Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Chłód (LL/DM) 1/?

Dodane przez Vampirzyca dnia 28-10-2008 19:20
#1

Tak jest. Chwilowa brak Wena na tytuł. Ktoś może coś podpowie? Jak co, to na PW.

Tego tu jeszcze nie było. Postanowiłam napisać coś z paringiem Luna Lovegood/Draco Malfoy. Lubię ten paring, a mało ficków tego typu krąży po internecie. Tak więc zapraszam.


Tam, tam, dam, dam!



Wracała do domu. Czuła lekkie podniecenie na myśl o spotkaniu z ojcem. Niby pisała do niego wczoraj, upewniała się, że żyje, że nic mu nie jest... Ale mimo wszystko bała się. Bała się, że zastanie pusty salon, że nie przywita jej wesoły turkot magicznej maszyny drukarskiej. Że nad domem w kształcie cylindra zobaczy mroczny znak. Że zostanie sama, bez ojca, bez matki.

- Luna? - zagadnął ją pyzaty chłopak.
- Mhm...? - mruknęła, opierając czoło o szybę.
- Wszystko w porządku?
- Ja... Tak, Neville. W porządku - odparła, uśmiechając się delikatnie.
- Wrócisz do Hogwartu? - zapytał chłopak.
- Sądzę, że tak. Tata chciałby, abym dokończyła naukę - powiedziała Luna, wyciągając Żonglera z podręcznej torby. - I ja sama również tak uważam. Powinnam mieć pełne wykształcenie. A co z tobą, Ginny?
- Nie wiem. Naprawdę. Jak znam życie, matka nie da mi spokoju - wyszczerzyła się dziewczyna. - Raczej pójdę do szkoły. Wolałabym zostać w domu...
- Nie chcesz dalej prowadzić sabotażu? - Neville zmarszczył brwi.
- To nie tak! - żachnęła się Ginny. - Po prostu mam dość Snape'a i tych śmierciożerców.
- Dlatego właśnie to robimy! Żeby obalić ich panowanie...!
- Pół roku minęło, a oni dalej rządzą szkołą. Co to daje? Odpowiedz szczerze - dziewczyna wychyliła się wyzywająco w stronę Nevilla.
- Daje nam siłę. Siłę do walki, siłę do sprzeciwiania się wrogowi! Nie rozumiesz tego? Ginny, nie wytrzymalibyśmy bez ruchu oporu!
- Nie wszyscy się w tym udzielają i jakoś żyją - ruda wzruszyła ramionami.
Neville otworzył usta, ale Luna szybko wtrąciła:
- Czytałeś? - machnęła mu przed nosem gazetą. -Śmierciożercy mają nową broń. Armię wampirów!
- Luna, nie obraź się, ale... - zaczął chłopak.
- To bardzo ciekawe! Mogę przeczytać? - Ginny rzuciła mu mordercze spojrzenie i wyciągnęła dłoń po czasopismo.
- Och, oczywiście. Trzymaj - dziewczyna podała jej Żonglera i ponownie wyjrzała przez okno.
Zapadła cisza. Słychać było tylko szelest kartek.
- Czy mi się wydaje, czy pociąg zwalnia? - zapytał Neville.
- Rzeczywiście. Zatrzymuje się! A przecież jeszcze parę godzin jazdy... - Ginny zerwała się z siedzenia i podeszła do szyby.
Luna i Neville wymienili zaniepokojone spojrzenia.
Ruda wyjrzała na korytarz.
- Dlaczego... Co... Czemu... Stajemy... - z zewnątrz dobiegały rozgorączkowane szepty, które szybko zamieniły się w krzyki.
- Odsuńcie się... Głupie bachory... Precz!
Ginny wróciła do przedziału, rozglądając się desperackim wzrokiem po twarzach przyjaciół.
- Śmierciożercy - rzuciła krótko, sięgając po różdżkę.
Lunie serce podeszło do gardła. Śmierciożery... tutaj...
Drzwi otwarły się z hukiem. Stał w nich wysokiej postury mężczyzna. Rozejrzał się powoli po przedziale. Jego wzrok padł na leżący na podłodze egzemplarz Żonglera. Spojrzał na Lunę.
- Luna Lovegood? - zapytał niskim, przyjemnym głosem.
Blondynka skinęła głową.
- Brać ją - warknął, wycofując się na korytarz.
Do przedziały wpadło dwóch młodzieńców. Złapali Lunę za ramiona i brutalnie wyprowadzili.
- Ej! Czekajcie...! Co jest? Czemu...? - wydusiła z siebie, zanim dostała oszołamiaczem.




Pierwszą rzeczą, którą poczuła po obudzeniu się, było zimno. Upiorne, przenikające ją zimno. Zimno i wilgoć.
Otworzyła oczy. Powoli zarejestrowała, że znajduje się najprawdopodobniej w lochu. W lodowatym, ciemnym, zatęchłym lochu. Bez szans na ucieczkę.

Podeszła do drzwi i zastukała mosiężną kołątką.
- Heej?! Jest tam kto?! - zawołała, a jej głos zwielokrotniły kamienne ściany.
- Nie radzę... - usłyszała cichy szept.
- Dlaczego? Kim jesteś? - zapytała Luna.
- Ollivander, wytwórca różdżek, obecnie niedołężny starzec, spędzający kres swojego życia w lochu Malfoy Manor - w mroku błysnęły czyjeś oczy. - A z kim ja mam przyjemność?
- Luna Lovegood... - mruknęła.
- Ach...! Brzoza, włos z ogona jednorożca? Trzynaście cali, giętka. Dobra do zaklęć i transmutacji - oznajmił z uśmiechem staruszek.
- Tak, z jednym tylko wyjątkiem. Trzynaście i pół cala.
- Starość, nie radość - westchnął Ollivander. - Taki błąd.
Na schodach rozległy się kroki.
- Moja mała, jeśli to pan domu, to marny twój los - stwierdził optymistycznie.
Drzwi rozwarły się powoli.
- Ktoś wołał? - zapytał cicho kobiecy głos.
- Pani Narcyzo! - zawołał cicho starzec.
- Tak? - do lochu weszła wysoka blondwłosa kobieta.
- Ta mała dziewczynka... Ona wołała...
Luna wpatrywała się w Narcyzę Malfoy. W tej ciemnej piwnicy wydawało się ona być aniołem. Światło jej różdżki biło po oczach, odbijała się od kropel wody, ściekających po murach.
- Co ja tu robię? Dlaczego...? Co z moim ojcem?! - wykrzyknęła z wyrzutem.
- Twojemu ojcu nic nie jest... Chyba - oznajmiła chłodnym tonem Narcyza.
- Chyba?! - zawołała z rozpaczą Luna.
- Nie krzycz, bo to się źle dla ciebie skończy - syknęła kobieta. - Czarny Pan nie ma skrupułów. Nie mam pojęcia, dlaczego cię tu sprowadzili i nie jestem taka głupia, żeby się o to pytać...!
Skojarzenie z aniołem prysło jak bańka mydlana. Stała nad nią zimna, wyniosła Narcyza Malfoy, cedząc słowa, zupełnie jak jej syn. Rodzinna tradycja, pomyślała z goryczą Luna.
- Radzę ci już mnie nie wołać - rzuciła przez ramię.
Rozległ się trzask zamykanych drzwi.
Luna opadła na podłogę i rozpłakała się. Wypłakiwała całą szóstą klasę. Wypłakiwała pożegnanie z ojcem, rządy Snape'a i Carrowów, ten jeden raz, gdy rzuciła Cruciatusa, sabotaż, cały ruch oporu, przyjaciół... Wszystkie żale i smutki tego roku. Płakała długo i żałośnie, wstrząsając szlochem ścianami lochu.
Nagle poczuła na swoim ramieniu czyjś dotyk.
- Dziecinko, nie płacz... Wszystko będzie dobrze...
- Wiem - chlipnęła. - Harry Potter nas uratuje...

Zaczęła mówić. Mówić o Harrym, o jego wyczynach, przygodach, o Ronie i Hermionie, o Ginny, o Nevillu... Mówiła o ględatkach, o chrapakach, gnębiwtryskach, o wszystkich stworzeniach, o których wspominał jej ojciec.
Mówiła i mówiła, aż zasnęła, wymęczona wrażeniami całego dnia.

Edytowane przez Alae dnia 24-02-2009 19:59

Dodane przez zakochana04 dnia 28-10-2008 19:39
#2

Szczerze mówiąc...to jest świetne. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, błędów nie zauważyłam...może i jestem ślepa...ale nie...piszesz dobrze, poprawnie...co tu dużo mówić...znaczy się pisać...czekam na kolejny rozdział...

Dodane przez Alae dnia 28-10-2008 21:38
#3

Taaak! Vam ja cię wielbię, hymn pochwalny na twą cześć ułożę i co tam jeszcze zechcesz, bylebyś pisała o Draco. Bo ja bardzo, bardzo lubię twojego Malfoya, szczególnie, gdy w perspektywie mam nocne tetate z chemią analityczną. Na razie przeczytałam tekst kompletnie bez zrozumienia, więc błędów wymieniać nie śmiem. Ale obiecuję, fika wybebeszę i będę się nad nim, w miarę potrzeby, pastwić... kiedyś. Obiecuję.

Dodane przez Peepsyble dnia 16-12-2008 21:18
#4

Wow! Tak, tak, tak!
Ja chce więcej, napisz więcej!
Świetne, jeszcze czegoś takiego nie czytałam ;d
Takiego paringu nie widziałam. Pomysł świetny! Więęęęcej!...

Dodane przez Dimrilla dnia 17-12-2008 13:16
#5

Ooo, jaka ładna łatka do kanonu. Scena z wyciągnięciem Luny z pociągu, podczas podróży do domu na Boże Narodzenie i początek niewoli w Dworze Malfoyów.

Technicznie było bardzo ładnie - wyjątkiem jest zapis dialogów w niektórych miejscach (zaraz to pozaznaczam).

Wszystkie zmiany pozaznaczane na zielono (ewentualnie opisane pod cytatem):


- Nie wiem. Naprawdę. Jak znam życie, matka nie da mi spokoju. - Wyszczerzyła się dziewczyna. - Raczej pójdę do szkoły. Wolałabym zostać w domu...


- Pół roku minęło, a oni dalej rządzą szkołą. Co to daje? Odpowiedz szczerze. - Dziewczyna wychyliła się wyzywająco w stronę Neville'a.


- Nie wszyscy się w tym udzielają i jakoś żyją. - Ruda wzruszyła ramionami.
Neville otworzył usta, ale Luna szybko wtrąciła:
- Czytałeś? - Machnęła mu przed nosem gazetą.


- Śmierciożercy mają nową broń. Armię wampirów!
spacja po myślniku

- Och, oczywiście. Trzymaj. - Dziewczyna podała jej Żonglera i ponownie wyjrzała przez okno.


- Dlaczego... Co... Czemu... Stajemy... - Z zewnątrz dobiegały rozgorączkowane szepty, które szybko zamieniły się w krzyki.


Stał w nich wysokiej postury mężczyzna.



Podeszła do drzwi i zastukała mosiężną kołatką.


- Ollivander, wytwórca różdżek, obecnie niedołężny starzec, spędzający kres swojego życia w lochu Malfoy Manor. - W mroku błysnęły czyjeś oczy.


- Tak? - Do lochu weszła wysoka blondwłosa kobieta.

Światło jej różdżki biło po oczach, odbijało się od kropel wody, ściekających po murach.

Chodzi o światło, a więc odbijało się, nie odbijała się.

Rodzinna tradycja, pomyślała z goryczą Luna.

Ja bym jeszcze jakoś zaznaczyła, że chodzi tu o myśli Luny. Sposobów jest kilka:
Rodzinna tradycja - pomyślała z goryczą Luna.
"Rodzinna tradycja" - pomyślała z goryczą Luna.
Rodzinna tradycja, pomyślała z goryczą Luna.
"Rodzinna tradycja", pomyślała z goryczą Luna.

Do wyboru, do koloru. (Ja osobiście stosuję wariant pierwszy. Pan Andrzej Polkowski - czwarty. Inni autorzy - jeszcze inne :) )

Płakała długo i żałośnie, wstrząsając szlochem ścianami lochu.

Hmm, no nie wiem, czy to jest technicznie możliwe. Wątpię. Może jakby Graup zaczął rozpaczliwie płakać, zdołałby wstrząsnąć ścianami, ale Luna?
Może lepiej: "Płakała długi i żałośnie, a jej szloch odbijał się echem od ścian lochu." ?

- Wiem - chlipnęła - Harry Potter nas uratuje...

Raczej bez kropki po "chlipnęła". To chlipnięcie sprawia wrażenie takiego wtrącenia.

W poniższym fragmencie w dwóch miejscach dałabym spójnik "i" i w dwóch miejscach średniki zamiast przecinków, ale tak jak jest, też jest poprawnie.
Zaczęła mówić. Mówić o Harrym, o jego wyczynach i przygodach; o Ronie i Hermionie, o Ginny, o Nevillu... Mówiła o ględatkach, chrapakach i gnębiwtryskach; o wszystkich stworzeniach, o których wspominał jej ojciec.

- To taka maleńka sugestia.

Gdzieś w tekście pojawili się też "Śmierciożery" zamiast "Śmierciożerców" (zgubiło się gdzieś "c" ), ale zdaje się, że wykasowałam ten fragment...

EDIT:
Mam to!
Lunie serce podeszło do gardła. Śmierciożercy... tutaj...

---
No, tym razem to chyba wszystko... :)

Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam,
Dimrilla

Edytowane przez Dimrilla dnia 17-12-2008 13:18

Dodane przez ladybird dnia 22-12-2008 21:01
#6

Vam. czy doczekamy się kolejnego odcinka czy Wen zdycha? Liczę na Cibei, gdyż bardzo mnie się podobało. Ogólnie to bardzo lubię Lunę, a co paringu raczej przekonana nie jestem, ale Ty wiele potrafisz, więc czekam.
Weny życzę
Ver. Riddle

Dodane przez Vampirzyca dnia 23-12-2008 10:35
#7

Wen zdechnął. Żarł, żarł i zdechnął. Chyba zawieszam. Chyba zawieszam.
Dobra, zawieszam.
Ale dokończę. Kiedyś.

Dodane przez Yennefer dnia 23-12-2008 17:55
#8

Nie Vampirku, nie rób mi tego... To jest naprawdę super. Spróbuj coś wymyślić. Uda się, wierzę w Ciebie! Nie robisz błędów, a przynajmniej ja ich nie widzę, masz fajne, oryginalne pomysły... - nie pozwól, więc żeby martwy Wen wszystko zepsuł. Ach, sam Ci Wybitnego :*

K_B

Dodane przez Malaga dnia 23-12-2008 17:57
#9

Zamohhhhhhhduję.
Potem ożywię. Ale nie ciesz się, i tak w końcu zakopię cię żywcem -,-

Vam, jak możesz!
Phi!
*wyciąga widły*
Szykuj się! Złapię Twojego Wena, choćby to miałabyś ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu!
*ucieka w poszukiwaniu Wena*

Dodane przez Avrila dnia 29-12-2008 14:18
#10

No...To jest świetne!Dobrze się czyta,bez błędów.
Liczę że Malaga złapie twojego Wena.;)

Dodane przez Carla_Black dnia 29-12-2008 14:31
#11

Ajajaj, tak fajnie się zaczęło. Na prawdę bardzo mi się spodobało. A tu taka klapa, wena uciekła. Mam nadzieje, że wróci szybko. ;] Życzę Ci tego.

Dodane przez idejsza dnia 16-10-2009 21:46
#12

Super pisz dalej
jestem bardzo ciekawa co się później wydarzy+

W

Dodane przez PurpleGirl dnia 16-10-2009 21:59
#13

Super :] Pisz dalej. Dałam W .

Dodane przez lady552 dnia 05-03-2012 17:02
#14

Cudownie! Kiedy następne części? Piszesz Cudnie!!!!!!!!!!:jupi::jupi:
Daję W! Czekam.;)

Dodane przez JamesSyriusz dnia 05-03-2012 18:13
#15

Kontynuuj.:D

Dodane przez tarantula head dnia 05-03-2012 18:15
#16

Luna i Draco - ciekawe połączenie. Jeszcze się z nim nie spotkałam, szczerze mówiąc.
Podoba mi się wszystko, szkoda, że napisałaś tylko pierwszy rozdział i nastały pustki ._. Wielkie szkoda. Mam nadzieję, że będziesz kontynuowała dalsze rozdziały :3

Dodane przez Rosy87 dnia 27-03-2012 20:28
#17

Podoba mi się... rzeczywiście, pomysł oryginalny. I o to właśnie chodzi! Bardzo fajnie się zaczyna, czekam na następny rozdział z niecierpliwością... :amgad:

Widzę, że Horcrux mnie "Śledzi" :)

Edytowane przez Rosy87 dnia 28-03-2012 17:20

Dodane przez onlyHorcrux dnia 28-03-2012 17:13
#18

Ciekawe. Kiedyś szukałam w necie czegoś o porwaniu Luny i znalazłam. Ale zaskoczyłaś mnie tym paringiem. Szkoda, że od tak dawna nie piszesz... same pustki. Mam nadzieje, że niedługo coś napiszesz : )

Dodane przez Carla-24 dnia 09-08-2012 08:58
#19

Extra... Ja uwielbiam Lunę, ale dla mnie tutaj Luna jest za mało Lunowata... :P
Wiesz o co chodzi.
Ale ogólnie bardzo mi się podoba. Ciekawy pomysł i czekam na kolejne rozdziały. :D