Rupert o Ronie, magicznej przygodzie i przyjaciołach z planu - scany z No. Magazine
Dodane przez Lady Snape dnia 11 March 2010 08:45
Tak jak wspominaliśmy w sieci pojawił się właśnie nowy wywiad z Rupertem Grintem dla nowozelandzkiego NO. Magazine. Aktor opowiedział m.in. o swoich najnowszych pozamagicznych projektach, Cherrybomb i Wild Target a także o finałowej części przygód HP, Insygniach Śmierci. Pan Grint przyznał m.in. że odwzorowując postać Rona Weasleya w pierwszych ekranizacjach jedyne uczucia, jakie musiał odgrywać to przerażenie na zmianę z zakłopotaniem, co na początku było to trochę zniechęcające, jednak w miarę powstawania kolejnych filmów wątek i charakter Rona bardzo się rozwinęły. Rupert stwierdził, że to prawdziwy "fuks", że trafił na przesłuchanie do filmu, który zmienił jego życie. Nie zawsze podchodził do aktorstwa poważnie. Mam na myśli to, że kiedy zacząłem po raz pierwszy, nigdy nie przyszło mi do głowy, że to praca. To była tylko fajna rzecz, którą się w tamtej chwili zajmowałem. - Mówi, zauważając, że dopiero w chwili kręcenia trzeciej czy czwartej części cały ten proces stał się dla niego jasny i pomimo coraz cięższej pracy na planie zdał sobie sprawę, że chce to robić dalej, kocha te filmy i zawdzięcza im wiele wspaniałych chwil. Aktor zauważa też, że jest od wielu lat jest częścią trio i siłą rzeczy prywatnie musiał zaprzyjaźnić się z odtwórcami ról Hermiony i Harry'ego. Choć on, Dan i Emma są całkiem różnymi osobami, mają swoje terminarze i plany na to, co chcą dalej robić, magiczne ekranizacje bardzo ich do siebie zbliżyły, gdyż filmowanie jest bardzo intymnym procesem, widywał się ze swoimi przyjaciółmi dzień w dzień przez kilka dobrych lat i więzi między nimi powstały w sposób naturalny. Teraz, gdy magiczna przygoda zmierza do końca, żadne z nich nie widzi swojej przyszłości poza planem filmowym. Skany czekają tutaj.