Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] ''Nie jest ważne, kto kim się urodził, ale czym się stał!''

Dodane przez Anabella dnia 04-08-2014 17:47
#9

Rozdział 2

Do klasy wchodzi przysadzista kobieta, o rozbieganym spojrzeniu. Włosy ma spięte w ciasny kok, na twarzy błąka się chytry uśmieszek.
- Pomińmy zbędne wstępy. Wszystko, co powinniście o mnie wiedzieć powiedział wczoraj dyrektor. Otwórzcie książki na stronie dziesiątej. Pan Georges przeczyta definicję mugoli r11; głos ma niezbyt przyjemny, przypomina gdakanie kury. Tim Georges r11; chłopak, któremu kazała czytać , jest półkrwi. Jego matka to mugolka. I on według nowych norm powinien uważać ją za coś gorszego . rCośr1;, bo teraz mugole nie są postrzegani jako ludzie.
- Mugole, rodzaj zwierząt obdarzonych imitacją ludzkiego mózgu. Nie podsiadają żadnych szczególnych zdolności. Nacja czarodziejów od wielu stuleci była przez nich nękana i w końcu zostaliśmy zmuszeni do ukrywania się. Mugole dążą do zlikwidowania czystej linii pokoleniowej czarodziejów. Przez te podobne do człowieka stworzenia, wygasa popularność rodów Czystej Krwi r11; chłopak nie może czytać dalej, głos zaczyna mu się łamać. Ciekawe, że ojciec naszego jakże cudownego dyrektora był właśnie takim rstworzeniemr1;. Ktoś kopie w moje krzesło. Odwracam się, Brian, chłopak z Gryffindoru podaje mi zmięty w kulkę kawałek pergaminu. Ostrożnie rozwijam liścik. Na środku widnieje postać o tułowiu kury i głowie kobiety z rozbieganymi oczami, z tym że w miejscu nosa jest narysowany świński ryjek. Pod arcydziełem widnieje napis : rPodaj dalej!r1;. Zwijam pergamin z powrotem w kulkę i podaję go siedzącej przede mną dziewczynie. Wychodząc z klasy zauważam rysunek, przyklejony magiczną taśmą do drzwi i nie mogę powstrzymać śmiechu, wyobrażając sobie minę profesor Carrow, gdy go zauważy. Nie chce mi się iść na obiad, pogoda jest ładna, więc postanawiam przejść się po błoniach. Wdycham świeże powietrze i wspominam mój pierwszy rok w Hogwarcie. Nie sposób zapomnieć tłumu duchów, przelatujących ci tuż koło głowy, rozgadanych portretów, a przede wszystkim przemów Dumbledorer17;a. Na wspomnienie słów, które usłyszałam na pierwszej uczcie w zamku wybucham śmiechem.
Po ostatniej lekcji idę do biblioteki. Kiedyś siedziałam tu godzinami. Dział Ksiąg Zakazanych wygląda, jakby chciał zawołać r Chodź tu i przeczytaj co ci wpadnie w ręce! Teraz możesz!r1; Faktycznie, mogę. Pani Pince marszczy brwi na widok zaschniętego błota na moich butach, ale nic nie mówi. Przeglądam tytuły książek, do niektórych zaglądam. Moją uwagę przykuwa spory tom, o pokrytym mchem grzbiecie, otoczony jakby srebrną poświatą. Tytuł brzmi: r10 000 Najstraszliwszych Eliksirów Świata I Antidota na nie r11; tom 1r1;. Może być nawet ciekawer30; Pokazuję Pince książkę i wychodzę. Na korytarzu jest pełno uczniów i nauczycieli, przynajmniej to się nie zmieniło. Profesor McGonagall uśmiecha się ciepło w odpowiedzi na moje rDzień dobryr1;. Rozmawiamy, idąc przez korytarz. Przy wejściu na dziedziniec znikąd wyrasta nam przed oczami Snape.
- Co to jest?- pyta zimno, wskazując podbródkiem na tom, który trzymam.
- Co takiego profesorze?-udaję, że nie wiem o czym mówi. McGonagall ściąga usta w wąską linię.
- Książka, którą tak tulisz Whirbalt-cedzi. Uśmiecham się promiennie.
- Och , książka. To r100 Sposobów Tępienia Nietoperzyr1;. Bardzo ciekawa.
Wyrywa mi książkę i studiuje uważnie jej tytuł. Na usta wypełza mu złośliwy uśmieszek.
- Wspaniałe poczucie humoru. Ravenclaw traci dziesięć punktów.
- A to niby dlaczego?!-oburzam się.
- Książek z biblioteki nie można wynosić poza teren zamku.
McGonagall bezceremonialnie wyciąga mu książkę z rąk.
- Ręczę za pannę Whirbalt dyrektorze- ostatnie słowo wymawia tonem, który mógłby spokojnie pokryć wszystko dookoła lodem. Snape odchodzi z miną, jakby odwołano Gwiazdkę. Dziękuję nauczycielce i wracam do dormitorium. Kołatka tradycyjnie zadaje mi pytanie.
- Najpierw pomyśl o kimś, kto żegna się czule,
Potem się zastanów, czego ci brakuje,
Gdy mówisz o chłopcu, że kogoś całuje.
Wreszcie dodaj do tego sam końca początek,
Albo koniec początku. Już złapałeś wątek.
Bo gdy to połączysz - już spokojna głowa,
Wyjdzie ci stworzenie, chociaż nie osoba,
Którego byś nigdy nie chciała pocałować.
Nie muszę się długo zastanawiać.
- Myślę, że odpowiedź to pająk.
Drzwi otwierają się. Oprócz biblioteki to właśnie Pokój Wspólny jest moim ulubionym miejscem w Hogwarcie. Jest okrągły i obszerny; większy niż inne pokoje w Hogwarcie, a jego podłogę pokrywa granatowy dywan upstrzony gwiazdami, które widnieją również na kopulastym sklepieniu. Jest tu cała masa foteli i regałów z książkami. W ciągu dnia przez okna widać wszystko, co otacza zamek. Większość Krukonów wieczorami czyta póki nie zaśnie w fotelu. Wyjątkiem są piąte i szóstych klas, bo oni głównie uczą się do egzaminów SUM i OWTM, robią to siedząc przy posągu Ravenclaw, znajdującym się w niszy naprzeciwko drzwi. Wierzą, że dzięki temu lepiej im pójdzie. Wstyd się przyznać, ale przerażona wizją nie zaliczenia jakiegokolwiek przedmiotu na Powyżej Oczekiwań sama tak robiłam przed SUM-ami . Była tu taka dziewczyna r11; Alice Sparks, która pisząc jakiekolwiek wypracowania, albo ucząc się zawsze pod nim siedziała. Ponadto wierzyła, że dziewięć Wybitnych na SUM-ach było zasługą przesiadywania z nosem w książkach właśnie pod posągiem Ravenclaw. Alice nie wróciła w tym roku do szkoły r11; jej rodzice zginęli rok temu i zaadoptowała ją ciotka z Francji. Szkoda, wszyscy uwielbiali jej optymistyczne i nieco naiwne podejście do życia i umiejętność motywowania nawet najbardziej opornych do nauki. Siadam wygodnie w fotelu przy samym kominku i zaczynam przewracać strony wypożyczonej książki.

Edytowane przez Anabella dnia 15-08-2014 20:06