wręcz niedorzeczny: Nigdy, która nigdy nie lubiła mówić, chce stać się Nigdy, która gada.
Powinnam zmienić zdanie... tak byłoby mi łatwiej...
Ale od kiedy Nigdy robi to co łatwiejsze?
I dlatego właśnie skończyłam prysznic, wytarłam się, potem ubrałam. I, do cholery, poszłam na to głupie boisko... żeby pograć w pieprzoną piłkę.
***
On nie. Oni się na mnie gapią.
"Krowa się na mnie patrzy..."
Przerażenie emanuje z kazdej komórki mojego ciała.
To na pewno widać!
Nie!
Nic nie widać.
Koniec z tym, bo ucieknę zanim tam pójdę.
Nigdy z podniesioną wysoko głową i rękami w kieszeniach granatowej bluzy, pewnym krokiem ruszyła w kierunku grupy kolonistów, grającej w kartofla. Oczywiście, wcale nie zdziwił jej fakt, iż prawie nikt nie zwrócił na nią uwagi.
- Cześć - rzuciła niedbale w tłum i usiadła ma trawie obok zakapturzonego chłopaka, który ostentacyjnie patrzył w drugą stronę.
Ów jegomość zaintrygował ją z trzech powodów: po pierwsze, na jej widok otworzył usta i wzdrygnął się; po drugie, odwrócił od niej wzrok; po trzecie, uciekł, gdy tylko zorientował się, że usiadła obok niego.
- Cóż, istnieją też normalni ludzie - pomyślała Nigdy. - Czas na dziwaków, wejście w paszczę potwora, czy jaktam...
__________________
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6158 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,068 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
O, mam lekkie zaległości.
Kurczę, doczucia mam właściwie takie jak mol. Grzejnik? Powiem tak: niebywałe, ale i poniekąd fascynujące. W życiu bym na to nie wpadła. Również musiałam czytać dwa razy, konkretnie 1 i pół zanim załapałam. ^^
Druga część... Łatwiej się ja czytało. Jest dosyć "zwykła" w porównaniu z chociażby grzejnikiem, więc jakiś problemów nie miałam. Ale to dobrze, że tak zmieniasz, raz tak, raz tak. robi się ciekawiej, gdy czyta się wyznania grzejnika, kawałku o Stefanie, latających słoniach i o samej Nigdy. Interesująco.
Dom:Gryffindor Ranga: Śmiertelna Relikwia Punktów: 10619 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,380 Data rejestracji: 28.09.09 Medale: Brak
Przeczytałam.
Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, to fakt, że zaczynasz pisać dla zrozumienia. Nie wiem, czy to kwestia oglądania się na czytelników(czki). Tak czy owak, na pewno odbiór wydaje się prostszy.
A ten rozdział? Pojawiła się fabuła. Wiemy, że Nigdy jest na kolonii i całkiem do rzeczy myśli. Na szczęście nie gadała podczas kąpieli z kranem, co po raz wtóry utwierdziłoby mnie w przekonaniu, że ta mała jest "porypana" ;p.
Poza tym nie ma takich wtrąceń, które chwiałby całą akcją, a które miały miejsce wcześniej. To, jak dla mnie - plus tego odcinka. Takie sformułowania zawsze sprawiały, że nie wiedziałam, gdzie jest Nigdy: w powieści, czy w autorce. A teraz wiem. I nie jest to kwestia wygody bynajmniej. Tylko tego, że kiedy piszesz coś "dla siebie", to pisz - spoko. Ale jak już coś publikujesz i ktoś to czyta i chce ciągu dalszego, chyba czasem warto pomyśleć czy "łapie" tę dość wysublimowaną fabułę.
I ostatnia sprawa:
Nie mogłam. Po prostu nie umiałam wyzbyć się wrażenia, że "Droga do Nikąd" (btw, a kiedy dowiem się cokolwiek o tym Nikąd?!^^) przybiera nieco charakteru pamiętnikarskiego. Nie ma - na całe szczęście - tej fatalnej formy z cyklu: "Drogi pamiętniku...!", ale zrobił się to dla mnie taki trochę pamiętnik zbuntowanej nastolatki. Oczywiście jest to wrażenie spotęgowane przez ten konkretny rozdział, ale symptomy widziałam już we wcześniejszych odcinkach.
Zobaczymy, jak to rozwiniesz. Nie wiem, co masz w planie. Zmieniasz style, formy... dzieje się tu wiele. Nawet wizualnie. Dlatego nie oceniam tego pod kątem całości, tylko czekam, co zrobisz w następnym poście...
Weny, wiór! ^^
(Pe es: No i znów mol ze swymi epistolarnymi komentarzami...heh)
__________________
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.
Oscar Wilde
* * *
Mol pisze swój Fick: James Potter - Ostatnia Szansa [35/?] http://hogsmeade....ad_id=2444 Wspieraj artystów pisarzy - dobrowolne datki w postaci komentarzy są bardzo pożądane.
No to może nie zmuszaj, bo nie lubię komentowania na siłę tekstu, który wybitnie mi nie podchodzi..
Obiecuję, że już nie będę...
Ale cóż, pomyślałam, że czasami warto jest kogoś nakłonić do czegoś. Łatwiej jest mówić, że się czegoś nie lubi, zamiast sprawdzić, czy tak w istocie jest.
Brak czasu mówi mi, że nie mogę szukać teraz fragmentów postów, na które chciałam odpisać, jednak hm... Krótkie sprostowanie dotyczące opowieści o kaloryferze: to jest tekst, który napisała Nigdy w ramach dziwnych, pokojowych przemyśleń. Fajny, nie? xd
Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, to fakt, że zaczynasz pisać dla zrozumienia. Nie wiem, czy to kwestia oglądania się na czytelników(czki). Tak czy owak, na pewno odbiór wydaje się prostszy.
Hm, już od bardzo dawna, brakowało mi w tym tforze fabuły i miałam zamiar ją wprowadzić od momentu, kiedy podjęłam decyzję, że będę kontynuować moje opowiadanie o niczym.
Po prostu uznałam, że wstęp juz mam za sobą i teraz muszę napisać coś ciekawszego. Przyznam też, że słowa Delty również skłoniły mnie do tworzenia 'normalnego świata' dla Nigdy. Delta ciągle pisała: 'mało akcji!'.
Na szczęście nie gadała podczas kąpieli z kranem, co po raz wtóry utwierdziłoby mnie w przekonaniu, że ta mała jest "porypana" ;p.
Nigdy z Kierownicą gada tylko przez sen, stąd brak dialogów z kranem.
Nie mogłam. Po prostu nie umiałam wyzbyć się wrażenia, że "Droga do Nikąd" (btw, a kiedy dowiem się cokolwiek o tym Nikąd?!^^) przybiera nieco charakteru pamiętnikarskiego.
O Nikąd jeszcze będzie całkiem sporo... (Mówię Ci! Tam jest fajnie!)
Hm, sprecyzuj 'styl pamiętnikarski', jeśli możesz. Jeżeli masz na myśli 'moje' przemyślenia, to Ci powiem, że w każdym tekście można znaleźć dużo cech autora, mimo to, że przy Nigdy dość mocno poniosła mnie fantazja.
Jeśli masz na myśli formę w jakiej piszę... cóż. To oznacza, że muszę się bardziej postarać. :P
Dodam jeszcze typową i głupkowatą formułkę: Wielkie dzięki za komentarze! Kocham Was! :* (xd)
I dodam jeszcze 2, że następna cześć będzie jak przepiszę ją z kartki. Może w środę na informatyce? (O ile informatykę mam w środę.)
__________________
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6158 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,068 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Fajny, nie?
Zaprzeczyć nie można. ; d Odcinek był dość niezwykły i mi się podobał. Fakt, żeby załapać za pierwszym razem, trzeba chyba być... wiórem. Co jak co, ale kaloryfer był bezbłędny!
O Nikąd jeszcze będzie całkiem sporo... (Mówię Ci! Tam jest fajnie!)
Dobrze by było. ; d Wspaniale Ci wychodzi "pisanie o niczym", ale naszą tytułową krainę wypadałoby poznać. Czekam niecierpliwie.
Może w środę na informatyce? (O ile informatykę mam w środę.)
Chyba masz wiele wspólnego ze swoją bohaterką. xD Radziłabym zerknąć na plan lekcji. W każdym razie będę wyczekiwać następnego odcinka.
Edytowane przez Peepsyble dnia 21-02-2010 07:21
Ziemniak to bardzo niebezpieczna gra. W szczególności dla Nigdy, która nie potrafi odbijać piłki.
To był mocny cios w jej żelazną dumę.
Z siniakiem na czole, zdenerwowana dziewczyna zapewniała wszystkich, że nie umarła. Bycie w centrum zainteresowania nie było dla Nigdy niczym przyjemnym. Zresztą, kto lubi być niezdarą?
- Lepiej sobie usiądź, zawołam pielęgniarkę! - krzyknął Ktoścoś lub Ktosiacosia.
- Możesz mieć wstrząs mózgu! - dodał inny Ktoscoś bądź Ktosiacosia.
- Albo ogon... - odparła Nigdy.
- Uważaj na siebie! - rzekł Ktośinny zaniepokojonym głosem.
- Albo i nie...
Nigdy bardzo denerwowała panika innych, gdyż najzwyczajniej nie wierzyła w ich troskę. Nic jej nie było, a tłum obłudników osaczał ją z każdej strony. Zapragnęła więc wyrwać się z tego zamieszania.
- To nie są żarty - warknął inny Ktośinny, widząc, że nagle ruszyła niezdarnie dokądś.
- Tak, to są żarty... Tylko udawałam, że zemdlałam, a siniak to tylko złudzenie optyczne. Nara.
Wściekła dziewczyna, nareszcie, przebiła się przez zbiorowisko, otrzepała spodnie z trawy, a następnie, po prostu sobie poszła.
***
I to by było na tyle, jeśli chodzi o zawieranie nowych znajomości.
- Mogę grać z wami? - zapytałam Ktosięcosię, a ona odrzekła: 'oczywiście'.
Chwilę potem ktoś odbił do mnie piłkę, ja nie trafiłam w nią rękami i dostałam w głowę. Siła uderzenia przewróciła mnie prosto na kamień. Następnie najprawdopodobniej zemdlałam. Oh! Zaiste, mrożąca krew w żyłach historia!
Tak bardzo chciałam wzbić się w powietrze, pofrunąć choć na chwilę do świata, do ludzi... I co zrobiłam? Poleciałam...
Jak głupia Nigdy poleciałam w drugą stronę. Na ziemię. A następnie uzyskałam tytuł: ' Ofiary roku'. Kiedy mogę odebrać statuetkę?
***
- No nie! Nie pójdę do lekarza nigdy! - krzyczała Nigdy oddalając się od pielęgniarki, która próbowała ją złapać. Nie trzeba chyba dodawać, że sprostała temu 'wyzwaniu'.
Pokój w ośrodku kolonijnym nie jest dobrym miejscem do zabawy w chowanego. Zbyt mało przestrzeni, zero kryjówek... Szczególnie, gdy osoba, którą gonimy nie jest zdesperowana dostatecznie, by skoczyć przez balkon.
Mimo to, Nigdy nie chciała się poddać. Przecież nienawidziła lekarzy, pielęgniarek, całej niewesołej ekipy w białych fartuchach. Perspektywa wizyty w szpitalu była dla niej koszmarem.
Cóż, koszmary się zdarzają.
A Zdzisia wszystko pogarszała.
Nigdy nigdy nie widziała w niej sojuszniczki, ale nie spodziewała się również tego, że zostanie tak zwyczajnie wystawiona na pastwę losu.
To Zdzisława przyprowadziła pigułę do uciekinierki. Na swoje usprawiedliwienie miała jedynie słowa: 'Na miłość boską! Przecież ty zemdlałaś! Masz krew na plecach!'.
Marna wymówka.
Nigdy z wyrzutem łypała na swą współlokatorkę.
***
Szpital, szpital, prześwietlenia i cośtam jeszcze... Dwa dni w plecy, ogrom nudy i inne katusze.
Sama sobie winna jestem. Zachciało i się poznawać innych ludzi.
Oczywiście całe to zamieszanie było kompletnie niepotrzebne, ponieważ okazało się, ze nic mi nie jest.
Łał, wiedziałam to od początku.
Gdyby nie fakt, że udaję, że to zdarzenie nie miało miejsca, obraziłabym się na Zdzisię. Jednak skoro tak jest, nie mam powodu.
Hm, mam więcej znajomych. Pytają się mnie jak się czuję. Nieustannie. Cóż, nie jestem pewna czy chcę się z nimi kumplować. Wspominają coś, czego nie było. Naprawdę, chcę o tym zapomnieć i wrócić do swej fantastycznej krainy.
***
- Co o tym myślisz? - zapytała Nigdy Zdzisia w czwartek wieczorem.
- Nie wiem.
- Nie wiesz co myślisz?
- Oczywiście, że wiem. Aż tak głupia nie jestem.
- Więc jak?
- Powiem ci w tajemnicy, że gdy mówię 'nie wiem', mam na myśli to, że nie chcę odpowiedzieć na pytanie, tudzież nie chce mi się odpowiedzieć na pytanie. Rozumiesz, taka ochrona przed potencjalnym rozmówcą... Bo któż chciałby gadać z idiotą?
- No, rozumiem. Aż tak głupia nie jestem. Więc jak ci się to podoba?
- Nie wiem, zapytaj w sobotę.
- Dlaczego sobotę? Co jest w sobotę?
- Nie wiem.
- No nie bądź taka! Rozumiem, że nie chce ci się gadać ze mną, ale na tę jedną rzecz mogłabyś mi odpowiedzieć.
- Ale ja naprawdę nie wiem co jest w sobotę! Ba! Nie wiem nawet kiedy to jest! Czy jest jakiś dobry synonim do określenia 'nie wiem'? Tym razem naprawdę nie wiem.
- Nie mam pojęcia.
- Nie mam pojęcia co jest w sobotę. W porządku?
- 'Nie mam pojęcia', czyli nie chce mi się już z tobą gadać.
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6158 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,068 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Świetne. ; D Ciekawy odcinek, mało zawiły, bardzo w stylu Nigdy, z nowymi, fajnymi tekstami. Jak zwykle podobały mi się zakończenia "części", końcowe zdania. Znowu wyszło bardzo dobrze i mam nadzieję, że dalej też tak będzie.
Ktosiacosia
Świetny tekst. ^^ Bardzo mi się spodobał.
Mozesz
Mała literówka - ż.
I to by było na tyle. Życzę weny i powodzenia. ; }
No, nareszcie mogę odpisać na Twojego posta Peeps, bez obawy, że zablokuje mi to możliwość dodania kolejnej części. ^^
Chyba masz wiele wspólnego ze swoją bohaterką. Radziłabym zerknąć na plan lekcji. W każdym razie będę wyczekiwać następnego odcinka.
Nie mogłam wtedy sprawdzić na planie lekcji, ponieważ wtedy gdy pisałam, że nie wiem kiedy mam informatykę nie byłam w posiadaniu nowej wersji planu! Chociaż faktem jest również to, że dosyć często zadaję pytania z serii 'Czy dzisiaj jest wtorek?'.
Dobrze by było. ; d Wspaniale Ci wychodzi "pisanie o niczym", ale naszą tytułową krainę wypadałoby poznać. Czekam niecierpliwie.
Ale o Nikąd było już odrobinkę... Nie wiem, czy Wasze wątpliwości wynikają z tego, że ja kiepsko opisałam to co miałam, czy stąd, że czytacie nieuważnie... A może mi się wydawało, że pisałam?... Dużo myślałam na ten temat, więc może mi się wydawać, że coś już było, a wcale nie było. Ogólnie rzecz biorąc, Nikąd to ta kraina, która ciągle śni się Nigdy. :}
Mała literówka - ż.
Mam prośbę, gdy mi coś 'wytykasz' kopiuj większą część zdania, bo ja teraz naprawdę nie mam pojęcia gdzie tego szukać, a ponadto nie mam czasu by to zrobić. Ble, sprawa literówki pozostanie niejasna do jutra? Na informatyce będzie chwila czasu. : ]
__________________
Dom:Gryffindor Ranga: Śmiertelna Relikwia Punktów: 10619 Ostrzeżeń: 1 Postów: 1,380 Data rejestracji: 28.09.09 Medale: Brak
Och, wiór z nowym odcinkiem. A ja znów po części nie mam neta ;/, wciąż się wyłącza... więc będzie krótko.
Te odcinki są coraz lepsze. I bardziej przejrzyste. Jak to określiła Peepi [;p], bardzo w stylu Nigdy ^^. A, no i Zdzisia.
Jeszcze jedna dobra rzecz, to umiejętność tworzenia zabawnych neologizmów. "Ktośinny", "Kroścoś". Bardzo pasują do Nigdy i do Nikąd.
Co do tego palanta - pierwszy raz mogłam się wczuć w Nigdy. A to mi się nie zdarzyło jeszcze xD
__________________
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.
Oscar Wilde
* * *
Mol pisze swój Fick: James Potter - Ostatnia Szansa [35/?] http://hogsmeade....ad_id=2444 Wspieraj artystów pisarzy - dobrowolne datki w postaci komentarzy są bardzo pożądane.
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6158 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,068 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Nie mogłam wtedy sprawdzić na planie lekcji, ponieważ wtedy gdy pisałam, że nie wiem kiedy mam informatykę nie byłam w posiadaniu nowej wersji planu!
Och, znam ten ból. ; d Pomijając to, że ja swój ciągle gdzieś gubię, to również czekałam na nowy, a kiedy sie już pojawił to na śmierć o nim zapomniałam. Efekt był taki, że prawie poszłam do szkoły z nie tymi książkami co trzeba.
Mam prośbę, gdy mi coś 'wytykasz' kopiuj większą część zdania, bo ja teraz naprawdę nie mam pojęcia gdzie tego szukać, a ponadto nie mam czasu by to zrobić
Nie ma sprawy. ; } Sama teraz się pogubiłam i nie mogłam tego znaleźć. wtedy się spieszyłam i jakoś tak. Zwykle więcej staram się kopiować. A tu masz zdanie: "- Mozesz mieć wstrząs mózgu! - dodał inny Ktoscoś bądź Ktosiacosia."
Parszywy tchórz, dureń - oto ja, w słoneczny dzień, kiedy zaskoczyła mnie na boisku.
Patrzę... Nie! Nie wierzę!
Idioto, zamknij gębę.
Idzie... i wygląda inaczej niż zazwyczaj. Patrzy tępo w dal, nierozmarzona, niezamyślona, inna... ale nadal wspaniała.
Cóż ją tu sprowadza? Przecież unikała ludzi. Wiem o tym najlepiej, bo przecież ciągle za nią łażę. A raczej prawie ciągle, gdzieś mi dzisiaj spieprzyła.
Wystarczyła chwila nieuwagi.
Idioto, nie gap się.
Ale ładne kwiatki po drugiej stronie boiska... a jakie dojrzałe malinki, na krzaczkach za płotem...
O nie.
I w tej chwili przeszedł mnie dreszcz.
Usiadła obok mnie!
Siedź idioto!
Za blisko... zdecydowanie za blisko...
I uciekłem.
***
Parszywy tchórz, dureń, idiota - oto ja, gdy dowiedziałem się, że przeze mnie trafiła do szpitala.
No dobra. Wiem, że przesadzam, ale może gdybym nie uciekł, a najnormalniej w świecie zagadał, nie poszłaby grać w najgłupszą rzecz pod słońcem, pieprzoną piłkę.
A ponadto czuję, że mam problem - Nigdy zaintrygowała wszystkich swoją innością.
Miejsce za krzakiem jest tylko moje.
Skończyło się tchórzowanie, czas na działanie!
__________________
Dom:Hufflepuff Ranga: Dziedzic Hufflepuff Punktów: 6158 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,068 Data rejestracji: 26.08.08 Medale: Brak
Rany.
<konstruktywność> Steeefaaan! </konstruktywność>
Kurczę. Wyszło jak zwykle świetnie, i jak zwykle wspaniale wyszedł sam Stefan. I Ty mówiłaś, że Ci części ze Stefanem nie wychodzą.
A mi się podobają jeszcze bardziej. To jest po prostu cudowne!
A raczej prawie ciągle, gdzieś mi dzisiaj spieprzyła.
Kocham to zdanie! Nawet wyrwane z kontekstu brzmi wspaniale, a razem z resztą jeszcze lepiej.
Okej. Idę sobie z moją wazeliną, bo mam wrażenie, że ostatnio moje posty są nad wyraz podobne i robią się nudne. Weny życzę. Adieu.
Dom:Ravenclaw Ranga: Uzdrowiciel Punktów: 2442 Ostrzeżeń: 0 Postów: 372 Data rejestracji: 02.04.10 Medale: Brak
Te odcinki są takie... magiczne. Serio. Kiedy piszesz z perspektywy Nigdy, to dzięki Twoim opisom czuję się, jakbym to ja była Nigdy. Kiedy zaś piszesz część o Stefanie, to również mam takie uczucie. To jest nie do opisania. Czarujesz mnie tymi odcinkami aż tak, że nie mogę sie od nich oderwać. Są takie fascynujące, takie... prawdziwe. Każde zakończenie jest dla mnie tym, czym dla dla pisarza, zakończenie powieści. Żal, ze to już koniec... Naprawdę powinnaś napisać więcej części. Nie, nie przesłodziłam z tymi pochwałami. Naprawdę, szczerze Ci sie należą.
Pozdrawiam i życzę Wena!
A.
__________________
Jedynie w pogoni za perfekcją możemy zrobić jakiś znaczący krok do przodu
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.