Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 260 Ostrzeżeń: 0 Postów: 99 Data rejestracji: 14.09.12 Medale: Brak
Zauważyłam (albo przeoczyłam), że mało na Hogsie opowiadań od Forge'u i Gredzie Postanowiłam więc takowe stworzyć, i bardzo proszę Was o opinię, krytykę, (niemożliwe, ale jeśli jednak...) a nawet pochwałę, no i czy warto pisać dalej ;D *Ps. Wstyd się przyznać, ale od razu mówię, że nie jestem pewna, ile lat różnicy jest między niektórymi postaciami :/
Rozdział I
Młodzi bliźniacy siedzieli w kuchni opychając się kanapkami zrobionymi w pośpiechu przez ich matkę, aktualnie przebywającą z młodszym rodzeństwem - 9-cio letnim Ronem i 8-śmio letnią Ginny. Już dziś w życiu Freda i George'a miał nastąpić ten wyjątkowy dzień - jechali do Hogwartu! Byli bardzo podnieceni całą sytuacją, gdyż słyszeli wiele wspaniałych opowieści od ich starszych braci, Billa i Charliego.
- Fred, George, pospieszcie się z tym śniadaniem, bo nam pociąg ucieknie! - krzyknęła histerycznie pani Weasley.
- Dobrze, mamo - odpowiedzieli równocześnie.
Szybko połknęli resztę kanapek, które akurat mieli w ustach i pospiesznie wciągnęli na siebie mugolskie ubrania - w szaty mieli przebrać się w pociągu. Na peron jechała z nimi cała rodzina.
- Kufry są? Masz książki, Fred? Pamiętałeś o szatach, George? - spytała ich matka.
- Oczywiście, mamo... Naprawdę, nie musisz się o nich tak martwić! - starał się uspokoić ją Charlie, uwalniając chłopców od odpowiedzi. Fred z Georgem szybko wylecieli z pokoju i wrócili po chwili chowając każdy za sobą wielką Historię Magii, której nie spakował Fred i szatę, w którą miał się przebrać George.
- Arturze, chodź już!!! - nalegała pani Weasley.
- Mamoooo... Czemu nie możemy juz iść z braćmi... - narzekał Ron.
Ron i Ginny bez przerwy ja męczyli, czemu nie mogą TERAZ jechać do Hogwartu, jednak pod wpływem emocji, ich ostatnie błaganie przewyższyło szalę cierpliwości pani Weasley.
- MAMY TYLKO 20 MINUT! NIE NARZEKAĆ, I UBIERAĆ SIĘ!!! MOŻECIE BYĆ NAM WDZIĘCZNI, ŻE BIERZEMY WAS CHOCIAŻ NA PERON!!!
Naburmuszone rodzeństwo nie odezwało się już aż do przyjazdu na King's Cross.
Na miejscu rudzielcy wyjęli wszystkie kufry. Niestety, żaden z nich nie miał sowy, a choć nalegali, by wziąć Errola, matka się nie zgodziła. Oboje popatrzyli na siebie, porozumiewawczo mrugnęli i przebiegli jednocześnie przez magiczną barierkę. Czerwony pociąg już stał na stacji, buchając parą. Obejrzeli się za siebie. Ich matka biegła już by ich ucałować. Ojciec tylko się uśmiechał, natomiast Bill i Charlie szczerzyli się do nich. Percy stał, lekko się uśmiechając. Ron i Ginny zostali w aucie.
- No dobrze... Wsiadajcie już chłopcy, bądźcie grzeczni, nie rozrabiajcie za dużo, uważajcie na siebie, nie pakujcie się w kłopoty, i pamiętajcie czasem do nas napisać!!! - pani Weasley nie zniosła już dłużej tego napięcia i rozpłakała się w ramionach męża.
- Chłopcy.. Słyszeliście, co mówiła mama. - Uśmiechnął się dobrodusznie ich tata. - Wsiadajcie, bo pociąg ucieknie.
- Pomyślnego semestru - mrugnął do nich Bill.
- Oby nasi biedni rodzicie nie mieli przez was kłopotów! - ostrzegł ich Percy.
Chłopcy wtoczyli kufry do wagonu, pomachali jeszcze rodzinie i poszli szukać przedziału.
- Ej, Fred, zobacz, tu jest prawie pusto - zauważył George.
Wchodząc do przedziału, Fred zapytał siedzącego już tam chłopca:
- Można?
- Pewnie! Myślałem, że nikt już nie przyjdzie. - odetchnął z ulgą nieznajomy.
Zdjęli kurtki, otworzyli okno i ujrzeli uciekający już peron. A więc w końcu tam jadą!
- Jak się nazywacie? Na pierwszy rok, co? O, widzę, że nie macie żadnych zwierząt. Ja też niestety nie, chociaż postaram się poprosić rodziców na kolejne urodziny, lub na Boże Narodzenie... Macie rodzeństwo? Ja jestem jedynakiem, czasem żałuję, rodzice mnie i tak nie rozpieszczają... - Okazało się, że chłopiec jest bardzo rozgadany, co jednak nie przeszkadzało bliźniakom.
- Jestem Fred Weasley, a to mój brat George. Raczej łatwo nas rozpoznać - wszyscy Weasleyowie rudzi... - westchnął Fred.
- Ja bym się nie przejmował, to dobrze być rozpoznawalnym. - stwierdził chłopiec. - A ja, jestem Lee Jordan.
- Super cię poznać, Lee, mam nadzieję że będziemy w tym samym domu. - uśmiechnął się George. - Rodzeństwo mamy, a jak.. Siostra i czterech braci...
- To pewnie wrażeń w domu nie brakuje - odpowiedział Lee i cała trójka wybuchła śmiechem.
Tak miło gawędząc nawet nie zauważyli, jak nadszedł czas, by ubierać szaty szkolne - dojeżdżali do Hogwartu.
Wkrótce pociąg się zatrzymał i uczniowie wysypali się na stację w Hogsmeade.
- Pirszoroczni! Pirszoroczni, tutaj! - wołał ich jakiś wielki facet.
Ani Fred, ani George nie przestraszyli się go i dziarskim krokiem podeszli w stronę olbrzyma. Reszta również to zrobiła, jednak nie takim wesołym krokiem.
- To jak, wszyscy już? - spytał nieznany - Super. Ty tam, radzę pilnować tego kota, wszystko chcą dotrzeć do zamku w jednej części! - pogroził małemu chłopcu trzymającemu wielkiego, wyrywającego się czarnego kota. Chłopiec spłonął rumieńcem. - Ja jestem Rubeus Hagrid, jestem strażnikiem kluczy i gajowym w Hogwarcie. Teraz zaprowadzę was.. A co tam, właściwie to przepłyniecie teraz jezioro prosto do Hogwartu. Nie wpław, rzecz jasna - wybuchł tubalnym śmiechem. - Popłyniecie tam łodziami. No, na co czekacie? Wskakujcie! - mówiąc to machnął ręką w stronę łodzi.
Wszyscy przemarznięci do suchej nitki wysiedli i za profesor, której jeszcze nie znali, potruchtali do Wielkiej Sali.
- Miło widzieć nowych uczniów w Hogwarcie. - oznajmiła im przed wejściem do Sali, choć jej mina wcale na to nie wskazywała. - Nazywam się Minerwa McGonagall, jestem nauczycielką transmutacji. Za chwilę dostaniecie przydział do jednego z domu - jest Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. - wydawało się, jakby to ostatnie słowo wypowiedziała z lekką pogardą. - Witajcie w Hogwarcie!
__________________
Zapraszam do mojego fanfika, drogi Gościu - http://hogsmeade....ost_213712 - Fred i George, czyli bliźniaki jakich mało!
Magic is more than just waving a piece of wood.
Pozdro, drogi Gościu
Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
-Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
-Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
-Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
I tak umrzesz, drogi Gościu.
Bella <33
~Jestem Bond. James Bond.
~Jestem Dumbledore. Brian Dumbledore. Wulfryk Brian Dumbledore. Percival Wulfryk Brian Dumbledore. Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore <troll>
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 260 Ostrzeżeń: 0 Postów: 99 Data rejestracji: 14.09.12 Medale: Brak
Enchantte napisał/a: Na początku muszę Ci powiedzieć, że zrobiłaś kilka błędów. Jedne są niezbyt znaczące, ale niektóre trochę dają po oczach.
A tak swoją drogą, to do suchej nitki się raczej przemaka, a nie przemarza . Kropki stawia się albo trzy, albo jedną, a nie dwie.
To wszystko nie zmienia faktu, że jestem ciekawa tego, jak opiszesz psoty bliźniaków.
Jakich?? Ps. właśnie przepisuję 2 rozdział
__________________
Zapraszam do mojego fanfika, drogi Gościu - http://hogsmeade....ost_213712 - Fred i George, czyli bliźniaki jakich mało!
Magic is more than just waving a piece of wood.
Pozdro, drogi Gościu
Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
-Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
-Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
-Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
I tak umrzesz, drogi Gościu.
Bella <33
~Jestem Bond. James Bond.
~Jestem Dumbledore. Brian Dumbledore. Wulfryk Brian Dumbledore. Percival Wulfryk Brian Dumbledore. Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore <troll>
Dom:Gryffindor Ranga: Pracownik Ministerstwa Punktów: 1251 Ostrzeżeń: 0 Postów: 430 Data rejestracji: 20.10.12 Medale: Brak
Fred i szatę, w którą miał się przebrać George.
- MAMY TYLKO 20 MINUT! NIE NARZEKAĆ, I UBIERAĆ SIĘ!!! MOŻECIE BYĆ NAM WDZIĘCZNI, ŻE BIERZEMY WAS CHOCIAŻ NA PERON!!!
Wykrzyknik dajemy albo jeden, albo trzy, nie dwa .
Czerwony pociąg już stał na stacji, buchała z niego para.
Lepiej brzmiałoby: Czerwony pociąg już stał na stacji, buchając parą ^^.
- Chłopcy.. Słyszeliście, co mówiła mama. - uśmiechnął się dobrodusznie ich tata. - Wsiadajcie, bo pociąg ucieknie.
Po kropce na końcu dialogu piszemy dużą literę, bądź w ogóle nie stawiamy kropki i dalej zaczynamy małą.
- Pewnie! Myślałem, ze nikt już nie przyjdzie. - odetchnął z ulgą nieznajomy.
Ten sam błąd, co wcześniej .
- Ja bym się nie przejmował, to dobrze być rozpoznawalnym. - stwierdził chłopiec. - A ja, jestem Lee Jordan.
Niepotrzebny zupełnie ten przecinek.
- Super cię poznać, Lee, mam nadzieję że będziemy w tym samym domu. - uśmiechnął się George. - Rodzeństwo mamy, a jak.. Siostra i czterech braci...
Trochę dziwnie to zabrzmiało, bo dla Lee wcale nie musiało być oczywiste, że Fred i George mają rodzeństwo. Imo, lepiej by było napisać Rodzeństwo mamy, siostrę i czterech braci...
- To pewnie wrażeń w domu nie brakuje - odpowiedział Lee i cała trójka wybuchła śmiechem.
Tak miło gawędząc nawet nie zauważyli, jak nadszedł czas, by ubierać szaty szkolne - dojeżdżali do Hogwartu.
Wybuchnęła, a nie wybuchła.
I stylistycznie lepiej brzmi: nawet nie zauważyli, że dojeżdżali do Hogwartu i nadszedł czas, żeby założyć szaty szkolne.
Ani Fred, ani George nie przestraszyli się go i dziarskim krokiem podeszli w stronę olbrzyma. Reszta również to zrobiła, jednak nie takim wesołym krokiem.
Może te drugie "krokiem" zastąpić jakimś innym wyrazem? Np. jednak nie z takim entuzjazmem?
- To jak, wszyscy już? - spytał nieznany - Super. Ty tam, radzę pilnować tego kota, wszystko chcą dotrzeć do zamku w jednej części!
Nieznajomy lepiej by brzmiało. A wszystko? Chyba miało być wszyscy .
Ja jestem Rubeus Hagrid, jestem strażnikiem kluczy i gajowym w Hogwarcie. Teraz zaprowadzę was... A co tam, właściwie to przepłyniecie teraz jezioro prosto do Hogwartu. Nie wpław, rzecz jasna - wybuchnął tubalnym śmiechem.
Co powiesz na Jestem Rubeus Hagrid, strażnik kluczy i gajowy w Hogwarcie?
+ wybuchnął, a nie wybuchł!
Wszyscy przemarznięci do suchej nitki wysiedli i za profesor, której jeszcze nie znali, potruchtali do Wielkiej Sali.
Do suchej nitki się przemaka, a nie przemarza. Przemarznąć można do szpiku kości na przykład .
przydział do jednego z domów - jest Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. - wydawało się, jakby to ostatnie słowo wypowiedziała z lekką pogardą. - Witajcie w Hogwarcie!
Wiem, że czepiam się szczegółów, ale powiedziałaś, że mam wypisać błędy, a takowe zauważyłam, więc piszę. Nie uważam się za żadnego znawcę, ale takie jest po prostu moje zdanie .
__________________
Wiecznie Żywi (FF) Rozdział 7 (08.10) - zapraszam, jeśli interesują Cię przygody Huncwotóww Hogwarcie, drogi Gościu!
Dear Prongs
The only thing that kept me alive in Azkaban was knowing there was some piece of you left in this world. Your son isn't you, but he is damn close.
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 260 Ostrzeżeń: 0 Postów: 99 Data rejestracji: 14.09.12 Medale: Brak
Ostrzegam, że rozdziały mogą być trochę przykrótkie i nudnawe, dopiero się rozkręcam :/
Rozdział II
Rozglądając się, tłum maluchów stanął między stołami czekając, by w końcu usiąść przy jednym z nich. N Sali zaległa cisza i rozległ się chłodny głos profesor McGonagall:
- Uczeń, którego imię i nazwisko przeczytam podejdzie tu i nałoży Tiarę Przydziału na głowę. Aber, Rose!
Mała dziewczynka przytruchtała na wskazane miejsce i...
- Ravenclaw!
Ucieszona Rose podbiegła do swoich nowych znajomych. Gdy profesor McGonagall doszła to litery "J", Lee został Gryfonem. Fred i George również chcieli trafić do tego domu...
- Weasley, Fred!
Fred dziarskim krokiem podbiegł i usiadł na stołku. Nałożył stary kapelusz na głowę, aż mu zasłonił widok. Hmm.. - usłyszął w swojej głowie. - Kolejny Weasley, co? Dużo sprytu... Tak, dużo, ale do Slytherinu się nie nadajesz. Lojaność, odwaga...
- GRYFFINDOR!
Rozległy się oklaski. Już wkrótce do stołu Gryffindoru podbiegł również George. Wreszcie "Zandie, Berta" została Puchonką i przemówił dyrektor:
- Moi drodzy. Nie będę zabierać czasu nudną przemową staruszka przypomnę tylko kilka ważnych spraw. Na początek, ważne jest, abyście pamiętali, że wstęp do Zakazanego Lasu dla uczniów pierwszej klasy jest absolutnie zabroniony. Oprócz tego lista przedmiotów zakazanych przez pana Filcha wisi na drzwiach jego biura. Chciałbym również z przyjemnością powitać profesor Vicci, która w tym roku okazała się tak uprzejma, by uczyć was w tym roku obrony przed czarną magią. - wile osób zaklaskało, choć z marnym entuzjazmem. - No cóż, więcej nie mam już nic ważnego do ogłoszenia. Wsuwajcie!
- Brawo! - krzyknął ktoś.
Na sali rozległ się szczęki sztućców i głośne rozmowy. W końcu, gdy Fred, George i reszta uczniów napełniła sobie brzuchy do stołu Gryffindoru podszedł prefekt, by zaprowadzić pierwszoklasistów do wieży Gryfonów.
- Hasło...? - spytała sennie Gruba Dama.
- Quo Vadis. - odrzekł bez zastanowienia, zupełnie wyluzowany jak na prefekta, John Aumbrey. - Witajcie w Pokoju Wspólnym! - odezwał się do lekko przerażonych uczniów. - Ponieważ mogą tu dostać się jedynie ci, którzy znają hasło, to radzę go nie zapominać - uśmiechnął się. - Po lewej są sypialnie chłopców, a po prawej dziewcząt. Wasze kufry już na was czekają. Chłopcy, radzę nawet nie próbować wchodzić do sypialni koleżanek. - wyszczerzył się John. - Powiem tyle, że mogłoby to się źle dla was skończyć. Ale nie, nie miejcie takich przestraszonych min! - dodał, widząc u nich lekki strach i roześmiał się. - Cóż, życzę wam miłych snów i pomyślnego semestru!
Fred i George ledwo wdrapali się na górę. Od razu rzucili się na łózka.
- George, Lee...?
- Taa?
- Powodzenia i... Dobranoc. - uśmiechnął się do Fred.
*
Na drugi dzień cała czwórka obudziła się wyspana i gotowa do pracy.
- To co dzisiaj mamy pierwsze? - spytał George, przez przypadek mocząc bułkę w kawie.
- Opiekę nad magicznymi stworzeniami. - odparł od razu Lee, który nauczył się planu na pamięć.
Po śniadaniu zeszli na skraj Zakazanego Lasu, gdzie mieli się dziś uczyć wraz Krukonami.
- Witajcie! - rozległ się za ich plecami głos. Wszyscy obrócili się jak na komendę i ujrzeli leciwego staruszka. - Nazywam się Kettleburn i będę uczyć was opieki nad magicznymi stworzeniami. Mam nadzieję, że zachwycicie się nią tak samo jak ja. Magiczne stworzenia to moja pasja. - rozmarzył się profesor. - Ale, dość o mnie. Zacznijmy lekcję - czy ktoś wie, jakie magiczne stworzenie jest najbardziej cenione?
*
Spokojnie minęły pierwsze lekcje i nadszedł upragniony wieczór.
- Super! - zachwycił się Lee. - To jest naprawdę ekstra. Ale... Ta Vicci przebija wszystkich! Słyszeliście, z jakim zachwytem opowiada o swoim przedmiocie?!
- Spokojnie, nie podniecaj się tak, to dopiero pierwsza lekcja. Zobaczymy, jak będziesz śpiewać pod koniec roku szkolnego. - prychnął Fred.
- Taaak... Pewnie masz rację. - Lee opadła smutnie głowa. - To co, może pójdziemy na kolację?
Na wspomnienie o jedzeniu Weasleyowie od razu pomaszerowali na dół, zostawiając w Pokoju Wspólnym wszelkie ponure myśli.
__________________
Zapraszam do mojego fanfika, drogi Gościu - http://hogsmeade....ost_213712 - Fred i George, czyli bliźniaki jakich mało!
Magic is more than just waving a piece of wood.
Pozdro, drogi Gościu
Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
-Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
-Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
-Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
I tak umrzesz, drogi Gościu.
Bella <33
~Jestem Bond. James Bond.
~Jestem Dumbledore. Brian Dumbledore. Wulfryk Brian Dumbledore. Percival Wulfryk Brian Dumbledore. Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore <troll>
Dom:Slytherin Ranga: Skrzat domowy Punktów: 15 Ostrzeżeń: 0 Postów: 4 Data rejestracji: 04.12.12 Medale: Brak
Masz rację. Dopiero się rozkręcasz. Jak na razie nie potrafię ocenić czy mi się podoba. Choć muszę zwrócić ci uwagę, że rozdziały moim zdaniem są za krótkie. Zdecydowanie za krótkie. Informuję cię jednak, że będę czytać Szczerze mówiąc to czekam na pierwszy żart bliźniaków.
Dziękuję za pozdrowienia i życzę dużo weny
__________________
Był sobie raz chłopiec, który nie był ani jednym, ani drugim, ale chciał zostać wszystkim, więc wymyślił sobie nową twarz i nowe imię, a skoro nie mógł zmienić przeszłości, to przynajmniej na przyszłości odciśnie swój Znak, i zebrał ludzi w maskach i uczynił królów sługami, i panował nad ziemią i niebem, i wszelkim stworzeniem, i nad sercami i umysłami, a pewnego dnia w małym domku na końcu świata dotknął różdżką czoła dziecka i stracił wszystko w jednym odbitym błysku zielonego światła.
Dom:Gryffindor Ranga: Zwycięzca TT Punktów: 260 Ostrzeżeń: 0 Postów: 99 Data rejestracji: 14.09.12 Medale: Brak
Ehh... III rozdział chyba nie jest dany mi napisać. Za pierwszą próbą - okazało się, że nie jestem zalogowana. Za drugą - internet padł. Za trzecią - skasowałam stronę -,-
Nie martwcie się jednak () - jutro spróbuję jeszcze raz, z tym że postaram sie wepchnąć dwa rozdziały xO
__________________
Zapraszam do mojego fanfika, drogi Gościu - http://hogsmeade....ost_213712 - Fred i George, czyli bliźniaki jakich mało!
Magic is more than just waving a piece of wood.
Pozdro, drogi Gościu
Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
-Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
-Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
-Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
I tak umrzesz, drogi Gościu.
Bella <33
~Jestem Bond. James Bond.
~Jestem Dumbledore. Brian Dumbledore. Wulfryk Brian Dumbledore. Percival Wulfryk Brian Dumbledore. Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore <troll>
Dom:Gryffindor Ranga: Trzecioroczniak Punktów: 146 Ostrzeżeń: 0 Postów: 46 Data rejestracji: 02.01.13 Medale: Brak
przypomniało mi się że skoro Fred i George byli w 1 klasie to nie mogli mieć opieki nad magicznymi stworzeniami ...
Ale wciąż uważam że fajnie piszesz
__________________
Od przebiegłości Ślizgonów Kretynizmu Puchonów i od Wiedzy-O-Własnej-Wszechwiedzy Krukonów CHROŃ NAS GRYFFINDORZE!
Dom:Slytherin Ranga: Goblin Punktów: 39 Ostrzeżeń: 0 Postów: 6 Data rejestracji: 29.08.13 Medale: Brak
Fajnie piszesz. Co do rozdziału, to jest on super!
sama bym lepiej nie napisała, więc nie mam na co narzekać
Nie jestem taką "straszną" fanką rudzielców, ale rozdział fajny mimo wszystko
Pozdrawiam Cię i wszystkich innych potteromaniaków - czy jakoś tam
Buziaki!
__________________
- Cóż, jeśli będę twoim przyjacielem, to czy powiesz mi jakie jest hasło do dormitoriów Gryffindoru, żebym mógł wślizgiwać się tam i podrzucać Weasleyowi do łóżka martwe zwierzęta?
- Nie!
- Ok, zdradzisz mi wszystkie brudne sekrety Weasleya i Granger, żebym mógł je odpowiednio ubarwić i rozprzestrzenić po szkole?
Harry nie mógł się zdecydować, czy jest przerażony, czy chce mu się śmiać.
- Nie!
- Czy mogę namówić cię, żebyś przeszedł na mroczną stronę?
- N... - zaczął Harry i spojrzał na niego z zakłopotaniem. To, pomimo wszystko, było bardzo poważne pytanie. - A chciałbyś?
Malfoy wydął wargi.
- Niekoniecznie. Chociaż to mogłoby być zabawne.
Harry potrząsnął głową z niedowierzaniem.
I tak, owszem, z pewną dozą rozbawienia. Nikt inny nie miał tak rażąco paskudnego charakteru jak Malfoy, a to, że obnosił się z nim tak bezwstydnie budziło niemal chęć wybaczeniu mu.
- Dobrze - powiedział w końcu Malfoy.
[...]
- Co zwykle robisz ze swoimi przyjaciółmi? - zapytał Harry niezręcznie.
- Mówię im co mają robić, a oni potem odchodzą i zostawiają mnie w spokoju.
- Och... - ten pomysł nie wydawał się Harry'emu zbyt zachęcający.
- Zrobisz to, co ci powiem? - zapytał Malfoy wprost.
- Nie!
- Ech - powiedział Malfoy ponuro.- Cóż... no więc, co ty zwykle robisz z przyjaciółmi?
- Eeee... dużo rozmawiamy, jaki jesteś wstrętny.
- Więc możesz to robić. Traktuję to jako komplement. 'Światło pod Wodą'
"Hogsmeade.pl" is in no way affiliated with the copyright owners of "Harry Potter", including J.K. Rowling, Warner Bros., Bloomsbury, Scholastic and Media Rodzina.