Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik Petera Pettigrew

Dodane przez Gregman dnia 28-07-2013 00:41
#1

13 lipca 1971
Oto mój pamiętnik, będę go prowadził w trzecioosobowej formie.
- Peter! Chodź na dół! - krzyczała Francees.
Wtedy ze schodów zbiegł dość otyły, blond włosy, brzydki, jedenastoletni chłopiec. Matka podbiegła do niego i podała mu białą kopertę, szybko wyciągnęła zza pazuchy różdżkę, mruknęła Diffindo, i koperta rozdarła się na dwie części, a biała kartka unosiła się w powietrze. Matka z niecierpliwością, patrzyła na syna, czekając aż weźmie lewitującą kartkę, ukrytą niedawno w kopercie:
- No, czytaj.
- Yhm, yhm - odchrząknął po czym przeczytał -
HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA


Dyrektor: Albus Dumbeldore
(Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł. Mag,
Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)

Szanowny Panie Pettigrew,
Mamy przyjemnoœść poinformowania Pana, że został Pan przyjęty do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 wrzeœśnia. Oczekujemy pańskiej sowy nie póŸniej niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,

Minewra McGonagall,
zastępca dyrektora

- NIE JESTEM CHARŁAKIEM - rzucił szybko Peter i uderzył skrawkiem papieru o ziemię, jak futboliści piłką do rugby.
- To dobrze, synku - powiedziała matka - Jutro pojedziemy cię obkupić.
Peter resztę dnia spędził na poceniu się na dworze w upalne lipcowe popołudnie i wreszcie poszedł spać. Wreszcie, nadszedł ranek. O punkt. 11?:00, chłopak chwycił pod ramię matkę i poczuł uniesienie w okolicach pępka, uniósł się z nad salonowej podłogi, a pomieszczenie zniknęło, obejrzał się i jedume co zobaczył oprócz swojej ręki i matki, to wszechobecna nicość dookoła tej dwójki. CDN.

Edit.

14 lipca 1971
Peter Pettigrew, razem z mamą przeszedł przez Ulicę Pokątną. Rozejrzał się i oniemiał. Wszędzie były sowy, czarodzieje, ropuchy, koty, nietoperze między dwoma rzędami sklepów oddzielonych drogą z kamieni. W końcu matka, wyciągnęła różdżkę. Dopiero teraz Pete, dostrzegł dziwnych mężczyzn w kapturach i maskach.
- Mamo, kto to? - spytał
- To słudzy Sam-Wiesz-Kogo, synu - odpowiedziała matka.
Jeden do nich podbiegł, gdy nagle opiekunka uniosła różdżkę i powiedziała:
- Co tu robicie?
- Hmm... Pomyślmy, strzeżemy ziemie naszego pana?
- Vol... Vol... Voldemort jeszcze nie wygrał wojny.
- Tak?
- Expelliarmus! - krzyknęła, a różdżka wyleciała w powietrze. Poleciała w stronę matki, jednak ta cały czas skupiała się na przeciwniku. Różdżkę z trudem złapał jej syn.
- Pokątnej nie oddamy! - krzyczała kreśląc w powietrzu dziwne znaki z ognia. W końcu uniosła różdżkę i zaczęła mówić Petrificus Tota..., gdy w końcu na miejscu jeszcze przed chwilą kulącego się na ziemi, śmierciożercy pojawił się czarny dym. Przeciwnik deportował się. Pettigrew trzymał nowo znalezioną różdżkę. Matka powiedziała:
- Pasuje ci, Peter. Chodźmy do sklepu Ollivandera, niech ci ją trochę obrobi.
CDN.

Nie pisz post pod postem.

Edytowane przez Fantazja dnia 30-07-2013 03:20