Nowe rozdziały na Pottermore! (Czara Ognia)
Dodane przez Tom_Riddle dnia 04 October 2013 16:40
Wszyscy, którzy czekali na nowe rozdziały na Pottermore na pewno już zebrali dostępne fasolki Bertiego Botta, karty z wizerunkami czarodziejów z czekoladowych żab, a i pewnie żadna roślina nie zdołała się ukryć przed sokolim wzrokiem użytkowników Hogsmeade.pl. Nowe rozdziały zawsze wiążą się z nowościami od Jo Rowling. I tym razem słynna autorka nie zawiodła swoich fanów i wyskrobała smakowite kąski (Uwaga! Jeszcze gorące!) ze świata czarów, które w wersji polskiej możecie przeczytać dziś w rozwinięciu newsa. Tym razem dowiecie się ciekawych rzeczy na temat podróżowania z pomocą świstoklika, poznacie historię zniknięcia pewnej damy i przekonacie się, dlaczego Hagrid jest czerwony, a Dumbledore biały ;]

Czytaj więcej...

Treść rozszerzona
Wszyscy, którzy czekali na nowe rozdziały na Pottermore na pewno już zebrali dostępne fasolki Bertiego Botta, karty z wizerunkami czarodziejów z czekoladowych żab, a i pewnie żadna roślina nie zdołała się ukryć przed sokolim wzrokiem użytkowników Hogsmeade.pl. Nowe rozdziały zawsze wiążą się z nowościami od Jo Rowling. I tym razem słynna autorka nie zawiodła swoich fanów i wyskrobała smakowite kąski (Uwaga! Jeszcze gorące!) ze świata czarów, które w wersji polskiej możecie przeczytać dziś w rozwinięciu newsa. Tym razem dowiecie się ciekawych rzeczy na temat podróżowania z pomocą świstoklika, poznacie historię zniknięcia pewnej damy i przekonacie się, dlaczego Hagrid jest czerwony, a Dumbledore biały ;]

Sieć Fiuu

Sieć Fiuu, wykorzystywana przez wieki, choć w pewnym stopniu można uznać ją za mało komfortowy sposób podróżowania, posiada wiele zalet. Wśród nich na największą uwagę zasługuje fakt, że w odróżnieniu od mioteł Sieć może być używana bez obawy o pogwałcenie międzynarodowej Zasady Tajności. Po drugie, istnieje małe albo wręcz żadne ryzyko nabawienia się poważnej kontuzji. Poza tym, mogą tak podróżować zarówno dzieci, starsi i chorzy.
Prawie każdy dom czarownicy lub czarodzieja jest podłączony do Sieci Fiuu. Odłączenie kominka od Sieci jest tylko kwestią jednego prostego zaklęcia, ale podłączenie go wymaga już specjalnego pozwolenia Ministerstwa Magii, dzięki czemu usługa Fiuu jest odpowiednio regulowana i zapobiega się nieumyślnemu łączeniu z kominkami mugoli (jednakże w wyjątkowych przypadkach i takie połączenia mogą być realizowane).
Poza przydomowymi kominkami istnieją w całej Brytanii jeszcze tysiące kominków podłączonych do Sieci Fiuu, między innymi te w Ministerstwie Magii, w różnych sklepach dla czarodziejów i gospodach. Kominki w Hogwarcie z reguły nie są podłączane do Sieci, choć było wiele okazji, aby to zmienić za pozwoleniem ciała pedagogicznego - lub niekoniecznie.
Sieć Fiuu jest ogólnie uważana za wiarygodny środek transportu, ale zdarzają się wpadki. Wyraźne i głośne wypowiedzenie nazwy punktu, do którego chcemy się dostać, może bowiem sprawić niemałe trudności z uwagi na szalejące dokoła gorąco, popiół i panikę ogarniającą podróżującego. Powszechnie znany jest przypadek z 1855 roku, kiedy to po wyjątkowo nieprzyjemnej sprzeczce ze swoim mężem, czarownica Violet Tillyman wskoczyła do kominka w salonie i wykrzyknęła, jednocześnie łkając i krztusząc się, że chce znaleźć się w domu swojej mamy.
Kilka tygodni później, kiedy zabrakło czystych naczyń w domu, a stan jego skarpetek wołał o pomstę do nieba, mąż Violet - Albert - zdecydował, że czas by jego żona wróciła i z pomocą Sieci Fiuu dotarł do domu swojej teściowej. Ku jego ogromnemu zdziwieniu dowiedział się od jej matki, że Violet nigdy tam nie dotarła. Albert, jako podejrzliwy i trochę w gorącej wodzie kąpany czarodziej, wpadł w szał, zaczął krzyczeć i przeszukał cały dom, jednak okazało się, że jego teściowa mówiła prawdę. Po kampanii plakatowej i serii artykułów w Proroku Codziennym Violet dalej uznawano za zaginioną. Wydawało się, że nikt nie wie, gdzie mogła się podziać, nikt też nie widział jej wychodzącej z innego kominka. Po kilku miesiącach od jej zniknięcia ludzie jak ognia unikali używania Sieci Fiuu, myśleli bowiem, że tak jak Violet, rozpłyną się w powietrzu. Jednakże po czasie przestano mówić o Violet, poza tym nikt inny nie zniknął, więc Sieć Fiuu powróciła do łask społeczności magicznej. Albert Tillyman naburmuszony powrócił do domu, nauczył się zaklęć sprzątających i cerujących i już nigdy więcej nie użył Sieci Fiuu, pamiętając o tym, co stało się z jego małżonką.
Upłynęło jednakże dwadzieścia lat, już po śmierci Alberta, kiedy Violet Tillyman w końcu się odnalazła. Ze względu na to, że wybełkotała coś niewyraźnie wchodząc do kominka, nie pojawiła się w domu swojej matki, ale w domu Myrona Otherhausa, przystojnego czarodzieja mieszkającego w Bury St Edmunds. Pomimo tego, że Violet była zapłakana, pokryta popiołem i poplamiona Myron zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, kiedy tylko wyskoczyła z jego kominka, a potem żyli długo i szczęśliwie... z siódemką dzieci.

Świstokliki

Dla czarodziejów, którzy nie potrafią się aportować (dematerializować i pojawiać z powrotem na życzenie), którzy upodobali sobie podróżowanie za dnia (co wyklucza używanie mioteł, testrali, latających samochodów czy smoków) albo po prostu u celu ich podróży nie ma kominka (proszek Fiuu jest wtedy bezużyteczny) jedynym ratunkiem jest wykorzystanie świstoklika.
Prawie każdy nieożywiony przedmiot może zostać przekształcony w świstoklika. Raz zaczarowany przeniesie każdego, kto tyko go chwyci, do miejsca wcześniej ustalonego. Świstoklik można również zakląć tak, by przenosił podróżnika (lub podróżników) tylko w wyznaczonym czasie. W takim przypadku przybywanie i oddalanie się czarodziejów i czarownic jest rozkładane w czasie, dzięki czemu bez większych problemów z bezpieczeństwem podróżujących możliwa jest organizacja imprez takich jak choćby Mistrzostwa Świata w Quidditchu.
Kiedy najważniejsza jest dyskrecja i planowane są masowe przemieszczenia, świstoklikiem obierany jest nieokreślony przedmiot ukryty w ustronnym miejscu, który przez przypadkowego mugolskiego przechodnia zostanie zapewne uznany za rupieć. Zdarzały się jednak wypadki; dla przykładu dwójka mugoli wyprowadzająca swoje psy przypadkowo znalazła się na koncercie Celestyny Warbeck w 2003 roku, ponieważ ich czworonożni pupile zaczęli uciekać ze starą tenisówką w zębach na Clapham Common (zostawiając za sobą zrozpaczony tłum czarodziejów i czarownic, którzy rozpaczliwie przeczesując teren w nadziei na odnalezienie świstoklika łapali w ręce puste paczki po chipsach i pety). Jeden z mugoli został nawet zaproszony przez Celestynę na scenę, aby w duecie zaśpiewać Kociołek pełen miłości. Kiedy wydawało się, że Zaklęcie Zapomnienia zabieganego pracownika Ministerstwa zostało rzucone nań w odpowiednim czasie, okazało się, że napisał on mugolską piosenkę, która rodzi niezwykle mocne skojarzenia ze światowym hitem Celestyny (pani Warbeck nie jest szczęśliwa z tego faktu).
Uczucie towarzyszące podróżowaniu ze świstoklikiem zgodnie uważa się za mało komfortowe, jeśli nie wręcz nieprzyjemne i może doprowadzić do nudności, zawrotów głowy i innych niepożądanych skutków. Uzdrowiciele radzą unikać tego rodzaju środków transportu osobom starszym, kobietom w ciąży i chorym. Sugestie, by organizować transport świstoklikiem szczególnie irytującym krewnym, uratowało wiele świąt w rodzinach czarodziejów.

Kolory

Czarodzieje i czarownice często rozpoznają się w miejscach publicznych nosząc stroje w kolorach purpurowym i zielonym, w różnych kombinacjach. W Brytanii (jak również w większości europejskich krajów) purpura kojarzy się zarówno z majestatem, jak i religią. Szaty w kolorze purpury, jako drogi nabytek, kiedyś noszone były wyłącznie przez tych, którzy mogli sobie na nie pozwolić; pierścienie biskupów tradycyjnie są zdobione ametystem. Zieleń przez długi czas miała charakter łącznika ze światem nadprzyrodzonym. Wedle przesądów należy nosić go z ostrożnością; podobno wróżki są niezwykle zazdrosne o zieleń, która jest należnym im kolorem. Nigdy nie powinno się nosić zieleni na ślubach z uwagi na fakt, że często utożsamiany był również z nieszczęściem i śmiercią. Jest także kolorem wiązanym z czarną magią; jest kolorem Mrocznego Znaku, jaśniejącego płynu, w którym zanurzony był jeden z horkruksów Voldemorta, wielu złowrogich zaklęć i przekleństw oraz domu Slytherina. Połączenie purpury i zieleni jest zatem sugestywną fuzją obu stron magii: szlachetnej i niecnej, służącej ludziom i destrukcyjnej.
Wszystkie domy Hogwartu są luźno powiązane z czterema żywiołami, do każdego zatem został przyporządkowany odpowiedni kolor. Gryffindor (czerwień i złoto) jest powiązany z ogniem; Slytherin (zieleń i srebro) z wodą; Hufflepuff (żółć i czerń, które mają reprezentować zboże i glebę) z ziemią; Ravenclaw (błękit i brąz; niebo i orle skrzydła) z powietrzem.
Kolory takie jak brzoskwiniowy czy łososiowy są zdecydowanie niemagiczne, toteż znajdują swoich amatorów w osobach podobnych ciotce Petunii. Z drugiej jednak strony ostry róż, jaki preferują żartownisie podobni Nimfadorze Tonks, wyraża oczywiste punkowe podejście w stylu "tak, mam ojca z mugolskiej rodziny i wcale się tego nie wstydzę".
Kolory odegrały również rolę przy nazywaniu Hagrida i Dumbledore'a, których imiona brzmią kolejno Rubeus (czerwony) i Albus (biały; obydwa słowa pochodzą z języka łacińskiego - przyp. tłum.). Wybór ów był ukłonem w stronę alchemii, która miała wielkie znaczenie w pierwszej książce o Harrym Potterze, gdzie czerwień i biel są istotnymi mistycznymi komponentami procesu. Symbolika kolorów w tym kontekście ma mistyczne znaczenie, reprezentujące różne etapy reakcji alchemicznej (którą wielu ludzi kojarzy z przemianą duchową). W przypadku dwójki moich bohaterów, nazwałam ich mianami kolorów, aby wyrazić ich przeciwstawność ale jednocześnie komplementarność natur: czerwień to namiętność (lub emocje); biel to asceza; Hagrid jest prostolinijnym, ciepłym i fizycznym człowiekiem, władcą lasu; Dumbledore to duchowy teoretyk, wspaniały, wyidealizowany i trochę nieobecny. Każdy jest jednak potrzebnym kontrapunktem dla tego drugiego w świecie, w którym Harry poszukuje osób mogących zastąpić mu ojca.