Dodane przez mooll dnia 01-12-2009 15:09
#108
Jak widzę tak temat, to od razu przypomina mi się opowieść mojej mamy, która pomalowała powieki lakierem do paznokci. Zresztą w innych kwestiach też była niezłą aparatką.;p
Ja sama nie maluję się prawie. Mój Man zawsze powtarza, że to mój atut: nie musieć się malować a i tak dobrze wyglądać. Miewam odmienne zdanie w tej kwestii ;p.
Jak wychodzę na spotkanie klasowe, imprezę i tego typu okazje - jakiś delikatny jasnobrązowy i brązowy cień (przy kąciku bliżej nosa jasny, w drugim - ciemny), tusz. Czasem kredka do podkreślenia oczu. No i błyszczyk.
W grę nigdy nie wchodzą podkłady, pudry i inne elementy "dusznego" asortymentu.
Na co dzień? Nie. A, przepraszam, zdarza się. Jeśli jestem naprawdę
wybitnie niewyspana i widać to na sporą odległość [okazja: zarwana noc], to w ten sposób się maskuję. Czasem nawet zwinę mamie trochę różu, bo w takich wypadkach wyglądam bardziej trupio niż denat ;p