Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Po Drugiej Stronie

Dodane przez Peegy13 dnia 01-11-2016 12:52
#1

Ten fanfic dotyczy początków pierwszej wojny. Główni bohaterowi są stworzeni przeze mnie jednak na podstawie wielu żródeł staram się jak najlepiej trzymać faktów, które są znane nam o tych czasach. Mam nadzieję, że was tym zainteresuję ; )
Opowadanie było jedynie opublikowane na Wattpadzie pod tym samym nickiem.

Rozdział I - Książka i Śmierć

Dzień był ponury. Ciemne chmury wisiały nisko nad ulicami Londynu, jakby chciały okryć go przed długim snem. Ludzi na zewnątrz było niewiele. Jeśli już się pojawiali to pędzili przed siebie w pośpiechu. Nikt nie spacerował. Szczególnie opustoszała była pewna ulica w środku miasta. Różniła się ona znacznie od pozostałych. Niedało się na nią wjechać. Jedyną możliwością było przejśćie przez magiczny mur.

Właśnie w tym miejscu znajdował się Peverus. Wysoki chłopak o dokładnie ułożonych, kasztanowych włosach. Jego blada skóra podkreślała podkrążone oczy. Tej nocy nie miał dobrego snu. Po raz kolejny miał ten sam koszmar. Śniło mu się jak zapada w pustkę. Jak obejmuje go ciemność. Jak nie ma nic. Gdy zaczął o tym myśleć jego ciało przeszedł dreszcz. Potrząsnął głową i wrzucił do koszyka podręcznik, który przed chwilą oglądał. Już miał podejść do kasy, gdy pewien tytuł rzucił mu się w oczy. Złote litery na czarnej okładce układały się w napis "Poznaj o czym śnisz". Pod spodem widniało imię Mathyldy Wartlik. Przez chwilę ze sobą walczył, jednak w końcu sięgnął po książkę. Przerzucał po kolei kartki i widział zmieniające się obrazy. Jedna strona odzwierciedlała las, a na innej zgraja pająków biegła w jego stronę. Był na niej napis "Masz szczęście! Pająki oznaczją bogactwo, kto wie, może niedługo przyleci do Ciebie sowa z listem oznajmiającym, iż jakiś Twój daleki krewny umarł i pozostawił Ci spadek? Jednak zagłębmy się w historię tego symbolu...". I tak na każdej stronie. W końcu jego oczom ukazała się ciemna kartka. Mimo, iż cała była wypełniona czernią zdawało się jakby obraz na niej płynął. W końcu pojawiły się litery. "Ciemność nie jest i nigdy nie była dobrym omenem. Jeśli w czasie swych nocnych wędrówek zagłębiasz się w jej odmęty oznacza to, iż Twoje życie zmierza ku niebezpiecznym ścieżkom. Kłębi się w Tobie strach. Jednak pamiętaj, bez mroku nie byłoby światła". Chłopak tylko pokręcił głową i odłożył wolumin na swoje miejsce.

Wyszedł z księgarni z zamiarem skierowania się do Dziurawego Kotła, gdy nagle przyszło mu coś do głowy. Zawrócił na pięcie i szybkim krokiem udał się w przeciwnym kierunku. Był sam na ulicy. Żaden czarodziej nie kwapił się by opuszczać swoje bezpieczne domostwa bez konieczności. W Proroku Codziennym roiło się od ostrzeżeń i ogłoszeń na temat kolejnych śmierci czarodzieji czy to półkrwi czy z mugolskich rodzin. Peverus zastanawiał się ile niesamowitych historii skończyło się w ostatnim czasie przez słowa "Avada Kedavra". Przez ciągłe uczucie zagrożenia i niepewności, bezsens narastający w jego głowie od wielu lat, ostatnimi czasy pogłębił się. Wiedział jedno. On tak nie skończy. Nigdy.

Dlatego właśnie udał się w stronę Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Zaciągnął na głowę kaptur i pochylił się tak by nie było widać jego twarzy. W przeciwieństwie do ulicy Pokątnej tutaj czarodzeje przechadzali się, oglądali wystawy, przystawali by porozmawiać. Wszyscy byli w świetnych humorach. Wszyscy byli czystej krwi.

W końcu dotarł do miejsca, które go interesowało. Księgarnia Alramowa. Otworzył ciężkie drzwi, które cicho zaskrzypiały. Gdy wszedł uderzyła go woń starego papieru oraz kurzu. Skinął sprzedawcy dalej nie podnosząc głowy i udał się w kierunku działu, który go ciekawił. Zaczął z zainteresowaniem czytać wszystkie tytuły po kolei. "Eliksyry i trucizny natychmiastowej śmierci", "Najlepsze sposoby na morderstwo", "Śmierć i jej objawy", "Zaklęcia niewybaczalne". Przeczytał prawie 50 tytułów gdy nagle trafił na książkę, która przyciągnęła jego uwagę: "Ci, którzy walczyli ze śmiercią". Już miał po nią sięgnąć, gdy usłyszał za sobą nieprzyjemne chrząknięcie.

- Chłopcze, nie zgubiłeś się przypadkiem? - zadał pytanie zimny głos.

Peverus odwrócił się i ujrzał sprzedawce. Dopiero teraz zorientował się, że kaptur spadł mu z głowy.

- Wynoś się stąd. Już! - dodał mężczyzna głosem nie znoszącym sprzeciwu.

Chłopak przeklinając się w duchu wyszedł pospiesznie ze sklepu, jednak zamiast wrócić na Pokątną przystanął przed wystawą sklepu Noginn i Bonce, tak by sprzedawca go nie widział. Po chwili do księgarni weszła trójka zakapturzonych czarodzieji. Peverus widział jak rozpoczynają rozmowę z mężczyzną, który wcześniej go wygonił. Nie mógł dosłyszeć słów, jednak widział jak sprzedawca pokazuje im kierunek. Po chwili grupa wyszła i skierowałą się w stronę ulicy Pokątnej. Chłopak podążył za nimi. Gdy już miał wejść na ulicę zobaczył, że jeden z nich ma na twarzy koszmarną maskę. Przystanął i schował się za rogiem. Śmierciożercy weszli do jednego z budynków. Po chwili dobiegł go krzyk, a w następnej sekundzie zobaczył jak dwóch zamaskowanych mężczyzn wyciąga siłą grubego czarodzieja przez drzwi. Postać na przedzie zdjęła kaptur i okazała się być kobietą z burzą czarnych, kręconych włosów. Była niewiele starsza od niego.

- A więc, Teodorze, masz coś do powiedzenia? Bardzo zdenerwowałeś Czarnego Pana - powiedziała z nieukrywaną radością.

- Nie mam nic do powiedzenia, ani Tobie, ani temu twojemu panu! - krzyknął mężczyzna.

- Widzę, że brakuje ci manier - zapiszczała kobieta i wyciągnęła różdżkę - Crucio!

Teodor zaczął zwijać się na ziemi z bólu. Jego krzyki odbijały się echem od kamienic. Peverus widział w oknach kształty twarzy ludzi, ale wszyscy byli zbyt przerażeni by pomóc cierpiącemu.

- Crucia - syknęła kobieta - Co mi teraz powiesz, drogi redaktorze?

Mężczyzna splunął pod jej nogi.

- Twój Czarny Pan niedługo zdechnie i nikt mu nie pomoże.

Kobieta przyklękła przy nim i wzięła jego twarz w dłonie.

- Mój drogi Teodorze... Czarny Pan nie boi się śmierci. Nic go nie pokona, rozumiesz?

Mówiąc to wycelowała w niego różdżkę, z której wystrzeliło zielone światło. Wstała i rozejrzała się dookoła.

- To nauczka dla tych, którzy lekceważą Czarnego Pana! Teraz on będzie panował naszym światem. Strzeżcie się szlamy i wszystkie szumowiny z wami związane - krzyczała kobieta tak by cała ulica ją słyszała - Nic go nie pokona.

Peverus osunął się wzdłuż ściany i zakrył twarz dłońmi. W jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli, z których nie był zadowolony.