Rupert Grint - wciąż wdzięczny
Dodane przez mooll dnia 22 June 2014 11:57
Rupert Grint w rozmowie z The Independent opowiadał o doświadczeniu pracy przy produkcji Harry'ego Pottera. Jak na niego wpłynęła rola Ronalda Weasley'a i czy ta etykieta przeszkadza mu dzisiaj - czytaj w rozwinięciu neswa.


Treść rozszerzona
Rupert Grint w rozmowie z The Independent opowiadał o doświadczeniu pracy przy produkcji Harry'ego Pottera.
Jak zwykle, Rupert okazał się nie tylko skromny, ale i nieprawdopodobnie wdzięczny za tamten czas:

"To było zbawienne. Jestem wdzięczny za wszystko, co się tam wydarzyło. To było wspaniałe doświadczenie. Czuję się prawdziwym szczęściarzem. Oczywiście były poświęcenia i można powiedzieć, że coś mnie w życiu ominęło. Opuściłem szkołę mają 11 lat i zostałem zamknięty w "bańce Pottera" na 10 lat.

Część mnie jest smutna, że nigdy nie poszedłem na studia - bawiłbym się tam na pewno świetnie. Ale nie wymieniłbym tego na czas w Harrym Potterze. Nigdy nie żałowałem tego. Wszystko zawdzięczam Ronowi. Nigdy nie byłbym w tej sytuacji, gdyby nie te filmy."


Co mówi na temat swojej popularności? Twierdzi, że ma to swoje zalety...

"Zainteresowaniem moją osobą nigdy się nie przejmowałem za bardzo. Jest częścią tego biznesu i przywykłem do tego. To coś, z czym można sobie dać radę. To po prostu mili ludzie, którzy do mnie podchodzą. Nic szalonego. A oni to ci sami kupujący bilety na kinowe seanse. Gdyby nie to, nie byłbym dziś tu, gdzie jestem."

Na pytanie, czy celowo chce uciec od wizerunku z Harry'ego Pottera, Rupert przyznaje, że większy pociąg czuje do ról, których ludzie się nie spodziewają. Ale jest świadomy, że będzie się go kojarzyć z Ronem Weasleyem i po prostu to akceptuje.

"Ron Weasley zawsze będzie imieniem stawianym tuż obok mojego. Czy mam coś przeciwko temu? Nie bardzo. Myślałem o tym dużo i nie dbam o to. Jestem dumny, ze byłem częścią tamtego przedsięwzięcia. Było ogromną częścią mojego życia i w głębi duszy będę za tym tęsknić. To było coś unikalnego i wiem, że już nigdy nie znajdę czegoś porównywalnego. Ale to nie koniec świata."