Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Magia nie czyni świata lepszym miejscem

Dodane przez Kamila2802 dnia 19-08-2013 17:39
#2

Rozdział II
Podsłuchana rozmowa


Mimo pochmurnego, przypieczętowanego obfitym deszczem dnia, wystarczył wspólny obiad, aby rodzinna atmosfera powróciła. Pani Johnson krzątała się w kuchni, nucąc melancholijną melodię, a jej mąż drzemał w fotelu, słuchając jednocześnie bębnienia ciężkich kropli obijających się o parapet. Dziewczynki leżały na podłodze, układając domki z kart. Melania wykazywała znacznie większą koncentrację, więc chwiejna budowla przewyższała dwukrotnie wieże młodszej Sophie. Nieoczekiwanie, bez jakiegokolwiek uprzedzenia, do pokoju wkroczył starszy mężczyzna. Mokre, wypłowiałe włosy opadały żałośnie na jego świecące czoło. Zgniłozielona, ozdobiona srebrnymi mankietami szata zafalowała, gdy gość ukłonił się w pas. Spanikowana matka dziewczynek upuściła dwa porcelanowe talerze, które trzasnęły donośnie o posadzkę, rozbijając się na kilkadziesiąt kawałków.
- CO PAN ROBI?! PROSZĘ NATYCHMIAST OPUŚCIĆ NASZ DOM!
- Tego już za wiele! Dzwonię na policję! - huknął ojciec, widząc, że gość siada naprzeciw niego.
- Z całym szacunkiem, ale obawiam się, iż zdążę uciec. Proszę pozwolić mi kontynuować... - dodał przybysz, częstując się ciastkiem korzennym. - Nazywam się Magnus Lindberg i jestem obecnym dyrektorem szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
- Rupercie, dzwoń, to wariat!
- Reparo. - wycedził czarodziej. Niebieskie światło trafiło w największy element szkła, scalając niekompletny wcześniej talerz.
- Jak ty... - wybełkotała pani Johnson. Tylko na tyle było ją stać w obecnej, niecodziennej sytuacji.
- Pańska córka, Melania. - wskazał nietaktownie palcem dziewczynę, wytrzeszczającą oczy ze zdumienia. - Otrzymała wczoraj nieco spóźniony list zatwierdzający przyjęcie do rekomendowanej uczelni. Nie pojawiła się jednak podczas ceremonii przydziału, więc byłem zmuszony złożyć państwu wizytę.
- Zlekceważyłaś tak ważne pismo, nie mówiąc nam o tym? - zapytali chóralnie rodzice.
- Przecież sam pan powiedział, że przesyłka została dostarczona za późno, prawda? - zapytała nieśmiało. Cztery pary oczu skierowały się w kierunku mężczyzny.
- Czy kiedykolwiek, w twojej obecności działy się niezwykłe rzeczy? - dyrektor nagle zmienił temat, unikając tłumaczenia.
- Nie, nigdy.
- Jesteś tego absolutnie pewna?
- Oczywiście.
- No cóż, jestem... zdumiony! Chciałbym porozmawiać teraz z państwem na osobności. - zakomunikował, wpychając do ust kolejny, intensywnie pachnący łakoć.

Tempo bicia zegara przypominało serce Melanii. Rozmowa profesora z rodzicami wydawała się trwać wieczność. Deszcz przestał siąpić, a na niebie ukazało się słońce, które wzeszło tak gwałtownie, jak nadzieja przejścia do lepszego, znacznie prostszego życia.
- Ciekawość to nie grzech, więc gdyby podejść i podsłuchać? - pomyślała głośno jedenastolatka. Rozejrzała się nerwowo, upewniając, że siostra jest w swoim pokoju. Przybliżyła się delikatnie, opierając ręce na drzwiach.
- Zdają sobie państwo sprawę, iż podczas nauczania prawda może wyjść zupełnie niespodzianie?
- Błagam pana! Ona jest jeszcze zbyt mała, by zrozumieć takie rzeczy!
- Kochanie, uspokój się. - ten spokojny głos bez wątpienia należał do pana Johnsona. - Może dałoby się zapomnieć o całym incydencie?
- KAŻDY NIELETNI CZARODZIEJ MA OBOWIĄZEK KSZTAŁCENIA SIĘ W SZKOLE MAGII!
- Dobrze, Melania będzie gotowa jutro. Przykro mi, Grace, ale nie możemy chować naszej córki przed światem, do którego należy.