Rhys Ifans o odrębnym świecie stworzonym w Leavesden Studio i zaszczycie grania w HP
Dodane przez laura-melody dnia 03 March 2010 23:47
Aktor Rhys Ifans, który w Insygniach Śmierci wcieli się w rolę ekscentrycznego Ksenofiliusza Lovegoode'a, w najnowszym wywiadzie udzielonym MTV, opowiedział o pracy w Leavesden Studio oraz panującej tam potterowej atmosferze, która nieco go przytłoczyła. O dniu, w którym otrzymał propozycję zagrania w HP: To było wspaniałe! Gdy jesteś angielskim aktorem i otrzymujesz telefon w sprawie "Harry'ego Pottera", wtedy jest jak w Batmanie, rozumiesz? Masz telefon, całkiem normalny telefon, a potem masz telefon cały zrobiony z drewna. To ludzie z "Pottera". Wzywają cię, wyjmujesz różdżkę, zakładasz pelerynę i idziesz. To prawdziwy zaszczyt. To jak bycie pasowanym na rycerza, czy coś w tym stylu. O świecie stworzonym w studio: Stworzono tam odrębny świat. Dosłownie otwierasz drzwi do innego świata za każdym razem, gdy wchodzisz na plan. Ochrona przy bramie, mają tam swoje własne ZOO - jeśli potrzebują sowy, wołają ją, a ona sama przylatuje, bo zna drogę. Sowy mają swoich rzeczników. To wspaniałe. W Los Angeles to oczywiście normalka, ale u nas w Anglii to najwyższy standard. O kolegach z planu: W filmach o Potterze jest pokaźna ilość Brytyjskich aktorów, co oznacza, że prawie każdy z nas współpracował kiedyś wcześniej z pozostałymi. Siedzisz tam z tymi wszystkimi aktorami, z którymi głodowałeś kiedyś wspólnie w teatrze... siedzicie w garderobie poprzebierani za czarodziejów, trzymacie różdżki. To bardzo przyjemnie surrealistyczne przeżycie. Jeśli chcecie obejrzeć wywiad w wersji video klikajcie tutaj.
Treść rozszerzona
Aktor Rhys Ifans, który w Insygniach Śmierci wcieli się w rolę ekscentrycznego Ksenofiliusza Lovegoode'a, w najnowszym wywiadzie udzielonym MTV, opowiedział o pracy w Leavesden Studio oraz panującej tam potterowej atmosferze, która nieco go przytłoczyła. O dniu, w którym otrzymał propozycję zagrania w HP: To było wspaniałe! Gdy jesteś angielskim aktorem i otrzymujesz telefon w sprawie "Harry'ego Pottera", wtedy jest jak w Batmanie, rozumiesz? Masz telefon, całkiem normalny telefon, a potem masz telefon cały zrobiony z drewna. To ludzie z "Pottera". Wzywają cię, wyjmujesz różdżkę, zakładasz pelerynę i idziesz. To prawdziwy zaszczyt. To jak bycie pasowanym na rycerza, czy coś w tym stylu. O świecie stworzonym w studio: Stworzono tam odrębny świat. Dosłownie otwierasz drzwi do innego świata za każdym razem, gdy wchodzisz na plan. Ochrona przy bramie, mają tam swoje własne ZOO - jeśli potrzebują sowy, wołają ją, a ona sama przylatuje, bo zna drogę. Sowy mają swoich rzeczników. To wspaniałe. W Los Angeles to oczywiście normalka, ale u nas w Anglii to najwyższy standard. O kolegach z planu: W filmach o Potterze jest pokaźna ilość Brytyjskich aktorów, co oznacza, że prawie każdy z nas współpracował kiedyś wcześniej z pozostałymi. Siedzisz tam z tymi wszystkimi aktorami, z którymi głodowałeś kiedyś wspólnie w teatrze... siedzicie w garderobie poprzebierani za czarodziejów, trzymacie różdżki. To bardzo przyjemnie surrealistyczne przeżycie. Jeśli chcecie obejrzeć wywiad w wersji video klikajcie tutaj.