Administrator
Dom: Ravenclaw
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -3
Ostrzeżeń: 1
Postów: 3,922
Data rejestracji: 03.01.13
Medale:
|
Hm... mieszkam na Dolnym Śląsku, więc "ziemiach odzyskanych" po II wojnie światowej. Pogoniono stąd wtedy Niemców (chociaż trochę ich zostało), a w to miejsce przesiedlono mieszkańców Kresów, pozjeżdżali się tu ludzie z praktycznie całego obszaru Polski i zza wschodniej granicy. Nie mamy więc jakiejś bogatej historii językowej - każdy przywoził swoje przyzwyczajenia, swoją gwarę i teraz ciężko powiedzieć, by było w tym miejscu coś typowo dolnośląskiego. Na zajęciach radiowych na studiach redaktor o zapomnianym już nazwisku nie miał najmniejszych problemów z ustaleniem (po usłyszeniu wypowiedzi w studiu radiowym) kto skąd jest. Również Dolnoślązaków wskazywał bezbłędnie, po tym jak "nijaki" jest ich język
Większość rodziny mam w Wielkopolsce (zresztą Wielkopolska zaczyna się 2 km od mojego domu), więc jestem obyta z gwarą wielkopolską. Kiedyś wydawała mi się śmieszna, teraz nawet ją lubię. Zawsze mnie rozwala, jak moja mama, już w samochodzie, przy przekraczaniu tablicy z nazwą jej rodzinnej wsi, zaczyna "zaciągać" gwarą. Czasem też (po 26 latach znajomości) walnie jakieś słowo, którego nie rozumiem i nigdy u niej nie słyszałam.
Najbardziej podoba mi się jednak sposób mówienia Górali i Ślązaków. W tamtym roku miałam okazję bliżej poznać mieszaną grupę góralsko-ślązacką (panowie budowali drogę S8 przebiegającą przez moje miasto), uwielbiałam ich słuchać. Dla mnie to było przeurocze, chociaż wywoływało salwy śmiechu (ale serdecznego, absolutnie to nie były kpiny) u ludzi z pogranicza Dolnego Śląska i Wielkopolski. Nawet przejęłyśmy z koleżanką kilka zwrotów, już nie mówimy "jadę", tylko "jada", nie "do otaczarni", tylko "na otaczarnia" i nie "zegarek", tylko "cyferblat".
No i ja co roku robię wieś bo zawsze mówię a pyry kupiliście?
A pyry to zdradziły moją mamę. Jakiś gość kiedyś uznał, że moja mama nie jest stąd bo nie mówi po tutejszemu. I nie mógł rozkminić, próbował przez dłuższy czas. No i w końcu powiedziała coś o pyrach, wtedy się zorientował
__________________
Everything is catching up with me
I awake to find I'm not at all where I should be
And it feels I'm getting to the end
And it's hard to figure out what's real and what's pretend
***
I'm not living, I'm just killing time.
Alergia. Na życie.
Edytowane przez raven dnia 11-10-2013 20:36 |
VIP
Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 256094
Ostrzeżeń: 2
Postów: 2,618
Data rejestracji: 15.12.12
Medale:
Brak
|
Na Lubelszczyźnie jest podobno najczystsza polszczyzna, dlatego chyba żadnej gwary nie ma. Ja na pewno nie znam. Ktoś kiedyś mi wspomniał, że jest, ale jak zapytałem o przykłady, to zamilkł...Mieszkając w Warszawie jedna na 100 osób stwierdziła, że wschodni akcent wyczuwa. Ale do Ukraińców, z którymi również mieszkałem, to baaaaardzo daleko było.
W Jarosławcu nad Bałtykiem graliśmy turniej z drużyną z Chorzowa.( wygrana 7:6, na marginesie : strzeliłem zwycięską bramkę Ni w ząb ich zrozumieć. "Podaj bale" - czyli piłkę. Potem sie dowiedziałem, że hasiok to kosz na śmieci, cygarety ? - papierosy - czy idę zakurzyć ( zapalić ).
W Zakopanem zaś dwóch chłopaczków sobie rozmawiało. I takie coś ( tak jak się to słyszało ) : Ile mos dejskietek to se zagrumy - Ile masz dyskietek ( na pegasusa słynnego ), to sobie zagramy
__________________
|