Dom:Slytherin Ranga: Lord Punktów: 37745 Ostrzeżeń: 2 Postów: 1,722 Data rejestracji: 02.08.11 Medale:
Tom I
"Był to Quirrell. - To pan? l - krzyknął Harry zduszonym głosem. Quirrell uśmiechnął się.
- Tak, to ja - powiedział spokojnie. - Zastanawiałem się, czy spotkamy się tutaj, Harry Potterze.
- A ja myślałem, że... Snape...
- Severus? - Quirrell roześmiał się, ale tym razem nie był to jego zwykły nerwowy chichot, ale krótki, zimny i ostry śmiech. - Tak, Severus wygląda na takiego, prawda? Nieźle mieć takiego Severusa, który krąży po szkole jak wyrośnięty nietoperz. Kto by mógł podejrzewać tego b-b-biednego j-j-jąkałę, p-profesora Quirrella?"
Tom II
"-Trzymaj się, bo spadniesz... - mruknął Harry do Rona. -Przy stole nauczycielskim jest puste miejsce...Gdzie jest Snape?(...)
-Może jest chory! - szepnął Ron z nadzieją.
-Może sam odszedł - mruknął Harry - bo znowu nie dali mu obrony przed czarną magią!
-Albo może go wylali! - zawołał Ron. - Przecież nikt go nie znosi, więc...
-A może - rozległ się lodowaty głos tuż za nimi - czeka, żeby usłyszeć, dlaczego wy dwaj nie przyjechaliście pociągiem razem z innymi."
Tom III
"- Możesz mi powiedzieć, Potter, co Twoja głowa robiła w Hogsmeade? - zapytał łagodnie Snape - Twojej głowie nie wolno przebywać w Hogsmeade. ŻADNA część twojego ciała nie ma pozwolenia na przebywanie w Hogsmeade!"
"Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju."
Tom IV
"- Jestem nauczycielem! - ryknal. - Nauczycielem, Potter! Jak smiesz grozic, ze wywalisz mi drzwi!
- Przepraszam, panie profesorze - powiedzial Harry, wymawiajac z naciskiem dwa ostatnie slowa, po czym schowal rozdzke za pazuche.
Hagrid wytrzeszczyl oczy.
- Od kiedy to mowisz do mnie "panie profesorze"?
- A od kiedy mowisz do mnie "Potter"?"
Tom V
"Wszedł za nią do gabinetu. Drzwi zamknęły się za nim automatycznie. - No wiec? - rzuciła niecierpliwie. - czy to prawda?
- co ma być prawdą? - zapytał Harry trochę bardziej agresywnym tonem, niż zamierzał, więc szybko dodał: - Pani profesor?
- czy to prawda, że podniosłeś głos na profesor Umbridge?
- Tak
- I ze zarzuciłeś jej kłamstwo?
- Tak.
- I powiedziałeś jej, ze Ten,Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił?
- Tak.
Profesor McGonagall usiadła za biurkiem i spojrzała na niego srogo. potem powiedziała: - Weź sobie ciasteczko, Potter."
Tom VI
"[Snape] wycelował w Harry'ego różdżką tak szybko, że ten zareagował instynktownie; zapominając o niewerbalnych zaklęciach, ryknął po prostu:
- Protego!
Jego zaklęcie tarczy było tak mocne, że Snape'em rzuciło i upadł na czyjś stolik. Cała klasa wgapiała w niego oczy, gdy prostował się z gniewną miną.
- Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
- Tak.
- Tak, proszę pana.
- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze."
Tom VII
FRED: "Może jest,a może go nie ma,ale pozostaje faktem , że potrafi się poruszać szybciej niż Severus Snape, gdy mu się zagrozi szamponem..."
__________________
[...] Za bardzo mi na tobie zależało. Bardziej mi zależało na twoim szczęściu niż na tym, byś poznał prawdę, bardziej na twoim spokoju niż na moim planie, bardziej na twoim życiu niż na życiu innych osób, które mogły je stracić, gdyby cały plan zawiódł. Innymi słowy, zachowałem się tak, jak się tego spodziewał Voldemort po nas, głupcach, którzy kochamy. [...] Co mnie mogło wówczas obchodzić, że w jakiejś mglistej przyszłości zginie nieokreślona liczba bezimiennych, pozbawionych twarzy ludzi i stworzeń, skoro ty byłeś żywy i szczęśliwy tu i teraz? [...]
Dom:Slytherin Ranga: Właściciel Pamiętnika Punktów: 98 Ostrzeżeń: 1 Postów: 43 Data rejestracji: 25.12.11 Medale: Brak
Z tych fragmentów ledwo się powstrzymuję od śmiechu.
''Ronaldzie Weasley,jak śmiałeś ukraść auto?! Jestem absolutnie wkurzona!
Twojego ojca czeka w pracy dochodzenie,a to wyłącznie Twoja wina! Jeśli zrobisz kolejny wybryk tego rodzaju ,wtedy wracasz do domu!!! .... Albo to ''-Nie odzywajcie się teraz do mnie,
-A dlaczego?....
Draco Malfoy,zdumiewaąco skoczna tchórzofretka....''
....Hermiono psujesz najwspanialszą chwile mojego życia
Dom:Gryffindor Ranga: Pięcioroczniak Punktów: 344 Ostrzeżeń: 1 Postów: 212 Data rejestracji: 29.06.12 Medale: Brak
Najśmieszniejsze były momenty rozmów Harry'ego i Rona na wróżbiarstwie, np. ten:
"- Chyba musisz iść do okulisty, żeby ci skontrolował wewnętrzny wzrok - powiedział Ron i obaj z trudem powstrzymali sie od śmiechu, bo profesor Trelawney spojrzała w ich stronę."
HAHAHA D genialne x33
__________________
Sprytu Ślizgonów Szczerości Puchonów Wiedzy Krukonów Ucz nas Gryffindorze!
"Nie żałujmy tych, którzy umarli, Harry. Żałujmy żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości" ~by Albus Dumbledore
Dom:Gryffindor Ranga: Redaktor Proroka Punktów: 1058 Ostrzeżeń: 1 Postów: 541 Data rejestracji: 06.07.12 Medale: Brak
"Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
Tak.
Tak, proszę pana.
Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze."
"Wszedł za nią do gabinetu. Drzwi zamknęły się za nim automatycznie.
- No wiec? - rzuciła niecierpliwie. - czy to prawda?
- Co ma być prawdą? - Zapytał Harry trochę bardziej agresywnym tonem, niż zamierzał, więc szybko dodał: - Pani profesor?
- Czy to prawda, że podniosłeś głos na profesor Umbridge?
- Tak.
- I ze zarzuciłeś jej kłamstwo?
- Tak.
- I powiedziałeś jej, ze Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił?
- Tak.
Profesor McGonagall usiadła za biurkiem i spojrzała na niego srogo. Potem powiedziała:
- Weź sobie ciasteczko, Potter."
"- Fred, teraz ty - powiedziała pulchna kobieta.
- Nie jestem Fred, jestem George - odrzekł chłopiec. - Naprawdę, kobieto, i ty się uważasz za naszą matkę? Nie wiesz, jak ma na imię twoje dziecko?
- Przepraszam, George.
- To był żart, jestem Fred."
"- Potter, to jest twój egzemplarz Eliksirów Dla Zaawansowanych, tak?
-Tak - odpowiedział Harry, wciąż oddychając z trudem.
- Jesteś tego pewny, tak?
- Tak - odpowiedział Harry lekko wyzywającym tonem.
- To jest egzemplarz Eliksirów Dla Zaawansowanych, który nabyłeś w Esach i Floresach?
- Tak - odpowiedział stanowczo Harry.
- Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko "Roonil Wazlib"?
W Harrym na moment zamarło serce.
- To moja ksywka."
__________________
"-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbeldor. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - Eecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze."
Dom:Ravenclaw Ranga: Gracz Quidditcha Ravenclawu Punktów: 132 Ostrzeżeń: 0 Postów: 36 Data rejestracji: 27.07.13 Medale: Brak
Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
Tak.
Tak, proszę pana.
Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze.
Mapa Huncwotów:
"Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape`owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi. (...)"
"Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem. (...)"
"Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem. (...)"
[alt]"Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape`owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju(...)"
- Potter, to jest twój egzemplarz Eliksirów Dla Zaawansowanych, tak?
-Tak - odpowiedział Harry, wciąż oddychając z trudem.
- Jesteś tego pewny, tak?
- Tak - odpowiedział Harry lekko wyzywającym tonem.
- To jest egzemplarz Eliksirów Dla Zaawansowanych, który nabyłeś w Esach i Floresach?
- Tak - odpowiedział stanowczo Harry.
- Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko "Roonil Wazlib"?
W Harrym na moment zamarło serce.
- To moja ksywka.
- Fred, teraz ty - powiedziała pulchna kobieta.
- Nie jestem Fred, jestem George. Naprawdę, kobieto, i ty uważasz się za naszą matkę?
- Przepraszam, George.
- To był żart, jestem Fred.
- Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach, był powyżej oczekiwań.
Ron uniósł wysoko odznakę. - Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w naszej rodzinie!
- A ja i Fred to, co, jesteśmy tylko sąsiadami?
Odpowiedziano: 2012-11-07 18:00:51
7 część 2 part
( harry, ron i hermiona lecą na miotle z pokoju który sie pali i harry chce się wrócić po drako i 2 innych )
Harry : Trzeba im pomóc
Ron : No chyba cie pogieło ( czy cos w tym stylu )
Harry : Nie można ich tu zostawić
Ron : Jak przez nich zginimy to cie zabije
Po całowaniu z Cho, gdy wrócił do pokoju.
Ron- Jak było?
Harry - Mokro.
Wypchaj się krowim łajnem, Malfoy"
"potwór w jego brzuchu nagle zatańczył sambe"
"- Trzy ataki dementorów w ciągu tygodnia, a Romilda Vane zapytała mnie tylko, czy to prawda, że masz na piersiach wytatułowanego hipogryfa.
-Co jej powiedziałaś?
-Że nie hipogryfa, tylko rogogona węgierskiego. To o wiele bardziej pasuje do macho.
-Dzięki. A co jej powiedziałaś o Ronie?
-Że ma pufka pigmejskiego, ale nie powiedziałam gdzie.
"Osobiście uważam, że my z Fredem powinniśmy dostać co najmniej P ze wszystkich SUMów. Sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach był zdecydowanie powyżej oczekiwań"
Gdy Harry dostał Błyskawicę od Syriusza ( pod koniec Więźnia Azkabanu)
i słowa kolegi- dasz się przelecieć, Harry?
Pierwsza część:
Harry, Ron i Hermiona wrocili właśnie z 3 piętra i przed rozstaniem sie rozmawiają i Hermiona mówi:
(...)mogliśmy zginąć,albo co gorsza...wylecieć ze szkoły!-i idzie do swojego dormitorium,a Ron rozmawia z Harrym:
(...)Wiesz co?Nie pojmuję tej jej hierarchii wartości...
Hermiona do pirwszoroczniaka-gryzące fryzbi jest zabronione!-wyrwała mu
super zawsze chciałem takie mieć -powiedział Ron-zabierając jej fryzbi
To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, ze wszyscy są tak upośledzeni."
-"Longbottom, gdyby mózgi były ze złota, byłbyś biedniejszy od Weasleya, a to już jest nie lada wyczyn."
-"Rozległ się tupot bosych stóp, błysnęła wypolerowana miedź, huknęło dźwięcznie i ktoś wrzasnął przeraźliwie: to Stworek podbiegł do Mundungusa i rąbnął go w głowę patelnią. - Odwołajcie go, odwołajcie, jego trzeba trzymać pod kluczem! - ryknął Mundungus, zasłaniając się rękami, bo Stworek ponownie uniósł ciężką patelnię. - Stworek! Nie! - krzyknął Harry. Ramię skrzata dygotało od ciężaru patelni, ale jej nie opuścił. - Może jeszcze tylko raz, paniczu Harry, tak na szczęście! (...)
-Żadne zmartwienie, od razu to zlikwidowałam, ale zostaniesz tu do rana. Przez kilka godzin nie wolno ci się nadwyrężać. r11; Nie chcę zostać tu na noc! r11; krzyknął ze złością Harry, siadając i odrzucając koce r11; Chcę odnaleźć McLaggena i zabić go. r11; Obawiam się, że to podpada pod kategorię "nadwyrężenia".
-Ron uniósł wysoko odznakę. - Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w naszej rodzinie?
- A ja i Fred to, co, jesteśmy tylko sąsiadami?"
-"- Czy ktoś by chciał, żebym mu pomogła zinterpretować mgliste kształty wewnątrz kuli?- Zapytała Trelawney(...)
- Ja nie potrzebuję żadnej pomocy - szepnął Ron - przecież to jasne. Wieczorem będzie bardzo mglisto."
Snaper11; Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
Potterr11; Tak.
Snaper11; Tak, proszę pana.
Potterr11; Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, profesorze.
r11; Fred, teraz ty r11; powiedziała pulchna kobieta.
r11; Nie jestem Fred, jestem George r11; odrzekł chłopiec. r11; Naprawdę, kobieto, i ty się uważasz za naszą matkę? Nie wiesz, jak ma na imię twoje dziecko?
r11; Przepraszam, George.
r11; To był żart, jestem Fred
Draco -Kto ci podbił oko, Granger? Chcę mu posłać kwiaty
Ron -Ile za to ?
Fred -5 galeonów
Ron - A jak dla mnie ?
Goerge -5 galeonów
Ron -Przecież jestem waszym bratem!
Bliźniaki -Aaaa, 10 galeonów!
Harry r11; Nie możecie tego zrobić bez mojej zgody, no i musielibyście mieć kilka moich włosów.
r11; No i w tym miejscu nasz plan się wali, to fakt r11; powiedział George r11; bo przecież nie zdobędziemy paru twoich włosów bez twojej zgody.
r11; No jasne, jest nas tylko trzynaścioro na jednego faceta, któremu na dodatek nie wolno użyć czarów, nie mamy szans r11; dodał Fred.
r11; Och, jesteś prefektem, Percy? r11; zdziwił się jeden z bliźniaków. r11; Dlaczego nam nie powiedziałeś? Nie mieliśmy pojęcia.
r11; Daj spokój, przecież pamiętam, że coś o tym wspominał r11; powiedział drugi bliźniak. r11; Raz...
r11; Albo dwa...
r11; Chwilę temu...
r11; Przez całe lato...
Harry, jak przez niego zginiemy, to cie zabiję!"
Harry nie miał kogo poprosic. Prędzej Snape częstował by ich cukierkami, niż podpisał tę zgodę.
- No nie, dajcie spokój! Przecież chyba wszystkie stare opowiastki dla dzieci to dzieło Beedle'a! Fontanna Godziwego Losu... Czarodziej i skaczący garnek... Czara Mara i jej rechoczący kikut.. - Słucham?! - zapytała Hermiona, chichocząc. - Możesz powtórzyć to ostatnie? - Dajcie spokój! - zawołał Ron, patrząc z niedowierzaniem to na Harry'ego, to na Hermionę. - Przecież musieliście słyszeć o Czarze Marze... - Ron, przecież dobrze wiesz, że Harry'ego i mnie wychowali mugole! Nikt nam nie czytał takich bajek, kiedy byliśmy mali. Czytali na m O Królewnie Śnieżce i siedmiu Krasnoludkach... Kopciuszka... - A co to takiego, jakoś choroba? - zapytał Ron
- Obudziliśmy się i nie wiedzieliśmy, gdzie jesteś - wydyszała Hermiona, po czym krzyknęła przez ramię: - Ron! Znalazłam go! Rozdrażniony głos Rona potoczył sie echem z dołu przez kilka pięter: - To dobrze! Powiedz mu, że jest dupkiem!
r11; Ach, moi kochani! Kto z was pierwszy podniósł się z krzesła? Kto? r11; Nie wiem r11; wybąknął Ron, patrząc ze strachem na Harry'ego. r11; Nie sądzę, by to miało jakieś znaczenie r11; oświadczyła chłodno profesor McGonagall r11; chyba że za drzwiami czeka jakiś szaleniec z siekerą, żeby zamordować pierwszą osobę, która wyjdzie z Wielkiej Sali.
-Co, Ron, wszystkie laski już zajęte? - zapytała wyniośle Hermiona. - Już zaczyna Ci się podobać Eloise Midgen? No cóż, jestem pewna, że znajdziesz sobie kogoś i nie pójdziesz na bal z trollicą. Ale Ron wpatrywał się w Hermionę, jakby zobaczył ją po raz pierwszy w życiu. - Hermiono, Neville ma rację... przecież TY jesteś dziewczyną... - Och, ale jesteś bystry -odpowiedziała jadowicie.
Jajo było w środku wydrążone i zupełnie puste - ale gdy tylko się otworzyło, rozległo się rozdzierające wycie. Harry'emu przypomniała się natychmiast widmowa orkiestra podczas przyjęcia w rocznicę śmierci Prawie Bezgłowego Nicka, przygrywająca na piłach. (...) [George] - (...) Mnie to bardziej przypominało śpiew Percy'ego... Może będziesz musiał zaatakować go pod prysznicem, Harry.
Szybko! - zawołała matka i trzej chłopcy wsiedli do wagonu. Wychylili się przez okno, nadstawiając policzki do pocałowania, a dziewczynka zaczęła płakać. - Nie płacz, Ginny, wyślemy ci mnóstwo sów. - Przyślemy ci sedes z Hogwartu. - George! - Tylko żartuje, mamo.
Voldemort porusza się o wiele szybciej niż Severus Snape gdy mu się zagrozi szamponem. ( czy coś w tym stylu)
Widziałeś jak rozbroiłem Hermionę? - Tylko raz - oświadczyła urażona Hermiona. - A ja ciebie... no, nie liczyłam... - Raz? Załatwiłem cię przynajmniej trzy razy... - No, jeśli liczyć ten raz, kiedy się potknąłeś i wytrąciłeś różdżkę łokciem...
Twoja ciotka i wuj będą z ciebie dumni, prawda? - powiedziała Hermiona, kiedy wyszli z wagonu i przyłączyli się do tłumu zmierzającego ku zaczarowanej barierce. - Jak usłyszą, czego dokonałeś w tym roku... - Dumni? Zwariowałaś? Tyle razy byłem bliski śmierci i przeżyłem? Będą wściekli...
Dom:Gryffindor Ranga: Młody Czarodziej Punktów: 760 Ostrzeżeń: 0 Postów: 174 Data rejestracji: 02.06.13 Medale: Brak
Trohę tych śmiesznych cytatów jest, ale ja podam tylko trzy, takie najlepsze ( według mnie )
Z 5 tomu:
"Ron uniósł wysoko odznakę. - Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w naszej rodzinie!
- A ja i Fred to, co, jesteśmy tylko sąsiadami?"
Kocham ten fragment, zawsze mnie śmieszy
I jeszcze ten, z 6 tomu:
"- Potter, to jest twój egzemplarz Eliksirów Dla Zaawansowanych, tak?
-Tak - odpowiedział Harry, wciąż oddychając z trudem.
- Jesteś tego pewny, tak?
- Tak - odpowiedział Harry lekko wyzywającym tonem.
- To jest egzemplarz Eliksirów Dla Zaawansowanych, który nabyłeś w Esach i Floresach?
- Tak - odpowiedział stanowczo Harry.
- Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko "Roonil Wazlib"?
W Harrym na moment zamarło serce.
- To moja ksywka."
I ten, również z 6 części:
" - Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
- Tak.
- Tak, proszę pana.
- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze. "
Dom:Gryffindor Ranga: Gracz Quidditcha Gryffindoru Punktów: 137 Ostrzeżeń: 0 Postów: 59 Data rejestracji: 14.07.13 Medale: Brak
VI Tom
-Jemu odbiło! Ten jego "gość" powiedział swoim kumplom, żeby nas zjedli! Mnie i Harry'ego! Powiedział
im, żeby się nami poczęstowali! A teraz Hagrid oczekuje, że przyjdziemy i będziemy płakać nad tym okropnym włochatym cielskiem!
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.