Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Fantastyczne Zwierzęta i jak je znalezć - wrażenia po filmie (ze spoilerami)

Dodane przez dark shadow dnia 01-12-2016 00:27
#3

Jeśli chodzi o mnie i moją opinie o filmie to... no.... Myślę że fakt że wybieram się na film niedługo już po raz TRZECI wiele zdradza :D

Po tak długiej przerwie od tego magicznego świata i tam WIELKIM rozczarowaniu Przeklętym Bachorkiem, dostałam coś co będzie mnie znowu napędzać do życia!

Po pierwsze dla mnie zawsze istotną częścią tego świata były jego Magiczne Stworzenia, więc kiedy tylko usłyszałam, że właśnie na tym ma się skupiać nowy film, oczywiście rozpoczął się tak zwany HYPE. Widziałam każdy trailer, każdy kadr z planu. Kiedy tylko film trafił do kin popędziłam na najszybszy seans na jaki mogłam.

Plusem silnym było to, że scenariusz pisała sama Rowling. Wiadomo tu, że nie będzie rzeczy takich jak z "Przeklętym" gdzie była to sztuka dobra sama w sobie, ale silnie kłóciła się z uniwersum już stworzonym i zwyczajnie była niekanoniczna. Tutaj otrzymujemy bazę to świata w którym żyliśmy tyle lat, z pod pióra samej twórczyni.

Zacznijmy od głównej postaci Newsta Scamandera. Po pierwsze aktor - Eddie Redmayne - osoba która w pełni oddaje się swojej postaci, przygotowuje się, interpretuje ją, czuje tą postać. No w końcu zwycięzca Oskara. Ktoś kogo podziwiałam w jego wcześniejszych filmach. Zagrał... cudownie. W postaci Newta zakochałam się od pierwszego wejrzenia, w jego nieśmiałości, roztrzepaniu, jakiejś... nieumiejętności znalezienia się wśród ludzi. Z czasem poznawania postaci, powiedział parę kwestii, które kupiły mnie na wieki - został on moją ulubioną postacią w całym Uniwersum stworzonym przez Królową Rowling.(a to naprawdę wielka rzecz, dla kogoś kto był fanem HP odkąd pamięta)
Chwila back story mojego życia. Jestem wegetarianką, wolontariuszką w przytulisku dla zwierząt, szczęśliwą posiadaczką 5 zwierzaczków w domu, jak i lubię nazywać siebie "próbującą obrońcą zwierząt". Gdzieś w swojej przyszłości chcę wpleść studia/kursy z behawiorystki i moja wymarzona praca zawierałaby kontakt ze zwierzętami celu polepszenia ich bytu. Czy wszyscy widzą czemu tak kocham Newta? Konkretne kwestie kiedy zabierano go właściwie na śmierć(przesłuchanie ale no...) jedyne o czym myślał to jego stworzenia. Powtarzał, że nie są groźne, aby ich nie krzywdzić. Drugą z takich sytuacji gdzie serce mnie zabolało i poczułam jakąś identyfikacje z postacią, to gdy powiedział że te stworzenia się boją. W końcu te Bestie są tam z najstraszniejszymi bestiami na świecie. Ludźmi.
To jak traktował swoje stworzenia, to jak się nimi zajmował. To że nie powinien mieć ulubieńców, ale miał. Wydało mi się bardzo naturalne i.... znajome.
Sumując Newta: Postać bardzo naturalnie zagrana, wiarygodnie. Osoba nie udająca kogoś, niepodobna do wcześniej przedstawionych bohaterów. Gra aktorska na idealnym poziomie. No i oczywiście bliska mi moralnośc i system wartości postaci. No i chyba ten taniec godowy zadziałał na mnie, a nie ma tego kogo miał XD

Dalej z postaci które pokochałam... Kubuś! Jacob Kowalski i jego niesamowita pogoda ducha! Wydaje mi się, że jest osobą którą każdy chciałby mieć gdzieś w swoim życiu, przez co tak przyjemniej oglądało mi się go na ekranie. Pączkis i jego jakże piękne zdjęcie typowej Babci Polki! Postać z raczej nieprzyjemną przeszłością, życiem. Wojna... problemy z finansowaniem biznesu... utknięcie w pracy bez perspektyw... A jednak miło zagaduje do Newta, no I wchodząc w ten magiczny świat kwitnie! Jego reakcje na spotkania ze stworzeniami są przeurocze/przezabawne.
Płynnie przechodząc do jego relacji z Queenie Goldstein - istotka też, no...magiczna. Ma sobie lekkość i radość. Swego rodzaju niewinność. Mam również parę zastrzeżeń co do niej, ale narzekać będę w drugiej połowie. Jest zwyczajnie urocza.
Sumując Queenie i Kubusia: Chyba właśnie dlatego tak uwielbiam tą parę... Wydają się tacy czyści, niewinni, kochani. Chodząca dobroć i życzliwość.

Tina.. Porpentina Goldstein... O niej dużo nie powiem. Postać oczywiście dość realna... zestawiona w dość dużym kontraście do Newta, jednak jakoś działają razem. Jak wiadomo z książeczki i spoilerów, będą parą, ale bardzo doceniam minimalistyczny romans w pierwszym filmie, gdzie coś porządnie sugeruje dopiero końcowa scena. Nie polubiła jej specjalnie, ale też nie... znielubiłam. Jest sobie osóbka. Zobaczymy jak się rozwinie.

Credence Barebone, nazywany przeze mnie Kredes. Postać dla mnie intrygująca(hint moimi ulubionymi postaciami są również Draco, Snape) o jakiejś tajemnicy, mroczności. Postać coś mi "śmierdziała" cały film, ale do momentu znalezienia różdżki pod łóżkiem siostry, nie byłam pewna jego... hmm.. osobliwości. Zagrana postać świetnie, biorąc pod uwagę jak różny od niego ma charakter Ezra. No i oczywiście Ezra jako wielki Potterhead, też kupuje moją sympatię.

Dalej mamy Gravesa. Osóbka interesująca. Szczerze, wiedziałam że ma się pojawić Grindelwald(w postaci Johnnego) i jakoś ma być 'schowany' wcześniej. Podejrzenie mocno się zakotwiczyło, kiedy tylko dał Kredensowi medalion z Insygniami. Postać zagrana bardzo... teatralnie. Jego zachowanie wyróżniało się spośród innych. Sposób mowy, maniera poruszania, wszystko charakterystyczne dla sceny teatru. Ciekawa jestem czy wróci do nas jako prawdziwy Graves, a nie przebieraniec.

Dalej mamy 'matkę' Kredensa, której imienia nie pamiętam, ale internet zaproponował łatwą do zapamiętania nazwę Muggle Umbridge. Istota... no jak Umbridge... chyba wszyscy rozumieją. Nie lubimy pani. Dziękujemy za pojawienie się w filmie. Proszę nie wracać.
Bo to zła kobieta była.

Chyba istotnych postaci więcej nie ma....

To teraz przejdźmy do fabuły(wiem kolejność niekonwencjonalna, najpierw postacie potem fabuła, ale rebelia płynie w mej krwi)

Najbardziej fascynowało mnie o czym ten film właściwie będzie. Dużo miałam jakiś... domysłów, spekulacji... ale w sumie nikt historii tych bohaterów nie zna. Filmów będzie 5. No co oni w kolejnych zrobią to już w ogóle ciężko mi zgadnąć...
Ten film był bardzo przyjemny, ale fabuła była tutaj tłem. Istotą jest przygoda, cieszenie się tym co się dzieje. Patrzenie na daną sytuacje z konkretnym stworzeniem. Później rozkoszowanie się walką, pościgiem. Niby jakiejś porządnej fabuły nie ma, ale wszystko trzyma się kupy, wynika z siebie, wpływa na siebie. Film zaskakuje, rozmawia i czasami nawet trzyma w niepewności. Ani sekundy nie nudziłam się, siedząc w kinie. Chłonęłam każdy kadr. Idealnie zgranie ruchy stworzonek i postaci.


No właśnie! Stworzenia! Magia! O to w tym filmie chodzi, prawda? A tego nie osiągniemy bez zacnej dawki efektów specjalnych. Jeśli o mnie chodzi, moim nieprofesjonalnym okiem, oceniam je na cudowne. Zwierzątka były osobliwe, specyficzne. Nie do końca zlewały się z realnym otoczeniem, ale wydaje mi się że to jakby zaznaczało, że nie są one zwyczajne. Są istotami fantastycznymi, czemu wiec mają wyglądać jakby należały do tego świata? Były piękne! Picket zdecydowanie chwycił moje serduszko swoimi zielonymi łapkami. Kosmiczna kałamarnica(której nazwy nie pamiętam) wyglądała jak coś co śniłabym w moich najpiękniejszych snach.
Sama magia też była bardzo magiczna. Jak to Harry Potter większość magicznych rzeczy było faktycznie zbudowane, jak np. latające pranie w domu sióstr. Reszta (jak np. robienie jedzonka) było zrobione równie magicznie i fascynująco. Wszelkie walki i znajome nam zaklęcia pozostały w miarę bez z zmian.

Dalej stroje. Okrez lat 20 do 50 jest moim ulubionym. Rozpoczynając od stylu właśnie utrzymanego w Fantastycznych aż do końca Pin-upu. I mam wielką nadzieje, że i to te czasy któryś kolejny film zahaczy. Ubrania były piękne. Najbardziej zachwycałam się cudownym płaszczem Newta, jego uroczą muszka, całym ubraniem Gravesa i tym jak prezentowali się zwykli przechodni.

Czy coś było nie tak z tym filmem? Czy ktoś kto go tak chwali widzi w nim błędy?
Merytoryczne, trochę tak.
Queenie - jeśli jej legilimencja była tak silna, wydaje mi się, że zajmowałaby bardzo wysokie stanowisko, jako auror albo detektyw. Czytanie w myślach z taką łatwością wydaje się być straszliwie potężną umiejętnością. Robiła to nawet przypadkiem. Danie komuś takiej mocy, a postawienie go jako przeciętna osoba trochę mnie... dziwi... Jak potężna była Queenie? Mam rozumieć że taki poziom umiejętności jest czymś przeciętnym? W takim razie jak wyglądają ci potężni? Przecież ona swobodnie czytała innych ludzi... Jeśli ktoś wie, niech mnie oświeci.
Nundu - Pozwólcie iż zacytuje "Fantastyczne Zwierzęta i Jak je znaleźć" "najgroźniejsze stworzenie na świecie. Wschodnioafrykański lampart. Jest gigantyczny; ma brązowo-szare umaszczenie. Mimo swoich rozmiarów potrafi poruszać się bezszelestnie. Swoim oddechem może zabić całą wioskę. Nigdy nie został pokonany przez grupę liczącą mniej niż 100 czarodziejów. " Dlaczego więc siedział sobie w walizce Newta? Fakt, nie był on może pokonany przez niego... Może Newt go grzecznie zaprosił do swojego plecaczka. Ale czy w wypadku bliskości z tym stworzeniem nie powinniśmy mieć o nim więcej informacji? Nie kwestionuje tego, że on tam był... ale bardzo mnie interesuje jak Newt zyskał zaufanie takiego stworzenia, żeby po prostu mieszkało w jego walizce wielkości boiska, z innymi bestyjkami. Nie kwestionuje. Szukam odpowiedzi.

To takie główne rzeczy które mnie uderzyły/zdziwiły. Pewnie było tego więcej, ale stara jestem, pamięć już nie ta.


Kończąc. Ostateczna ocena.

Postacie 9,5/10
Animacje 10/10
Fabuła/akcja 9/10
To że kompozytor nazywa się James NEWTON Howard 20/10

Ogólne wrażenie z filmu 10/10
Film będę pewnie oglądała wielokrotnie. I to WIELOKROTNIE,. Będę pierwszą która poleci po niego na DVD. Naprawdę się w nim zakochałam, i mam nadzieje, że Królowa Rowling mnie nie zawiedzie.